-
Lord Bart2021-02-14 06:04:24
dobre to było... prawdopodobnie ilość znaków komentarzy tego newsa była większa niż ilość znaków wszystkich newsów w styczniu XD
-
disclaimer2021-02-01 21:13:15
Możliwe że na tym skończę, bo idzie tu odpowiadać właściwie nie wiadomo w jakim celu :)
"Jak byłeś obojętny wobec śmierci głównych bohaterów to w ogóle nie działa na Ciebie kino a tym bardziej SW."
--- No tak, ja podałem swoje powody, ale ty oczywiście wiesz lepiej, co lubię, a czego nie i wymyślasz ku temu bzdurne argumenty, byle tylko mieć czym uzasadnić tezę. Nie ma z czym dyskutować :P
"Przecież zniszczenie broni masowej zagłady jest dobrą sprawą"
--- Cel nie uświęca środków, a ty się starasz usprawiedliwiać zabicie kolegi z pracy, bo przecież to takie niejednoznaczne i głembokie, i reckach piszo! XD
"No wszędzie można takie zdanie spotkać. Ale nie, jeden disclaimer jest najmądrzejszy, a wszyscy inni mają jakieś zwidy."
--- Napisałem przecież, że tonalnie każde SW się od siebie różni, ale najwyraźniej usiłujesz to pociągnąć jeszcze dalej, bo #populizm
"W takim kontynuuje, że kontynuuje."
--- Ok Janusz.
"Znane jest Ci zdanie "od tej pory inaczej będę patrzył na (wstaw tytuł) po zobaczeniu prequela?"
--- To twoje zdanie. Prometeusz czy Obcy Przymierze nie zmieniły mojego sposobu patrzenia na pierwsze 4 filmy i były kompletnie zbędne. To samo z R1 i Solo.
"Chcesz udowodnić, że te 2 filmy nie mają ze sobą nic wspólnego i że jeden nie jest kontynuacją drugiego?"
--- Ciężar dowodu spada na stawiającego tezę. Nie doczekałem się na razie. Przytoczę taki eksperyment myślowy - dlaczego Oryginalna Trylogia nazywa się jak nazywa (czyli nie żadne kontynuacje ani sequele), a prequele nazywa się prequelami?
"Ważne, że Georgowi podobał się rozwinięty pomysł, którego zarys sam stworzył i prawie nic tym samym nie zostało w uniwersum spieprzone. Jedynie fajnie rozwinięte."
--- Nigdzie nie powiedziano, że podobał mu się pomysł, ani że coś nie zostało spieprzone. Nie opublikowano nawet ani jednego cytatu z jego wypowiedzi. Jedyne co wiadomo, to deklaracja Garetha Edwardsa “He loved it.”
"A ty jesteś właśnie widzem. Nie patrz tylko na filmy, patrz na uniwersum. Wtedy po seansie Łotra powiesz" A więc to tak było z tym reaktorem. Teraz to ma większy sens." :) Łotr rozwija uniwersum. To jest bardzo dobre EU."
--- Dla mnie takie pytania są nieistotne. Przecież w Nowej Nadziej nikt nawet nie obudowuje wokół tego żadnego wątku, więc co takiego miałoby być asumptem rozwinięcia tego na osobny film?
Jest powiedziane krótko i jednoznacznie "An analysis of the plans provided by Princess Leia has demonstrated a weakness in the battle station." Tyle. Trwa to nie więcej niż kilka sekund.
"Dla fanów uniwersum SW wszystko jest istotne. Ty widzę ciągle patrzysz na jakąś logikę deterministyczno filmową. A tym czasem powstał film R1, który jest kreatywnym rozszerzeniem napisów z ANH. Tak samo działa PT i nie kupuję tego co na ten temat powiedziałeś. Zasady prequela działają w obu przypadkach. Napisałeś..."
--- Jasne, istotne również z punktu widzenia gigantycznego korpo, które doskonale wie, że nieważne co wyprodukuje, fani się na to rzucą, dopóki będą dostrzegać jak najwięcej znajomych elementów a kampania promocyjna będzie pompować balonik :P
Prequele za to miały powstać i to niezależnie od tego i czy komuś się to podoba czy nie. “I told people at Lucasfilm that they’re going to have to face the reality that I’m making a movie that nobody wants to see, but I want to tell that story,” “I’m more interested in telling the story than I am in just doing a franchise where you tell the same story over and over again.”
Wespół z OT opowiadały jedną, spójną historię, a nie jedną historię z mini historiami pomiędzy, które rzekomo należy traktować jako równoważne.
"Prezentują zarys, tak samo jak opowieści z OT o czasach PT. Wszystko czym PT jest poza tym co wymyślił młody Lucas jest wymysłem starego Lucasa."
--- No właśnie, z tymi wyjątkami, że prequele wiele wnoszą do tego, jak postrzega się Sagę jako całość, i nie są fanfikami, bo wymysłem jednej osoby od początku. Wiele zresztą informacji o prequelach, a nieobecnych w OT, Lucas prezentował jeszcze w latach 80-tych.
"Zmieniają perspektywę z drużyny R1 (zdobywcy planów) na drużynę Luke Han Leia Kenobi, droidy (dostarczycieli planów). Dzięki za pomoc w ujęciu sedna sprawy :)"
--- To ciekawe, bo nie pamiętam by R1 miało jakikolwiek wątek w Nowej nadziei, a to że byli jacyś szpiecy co wykradli plany wiemy już z... wait for it... NOWEJ NADZIEI :P
"Dokładnie tak jak w prequelach. Były sobie np. jakieś wojny klonów, ale koniec końców nikogo to nie obchodzi bo teraz walczy rebelia z imperium."
--- "Jakieś wojny klonów", czyli wręcz najistotniejszy czynnik w masterplanie przejęcia władzy w galaktyce przez Imperium, które teraz defacto usiłuje obalić Rebelia XD Prequele pokazują pełną perspektywę tego konfliktu, R1 wraca z powrotem do skali mikro i pokazuje tylko ułamek.
"Życzę miłego życia fana SW :) Nie wiem tylko po co tyle piszesz na tym forum :P"
--- Z tego samego powodu co dla wielu innych osób - SW są dostarczycielami rozrywki i powodów do dyskusji.
"K2 Ci nie zapadł w pamięć? Jakie kryteria zatem musi spełniać droid byś go zapamiętał? On jest chyba powszechnie uważany za jeden z najbardziej rozpoznawanych znaków tego filmu. Teksty, wizerunek, jego śmierć. Jakiś inny jesteś ale to już wiem :P"
--- Charakter, osobowość, wizerunek. Nic z tego nie było wyraziste oraz zlewało się z otoczeniem.
"Opinie owszem opiniami ale ty tez zahaczasz o kilka herezji jeśli chodzi o fakty, potem wyciągasz kompletnie pomylone wnioski i hejtujesz wszystko co się da."
--- A co mówimy o faktach czy dogmatach religijnych, że już wchodzimy w temat herezji? :P
"A pesymizm bierze się stąd, że wszystkie produkcje które nadejdą tez od razu hejtujesz."
--- Pokaż mi przykład, w którym hejtuję produkcję, która nie powstała. Bo wydaje mi się, że nie odróżniasz tego od dzielenia się przemyśleniami na temat newsów ich dotyczących chociażby.
"Niczym nie jesteś w stanie się zachwycić, powiedzieć dobrego słowa. Wszystko tylko zlewasz. Irytują mnie strasznie takie ekstremalnie skrajne postawy. Drażnisz fanów obśmiewaniem ich ulubionych filmów."
--- Żaden portal społecznościowy nie powinien mieć monopolu na jedyną słuszną opinię. Jak ktoś czuje się urażony czyimś zdaniem na temat filmu i jego części składowych, które nie dotyka tej osoby ani nikogo dookoła osobiście, to ma raczej problem sam ze sobą.
"Porównywałem bitwę gungani/droidy z releliantami/szturmowcami wiele razy. Wskazywałem na brud/czystość, humor/brak humoru, dramatyzm/brak dramy, kolorystyka, ludzka perspektywa. Zachowujesz się jakbyś nie wiedział o co kaman."
--- Obie bitwy, które tu porównywałeś, funkcjonują w umownych realiach fantasy, a nie rzeczywistości. To, że coś pokolorujesz na czarno, będzie smutne, patetyczne, nie sprawi, że stanie się realniejsze, vide filmy Zacka Snydera, które wręcz ślizgają się na swojej sztuczności. To takie same środki stylistyczne jak każde inne.
"Każda recka którą czytałem wskazuje na to, że bitwa w R1 to jest to !!! Już sobie sam poszukasz źródeł."
--- Musiałbyś przytoczyć recenzję każdego widza, który oglądał film, co jest niewykonalne.
"Dramatyzm to może jedynie w wątku Luka. Tutaj cały team R1, wszyscy żołnierze na planecie giną."
--- W bitwie nad Endorem też giną. Całe statki wręcz wyparowują w próżni.
"w końcu stworzeniu takiej bitwy, do której na każdym poziomie najmniej można się przyczepić. Nigdy to tak dobrze, wiarygodnie (jak na SW) nie wyglądało."
--- Czyli takie masło maślane bez konkretów.
"Ale za krótka i tylko w kosmosie."
--- A to Bitwa o Endor powinna ci wystarczyć.
"Cały ten oddział straceńców, których imiona nawet poznaliśmy. Zwykli żołnierze, ludzie, nie wybrańcy i księżniczki i nie jakieś randomowe mięso armatnie. Każdy co do jednego zginął i osobno przedstawiano ich śmierć."
--- To proszę bardzo. Rozkaz 66, rzeź rycerzy Jedi, większości nie poznaliśmy nawet imienia, ale kojarzyliśmy charakterystyczny wygląd. Nie wybijali się też zbytnio poza tło/epizodyczne rólki, w przeciwieństwie do teamu R1, a jednak ostatecznie poświęcono im swoje kilka sekund.
-
Stuntman Mike2021-02-01 01:55:53
"--- Nic w tej bitwie nie jest realistyczne i zdecydowanie to nie realizm jest czynnikiem decydującym, a na ile bohaterowie w niej uczestniczący kogoś obchodzą. Wobec śmierci teamu R1 byłem całkowicie obojętny. "
Człowieku, zrozum, nie mieliśmy do tej pory tak dobrych scen batalistycznych, tak fatalistycznego nastroju a sam film był zaskakująco mroczny, poważny i wręcz przybijający. Tak bardzo się wyróżnia od innych filmów sagi. A ty mi piszesz takie dyrdymały, że nic w tej bitwie nie jest realistyczne i zdecydowanie to nie realizm jest czynnikiem decydującym, a na ile bohaterowie w niej uczestniczący kogoś obchodzą. Jak byłeś obojętny wobec śmierci głównych bohaterów to w ogóle nie działa na Ciebie kino a tym bardziej SW.
"--- To co nazywasz "dobrą sprawą" nie jest w żaden sposób równoznaczne służbie Rebelii. Stąd `WTF`. "
Co Ty znowu opowiadasz bo ręce już opadają. Przecież zniszczenie broni masowej zagłady jest dobrą sprawą a rebelianci czy to oficjalni czy od Swa przyjmują często niejednoznaczne postawy moralne, robią rzeczy złe i generalnie brudzą sobie ręce. Przecież to jest tak oczywiste. W każdej recce to piszą, serial na tym powstanie a tu jeden disclaimer jakieś androny opowiada.
"--- Tonalnie każde SW się od siebie różni, a nie w tym sęk, bo i sequele różnią się pod tym względem od pozostałych, z tym że nie grzeszą specjalną oryginalnością w aspekcie opowieści, świata przedstawionego. "
Tonalnie Łotr jest wyraźnie inny od epizodów. Ostatnio obejrzałem to z moją nową dziewczyną i powiedziała, że inny był ten film od tamtych starwarsów. No wszędzie można takie zdanie spotkać. Ale nie, jeden disclaimer jest najmądrzejszy, a wszyscy inni mają jakieś zwidy.
"--- W jakim kontekście Tarkin kontynuuje swoją historię? Cały jego wątek polegał na przejęciu dowództwa nad DS. W Nowej nadziei od razu wiemy, że dowodzi. Konflikt interesów z Krenniciem nie jest ani przez moment wspomniany.
Mógłby równie dobrze nie istnieć, a także nie zmienia perspektywy postaci. Pozostaje taka, jaka była przez cały czas.
R1 - o zdobyciu planów DS (i pomszczeniu ojca), ANH - tu dopiero mamy historię o rozprawieniu się z DS (i wkroczeniu na ścieżkę rycerza Jedi). "
W takim kontynuuje, że kontynuuje. Co Ty chcesz cały czas tu udowodnić? Jest jedna historia a potem druga historia, tylko, że zostały nakręcone odwrotnie. No tak się złożyło. I dla mnie to nie ma znaczenia i nie decyduje o tym czy film będzie dobry. Czy Ty ciągle zarzucasz temu filmowi coś tylko dlatego, że jest prequelem? Że o Krennicu nie wspominają w R1? Ja patrzę na te filmy tak jakby R1 był pierwszy a ANH druga. Na obu bawię się świetnie i stanowią dla mnie duologię. To nie mogło być inaczej. Poznałem tą historię wykradzenia planów DS i tego pierwszego zwycięstwa rebelli z masą szczegółów i ciekawych rzeczy. Napisy z ANH sie po prostu rozrosły i zwizualizowały. I wyszło generalnie super.
"--- Przeczytaj mój post jeszcze raz. Ty mówisz o perspektywie: zalążek historii - pełna historia, ja: historia -> zmiana perspektywy patrzenia na historię następującą -> następująca historia. "
Znane jest Ci zdanie "od tej pory inaczej będę patrzył na (wstaw tytuł) po zobaczeniu prequela?
"Mamy konkretny wątek, (plany DS, pierwsze zwycięstwa rebelii), który jest właściwie tak samo ważny w obu filmach."
--- 2 osobne wątki, ważne tylko w kontekście własnych filmów. R1 - zdobycie planów, ANH - dostarczenie planów dowództwu na Yavinie 4. "
Planów, planów, planów. Ja patrzą na wątek planów jako na jeden wątek składający się z dwóch podwątków. Długo jeszcze będziesz kręcił się kółko? Chcesz udowodnić, że te 2 filmy nie mają ze sobą nic wspólnego i że jeden nie jest kontynuacją drugiego?
"--- Mój komentarz dotyczył nie opinii Lucasa o tym filmie, ale tego które pomysły wyszły spod jego dyrektywy, a które stricte na zlecenie, co pozwala określić, na ile są one legitnymi SW, a na ile bywają tylko wesołą twórczością ludzi-kontraktowców, którym wydaje się, że mają pojęcie o SW, gdy tymczasem realizują tylko własne niespełnione fantazje.
A skoro o mowa o tym co się George`owi podoba a co nie, polecam wypowiedź o jego podejściu do kina ogólnie - "There are a lot of movies that are badly made that I love, and there are a lot of movies that are just beautifully made but I don`t like them."
I nic nie ma to wspólnego z dyskusją. Ważne, że Georgowi podobał się rozwinięty pomysł, którego zarys sam stworzył i prawie nic tym samym nie zostało w uniwersum spieprzone. Jedynie fajnie rozwinięte.
"--- Jak już poruszałem to gdzie indziej, tożsamość i działania konkretnych osób odpowiedzialnych za zdobycie planów/wadę konstrukcyjną mają znaczenie tylko w obrębie fabuły ŁOTRA.
W ANH jest to wada, które równie dobrze mogła powstać celowo lub na skutek niedopatrzenia. Nic jednoznacznie nie jest stwierdzone, to widzowie dopowiadają sobie resztę. "
A ty jesteś właśnie widzem. Nie patrz tylko na filmy, patrz na uniwersum. Wtedy po seansie Łotra powiesz" A więc to tak było z tym reaktorem. Teraz to ma większy sens." :) Łotr rozwija uniwersum. To jest bardzo dobre EU.
"--- Ma to takie samo znaczenie na poziomie deterministycznym. Byle mała bzdura może zadecydować o zmianie naszego postępowania. Tymczasem materię filmową nie cechuje potrzeba dopowiadania backstory do każdej drobnostki. Nie jest istotne co odpowiada za wadę DS, a sam fakt istnienia wady, który jest wyłącznie środkiem do opowiedzenia fabuły. "
Dla fanów uniwersum SW wszystko jest istotne. Ty widzę ciągle patrzysz na jakąś logikę deterministyczno filmową. A tym czasem powstał film R1, który jest kreatywnym rozszerzeniem napisów z ANH. Tak samo działa PT i nie kupuję tego co na ten temat powiedziałeś. Zasady prequela działają w obu przypadkach. Napisałeś...
"--- Napisy początkowe nie prezentują żadnego zarysu, to jeno napomknięcie o czymś, by miało sens in-universe, niż gdyby te plany pojawiły się ot tak z czapy. Wszystko czym Łotr jest poza tym jest wymysł Disneya/Lucasfilmu. "
Prezentują zarys, tak samo jak opowieści z OT o czasach PT. Wszystko czym PT jest poza tym co wymyślił młody Lucas jest wymysłem starego Lucasa.
"---Zmieniają perspektywę ze skali mikro Luke`a Skywalkera na skalę makro - Anakina, wybrańca wypełniającego przepowiednię i przywracającego równowagę Mocy. "
Zmieniają perspektywę z drużyny R1 (zdobywcy planów) na drużynę Luke Han Leia Kenobi, droidy (dostarczycieli planów). Dzięki za pomoc w ujęciu sedna sprawy :)
"---Jedyną perspektywę jaką zmienia Łotr w obliczu Sagi to to, że byli sobie jacyś konkretni ludkowie ze swoimi wątkami, którzy dzielnie walczyli, ale koniec końców i tak nikogo to nie obchodzi, bo o plany DS się rozchodzi. "
Dokładnie tak jak w prequelach. Były sobie np. jakieś wojny klonów, ale koniec końców nikogo to nie obchodzi bo teraz walczy rebelia z imperium.
"--- Przytoczę wypowiedź jednego z pracowników story group
"So to summarize: there is a reason that we need to internally know what is and isn’t canon so we can keep our line of official storytelling as aligned as possible but that doesn’t mean fans can’t individually pick and choose what they want to accept as true. It’s all fake anyway so you can choose to accept whatever you want as part of the story."
Więc hejtuj do końca życia SW które nie wyszły spod ręki Lucasa. Życzę miłego życia fana SW :) Nie wiem tylko po co tyle piszesz na tym forum :P
--- I znowu manipulacja z twojej strony :) Formalna wiedza o istnieniu danego droida w filmie =/= postać zapadająca w pamięć
Manipulacja chyba może być tylko wtedy jak jest celowa? :) Ja nic takiego nie miałem w zamiarach. Powiedziałeś, że nie wiesz kto to K2. A poza tym to powinniśmy raczej dyskutować o tym dziwactwie co powiedziałeś, że go nie pamiętasz? K2 Ci nie zapadł w pamięć? Jakie kryteria zatem musi spełniać droid byś go zapamiętał? On jest chyba powszechnie uważany za jeden z najbardziej rozpoznawanych znaków tego filmu. Teksty, wizerunek, jego śmierć. Jakiś inny jesteś ale to już wiem :P
"--- Z tego wynika, że z uporem maniaka usiłujesz ekstrapolować opinię swoją i opinię większości na opinię jednostki, zapominając że to dalej tylko opinie, a nie fakty. I co z tym wszystkim wspólnego ma rzekoma, domniemana kwestia pesymizmu? Że niby jest pesymistyczny wobec czego? "
Jeśli mam upór maniaka w tej kwestii to tylko dlatego, że wziąłem z Ciebie przykład :P Opinie owszem opiniami ale ty tez zahaczasz o kilka herezji jeśli chodzi o fakty, potem wyciągasz kompletnie pomylone wnioski i hejtujesz wszystko co się da. A pesymizm bierze się stąd, że wszystkie produkcje które nadejdą tez od razu hejtujesz. Czytałem nie raz Twoje komentarze. Niczym nie jesteś w stanie się zachwycić, powiedzieć dobrego słowa. Wszystko tylko zlewasz. Irytują mnie strasznie takie ekstremalnie skrajne postawy. Drażnisz fanów obśmiewaniem ich ulubionych filmów.
"--- Kontrastując charakter obu filmów przylepiasz im tylko etykietki, jedno jest takie a takie, inne bo jest inne, wychodząc z założenia, że w Gwiezdnych wojnach istnieje jakiś misterny czynnik decydujący, która z bitew jest bardziej realistyczna, bardziej ludzka, bardziej "prawdziwa" gdy tymczasem żadna nie jest. Nie prezentujesz żadnych kryteriów ku temu, by to orzec. "
Cały czas to prezentuje tylko jak grochem o ścianę. Nic do Ciebie nie dociera. Owszem każdą bitwę w SW można ocenić pod względem wykonania i realizmu. Istnieje wiele czynników. Porównywałem bitwę gungani/droidy z releliantami/szturmowcami wiele razy. Wskazywałem na brud/czystość, humor/brak humoru, dramatyzm/brak dramy, kolorystyka, ludzka perspektywa. Zachowujesz się jakbyś nie wiedział o co kaman.
"---Poza oczywiście deklaracją, że fani chcą oglądać takie a nie inne bitwy (nie przebierając jednak w źródłach opisujących jakieś statystyki na ten temat...). "
Każda recka którą czytałem wskazuje na to, że bitwa w R1 to jest to !!! Już sobie sam poszukasz źródeł.
"---Dalej - na czym polega ów krok do przodu? Skala i dramatyzm sięga przecież swojego zenitu już w Powrocie Jedi.
Dramatyzm to może jedynie w wątku Luka. Tutaj cały team R1, wszyscy żołnierze na planecie giną. Skala w sensie nie znaczenia ale nitek narracyjnych w finale. Krok do przodu polega na w końcu stworzeniu takiej bitwy, do której na każdym poziomie najmniej można się przyczepić. Nigdy to tak dobrze, wiarygodnie (jak na SW) nie wyglądało. Zaznaczę tylko, że to nie jest jakiś gigantyczny krok do przodu, to nie jest rewolucja, ale po różnych przebojach SW wraca na właściwe tony i tak jak mówię nawet przebija poprzeczkę w wielu aspektach.
"---Realizacyjnie za to chyba nie widzieliśmy bitwy kosztowniejszej w rozmach niż ta nad Coruscant."
Ale za krótka i tylko w kosmosie.
"---Uwzględnienie perspektywy osobistej - dajmy na to Vader poświęcający życie dla uratowania syna / Obi-wan poświęcający życie, by Luke nie zaprzątał sobie nim głowy i spieprzał jak najszybciej ze stacji, zanim cały team Sokoła zostanie schwytany."
Ale w bitwach. Cały ten oddział straceńców, których imiona nawet poznaliśmy. Zwykli żołnierze, ludzie, nie wybrańcy i księżniczki i nie jakieś randomowe mięso armatnie. Każdy co do jednego zginął i osobno przedstawiano ich śmierć.
-
disclaimer2021-01-31 20:33:38
Nadzieja umiera ostatnia!
-
SW-Yogurt2021-01-31 18:49:56
Niesamowite... Kręcicie się jak ... w przeręblu wokół swoich zdań i nic z tego nie wyniknie. ~:) A do 100 i tak nie dojedziecie. ~:P
-
disclaimer2021-01-31 01:39:29
@Stuntman Mike
"Im mniej realistycznie przedstawiasz wydarzenia dramatycznie tym mniejsza szansa, że Cię poruszą."
--- Nic w tej bitwie nie jest realistyczne i zdecydowanie to nie realizm jest czynnikiem decydującym, a na ile bohaterowie w niej uczestniczący kogoś obchodzą. Wobec śmierci teamu R1 byłem całkowicie obojętny.
"Uważasz, że zabójstwo człowieka, który właśnie Ci "pomógł" (przekazując info) tylko dlatego, że jest Ci z nim nie po drodze nie jest ubrudzeniem sobie rąk?"
--- To co nazywasz "dobrą sprawą" nie jest w żaden sposób równoznaczne służbie Rebelii. Stąd `WTF`.
"Wyszedł owszem, wyszedł. Inny charakter filmu widać jak na dłoni, zresztą zgodnie z założeniem, że każdy spin-off będzie miał nieco inny ton."
--- Tonalnie każde SW się od siebie różni, a nie w tym sęk, bo i sequele różnią się pod tym względem od pozostałych, z tym że nie grzeszą specjalną oryginalnością w aspekcie opowieści, świata przedstawionego.
"Przykładem tego samego bohatera, który kontynuuje swoją historię jest np. Tarkin.[...] Razem z ANH stanowią dwie osobne opowieści a jednak są jedną historią o rozprawieniu się ze stacją bojową. Plany Gwiazdy Śmierci przejawiają się wielokrotnie w obu filmach."
