TWÓJ KOKPIT
0

Guy Henry :: Newsy

NEWSY (13) TEKSTY (1)

10 lat z Disneyem: Technologiczny przełom

2022-11-02 04:38:10

Choć „Gwiezdne Wojny” George’a Lucasa, przynajmniej kinowe, zawsze wiązały się z mniejszym bądź większym pchnięciem technologii do przodu, zmiany sposobu robienia filmów (jak cyfrowy montaż), czy nawet działania biznesu (jak ogólnoświatowe premiery), to jest to jeden z tych aspektów, których obecnemu Lucasfilmowi brakuje. Palmę pierwszeństwa dziś w tej dziedzinie dzierży James Cameron, który potrafi czekać, ze swoimi sequelami „Avatara”, aż dopracuje technologię, której będzie chciał użyć.

Tymczasem „Gwiezdne Wojny” i Lucasfilm poszły drogą nostalgii. J.J. Abrams kręcąc „Przebudzenie Mocy” postawił na praktyczne efekty i taśmę filmową. Nie jest to zła droga, ale dotychczas „Gwiezdne Wojny” raczej były bardziej do przodu, wyznaczały nowe standardy, zamiast trzymać się bezpiecznie sprawdzonych ścieżek. Natomiast nawet przy tym, można powiedzieć, iż przynajmniej w dwóch aspektach, przez te 10 lat, także dzięki „Gwiezdnym Wojnom”, udało się zmienić świat filmu.

StageCraft

Oczywiście najważniejsza zmiana to StageCraft, czyli Volume. Technologicznie nie jest to, aż tak przełomowe dzieło. Kino od dziesięcioleci używało dorysówek i obrazów tła, by zakryć to czego na planie nie było. Wiele starych filmów kręcono na namalowanym tle, zupełnie jak to miało miejsce w teatrze. Wyświetlanie obrazu i nagrywanie go ponownie drugą kamerą, dodając do niego jeszcze jedną warstwę, to także trik doskonale znany przez choćby twórców efektów specjalnych.

Pod tym względem StageCraft to tylko kwestia zmiany skali. Ale dla filmowców, to naprawdę duży postęp. Po raz pierwszy użyto go w sposób produkcyjny na planie „The Mandalorian”, pod czujnym okiem Jona Favreau. W skrócie, zamiast kręcić wszystko na niebieskim czy zielonym ekranie, aktorzy znajdują się przed ekranem, który wyświetla tło. Oczywiście technologia jest bardziej skomplikowana, dzięki komputerom tło jest generowane pod ułożenie kamery, można zarządzać wieloma aspektami. A przede wszystkim zarówno aktorzy widzą od razu wszystko i nie muszą sobie tego wyobrażać, podobnie z pozostałymi filmowcami. Nagrany materiał można natychmiast przeglądać i właściwie nadaje się on już do montażu. Jak pamiętamy, to jest coś, co marzyło się George’owi Lucasowi przy prequelach. On używając Video Village, był w stanie oglądać materiał, który nagrał i wykorzystać go do przygotowania dubli. Tu twórcy nie muszą zastanawiać się nad tłem i efektami. Po nagraniu sceny, mają praktycznie gotowy produkt. Owszem, trochę pewnie się poprawia komputerowo, dodając dodatkową animację. Ale oszczędność czasu, pieniędzy i wygoda jest zauważalna.

StageCraft nie wziął się jednak z powietrza. Przy okazji „Łotra 1” używano już ekranów na których znajdował się wyświetlany obraz (choćby ujęć Jedhy widzianej z góry), a Gareth Edwards i Greig Fraser mogli eksperymentować z ujęciami. Szukać tego, co najlepsze, właściwie dostając gotowy efekt od razu. StageCraft daje podobną swobodę. Fraser eksperymentował także z ekranami LEDowymi, które miały wspomóc, zastąpić dekorację. I właśnie to, sprawiło, że ILM postanowił pochylić się nad tymi rozwiązaniami, co skończyło się powstaniem Volume.

Oczywiście ILM nie przygotował wszystkiego. Używali silnika Unreal Engine firmy Epic Games, posiłkowali się też oprogramowaniem FuseFX, Lux Machina, Profile Studios, Nvidia, czy ARRI.

Deepfake i Respeecher

To nie jest technologia stworzona przez Lucasfilm, czy ILM, ale wykorzystana przez nich. Początkowo na potrzeby „Łotra 1”, gdzie postanowiono stworzyć komputerowego Tarkina i młodą Leię, starając się wykorzystać zapis twarzy oryginalnych aktorów - Petera Cushinga i Carrie Fisher. Oczywiście na planie, bohaterów tych grały inne osoby, odpowiednio Guy Henry i Ingvild Deila, wykorzystano klasyczne podejście, jakie stosuje się w animacji, czujniki, które rejestrowały ruch. Na to nałożono twarze oryginalnych aktorów. Choć „Łotr 1” nie był pierwszym filmem, w którym coś takiego wykorzystano (odmładzanie cyfrowe, czyli deaging robi się modne), o tyle było o tym głośno za sprawą ożywiania zmarłych aktorów. Carrie Fisher odeszła krótko przed premierą pierwszego spin-offa, więc jej odmłodzona wersja wywołała wiele emocji.

Dziś można dyskutować na ile ta technologia wtedy się sprawdziła. Ale ważne jest to, że Deepfake się rozwinął. Choć trzeba pamiętać, że lata 2017 – 2019 to bardziej było narzędzie wykorzystywane choćby do tworzenia pornografii internetowej z niekoniecznie zaangażowanymi w nią ludźmi. Ofiarą takich fake’ów stała się choćby Daisy Ridley.

