Jak widać, czasem ludzi zastanawiają właściwie bardzo delikatne różnice między pokazaniem postaci w klasycznej trylogii a prequelach. To jedno z takich pytań.
P: Czemu Jango ciągle zdejmuje swój hełm, podczas gdy Boba Fett nigdy tego w filmach nie robił?
O: Sprawę można rozpatrywać na wiele sposobów. Z punktu widzenia opowieści, uzupełniano historię Boby dodając mu korzenie – czyli ojca – Jango. W podobny sposób poznawaliśmy Dartha Vadera pod hełmem w prequelach. Ale ponieważ Lucas chciał ukazać Jango jako złoczyńcę w odcieniach szarości, poza uzbrojonym w broń zabójcą, zrobił z niego dobrego ojca. A taką rolę o wiele łatwiej się gra bez hełmu na głowie.
Z punktu widzenia uniwersum, wiele ma tu do rzeczy różnica w osobowościach Jango i Boby. Młody Fett miał ze sobą dość ciężki bagaż emocjonalny, widział jak jego ojcu odcięto głowę mając zaledwie dziesięć lat, a na dodatek miał tę samą twarz co miliony klonów.
Ale najważniejsze jest to, że Boba prawdopodobnie chciał, by jego osobowość pozostała tajemnicą, dlatego chował się za hełmem. Jedno z ważniejszych zdań w EU, które to obrazuje brzmi „To moja twarz”, które mówi Dengarowi w komiksie Boba Fett: Pojedynek Łowców. Jango nigdy nie był tak emocjonalnie przywiązany do swojej zbroi.
K: Tak swoją drogą to w „Wojnach klonów” Filoniego, jak się pojawiał Boba, to wciąż widywaliśmy jego twarz, jeszcze nie stał się tym typkiem, którego znaliśmy z klasycznej trylogii. A jeśli powstanie spin-off o Bobie trudno będzie sobie wyobrazić, by w nim cały czas siedział w hełmie. No i jakby ktoś nie zauważył, to Boba w „Ataku klonów” także nie ma hełmu na głowie.