--- W jakim kontekście Tarkin kontynuuje swoją historię? Cały jego wątek polegał na przejęciu dowództwa nad DS. W Nowej nadziei od razu wiemy, że dowodzi. Konflikt interesów z Krenniciem nie jest ani przez moment wspomniany.
Mógłby równie dobrze nie istnieć, a także nie zmienia perspektywy postaci. Pozostaje taka, jaka była przez cały czas.
R1 - o zdobyciu planów DS (i pomszczeniu ojca), ANH - tu dopiero mamy historię o rozprawieniu się z DS (i wkroczeniu na ścieżkę rycerza Jedi).
"Z perspektywy filmu R1 napisy początkowe są zarysem historii, jego zalążkiem [...]"
--- Przeczytaj mój post jeszcze raz. Ty mówisz o perspektywie: zalążek historii - pełna historia, ja: historia -> zmiana perspektywy patrzenia na historię następującą -> następująca historia.
"Mamy konkretny wątek, (plany DS, pierwsze zwycięstwa rebelii), który jest właściwie tak samo ważny w obu filmach."
--- 2 osobne wątki, ważne tylko w kontekście własnych filmów. R1 - zdobycie planów, ANH - dostarczenie planów dowództwu na Yavinie 4.
"Oznacza to, że najprawdopodobniej powiedział coś innego, że mu się podobało i chwalił Edwardsa."
--- Mój komentarz dotyczył nie opinii Lucasa o tym filmie, ale tego które pomysły wyszły spod jego dyrektywy, a które stricte na zlecenie, co pozwala określić, na ile są one legitnymi SW, a na ile bywają tylko wesołą twórczością ludzi-kontraktowców, którym wydaje się, że mają pojęcie o SW, gdy tymczasem realizują tylko własne niespełnione fantazje.
A skoro o mowa o tym co się George`owi podoba a co nie, polecam wypowiedź o jego podejściu do kina ogólnie - "There are a lot of movies that are badly made that I love, and there are a lot of movies that are just beautifully made but I don`t like them."
"Takie niedopatrzenia konstrukcyjne? Brzmi to trochę naiwnie. Natomiast, jeśli dodamy, że to jednak celowe było, jakoś tak ta historia nabiera więcej ludzkiego charakteru, wiarygodności i jest po prostu ciekawsza."
--- Jak już poruszałem to gdzie indziej, tożsamość i działania konkretnych osób odpowiedzialnych za zdobycie planów/wadę konstrukcyjną mają znaczenie tylko w obrębie fabuły ŁOTRA.
W ANH jest to wada, które równie dobrze mogła powstać celowo lub na skutek niedopatrzenia. Nic jednoznacznie nie jest stwierdzone, to widzowie dopowiadają sobie resztę.
"Jeśli stawiasz na tym samym poziomie jedzenie Okrucha i "pierwsze zwycięstwo nad galaktycznym imperium zła" to po prostu nie widzisz skali."
--- Ma to takie samo znaczenie na poziomie deterministycznym. Byle mała bzdura może zadecydować o zmianie naszego postępowania. Tymczasem materię filmową nie cechuje potrzeba dopowiadania backstory do każdej drobnostki. Nie jest istotne co odpowiada za wadę DS, a sam fakt istnienia wady, który jest wyłącznie środkiem do opowiedzenia fabuły.
"Nie tyle rzeczywistości co nazewnictwa. Określenie "serce SW" jest niemożliwe do zdefiniowania. Ale jeśli już trzymamy się terminologii medycznej to ja jestem człowiekiem który lubi, czasem nie lubi, uznaje, czasem nie uznaje, jednak wszystkie części ciała. Ty natomiast jesteś zafiksowany tylko na sercu i inne olewasz :)"
--- Przytoczę wypowiedź jednego z pracowników story group
"So to summarize: there is a reason that we need to internally know what is and isn’t canon so we can keep our line of official storytelling as aligned as possible but that doesn’t mean fans can’t individually pick and choose what they want to accept as true. It’s all fake anyway so you can choose to accept whatever you want as part of the story."
"Twierdzisz, że nie wiesz kto to był K2. Faktycznie, przepaść od kwestionowania obecności droida. Misterna manipulacja z mojej strony. Taki z ciebie filozof a nie zajarzyłeś, że ten czarny droid to musi być ten o którym tu mowa."
--- I znowu manipulacja z twojej strony :) Formalna wiedza o istnieniu danego droida w filmie =/= postać zapadająca w pamięć
"Uzasadniam Ci cały czas, dlaczego ja i tak dużo osób widzi masę zalet w tym filmie i jedynie kilka wad a Ty z uporem maniaka nie potrafisz dostrzec szerszego obrazka i sedna sprawy."
--- Z tego wynika, że z uporem maniaka usiłujesz ekstrapolować opinię swoją i opinię większości na opinię jednostki, zapominając że to dalej tylko opinie, a nie fakty. I co z tym wszystkim wspólnego ma rzekoma, domniemana kwestia pesymizmu? Że niby jest pesymistyczny wobec czego?
"Bottom line jest taki, że to jest bardziej parodia takich tonów, zinfantylizowany charakter bitwy, w której się ciągle śmieszkuje. W R1 jest przeciwnie, inny poziom, inne oblicze, inna twarz, ta bardziej ludzka i bardziej realistyczna.
Bardziej bliska idei prawdziwej wojny. Wykonano tu spory, bardzo ciekawy krok do przodu jeśli chodzi o przedstawianie skali i dramatyzmu konfliktu.
Również uwzględniono perspektywę osobistą i motyw poświęcenia własnego życia dla uratowania marzenia. Po prostu zrobiono to dobrze a świadczy o tym powszechne zadowolenie fanów. Oni chcą oglądać takie Gwiezdne Wojny a nie bitwy w TFM."
--- Kontrastując charakter obu filmów przylepiasz im tylko etykietki, jedno jest takie a takie, inne bo jest inne, wychodząc z założenia, że w Gwiezdnych wojnach istnieje jakiś misterny czynnik decydujący, która z bitew jest bardziej realistyczna, bardziej ludzka, bardziej "prawdziwa" gdy tymczasem żadna nie jest. Nie prezentujesz żadnych kryteriów ku temu, by to orzec.
Poza oczywiście deklaracją, że fani chcą oglądać takie a nie inne bitwy (nie przebierając jednak w źródłach opisujących jakieś statystyki na ten temat...). Dalej - na czym polega ów krok do przodu? Skala i dramatyzm sięga przecież swojego zenitu już w Powrocie Jedi. Realizacyjnie za to chyba nie widzieliśmy bitwy kosztowniejszej w rozmach niż ta nad Coruscant. Uwzględnienie perspektywy osobistej - dajmy na to Vader poświęcający życie dla uratowania syna / Obi-wan poświęcający życie, by Luke nie zaprzątał sobie nim głowy i spieprzał jak najszybciej ze stacji, zanim cały team Sokoła zostanie schwytany.
-
Stuntman Mike2021-01-30 16:11:10
@disclaimer
"--- Czyli cały twój argument opiera się na tym, że nie rozumiem i czegoś nie widzę XD Jednocześnie skoro fikcja, ale dalej emocje, to dlaczego projektujesz własne emocjonalne nastawienie do nieludzkich postaci na inne osoby i generalizujesz? W sumie odnosząc tę kwestię do materii gier wideo - wszystko w CGI, ergo mniej mnie poruszy niż śmierć aktora-postaci w filmie? "
Tak dokładnie działa ten świat i to był częsty zarzut do PT. Im mniej realistycznie przedstawiasz wydarzenia dramatycznie tym mniejsza szansa, że Cię poruszą. Dlatego właśnie bitwa o Scariff "rusza" bardziej niż bitwa o Naboo. Owszem, mówię, że to powszechna opinia. Tak samo jak widzisz mordercę który zabija dziecko i to Cię rusza. A jeśli odczuwasz inaczej niż większość to cóż... masz do tego prawo ale osobiście będę nad tym ubolewał i zakwalifikuję twoją postawę za niewłaściwą. Niemniej jednak jeśli wolisz bitwę z TFM od tej z R1 mogę sie tylko zaśmiać nad Twoim kijowym gustem bitewnym :P
"Cassian zabijający informatora, tadaaaam. Mam wrażenie, że coraz bardziej się pogrążasz"
"--- WTF. To jest właśnie przeciwieństwo "dobrej sprawy", Cassian zabił go z czysto egoistycznych pobudek, żeby nie wpaść w ręce Imperium. Zaprawdę niepokojąca postawa moralna. "
Uważasz, że zabójstwo człowieka, który właśnie Ci "pomógł" (przekazując info) tylko dlatego, że jest Ci z nim nie po drodze nie jest ubrudzeniem sobie rąk? Poza tym Cassian nie zrobił tego z czysto egoistycznych pobudek. Gdyby wpadł w ręce imperium info jakie miał o GŚ nie dotarło by do dowództwa. Zdanie everything I did I did for the rebellion" można podsumować brudzeniem sobie rąk dla słusznej (większej) sprawy. i takie to Twoje "WTF"
"--- Toteż nie wyszedł poza znane ramy, bo zmienił się tylko setting i przynależność zawodowa bohaterów, a reszta została po staremu. Rebelia kontra Imperium, bitwy w kosmosie, bitwy naziemne, kolejny MacGuffin do którego trzeba się dostać incognito w strzeżonej bazie... "
Wyszedł owszem, wyszedł. Inny charakter filmu widać jak na dłoni, zresztą zgodnie z założeniem, że każdy spin-off będzie miał nieco inny ton. Fani tego forum wielokrotnie to podkreślają zdaniami typu "najlepsze SW które nie jest SW"
"--- Łotr bierze pod lupę zupełnie innych bohaterów i zupełnie inne wątki, które nie przechodzą w żaden fundamentalny sposób do ANH. Dwie osobne opowieści, z których ta pierwsza jest już dosłownie opowiedziana w crawlu Nowej Nadziei.
Nikt do drużyny z Łotra nie wraca później, nie wymienia ich z tytułu jednostki, ani nie pochyla nad ich losem, poza czystym establishingiem że ktoś te plany DS zdobył. Imo najzwyczajniej element formalnego funkcjonowania scenariusza. "
Nie dosłownie opowiedziana, tylko pobieżnie. Przykładem tego samego bohatera, który kontynuuje swoją historię jest np. Tarkin. Więc tu mogę obalić słowo "zupełnie". To jest dualistyczny charakter R1, którego nie potrafisz zrozumieć. Razem z ANH stanowią dwie osobne opowieści a jednak są jedną historią o rozprawieniu się ze stacją bojową. Plany Gwiazdy Śmierci przejawiają się wielokrotnie w obu filmach.
"--- Napisy początkowe nie prezentują żadnego zarysu, to jeno napomknięcie o czymś, by miało sens in-universe, niż gdyby te plany pojawiły się ot tak z czapy. Wszystko czym Łotr jest poza tym jest wymysł Disneya/Lucasfilmu.
To zamknięta historia, nad którą nikt się nie reflektuje, w przeciwieństwie do prequeli, gdzie każdy wątek miał swój początek, rozwinięcie, zakończenie, oraz płynną tranzycję w realia Oryginalnej Trylogii.
Zmieniają perspektywę ze skali mikro Luke`a Skywalkera na skalę makro - Anakina, wybrańca wypełniającego przepowiednię i przywracającego równowagę Mocy.
Jedyną perspektywę jaką zmienia Łotr w obliczu Sagi to to, że byli sobie jacyś konkretni ludkowie ze swoimi wątkami, którzy dzielnie walczyli, ale koniec końców i tak nikogo to nie obchodzi, bo o plany DS się rozchodzi."
Z perspektywy filmu R1 napisy początkowe są zarysem historii, jego zalążkiem, który został rozwinięty w kreatywny sposób. Ty po prostu nie chcesz przyjąć do wiadomości innej perspektyw, którą przyjęli twórcy. Rozumiem, że uważasz takiego Johna Knolla, pomysłodawcę tego projektu i Garetha Edwardsa - wykonawcę, za kretynów z debilnymi ideami?
"--- Jak wykazałem powyżej - nie stanowią :) Idąc twoją logiką - czemu taki "Solo" nie miałby? Przecież mamy strzępki informacji, widzimy z Hana z Chewiem (jak się poznali?), mamy Landa i topic o wygranym Sokole. Tudzież Solo jest prequelem i stanowi z OT jedną całość, mamy pogłębienie historii, heloł!
Zaraz się tu dowiem, że Gwiezdna Saga wcale nie koncentruje się na Anakinie czy Luke`u, tylko na zdobywaniu planów Gwiazdy Śmierci.
W takim wypadku, szanowny panie, poproszę interquel o dzielnych Bothanach! Idealne uzupełnienie "Powrotu Jedi". Chociaż nie... w crawlu wspomniano również o "zaczęciu konstrukcji" nowej stacji kosmicznej, a w filmie ona jest już prawie skończona i w gotowości bojowej! Prequel by się przydał do tego :P"
Istnieje luźna definicja prequela, czyli każdego filmu, który zostanie nakręcony przed danym filmem i bardziej ścisła, czyli filmu, do którego dany obraz się bezpośrednio odnosi czy też łączy. Praktycznie każdy później dziejący się film SW odnosi się w strzępkach informacji do Solo. R1 natomiast chociażby czasowo i fabularnie jest tuż obok ANH. Mamy konkretny wątek, (plany DS, pierwsze zwycięstwa rebelii), który jest właściwie tak samo ważny w obu filmach. Wątki z R1 już w żadnym innym filmie się nie pojawiają. Po raz kolejny, nie potrafisz rozszerzyć swojej perspektywy. Widzisz tą szklankę zawsze od połowy pustą i skupiasz się na negacjach.
"I co z tego, że jest? Z tego co pamiętam Lucas złego słowa na R1 nie powiedział."
"--- Oznacza to, że w wadze swego inwentarza w konstrukt świata SW plasuje się co najmniej kilkadziesiąt poziomów niżej od dzieł, które wyszły wprost od twórcy Gwiezdnych wojen."
Oznacza to, że najprawdopodobniej powiedział coś innego, że mu się podobało i chwalił Edwardsa. Chyba zresztą dał błogosławieństwo i dobrą opinię. Więc nie o kilkadziesiąt poziomów niżej, pesymisto, negatorze, marudo, tylko raptem 3ci albo 4ty najlepszy film SW :)
"Owszem, uzupełnia luki, np., dlaczego GŚ da się tak prostym sposobem zniszczyć. Łotr pogłębia to wszystko, tak jak PT pogłębiła OT, nadała jej pełniejszy wymiar. Ehh, ciężki z Ciebie przypadek."
"--- Mam przyjąć, że to jest na poważnie pytanie jakie sobie zadawałeś w trakcie seansu? Zresztą jeśli za "pogłębianie" uważasz każdy maluteńki zbitek informacji, niemający żadnego znaczenia w toku filmu, to jest dopiero ciężki przypadek. Robimy 100 spin-offów, prędko, OT to płytkie filmy, tu trzeba drążyć, pogłębiać, melowawć, rozwadniać! Z filmów nigdy się nie dowiemy, co taki Salacious Crumb jada na śniadanie, ani jaki jest skład chemiczny Igiełek śmierci! "
Myślę, że wiele osób po seansie ANH wskazywało na to, że trochę za łatwo da się to żelastwo rozwalić. Takie niedopatrzenia konstrukcyjne? Brzmi to trochę naiwnie. Natomiast, jeśli dodamy, że to jednak celowe było, jakoś tak ta historia nabiera więcej ludzkiego charakteru, wiarygodności i jest po prostu ciekawsza. Poza tym te malutkie zbitki informacji, to mogą być po prosu easter eggi, które najzwyczajniej w świecie cieszą oko fanów. Jakoś tam pogłębiają, uzupełniają, łączą. Jeśli stawiasz na tym samym poziomie jedzenie Okrucha i "pierwsze zwycięstwo nad galaktycznym imperium zła" to po prostu nie widzisz skali.
"Niezależnie czy nam się to podoba czy nie medium do opowiadania tej historii się zmienia bo i czasy się zmieniają. Jeśli zamierzasz z założenia bruździć na wszystko co nie jest Twoim zdaniem sercem, to daruj sobie, bo jest to zwyczajne słabe."
"--- To nie kwestia opinii, tylko rzeczywistości :) Historii nie przepiszesz, tak jak nie zakwestionujesz, że nawet dzisiejsze sukcesy SW, marka zawdzięcza właśnie temu oddziaływaniu popkulturowemu przez 40 lat w świadomości widza. "
Nie tyle rzeczywistości co nazewnictwa. Określenie "serce SW" jest niemożliwe do zdefiniowania. Ale jeśli już trzymamy się terminologii medycznej to ja jestem człowiekiem który lubi, czasem nie lubi, uznaje, czasem nie uznaje, jednak wszystkie części ciała. Ty natomiast jesteś zafiksowany tylko na sercu i inne olewasz :)
"Zauważyłem, że w absolutnie niczym nie chcesz się zgodzić ze mną co do tego filmu. Nawet z obiektywnymi kwestiami, że był taki droid K-2S0 albo że R1 to prequel. [...]"
"--- I tu przejawia się twój problem, że nie odróżniasz subiektywnych opinii od faktów. Oraz cykliczny problem manipulowania wypowiedziami, ponieważ nie kwestionowałem samej obecności droida, a zakomunikowałem, że go nie pamiętam, bo nie był wyrazistą postacią. Zanegowałem też kwalifikowanie R1 jako prequela, na podstawie twoich własnych argumentów, które postawiłem w kontrze z moimi.
Cała reszta wywodu to powtarzanie tych samych błędów logicznych i stawianie chochoła, co już mocno kwalifikuje się pod ad personam. Wnioskuję to na bazie, że treść szerokiej opinii większości uważasz za powszechną, niezanegowaną prawdę, ale kiedy metodą sokratyczną staram się wydobyć od ciebie jej uzasadnienie, zataczasz koło i zarzucasz niezrozumienie.
Na koniec wspominasz o Mrocznym widmie, chcąc ekstrapolować wymowny charakter filmu na całą Sagę, zapominając lub pomijając, że tony "dramatyczne, militarystyczne" miały w niej jak najbardziej miejsce."
Twierdzisz, że nie wiesz kto to był K2. Faktycznie, przepaść od kwestionowania obecności droida. Misterna manipulacja z mojej strony. Taki z ciebie filozof a nie zajarzyłeś, że ten czarny droid to musi być ten o którym tu mowa. Czyli, że masz aż taki problem ze wzrokiem, z pamięcią i z kojarzeniem? Wybacz w takim razie, że pomyliłem Twoją subiektywną opinię z faktem. To trochę taka opinia jak np. to, że "Christoph Waltz nie umie grać. Dla mnie to w sumie takie fakty (że umie), ale wow, jest ktoś, dla kogo to tylko opinia. (nawet jeśli w sensie czystko logicznym ma rację) Nie to jednak jest najważniejsze w moim zarzucie do Ciebie lecz to, że absolutnie nie dostrzegasz innej perspektywy i manifestujesz jedynie negację wszystkiego i skrajny pesymizm. Jesteś po prostu chodzącą skrajnością, która kłuje w oczy. Uzasadniam Ci cały czas, dlaczego ja i tak dużo osób widzi masę zalet w tym filmie i jedynie kilka wad a Ty z uporem maniaka nie potrafisz dostrzec szerszego obrazka i sedna sprawy. Przykładowo, twierdzisz, że ja pomijam fakt, że tony "dramatyczne, militarystyczne" miały miejsce w TPM. Nie o to chodzi. Bottom line jest taki, że to jest bardziej parodia takich tonów, zinfantylizowany charakter bitwy, w której się ciągle śmieszkuje. W R1 jest przeciwnie, inny poziom, inne oblicze, inna twarz, ta bardziej ludzka i bardziej realistyczna. Bardziej bliska idei prawdziwej wojny. Wykonano tu spory, bardzo ciekawy krok do przodu jeśli chodzi o przedstawianie skali i dramatyzmu konfliktu. Również uwzględniono perspektywę osobistą i motyw poświęcenia własnego życia dla uratowania marzenia. Po prostu zrobiono to dobrze a świadczy o tym powszechne zadowolenie fanów. Oni chcą oglądać takie Gwiezdne Wojny a nie bitwy w TFM.
-
disclaimer2021-01-29 18:05:20
@Stuntman Mike
"Po pierwsze, nie ważne czy to fikcja, ważne jak to przeżywasz. Zapewniam Cię, dla miłośników SW to nie tylko performance wizualny. To emocje. Jeśli nie widzisz bardziej ludzkiego wymiaru bitwy o Scarif od np. bitwy o Naboo to masz naprawdę spory problem
Natomiast sugerowanie, że przejawiam uprzedzenia świadczy też o złej woli i brakami w rozumieniu."
--- Czyli cały twój argument opiera się na tym, że nie rozumiem i czegoś nie widzę XD Jednocześnie skoro fikcja, ale dalej emocje, to dlaczego projektujesz własne emocjonalne nastawienie do nieludzkich postaci na inne osoby i generalizujesz? W sumie odnosząc tę kwestię do materii gier wideo - wszystko w CGI, ergo mniej mnie poruszy niż śmierć aktora-postaci w filmie?
"Cassian zabijający informatora, tadaaaam. Mam wrażenie, że coraz bardziej się pogrążasz"
--- WTF. To jest właśnie przeciwieństwo "dobrej sprawy", Cassian zabił go z czysto egoistycznych pobudek, żeby nie wpaść w ręce Imperium. Zaprawdę niepokojąca postawa moralna.
"Chodzi o wychodzenie z pewnych ram i eksplorowanie nowych możliwości. Łotr skręca w kierunku kina wojennego pozostając przy tym w ryzach fantasy, space opery jaką są SW. Postaraj się coś zrozumieć, naprawdę."
--- Toteż nie wyszedł poza znane ramy, bo zmienił się tylko setting i przynależność zawodowa bohaterów, a reszta została po staremu. Rebelia kontra Imperium, bitwy w kosmosie, bitwy naziemne, kolejny MacGuffin do którego trzeba się dostać incognito w strzeżonej bazie...
"Łotr jest prequelem do ANH, i nie, nie tak jak Solo. Obejrzenie Łotra nie jest wymagane, tak samo jak nie jest wymagane obejrzenie PT, żeby zrozumieć OT. Chodzi o pogłębienie historii i być może nieco inne jej postrzeganie. Naprawdę nie jesteś w stanie tego pojąć?"
--- Łotr bierze pod lupę zupełnie innych bohaterów i zupełnie inne wątki, które nie przechodzą w żaden fundamentalny sposób do ANH. Dwie osobne opowieści, z których ta pierwsza jest już dosłownie opowiedziana w crawlu Nowej Nadziei.
Nikt do drużyny z Łotra nie wraca później, nie wymienia ich z tytułu jednostki, ani nie pochyla nad ich losem, poza czystym establishingiem że ktoś te plany DS zdobył. Imo najzwyczajniej element formalnego funkcjonowania scenariusza.
"Łotr jest tak samo zbędny jak PT. Poza tym przypomnę Ci, że zarys tej historii istniał odkąd istnieją napisy początkowe do ANH. Teraz to pokazano rozwijając ten koncept. Na tym polega expanded universe. R1 wniósł wiele nowych rzeczy, ale jak już mówiłem będąc ślepcem starwarsowym i kinowym tego nie dostrzeżesz."
--- Napisy początkowe nie prezentują żadnego zarysu, to jeno napomknięcie o czymś, by miało sens in-universe, niż gdyby te plany pojawiły się ot tak z czapy. Wszystko czym Łotr jest poza tym jest wymysł Disneya/Lucasfilmu.
To zamknięta historia, nad którą nikt się nie reflektuje, w przeciwieństwie do prequeli, gdzie każdy wątek miał swój początek, rozwinięcie, zakończenie, oraz płynną tranzycję w realia Oryginalnej Trylogii.
Zmieniają perspektywę ze skali mikro Luke`a Skywalkera na skalę makro - Anakina, wybrańca wypełniającego przepowiednię i przywracającego równowagę Mocy.
Jedyną perspektywę jaką zmienia Łotr w obliczu Sagi to to, że byli sobie jacyś konkretni ludkowie ze swoimi wątkami, którzy dzielnie walczyli, ale koniec końców i tak nikogo to nie obchodzi, bo o plany DS się rozchodzi.
"Łotr 1 i ANH stanowią jedną całość Napisy do ANH powstały w 77 roku i dopiero później zdecydowano się opowiedzieć w pełni tą historię. Tak samo było z Lucasem. Nie był pewien od początku, że powstanie PT. Dopiero w TESB jest numerek. PT powstała ze strzępków informacji w OT, tak samo jak R1 powstał z napisów początkowych do ANH. Czy u Ciebie jest tak ciężko z analogicznym rozumowaniem? I gdybyś się nie domyślił to chodzi o nadzieję, że zrobią użytek z planów, że widać światełko w tunelu. Nie udawaj złośliwej niemotki bo chyba stać Cię na więcej."
