Tym razem pytanie z serii tych, które pojawiły się już po premierze „Ataku klonów”. Oczywiście dotyczy tegoż filmu.
P: Czemu tylko Ki-Adi-Mundi, Mace Windu i Yoda są jedynymi członkami Rady Jedi, którzy mówią coś na ekranie. Wiem, że inni potrafią mówić w powieściach. A co tu dużo mówić Ruch Separatystów i próba zabójstwa Senator Amidali, są chyba ważniejsze niż ucieczka kapitana Cohla? Dziwne, że mistrzowie Jedi milczą w takich sytuacjach, o co chodzi?
O: W części pytania odnosisz się do powieści Maska kłamstw czy komiksów opisujących działania Rady Jedi i jej członków. Ale jeśli popatrzymy na film, trzeba pamiętać, że on ma tylko koło dwóch godzin, więc nie jest możliwe pokazanie spotkań, na których każdy ma coś do powiedzenia.
W rezultacie, nawet w Radzie nie wszyscy są aktorami, a często modelami lub statystami dziwnie ucharakteryzowanymi. Rada to dzieło Warsztatu Kreatur, który zajmował się tworzeniem obcych. W epizodzie I jedynie trzech członków Rady miało kwestie mówione. Zaiste był to Silas Carson (Ki-Adi-Mundi), Samuel L. Jackson (Mace Windu) i Frank Oz (Yoda). Dialog był tak napisany, że wymagał, by te postaci w Radzie Jedi grali aktorzy.
A czemu mówi Yoda czy Ki-Adi-Mundi a nie Plo Koon czy Adi Gallia? Tak jest w scenariuszu. Według scenariusza do Epizodu III powinniśmy usłyszeć więcej członków Rady Jedi mówiących. Choć Shaak Ti czy Plo Koon mają kwestie mówione, niekoniecznie padają one w czasie narady. Zobaczymy jak to wyjdzie w ostatecznej wersji filmu.
K: Zaiste w trzecim epizodzie mówią także nowi członkowie Rady – Obi-Wan i Anakin. Wspomniane sceny z Shaak Ti czy Plo Koonem zostały wycięte. Więc nie mówią. Za to dużo więcej członków rady ma kwestie mówione w serialu „Wojny klonów”. Dopiero tam można było rozwinąć niektóre z postaci.