Chis Weitz ostatnio promuje swój najnowszy film „Kopciuszka” i przy okazji udzielił paru wywiadów. Czasem wspomina coś o „Gwiezdnych Wojnach”, samodzielnie potwierdzając swój udział w nich. Choć nie zdradza najbardziej interesujących nas szczegółów, w jego wypowiedziach jest kilka konkretów. Po pierwsze nad spin-offem wciąż jeszcze pracuje. Przyznał, że scenariusz Gary’ego Whitty nadal pozostaje podstawą nowej wersji. Dla Chrisa jest to dość interesujące i nietypowe zadanie, z kilku powodów. Już podczas negocjacji panowała bardzo duża tajemniczość. Przez to nie wiedział za bardzo jak wygląda scenariusz, w jakim jest stanie i właściwie o czym jest, dopóki nie podpisał kontraktu. Dopiero wtedy mógł go przeczytać. Z drugiej strony, gdyby to nie były „Gwiezdne Wojny” prawdopodobnie Weitz inaczej by do tego podszedł. Jak sam przyznaje, widział je po raz pierwszy jak miał siedem lat i jest to film, który sprawił, że stał się filmowcem. Film, który pozostawił pewne emocjonalnie piętno na dzieciństwie Chrisa, więc jak już wiedział o co walczy, robił wszystko by dostać tę wymarzoną robotę. O pracy nad scenariuszem mówi, że Gary Whitta stworzył solidne podstawy, natomiast trzeba pamiętać, że ten film jest bardzo reżyserski. Więc właściwie o wielu rzeczach decyduje Gareth Edwards i scenariusz powstaje pod jego potrzeby i dyktando. Chris nie chciał jednak zdradzić o kim będzie film, nawet nie chciał sugerować gatunku. Powiedział jedynie, że to „Gwiezdne Wojny” więc powinniśmy spodziewać się wszystkiego. Wspomniał też, że stara się nie czytać różnych plotek dotyczących przede wszystkim Epizodu VII, ponieważ chce mieć głowę wolną od cudzych pomysłów, ale gdy już czyta te plotki to są one bardzo istotne dla niego, bo dają mu obraz czego fani oczekują. Choć jak przyznał sam jest fanem i raczej to jego pomysły będą miały pierwszeństwo.
Gary Whitta również udzielił kolejnego wywiadu. Tym razem zapytano go o jego dawne kontrowersyjne wpisy, gdzie deklarował, że nie będzie oglądać nowej trylogii. Teraz wypowiadał się w sposób bardziej stonowany, mówiąc, że skoro filmy są w rękach odpowiedzialnych twórców takich jak J.J. Abrams i Rian Johnson to jest nimi podekscytowany. Wspominał też, że praca nad tym spin-offem pochłonęła go całkowicie, przez to nie potrafił nawet w wolnym czasie myśleć nad innymi rzeczami. Jego żona twierdzi, że nie był dość trudną osobą, gdy pracował przy spin-offie, także dlatego, że myślami ciągle był nieobecny. Zaś samo pisanie „Gwiezdnych Wojen” porównał do gry w golfa, która jego zdaniem jest jedynym sportem, gdzie amator może spokojnie zagrać sobie na jednym polu z zawodowcami. Tu było podobnie, miał okazję współpracować z ludźmi, których uważa za legendy kina.
I jeszcze jedno małe wspomnienie oskarowej gali. Otóż dziennikarze MTV złapali na chwilę Felicity Jones i zapytali ją o „Gwiezdne Wojny”. Odpowiedziała tylko, że nie może na ten temat rozmawiać. Wszystko więc wskazuje na to, że rozmowy z nią trwają. Zobaczymy jak się zakończą.
Na sam koniec jeszcze jedna ciekawostka. Jak bumerang wraca temat innego Boby Fetta niż ten, którego znamy z prequeli. Tym razem w najnowszej wersji plotki Bobę Fetta ma zabić prawdziwy syn Jango Fetta i przejąć jego tożsamość. Podobno Lawrance Kasdan, który napisał zarys scenariusza, nie lubi tego co się stało z Fettem z prequelach, Disneyowi zaś przeszkadza, iż Fett jest raczej jednoznacznie zły, a chcą by to był bardziej bohater pozytywny, trochę w stylu Hana Solo. Co ciekawe podobno Fett miałby jakoś pojawić się jeszcze w „Przebudzeniu Mocy”. W tej plotce istotne jest jedno, otóż wszyscy zdają sobie sprawę z tego, że Temuera Morrison to nie jest aktor, który przyciągnie tłumy. Więc z jakiegoś powodu chcą mieć innego Fetta. Natomiast o innej tożsamości Fetta pisał już Pablo Hidalgo, który jednoznacznie zdementował te doniesienia.
Miko Fett2015-03-07 21:49:26
To świetny pomysł żeby naprawić postać Boby ze Starej trylogii, uśmiercając tego gnojka z Ataku Klonów. I przywrócić z powrotem oryginalny głos Boby w epizodzie 5.
cord72015-03-07 20:09:10
Pewnie większość nie pamięta lub była zbyt młoda żeby przypomnieć sobie jak beznadziejnie czuli sie fani Star Wars po premierze epizodu 2. Każdy miał jakąs wizje Fetta, pomijajac sam wygląd, ludzie byli zawiedzeni tym że postać ta okazała sie klonem. Mi tam nie przeszkadza że wymaża postać małego chłopca o kręconych loczkach, na gościa który będzie mroczniejszy bardziej ludzki i który sobie zapracuje na swoje Imię. Wtedy od razu lepiej będzie sie oglądać epizod 5 wiedząc że pod hełmem nie ma twarzy dzieciaka z Epizodu 2. Heh a sama postać Fetta przed przejęciem imienia mógłby mieć naimie Jaster Mereel ot taki ukłon za skasowane EU.
RodzyN jr.2015-03-07 14:20:52
Boba Fett to tylko pseudonim artystyczny ;P
karolaczek2015-03-07 14:07:25
przecież ktoś kto będzie się podszywał pod feta nie musi mieć jego imienia...
Skowronsky2015-03-07 11:52:49
Potrafię, karolaczku. Tworzenie "prawdziwego syna" Jango i historyjek o przejmowaniu tożsamości? "Bo Kasdanowi obecna tożsamość Boby się nie podoba i chcemy znane nazwisko na plakacie spinoffa?"
Jeśli chcą tak mieszać, to byle nie w trakcie wydarzeń z Starej Trylogii.
O to mi chodzi, bo przecież na chwilę obecną nie wiemy nawet, czy Boba żyje po VI epizodzie, a w newsie jest napisane, że ten "syn" ma go zabić.
Nestor2015-03-07 11:08:11
Zaraz będzie że dał imię swojemu klonowi-synowi, na cześć rzekomo zmarłego syna. Najs tam.
karolaczek2015-03-07 09:47:50
Potrafisz czytać ze zrozumieniem? Co mają prequele do tego? Jeżeli go uśmiercą to każdy może go udawać, a dzieci to on może mieć nasianych po całej galaktyce o których nie ma pojęcia :P
Skowronsky2015-03-07 09:43:37
Miejmy nadzieję że to tylko bzdurne plotki - Lucas w "Ataku Klonów" pokazał że Boba to klon i nie ma z tym dyskusji. Jeśli chcą bawić się w takie zmiany, to może niech od razu uznają prequele za niekanoniczne?