--- Jak wykazałem powyżej - nie stanowią :) Idąc twoją logiką - czemu taki "Solo" nie miałby? Przecież mamy strzępki informacji, widzimy z Hana z Chewiem (jak się poznali?), mamy Landa i topic o wygranym Sokole. Tudzież Solo jest prequelem i stanowi z OT jedną całość, mamy pogłębienie historii, heloł!
Zaraz się tu dowiem, że Gwiezdna Saga wcale nie koncentruje się na Anakinie czy Luke`u, tylko na zdobywaniu planów Gwiazdy Śmierci.
W takim wypadku, szanowny panie, poproszę interquel o dzielnych Bothanach! Idealne uzupełnienie "Powrotu Jedi". Chociaż nie... w crawlu wspomniano również o "zaczęciu konstrukcji" nowej stacji kosmicznej, a w filmie ona jest już prawie skończona i w gotowości bojowej! Prequel by się przydał do tego :P
"I co z tego, że jest? Z tego co pamiętam Lucas złego słowa na R1 nie powiedział."
--- Oznacza to, że w wadze swego inwentarza w konstrukt świata SW plasuje się co najmniej kilkadziesiąt poziomów niżej od dzieł, które wyszły wprost od twórcy Gwiezdnych wojen.
"Owszem, uzupełnia luki, np., dlaczego GŚ da się tak prostym sposobem zniszczyć. Łotr pogłębia to wszystko, tak jak PT pogłębiła OT, nadała jej pełniejszy wymiar. Ehh, ciężki z Ciebie przypadek."
--- Mam przyjąć, że to jest na poważnie pytanie jakie sobie zadawałeś w trakcie seansu? Zresztą jeśli za "pogłębianie" uważasz każdy maluteńki zbitek informacji, niemający żadnego znaczenia w toku filmu, to jest dopiero ciężki przypadek. Robimy 100 spin-offów, prędko, OT to płytkie filmy, tu trzeba drążyć, pogłębiać, melowawć, rozwadniać! Z filmów nigdy się nie dowiemy, co taki Salacious Crumb jada na śniadanie, ani jaki jest skład chemiczny Igiełek śmierci!
"Niezależnie czy nam się to podoba czy nie medium do opowiadania tej historii się zmienia bo i czasy się zmieniają. Jeśli zamierzasz z założenia bruździć na wszystko co nie jest Twoim zdaniem sercem, to daruj sobie, bo jest to zwyczajne słabe."
--- To nie kwestia opinii, tylko rzeczywistości :) Historii nie przepiszesz, tak jak nie zakwestionujesz, że nawet dzisiejsze sukcesy SW, marka zawdzięcza właśnie temu oddziaływaniu popkulturowemu przez 40 lat w świadomości widza.
"Zauważyłem, że w absolutnie niczym nie chcesz się zgodzić ze mną co do tego filmu. Nawet z obiektywnymi kwestiami, że był taki droid K-2S0 albo że R1 to prequel. [...]"
--- I tu przejawia się twój problem, że nie odróżniasz subiektywnych opinii od faktów. Oraz cykliczny problem manipulowania wypowiedziami, ponieważ nie kwestionowałem samej obecności droida, a zakomunikowałem, że go nie pamiętam, bo nie był wyrazistą postacią. Zanegowałem też kwalifikowanie R1 jako prequela, na podstawie twoich własnych argumentów, które postawiłem w kontrze z moimi.
Cała reszta wywodu to powtarzanie tych samych błędów logicznych i stawianie chochoła, co już mocno kwalifikuje się pod ad personam. Wnioskuję to na bazie, że treść szerokiej opinii większości uważasz za powszechną, niezanegowaną prawdę, ale kiedy metodą sokratyczną staram się wydobyć od ciebie jej uzasadnienie, zataczasz koło i zarzucasz niezrozumienie.
Na koniec wspominasz o Mrocznym widmie, chcąc ekstrapolować wymowny charakter filmu na całą Sagę, zapominając lub pomijając, że tony "dramatyczne, militarystyczne" miały w niej jak najbardziej miejsce.
-
JJ Abrakad Abrams2021-01-29 14:21:36
"złodziejom" ? Lucas sprzedał markę dobrowolnie.
-
DarthMati2021-01-29 14:03:59
Jedyne, co złodziejom z Disneya wyszło.
-
Stuntman Mike2021-01-29 01:32:19
"- Gwiezdne wojny to fikcja. One nie istnieją. Nikt nie ginie. To tylko performance wizualny :) Poza tym wydaje mi się, że przejawiasz tu uprzedzenia względem istot, które nie wyglądają jak ludzie. "
Po pierwsze, nie ważne czy to fikcja, ważne jak to przeżywasz. Zapewniam Cię, dla miłośników SW to nie tylko performance wizualny. To emocje. Jeśli nie widzisz bardziej ludzkiego wymiaru bitwy o Scarif od np. bitwy o Naboo to masz naprawdę spory problem :)
Natomiast sugerowanie, że przejawiam uprzedzenia świadczy też o złej woli i brakami w rozumieniu.
"- Kiedy miało miejsce to brudzenie sobie rąk "dla dobrej sprawy"? Być może przywołujesz sobie z pamięci sceny z książek albo podręczników, bo w filmie nie ma takich momentów."
Cassian zabijający informatora, tadaaaam. Mam wrażenie, że coraz bardziej się pogrążasz :)
"- Różnica polega na tym, że Lucas nie udawał w tych filmach czegoś, czym nigdy nie były. Infantylne powiadasz? Wygląda to tak, jakbyś w ogóle nie rozumiał SW :D Łotr w kategorii kina wojennego jest jak najbardziej naiwną bajką dla dzieci, na domiar z tego z powodu swojej sztuczności - pretensjonalną :P "
Chodzi o wychodzenie z pewnych ram i eksplorowanie nowych możliwości. Łotr skręca w kierunku kina wojennego pozostając przy tym w ryzach fantasy, space opery jaką są SW. Postaraj się coś zrozumieć, naprawdę.
"- Łotr jest prequelem na takiej samej zasadzie co Solo, czyli wcale, bo odnosi się tylko do epizodycznego wątku z głównej Sagi. Żeby zrozumieć Nową nadzieję i resztę trylogii, obejrzenie Łotra nie jest wymagane pod żadnym względem i nie było przez ponad 40 lat :)"
Łotr jest prequelem do ANH, i nie, nie tak jak Solo. Obejrzenie Łotra nie jest wymagane, tak samo jak nie jest wymagane obejrzenie PT, żeby zrozumieć OT. Chodzi o pogłębienie historii i być może nieco inne jej postrzeganie. Naprawdę nie jesteś w stanie tego pojąć?
"- Problem jest taki, że Łotr z punktu widzenia marki to film zbędny i nic niewnoszący. A jaranie się jakąś bitwą, bo pojawiają się w niej X-wingi, nie mogło być bardziej powierzchowne. Zmienia się tylko setting, ot, tyle. Brakuje oryginalności, dlatego Disney co rusz wybiera sobie rejony i wątki w jakiś sposób nawiązujące do Epizodów, żeby jechać w kółko na znajomych rzeczach. "
Łotr jest tak samo zbędny jak PT. Poza tym przypomnę Ci, że zarys tej historii istniał odkąd istnieją napisy początkowe do ANH. Teraz to pokazano rozwijając ten koncept. Na tym polega expanded universe. R1 wniósł wiele nowych rzeczy, ale jak już mówiłem będąc ślepcem starwarsowym i kinowym tego nie dostrzeżesz.
"- Prequele i Oryginalna Trylogia stanowią jedną całość. Nie bez powodu mamy je ponumerowane :P Łotr jest spin-offem i jak sam tytuł wskazuje, jakąś tam historią tylko osadzoną w uniwersum. Tylko że żadna kontynuacja R1 nie powstanie, bo cały team dednął. Widza pozostawia się bezbronnego, bez popcco w łapko i na koniec wrzuca mu sztuczną laskę w białym, częstuje "nadzieją", ale nadzieją na co? Co widz ma z nią poczynić? Dokąd zmierzać? Jaki jest sens życia? "
Łotr 1 i ANH stanowią jedną całość :D Napisy do ANH powstały w 77 roku i dopiero później zdecydowano się opowiedzieć w pełni tą historię. Tak samo było z Lucasem. Nie był pewien od początku, że powstanie PT. Dopiero w TESB jest numerek. PT powstała ze strzępków informacji w OT, tak samo jak R1 powstał z napisów początkowych do ANH. Czy u Ciebie jest tak ciężko z analogicznym rozumowaniem? I gdybyś się nie domyślił to chodzi o nadzieję, że zrobią użytek z planów, że widać światełko w tunelu. Nie udawaj złośliwej niemotki bo chyba stać Cię na więcej.
"Ale Łotr 1 to nie epizod. :P W dodatku nie robiony przez Lucasa :)"
- Jak coś nie wyszło spod jurysdykcji Lucasa, jest fanfikiem."
I co z tego, że jest? Z tego co pamiętam Lucas złego słowa na R1 nie powiedział.
Rozumiem, że z tego właśnie faktu będziesz hejtował wszystko co teraz ma w nazwie SW? Żałosne.
"- R1 jest spin-offem. Nie uzupełnia żadnych luk w fabule Nowej Nadziei a jedynie ją poprzedza."
R1 jest prequelem i spin-offem. Owszem, uzupełnia luki, np., dlaczego GŚ da się tak prostym sposobem zniszczyć. Łotr pogłębia to wszystko, tak jak PT pogłębiła OT, nadała jej pełniejszy wymiar. Ehh, ciężki z Ciebie przypadek.
"- Sercem jest to co zadecydowało o SW jako światowym fenomenie kulturowym, filmowym i technologicznym. Były to filmy kinowe właśnie. Seriale zaś pozostaną na zawsze produkcjami taśmowymi, mającą zaspokajać potrzeby sporo węższego grona odbiorców."
Niezależnie czy nam się to podoba czy nie medium do opowiadania tej historii się zmienia bo i czasy się zmieniają. Jeśli zamierzasz z założenia bruździć na wszystko co nie jest Twoim zdaniem sercem, to daruj sobie, bo jest to zwyczajne słabe.
"Spoko. Pozostań zatem w swojej niszy hejterów R1 :)"
- W sumie spoko opcja, dużo bardziej szczera od erystyki i wmawiania innym co mają myśleć o filmach, gdzie jeśli niezgodność opinii zderzy się populistyczną jednomyślnością wizji Stuntman Mike`a, należy ją przyrównywać do daltonizmu :D"
Zauważyłem, że w absolutnie niczym nie chcesz się zgodzić ze mną co do tego filmu. Nawet z obiektywnymi kwestiami, że był taki droid K-2S0 albo że R1 to prequel. Ja nie wmawiam nikomu co ma myśleć, ale to Twoje obnoszenie się z tą skrajną, negatywną opinią jest po prostu irytujące. Uprawiasz to maruderstwo na tym forum bez przerwy, wiedząc, że znakomita część tej społeczności postrzega sprawy zupełnie inaczej. Tą polemiką ze mną udowadniasz, że nie ma żadnego porozumienia i pola do wymiany argumentów na temat filmu. Ciekawe jak sobie prywatnie tłumaczysz, że ten film generalnie zebrał tak dobre opinie, głównie wśród fanów? Czy ich myślenie jest takie głupie i naiwne i mają taki mierny gust a disclaimer to dopiero zna się na filmach? Ja nie chciałbym, żeby każdy miał to samo zdanie co ja, ale są jakieś granice. Przy tak spolaryzowanych postawach nie tworzymy już fanów SW. Ty po prostu irytujesz tu wielu ludzi swoimi skrajnymi opiniami, które w dodatku wywodzą się z braku umiejętnego przetwarzania tego co widzi się na ekranie. Żeby nie dostrzegać np. nowego, nieco innego spojrzenia na obie strony konfliktu to czysty daltonizm filmowy i zwyczajnie przejaw złej woli. Albo wypieranie faktu, że tak jak Mroczne widmo skręcało bardziej w rejony kina familijnego tak R1 skręca bardziej w brudniejsze, bardziej dramatyczne, militarystyczne tony. I jeszcze ten lekceważący ton z jakim to wszystko wypisujesz. Aż żal to czytać.
-
disclaimer2021-01-28 17:20:58
*mającymi zaspokajać
-
disclaimer2021-01-28 14:00:59
"Chodzi o to, że giną ludzie z krwi i kości, grani przez aktorów, co zawsze bardziej działa na nas -ludzi odbiorców niż postacie CGI"
- Gwiezdne wojny to fikcja. One nie istnieją. Nikt nie ginie. To tylko performance wizualny :) Poza tym wydaje mi się, że przejawiasz tu uprzedzenia względem istot, które nie wyglądają jak ludzie.
"Rebeliant który dla dobrej sprawy musi nie raz ubrudzić sobie ręce. Bardzo dobry, nie eksplorowany wcześniej w filmach pomysł. Ale w sumie dobrze, że uważasz jak uważasz. Dalsza polemika ponownie nie ma sensu. To jak rozmawiać z daltonistą o kolorach :)"
- Kiedy miało miejsce to brudzenie sobie rąk "dla dobrej sprawy"? Być może przywołujesz sobie z pamięci sceny z książek albo podręczników, bo w filmie nie ma takich momentów.
"Szkoda, że klasycznej trylogii SW nie nakręcili w takich klimatach, kompletnie dla dorosłych, tylko jakieś naiwne bajki dla dzieci. Zresztą Łotr jest najmniej infantylnym filmem SW."
- Różnica polega na tym, że Lucas nie udawał w tych filmach czegoś, czym nigdy nie były. Infantylne powiadasz? Wygląda to tak, jakbyś w ogóle nie rozumiał SW :D Łotr w kategorii kina wojennego jest jak najbardziej naiwną bajką dla dzieci, na domiar z tego z powodu swojej sztuczności - pretensjonalną :P
"W ten sposób wg Ciebie żaden prequel nie ma sensu. Może nic nie stracisz ale na pewno zyskasz. To nie jest luźny spin-off z kompletnie innymi bohaterami dziejący się lata od oryginału, tylko nierozerwalna z ANH część tej historii. Nie ma prawa działać kompletnie sam w sobie (a działa zgodnie z planem połowicznie jako historia grupy Rogue 1) tylko jako pierwsza część opowieści o zniszczeniu Gwiazdy Śmierci."
- Łotr jest prequelem na takiej samej zasadzie co Solo, czyli wcale, bo odnosi się tylko do epizodycznego wątku z głównej Sagi. Żeby zrozumieć Nową nadzieję i resztę trylogii, obejrzenie Łotra nie jest wymagane pod żadnym względem i nie było przez ponad 40 lat :)
"Ja tam zawsze uwielbiałem oglądać te X-Wingi w coraz to innych akcjach. Rozumiem, że wszystkie sceny kosmiczne w tym filmie są dla Ciebie nieoglądalne? Ciekawe co trzeba by zrobić, żebyś stwierdził "nowe oblicze" używając tych wszystkich starych elementów z ANH? Widzę, że masz problem z zaakceptowaniem, że R1 i ANH to jest w zasadzie jedna całość. Gdyby był film o takim obliczu jak przytoczone przez Ciebie filmy to by się te części strasznie gryzły pod względem klimatu. Tymczasem tutaj osiągnięto satysfakcjonujący kompromis."
- Problem jest taki, że Łotr z punktu widzenia marki to film zbędny i nic niewnoszący. A jaranie się jakąś bitwą, bo pojawiają się w niej X-wingi, nie mogło być bardziej powierzchowne. Zmienia się tylko setting, ot, tyle. Brakuje oryginalności, dlatego Disney co rusz wybiera sobie rejony i wątki w jakiś sposób nawiązujące do Epizodów, żeby jechać w kółko na znajomych rzeczach.
"A jeśli uważasz, że historia kończy się w połowie jak to napisałeś to cóż powiedzieć o całej trylogii prequeli? Też jakby skończyły się w połowie. Jeśli ma to funkcjonować jako całość to po co są te dzieciaczki na końcu? Zwiastują jakąś nadzieję, kontynuację czy coś :P"
- Prequele i Oryginalna Trylogia stanowią jedną całość. Nie bez powodu mamy je ponumerowane :P Łotr jest spin-offem i jak sam tytuł wskazuje, jakąś tam historią tylko osadzoną w uniwersum. Tylko że żadna kontynuacja R1 nie powstanie, bo cały team dednął. Widza pozostawia się bezbronnego, bez popcco w łapko i na koniec wrzuca mu sztuczną laskę w białym, częstuje "nadzieją", ale nadzieją na co? Co widz ma z nią poczynić? Dokąd zmierzać? Jaki jest sens życia?
"Ale Łotr 1 to nie epizod. :P W dodatku nie robiony przez Lucasa :)"
- Jak coś nie wyszło spod jurysdykcji Lucasa, jest fanfikiem.
"TESB jest sequelem a R1 prequelem. W obu przypadkach nawiązania do oryginału są nieuniknione. Nie chodzi o tłumaczenie fabuły tylko jej uzupełnianie."
- R1 jest spin-offem. Nie uzupełnia żadnych luk w fabule Nowej Nadziei a jedynie ją poprzedza.
"Poza tym sercem SW przestaje być kino. Zaczyna się nowa era seriali."
- Sercem jest to co zadecydowało o SW jako światowym fenomenie kulturowym, filmowym i technologicznym. Były to filmy kinowe właśnie. Seriale zaś pozostaną na zawsze produkcjami taśmowymi, mającą zaspokajać potrzeby sporo węższego grona odbiorców.
"Spoko. Pozostań zatem w swojej niszy hejterów R1 :)"
- W sumie spoko opcja, dużo bardziej szczera od erystyki i wmawiania innym co mają myśleć o filmach, gdzie jeśli niezgodność opinii zderzy się populistyczną jednomyślnością wizji Stuntman Mike`a, należy ją przyrównywać do daltonizmu :D
-
Stuntman Mike2021-01-28 02:31:16
@Great Saiyaman
"Słaby, nijaki, niepotrzebny film. Nakręcony chyba tylko po to, żeby wprowadzić kolejna "silną postać kobiecą"."
- No chyba nie :P
"Do listy wad dodałbym (na pierwszym miejscu) całkowite wypaczenie idei mocy w scenie, w której ten niewidomy przechodzi wśród strzelających blasterów."
To była właśnie piękna kwintesencja idei Mocy. Moc jest po stronie bohaterów, żeby przywrócić równowagę w galaktyce. Wszystko się dzieje z woli mocy. Moc niejako pomaga w zdobyciu planów. Tak samo jak Moc ochroniła R2 i 3P0 w scenie na Tantive IV, gdzie przechodzą przez korytarz, który przecinają wystrzały z blasterów nie trafiając w nich. Tak działa MOC :D
-
Stuntman Mike2021-01-28 02:17:09
@disclaimer
"- Hmm było trochę droidów w tym filmie, ale jedyne jakie pamiętam to cameo C3P0 i R2, czyli de facto najlepsze droidy w serii. Nawet nie wiem kto to K2. "
Super, tu już nie musze pisać komentarza :D
"- Czyli sugerujesz, że Łotr jest pierwszym filmem, w którym ktoś ginie?"
Chodzi o to, że giną ludzie z krwi i kości, grani przez aktorów, co zawsze bardziej działa na nas -ludzi odbiorców niż postacie CGI
"- Nieraz pisałem na forum, że serial o Cassianie mnie nie obchodzi, bo sama jego postać nie zaprezentowała absolutnie niczego wartego uwagi w filmie."
Rebeliant który dla dobrej sprawy musi nie raz ubrudzić sobie ręce. Bardzo dobry, nie eksplorowany wcześniej w filmach pomysł. Ale w sumie dobrze, że uważasz jak uważasz. Dalsza polemika ponownie nie ma sensu. To jak rozmawiać z daltonistą o kolorach :)
"- Cienka czerwona linia lub Czas apokalipsy w sosie SW, tadaaam"
Szkoda, że klasycznej trylogii SW nie nakręcili w takich klimatach, kompletnie dla dorosłych, tylko jakieś naiwne bajki dla dzieci. Zresztą Łotr jest najmniej infantylnym filmem SW.
"- A miał być bohater zbiorowy, pure kino wojenne i nowe oblicze. Jak w końcu wyszło?"
Wyszło najlepiej jak mogło pod tym względem. To chyba jedyny film od Disneya, który ma wyraźnie inny, w wielu miejscach nowatorski charakter SW a zarazem nawiązuje do klasyki SW. Takie idealne fifty fifty.
"- Nie poprzednim odcinkiem, bo nic nie stracisz nie oglądając go, tylko spin-offem, czyli powinien działać sam w sobie. Powrót Jedi za to w swojej naturze jest sequelem, kontynuacją historii oraz zwieńczeniem historii."
W ten sposób wg Ciebie żaden prequel nie ma sensu. Może nic nie stracisz ale na pewno zyskasz. To nie jest luźny spin-off z kompletnie innymi bohaterami dziejący się lata od oryginału, tylko nierozerwalna z ANH część tej historii. Nie ma prawa działać kompletnie sam w sobie (a działa zgodnie z planem połowicznie jako historia grupy Rogue 1) tylko jako pierwsza część opowieści o zniszczeniu Gwiazdy Śmierci.
"- to wtedy odpalam sobie Nową nadzieję i Bitwę o Yavin :) Tymczasem tu miało być "nowe oblicze". "
No jeśli pragnienia oglądania bitew SW kończą się u Ciebie na bitwie o Yavin, to cóż można rzec :) Ja tam zawsze uwielbiałem oglądać te X-Wingi w coraz to innych akcjach. Rozumiem, że wszystkie sceny kosmiczne w tym filmie są dla Ciebie nieoglądalne? Ciekawe co trzeba by zrobić, żebyś stwierdził "nowe oblicze" używając tych wszystkich starych elementów z ANH? Widzę, że masz problem z zaakceptowaniem, że R1 i ANH to jest w zasadzie jedna całość. Gdyby był film o takim obliczu jak przytoczone przez Ciebie filmy to by się te części strasznie gryzły pod względem klimatu. Tymczasem tutaj osiągnięto satysfakcjonujący kompromis.
"- Piszę to z perspektywy widza, który nie oglądał żadnego innego filmu w uniwersum. Nie wie kto to jest ani dlaczego jest ważna, jakim stosunkiem emocjonalnym ma ją dażyć. "
W takim razie odpal Nową Nadzieję, za moment się dowiesz :D A jeśli uważasz, że historia kończy się w połowie jak to napisałeś to cóż powiedzieć o całej trylogii prequeli? Też jakby skończyły się w połowie. Jeśli ma to funkcjonować jako całość to po co są te dzieciaczki na końcu? Zwiastują jakąś nadzieję, kontynuację czy coś :P
To było piękne. Very Star Wars :D
"- Pragnę zauważyć, że każda epizod Gwiezdnych wojen kończy się względnie bez ani jednego słowa. Dany jest nam tylko obraz i muzyka. Prawdziwa sztuka materii filmowej George`a Lucasa <3"
Ale Łotr 1 to nie epizod. :P W dodatku nie robiony przez Lucasa :)
"- Tak, ponieważ Imperium kontratakuje jest kontynuacją, a nie spin-offem :P Fanfiki olewam, liczy się film. Kino to serce Gwiezdnych wojen, nie poślednie książki, komiksy, słowniki czy podręczniki tłumaczące fabułę po fakcie."
TESB jest sequelem a R1 prequelem. W obu przypadkach nawiązania do oryginału są nieuniknione. Nie chodzi o tłumaczenie fabuły tylko jej uzupełnianie. A co do serca SW to mam kompletnie inne podejście od Ciebie. Gwiezdne Wojny to przede wszystkim świat, uniwersum, które jest nie tylko w filmach ale książkach komiksach i encyklopediach. Świat, który się ze sobą łączy i historie które zabierają nas do odległej galaktyki. Można będąc laikiem SW przeczytać Katalizator, oraz nowelizacje R1 i ANH w kolejności chronologicznej i to wciąć będzie jedna świetna historia o walce o wolność. Poza tym sercem SW przestaje być kino. Zaczyna się nowa era seriali.
"- Zamiana terminologii nie zmienia sensu mojego komentarza w ogóle. Także argumentum ad populum nie ma żadnego wpływu na kryteria indywidualnej oceny."
