Okazuje się, że kwestia Snoke’a i skojarzeń była na tyle powszechna, że sam Serkis rozumie, iż ludzie mogą się czuć zagubieni. Ale dodał także, że bardzo podobał mu się „Łotr 1”. Lubi też grać postać, która jest przeciwnością wszechpotężnego Snoke’a, bo to raczej zwyczajny człowiek.
I choć oficjalnie niewiele wiemy, kim jest Kino Loy, to Serkis sam sobie wymyślił jego historie. Wg niej Loy był szefem związków, który walczył o prawa ludzi. Jest naturalnym przywódcą, ma rodzinę. I liczy, że wróci do swojego życia jak już skończy się uwięzienie. Tu nie chce na siebie zwracać uwagi, stroszyć piór. Jego cel to przetrwać ten rok, więc jest podatny na systemy motywujące z jedzeniem i rażeniem włącznie. Dał sobie częściowo wyprać mózg. Nawet nie stara się pamiętać, czy uwięziono go słusznie. Zachowuje się czasem jak robot, choć oczywiście chciałby stąd uciec. Jest trybikiem wielkiej maszyny, nawet nie zdając sobie z tego sprawy.
Jego historia pokazuje jak rozbito ludzką wolę. Kino przyjmuje to co jest mu dane. Tym bardzo różni się od Andora, który wciąż wierzy, że może coś zmienić. Środowisko więzienia jednak zmienia ludzi i wierzą oni, że nie ma szans na zmianę.
Zresztą to tracenie woli to było coś, co odczuwali na planie. Oni pracowali tam tygodniami, a Tony Gilroy kazał im całymi dniami chodzić boso po metalowych płytach. I tak przez wiele dni. Czuli jak ucieka z nich energia.
Serkis zauważa także, że to więzienie pokazuje jak Imperium działa w myśl zasady „dziel i rządź”. To nic nowego, znamy to z historii, ale i filmów jak „Spartakus”. Opresje to jedno, ale podsycanie niesnasek między więźniami powoduje że koncentrują się na czymś innym.
Zapytany o to, które filmy więzienne były inspiracją i czy może było to „Skazani na Shawshank”, Andy odpowiedział, że w porównaniu z „Andorem” Shawshank to luksusowe więzienie.