Technologia była potem użyta, choćby w „Skywalker. Odrodzenie”, gdzie znów widzieliśmy odmłodzoną Leię i Luke’a, ale też w „The Mandalorian” i „Księdze Boby Fetta”. Jon Favreau chciał pokazać młodego Marka Hamilla, więc komputerowy deaging był jedyną opcją (pomijając recasting). Jak pamiętamy, to co zaprezentowano w drugim sezonie wciąż było dalekie od doskonałości, do tego stopnia, że fanowski depefake wypadł lepiej. Lucasfilm zadziałał i zatrudnił artystę, twórcę fanowskiego deepfake’a, by pomógł im przy kolejnych produkcjach.

Cała technologia polega na nałożeniu obrazów na siebie z wykorzystaniem sieci neuronowej. Dzięki czemu całość ma wyglądać w miarę naturalnie, a praca nie jest żmudna. W podobny sposób działa inna technologia, czyli oprogramowanie firmy Respeecher, które potrafi odtworzyć głos. Ostatnio słyszeliśmy w ten sposób Jamesa Earla Jonesa w „Obi-Wanie Kenobim”, a wcześniej Marka Hamilla w „Księdze Boby Fetta”. W obu przypadkach wykorzystano oryginalne nagrania, na podstawie których oprogramowanie odtworzyło głos bliski oryginałowi.

Disney+

Ostatnią ważną zmianą, jest coś, za co nie odpowiada Lucasfilm, a Disney. Co więcej pomysł wcale nie był nowy. Gdy w 2007 Netflix założył serwis streamingowy, wprowadzając możliwość oglądania filmów na życzenie w Internecie, musieli wymyślić cały biznes i przekonać do tego ludzi na całym świecie. Z czasem znaleźli naśladowców.

Biznes okazał się być intratny, więc zainteresowali się nim duzi gracze, w tym Disney. Swoje pierwsze próby z platformą streamingową Disney zaczął w 2015, ale realne plany, czyli platforma Disney+ została ogłoszona dopiero w 2018. Zadebiutowała rok później (12 lat po Netflixie). Faktem jest, że mieli też udziały w Hulu, która działała zdecydowanie dłużej i była jednym z pierwszych konkurentów Netflixa, ale właściwie do drugiej połowy poprzedniej dekady Disney niespecjalnie był zainteresowany tą technologią.

Dziś żyjemy w świecie, gdzie Disney+ jest już powszechne. Od kilku miesięcy także i w Polsce. A podstawowa zmiana dotyczy zawartości i kontentu, którą doskonale widzimy. Miejsce filmów kinowych, z różnych powodów, COVID-19 także ma tu swoje zasługi, zajęły seriale. Zmienił się dostęp do treści, ale też sposób w jaki się ją produkuje. Kolejne odcinki mają globalny zasięg, a dyskusje i nich, czy spoilery błyskawicznie rozchodzą się w Internecie. Jednocześnie nikt nie wie, jaka będzie żywotność tych produkcji. Niemniej jednak Disney+ to kolejna zmiana oblicza naszego świata, mimo, że z wszystkich wymienionych najbardziej odtwórcza, to jednocześnie dotykająca nas, czyli odbiorców i widzów.
KOMENTARZE (6)

„Łotr 1” jutro w Polsacie

2022-02-19 08:49:17



Jutro, w niedzielę 20 lutego 2022 o 22:20 w telewizji Polsat zobaczymy „Łotra 1”. Film będzie też wyświetlany w Polsat HD.



Historia grupy rebeliantów zjednoczonych w śmiałej wręcz niemożliwej misji polegającej na kradzieży planów imperialnej Gwiazdy Śmierci, najpotężniejszej broni Imperium. Ten kluczowy dla całego uniwersum Gwiezdnych Wojen moment rozpoczyna serię zdarzeń, w których zwykli ludzie dokonują niezwykłych czynów i stają się bohaterami.

„Łotr 1” to pierwszy kinowy spin-off Gwiezdnej Sagi, dziejący się bezpośrednio przed wydarzeniami z „Nowej nadziei”. Reżyserem filmu nominalnie jest Gareth Edwards, acz za finalny produkt bardziej odpowiada Tony Gilroy. Scenarzystami byli: Gary Whitta, Chris Weitz i Tony Gilroy. Film miał wiele problemów na etapie produkcji, ale ostatecznie Gilroyowi udało się go skończyć w terminie. Występują: Felicity Jones, Mads Mikkelsen, Ben Mendelsohn, Diego Luna, Alan Tudyk, Donnie Yen, Jiang Wen, Riz Ahmed, Jimmy Smits, Guy Henry, Genevieve O’Reilly oraz James Earl Jones. Za zdjęcia odpowiada Bradford Young, a muzykę Michael Giacchino.

Za tydzień w Polsacie powtórka „Hana Solo”.
KOMENTARZE (20)

Zobaczymy znane twarze w „Andorze”

2021-10-04 17:25:17

Star Wars Andor


O tym, że zdjęcia do „Andora” dobiegły końca, wiemy już od miesiąca. Niemniej jednak Diego Luna potwierdził to bardziej oficjalnie, w wywiadzie dla Deadline. Pozostaje nam czekać na pierwszy sezon.

Diego Luna potwierdził także, że w serialu zobaczymy znane twarze. Jak dodał, to taki projekt, w którym może mówić dużo, bowiem skoro widzieliśmy już zakończenie („Łotra 1”), to nie można go zepsuć. Nie zdradził jednak kogo, zobaczymy.

Na razie oficjalnie wiemy o powrocie Mon Mothmy (Genevieve O’Reilly) była ogłoszona wśród oryginalnej obsady. W pierwszym sezonie nie wróci Alan Tudyk jako K-2. Za to według plotek powinniśmy się spodziewać Foresta Whittakera (Saw Gerrara) i Bena Mendelsohna (Krennic) - więcej, Jimmy’ego Smitsa (Bail Organa) i Allistaira Petrie (generał Draven) - więcej, Duncana Powa - Melshi. Pojawiły się też plotki o Erin Kellyman czyli Efnys Nest oraz Guyu Henrym (Tarkin - więcej), czy Ewan McGregor (Obi-Wan Kenobi) i Rosario Dawson (Ahsoka) - więcej. Zobaczymy, kogo Diego miał na myśli.