Spoko. Pozostań zatem w swojej niszy hejterów R1 :)
-
SW-Yogurt2021-01-27 22:52:32
Wyśmienite Gwiezdne Wojny, które nie są Star Warsami. Co prawda znów nie pokazali jak K-2SO odlatuje z Cassianem i Jyn, ale widać KK kazała wyciąć. Co powinna zrobić, tak jak i malkontenci, wyjaśnił dawno temu HAL 9000.
-
disclaimer2021-01-27 22:38:20
:)
-
Great Saiyaman2021-01-27 22:36:07
Słaby, nijaki, niepotrzebny film. Nakręcony chyba tylko po to, żeby wprowadzić kolejna "silną postać kobiecą".
Do listy wad dodałbym (na pierwszym miejscu) całkowite wypaczenie idei mocy w scenie, w której ten niewidomy przechodzi wśród strzelających blasterów.
-
disclaimer2021-01-27 14:20:35
*każdy epizod
-
disclaimer2021-01-27 11:33:08
No jasne, a takiego K2, najlepszego droida w serii to po prostu nie było. Śmieszne to co piszesz.
- Hmm było trochę droidów w tym filmie, ale jedyne jakie pamiętam to cameo C3P0 i R2, czyli de facto najlepsze droidy w serii. Nawet nie wiem kto to K2.
Jak nie widzisz jak wygląda bitwa o Scariff w której giną ludzie (a nie np Gunganie czy Ewoki), poświęcają się i praktycznie idą na samobójczą misję, całego tego charakteru wysokiej stawki i estetyki tej bitwy no to po prostu jesteś ślepy. Nie wiem jaki film trzeba by nakręcić, żebyś coś docenił.
- Czyli sugerujesz, że Łotr jest pierwszym filmem, w którym ktoś ginie?
Ponownie, jeśli nie widzisz różnic między działalnością Sawa (rebelianta), Cassiana i tych "szlachetnych" rebeliantów, to ponownie, jesteś ślepy. Cały serial Cassian będzie się opierał na tym mocnym punkcie jakim były odcienie szarości rebelii
- Nieraz pisałem na forum, że serial o Cassianie mnie nie obchodzi, bo sama jego postać nie zaprezentowała absolutnie niczego wartego uwagi w filmie.
Ponownie pytam Cię jaki miałby być nakręcony brutalniejszy, bardziej wojenny film ale jednak SW, żebyś takich głupotek nie pisał?
- Cienka czerwona linia lub Czas apokalipsy w sosie SW, tadaaam
Koniec końców mamy ciekawy wątek rodziny Ersów wpleciony w motyw wojny, tak jak to zawsze było w SW.
- A miał być bohater zbiorowy, pure kino wojenne i nowe oblicze. Jak w końcu wyszło?
Łotr 1 jest poprzednim odcinkiem, którego fabułę przypominają nam twórcy w ANH. Można to traktować jako "w poprzednim odcinku."
- Nie poprzednim odcinkiem, bo nic nie stracisz nie oglądając go, tylko spin-offem, czyli powinien działać sam w sobie. Powrót Jedi za to w swojej naturze jest sequelem, kontynuacją historii oraz zwieńczeniem historii.
Kiedy zobaczyłam klasyczne statki podczas bitwy poczułem się jak w 93 roku kiedy zobaczyłem intro do X-winga. A jeszcze Ci piloci z Bitwy o Yavin.
- to wtedy odpalam sobie Nową nadzieję i Bitwę o Yavin :) Tymczasem tu miało być "nowe oblicze".
To jest Leia. :D Aproksymacja tak na 90% więc jest b dobrze, choć mogło być ciut lepiej :P Pesymisto, narzekaczu, ogarnij się :)
- Piszę to z perspektywy widza, który nie oglądał żadnego innego filmu w uniwersum. Nie wie kto to jest ani dlaczego jest ważna, jakim stosunkiem emocjonalnym ma ją dażyć.
To było piękne. Very Star Wars :D
- Pragnę zauważyć, że każda epizod Gwiezdnych wojen kończy się względnie bez ani jednego słowa. Dany jest nam tylko obraz i muzyka. Prawdziwa sztuka materii filmowej George`a Lucasa <3
No właśnie, tak samo jak po TESB musisz obejrzeć ROTJ. O to chodzi. :D A jak chcesz się dowiedzieć jak się znalazła rodzina Ersów na Lah`mu musisz przeczytać Katalizator. To się nazywa EU. Generalnie uważam, że historia Ersów i historia budowy i zniszczenia Gwiazdy śmierci to jedna z najciekawszych i najlepszych historii SW. Serce jej mitologii.
- Tak, ponieważ Imperium kontratakuje jest kontynuacją, a nie spin-offem :P Fanfiki olewam, liczy się film. Kino to serce Gwiezdnych wojen, nie poślednie książki, komiksy, słowniki czy podręczniki tłumaczące fabułę po fakcie.
Nie populizm tylko statystyki opinii i to nie "ludu" tylko głównie miłośników SW i popkultury ogólnie. Tak się zastanawiam co Ty robisz w tym gronie? :)
- Zamiana terminologii nie zmienia sensu mojego komentarza w ogóle. Także argumentum ad populum nie ma żadnego wpływu na kryteria indywidualnej oceny.
-
Stuntman Mike2021-01-27 11:00:28
@disclaimer "Po wyjściu z kina jedyny bohater jaki mi zostały w głowie to Chirrut."
No jasne, a takiego K2, najlepszego droida w serii to po prostu nie było. Śmieszne to co piszesz.
Łotr jest brudniejszy, nieco mroczniejszy i bardziej dramatyczny. Jak nie widzisz jak wygląda bitwa o Scariff w której giną ludzie (a nie np Gunganie czy Ewoki), poświęcają się i praktycznie idą na samobójczą misję, całego tego charakteru wysokiej stawki i estetyki tej bitwy no to po prostu jesteś ślepy. Nie wiem jaki film trzeba by nakręcić, żebyś coś docenił.
Ponownie, jeśli nie widzisz różnic między działalnością Sawa (rebelianta), Cassiana i tych "szlachetnych" rebeliantów, to ponownie, jesteś ślepy. Cały serial Cassian będzie się opierał na tym mocnym punkcie jakim były odcienie szarości rebelii.
Naprawdę daruj sobie komentarze o niezrażaniu młodszej widowni bo jest to strasznie durne. Ponownie pytam Cię jaki miałby być nakręcony brutalniejszy, bardziej wojenny film ale jednak SW, żebyś takich głupotek nie pisał?
Koniec końców mamy ciekawy wątek rodziny Ersów wpleciony w motyw wojny, tak jak to zawsze było w SW.
Filmy SW jakbyś nie wiedział są ze sobą połączone, taki ich charakter i nie da się w pełni zrozumieć a tym bardziej docenić jednych bez drugich. Czym np jest np. Powrót Jedi zaczynający się od wątku Jabby? Łotr 1 jest poprzednim odcinkiem, którego fabułę przypominają nam twórcy w ANH. Można to traktować jako "w poprzednim odcinku."
"więc czym taki Łotr miałby rozpieszczać mnie jako fana? "
Ogólnie rzecz biorąc wszystkim. Dla fana OT jest to spełnienie marzeń. Kiedy zobaczyłam klasyczne statki podczas bitwy poczułem się jak w 93 roku kiedy zobaczyłem intro do X-winga. A jeszcze Ci piloci z Bitwy o Yavin. Nerdgazm :D
"jakąś sztuczną laską ubraną na biało, której wcale nie kojarzysz"
To jest Leia. :D Aproksymacja tak na 90% więc jest b dobrze, choć mogło być ciut lepiej :P Pesymisto, narzekaczu, ogarnij się :)
"na pytanie swojego żołdaka wieńczy akcję bełkotliwym, jednosłownym punchlinem w stronę widowni."
To było piękne. Very Star Wars :D
"Ażeby przekonać się o rezultacie tejże historii, musisz obejrzeć dopiero taki jeden film o pewnym wieśniaku mieszkającym na pustyni :)"
No właśnie, tak samo jak po TESB musisz obejrzeć ROTJ. O to chodzi. :D A jak chcesz się dowiedzieć jak się znalazła rodzina Ersów na Lah`mu musisz przeczytać Katalizator. To się nazywa EU. Generalnie uważam, że historia Ersów i historia budowy i zniszczenia Gwiazdy śmierci to jedna z najciekawszych i najlepszych historii SW. Serce jej mitologii.
"jeżeli decydującym argumentem w tym sporze ma być populizm, to ja jak najbardziej wolę pozostać marudą"
Nie populizm tylko statystyki opinii i to nie "ludu" tylko głównie miłośników SW i popkultury ogólnie. Tak się zastanawiam co Ty robisz w tym gronie? :)
-
Slavek_82021-01-27 08:59:48
Noo i w końcu nie odpaliłem, na szczęście dziś powtóreczka. :D
-
disclaimer2021-01-26 19:57:13
Ja tu nie widzę żadnej konkurencji. Po wyjściu z kina jedyny bohater jaki mi zostały w głowie to Chirrut.
Łotr nie wydaje mi się też w żaden sposób niejednoznaczny i brudniejszy, za to na pewno bardziej mechaniczny. Rebelianci do końca pozostają tymi z którymi stoisz, a Imperialni są źli, a jeżeli pojawiają nam się jakieś elementy szarości, to albo są to epizodyczne chwile z Cassianem, albo jest o tym tylko mówione, żeby nie zrazić młodszej widowni. Tymczasem całość koniec końców okazuje być o córeczce tatusia poświęcającej się "dla sprawy", zaś dział wojenny to po prostu rozciągnięty do 2h zlepek scen obejmujących Rebelię z OT z dosyć marginalnymi zmianami, jeno w innym settingu i w dużo bardziej nieciekawej fabule. Bo, sorry, ale fanfikowe książki mnie nie obchodzą, liczy się film. Z drugiej strony jestem zaznajomiony z mnóstwem fanfików z EU przedstawiających "nowe oblicza" starłorsów, więc czym taki Łotr miałby rozpieszczać mnie jako fana? Prócz tego, Łotr z założenia ma być spin-offem, ale nie oglądając reszty kinowych odsłon uniwersum nie zrozumiesz większości rzeczy w nim zawartych. Nie mówiąc już, że historia kończy się w połowie, z jakąś sztuczną laską ubraną na biało, której wcale nie kojarzysz, i która na pytanie swojego żołdaka wieńczy akcję bełkotliwym, jednosłownym punchlinem w stronę widowni. Ażeby przekonać się o rezultacie tejże historii, musisz obejrzeć dopiero taki jeden film o pewnym wieśniaku mieszkającym na pustyni :)
"Jesteś chyba naprawdę w 1% osób, które tego nie widzą."
"O tym filmie można pisać w jakichś 80% dobrze."
- hmm, jeżeli decydującym argumentem w tym sporze ma być populizm, to ja jak najbardziej wolę pozostać marudą :P Przypominam, że to "wola ludu" sprawiła, że The Force Awakens powstało w takiej formie w jakiej jest.
-
Stuntman Mike2021-01-26 18:36:53
@disclaimer Skoro porównujesz postaci z R1 do nestora SW czyli ANH to zestawmy te najważniejsze.
Han>Cassian
Chewie>Baze
Kenobi=Chirrut
K2=Leia (humor)
Luke=Jyn
Widzę tu nieznaczną przewagę ANH. Ciekawe co w takim razie z wyrazistością postaci w filmach gdzie mamy ekipę typu Aliens, Predator, The Thing. Wg. Ciebie musi być tam masa słabych postaci.
Jeśli nie widzisz bardziej wojennego charakteru w R1 niż w innych filmach SW to sorry, poddaje się. To samo tyczy się rodziny Erso. Dla mnie to ciekawy motyw, zwłaszcza w połączeniu z lekturą Katalizatora. R1 to wciąż SW czyli motyw rodziny, nadziei w połączeniu z nieco bardziej szorstką, niejednoznaczną i brudniejszą opowieścią wojenną. Nie nazwę tego filmu na pewno baśniowym jak OT. Jest to więc nowe oblicze SW. Jesteś chyba naprawdę w 1% osób, które tego nie widzą.
A w ogóle to jest temat o Rogue 1. :) O tym filmie można pisać w jakichś 80% dobrze. A Ty się jak zwykle skupiłeś na kilku minusach. Ale w sumie się nie dziwię. O TESB i ROTJ też tak pisałeś z tego co pamiętam. Nawet jak są newsy o HR czy wszelkiej innej maści to od razu narzekasz. No jesteś po prostu urodzonym narzekaczem i marudą, któremu prawie nic się nie podoba. Prawdopodobnie nie jesteś się w stanie prawie niczym zachwycić. No ale trudno.
-
disclaimer2021-01-26 15:13:11
@Stuntman Mike
Imo nie udało się. Ale być może to wynika z faktu, że dla mnie wyraziste postaci charakteryzuje coś więcej niż jedna cecha czy funkcja w fabule :P
Nie zdefiniowałeś co co znaczy "nowe oblicze SW". R1 nie jest bardziej kinem wojennym niż randomowa scena batalistyczna w notabene... Gwiezdnych WOJNACH.
Nie mówiąc już, że jak na rzekome nowe oblicze i bohatera zbiorowego, nie omieszkano się zaimplementować kompletnie zbędnego wątku familijnego i w toku historii wciąż podążamy za
jedną, ściśle określoną heroiną, którą motywuje chęć pomszczenia ojca, a wszyscy inni to czysta drugoplanówka i tło.
-
mesmerized2021-01-26 15:05:05
@disclaimer
Z tym trudno się nie zgodzić. Masz rację.
1) statek rebeliantów w trakcie rzekomej misji dyplomatycznej (ANH), który chwilę wcześniej uczestniczył w rzeźni nad Scarif (R1)
2) komiczny Whitaker, którego nie wiadomo, czy traktować na poważnie, czy jak comic-relief
Whitaker słabo zagrał i jego "save the dream" było fatalne.
Ale... Tarkin w wersji CGI bardzo mi przypadł do gustu. Bez niego ten film WIELE by stracił.
-
Stuntman Mike2021-01-26 14:45:30
@disclaimer Ty najwyraźniej wszędzie widzisz zgrzyty. Szklanka już nawet nie jest do połowy pusta ale prawie nic w niej nie ma :P
Nie kupuję Twojego argumentu. Rozbudowa uniwersum nie ma tu nic do rzeczy. Nie ma znaczenia też gatunek. Co jednak ma znaczenie to to, że mamy postaci, które są tylko na 1 film i w nim giną. Muszą więc być wyraziste i charakterystyczne. To się bardzo udało. Nie trzeba ich rozwijać.
Natomiast nie zgodziłby się mój pierwszy punkt pod tym względem, że ST nieudolnie kopiuje OT, nie ma tam nowego oblicza SW, natomiast R1 jest nowym podgatunkiem w świecie SW, bardziej kinem wojennym niż nowej przygody.
-
disclaimer2021-01-26 12:52:44
Pod jakim względem by się nie zgodziło? Przecież to tylko tezy, a nie argumenty :P Różnicą jest chociażby to, że są to odrębne, oryginalne marki bez przesadnie wielkiego rozbudowanego uniwersum i w pełni nastawione gatunkowo na horror/akcję. Star Wars to zupełnie inna para kaloszy. I właśnie porównawszy do nestora SW, czyli Oryginalnej Trylogii, widać same zgrzyty.
-
Stuntman Mike2021-01-26 12:27:26
@disclaimer już przy pierwszym punkcie by się nie zgodziło :P
Ja jeszcze tylko się odniosę do powszechnego zarzutu, że R1 ma słabych bohaterów i w ogóle ich nie rozwinięto. Odsyłam w takim razie to takich klasyków jak Predator, Alien czy The Thing. Tam gdzie mamy team ludzi, którzy zginą nie potrzeba żadnych backgroundów i rozwojów. Wszystko da się wyczytać z ich twarzy, zachowania i wyglądu. Przykładowo Arnie, seksualny tyranozaur z giwerą, cichy gość z meczetą, okularnik opowiadający dowcipy, pesymista Blane. Jakoś nikt nie narzekał na nich. To wystarczyło. W czym oni są lepsi od Chirruta- walczacego mnicha , Baze`a - uzbrojonego komandosa, K2 - przydatnego z humorem droida, Cassiana - moralnie niejednoznacznego rebelianta, Jyn- zagubioną uciekinierkę czy Bodhiego - prostodusznego pilota? Ja bym powiedział, że bardziej odróżnialni i wyraziści są wręcz ci z R1. Każdy był potrzebny i każdy spełnił swoją funkcję. Jest to kapitalny bohater zbiorowy a jak komuś mało ich charakterystyki to niech sobie poczyta książki EU.
-
disclaimer2021-01-26 12:16:06
@Stuntman Mike
Przepisz to samo o sequelach i tylko zmień nazwy, hehe:P
-
Mastahier2021-01-26 10:55:05
Peter_D, otóż to! Zgadzam się w stu procencikach
-
Peter_D2021-01-26 09:47:40
R1 i Solo miał najwięcej, najciekawszych pomysłów koncepcyjnych. Najfajniejsze nawiązania do poprzednich filmów i EU. I nie były one wstawione na siłę jak w przypadku sequeli.
-
bartoszcze2021-01-25 22:36:09
@rebelyell
Więc nie na niego narzekam, tylko na to co mu napisano :)
-
SW-Yogurt2021-01-25 22:03:10
W środę to nie powtórka, ale premiera. Dziś jest prapremiera. Powtórki zaczną się niedługo. A to oznacza, że bez szukania płyty będzie można oglądać Łotra w kółko. ~:D
-
rebelyell2021-01-25 21:58:16
@bartoszcze: No ja własnie jestem fanem Mikkelsena i co najwyżej mogę narzekać, że go więcej w SW nie będzie ;)
@Stuntman: "żeby zobaczyć najlepszą bitwę kosmiczno-lądową w historii serii"
Ba, pewnie nawet w historii kina :D
-
bartoszcze2021-01-25 21:48:53
@rebelyell
Bo mimo całej sympatii dla Mikkelsena, "wątek z gwiazdeczką" jest fatalnie napisany.
-
Mr Sosa2021-01-25 21:47:48
Mi się wydaje, że disclaimer to wie i jest z tego dumny.
-
Stuntman Mike2021-01-25 21:33:52
W encyklopediach pod hasłami typu pesymista, zrzęda i maruda, zawsze powinno być jedno słowo: disclaimer :D To jest po prostu fenomen :)
A teraz coś optymistycznego, po co oglądać Łotra 1 :D
Przede wszystkim po to,
- żeby odkryć nową twarz świata gwiezdnych wojen
- żeby zobaczyć rebeliantów, którzy nie są krystalicznie czyści i nie raz muszą ubrudzić sobie ręce
- żeby zobaczyć imperium, które nie jest jednolite i występuje w nim walka o władzę
- żeby zobaczyć nowych bohaterów w tym świecie: genialnego naukowca i jego niepokorną córkę, mnicha, któremu nieobce są sztuki walki oraz jego uzbrojonego po zęby kumpla, czy wreszcie agenta wywiadu o niejednoznacznej moralności ze swoim uroczo wyszczekanym droidem
- żeby zobaczyć w akcji trzech najlepszych imperialnych villanów (z pominięciem oczywiście szefa wszystkich szefów)
- żeby zadać sobie aktualne pytania o to gdzie kończy się walka o wolność
- żeby zobaczyć, że Moc to nie tylko rycerze Jedi, ale też religia, wiara, opatrzność czy po prostu nadzieja
- żeby zobaczyć przepisaną starwarsową estetykę na konwencję brudnego filmu wojennego, gdzie punkt widzenia na polu bitwy jest po ludzku przyziemny
- żeby zobaczyć rozszerzony wszechświat SW: wejść w kulisy budowy Gwiazdy Śmierci, zobaczyć jak doszło do aktu jej sabotażu i dlaczego Lukowi Skywalkerowi wystarczyły tylko dwie torpedy
- żeby zobaczyć ciekawe nowe lokacje jak pierścień Kafrene, miasto na skale na Jedhie, skalistą, deszczową Eadu, rajski, plazowy Scariff oraz wyspiarską Lah-Mu
- żeby zobaczyć najlepszą bitwę kosmiczno-lądową w historii serii
- żeby zobaczyć odważny, chwytający za serce finał
- no i pewną scenę z pewnym Lordem Sith
-
VaderTarm2021-01-25 21:15:10
Na moje urodziny dzisiaj :D
-
rebelyell2021-01-25 20:13:54
R1 jest wizualnie baaaardzo ładnie zrobiony. Na minus parę rozwiązań w końcówce przypominających grę komputerową (przełączniki, wyciąganie ręcznie pliku etc.), które nie pasują do całości. No i usunąłbym ze dwóch bohaterów, bo trochę ich za dużo jak na 2 godziny.
@bartoszcze: Dlaczego Galena zaliczasz do wad?
@disclaimer: Donnie i jego kumpel to najgorsze elementy filmu.
-
AJ732021-01-25 18:50:56
Jedno słowo, FEELIIICITYYYY !!! :P.
Dziękujem.
-
Mr Sosa2021-01-25 17:15:48
@disclaimer zgodzę się na pewno z średniawym CGI twarzy Cushinga i Fisher, nie do konca udanym bohaterem zbiorowym i paroma scenami, w których gadka o nadziei była trochę zbyt słodka. Ale poza tym bardzo lubię ten film. Cassian jest ciekawą postacią, Chirrut też. Szkoda, że ich role nie wybrzmiały wystarczająco. Natomiast bardzo lubię klimat tego spinoffu. Wstęp na Lah`mu jest bardzo fajnie rozegrany, Jeddha również, każda z planet ma swój własny klimat, którego niestety sequelom trochę zabrakło. K2 jest chyba moim ulubionym droidem z nowych Star Wars.
-
disclaimer2021-01-25 16:14:41
Jak bazujesz swój film na 1 linijce z openingu Nowej Nadziei to tak jest :P
-
JJ Abrakad Abrams2021-01-25 15:32:17
@disclaimer Naprawdę brak klasycznego openingu zaliczasz do wad tego filmu ? I tak trudno byłoby tam coś napisać poza tym, że nadszedł czas Imperium i że państwo Ersowie ukryli się na odludnej planetce. Później następuje skok w czasie więc pozbycie się go to najlepsze rozwiązanie.
-
disclaimer2021-01-25 12:49:48
Też bawiłem się lepiej niż na Solo, Mando czy sequelach, ale mam jakieś granice.
-
Mastahier2021-01-25 12:39:52
Kolego, Łotra jeden to ty szanuj ;) A na serio to szanuję opinię i po części jestem skłonny zgodzić się z argumentami. A jednak podobnie jak przedmówcy uważam Łotra za wspaniałą produkcję, ciut lepszą niż Solo i Mando, których również bardzo lubię. Chyba przyznasz, że jeśli chodzi o całą trylogię sequelów to idiotyzmy podobne i dużo większe od tych przez Ciebie wspomnianych w odniesieniu do Łotra można by wymieniać bez końca. Reasumując: Sequele są moim skromnym zdaniem o laaaata świetlne za Łotrzykiem.
-
disclaimer2021-01-25 11:34:35
Hehehe, a mam przypomnieć bezsensownego Vadera i statek rebeliantów w trakcie rzekomej misji dyplomatycznej (ANH), który chwilę wcześniej uczestniczył w rzeźni nad Scarif (R1) :DD
No i "uczuć ducha" OT, z tymi komputerowymi animkami udającymi Cushinga i Fisher... what else?
- komiczny Whitaker, którego nie wiadomo, czy traktować na poważnie, czy jak comic-relief,
- cyfrowe efekty, cyfrowa kamera
- brak klasycznego openingu,
- okropny pacing skaczący od planety do planety,
- główny team pozbawiony charakteru (poza Donniem), zlewający się w jednolitą masę smutnych szarych ludzi,
- całość utrzymana w mętnym tonie patetycznego kina akcji pełnego sloganów o nadziei i bez krzty przygody :P
-
mesmerized2021-01-25 10:32:35
@bartoszcze
Tzn. zgadzamy się, że R1 to mniam, chociaż nie bez wad.
-
mesmerized2021-01-25 10:31:44
@bartoszcze
Chyba po raz pierwszy zgadzamy się w 100%. (Chociaż... nie jestem przekonany co do tezy, że trzeba było odkupić SW od Lucasa, żeby poczuć ducha OT.)
-
Peter_D2021-01-25 09:12:13
Nic lepszego niż R1, Disneyowi się nie przytrafiło.
-
bartoszcze2021-01-25 08:57:40
Trzeba było odkupić od Lucasa SW żeby znów poczuć ducha OT. Mniam. Choć nie bez wad (Eadu, Galen).
-
mesmerized2021-01-25 08:29:24
I w zasadzie jedyna produkcja, która nie niszczy bohaterów z klasycznej trylogii i nie podważa zasadności ich istnienia.
