Andaral podesłał nam pełny tekst artykułu z Monopolu:
Galaktyka pogrążona w chaosie
Dziś wchodzi do kin kolejna część kosmicznej sagi "Gwiezdne wojny" George`a Lucasa. Premiera "Ataku klonów" odbędzie się, po raz pierwszy w historii polskiego kina, jednocześnie w Stanach Zjednoczonych i w Polsce. Do polskich kin film trafił w 115 kopiach. Będzie pokazywany w 80 kinach w całym kraju, w tym w 14 warszawskich. Na przedpremierowe pokazy (tuż po północy) zostały wykupione prawie wszystkie bilety. Dystrybutor filmu, Syrena Entertainment Group, spodziewa się, że "Atak klonów" pobije pod względem frekwencji "Mroczne widmo, które obejrzało w naszym kraju 1,4 mln ludzi.
Narodziny legendy
...były raczej mało imponujące. Premierę "Gwiezdnych wojen", która odbyła się w 1977 roku, zobaczyli widzowie jedynie niespełna 30 amerykańskich kin. Dziś oblicza się, że w samej tylko Ameryce (jeszcze przed powrotem "Gwiezdnych wojen" do kin w 1997 roku) wpływy z trylogii osiągnęły ponad 810 mln USD, w Polsce każdą z produkcji obejrzało ponad 5 mln ludzi.
George Lucas, twórca "Gwiezdnych wojen" marzeniami wyprzedził technologię lat 70., dlatego żeby móc przenieść na ekran swoją wizję, założył specjalizującą się w efektach firmę Industrial Light & Magic. Fachowcy z ILM zrewolucjonizowali kinowe efekty dzięki, m.in. wprowadzeniu technik komputerowych, i ogromnie przyczynili się do sukcesu "Gwiezdnych wojen" - przyniosły milionowe zyski i zdobyły 7 Oscarów.
Ale nie nowinki techniczne przesądziły o sukcesie filmów - Lucasowi udało się połączyć w spójną całość baśń, film przygodowy, western, kryminał i prawdziwe kino akcji, "Gwiezdne wojny" to zabawa z mitem i fantastyczna podróż do nieznanych światów - Lucas dał widzowi wszystko to, czego, tonący w zalewie nijakości, potrzebował. Kosmiczna saga stała się niewątpliwie fenomenem socjologicznym, obok filmu rozkręcił się wielki "starwarsowy" biznes: figurki, zabawki, meble, książki zawierające superdokładne opisy "techniczne" statków czy broni, gry komputerowe, fankluby, własna sekcja w Disneylandzie, w końcu... związki wyznaniowe.
Kiedy w 1997 roku "Gwiezdne wojny" pojawiły się ponownie na ekranach kin, w nowej wersji (zapisano je w technice cyfrowej, poddano kolejnemu montażowi i wprowadzono nowe sceny) film zarobił 70,7 mln dolarów już po dwóch pierwszych tygodniach wyświetlania. Choć stworzony z wielkim rozmachem Epizod I, "Mroczne widmo" (1999 r.) też stał się kasowym przebojem, część (dorosłych) fanów "Gwiezdnych wojen" czuła się rozczarowana - kino familijne nie było tym, czego oczekiwali po udanym powrocie trylogii w 1997 roku. Najnowsza produkcja ma jednak szansę powtórzyć sukces części poprzednich.
"Atak klonów" jest pierwszym wysokobudżetowym filmem kinowym nakręconym kamerą cyfrową. Pozwoliło to na wprowadzanie koniecznych zmian i montowanie scen natychmiast po ich nakręceniu, bez skanowania ujęć do pamięci komputera, modyfikowania i ponownego przenoszenia na taśmę filmową. Na potrzeby filmu przygotowano animowany scenopis obrazkowy do ponad 4 tys. ujęć. Korzystali z niego aktorzy, reżyser, montażyści i specjaliści od efektów. Koordynatorzy efektów specjalnych ściśle współpracowali ze scenografami. Na potrzeby filmu stworzono komputerowe krajobrazy (m.in. kamienistą planetę Geonosis) i niektóre postaci - cyfrowy Yoda przeszedł przez reżyserską cenzurę jednak dopiero wtedy, gdy Lucas obejrzał zdjęcia próbne, które udowodniły, że pomysł sprawdzi się na ekranie. Zdjęcia do "prawdziwych" ujęć rozpoczęto kręcić w czerwcu 2000 roku. Kręcono w Australii, Włoszech, Tunezji, Sewilli. Ponieważ scenariusz był szlifowany do ostatniej chwili, projektanci kostiumów i scenografii musieli posiłkować się scenariuszem, którego... nie było.
W głównego bohatera "Ataku, klonów", Anakina Skywalkera, wcielił się Hayden Christensen. Obok niego zagają także: Ewan McGregor, Natalie Christensen, Christopher Lee oraz Frank Oz. Uwaga! Na ekran powracają znakomitości pierwszej trylogii, roboty R2D2 i C-3 PO.
Maja Denisiuk