Luna chwalił także współpracowników, których podziwia i z których jest dumny, zwłaszcza w tych trudnych okolicznościach (COVID-19). Obecnie zdjęcia są skończone i czekają, aż widzowie zobaczą serial. Dla Diego to bardzo ważny i szczęśliwy moment, pewnego rodzaju transformacja, od czegoś, co chciał zrobić, przez moment, w którym wydawało się, że nic z tego nie będzie, aż do aktualnego momentu.

„Andora” zobaczymy w przyszłym roku na Disney+. Szczegóły nie są znane. Pozostaje mieć nadzieję, że czegoś o serialu dowiemy się na Destination D23 (19-21 listopada).
KOMENTARZE (11)

„Łotr 1” dziś w TV Puls

2021-01-25 07:16:25



Dziś, 25 stycznia 2021 o 22:05 w telewizji TV Puls zobaczymy „Łotra 1”. Powtórkę zobaczymy w środę 27 stycznia o 20:00. W obu przypadkach film będzie też wyświetlany w TV Puls HD.



„Łotr 1” to zupełnie nowa, emocjonująca przygoda z uniwersum Gwiezdnych Wojen. Film jest prequelem kultowego filmu George’a Lucasa z 1977 roku. Jyn Erso (Felicity Jones) zostaje uwolniona z więzienia imperialnego przez żołnierzy Rebelii, którzy pragną doprowadzić do upadku Imperium Galaktycznego. Młoda kryminalistka przybywa do bazy Sojuszu Rebeliantów i otrzymuje niezwykle trudne zadanie. Razem ze swoim oddziałem złożonym z nieustraszonych śmiałków, ma wykraść plany budowy Gwiazdy Śmierci – najpotężniejszej broni Imperium. Ten kluczowy dla całego uniwersum Gwiezdnych Wojen moment rozpoczyna serię zdarzeń, w których zwykli ludzie stają się niezwykli, dokonując heroicznych czynów.

„Łotr 1” to pierwszy kinowy spin-off Gwiezdnej Sagi, dziejący się bezpośrednio przed wydarzeniami z „Nowej nadziei”. Reżyserem filmu nominalnie jest Gareth Edwards, acz za finalny produkt bardziej odpowiada Tony Gilroy. Scenarzystami byli: Gary Whitta, Chris Weitz i Tony Gilroy. Film miał wiele problemów na etapie produkcji, ale ostatecznie Gilroyowi udało się go skończyć w terminie. Występują: Felicity Jones, Mads Mikkelsen, Ben Mendelsohn, Diego Luna, Alan Tudyk, Donnie Yen, Jiang Wen, Riz Ahmed, Forest Whitaker, Jimmy Smits, Guy Henry, Alistair Petrie, Genevieve O’Reilly oraz James Earl Jones. Za zdjęcia odpowiada Greig Fraser, a muzykę Michael Giacchino. Za produkcję odpowiadali między innymi: John Knoll, Kathleen Kennedy, Jason McGatlin, Allison Sheamur i Simon Emmanuel.
KOMENTARZE (53)

„Łotr 1” jutro w Polsacie

2020-08-14 07:15:53



Jutro, 15 sierpnia 2020 o 22:00 w telewizji Polsat zobaczymy „Łotra 1”. Powtórkę zobaczymy w niedzielę 16 sierpnia o 9:00, w ramach poranków gwiezdno-wojennych. W obu przypadkach film będzie też wyświetlany w Polsat HD.



Historia grupy rebeliantów zjednoczonych w śmiałej wręcz niemożliwej misji polegającej na kradzieży planów imperialnej Gwiazdy Śmierci, najpotężniejszej broni Imperium. Ten kluczowy dla całego uniwersum Gwiezdnych Wojen moment rozpoczyna serię zdarzeń, w których zwykli ludzie dokonują niezwykłych czynów i stają się bohaterami.

„Łotr 1” to pierwszy kinowy spin-off Gwiezdnej Sagi, dziejący się bezpośrednio przed wydarzeniami z „Nowej nadziei”. Reżyserem filmu nominalnie jest Gareth Edwards, acz za finalny produkt bardziej odpowiada Tony Gilroy. Scenarzystami byli: Gary Whitta, Chris Weitz i Tony Gilroy. Film miał wiele problemów na etapie produkcji, ale ostatecznie Gilroyowi udało się go skończyć w terminie. Występują: Felicity Jones, Mads Mikkelsen, Ben Mendelsohn, Diego Luna, Alan Tudyk, Donnie Yen, Jiang Wen, Riz Ahmed, Jimmy Smits, Guy Henry, Genevieve O’Reilly oraz James Earl Jones. Za zdjęcia odpowiada Bradford Young, a muzykę Michael Giacchino.

Za tydzień w Polsacie „Ostatni Jedi”.
KOMENTARZE (21)

Adria Arjona dołącza do serialu o Cassianie

2020-08-11 17:41:28

Jak donosi Deadline do obsady serialu o Cassianie Andorze dołączyła Adria Arjona. Co więcej ma ona zagrać jedną z głównych ról. Aktorka dotychczas znana jest najbardziej ze swoich występów w „Pacific Rim: Rebelia”, „Dusza towarzystwa” czy „6 Underground”. Zagrała też w serialach takich jak „Detektyw” czy „Dobry omen”.



Obecnie nie wiadomo kim dokładnie byłaby jej postać. Disney na razie odmówił komentarza jeśli chodzi o angaż Adrii. Nie wiemy też kiedy dokładnie ruszą zdjęcia. Spodziewaliśmy się, zgodnie z wcześniejszymi doniesieniami, że nastąpi to w czerwcu 2020. Diego Luna przygotowywał się przez cztery tygodnie do powrotu do swojej roli, gdy wszelkie prace zostały wstrzymane.