-
mesmerized2021-01-25 07:53:26
Jedyny film ze stajni Disneya, który ma klimat SW.
Lord Bart2021-02-14 06:04:24
dobre to było... prawdopodobnie ilość znaków komentarzy tego newsa była większa niż ilość znaków wszystkich newsów w styczniu XD
disclaimer2021-02-01 21:13:15
Możliwe że na tym skończę, bo idzie tu odpowiadać właściwie nie wiadomo w jakim celu :)
"Jak byłeś obojętny wobec śmierci głównych bohaterów to w ogóle nie działa na Ciebie kino a tym bardziej SW."
--- No tak, ja podałem swoje powody, ale ty oczywiście wiesz lepiej, co lubię, a czego nie i wymyślasz ku temu bzdurne argumenty, byle tylko mieć czym uzasadnić tezę. Nie ma z czym dyskutować :P
"Przecież zniszczenie broni masowej zagłady jest dobrą sprawą"
--- Cel nie uświęca środków, a ty się starasz usprawiedliwiać zabicie kolegi z pracy, bo przecież to takie niejednoznaczne i głembokie, i reckach piszo! XD
"No wszędzie można takie zdanie spotkać. Ale nie, jeden disclaimer jest najmądrzejszy, a wszyscy inni mają jakieś zwidy."
--- Napisałem przecież, że tonalnie każde SW się od siebie różni, ale najwyraźniej usiłujesz to pociągnąć jeszcze dalej, bo #populizm
"W takim kontynuuje, że kontynuuje."
--- Ok Janusz.
"Znane jest Ci zdanie "od tej pory inaczej będę patrzył na (wstaw tytuł) po zobaczeniu prequela?"
--- To twoje zdanie. Prometeusz czy Obcy Przymierze nie zmieniły mojego sposobu patrzenia na pierwsze 4 filmy i były kompletnie zbędne. To samo z R1 i Solo.
"Chcesz udowodnić, że te 2 filmy nie mają ze sobą nic wspólnego i że jeden nie jest kontynuacją drugiego?"
--- Ciężar dowodu spada na stawiającego tezę. Nie doczekałem się na razie. Przytoczę taki eksperyment myślowy - dlaczego Oryginalna Trylogia nazywa się jak nazywa (czyli nie żadne kontynuacje ani sequele), a prequele nazywa się prequelami?
"Ważne, że Georgowi podobał się rozwinięty pomysł, którego zarys sam stworzył i prawie nic tym samym nie zostało w uniwersum spieprzone. Jedynie fajnie rozwinięte."
--- Nigdzie nie powiedziano, że podobał mu się pomysł, ani że coś nie zostało spieprzone. Nie opublikowano nawet ani jednego cytatu z jego wypowiedzi. Jedyne co wiadomo, to deklaracja Garetha Edwardsa “He loved it.”
"A ty jesteś właśnie widzem. Nie patrz tylko na filmy, patrz na uniwersum. Wtedy po seansie Łotra powiesz" A więc to tak było z tym reaktorem. Teraz to ma większy sens." :) Łotr rozwija uniwersum. To jest bardzo dobre EU."
--- Dla mnie takie pytania są nieistotne. Przecież w Nowej Nadziej nikt nawet nie obudowuje wokół tego żadnego wątku, więc co takiego miałoby być asumptem rozwinięcia tego na osobny film?
Jest powiedziane krótko i jednoznacznie "An analysis of the plans provided by Princess Leia has demonstrated a weakness in the battle station." Tyle. Trwa to nie więcej niż kilka sekund.
"Dla fanów uniwersum SW wszystko jest istotne. Ty widzę ciągle patrzysz na jakąś logikę deterministyczno filmową. A tym czasem powstał film R1, który jest kreatywnym rozszerzeniem napisów z ANH. Tak samo działa PT i nie kupuję tego co na ten temat powiedziałeś. Zasady prequela działają w obu przypadkach. Napisałeś..."
--- Jasne, istotne również z punktu widzenia gigantycznego korpo, które doskonale wie, że nieważne co wyprodukuje, fani się na to rzucą, dopóki będą dostrzegać jak najwięcej znajomych elementów a kampania promocyjna będzie pompować balonik :P
Prequele za to miały powstać i to niezależnie od tego i czy komuś się to podoba czy nie. “I told people at Lucasfilm that they’re going to have to face the reality that I’m making a movie that nobody wants to see, but I want to tell that story,” “I’m more interested in telling the story than I am in just doing a franchise where you tell the same story over and over again.”
Wespół z OT opowiadały jedną, spójną historię, a nie jedną historię z mini historiami pomiędzy, które rzekomo należy traktować jako równoważne.
"Prezentują zarys, tak samo jak opowieści z OT o czasach PT. Wszystko czym PT jest poza tym co wymyślił młody Lucas jest wymysłem starego Lucasa."
--- No właśnie, z tymi wyjątkami, że prequele wiele wnoszą do tego, jak postrzega się Sagę jako całość, i nie są fanfikami, bo wymysłem jednej osoby od początku. Wiele zresztą informacji o prequelach, a nieobecnych w OT, Lucas prezentował jeszcze w latach 80-tych.
"Zmieniają perspektywę z drużyny R1 (zdobywcy planów) na drużynę Luke Han Leia Kenobi, droidy (dostarczycieli planów). Dzięki za pomoc w ujęciu sedna sprawy :)"
--- To ciekawe, bo nie pamiętam by R1 miało jakikolwiek wątek w Nowej nadziei, a to że byli jacyś szpiecy co wykradli plany wiemy już z... wait for it... NOWEJ NADZIEI :P
"Dokładnie tak jak w prequelach. Były sobie np. jakieś wojny klonów, ale koniec końców nikogo to nie obchodzi bo teraz walczy rebelia z imperium."
--- "Jakieś wojny klonów", czyli wręcz najistotniejszy czynnik w masterplanie przejęcia władzy w galaktyce przez Imperium, które teraz defacto usiłuje obalić Rebelia XD Prequele pokazują pełną perspektywę tego konfliktu, R1 wraca z powrotem do skali mikro i pokazuje tylko ułamek.
"Życzę miłego życia fana SW :) Nie wiem tylko po co tyle piszesz na tym forum :P"
--- Z tego samego powodu co dla wielu innych osób - SW są dostarczycielami rozrywki i powodów do dyskusji.
"K2 Ci nie zapadł w pamięć? Jakie kryteria zatem musi spełniać droid byś go zapamiętał? On jest chyba powszechnie uważany za jeden z najbardziej rozpoznawanych znaków tego filmu. Teksty, wizerunek, jego śmierć. Jakiś inny jesteś ale to już wiem :P"
--- Charakter, osobowość, wizerunek. Nic z tego nie było wyraziste oraz zlewało się z otoczeniem.
"Opinie owszem opiniami ale ty tez zahaczasz o kilka herezji jeśli chodzi o fakty, potem wyciągasz kompletnie pomylone wnioski i hejtujesz wszystko co się da."
--- A co mówimy o faktach czy dogmatach religijnych, że już wchodzimy w temat herezji? :P
"A pesymizm bierze się stąd, że wszystkie produkcje które nadejdą tez od razu hejtujesz."
--- Pokaż mi przykład, w którym hejtuję produkcję, która nie powstała. Bo wydaje mi się, że nie odróżniasz tego od dzielenia się przemyśleniami na temat newsów ich dotyczących chociażby.
"Niczym nie jesteś w stanie się zachwycić, powiedzieć dobrego słowa. Wszystko tylko zlewasz. Irytują mnie strasznie takie ekstremalnie skrajne postawy. Drażnisz fanów obśmiewaniem ich ulubionych filmów."
--- Żaden portal społecznościowy nie powinien mieć monopolu na jedyną słuszną opinię. Jak ktoś czuje się urażony czyimś zdaniem na temat filmu i jego części składowych, które nie dotyka tej osoby ani nikogo dookoła osobiście, to ma raczej problem sam ze sobą.
"Porównywałem bitwę gungani/droidy z releliantami/szturmowcami wiele razy. Wskazywałem na brud/czystość, humor/brak humoru, dramatyzm/brak dramy, kolorystyka, ludzka perspektywa. Zachowujesz się jakbyś nie wiedział o co kaman."
--- Obie bitwy, które tu porównywałeś, funkcjonują w umownych realiach fantasy, a nie rzeczywistości. To, że coś pokolorujesz na czarno, będzie smutne, patetyczne, nie sprawi, że stanie się realniejsze, vide filmy Zacka Snydera, które wręcz ślizgają się na swojej sztuczności. To takie same środki stylistyczne jak każde inne.
"Każda recka którą czytałem wskazuje na to, że bitwa w R1 to jest to !!! Już sobie sam poszukasz źródeł."
--- Musiałbyś przytoczyć recenzję każdego widza, który oglądał film, co jest niewykonalne.
"Dramatyzm to może jedynie w wątku Luka. Tutaj cały team R1, wszyscy żołnierze na planecie giną."
--- W bitwie nad Endorem też giną. Całe statki wręcz wyparowują w próżni.
"w końcu stworzeniu takiej bitwy, do której na każdym poziomie najmniej można się przyczepić. Nigdy to tak dobrze, wiarygodnie (jak na SW) nie wyglądało."
--- Czyli takie masło maślane bez konkretów.
"Ale za krótka i tylko w kosmosie."
--- A to Bitwa o Endor powinna ci wystarczyć.
"Cały ten oddział straceńców, których imiona nawet poznaliśmy. Zwykli żołnierze, ludzie, nie wybrańcy i księżniczki i nie jakieś randomowe mięso armatnie. Każdy co do jednego zginął i osobno przedstawiano ich śmierć."
--- To proszę bardzo. Rozkaz 66, rzeź rycerzy Jedi, większości nie poznaliśmy nawet imienia, ale kojarzyliśmy charakterystyczny wygląd. Nie wybijali się też zbytnio poza tło/epizodyczne rólki, w przeciwieństwie do teamu R1, a jednak ostatecznie poświęcono im swoje kilka sekund.
Stuntman Mike2021-02-01 01:55:53
"--- Nic w tej bitwie nie jest realistyczne i zdecydowanie to nie realizm jest czynnikiem decydującym, a na ile bohaterowie w niej uczestniczący kogoś obchodzą. Wobec śmierci teamu R1 byłem całkowicie obojętny. "
Człowieku, zrozum, nie mieliśmy do tej pory tak dobrych scen batalistycznych, tak fatalistycznego nastroju a sam film był zaskakująco mroczny, poważny i wręcz przybijający. Tak bardzo się wyróżnia od innych filmów sagi. A ty mi piszesz takie dyrdymały, że nic w tej bitwie nie jest realistyczne i zdecydowanie to nie realizm jest czynnikiem decydującym, a na ile bohaterowie w niej uczestniczący kogoś obchodzą. Jak byłeś obojętny wobec śmierci głównych bohaterów to w ogóle nie działa na Ciebie kino a tym bardziej SW.
"--- To co nazywasz "dobrą sprawą" nie jest w żaden sposób równoznaczne służbie Rebelii. Stąd `WTF`. "
Co Ty znowu opowiadasz bo ręce już opadają. Przecież zniszczenie broni masowej zagłady jest dobrą sprawą a rebelianci czy to oficjalni czy od Swa przyjmują często niejednoznaczne postawy moralne, robią rzeczy złe i generalnie brudzą sobie ręce. Przecież to jest tak oczywiste. W każdej recce to piszą, serial na tym powstanie a tu jeden disclaimer jakieś androny opowiada.
"--- Tonalnie każde SW się od siebie różni, a nie w tym sęk, bo i sequele różnią się pod tym względem od pozostałych, z tym że nie grzeszą specjalną oryginalnością w aspekcie opowieści, świata przedstawionego. "
Tonalnie Łotr jest wyraźnie inny od epizodów. Ostatnio obejrzałem to z moją nową dziewczyną i powiedziała, że inny był ten film od tamtych starwarsów. No wszędzie można takie zdanie spotkać. Ale nie, jeden disclaimer jest najmądrzejszy, a wszyscy inni mają jakieś zwidy.
"--- W jakim kontekście Tarkin kontynuuje swoją historię? Cały jego wątek polegał na przejęciu dowództwa nad DS. W Nowej nadziei od razu wiemy, że dowodzi. Konflikt interesów z Krenniciem nie jest ani przez moment wspomniany.
Mógłby równie dobrze nie istnieć, a także nie zmienia perspektywy postaci. Pozostaje taka, jaka była przez cały czas.
R1 - o zdobyciu planów DS (i pomszczeniu ojca), ANH - tu dopiero mamy historię o rozprawieniu się z DS (i wkroczeniu na ścieżkę rycerza Jedi). "
W takim kontynuuje, że kontynuuje. Co Ty chcesz cały czas tu udowodnić? Jest jedna historia a potem druga historia, tylko, że zostały nakręcone odwrotnie. No tak się złożyło. I dla mnie to nie ma znaczenia i nie decyduje o tym czy film będzie dobry. Czy Ty ciągle zarzucasz temu filmowi coś tylko dlatego, że jest prequelem? Że o Krennicu nie wspominają w R1? Ja patrzę na te filmy tak jakby R1 był pierwszy a ANH druga. Na obu bawię się świetnie i stanowią dla mnie duologię. To nie mogło być inaczej. Poznałem tą historię wykradzenia planów DS i tego pierwszego zwycięstwa rebelli z masą szczegółów i ciekawych rzeczy. Napisy z ANH sie po prostu rozrosły i zwizualizowały. I wyszło generalnie super.
"--- Przeczytaj mój post jeszcze raz. Ty mówisz o perspektywie: zalążek historii - pełna historia, ja: historia -> zmiana perspektywy patrzenia na historię następującą -> następująca historia. "
Znane jest Ci zdanie "od tej pory inaczej będę patrzył na (wstaw tytuł) po zobaczeniu prequela?
"Mamy konkretny wątek, (plany DS, pierwsze zwycięstwa rebelii), który jest właściwie tak samo ważny w obu filmach."
--- 2 osobne wątki, ważne tylko w kontekście własnych filmów. R1 - zdobycie planów, ANH - dostarczenie planów dowództwu na Yavinie 4. "
Planów, planów, planów. Ja patrzą na wątek planów jako na jeden wątek składający się z dwóch podwątków. Długo jeszcze będziesz kręcił się kółko? Chcesz udowodnić, że te 2 filmy nie mają ze sobą nic wspólnego i że jeden nie jest kontynuacją drugiego?
"--- Mój komentarz dotyczył nie opinii Lucasa o tym filmie, ale tego które pomysły wyszły spod jego dyrektywy, a które stricte na zlecenie, co pozwala określić, na ile są one legitnymi SW, a na ile bywają tylko wesołą twórczością ludzi-kontraktowców, którym wydaje się, że mają pojęcie o SW, gdy tymczasem realizują tylko własne niespełnione fantazje.
A skoro o mowa o tym co się George`owi podoba a co nie, polecam wypowiedź o jego podejściu do kina ogólnie - "There are a lot of movies that are badly made that I love, and there are a lot of movies that are just beautifully made but I don`t like them."
I nic nie ma to wspólnego z dyskusją. Ważne, że Georgowi podobał się rozwinięty pomysł, którego zarys sam stworzył i prawie nic tym samym nie zostało w uniwersum spieprzone. Jedynie fajnie rozwinięte.
"--- Jak już poruszałem to gdzie indziej, tożsamość i działania konkretnych osób odpowiedzialnych za zdobycie planów/wadę konstrukcyjną mają znaczenie tylko w obrębie fabuły ŁOTRA.
W ANH jest to wada, które równie dobrze mogła powstać celowo lub na skutek niedopatrzenia. Nic jednoznacznie nie jest stwierdzone, to widzowie dopowiadają sobie resztę. "
A ty jesteś właśnie widzem. Nie patrz tylko na filmy, patrz na uniwersum. Wtedy po seansie Łotra powiesz" A więc to tak było z tym reaktorem. Teraz to ma większy sens." :) Łotr rozwija uniwersum. To jest bardzo dobre EU.
"--- Ma to takie samo znaczenie na poziomie deterministycznym. Byle mała bzdura może zadecydować o zmianie naszego postępowania. Tymczasem materię filmową nie cechuje potrzeba dopowiadania backstory do każdej drobnostki. Nie jest istotne co odpowiada za wadę DS, a sam fakt istnienia wady, który jest wyłącznie środkiem do opowiedzenia fabuły. "
Dla fanów uniwersum SW wszystko jest istotne. Ty widzę ciągle patrzysz na jakąś logikę deterministyczno filmową. A tym czasem powstał film R1, który jest kreatywnym rozszerzeniem napisów z ANH. Tak samo działa PT i nie kupuję tego co na ten temat powiedziałeś. Zasady prequela działają w obu przypadkach. Napisałeś...
"--- Napisy początkowe nie prezentują żadnego zarysu, to jeno napomknięcie o czymś, by miało sens in-universe, niż gdyby te plany pojawiły się ot tak z czapy. Wszystko czym Łotr jest poza tym jest wymysł Disneya/Lucasfilmu. "
Prezentują zarys, tak samo jak opowieści z OT o czasach PT. Wszystko czym PT jest poza tym co wymyślił młody Lucas jest wymysłem starego Lucasa.
"---Zmieniają perspektywę ze skali mikro Luke`a Skywalkera na skalę makro - Anakina, wybrańca wypełniającego przepowiednię i przywracającego równowagę Mocy. "
Zmieniają perspektywę z drużyny R1 (zdobywcy planów) na drużynę Luke Han Leia Kenobi, droidy (dostarczycieli planów). Dzięki za pomoc w ujęciu sedna sprawy :)
"---Jedyną perspektywę jaką zmienia Łotr w obliczu Sagi to to, że byli sobie jacyś konkretni ludkowie ze swoimi wątkami, którzy dzielnie walczyli, ale koniec końców i tak nikogo to nie obchodzi, bo o plany DS się rozchodzi. "
Dokładnie tak jak w prequelach. Były sobie np. jakieś wojny klonów, ale koniec końców nikogo to nie obchodzi bo teraz walczy rebelia z imperium.
"--- Przytoczę wypowiedź jednego z pracowników story group
"So to summarize: there is a reason that we need to internally know what is and isn’t canon so we can keep our line of official storytelling as aligned as possible but that doesn’t mean fans can’t individually pick and choose what they want to accept as true. It’s all fake anyway so you can choose to accept whatever you want as part of the story."
Więc hejtuj do końca życia SW które nie wyszły spod ręki Lucasa. Życzę miłego życia fana SW :) Nie wiem tylko po co tyle piszesz na tym forum :P
--- I znowu manipulacja z twojej strony :) Formalna wiedza o istnieniu danego droida w filmie =/= postać zapadająca w pamięć
Manipulacja chyba może być tylko wtedy jak jest celowa? :) Ja nic takiego nie miałem w zamiarach. Powiedziałeś, że nie wiesz kto to K2. A poza tym to powinniśmy raczej dyskutować o tym dziwactwie co powiedziałeś, że go nie pamiętasz? K2 Ci nie zapadł w pamięć? Jakie kryteria zatem musi spełniać droid byś go zapamiętał? On jest chyba powszechnie uważany za jeden z najbardziej rozpoznawanych znaków tego filmu. Teksty, wizerunek, jego śmierć. Jakiś inny jesteś ale to już wiem :P
"--- Z tego wynika, że z uporem maniaka usiłujesz ekstrapolować opinię swoją i opinię większości na opinię jednostki, zapominając że to dalej tylko opinie, a nie fakty. I co z tym wszystkim wspólnego ma rzekoma, domniemana kwestia pesymizmu? Że niby jest pesymistyczny wobec czego? "
Jeśli mam upór maniaka w tej kwestii to tylko dlatego, że wziąłem z Ciebie przykład :P Opinie owszem opiniami ale ty tez zahaczasz o kilka herezji jeśli chodzi o fakty, potem wyciągasz kompletnie pomylone wnioski i hejtujesz wszystko co się da. A pesymizm bierze się stąd, że wszystkie produkcje które nadejdą tez od razu hejtujesz. Czytałem nie raz Twoje komentarze. Niczym nie jesteś w stanie się zachwycić, powiedzieć dobrego słowa. Wszystko tylko zlewasz. Irytują mnie strasznie takie ekstremalnie skrajne postawy. Drażnisz fanów obśmiewaniem ich ulubionych filmów.
"--- Kontrastując charakter obu filmów przylepiasz im tylko etykietki, jedno jest takie a takie, inne bo jest inne, wychodząc z założenia, że w Gwiezdnych wojnach istnieje jakiś misterny czynnik decydujący, która z bitew jest bardziej realistyczna, bardziej ludzka, bardziej "prawdziwa" gdy tymczasem żadna nie jest. Nie prezentujesz żadnych kryteriów ku temu, by to orzec. "
Cały czas to prezentuje tylko jak grochem o ścianę. Nic do Ciebie nie dociera. Owszem każdą bitwę w SW można ocenić pod względem wykonania i realizmu. Istnieje wiele czynników. Porównywałem bitwę gungani/droidy z releliantami/szturmowcami wiele razy. Wskazywałem na brud/czystość, humor/brak humoru, dramatyzm/brak dramy, kolorystyka, ludzka perspektywa. Zachowujesz się jakbyś nie wiedział o co kaman.
"---Poza oczywiście deklaracją, że fani chcą oglądać takie a nie inne bitwy (nie przebierając jednak w źródłach opisujących jakieś statystyki na ten temat...). "
Każda recka którą czytałem wskazuje na to, że bitwa w R1 to jest to !!! Już sobie sam poszukasz źródeł.
"---Dalej - na czym polega ów krok do przodu? Skala i dramatyzm sięga przecież swojego zenitu już w Powrocie Jedi.
Dramatyzm to może jedynie w wątku Luka. Tutaj cały team R1, wszyscy żołnierze na planecie giną. Skala w sensie nie znaczenia ale nitek narracyjnych w finale. Krok do przodu polega na w końcu stworzeniu takiej bitwy, do której na każdym poziomie najmniej można się przyczepić. Nigdy to tak dobrze, wiarygodnie (jak na SW) nie wyglądało. Zaznaczę tylko, że to nie jest jakiś gigantyczny krok do przodu, to nie jest rewolucja, ale po różnych przebojach SW wraca na właściwe tony i tak jak mówię nawet przebija poprzeczkę w wielu aspektach.
"---Realizacyjnie za to chyba nie widzieliśmy bitwy kosztowniejszej w rozmach niż ta nad Coruscant."
Ale za krótka i tylko w kosmosie.
"---Uwzględnienie perspektywy osobistej - dajmy na to Vader poświęcający życie dla uratowania syna / Obi-wan poświęcający życie, by Luke nie zaprzątał sobie nim głowy i spieprzał jak najszybciej ze stacji, zanim cały team Sokoła zostanie schwytany."
Ale w bitwach. Cały ten oddział straceńców, których imiona nawet poznaliśmy. Zwykli żołnierze, ludzie, nie wybrańcy i księżniczki i nie jakieś randomowe mięso armatnie. Każdy co do jednego zginął i osobno przedstawiano ich śmierć.
disclaimer2021-01-31 20:33:38
Nadzieja umiera ostatnia!
SW-Yogurt2021-01-31 18:49:56
Niesamowite... Kręcicie się jak ... w przeręblu wokół swoich zdań i nic z tego nie wyniknie. ~:) A do 100 i tak nie dojedziecie. ~:P
disclaimer2021-01-31 01:39:29
@Stuntman Mike
"Im mniej realistycznie przedstawiasz wydarzenia dramatycznie tym mniejsza szansa, że Cię poruszą."
--- Nic w tej bitwie nie jest realistyczne i zdecydowanie to nie realizm jest czynnikiem decydującym, a na ile bohaterowie w niej uczestniczący kogoś obchodzą. Wobec śmierci teamu R1 byłem całkowicie obojętny.
"Uważasz, że zabójstwo człowieka, który właśnie Ci "pomógł" (przekazując info) tylko dlatego, że jest Ci z nim nie po drodze nie jest ubrudzeniem sobie rąk?"
--- To co nazywasz "dobrą sprawą" nie jest w żaden sposób równoznaczne służbie Rebelii. Stąd `WTF`.
"Wyszedł owszem, wyszedł. Inny charakter filmu widać jak na dłoni, zresztą zgodnie z założeniem, że każdy spin-off będzie miał nieco inny ton."
--- Tonalnie każde SW się od siebie różni, a nie w tym sęk, bo i sequele różnią się pod tym względem od pozostałych, z tym że nie grzeszą specjalną oryginalnością w aspekcie opowieści, świata przedstawionego.
