1. To, że ktoś nie je mięsa nie oznacza, że nie je go większość (pozdro dla kumatych). Mnie obchodzi Ben Solo i jest pewien zbiór ludzi, których też obchodzi, co nie zmienia faktu, że globalnie rozpoznawalność tego bohatera jest żadna w stosunku do postaci z ot, a co za tym idzie popularność. Nie piszemy tu o preferencjach nerdozy, która stanowi jakiś procent całej publiczności, bo w takim przypadku każdy bohater ma jakiś fandom. Maglowanie starych bohaterów bądź nowi przyjęliby się, gdyby priorytetem lucasfilmu byli faktycznie bohaterowie, a nie wszystko wokół nich na czele z wIzjOM lUcAsA, ale to nie temat od tego. Lucasfilm widocznie nigdy nie zadał sobie pytania dlaczego ludzie tak chętnie wybierają mcu, co jest śmieszne, skoro chcieli z sw zrobić klona.
2. A to dlatego ta postać jest tak popularna i kochana przez globalną publikę, że pojawia się w każdym rankingu bohaterów sw, tworzonym przez publikę... a nie, czekaj.
3. To świadczy o złej reklamie (skoro kolejny avatar jest już reklamowany w mediach to niedzielny widz, który jest dominującym w widowni, ma prawo się pomylić) i zbyt długim czasem oczekiwania między częścią 1, a 2. 13 lat. Litości.
4. Oczywiście. Dla sw byłoby najlepiej, gdyby istniała tylko oryginalna trylogia, a jej fani dopisywali sobie resztę w fanficzkowym eu i gdyby nie musieli obcować z dziełkiem gościa, który za bardzo uwierzył w swoją wizję, zapominając o bohaterach. Ale skoro już to powstało to miało rację bytu, bo było o bohaterze, który zdążył się zapisać w pamięci publiki w trzech filmach i w gadżetach z tych filmów. Zadziałała magia nostalgii. Co oferuje Andor? Nic.