- Pułkowniku Barris? – rozległ się niespokojny głos w jego komunikatorze – tu porucznik Kavren. Znajduję się na miejscu katastrofy TIE na zachód od obozowiska. Przepraszam, że przeszkadzam, ale powinien pan tu przyjść.
Barris spojrzał na drugą stronę polany, gdzie światła reflektorów grupy poszukiwawczej od czasu do czasu rozświetlały wieczorną mgłę, która zaczęła się gromadzić wśród drzew. Nie uważał Kavrena za człowieka, który łatwo wpada w podniecenie, ale na pewno teraz było je słychać w głosie porucznika. – Zaraz będę – powiedział. – Pan pozwoli, kapitanie?
- Oczywiście, pułkowniku – powiedział Parck. – Porozmawiamy później.
Oblask świateł we mgle mógł zwodzić, ale tylko trzy minuty dzieliły skraj polany od sczerniałego miejsca, gdzie TIE rozbił się o ziemię. Kilka sekund więcej w powietrzu, pomyślał ponuro Barris, a nie mielibyśmy potrzeby studiowania tego obcego obozowiska. Szkoda, że tak się nie stało.
Kavren i czterech szturmowców czekało kiedy Barris do nich dotrze. Plecy porucznika były nienaturalnie sztywne; twarze szturmowców ponure za wizjerami hełmów. Na trawie leżały skulone zwłoki martwego pilota TIE, w spalonym i potarganym kombinezonie.
- Znaleźliśmy to tutaj, pułkowniku – powiedział Kavren, wskazując na kombinezon. – Kilka metrów od wraku. Proszę spojrzeć.
Barris ukląkł na jedno kolano. Hełm został ściągnięty z kombinezonu, a duże zapięcie zostało otwarte. Kombinezon był wypchany…
- Co to, do diabła? – zapytał, marszcząc brwi.
- To trawa, sir – potwierdził Kavren, głos mu drżał. – Trawa, liście i dużo tych śmiesznie pachnących czerwonych jagód. To wszystko. Ciało zniknęło.
Barris rozejrzał się dokoła, patrząc na drzewa i mgłę wśród nich, poruszającą się na wietrze, w żołądku czuł wzbierający strach. – Szukaliście go?
- Jeszcze nie, sir – powiedział Kavren. – Myślałem, że lepiej będzie jak najpierw zawiadomimy pana. Jeśli na tym terenie znajdują się jakieś dzikusy…
Nie skończył zdania, ale nie musiał. Jak wielu oficerów we Flocie, Barris miał doświadczenia z lokalnymi dzikusami.
Barris spojrzał na drugą stronę polany, gdzie światła reflektorów grupy poszukiwawczej od czasu do czasu rozświetlały wieczorną mgłę, która zaczęła się gromadzić wśród drzew. Nie uważał Kavrena za człowieka, który łatwo wpada w podniecenie, ale na pewno teraz było je słychać w głosie porucznika. – Zaraz będę – powiedział. – Pan pozwoli, kapitanie?
- Oczywiście, pułkowniku – powiedział Parck. – Porozmawiamy później.
Oblask świateł we mgle mógł zwodzić, ale tylko trzy minuty dzieliły skraj polany od sczerniałego miejsca, gdzie TIE rozbił się o ziemię. Kilka sekund więcej w powietrzu, pomyślał ponuro Barris, a nie mielibyśmy potrzeby studiowania tego obcego obozowiska. Szkoda, że tak się nie stało.
Kavren i czterech szturmowców czekało kiedy Barris do nich dotrze. Plecy porucznika były nienaturalnie sztywne; twarze szturmowców ponure za wizjerami hełmów. Na trawie leżały skulone zwłoki martwego pilota TIE, w spalonym i potarganym kombinezonie.
- Znaleźliśmy to tutaj, pułkowniku – powiedział Kavren, wskazując na kombinezon. – Kilka metrów od wraku. Proszę spojrzeć.
Barris ukląkł na jedno kolano. Hełm został ściągnięty z kombinezonu, a duże zapięcie zostało otwarte. Kombinezon był wypchany…
- Co to, do diabła? – zapytał, marszcząc brwi.