"Przykładem tego samego bohatera, który kontynuuje swoją historię jest np. Tarkin.[...] Razem z ANH stanowią dwie osobne opowieści a jednak są jedną historią o rozprawieniu się ze stacją bojową. Plany Gwiazdy Śmierci przejawiają się wielokrotnie w obu filmach."
--- W jakim kontekście Tarkin kontynuuje swoją historię? Cały jego wątek polegał na przejęciu dowództwa nad DS. W Nowej nadziei od razu wiemy, że dowodzi. Konflikt interesów z Krenniciem nie jest ani przez moment wspomniany.
Mógłby równie dobrze nie istnieć, a także nie zmienia perspektywy postaci. Pozostaje taka, jaka była przez cały czas.
R1 - o zdobyciu planów DS (i pomszczeniu ojca), ANH - tu dopiero mamy historię o rozprawieniu się z DS (i wkroczeniu na ścieżkę rycerza Jedi).
"Z perspektywy filmu R1 napisy początkowe są zarysem historii, jego zalążkiem [...]"
--- Przeczytaj mój post jeszcze raz. Ty mówisz o perspektywie: zalążek historii - pełna historia, ja: historia -> zmiana perspektywy patrzenia na historię następującą -> następująca historia.
"Mamy konkretny wątek, (plany DS, pierwsze zwycięstwa rebelii), który jest właściwie tak samo ważny w obu filmach."
--- 2 osobne wątki, ważne tylko w kontekście własnych filmów. R1 - zdobycie planów, ANH - dostarczenie planów dowództwu na Yavinie 4.
"Oznacza to, że najprawdopodobniej powiedział coś innego, że mu się podobało i chwalił Edwardsa."
--- Mój komentarz dotyczył nie opinii Lucasa o tym filmie, ale tego które pomysły wyszły spod jego dyrektywy, a które stricte na zlecenie, co pozwala określić, na ile są one legitnymi SW, a na ile bywają tylko wesołą twórczością ludzi-kontraktowców, którym wydaje się, że mają pojęcie o SW, gdy tymczasem realizują tylko własne niespełnione fantazje.
A skoro o mowa o tym co się George`owi podoba a co nie, polecam wypowiedź o jego podejściu do kina ogólnie - "There are a lot of movies that are badly made that I love, and there are a lot of movies that are just beautifully made but I don`t like them."
"Takie niedopatrzenia konstrukcyjne? Brzmi to trochę naiwnie. Natomiast, jeśli dodamy, że to jednak celowe było, jakoś tak ta historia nabiera więcej ludzkiego charakteru, wiarygodności i jest po prostu ciekawsza."
--- Jak już poruszałem to gdzie indziej, tożsamość i działania konkretnych osób odpowiedzialnych za zdobycie planów/wadę konstrukcyjną mają znaczenie tylko w obrębie fabuły ŁOTRA.
W ANH jest to wada, które równie dobrze mogła powstać celowo lub na skutek niedopatrzenia. Nic jednoznacznie nie jest stwierdzone, to widzowie dopowiadają sobie resztę.
"Jeśli stawiasz na tym samym poziomie jedzenie Okrucha i "pierwsze zwycięstwo nad galaktycznym imperium zła" to po prostu nie widzisz skali."
--- Ma to takie samo znaczenie na poziomie deterministycznym. Byle mała bzdura może zadecydować o zmianie naszego postępowania. Tymczasem materię filmową nie cechuje potrzeba dopowiadania backstory do każdej drobnostki. Nie jest istotne co odpowiada za wadę DS, a sam fakt istnienia wady, który jest wyłącznie środkiem do opowiedzenia fabuły.
"Nie tyle rzeczywistości co nazewnictwa. Określenie "serce SW" jest niemożliwe do zdefiniowania. Ale jeśli już trzymamy się terminologii medycznej to ja jestem człowiekiem który lubi, czasem nie lubi, uznaje, czasem nie uznaje, jednak wszystkie części ciała. Ty natomiast jesteś zafiksowany tylko na sercu i inne olewasz :)"
--- Przytoczę wypowiedź jednego z pracowników story group
"So to summarize: there is a reason that we need to internally know what is and isn’t canon so we can keep our line of official storytelling as aligned as possible but that doesn’t mean fans can’t individually pick and choose what they want to accept as true. It’s all fake anyway so you can choose to accept whatever you want as part of the story."
"Twierdzisz, że nie wiesz kto to był K2. Faktycznie, przepaść od kwestionowania obecności droida. Misterna manipulacja z mojej strony. Taki z ciebie filozof a nie zajarzyłeś, że ten czarny droid to musi być ten o którym tu mowa."
--- I znowu manipulacja z twojej strony :) Formalna wiedza o istnieniu danego droida w filmie =/= postać zapadająca w pamięć
"Uzasadniam Ci cały czas, dlaczego ja i tak dużo osób widzi masę zalet w tym filmie i jedynie kilka wad a Ty z uporem maniaka nie potrafisz dostrzec szerszego obrazka i sedna sprawy."
--- Z tego wynika, że z uporem maniaka usiłujesz ekstrapolować opinię swoją i opinię większości na opinię jednostki, zapominając że to dalej tylko opinie, a nie fakty. I co z tym wszystkim wspólnego ma rzekoma, domniemana kwestia pesymizmu? Że niby jest pesymistyczny wobec czego?
"Bottom line jest taki, że to jest bardziej parodia takich tonów, zinfantylizowany charakter bitwy, w której się ciągle śmieszkuje. W R1 jest przeciwnie, inny poziom, inne oblicze, inna twarz, ta bardziej ludzka i bardziej realistyczna.
Bardziej bliska idei prawdziwej wojny. Wykonano tu spory, bardzo ciekawy krok do przodu jeśli chodzi o przedstawianie skali i dramatyzmu konfliktu.
Również uwzględniono perspektywę osobistą i motyw poświęcenia własnego życia dla uratowania marzenia. Po prostu zrobiono to dobrze a świadczy o tym powszechne zadowolenie fanów. Oni chcą oglądać takie Gwiezdne Wojny a nie bitwy w TFM."
--- Kontrastując charakter obu filmów przylepiasz im tylko etykietki, jedno jest takie a takie, inne bo jest inne, wychodząc z założenia, że w Gwiezdnych wojnach istnieje jakiś misterny czynnik decydujący, która z bitew jest bardziej realistyczna, bardziej ludzka, bardziej "prawdziwa" gdy tymczasem żadna nie jest. Nie prezentujesz żadnych kryteriów ku temu, by to orzec.
Poza oczywiście deklaracją, że fani chcą oglądać takie a nie inne bitwy (nie przebierając jednak w źródłach opisujących jakieś statystyki na ten temat...). Dalej - na czym polega ów krok do przodu? Skala i dramatyzm sięga przecież swojego zenitu już w Powrocie Jedi. Realizacyjnie za to chyba nie widzieliśmy bitwy kosztowniejszej w rozmach niż ta nad Coruscant. Uwzględnienie perspektywy osobistej - dajmy na to Vader poświęcający życie dla uratowania syna / Obi-wan poświęcający życie, by Luke nie zaprzątał sobie nim głowy i spieprzał jak najszybciej ze stacji, zanim cały team Sokoła zostanie schwytany.
Stuntman Mike2021-01-30 16:11:10
@disclaimer
"--- Czyli cały twój argument opiera się na tym, że nie rozumiem i czegoś nie widzę XD Jednocześnie skoro fikcja, ale dalej emocje, to dlaczego projektujesz własne emocjonalne nastawienie do nieludzkich postaci na inne osoby i generalizujesz? W sumie odnosząc tę kwestię do materii gier wideo - wszystko w CGI, ergo mniej mnie poruszy niż śmierć aktora-postaci w filmie? "
Tak dokładnie działa ten świat i to był częsty zarzut do PT. Im mniej realistycznie przedstawiasz wydarzenia dramatycznie tym mniejsza szansa, że Cię poruszą. Dlatego właśnie bitwa o Scariff "rusza" bardziej niż bitwa o Naboo. Owszem, mówię, że to powszechna opinia. Tak samo jak widzisz mordercę który zabija dziecko i to Cię rusza. A jeśli odczuwasz inaczej niż większość to cóż... masz do tego prawo ale osobiście będę nad tym ubolewał i zakwalifikuję twoją postawę za niewłaściwą. Niemniej jednak jeśli wolisz bitwę z TFM od tej z R1 mogę sie tylko zaśmiać nad Twoim kijowym gustem bitewnym :P
"Cassian zabijający informatora, tadaaaam. Mam wrażenie, że coraz bardziej się pogrążasz"
"--- WTF. To jest właśnie przeciwieństwo "dobrej sprawy", Cassian zabił go z czysto egoistycznych pobudek, żeby nie wpaść w ręce Imperium. Zaprawdę niepokojąca postawa moralna. "
Uważasz, że zabójstwo człowieka, który właśnie Ci "pomógł" (przekazując info) tylko dlatego, że jest Ci z nim nie po drodze nie jest ubrudzeniem sobie rąk? Poza tym Cassian nie zrobił tego z czysto egoistycznych pobudek. Gdyby wpadł w ręce imperium info jakie miał o GŚ nie dotarło by do dowództwa. Zdanie everything I did I did for the rebellion" można podsumować brudzeniem sobie rąk dla słusznej (większej) sprawy. i takie to Twoje "WTF"
"--- Toteż nie wyszedł poza znane ramy, bo zmienił się tylko setting i przynależność zawodowa bohaterów, a reszta została po staremu. Rebelia kontra Imperium, bitwy w kosmosie, bitwy naziemne, kolejny MacGuffin do którego trzeba się dostać incognito w strzeżonej bazie... "
Wyszedł owszem, wyszedł. Inny charakter filmu widać jak na dłoni, zresztą zgodnie z założeniem, że każdy spin-off będzie miał nieco inny ton. Fani tego forum wielokrotnie to podkreślają zdaniami typu "najlepsze SW które nie jest SW"
"--- Łotr bierze pod lupę zupełnie innych bohaterów i zupełnie inne wątki, które nie przechodzą w żaden fundamentalny sposób do ANH. Dwie osobne opowieści, z których ta pierwsza jest już dosłownie opowiedziana w crawlu Nowej Nadziei.
Nikt do drużyny z Łotra nie wraca później, nie wymienia ich z tytułu jednostki, ani nie pochyla nad ich losem, poza czystym establishingiem że ktoś te plany DS zdobył. Imo najzwyczajniej element formalnego funkcjonowania scenariusza. "
Nie dosłownie opowiedziana, tylko pobieżnie. Przykładem tego samego bohatera, który kontynuuje swoją historię jest np. Tarkin. Więc tu mogę obalić słowo "zupełnie". To jest dualistyczny charakter R1, którego nie potrafisz zrozumieć. Razem z ANH stanowią dwie osobne opowieści a jednak są jedną historią o rozprawieniu się ze stacją bojową. Plany Gwiazdy Śmierci przejawiają się wielokrotnie w obu filmach.
"--- Napisy początkowe nie prezentują żadnego zarysu, to jeno napomknięcie o czymś, by miało sens in-universe, niż gdyby te plany pojawiły się ot tak z czapy. Wszystko czym Łotr jest poza tym jest wymysł Disneya/Lucasfilmu.
To zamknięta historia, nad którą nikt się nie reflektuje, w przeciwieństwie do prequeli, gdzie każdy wątek miał swój początek, rozwinięcie, zakończenie, oraz płynną tranzycję w realia Oryginalnej Trylogii.
Zmieniają perspektywę ze skali mikro Luke`a Skywalkera na skalę makro - Anakina, wybrańca wypełniającego przepowiednię i przywracającego równowagę Mocy.
Jedyną perspektywę jaką zmienia Łotr w obliczu Sagi to to, że byli sobie jacyś konkretni ludkowie ze swoimi wątkami, którzy dzielnie walczyli, ale koniec końców i tak nikogo to nie obchodzi, bo o plany DS się rozchodzi."
Z perspektywy filmu R1 napisy początkowe są zarysem historii, jego zalążkiem, który został rozwinięty w kreatywny sposób. Ty po prostu nie chcesz przyjąć do wiadomości innej perspektyw, którą przyjęli twórcy. Rozumiem, że uważasz takiego Johna Knolla, pomysłodawcę tego projektu i Garetha Edwardsa - wykonawcę, za kretynów z debilnymi ideami?
"--- Jak wykazałem powyżej - nie stanowią :) Idąc twoją logiką - czemu taki "Solo" nie miałby? Przecież mamy strzępki informacji, widzimy z Hana z Chewiem (jak się poznali?), mamy Landa i topic o wygranym Sokole. Tudzież Solo jest prequelem i stanowi z OT jedną całość, mamy pogłębienie historii, heloł!
Zaraz się tu dowiem, że Gwiezdna Saga wcale nie koncentruje się na Anakinie czy Luke`u, tylko na zdobywaniu planów Gwiazdy Śmierci.
W takim wypadku, szanowny panie, poproszę interquel o dzielnych Bothanach! Idealne uzupełnienie "Powrotu Jedi". Chociaż nie... w crawlu wspomniano również o "zaczęciu konstrukcji" nowej stacji kosmicznej, a w filmie ona jest już prawie skończona i w gotowości bojowej! Prequel by się przydał do tego :P"
Istnieje luźna definicja prequela, czyli każdego filmu, który zostanie nakręcony przed danym filmem i bardziej ścisła, czyli filmu, do którego dany obraz się bezpośrednio odnosi czy też łączy. Praktycznie każdy później dziejący się film SW odnosi się w strzępkach informacji do Solo. R1 natomiast chociażby czasowo i fabularnie jest tuż obok ANH. Mamy konkretny wątek, (plany DS, pierwsze zwycięstwa rebelii), który jest właściwie tak samo ważny w obu filmach. Wątki z R1 już w żadnym innym filmie się nie pojawiają. Po raz kolejny, nie potrafisz rozszerzyć swojej perspektywy. Widzisz tą szklankę zawsze od połowy pustą i skupiasz się na negacjach.
"I co z tego, że jest? Z tego co pamiętam Lucas złego słowa na R1 nie powiedział."
"--- Oznacza to, że w wadze swego inwentarza w konstrukt świata SW plasuje się co najmniej kilkadziesiąt poziomów niżej od dzieł, które wyszły wprost od twórcy Gwiezdnych wojen."
Oznacza to, że najprawdopodobniej powiedział coś innego, że mu się podobało i chwalił Edwardsa. Chyba zresztą dał błogosławieństwo i dobrą opinię. Więc nie o kilkadziesiąt poziomów niżej, pesymisto, negatorze, marudo, tylko raptem 3ci albo 4ty najlepszy film SW :)
"Owszem, uzupełnia luki, np., dlaczego GŚ da się tak prostym sposobem zniszczyć. Łotr pogłębia to wszystko, tak jak PT pogłębiła OT, nadała jej pełniejszy wymiar. Ehh, ciężki z Ciebie przypadek."
"--- Mam przyjąć, że to jest na poważnie pytanie jakie sobie zadawałeś w trakcie seansu? Zresztą jeśli za "pogłębianie" uważasz każdy maluteńki zbitek informacji, niemający żadnego znaczenia w toku filmu, to jest dopiero ciężki przypadek. Robimy 100 spin-offów, prędko, OT to płytkie filmy, tu trzeba drążyć, pogłębiać, melowawć, rozwadniać! Z filmów nigdy się nie dowiemy, co taki Salacious Crumb jada na śniadanie, ani jaki jest skład chemiczny Igiełek śmierci! "
Myślę, że wiele osób po seansie ANH wskazywało na to, że trochę za łatwo da się to żelastwo rozwalić. Takie niedopatrzenia konstrukcyjne? Brzmi to trochę naiwnie. Natomiast, jeśli dodamy, że to jednak celowe było, jakoś tak ta historia nabiera więcej ludzkiego charakteru, wiarygodności i jest po prostu ciekawsza. Poza tym te malutkie zbitki informacji, to mogą być po prosu easter eggi, które najzwyczajniej w świecie cieszą oko fanów. Jakoś tam pogłębiają, uzupełniają, łączą. Jeśli stawiasz na tym samym poziomie jedzenie Okrucha i "pierwsze zwycięstwo nad galaktycznym imperium zła" to po prostu nie widzisz skali.
"Niezależnie czy nam się to podoba czy nie medium do opowiadania tej historii się zmienia bo i czasy się zmieniają. Jeśli zamierzasz z założenia bruździć na wszystko co nie jest Twoim zdaniem sercem, to daruj sobie, bo jest to zwyczajne słabe."
"--- To nie kwestia opinii, tylko rzeczywistości :) Historii nie przepiszesz, tak jak nie zakwestionujesz, że nawet dzisiejsze sukcesy SW, marka zawdzięcza właśnie temu oddziaływaniu popkulturowemu przez 40 lat w świadomości widza. "
Nie tyle rzeczywistości co nazewnictwa. Określenie "serce SW" jest niemożliwe do zdefiniowania. Ale jeśli już trzymamy się terminologii medycznej to ja jestem człowiekiem który lubi, czasem nie lubi, uznaje, czasem nie uznaje, jednak wszystkie części ciała. Ty natomiast jesteś zafiksowany tylko na sercu i inne olewasz :)
"Zauważyłem, że w absolutnie niczym nie chcesz się zgodzić ze mną co do tego filmu. Nawet z obiektywnymi kwestiami, że był taki droid K-2S0 albo że R1 to prequel. [...]"
"--- I tu przejawia się twój problem, że nie odróżniasz subiektywnych opinii od faktów. Oraz cykliczny problem manipulowania wypowiedziami, ponieważ nie kwestionowałem samej obecności droida, a zakomunikowałem, że go nie pamiętam, bo nie był wyrazistą postacią. Zanegowałem też kwalifikowanie R1 jako prequela, na podstawie twoich własnych argumentów, które postawiłem w kontrze z moimi.
Cała reszta wywodu to powtarzanie tych samych błędów logicznych i stawianie chochoła, co już mocno kwalifikuje się pod ad personam. Wnioskuję to na bazie, że treść szerokiej opinii większości uważasz za powszechną, niezanegowaną prawdę, ale kiedy metodą sokratyczną staram się wydobyć od ciebie jej uzasadnienie, zataczasz koło i zarzucasz niezrozumienie.
Na koniec wspominasz o Mrocznym widmie, chcąc ekstrapolować wymowny charakter filmu na całą Sagę, zapominając lub pomijając, że tony "dramatyczne, militarystyczne" miały w niej jak najbardziej miejsce."
Twierdzisz, że nie wiesz kto to był K2. Faktycznie, przepaść od kwestionowania obecności droida. Misterna manipulacja z mojej strony. Taki z ciebie filozof a nie zajarzyłeś, że ten czarny droid to musi być ten o którym tu mowa. Czyli, że masz aż taki problem ze wzrokiem, z pamięcią i z kojarzeniem? Wybacz w takim razie, że pomyliłem Twoją subiektywną opinię z faktem. To trochę taka opinia jak np. to, że "Christoph Waltz nie umie grać. Dla mnie to w sumie takie fakty (że umie), ale wow, jest ktoś, dla kogo to tylko opinia. (nawet jeśli w sensie czystko logicznym ma rację) Nie to jednak jest najważniejsze w moim zarzucie do Ciebie lecz to, że absolutnie nie dostrzegasz innej perspektywy i manifestujesz jedynie negację wszystkiego i skrajny pesymizm. Jesteś po prostu chodzącą skrajnością, która kłuje w oczy. Uzasadniam Ci cały czas, dlaczego ja i tak dużo osób widzi masę zalet w tym filmie i jedynie kilka wad a Ty z uporem maniaka nie potrafisz dostrzec szerszego obrazka i sedna sprawy. Przykładowo, twierdzisz, że ja pomijam fakt, że tony "dramatyczne, militarystyczne" miały miejsce w TPM. Nie o to chodzi. Bottom line jest taki, że to jest bardziej parodia takich tonów, zinfantylizowany charakter bitwy, w której się ciągle śmieszkuje. W R1 jest przeciwnie, inny poziom, inne oblicze, inna twarz, ta bardziej ludzka i bardziej realistyczna. Bardziej bliska idei prawdziwej wojny. Wykonano tu spory, bardzo ciekawy krok do przodu jeśli chodzi o przedstawianie skali i dramatyzmu konfliktu. Również uwzględniono perspektywę osobistą i motyw poświęcenia własnego życia dla uratowania marzenia. Po prostu zrobiono to dobrze a świadczy o tym powszechne zadowolenie fanów. Oni chcą oglądać takie Gwiezdne Wojny a nie bitwy w TFM.
disclaimer2021-01-29 18:05:20
@Stuntman Mike
"Po pierwsze, nie ważne czy to fikcja, ważne jak to przeżywasz. Zapewniam Cię, dla miłośników SW to nie tylko performance wizualny. To emocje. Jeśli nie widzisz bardziej ludzkiego wymiaru bitwy o Scarif od np. bitwy o Naboo to masz naprawdę spory problem
Natomiast sugerowanie, że przejawiam uprzedzenia świadczy też o złej woli i brakami w rozumieniu."
--- Czyli cały twój argument opiera się na tym, że nie rozumiem i czegoś nie widzę XD Jednocześnie skoro fikcja, ale dalej emocje, to dlaczego projektujesz własne emocjonalne nastawienie do nieludzkich postaci na inne osoby i generalizujesz? W sumie odnosząc tę kwestię do materii gier wideo - wszystko w CGI, ergo mniej mnie poruszy niż śmierć aktora-postaci w filmie?
"Cassian zabijający informatora, tadaaaam. Mam wrażenie, że coraz bardziej się pogrążasz"
--- WTF. To jest właśnie przeciwieństwo "dobrej sprawy", Cassian zabił go z czysto egoistycznych pobudek, żeby nie wpaść w ręce Imperium. Zaprawdę niepokojąca postawa moralna.
"Chodzi o wychodzenie z pewnych ram i eksplorowanie nowych możliwości. Łotr skręca w kierunku kina wojennego pozostając przy tym w ryzach fantasy, space opery jaką są SW. Postaraj się coś zrozumieć, naprawdę."
--- Toteż nie wyszedł poza znane ramy, bo zmienił się tylko setting i przynależność zawodowa bohaterów, a reszta została po staremu. Rebelia kontra Imperium, bitwy w kosmosie, bitwy naziemne, kolejny MacGuffin do którego trzeba się dostać incognito w strzeżonej bazie...
"Łotr jest prequelem do ANH, i nie, nie tak jak Solo. Obejrzenie Łotra nie jest wymagane, tak samo jak nie jest wymagane obejrzenie PT, żeby zrozumieć OT. Chodzi o pogłębienie historii i być może nieco inne jej postrzeganie. Naprawdę nie jesteś w stanie tego pojąć?"
--- Łotr bierze pod lupę zupełnie innych bohaterów i zupełnie inne wątki, które nie przechodzą w żaden fundamentalny sposób do ANH. Dwie osobne opowieści, z których ta pierwsza jest już dosłownie opowiedziana w crawlu Nowej Nadziei.
Nikt do drużyny z Łotra nie wraca później, nie wymienia ich z tytułu jednostki, ani nie pochyla nad ich losem, poza czystym establishingiem że ktoś te plany DS zdobył. Imo najzwyczajniej element formalnego funkcjonowania scenariusza.
"Łotr jest tak samo zbędny jak PT. Poza tym przypomnę Ci, że zarys tej historii istniał odkąd istnieją napisy początkowe do ANH. Teraz to pokazano rozwijając ten koncept. Na tym polega expanded universe. R1 wniósł wiele nowych rzeczy, ale jak już mówiłem będąc ślepcem starwarsowym i kinowym tego nie dostrzeżesz."
--- Napisy początkowe nie prezentują żadnego zarysu, to jeno napomknięcie o czymś, by miało sens in-universe, niż gdyby te plany pojawiły się ot tak z czapy. Wszystko czym Łotr jest poza tym jest wymysł Disneya/Lucasfilmu.
To zamknięta historia, nad którą nikt się nie reflektuje, w przeciwieństwie do prequeli, gdzie każdy wątek miał swój początek, rozwinięcie, zakończenie, oraz płynną tranzycję w realia Oryginalnej Trylogii.
Zmieniają perspektywę ze skali mikro Luke`a Skywalkera na skalę makro - Anakina, wybrańca wypełniającego przepowiednię i przywracającego równowagę Mocy.
Jedyną perspektywę jaką zmienia Łotr w obliczu Sagi to to, że byli sobie jacyś konkretni ludkowie ze swoimi wątkami, którzy dzielnie walczyli, ale koniec końców i tak nikogo to nie obchodzi, bo o plany DS się rozchodzi.