Diego Luna przyznał, że nie śpieszy się z powrotem na plan. Z jego perspektywy, COVID-19 pozwolił mu docenić to, co najważniejsze w życiu. I nie jest to praca. Aktor zauważył, że świat filmu powoli wraca do normalnej pracy, ale nikt się nie śpieszy. Wszyscy chcą zachować zarówno bezpieczeństwo jak i głowę, więc nic nie dzieje się szybko.

Wciąż zakładamy, że zdjęcia ruszą jeszcze w tym roku. I miejmy nadzieję, że niebawem. Nad serialem obecnie pieczę sprawuje Tony Gilroy, czyli reżyser, który odpowiada za finalną wersję „Łotra 1”.

Ostatnio pojawiła się plotka, że w serialu pojawi się Tarkin. Guy Henry, który zagrał go w „Łotrze 1” został ostatnio zapytany, czy ponownie wcieli się w tę postać. Aktor przyznał, że na razie nie jest zaangażowany i związany z tą produkcją.
KOMENTARZE (2)

„Łotr 1” dziś w Polsacie

2019-12-13 17:17:51



Dziś, 13 grudnia 2019 o 20:05 w telewizji Polsat zobaczymy „Łotra 1”. Oczywiście film można też zobaczyć w Polsat HD w tym samym czasie. Powtórkę zobaczymy w niedzielę 15 grudnia o 14:50.



Historia grupy rebeliantów zjednoczonych w śmiałej wręcz niemożliwej misji polegającej na kradzieży planów imperialnej Gwiazdy Śmierci, najpotężniejszej broni Imperium. Ten kluczowy dla całego uniwersum Gwiezdnych Wojen moment rozpoczyna serię zdarzeń, w których zwykli ludzie dokonują niezwykłych czynów i stają się bohaterami.

„Łotr 1” to pierwszy kinowy spin-off Gwiezdnej Sagi, dziejący się bezpośrednio przed wydarzeniami z „Nowej nadziei”. Reżyserem filmu nominalnie jest Gareth Edwards, acz za finalny produkt bardziej odpowiada Tony Gilroy. Scenarzystami byli: Gary Whitta, Chris Weitz i Tony Gilroy. Film miał wiele problemów na etapie produkcji, ale ostatecznie Gilroyowi udało się go skończyć w terminie. Występują: Felicity Jones, Mads Mikkelsen, Ben Mendelsohn, Diego Luna, Alan Tudyk, Donnie Yen, Jiang Wen, Riz Ahmed, Jimmy Smits, Guy Henry, Genevieve O’Reilly oraz James Earl Jones. Za zdjęcia odpowiada Bradford Young, a muzykę Michael Giacchino.

Za tydzień w Polsacie „Ostatni Jedi”, a w TVN „Przebudzenie Mocy”.
KOMENTARZE (15)

„Łotr 1” jutro w Polsacie

2018-09-09 11:29:22



Już jutro (poniedziałek – 10 września 2018) w telewizji Polsat zobaczymy „Łotra 1”. Oczywiście film można też zobaczyć w Polsat HD w tym samym czasie.



Historia grupy rebeliantów zjednoczonych w śmiałej wręcz niemożliwej misji polegającej na kradzieży planów imperialnej Gwiazdy Śmierci, najpotężniejszej broni Imperium. Ten kluczowy dla całego uniwersum Gwiezdnych Wojen moment rozpoczyna serię zdarzeń, w których zwykli ludzie dokonują niezwykłych czynów i stają się bohaterami.

„Łotr 1” to pierwszy kinowy spin-off Gwiezdnej Sagi, dziejący się bezpośrednio przed wydarzeniami z „Nowej nadziei”. Reżyserem filmu nominalnie jest Gareth Edwards, acz za finalny produkt bardziej odpowiada Tony Gilroy. Scenarzystami byli: Gary Whitta, Chris Weitz i Tony Gilroy. Film miał wiele problemów na etapie produkcji, ale ostatecznie Gilroyowi udało się go skończyć w terminie. Występują: Felicity Jones, Mads Mikkelsen, Ben Mendelsohn, Diego Luna, Alan Tudyk, Donnie Yen, Jiang Wen, Riz Ahmed, Jimmy Smits, Guy Henry, Genevieve O’Reilly oraz James Earl Jones. Za zdjęcia odpowiada Bradford Young, a muzykę Michael Giacchino.
KOMENTARZE (31)

Celebration Orlando 2017: Panel o tworzeniu „Łotra 1”

2017-04-22 12:31:52

Jeden z paneli na Celebration, który niestety nie był transmitowany, dotyczył tworzenia „Łotra 1”. Prowadził David Collins, zaś jego gośćmi byli John Knoll, John Schwarz, Doug Chiang i Matthew Wood. Opowiadali kilka mniej lub bardziej znanych anegdotek.



O odtworzeniu cyfrowym Tarkina już słyszeliśmy wiele (także niedawno). Na Celebration także wspomniano o tym, że jest to kombinacja polegająca na wiernym, komputerowym odtworzeniu Petera Cushinga na podstawie archiwalnych ujęć, oraz jednocześnie rola Guya Henry’ego. W jeden i drugi sposób starano się oddać tiki i manieryzm oryginalnego aktora. Choć grafika komputerowa była tu bardzo pomocna, to jednak był to dość trudny efekt do zarządzania. Zwłaszcza, gdy rozjeżdżały się warstwy. Przy okazji powstawały, oczywiście niechcący, dziwne potworki. A to Tarkin za bardzo przypominał zombie, a to brakowało mu szczęki lub zębów, czy coś było nie tak z policzkami. Raz nawet wyszło im coś takiego jakby chował szyję w mundur, tak jak robi to żółw chowając głowę do skorupy.

Twórcy w ILM starali się korzystać z lat doświadczeń. Nie bali się stosować nowoczesnej techniki, ale często też mieszali nowe pomysły ze starymi. W miejsce klasycznych obrazów tła używano wyświetlaczy LEDowych, które mogły te obrazy wyświetlać. Natomiast w scenie w której widzimy rodzinę Erso na Coruscant wykorzystano cyfrową stolicę galaktyki, która powstała na potrzeby „Zemsty Sithów”. Oczywiście obraz przystosowano i odświeżono.