- To trawa, sir – potwierdził Kavren, głos mu drżał. – Trawa, liście i dużo tych śmiesznie pachnących czerwonych jagód. To wszystko. Ciało zniknęło.
Barris rozejrzał się dokoła, patrząc na drzewa i mgłę wśród nich, poruszającą się na wietrze, w żołądku czuł wzbierający strach. – Szukaliście go?
- Jeszcze nie, sir – powiedział Kavren. – Myślałem, że lepiej będzie jak najpierw zawiadomimy pana. Jeśli na tym terenie znajdują się jakieś dzikusy…
Nie skończył zdania, ale nie musiał. Jak wielu oficerów we Flocie, Barris miał doświadczenia z lokalnymi dzikusami.
OCENY UŻYTKOWNIKÓW:
Aby wystawić ocenę musisz się zalogować Wszystkie oceny Średnia: 9,67 Liczba: 6 |
Jamboleo2014-10-02 20:19:29
Opowiadanie 10/10
Tłumaczenie 10/10
Kassila2011-09-12 14:43:57
No tak. Jeśli zmienić tydzień na rok, to ok. Wtedy nawet pkt. 4 nie koliduje. Co do 3, to Mara gdzieś tam mówi, że się z nich podśmiewano, więc taka tajemnica to nie była.
Stele2011-09-12 14:20:05
Wreszcie mamy MacGyvera, a nie jasnowidza. Takiego Thrawna lubię. :)
Co do zgrzytów z prequelami, to istotnie warto by zastąpić ten tydzień co najmniej rokiem. Nie jest jednak tragicznie.
1) Wtedy koniec Wojen Klonów i początek Imperium nie były tym samym. Dzieliło je kilka lat różnicy, podczas których Palpi umacniał władzę.
2) Katastrofa na Honoghr to jeszcze CW. Nie pamiętam tego retconującego komiksu, ale niewykluczone, że ładnie on to wszystko spaja. Będzie trzeba poszukać. ;)
3) Tu to bardzo boli, jako że komanda Noghrich miały być z założenia chyba tajną bronią, nie kojarzoną z Imperium przez każdego wieśniaka. Może po prostu Parck wie o tym z opowieści kuzyna.
4) To z czymś koliduje?
5) Nowy Ład miał już swoich wrogów w RotS. Sojusz dla Przywrócenia Republiki oczywiście jeszcze nie istnieje, ale Imperium zowie rebeliantami każdą opozycję przecież. ;)
Jeszcze uściślę komentarz z poprzedniego tekstu. Mamy okręt klasy gwiezdnego niszczyciela. Duży, trójkątny, zdolny do działań krążowniczych i dysponujący siłą ognia, wystarczającą do bombardowania orbitalnego. Rozpozna go wieśniak przez lornetkę. Mamy również Gwiezdny Niszczyciel typu Imperial. Projekt Kuatański, 1600m od dziobu do rufy, 60 baterii turbolaserowych... Tu już trzeba mieć skanery, albo się trochę przyjrzeć, żeby go na przykład nie pomylić z Tectorem. ;)
Rób jak chcesz. Możesz olewać poprawność językową w ramach solidarności z Amberem. Odpuszczę.
Kassila2011-09-12 09:40:57
Tłumaczenie dobre. Dzięki, Urthona:)
Co do treści, to ciekawa, ale czy ja dobrze rozumiem, że:
1) akcja się dzieje TYDZIEŃ po ogłoszeniu Imperium Galaktycznego i mianowania się Palpiego Imperatorem
2) w tym czasie Vader zdążył znaleźć Noghrich i przekonać ich do służby Imperium
3) zdążyło się to już rozejść wśród ludzi
4) kuzyn Parcka zdążył zostać wicearmirałem
5) rebelianci już się sprzeciwiali Nowemu Ładowi
W tydzień po zakończeniu wojny obejmującej większość Galaktyki? Jeśli tak, to Zahn przeszedł samego siebie.