"Łotr 1 i ANH stanowią jedną całość Napisy do ANH powstały w 77 roku i dopiero później zdecydowano się opowiedzieć w pełni tą historię. Tak samo było z Lucasem. Nie był pewien od początku, że powstanie PT. Dopiero w TESB jest numerek. PT powstała ze strzępków informacji w OT, tak samo jak R1 powstał z napisów początkowych do ANH. Czy u Ciebie jest tak ciężko z analogicznym rozumowaniem? I gdybyś się nie domyślił to chodzi o nadzieję, że zrobią użytek z planów, że widać światełko w tunelu. Nie udawaj złośliwej niemotki bo chyba stać Cię na więcej."
--- Jak wykazałem powyżej - nie stanowią :) Idąc twoją logiką - czemu taki "Solo" nie miałby? Przecież mamy strzępki informacji, widzimy z Hana z Chewiem (jak się poznali?), mamy Landa i topic o wygranym Sokole. Tudzież Solo jest prequelem i stanowi z OT jedną całość, mamy pogłębienie historii, heloł!
Zaraz się tu dowiem, że Gwiezdna Saga wcale nie koncentruje się na Anakinie czy Luke`u, tylko na zdobywaniu planów Gwiazdy Śmierci.
W takim wypadku, szanowny panie, poproszę interquel o dzielnych Bothanach! Idealne uzupełnienie "Powrotu Jedi". Chociaż nie... w crawlu wspomniano również o "zaczęciu konstrukcji" nowej stacji kosmicznej, a w filmie ona jest już prawie skończona i w gotowości bojowej! Prequel by się przydał do tego :P
"I co z tego, że jest? Z tego co pamiętam Lucas złego słowa na R1 nie powiedział."
--- Oznacza to, że w wadze swego inwentarza w konstrukt świata SW plasuje się co najmniej kilkadziesiąt poziomów niżej od dzieł, które wyszły wprost od twórcy Gwiezdnych wojen.
"Owszem, uzupełnia luki, np., dlaczego GŚ da się tak prostym sposobem zniszczyć. Łotr pogłębia to wszystko, tak jak PT pogłębiła OT, nadała jej pełniejszy wymiar. Ehh, ciężki z Ciebie przypadek."
--- Mam przyjąć, że to jest na poważnie pytanie jakie sobie zadawałeś w trakcie seansu? Zresztą jeśli za "pogłębianie" uważasz każdy maluteńki zbitek informacji, niemający żadnego znaczenia w toku filmu, to jest dopiero ciężki przypadek. Robimy 100 spin-offów, prędko, OT to płytkie filmy, tu trzeba drążyć, pogłębiać, melowawć, rozwadniać! Z filmów nigdy się nie dowiemy, co taki Salacious Crumb jada na śniadanie, ani jaki jest skład chemiczny Igiełek śmierci!
"Niezależnie czy nam się to podoba czy nie medium do opowiadania tej historii się zmienia bo i czasy się zmieniają. Jeśli zamierzasz z założenia bruździć na wszystko co nie jest Twoim zdaniem sercem, to daruj sobie, bo jest to zwyczajne słabe."
--- To nie kwestia opinii, tylko rzeczywistości :) Historii nie przepiszesz, tak jak nie zakwestionujesz, że nawet dzisiejsze sukcesy SW, marka zawdzięcza właśnie temu oddziaływaniu popkulturowemu przez 40 lat w świadomości widza.
"Zauważyłem, że w absolutnie niczym nie chcesz się zgodzić ze mną co do tego filmu. Nawet z obiektywnymi kwestiami, że był taki droid K-2S0 albo że R1 to prequel. [...]"
--- I tu przejawia się twój problem, że nie odróżniasz subiektywnych opinii od faktów. Oraz cykliczny problem manipulowania wypowiedziami, ponieważ nie kwestionowałem samej obecności droida, a zakomunikowałem, że go nie pamiętam, bo nie był wyrazistą postacią. Zanegowałem też kwalifikowanie R1 jako prequela, na podstawie twoich własnych argumentów, które postawiłem w kontrze z moimi.
Cała reszta wywodu to powtarzanie tych samych błędów logicznych i stawianie chochoła, co już mocno kwalifikuje się pod ad personam. Wnioskuję to na bazie, że treść szerokiej opinii większości uważasz za powszechną, niezanegowaną prawdę, ale kiedy metodą sokratyczną staram się wydobyć od ciebie jej uzasadnienie, zataczasz koło i zarzucasz niezrozumienie.
Na koniec wspominasz o Mrocznym widmie, chcąc ekstrapolować wymowny charakter filmu na całą Sagę, zapominając lub pomijając, że tony "dramatyczne, militarystyczne" miały w niej jak najbardziej miejsce.
JJ Abrakad Abrams2021-01-29 14:21:36
"złodziejom" ? Lucas sprzedał markę dobrowolnie.
DarthMati2021-01-29 14:03:59
Jedyne, co złodziejom z Disneya wyszło.
Stuntman Mike2021-01-29 01:32:19
"- Gwiezdne wojny to fikcja. One nie istnieją. Nikt nie ginie. To tylko performance wizualny :) Poza tym wydaje mi się, że przejawiasz tu uprzedzenia względem istot, które nie wyglądają jak ludzie. "
Po pierwsze, nie ważne czy to fikcja, ważne jak to przeżywasz. Zapewniam Cię, dla miłośników SW to nie tylko performance wizualny. To emocje. Jeśli nie widzisz bardziej ludzkiego wymiaru bitwy o Scarif od np. bitwy o Naboo to masz naprawdę spory problem :)
Natomiast sugerowanie, że przejawiam uprzedzenia świadczy też o złej woli i brakami w rozumieniu.
"- Kiedy miało miejsce to brudzenie sobie rąk "dla dobrej sprawy"? Być może przywołujesz sobie z pamięci sceny z książek albo podręczników, bo w filmie nie ma takich momentów."
Cassian zabijający informatora, tadaaaam. Mam wrażenie, że coraz bardziej się pogrążasz :)
"- Różnica polega na tym, że Lucas nie udawał w tych filmach czegoś, czym nigdy nie były. Infantylne powiadasz? Wygląda to tak, jakbyś w ogóle nie rozumiał SW :D Łotr w kategorii kina wojennego jest jak najbardziej naiwną bajką dla dzieci, na domiar z tego z powodu swojej sztuczności - pretensjonalną :P "
Chodzi o wychodzenie z pewnych ram i eksplorowanie nowych możliwości. Łotr skręca w kierunku kina wojennego pozostając przy tym w ryzach fantasy, space opery jaką są SW. Postaraj się coś zrozumieć, naprawdę.
"- Łotr jest prequelem na takiej samej zasadzie co Solo, czyli wcale, bo odnosi się tylko do epizodycznego wątku z głównej Sagi. Żeby zrozumieć Nową nadzieję i resztę trylogii, obejrzenie Łotra nie jest wymagane pod żadnym względem i nie było przez ponad 40 lat :)"
Łotr jest prequelem do ANH, i nie, nie tak jak Solo. Obejrzenie Łotra nie jest wymagane, tak samo jak nie jest wymagane obejrzenie PT, żeby zrozumieć OT. Chodzi o pogłębienie historii i być może nieco inne jej postrzeganie. Naprawdę nie jesteś w stanie tego pojąć?
"- Problem jest taki, że Łotr z punktu widzenia marki to film zbędny i nic niewnoszący. A jaranie się jakąś bitwą, bo pojawiają się w niej X-wingi, nie mogło być bardziej powierzchowne. Zmienia się tylko setting, ot, tyle. Brakuje oryginalności, dlatego Disney co rusz wybiera sobie rejony i wątki w jakiś sposób nawiązujące do Epizodów, żeby jechać w kółko na znajomych rzeczach. "
Łotr jest tak samo zbędny jak PT. Poza tym przypomnę Ci, że zarys tej historii istniał odkąd istnieją napisy początkowe do ANH. Teraz to pokazano rozwijając ten koncept. Na tym polega expanded universe. R1 wniósł wiele nowych rzeczy, ale jak już mówiłem będąc ślepcem starwarsowym i kinowym tego nie dostrzeżesz.
"- Prequele i Oryginalna Trylogia stanowią jedną całość. Nie bez powodu mamy je ponumerowane :P Łotr jest spin-offem i jak sam tytuł wskazuje, jakąś tam historią tylko osadzoną w uniwersum. Tylko że żadna kontynuacja R1 nie powstanie, bo cały team dednął. Widza pozostawia się bezbronnego, bez popcco w łapko i na koniec wrzuca mu sztuczną laskę w białym, częstuje "nadzieją", ale nadzieją na co? Co widz ma z nią poczynić? Dokąd zmierzać? Jaki jest sens życia? "
Łotr 1 i ANH stanowią jedną całość :D Napisy do ANH powstały w 77 roku i dopiero później zdecydowano się opowiedzieć w pełni tą historię. Tak samo było z Lucasem. Nie był pewien od początku, że powstanie PT. Dopiero w TESB jest numerek. PT powstała ze strzępków informacji w OT, tak samo jak R1 powstał z napisów początkowych do ANH. Czy u Ciebie jest tak ciężko z analogicznym rozumowaniem? I gdybyś się nie domyślił to chodzi o nadzieję, że zrobią użytek z planów, że widać światełko w tunelu. Nie udawaj złośliwej niemotki bo chyba stać Cię na więcej.
"Ale Łotr 1 to nie epizod. :P W dodatku nie robiony przez Lucasa :)"
- Jak coś nie wyszło spod jurysdykcji Lucasa, jest fanfikiem."
I co z tego, że jest? Z tego co pamiętam Lucas złego słowa na R1 nie powiedział.
Rozumiem, że z tego właśnie faktu będziesz hejtował wszystko co teraz ma w nazwie SW? Żałosne.
"- R1 jest spin-offem. Nie uzupełnia żadnych luk w fabule Nowej Nadziei a jedynie ją poprzedza."
R1 jest prequelem i spin-offem. Owszem, uzupełnia luki, np., dlaczego GŚ da się tak prostym sposobem zniszczyć. Łotr pogłębia to wszystko, tak jak PT pogłębiła OT, nadała jej pełniejszy wymiar. Ehh, ciężki z Ciebie przypadek.
"- Sercem jest to co zadecydowało o SW jako światowym fenomenie kulturowym, filmowym i technologicznym. Były to filmy kinowe właśnie. Seriale zaś pozostaną na zawsze produkcjami taśmowymi, mającą zaspokajać potrzeby sporo węższego grona odbiorców."
Niezależnie czy nam się to podoba czy nie medium do opowiadania tej historii się zmienia bo i czasy się zmieniają. Jeśli zamierzasz z założenia bruździć na wszystko co nie jest Twoim zdaniem sercem, to daruj sobie, bo jest to zwyczajne słabe.
"Spoko. Pozostań zatem w swojej niszy hejterów R1 :)"
- W sumie spoko opcja, dużo bardziej szczera od erystyki i wmawiania innym co mają myśleć o filmach, gdzie jeśli niezgodność opinii zderzy się populistyczną jednomyślnością wizji Stuntman Mike`a, należy ją przyrównywać do daltonizmu :D"
Zauważyłem, że w absolutnie niczym nie chcesz się zgodzić ze mną co do tego filmu. Nawet z obiektywnymi kwestiami, że był taki droid K-2S0 albo że R1 to prequel. Ja nie wmawiam nikomu co ma myśleć, ale to Twoje obnoszenie się z tą skrajną, negatywną opinią jest po prostu irytujące. Uprawiasz to maruderstwo na tym forum bez przerwy, wiedząc, że znakomita część tej społeczności postrzega sprawy zupełnie inaczej. Tą polemiką ze mną udowadniasz, że nie ma żadnego porozumienia i pola do wymiany argumentów na temat filmu. Ciekawe jak sobie prywatnie tłumaczysz, że ten film generalnie zebrał tak dobre opinie, głównie wśród fanów? Czy ich myślenie jest takie głupie i naiwne i mają taki mierny gust a disclaimer to dopiero zna się na filmach? Ja nie chciałbym, żeby każdy miał to samo zdanie co ja, ale są jakieś granice. Przy tak spolaryzowanych postawach nie tworzymy już fanów SW. Ty po prostu irytujesz tu wielu ludzi swoimi skrajnymi opiniami, które w dodatku wywodzą się z braku umiejętnego przetwarzania tego co widzi się na ekranie. Żeby nie dostrzegać np. nowego, nieco innego spojrzenia na obie strony konfliktu to czysty daltonizm filmowy i zwyczajnie przejaw złej woli. Albo wypieranie faktu, że tak jak Mroczne widmo skręcało bardziej w rejony kina familijnego tak R1 skręca bardziej w brudniejsze, bardziej dramatyczne, militarystyczne tony. I jeszcze ten lekceważący ton z jakim to wszystko wypisujesz. Aż żal to czytać.
disclaimer2021-01-28 17:20:58
*mającymi zaspokajać
disclaimer2021-01-28 14:00:59
"Chodzi o to, że giną ludzie z krwi i kości, grani przez aktorów, co zawsze bardziej działa na nas -ludzi odbiorców niż postacie CGI"
- Gwiezdne wojny to fikcja. One nie istnieją. Nikt nie ginie. To tylko performance wizualny :) Poza tym wydaje mi się, że przejawiasz tu uprzedzenia względem istot, które nie wyglądają jak ludzie.
"Rebeliant który dla dobrej sprawy musi nie raz ubrudzić sobie ręce. Bardzo dobry, nie eksplorowany wcześniej w filmach pomysł. Ale w sumie dobrze, że uważasz jak uważasz. Dalsza polemika ponownie nie ma sensu. To jak rozmawiać z daltonistą o kolorach :)"
- Kiedy miało miejsce to brudzenie sobie rąk "dla dobrej sprawy"? Być może przywołujesz sobie z pamięci sceny z książek albo podręczników, bo w filmie nie ma takich momentów.
"Szkoda, że klasycznej trylogii SW nie nakręcili w takich klimatach, kompletnie dla dorosłych, tylko jakieś naiwne bajki dla dzieci. Zresztą Łotr jest najmniej infantylnym filmem SW."
- Różnica polega na tym, że Lucas nie udawał w tych filmach czegoś, czym nigdy nie były. Infantylne powiadasz? Wygląda to tak, jakbyś w ogóle nie rozumiał SW :D Łotr w kategorii kina wojennego jest jak najbardziej naiwną bajką dla dzieci, na domiar z tego z powodu swojej sztuczności - pretensjonalną :P
"W ten sposób wg Ciebie żaden prequel nie ma sensu. Może nic nie stracisz ale na pewno zyskasz. To nie jest luźny spin-off z kompletnie innymi bohaterami dziejący się lata od oryginału, tylko nierozerwalna z ANH część tej historii. Nie ma prawa działać kompletnie sam w sobie (a działa zgodnie z planem połowicznie jako historia grupy Rogue 1) tylko jako pierwsza część opowieści o zniszczeniu Gwiazdy Śmierci."
- Łotr jest prequelem na takiej samej zasadzie co Solo, czyli wcale, bo odnosi się tylko do epizodycznego wątku z głównej Sagi. Żeby zrozumieć Nową nadzieję i resztę trylogii, obejrzenie Łotra nie jest wymagane pod żadnym względem i nie było przez ponad 40 lat :)
"Ja tam zawsze uwielbiałem oglądać te X-Wingi w coraz to innych akcjach. Rozumiem, że wszystkie sceny kosmiczne w tym filmie są dla Ciebie nieoglądalne? Ciekawe co trzeba by zrobić, żebyś stwierdził "nowe oblicze" używając tych wszystkich starych elementów z ANH? Widzę, że masz problem z zaakceptowaniem, że R1 i ANH to jest w zasadzie jedna całość. Gdyby był film o takim obliczu jak przytoczone przez Ciebie filmy to by się te części strasznie gryzły pod względem klimatu. Tymczasem tutaj osiągnięto satysfakcjonujący kompromis."
- Problem jest taki, że Łotr z punktu widzenia marki to film zbędny i nic niewnoszący. A jaranie się jakąś bitwą, bo pojawiają się w niej X-wingi, nie mogło być bardziej powierzchowne. Zmienia się tylko setting, ot, tyle. Brakuje oryginalności, dlatego Disney co rusz wybiera sobie rejony i wątki w jakiś sposób nawiązujące do Epizodów, żeby jechać w kółko na znajomych rzeczach.
"A jeśli uważasz, że historia kończy się w połowie jak to napisałeś to cóż powiedzieć o całej trylogii prequeli? Też jakby skończyły się w połowie. Jeśli ma to funkcjonować jako całość to po co są te dzieciaczki na końcu? Zwiastują jakąś nadzieję, kontynuację czy coś :P"
- Prequele i Oryginalna Trylogia stanowią jedną całość. Nie bez powodu mamy je ponumerowane :P Łotr jest spin-offem i jak sam tytuł wskazuje, jakąś tam historią tylko osadzoną w uniwersum. Tylko że żadna kontynuacja R1 nie powstanie, bo cały team dednął. Widza pozostawia się bezbronnego, bez popcco w łapko i na koniec wrzuca mu sztuczną laskę w białym, częstuje "nadzieją", ale nadzieją na co? Co widz ma z nią poczynić? Dokąd zmierzać? Jaki jest sens życia?
"Ale Łotr 1 to nie epizod. :P W dodatku nie robiony przez Lucasa :)"
- Jak coś nie wyszło spod jurysdykcji Lucasa, jest fanfikiem.
"TESB jest sequelem a R1 prequelem. W obu przypadkach nawiązania do oryginału są nieuniknione. Nie chodzi o tłumaczenie fabuły tylko jej uzupełnianie."
- R1 jest spin-offem. Nie uzupełnia żadnych luk w fabule Nowej Nadziei a jedynie ją poprzedza.
"Poza tym sercem SW przestaje być kino. Zaczyna się nowa era seriali."
- Sercem jest to co zadecydowało o SW jako światowym fenomenie kulturowym, filmowym i technologicznym. Były to filmy kinowe właśnie. Seriale zaś pozostaną na zawsze produkcjami taśmowymi, mającą zaspokajać potrzeby sporo węższego grona odbiorców.
"Spoko. Pozostań zatem w swojej niszy hejterów R1 :)"
- W sumie spoko opcja, dużo bardziej szczera od erystyki i wmawiania innym co mają myśleć o filmach, gdzie jeśli niezgodność opinii zderzy się populistyczną jednomyślnością wizji Stuntman Mike`a, należy ją przyrównywać do daltonizmu :D
Stuntman Mike2021-01-28 02:31:16
@Great Saiyaman
"Słaby, nijaki, niepotrzebny film. Nakręcony chyba tylko po to, żeby wprowadzić kolejna "silną postać kobiecą"."
- No chyba nie :P
"Do listy wad dodałbym (na pierwszym miejscu) całkowite wypaczenie idei mocy w scenie, w której ten niewidomy przechodzi wśród strzelających blasterów."
To była właśnie piękna kwintesencja idei Mocy. Moc jest po stronie bohaterów, żeby przywrócić równowagę w galaktyce. Wszystko się dzieje z woli mocy. Moc niejako pomaga w zdobyciu planów. Tak samo jak Moc ochroniła R2 i 3P0 w scenie na Tantive IV, gdzie przechodzą przez korytarz, który przecinają wystrzały z blasterów nie trafiając w nich. Tak działa MOC :D
Stuntman Mike2021-01-28 02:17:09
@disclaimer
"- Hmm było trochę droidów w tym filmie, ale jedyne jakie pamiętam to cameo C3P0 i R2, czyli de facto najlepsze droidy w serii. Nawet nie wiem kto to K2. "
Super, tu już nie musze pisać komentarza :D
"- Czyli sugerujesz, że Łotr jest pierwszym filmem, w którym ktoś ginie?"
Chodzi o to, że giną ludzie z krwi i kości, grani przez aktorów, co zawsze bardziej działa na nas -ludzi odbiorców niż postacie CGI
"- Nieraz pisałem na forum, że serial o Cassianie mnie nie obchodzi, bo sama jego postać nie zaprezentowała absolutnie niczego wartego uwagi w filmie."
Rebeliant który dla dobrej sprawy musi nie raz ubrudzić sobie ręce. Bardzo dobry, nie eksplorowany wcześniej w filmach pomysł. Ale w sumie dobrze, że uważasz jak uważasz. Dalsza polemika ponownie nie ma sensu. To jak rozmawiać z daltonistą o kolorach :)
"- Cienka czerwona linia lub Czas apokalipsy w sosie SW, tadaaam"
Szkoda, że klasycznej trylogii SW nie nakręcili w takich klimatach, kompletnie dla dorosłych, tylko jakieś naiwne bajki dla dzieci. Zresztą Łotr jest najmniej infantylnym filmem SW.
"- A miał być bohater zbiorowy, pure kino wojenne i nowe oblicze. Jak w końcu wyszło?"
Wyszło najlepiej jak mogło pod tym względem. To chyba jedyny film od Disneya, który ma wyraźnie inny, w wielu miejscach nowatorski charakter SW a zarazem nawiązuje do klasyki SW. Takie idealne fifty fifty.
"- Nie poprzednim odcinkiem, bo nic nie stracisz nie oglądając go, tylko spin-offem, czyli powinien działać sam w sobie. Powrót Jedi za to w swojej naturze jest sequelem, kontynuacją historii oraz zwieńczeniem historii."
W ten sposób wg Ciebie żaden prequel nie ma sensu. Może nic nie stracisz ale na pewno zyskasz. To nie jest luźny spin-off z kompletnie innymi bohaterami dziejący się lata od oryginału, tylko nierozerwalna z ANH część tej historii. Nie ma prawa działać kompletnie sam w sobie (a działa zgodnie z planem połowicznie jako historia grupy Rogue 1) tylko jako pierwsza część opowieści o zniszczeniu Gwiazdy Śmierci.
"- to wtedy odpalam sobie Nową nadzieję i Bitwę o Yavin :) Tymczasem tu miało być "nowe oblicze". "
No jeśli pragnienia oglądania bitew SW kończą się u Ciebie na bitwie o Yavin, to cóż można rzec :) Ja tam zawsze uwielbiałem oglądać te X-Wingi w coraz to innych akcjach. Rozumiem, że wszystkie sceny kosmiczne w tym filmie są dla Ciebie nieoglądalne? Ciekawe co trzeba by zrobić, żebyś stwierdził "nowe oblicze" używając tych wszystkich starych elementów z ANH? Widzę, że masz problem z zaakceptowaniem, że R1 i ANH to jest w zasadzie jedna całość. Gdyby był film o takim obliczu jak przytoczone przez Ciebie filmy to by się te części strasznie gryzły pod względem klimatu. Tymczasem tutaj osiągnięto satysfakcjonujący kompromis.
"- Piszę to z perspektywy widza, który nie oglądał żadnego innego filmu w uniwersum. Nie wie kto to jest ani dlaczego jest ważna, jakim stosunkiem emocjonalnym ma ją dażyć. "
W takim razie odpal Nową Nadzieję, za moment się dowiesz :D A jeśli uważasz, że historia kończy się w połowie jak to napisałeś to cóż powiedzieć o całej trylogii prequeli? Też jakby skończyły się w połowie. Jeśli ma to funkcjonować jako całość to po co są te dzieciaczki na końcu? Zwiastują jakąś nadzieję, kontynuację czy coś :P
To było piękne. Very Star Wars :D
"- Pragnę zauważyć, że każda epizod Gwiezdnych wojen kończy się względnie bez ani jednego słowa. Dany jest nam tylko obraz i muzyka. Prawdziwa sztuka materii filmowej George`a Lucasa <3"
Ale Łotr 1 to nie epizod. :P W dodatku nie robiony przez Lucasa :)
"- Tak, ponieważ Imperium kontratakuje jest kontynuacją, a nie spin-offem :P Fanfiki olewam, liczy się film. Kino to serce Gwiezdnych wojen, nie poślednie książki, komiksy, słowniki czy podręczniki tłumaczące fabułę po fakcie."
TESB jest sequelem a R1 prequelem. W obu przypadkach nawiązania do oryginału są nieuniknione. Nie chodzi o tłumaczenie fabuły tylko jej uzupełnianie. A co do serca SW to mam kompletnie inne podejście od Ciebie. Gwiezdne Wojny to przede wszystkim świat, uniwersum, które jest nie tylko w filmach ale książkach komiksach i encyklopediach. Świat, który się ze sobą łączy i historie które zabierają nas do odległej galaktyki. Można będąc laikiem SW przeczytać Katalizator, oraz nowelizacje R1 i ANH w kolejności chronologicznej i to wciąć będzie jedna świetna historia o walce o wolność. Poza tym sercem SW przestaje być kino. Zaczyna się nowa era seriali.
"- Zamiana terminologii nie zmienia sensu mojego komentarza w ogóle. Także argumentum ad populum nie ma żadnego wpływu na kryteria indywidualnej oceny."
