Dokładnie tyle czasu mineło od amerykańskiej premiery pierwszej części Gwiezdnych Wojen. Wielu moich kolegów i oczywiście koleżanek zaczeło ponownie wspominać stare dobre czasy, kiedy to jako "szczawie" widzieliśmy pierwszy raz "StarŁorsy" i sprzeczaliśmy się kto kim będzie - bo jak zwykle bywa, Hanów było dwóch, Luków i Obiłanów było pod dostatkiem, a o Lordach Waderach już nie wspomnę, trzeba było losować kto kim będzie w dniu dzisiejszym. Jestem bardzo wdzięczny George'owi Lucas'owi za przywołanie wspomnień z tych wspaniałych lat i kontynuację kolejnych części, na których wyrosną nowe pokolenia gwiezdnych maniaków.