Niedawno informowaliśmy Was, że Joe Johnston - reżyser filmowy, który współtworzył efekty specjalne do Ep. IV - zastanawia się nad realizacją filmu o losach Boby Fetta i namawia George'a Lucasa, by ten dał projektowi zielone światło. Na temat pomysłu Johnstona wypowiedział się niedawno Jeremy Bulloch, który wcielał się w mandaloriańskiego łowcę nagród w Oryginalnej Trylogii. Jak donosi Stopklatka jego zdaniem film, którego kluczową postacią byłby Fett, mógłby okazać się klapą z uwagi na małomówność tego bohatera. Bulloch uważa, że wokół takiej postaci ciężko zbudować akcję i fabułę.
Byłoby to wspaniałe, ale nigdy nic nie wiadomo. Myślę, że powinno się to zostawić tak jak jest. Jeśli zrobiliby film, mam nadzieję, że poproszą mnie, aby posiedział w jamie Sarlacca jako stary, mądry łowca nagród. Okazjonalnie powiedziałbym kilka słów i byłbym jak Clint Eastwood . Epizodyczna rola byłaby świetna - stwierdza aktor.
Bulloch przedstawił również swoją wizję fabuły filmu: Myślę, że kiedyś w przeszłości Boba Fett i Han Solo razem podróżowali Sokołem Millenium. Coś poszło nie tak i ich znajomość się zakończyła. Zawsze pamiętam to zdanie z filmu, "Boba Fett? Gdzie?" Han chce wyrównać rachunki. Myślę, że o to chodziło w tej scenie. Uważam, że wzajemnie się szanują. Ludzie mnie pytają, 'jeśli mógłbyś zagrać inną postać, kto to by był?' Zawsze odpowiadam, że Han Solo.
A Wy co sądzicie o tym pomyśle?