Spoko. Pozostań zatem w swojej niszy hejterów R1 :)
SW-Yogurt2021-01-27 22:52:32
Wyśmienite Gwiezdne Wojny, które nie są Star Warsami. Co prawda znów nie pokazali jak K-2SO odlatuje z Cassianem i Jyn, ale widać KK kazała wyciąć. Co powinna zrobić, tak jak i malkontenci, wyjaśnił dawno temu HAL 9000.
disclaimer2021-01-27 22:38:20
:)
Great Saiyaman2021-01-27 22:36:07
Słaby, nijaki, niepotrzebny film. Nakręcony chyba tylko po to, żeby wprowadzić kolejna "silną postać kobiecą".
Do listy wad dodałbym (na pierwszym miejscu) całkowite wypaczenie idei mocy w scenie, w której ten niewidomy przechodzi wśród strzelających blasterów.
disclaimer2021-01-27 14:20:35
*każdy epizod
disclaimer2021-01-27 11:33:08
No jasne, a takiego K2, najlepszego droida w serii to po prostu nie było. Śmieszne to co piszesz.
- Hmm było trochę droidów w tym filmie, ale jedyne jakie pamiętam to cameo C3P0 i R2, czyli de facto najlepsze droidy w serii. Nawet nie wiem kto to K2.
Jak nie widzisz jak wygląda bitwa o Scariff w której giną ludzie (a nie np Gunganie czy Ewoki), poświęcają się i praktycznie idą na samobójczą misję, całego tego charakteru wysokiej stawki i estetyki tej bitwy no to po prostu jesteś ślepy. Nie wiem jaki film trzeba by nakręcić, żebyś coś docenił.
- Czyli sugerujesz, że Łotr jest pierwszym filmem, w którym ktoś ginie?
Ponownie, jeśli nie widzisz różnic między działalnością Sawa (rebelianta), Cassiana i tych "szlachetnych" rebeliantów, to ponownie, jesteś ślepy. Cały serial Cassian będzie się opierał na tym mocnym punkcie jakim były odcienie szarości rebelii
- Nieraz pisałem na forum, że serial o Cassianie mnie nie obchodzi, bo sama jego postać nie zaprezentowała absolutnie niczego wartego uwagi w filmie.
Ponownie pytam Cię jaki miałby być nakręcony brutalniejszy, bardziej wojenny film ale jednak SW, żebyś takich głupotek nie pisał?
- Cienka czerwona linia lub Czas apokalipsy w sosie SW, tadaaam
Koniec końców mamy ciekawy wątek rodziny Ersów wpleciony w motyw wojny, tak jak to zawsze było w SW.
- A miał być bohater zbiorowy, pure kino wojenne i nowe oblicze. Jak w końcu wyszło?
Łotr 1 jest poprzednim odcinkiem, którego fabułę przypominają nam twórcy w ANH. Można to traktować jako "w poprzednim odcinku."
- Nie poprzednim odcinkiem, bo nic nie stracisz nie oglądając go, tylko spin-offem, czyli powinien działać sam w sobie. Powrót Jedi za to w swojej naturze jest sequelem, kontynuacją historii oraz zwieńczeniem historii.
Kiedy zobaczyłam klasyczne statki podczas bitwy poczułem się jak w 93 roku kiedy zobaczyłem intro do X-winga. A jeszcze Ci piloci z Bitwy o Yavin.
- to wtedy odpalam sobie Nową nadzieję i Bitwę o Yavin :) Tymczasem tu miało być "nowe oblicze".
To jest Leia. :D Aproksymacja tak na 90% więc jest b dobrze, choć mogło być ciut lepiej :P Pesymisto, narzekaczu, ogarnij się :)
- Piszę to z perspektywy widza, który nie oglądał żadnego innego filmu w uniwersum. Nie wie kto to jest ani dlaczego jest ważna, jakim stosunkiem emocjonalnym ma ją dażyć.
To było piękne. Very Star Wars :D
- Pragnę zauważyć, że każda epizod Gwiezdnych wojen kończy się względnie bez ani jednego słowa. Dany jest nam tylko obraz i muzyka. Prawdziwa sztuka materii filmowej George`a Lucasa <3
No właśnie, tak samo jak po TESB musisz obejrzeć ROTJ. O to chodzi. :D A jak chcesz się dowiedzieć jak się znalazła rodzina Ersów na Lah`mu musisz przeczytać Katalizator. To się nazywa EU. Generalnie uważam, że historia Ersów i historia budowy i zniszczenia Gwiazdy śmierci to jedna z najciekawszych i najlepszych historii SW. Serce jej mitologii.
- Tak, ponieważ Imperium kontratakuje jest kontynuacją, a nie spin-offem :P Fanfiki olewam, liczy się film. Kino to serce Gwiezdnych wojen, nie poślednie książki, komiksy, słowniki czy podręczniki tłumaczące fabułę po fakcie.
Nie populizm tylko statystyki opinii i to nie "ludu" tylko głównie miłośników SW i popkultury ogólnie. Tak się zastanawiam co Ty robisz w tym gronie? :)
- Zamiana terminologii nie zmienia sensu mojego komentarza w ogóle. Także argumentum ad populum nie ma żadnego wpływu na kryteria indywidualnej oceny.
Stuntman Mike2021-01-27 11:00:28
@disclaimer "Po wyjściu z kina jedyny bohater jaki mi zostały w głowie to Chirrut."
No jasne, a takiego K2, najlepszego droida w serii to po prostu nie było. Śmieszne to co piszesz.
Łotr jest brudniejszy, nieco mroczniejszy i bardziej dramatyczny. Jak nie widzisz jak wygląda bitwa o Scariff w której giną ludzie (a nie np Gunganie czy Ewoki), poświęcają się i praktycznie idą na samobójczą misję, całego tego charakteru wysokiej stawki i estetyki tej bitwy no to po prostu jesteś ślepy. Nie wiem jaki film trzeba by nakręcić, żebyś coś docenił.
Ponownie, jeśli nie widzisz różnic między działalnością Sawa (rebelianta), Cassiana i tych "szlachetnych" rebeliantów, to ponownie, jesteś ślepy. Cały serial Cassian będzie się opierał na tym mocnym punkcie jakim były odcienie szarości rebelii.
Naprawdę daruj sobie komentarze o niezrażaniu młodszej widowni bo jest to strasznie durne. Ponownie pytam Cię jaki miałby być nakręcony brutalniejszy, bardziej wojenny film ale jednak SW, żebyś takich głupotek nie pisał?
Koniec końców mamy ciekawy wątek rodziny Ersów wpleciony w motyw wojny, tak jak to zawsze było w SW.
Filmy SW jakbyś nie wiedział są ze sobą połączone, taki ich charakter i nie da się w pełni zrozumieć a tym bardziej docenić jednych bez drugich. Czym np jest np. Powrót Jedi zaczynający się od wątku Jabby? Łotr 1 jest poprzednim odcinkiem, którego fabułę przypominają nam twórcy w ANH. Można to traktować jako "w poprzednim odcinku."
"więc czym taki Łotr miałby rozpieszczać mnie jako fana? "
Ogólnie rzecz biorąc wszystkim. Dla fana OT jest to spełnienie marzeń. Kiedy zobaczyłam klasyczne statki podczas bitwy poczułem się jak w 93 roku kiedy zobaczyłem intro do X-winga. A jeszcze Ci piloci z Bitwy o Yavin. Nerdgazm :D
"jakąś sztuczną laską ubraną na biało, której wcale nie kojarzysz"
To jest Leia. :D Aproksymacja tak na 90% więc jest b dobrze, choć mogło być ciut lepiej :P Pesymisto, narzekaczu, ogarnij się :)
"na pytanie swojego żołdaka wieńczy akcję bełkotliwym, jednosłownym punchlinem w stronę widowni."
To było piękne. Very Star Wars :D
"Ażeby przekonać się o rezultacie tejże historii, musisz obejrzeć dopiero taki jeden film o pewnym wieśniaku mieszkającym na pustyni :)"
No właśnie, tak samo jak po TESB musisz obejrzeć ROTJ. O to chodzi. :D A jak chcesz się dowiedzieć jak się znalazła rodzina Ersów na Lah`mu musisz przeczytać Katalizator. To się nazywa EU. Generalnie uważam, że historia Ersów i historia budowy i zniszczenia Gwiazdy śmierci to jedna z najciekawszych i najlepszych historii SW. Serce jej mitologii.
"jeżeli decydującym argumentem w tym sporze ma być populizm, to ja jak najbardziej wolę pozostać marudą"
Nie populizm tylko statystyki opinii i to nie "ludu" tylko głównie miłośników SW i popkultury ogólnie. Tak się zastanawiam co Ty robisz w tym gronie? :)
Slavek_82021-01-27 08:59:48
Noo i w końcu nie odpaliłem, na szczęście dziś powtóreczka. :D
disclaimer2021-01-26 19:57:13
Ja tu nie widzę żadnej konkurencji. Po wyjściu z kina jedyny bohater jaki mi zostały w głowie to Chirrut.
Łotr nie wydaje mi się też w żaden sposób niejednoznaczny i brudniejszy, za to na pewno bardziej mechaniczny. Rebelianci do końca pozostają tymi z którymi stoisz, a Imperialni są źli, a jeżeli pojawiają nam się jakieś elementy szarości, to albo są to epizodyczne chwile z Cassianem, albo jest o tym tylko mówione, żeby nie zrazić młodszej widowni. Tymczasem całość koniec końców okazuje być o córeczce tatusia poświęcającej się "dla sprawy", zaś dział wojenny to po prostu rozciągnięty do 2h zlepek scen obejmujących Rebelię z OT z dosyć marginalnymi zmianami, jeno w innym settingu i w dużo bardziej nieciekawej fabule. Bo, sorry, ale fanfikowe książki mnie nie obchodzą, liczy się film. Z drugiej strony jestem zaznajomiony z mnóstwem fanfików z EU przedstawiających "nowe oblicza" starłorsów, więc czym taki Łotr miałby rozpieszczać mnie jako fana? Prócz tego, Łotr z założenia ma być spin-offem, ale nie oglądając reszty kinowych odsłon uniwersum nie zrozumiesz większości rzeczy w nim zawartych. Nie mówiąc już, że historia kończy się w połowie, z jakąś sztuczną laską ubraną na biało, której wcale nie kojarzysz, i która na pytanie swojego żołdaka wieńczy akcję bełkotliwym, jednosłownym punchlinem w stronę widowni. Ażeby przekonać się o rezultacie tejże historii, musisz obejrzeć dopiero taki jeden film o pewnym wieśniaku mieszkającym na pustyni :)
"Jesteś chyba naprawdę w 1% osób, które tego nie widzą."
"O tym filmie można pisać w jakichś 80% dobrze."
- hmm, jeżeli decydującym argumentem w tym sporze ma być populizm, to ja jak najbardziej wolę pozostać marudą :P Przypominam, że to "wola ludu" sprawiła, że The Force Awakens powstało w takiej formie w jakiej jest.
Stuntman Mike2021-01-26 18:36:53
@disclaimer Skoro porównujesz postaci z R1 do nestora SW czyli ANH to zestawmy te najważniejsze.
Han>Cassian
Chewie>Baze
Kenobi=Chirrut
K2=Leia (humor)
Luke=Jyn
Widzę tu nieznaczną przewagę ANH. Ciekawe co w takim razie z wyrazistością postaci w filmach gdzie mamy ekipę typu Aliens, Predator, The Thing. Wg. Ciebie musi być tam masa słabych postaci.
Jeśli nie widzisz bardziej wojennego charakteru w R1 niż w innych filmach SW to sorry, poddaje się. To samo tyczy się rodziny Erso. Dla mnie to ciekawy motyw, zwłaszcza w połączeniu z lekturą Katalizatora. R1 to wciąż SW czyli motyw rodziny, nadziei w połączeniu z nieco bardziej szorstką, niejednoznaczną i brudniejszą opowieścią wojenną. Nie nazwę tego filmu na pewno baśniowym jak OT. Jest to więc nowe oblicze SW. Jesteś chyba naprawdę w 1% osób, które tego nie widzą.
A w ogóle to jest temat o Rogue 1. :) O tym filmie można pisać w jakichś 80% dobrze. A Ty się jak zwykle skupiłeś na kilku minusach. Ale w sumie się nie dziwię. O TESB i ROTJ też tak pisałeś z tego co pamiętam. Nawet jak są newsy o HR czy wszelkiej innej maści to od razu narzekasz. No jesteś po prostu urodzonym narzekaczem i marudą, któremu prawie nic się nie podoba. Prawdopodobnie nie jesteś się w stanie prawie niczym zachwycić. No ale trudno.
disclaimer2021-01-26 15:13:11
@Stuntman Mike
Imo nie udało się. Ale być może to wynika z faktu, że dla mnie wyraziste postaci charakteryzuje coś więcej niż jedna cecha czy funkcja w fabule :P
Nie zdefiniowałeś co co znaczy "nowe oblicze SW". R1 nie jest bardziej kinem wojennym niż randomowa scena batalistyczna w notabene... Gwiezdnych WOJNACH.
Nie mówiąc już, że jak na rzekome nowe oblicze i bohatera zbiorowego, nie omieszkano się zaimplementować kompletnie zbędnego wątku familijnego i w toku historii wciąż podążamy za
jedną, ściśle określoną heroiną, którą motywuje chęć pomszczenia ojca, a wszyscy inni to czysta drugoplanówka i tło.
mesmerized2021-01-26 15:05:05
@disclaimer
Z tym trudno się nie zgodzić. Masz rację.
1) statek rebeliantów w trakcie rzekomej misji dyplomatycznej (ANH), który chwilę wcześniej uczestniczył w rzeźni nad Scarif (R1)
2) komiczny Whitaker, którego nie wiadomo, czy traktować na poważnie, czy jak comic-relief
Whitaker słabo zagrał i jego "save the dream" było fatalne.
Ale... Tarkin w wersji CGI bardzo mi przypadł do gustu. Bez niego ten film WIELE by stracił.
Stuntman Mike2021-01-26 14:45:30
@disclaimer Ty najwyraźniej wszędzie widzisz zgrzyty. Szklanka już nawet nie jest do połowy pusta ale prawie nic w niej nie ma :P
Nie kupuję Twojego argumentu. Rozbudowa uniwersum nie ma tu nic do rzeczy. Nie ma znaczenia też gatunek. Co jednak ma znaczenie to to, że mamy postaci, które są tylko na 1 film i w nim giną. Muszą więc być wyraziste i charakterystyczne. To się bardzo udało. Nie trzeba ich rozwijać.
Natomiast nie zgodziłby się mój pierwszy punkt pod tym względem, że ST nieudolnie kopiuje OT, nie ma tam nowego oblicza SW, natomiast R1 jest nowym podgatunkiem w świecie SW, bardziej kinem wojennym niż nowej przygody.
disclaimer2021-01-26 12:52:44
Pod jakim względem by się nie zgodziło? Przecież to tylko tezy, a nie argumenty :P Różnicą jest chociażby to, że są to odrębne, oryginalne marki bez przesadnie wielkiego rozbudowanego uniwersum i w pełni nastawione gatunkowo na horror/akcję. Star Wars to zupełnie inna para kaloszy. I właśnie porównawszy do nestora SW, czyli Oryginalnej Trylogii, widać same zgrzyty.
Stuntman Mike2021-01-26 12:27:26
@disclaimer już przy pierwszym punkcie by się nie zgodziło :P
Ja jeszcze tylko się odniosę do powszechnego zarzutu, że R1 ma słabych bohaterów i w ogóle ich nie rozwinięto. Odsyłam w takim razie to takich klasyków jak Predator, Alien czy The Thing. Tam gdzie mamy team ludzi, którzy zginą nie potrzeba żadnych backgroundów i rozwojów. Wszystko da się wyczytać z ich twarzy, zachowania i wyglądu. Przykładowo Arnie, seksualny tyranozaur z giwerą, cichy gość z meczetą, okularnik opowiadający dowcipy, pesymista Blane. Jakoś nikt nie narzekał na nich. To wystarczyło. W czym oni są lepsi od Chirruta- walczacego mnicha , Baze`a - uzbrojonego komandosa, K2 - przydatnego z humorem droida, Cassiana - moralnie niejednoznacznego rebelianta, Jyn- zagubioną uciekinierkę czy Bodhiego - prostodusznego pilota? Ja bym powiedział, że bardziej odróżnialni i wyraziści są wręcz ci z R1. Każdy był potrzebny i każdy spełnił swoją funkcję. Jest to kapitalny bohater zbiorowy a jak komuś mało ich charakterystyki to niech sobie poczyta książki EU.
disclaimer2021-01-26 12:16:06
@Stuntman Mike
Przepisz to samo o sequelach i tylko zmień nazwy, hehe:P
Mastahier2021-01-26 10:55:05
Peter_D, otóż to! Zgadzam się w stu procencikach
Peter_D2021-01-26 09:47:40
R1 i Solo miał najwięcej, najciekawszych pomysłów koncepcyjnych. Najfajniejsze nawiązania do poprzednich filmów i EU. I nie były one wstawione na siłę jak w przypadku sequeli.
bartoszcze2021-01-25 22:36:09
@rebelyell
Więc nie na niego narzekam, tylko na to co mu napisano :)
SW-Yogurt2021-01-25 22:03:10
W środę to nie powtórka, ale premiera. Dziś jest prapremiera. Powtórki zaczną się niedługo. A to oznacza, że bez szukania płyty będzie można oglądać Łotra w kółko. ~:D
rebelyell2021-01-25 21:58:16
@bartoszcze: No ja własnie jestem fanem Mikkelsena i co najwyżej mogę narzekać, że go więcej w SW nie będzie ;)
@Stuntman: "żeby zobaczyć najlepszą bitwę kosmiczno-lądową w historii serii"
Ba, pewnie nawet w historii kina :D
bartoszcze2021-01-25 21:48:53
@rebelyell
Bo mimo całej sympatii dla Mikkelsena, "wątek z gwiazdeczką" jest fatalnie napisany.
Mr Sosa2021-01-25 21:47:48
Mi się wydaje, że disclaimer to wie i jest z tego dumny.
Stuntman Mike2021-01-25 21:33:52
W encyklopediach pod hasłami typu pesymista, zrzęda i maruda, zawsze powinno być jedno słowo: disclaimer :D To jest po prostu fenomen :)
A teraz coś optymistycznego, po co oglądać Łotra 1 :D
Przede wszystkim po to,
- żeby odkryć nową twarz świata gwiezdnych wojen
- żeby zobaczyć rebeliantów, którzy nie są krystalicznie czyści i nie raz muszą ubrudzić sobie ręce
- żeby zobaczyć imperium, które nie jest jednolite i występuje w nim walka o władzę
- żeby zobaczyć nowych bohaterów w tym świecie: genialnego naukowca i jego niepokorną córkę, mnicha, któremu nieobce są sztuki walki oraz jego uzbrojonego po zęby kumpla, czy wreszcie agenta wywiadu o niejednoznacznej moralności ze swoim uroczo wyszczekanym droidem
- żeby zobaczyć w akcji trzech najlepszych imperialnych villanów (z pominięciem oczywiście szefa wszystkich szefów)
- żeby zadać sobie aktualne pytania o to gdzie kończy się walka o wolność
- żeby zobaczyć, że Moc to nie tylko rycerze Jedi, ale też religia, wiara, opatrzność czy po prostu nadzieja
- żeby zobaczyć przepisaną starwarsową estetykę na konwencję brudnego filmu wojennego, gdzie punkt widzenia na polu bitwy jest po ludzku przyziemny
- żeby zobaczyć rozszerzony wszechświat SW: wejść w kulisy budowy Gwiazdy Śmierci, zobaczyć jak doszło do aktu jej sabotażu i dlaczego Lukowi Skywalkerowi wystarczyły tylko dwie torpedy
- żeby zobaczyć ciekawe nowe lokacje jak pierścień Kafrene, miasto na skale na Jedhie, skalistą, deszczową Eadu, rajski, plazowy Scariff oraz wyspiarską Lah-Mu
- żeby zobaczyć najlepszą bitwę kosmiczno-lądową w historii serii
- żeby zobaczyć odważny, chwytający za serce finał
- no i pewną scenę z pewnym Lordem Sith
VaderTarm2021-01-25 21:15:10
Na moje urodziny dzisiaj :D
rebelyell2021-01-25 20:13:54
R1 jest wizualnie baaaardzo ładnie zrobiony. Na minus parę rozwiązań w końcówce przypominających grę komputerową (przełączniki, wyciąganie ręcznie pliku etc.), które nie pasują do całości. No i usunąłbym ze dwóch bohaterów, bo trochę ich za dużo jak na 2 godziny.
@bartoszcze: Dlaczego Galena zaliczasz do wad?
@disclaimer: Donnie i jego kumpel to najgorsze elementy filmu.
AJ732021-01-25 18:50:56
Jedno słowo, FEELIIICITYYYY !!! :P.
Dziękujem.
Mr Sosa2021-01-25 17:15:48
@disclaimer zgodzę się na pewno z średniawym CGI twarzy Cushinga i Fisher, nie do konca udanym bohaterem zbiorowym i paroma scenami, w których gadka o nadziei była trochę zbyt słodka. Ale poza tym bardzo lubię ten film. Cassian jest ciekawą postacią, Chirrut też. Szkoda, że ich role nie wybrzmiały wystarczająco. Natomiast bardzo lubię klimat tego spinoffu. Wstęp na Lah`mu jest bardzo fajnie rozegrany, Jeddha również, każda z planet ma swój własny klimat, którego niestety sequelom trochę zabrakło. K2 jest chyba moim ulubionym droidem z nowych Star Wars.
disclaimer2021-01-25 16:14:41
Jak bazujesz swój film na 1 linijce z openingu Nowej Nadziei to tak jest :P
JJ Abrakad Abrams2021-01-25 15:32:17
@disclaimer Naprawdę brak klasycznego openingu zaliczasz do wad tego filmu ? I tak trudno byłoby tam coś napisać poza tym, że nadszedł czas Imperium i że państwo Ersowie ukryli się na odludnej planetce. Później następuje skok w czasie więc pozbycie się go to najlepsze rozwiązanie.
disclaimer2021-01-25 12:49:48
Też bawiłem się lepiej niż na Solo, Mando czy sequelach, ale mam jakieś granice.
Mastahier2021-01-25 12:39:52
Kolego, Łotra jeden to ty szanuj ;) A na serio to szanuję opinię i po części jestem skłonny zgodzić się z argumentami. A jednak podobnie jak przedmówcy uważam Łotra za wspaniałą produkcję, ciut lepszą niż Solo i Mando, których również bardzo lubię. Chyba przyznasz, że jeśli chodzi o całą trylogię sequelów to idiotyzmy podobne i dużo większe od tych przez Ciebie wspomnianych w odniesieniu do Łotra można by wymieniać bez końca. Reasumując: Sequele są moim skromnym zdaniem o laaaata świetlne za Łotrzykiem.
disclaimer2021-01-25 11:34:35
Hehehe, a mam przypomnieć bezsensownego Vadera i statek rebeliantów w trakcie rzekomej misji dyplomatycznej (ANH), który chwilę wcześniej uczestniczył w rzeźni nad Scarif (R1) :DD
No i "uczuć ducha" OT, z tymi komputerowymi animkami udającymi Cushinga i Fisher... what else?
- komiczny Whitaker, którego nie wiadomo, czy traktować na poważnie, czy jak comic-relief,
- cyfrowe efekty, cyfrowa kamera
- brak klasycznego openingu,
- okropny pacing skaczący od planety do planety,
- główny team pozbawiony charakteru (poza Donniem), zlewający się w jednolitą masę smutnych szarych ludzi,
- całość utrzymana w mętnym tonie patetycznego kina akcji pełnego sloganów o nadziei i bez krzty przygody :P
mesmerized2021-01-25 10:32:35
@bartoszcze
Tzn. zgadzamy się, że R1 to mniam, chociaż nie bez wad.
mesmerized2021-01-25 10:31:44
@bartoszcze
Chyba po raz pierwszy zgadzamy się w 100%. (Chociaż... nie jestem przekonany co do tezy, że trzeba było odkupić SW od Lucasa, żeby poczuć ducha OT.)
Peter_D2021-01-25 09:12:13
Nic lepszego niż R1, Disneyowi się nie przytrafiło.
bartoszcze2021-01-25 08:57:40
Trzeba było odkupić od Lucasa SW żeby znów poczuć ducha OT. Mniam. Choć nie bez wad (Eadu, Galen).
mesmerized2021-01-25 08:29:24
I w zasadzie jedyna produkcja, która nie niszczy bohaterów z klasycznej trylogii i nie podważa zasadności ich istnienia.
mesmerized2021-01-25 07:53:26
Jedyny film ze stajni Disneya, który ma klimat SW.