Nawet ponad miesiąc czekali na bilety do amerykańskich kin najbardziej wytrwali zwolennicy kolejnego odcinka kosmicznej sagi Gwiezdne Wojny. Minutę po szóstej czasu polskiego, czyli tuż po północy w Stanach Zjednoczonych, na ekrany kin weszła kolejna część opowieści, nosząca tytuł
"Gwiezdne Wojny część 2, Atak Klonów". Kilka godzin wcześniej miała miejsce polska premiera.
Pierwsi fani "Gwiezdnych Wojen" ustawili się pod jednym z kin w Hollywood już 9 kwietnia. Około 150 osób miało ze sobą namioty, materace, rozkładane lóżka i parasole. Jedli, pili i spali pod kinem, choć wielu wychodziło z kolejki do szkoły lub do pracy. Najwierniejsi zwolennicy filmu Georga Lukasa odstali w kolejce po 600-700 godzin.
Mimo iż bilety na pierwsze, nocne pokazy można było kupić bez problemu przez Internet, na kilka dni przed premierą podobne obozowiska pojawiły się w innych amerykańskich miastach.
Jednak według analityków rynku kinowego, "Atak Klonów" ma niewielkie szanse na powtórzenie sukcesu "Spider-Mana", który w ciągu pierwszego weekendu zarobił prawie 115 milionów dolarów. Główny powód to mniejsza liczba kin pokazujących "Gwiezdne Wojny". "Spider-Man" wszedł na ekrany 3600 kin, film Lukasa - 3300.
Zdaniem ekspertów osiagniecie pulapu 90 milionów dolarów w ciągu pierwszych trzech dni wyświetlania będzie dla "Ataku Klonów" dużym sukcesem.
Czwartek jest również pierwszym dniem dystrubucji filmu w Polsce. Ze względu na różnicę czasu polscy widzowie, którzy o północy udali się na premierę obejrzeli film wcześniej niż widzowie w Stanach Zjednoczonych.