Są też uwagi rozwojowe. Przyszły strój do ujęć motion-capture będzie ognioodporny. O to prosił Alan Tudyk. Strój pozwalał bardzo dużo aktorowi, ale jednocześnie problemem okazały się sceny z użyciem efektów pirotechnicznych. Iskierki, które przypadkiem miały kontakt z fragmentami stroju często zaprószały ogień. Parę razy Tudyk przez to miał problemy. Knoll zapewnia, że przyszła wersja stroju będzie ognioodporna. Dodał też, że Tudyk często improwizował na planie, a problemy z ogniem tylko zwiększały ilość sarkazmów K-2SO. Dialog w scenie, w której droid uderza Cassiana to jedna z wielu improwizacji Tudyka.



Na planie jednak było dużo zabawy. Knoll i jego ekipa kpili sobie bardzo często z K-2SO i Tudyka, choćby bawiąc się figurkami i puszczając muzykę z „Serenity”, czyli filmowego „Firefly”, w którym grał Alan. Jyn grała w Ponga. Mieli też pomysł, by na sam koniec pokazać zwęglone szkielety Jyn i Cassiana.

Wood mówił tylko o tym, że dźwięk w filmie ma olbrzymie znaczenie. Najtrudniejszą i najbardziej wymagającą sceną oczywiście była końcówka z Vaderem. Tam trzeba było zachować słyszalność charakterystycznych dźwięków, jednocześnie nie pozostawiając innych odgłosów walki.

Od środy film trafi w Polsce do domowej dystrybucji. Będzie go można kupić na BD, DVD, serwisach streamingowych, a także jako dodatek „Polityki”.
KOMENTARZE (10)

O cyfrowych postaciach „Łotra 1” raz jeszcze

2016-12-30 21:22:13

Na początek kilka zdjęć z planu, przedstawiających Felicity Jones. Niżej piszemy znowu o pewnych efektach, a co za tym idzie będą spoilery.



„Łotr 1” Garetha Edwardsa sprzedaje się na tyle dobrze, że właściwie już jest trzecim najbardziej dochodowym filmem roku w USA. Ma spore szansę na pokonanie „Kapitana Ameryki”, zobaczymy czy poradzi sobie z „Gdzie jest Dory”. Na razie „Łotr” pokonał Jamesa Bonda. Nie sam. Razem z tym filmem seria „Gwiezdne Wojny” przyniosła już ponad siedem miliardów USD, czyli więcej niż 24 filmy o przygodach agenta 007.

Z innych wieści. Ben Mendelsohn twierdzi, że finalna wersja „Łotra 1” dość mocno różna od wersji roboczych. Jego zdaniem wiele scen kręcono tak, by dopiero obrać kierunek w montażowni. Podobno mowa o 20-30 scenach, które były dość mocno różne od tego, co zobaczyliśmy w kinie. W każdym razie w jego odczuciu ten film podobno jest bardzo inny niż to co widział wcześniej. Może mówił o dokrętkach?

Nie tylko Mendelsohn wspomniał o zmianach. Otóż Kathleen Kennedy twierdzi, że w ostatecznej wersji dość istotnie zmarginalizowano postać Forestwa Whitakera, czyli Sawa Gerrerę. Miało go być więcej, ale wiele z tych rzeczy nie pasowało do finalnej wersji filmu. Za to zdaniem Kathleen, to jeszcze nie koniec historii Sawa jaką opowie nam Lucasfilm. Czy chodziło jej o Rebeliantów czy jeszcze o coś innego? Zobaczymy.



John Knoll natomiast wypowiedział się o cyfrowych postaciach. Większość z tych rzeczy pokrywa się z tym, o czym pisaliśmy tutaj. Ale jest kilka dodatkowych szczegółów. Po pierwsze nawet w ILM doskonale zdają sobie sprawę z tego, że przywracanie nieżyjących aktorów do życia za pomocą grafiki komputerowej to nie jest sprawa jednoznaczna dla wszystkich i budzi pewne kontrowersje. Nie tylko dlatego, że niektóre media to skrytykowały przy premierze filmu. Zdawali sobie sprawę z potencjalnego niepokoju wcześniej. Dlatego już na samym początku skontaktowano się ze spadkobiercami Petera Cushinga i dopiero jak wyrazili zgodę, to zespół Knolla przystąpił do prac. Knoll wie, że stąpa po cienkim lodzie i ma nadzieję, że nie otwierają tym samym puszki Pandory, dzięki której za 50 czy 100 lat będą powstawały choćby „Gwiezdne Wojny” z młodym Fordem. Jak sam podkreślił, to była jednorazowa akcja, bezpośrednio wynikająca z ich podejścia do „Łotra 1”.

