Publiczność zgromadzona w kinie na jednym z pierwszych światowych pokazów oglądała "Atak klonów" od 45 minut, kiedy nieoczekiwanie akcja "przeskoczyła" do finałowej sceny bitwy. "Pomyślałem, że może na chwile przysnąłem i przegapiłem część historii" - mówi Brian Queen, jeden z uczestników niefortunnego pokazu. "Zupełnie nieoczekiwanie przed moimi oczami pojawiła się bowiem finałowa sekwencja. Jednak po chwili zorientowałem się, że to nie ja zasnąłem, tylko ktoś pomylił kolejność puszek z filmem. Wiele osób wstało ze swoich miejsc i ruszyło w poszukiwaniu obsługi, żeby wyjaśnić sytuację" - opisuje widz. Szefowie kina Springfield Quay Odeon byli zmuszeni wezwać policję, gdyż tłum był naprawdę rozjuszony. Ponad 250 osób czekało na pierwszy pokaz "Ataku klonów" przez wiele godzin. Fani byli specjalnie przygotowani na ważne wydarzenie - wielu z nich było przebranych, a w rękach dzierżyło świetlne miecze. Dla nich zaistniała podczas projekcji pomyłka to prawdziwy dramat, którego nic nie zrekompensuje. "Przepraszamy wszystkich fanów za zaistniałą sytuację. Wszystkim widzom niefortunnego pokazu zwrócimy pieniądze za bilety. Dodatkowo zaprosimy ich na kolejny pokaz filmu" - mówi rzecznik sieci kin Odeon. "Po przerwaniu projekcji wszyscy myśleliśmy, że problem rozwiąże się jeszcze tej samej nocy, że projekcja rozpocznie się raz jeszcze. Jednak ta się nie stało - zostaliśmy poproszeni o przyjście następnego dnia" - żali się Victoria Greenless, jedna z uczestniczek pokazu. "Podobno winę za cały problem ponosi obsługa kina, która przed projekcją powinna sprawdzić, czy rolki ułożone są we właściwej kolejności. Nie zrobili tego i stąd całe zamieszanie" - dodaje Victoria Greenless.