Natomiast wracając do Tarkina. Ekipa wiedziała, że nie chcą w tej roli obsadzać innego aktora. Cushing był zbyt charakterystyczny, zaś fakt, że film dzieje się tuż przed „Nową nadzieją” utrudniał im sprawę ciągłości. Rozważano też opcję, że w filmie Tarkina nie będzie, choć jak wspomina Kiri Hart, byłoby to trudne do wytłumaczenia. Dobrano więc aktora, który fizycznie bardzo przypominał Cushinga i miał podobną manierę mówienia, czyli Guya Henry’ego. Na planie był to standardowy motion-capture, tyle, że animacja okazała się cięższa. Zdaniem Knolla to był odpowiednik cyfrowej maski i charakteryzacji, tyle że bardzo rozwiniętej. Choć trzymano się mocno Tarkina z „Nowej nadziei”, część rzeczy trzeba było dopracować i zmienić. Wynikało to choćby z ujęć czy oświetlenia. Gdy cyfrowo starannie dopracowano Tarkina by niewiele różnił się od tego z IV Epizodu, nie raz okazywało się, że za bardzo wyróżnia się w scenie względem innych aktorów. Inny problem wymagał zaangażowania Guya Henry’ego, który oglądał materiały archiwalne z Cushingiem starając się odwzorować wszystkie tiki aktora. Takie niuanse to choćby fakt, że gdy Peter wymawiał dźwięk „ah” nie podnosił górnej wargi, a jedynie opuszczał dolną i dało się zauważyć jego zęby. Guy Henry i twórcy z ILM doskonale wiedzieli, że nie odtworzą wszystkiego. Nie taki też przyświecał im cel. Chcieli osiągnąć efekt bliski oryginałowi, bardziej nawet by sprawiało to wrażenie kogoś blisko spokrewnionego z Cushingiem niż dokładną kopię. Natomiast walcząc z problemami, zastanawiano się na ile można Tarkina zmarginalizować. Przekazać jego rolę innym postaciom, bądź pokazywać go za pomocą hologramu. To tak na wypadek, gdyby cyfrowe efekty się nie sprawdziły.

W przypadku księżniczki Lei było łatwiej. Po pierwsze, gdy kręcono film, Carrie Fisher jeszcze żyła, co ułatwiło to sprawę i nie było tak kontrowersyjne. Ingvild Deila, nie miała wiele do zagrania. W tym przypadku skoncentrowano się właściwie tylko na komputerowym odtworzeniu twarzy na podstawie ujęć z IV Epizodu. Ruchy, czyli także ręka, należy do Ingvild.
KOMENTARZE (18)

O efektach w „Łotrze 1” słów kilka

2016-12-20 07:27:21

Powoli wychodzą na wierzch szczegóły „Łotra 1”. Okazuje się, że Felicity Jones dostała za film ponad milion USD. Możliwe, że nawet więcej, bo prawdopodobnie kontrakty były podpisywane w GBP, a Felicity dostała siedmiocyfrową sumę. Podobno bardzo dobrze negocjowała, znając swoją wartość. Mniej więcej połowę z tego, dostali Ben Mendelsohn i Diego Luna. Reszta oczywiście jeszcze mniej. Kontrakt Felicity zawiera bardzo ciekawą klauzulę. Zakłada on możliwość powrotu jej postaci. Sugerowano film o Luke’u Skywalkerze lub coś w tym stylu. „Łotr 2” raczej nie powstanie, ale kto wie, może czeka nas jeszcze jakiś spin-off dziejący się jeszcze wcześniej, w którym zobaczymy Jyn Erso jeszcze zanim przyłączyła się na dobre do Rebelii? Tu też warto ostudzić oczekiwania, praktyka gwarantowania sobie udziału w sequelu jest dość typowa w Hollywood i niekoniecznie musi coś znaczyć. Zwłaszcza, że Kathleen Kennedy parę razy podkreślała, że choć w tytule filmu znajduje się cyfra 1, to nie jest to pierwsza część, tylko pojedynczy film.

Z innych wieści, John Knoll oznajmił, że George Lucas widział „Łotra 1”, przed premierą oczywiście. Podobno był zadowolony i mu się podobało. Szczegółów nie zdradzono.

W dalszej części znajdują się spoilery do „Łotra 1”. Jeśli ktoś nie widział jeszcze filmu, to niech lepiej podaruje sobie dalsze czytanie.



Jeśli chodzi o cyfrowe postaci, to jest ich trochę. Gareth Edwards pracując nad „Łotrem 1” przekopał się też przez archiwa Lucasfilmu. Bawił się oryginalną makietą „Sokoła” czy strojem Hana Solo. Nie jako przy okazji znalazł tam niewykorzystane dotychczas sceny z Epizodu IV. Duble i nie tylko. Wyciągnął z nich ujęcia dowódcy złotych Jona Vandera (Angus MacInnes) oraz dowódcy czerwonych Garvena Dreisa (zmarły w tym roku Drewe Henley). Upewnili się tylko, czy te klipy nie zostały wcześniej przypadkiem nigdzie użyte, podobnie jak te dialogi. W oryginale dotyczyły ataku na Gwiazdę Śmierci, ale ponieważ wcześniej nawet nie były konwertowane do wersji cyfrowej praca nad nimi i tak wymagała zaangażowania ILM. Od razu dało się też usunąć Gwiazdę Śmierci i wstawić w jej miejsce bitwę o Scarif. Edwards wspomina, że jak po raz pierwszy mógł oglądać film na premierze z fanami, to reakcja na wprowadzenie tych dwóch postaci była żywiołowa.



Ale to i tak nic, w porównaniu z inną postacią, czyli Wielkim Moffem Tarkinem. Jak wiemy, aktor Peter Cushing zmarł w 1994. No i choć zostało sporo niewykorzystanego materiału z „Nowej nadziei”, to niestety dużo trudniej byłoby je wkomponować analogicznie jak pilotów. Dość długo zastanawiano się jak zabrać się do tego tematu, czy obsadzić innego aktora, czy może stworzyć go komputerowo. John Knoll od początku twierdził, że ILM podoła. Inni niekoniecznie w to wierzyli. Ale i tak do roli Tarkina zatrudniono aktora. Wybrano Guya Henry’ego, któremu dano dość ciężkie zadanie. Z jednej strony miał zagrać Tarkina, z drugiej musiał wszystko zachować w sekrecie, a z trzeciej w jego miejsce wprowadzono komputerowo wygenerowaną postać. Wykorzystano grę Henry’ego i jego ruchy, zapewne też głos w pewnej części, ale twarz Wielkiego Moffa została stworzona komputerowo. Podobne zadanie czekało ekipę ILM przy innej postaci. Tam odtwórczyni tej roli żyje, ale postarzała się o ponad trzydzieści lat, więc jak twierdzi Edwards, nawet jej ruchy są obecnie inne, postura też. Musiano więc przeprowadzić casting i znaleźć odpowiednią aktorkę. Jednak nie wszystkie postaci odtwarzano komputerowo. W przypadku Mon Mothmy zatrudniono Genevieve O'Reilly, która wcieliła się w młodszą wersję tej postaci w „Zemście Sithów” (choć tam wycięto z nią prawie wszystkie sceny). Jana Dodonnę zagrał zaś Ian McElhinney, czyli Sir Baristan Selmy z „Gry o tron”. Twórcy nie czuli tam potrzeby odtwarzać go komputerowo.



Jeśli ktoś się zastanawia na ile to film Garetha Edwardsa, a na ile Johna Knolla, to kwestia Gwiazdy Śmierci może rzucić na to pewne światło. Knoll od 2012 przewodzi ILM, ale też od tego czasu pracował nad „Łotrem 1”. Jedną z jego obsesji była Gwiazda Śmierci. Oczywiście mogli w całości stworzyć ją cyfrowo, ale wpierw bardzo chciał zobaczyć model z „Nowej nadziei”. Niestety w tamtym czasie prawie nikt nie wierzył, że to będzie hit. Wykorzystane eksponaty, gdzieś poginęły. Okazało się, że Gwiazdę Śmierci kupił znany kolekcjoner i autor książek o kolekcjonerstwie Guz Lopez. To ułatwiło sprawę, gdyż Lopez działa w fandomie i jest raczej blisko Lucasfilmu. Ale Knoll ostatecznie uparł się, że muszą nie tylko mieć model komputerowy, ale dla niektórych ujęć potrzebowali prawdziwy. Zbudowali więc go. Jeszcze więcej czasu ekipa Knolla poświęciła na budowanie dekoracji. John bardzo chciał, by wszystko się zgadzało. Panele, podłoga i cała reszta.



Knoll odpowiada także, za nie używanie niebieskich czy zielonych ekranów w wielu scenach. Zwłaszcza tych, gdy coś widzimy na mostku. Wykorzystano tu ekrany LEDowe, w sposób podobny jak w „Grawitacji”. Dzięki temu inaczej jest nagrywana jest głębia. Ekrany LEDowe na mostku Gwiazdy Śmierci są nawet większe niż te wykorzystane w „Grawitacji”. Nie obyło się bez problemów. Tu najbardziej pomocny był Greig Fraser, który odpowiadał też za dobre ustawienie oświetlenia. W przypadku bluescreenu czy greenscreenu załatwia się to później. Knollowi jednak zależało na tym, by te ujęcia były bardziej realistyczne.

Na sam koniec jeszcze jedno potwierdzenie. Zamek, który widzimy w filmie znajduje się na planecie Mustafar. Tak przynajmniej twierdzi Pablo Hidalgo.
KOMENTARZE (19)

Pierwsze reakcje i „rewelacje” castingowe

2016-12-04 10:06:00

Premiera „Łotra 1” coraz bliżej, o części akcji marketingowych już pisaliśmy, ale warto wspomnieć jeszcze o jednej. Otóż w piątek do Lucasfilmu (na ranczo Skywalkera) zaproszono kilkunastu amerykańskich dziennikarzy filmowych, by pokazać im 28 minut filmu. Zaprezentowano początek filmu, tak mniej więcej 10-15 minut oraz kilka scen późniejszych. „Łotr 1”, jak już wcześniej informowaliśmy nie zaczyna się od napisów początkowych. Zacznie się od intra wprowadzającego w historię bohaterów, potem zacznie się rozkręcać. Na początek powinniśmy zobaczyć historię Jyn Erso, a następnie wprowadzenia innych postaci, w tym Cassiana. Dziennikarze nie są pewni czy introdukcje kolejnych bohaterów będą następowały kolejno po sobie, czy tylko tak zmontowano materiał im zaprezentowany.

W każdym razie opinie na temat tego, co pokazano są bardzo pozytywne. Większość czeka na więcej i zastanawia się, co to może być, skoro początek tak dobrze zaskoczył. Jest przemoc, są wybuchy, są emocje i jest mocno, a przede wszystkim mamy wojnę. K-2SO podobno kradnie film. Jest dużo elementów znanych fanom, ale też wiele nowych. Dziennikarze już widzą dlaczego Forest Whitaker ma dwie fryzury.

Oprócz dziennikarzy, ale już przy innej okazji, na ranczu Skywalkera pokazano także skończony film ekipie. Pochwalił się tym Riz Ahmed, pisząc, że to był na razie najlepszy dzień w jego życiu i nie może się doczekać premiery.

Pojawiły się też nowe „rewelacje” castingowe. Dalsza część newsa może zawierać pewne spoilery, dotyczące postaci, które pojawiają się w filmie. Ale co ważniejsze, trudno dziś zweryfikować wiarygodność tych doniesień. Zostały wrzucone na reddita, niewiele można powiedzieć o osobie, która to zrobiła. Więc nie wiadomo na ile to potwierdzone informacje, a na ile ktoś, kto bawi się na oczekiwaniach fanów. Brzmią na tyle interesująco, że warto się nad nimi pochylić. Według tych informacji Ingvild Deila zagra księżniczkę Leię. Carrie Fisher także ma być wspomniana w napisach, ale tylko w podziękowaniach. Podobnie jak Peter Cushing. W rolę Tarkina ma się wcielić Guy Henry. W jego przypadku byłoby to potwierdzenie tej plotki, ale wtedy nie wiedziano kogo faktycznie ma zagrać. Generała Dodonnę ma zagrać Ian McElhinney, czyli sir Barristan Selmy z „Gry o tron”. Dodonnę już widzieliśmy w zwiastunach. No i pojawi się także R2-D2 i C-3PO. W tego ostatniego ponownie ma się wcielić Anthony Daniels. Ciało Vadera zagrają zaś dwie osoby: Spencer Wilding i Daniel Naprous. Głos oczywiście James Earl Jones.

Na koniec jeszcze jedna ciekawostka. Filmu jeszcze nie ma w kinach, a już zaczynają się przymiarki Oskarowe. Podobno „Łotr 1” został już zgłoszony jako kandydat w kategorii najlepsze efekty specjalne, ale to dopiero pierwsze sito, więc tak tylko warto wspomnieć.
KOMENTARZE (12)

Nowi statyści, nowe analizy i nowe plotki

2016-01-06 08:32:11

Z jednej strony pojawiły się informacje, że Disney i Lucasfilm wyciągnęły wnioski w sprawie przecieków przy „Przebudzeniu Mocy”. Dzięki temu wdrożono nowy plan pilnowania tajemnic przy „Rogue One”. Więc nie wiedzieliśmy kiedy rozpoczęto zdjęcia, teraz nie wiemy czy już je zakończono. Z drugiej jednak strony nagle tych informacji po nowym roku w sieci pojawiło się więcej. Może faktycznie rusza marketing nowego filmu? A może to takie przebudzenie po VII Epizodzie?

Na początek jednak zaczniemy od dwóch analiz. Hollywood Reporter zastanawia się, czy „Rogue One” to dobry kierunek. „Przebudzenie Mocy” rozruszało markę, ale dotychczas „Gwiezdne Wojny” w kinach miały pewną narrację. Nawet jeśli prequele pojawiły się po klasycznej trylogii, wszyscy wiedzieli o co chodzi i czego się spodziewać. Teraz, gdy Epizod VII zostawił kilka otwartych wątków, w grudniu ma pojawić się „Rogue One”, który cofnie nas w czasy o trzydzieści lat wcześniejsze, w dodatku nie zobaczymy tu ani BB-8, ani Finna, ani Rey, ani nawet bohaterów klasycznej trylogii, ani nawet nowych frakcji. To może okazać się bardzo mylące dla osób, które nie są obeznane z marką. Bo nawet w Marvel Cinematic Universe, do którego obecnie saga jest często porównywana, kolejne filmy, nie będące „Avengers”, ciągną dalej historię. Tu będziemy mieć skakanie w chronologii, coś do czego fani zwłaszcza Legend są przyzwyczajeni, ale szeroka publiczność niekoniecznie. Ostatecznie to i tak musi się stać, ale Disney i Lucasfilm muszą umiejętnie wprowadzić te nowe produkty na rynek, by się nie przejechać.

Inna analiza jest krótsza. Właściwie ogranicza się do pytania, czy Disney na pewno powinien wracać z premierami majowymi. „Przebudzenie Mocy” w grudniu poradziło sobie znakomicie, więc może czas na nową, świecką tradycję? Oczywiście wpierw warto poczekać na to jak poradzi sobie „Rogue One” w grudniu. Więcej na serwisie Collider.


Gabrielle Fritz

Bern Collaco

Angus Cook

Nabilah Karim

Guy Henry


Przejdźmy do statystów. Potwierdzono udział kilku. Są to Gabrielle Fritz, która jest dublerką postaci imieniem Lyra Erso. Nie wiemy kim jest ta postać, pojawiły się sugestie, że może to być bohaterka Felicity Jones, ale ona ma inną dublerkę.
Bern Collaco będzie szturmowcem. W „Przebudzeniu Mocy” był dowódcą w złym zamku.
Angus Cook ma zagrać mechanika.
Nabilah Karim jest opisana jako „samuraj”.
Guy Henry podobno ma nawet większą rolę, jako oficer imperium.


A teraz coś na temat plotek fabularnych. Uwaga niektóre z informacji jeśli się sprawdzą mogą być spoilerami. O tym, że Mads Mikkelsen ma grać postać imieniem Galen, już wiemy. Podobno ma on być naukowcem odpowiedzialnym za zbudowanie Gwiazdy Śmierci. To on przejął projekt od Geonosjan i rozwinął go. On też jest odpowiednikiem Oppenheimera. Zrozumie jak wielkim zagrożeniem jest to co stworzył i będzie chciał jakoś odkupić swe czyny. A pomóc ma mu w tym jego córka (Felicity Jones), najemniczka i łowczyni nagród, czy kim tam będzie.
Tu warto wspomnieć, że pomysł, by w filmie pojawili się naukowcy, nie jest nowy. Ta plotka krążyła po sieci jeszcze w kwietniu. Wtedy tym gwiezdno-wojennym Oppenheimerem miał być Ben Mendelsohn. Przypominamy też, że kodowa nazwa filmu to „Los Alamos”, co było czytelnym odwołaniem do „Projektu Manhattan” i stworzenia bomby atomowej przez J. Roberta Oppenheimera.

Tak swoją drogą Ben Mendelsohn udzielił ostatnio wywiadu, ale nie chciał nic spoilerować. Stwierdził tylko, że możemy oczekiwać czegoś specjalnego. Podobało mu się „Przebudzenie Mocy” i ekipa Garetha Edwardsa stara się dotrzymać tempa i poziomu.

Na koniec jeszcze dwie informacje. Po pierwsze pojawiła się plotka, że zwiastun „Rogue One” zobaczymy w maju, wraz z premierą „Kapitana Ameryki: Wojny bohaterów”. Teaser mógłby ujrzeć światło dzienne wcześniej, w marcu-kwietniu. Możliwe, że na corocznym spotkaniu akcjonariuszy Disneya. Kolejną zajawkę, zwiastun, fragment filmu lub dokument z produkcji otrzymamy zapewne na Celebration Europe w Londynie w lipcu. Podobno wieści o dołączeniu teasera do Epizodu VII były prawdziwe, Disney chciał tak zrobić, ale Lucasfilm namówił ich do zmiany strategii.

No i jest pierwszy sukces. Variety przeprowadziło ankietę na najbardziej oczekiwany film 2016. Wygrały Łachudry, a na drugim miejscu „Gdzie jest Dory”. Cała reszta komiksów, Star Treków i innych filmów została w tyle.
KOMENTARZE (16)
Loading..