TWÓJ KOKPIT
0

Zemsta Sithów

Weekend 40-lecia – „Zemsta Sithów”: Kończąc Sagę

2017-08-20 20:52:48



„Zemsta Sithów” to pożegnanie, nie tylko z trylogią, ale też w pewien sposób z sagą. Wiąże się ona z trzema końcami. Po pierwsze należało właściwie zwieńczyć trylogię, zamknąć jej wątki. Po drugie ustawić grunt pod klasyczną trylogię. George Lucas musiał doprowadzić przynajmniej część postaci do miejsca, w których je odnajdujemy później, jak również ukazać choć część historii o których mowa w oryginalnych filmach. Trzeci koniec jest bardziej związany z samym reżyserem. Dziś wiemy, że targały nim sprzeczne odczucia. Z jednej strony chciał kontynuować sagę (i zaczął ją pisać koło roku 2010/2011), z drugiej niezbyt przychylne przyjęcie „Ataku klonów” i „Mrocznego widma” sprawiło, że chciał to wszystko zostawić. Zamknąć i skończyć na zawsze.

Jak zwykle miał też problemy z procesem twórczym. Inaczej wyobrażał sobie koniec Padme, chciał nawet wykorzystać Hana Solo.

Zakładając, że Lucas może już nigdy nie wrócić do „Gwiezdnych Wojen”, twórca postanowił wykorzystać kilka rzeczy z oryginalnych scenariuszy. Jedną z nich jest nazwa Utapau. To planeta, która parokrotnie mogła pojawić się w filmach, ale ostatecznie zawsze zmieniano jej nazwę. W oryginalnej trylogii jej miejsce zajęła Tatooine, zaś w „Mrocznym widmie” ostatecznie Naboo. Tym razem George znalazł miejsce dla Utapau.

Podobnie jest z inną planetą, Kashyyyk. Bitwa z udziałem Wookieech znalazła się w pierwotnej wersji „Nowej nadziei”, jednak ostatecznie nie została zrealizowana. Pozostała tam dżungla na Yavinie i tyle. Potem pomysł Kashyyyku wykorzystano w „Star Wars: Holiday Special”, co było wystarczającym powodem dla Lucasa, by pominąć tę planetę przy „Powrocie Jedi”. Tam użył, tak jak początkowo chciał, bitwy wśród wielkich drzew, tworząc Endor. Wookieech zamienił na Ewoki. Dopiero przy „Zemście” ostatecznie udało się ukazać planetę Wookieech w kinie i jeszcze przeprowadzić tam bitwę.

Od czasu „Imperium kontratakuje” Lucas miał też pomysł na planetę z lawą, miejsce w którym Anakin ostatecznie stał się Darthem Vaderem. George wrócił do tego pomysłu ukazując Mustafar, wulkaniczną planetę, na której Anakin się spalił. Wszystko tak jak chciał wcześniej. Jedyne czego zabrakło to zamku na tej planecie, ale to już poprawiono w Łotrze 1.

Ostatecznie ukazano też, choćby na chwilę Alderaan, tak istotny w „Nowej nadziei” i tak nieobecny w prequelach.

Temat kończenia sagi jest też obecny w partyturze Johna Williamsa, który postanowił stworzyć most między III i IV Epizodem. Więc muzycznie obserwujemy ewolucję. Pierwsza połowa filmu to nowe tematy, mieszane z tymi znanymi już z prequeli, druga, to coraz częściej powrót do klasycznej trylogii. Czyli takie swoiste zamykanie.

Wychodząc zaś z klasycznej trylogii, George musiał pokazać kilka rzeczy. Choćby to jak Obi-Wan walczył w Wojnach klonów z Bailem Organą. Niby była o tym książka, czy nawet serial, ale w filmie również należało spleść drogi tych dwóch postaci. Trzeba było również ukazać, co się stało z tymi wszystkimi Jedi, jak powstało Imperium. To Lucasowi się udało, stworzył tym samym jedne z najbardziej niesamowitych sekwencji w swojej sadze.

Owszem pojawiło się także kilka rozbieżności. Cześć z nich wynika wprost ze zmiany wizji, lub jej braku, gdy powstawała klasyczna trylogia. Obi-Wan mówiący Luke’owi, że jego ojciec chciał dać mu swój miecz, brzmi śmiesznie. Ale trzeba przyznać, że zgrabnie z tego twórcy wybrnęli. Ot, Kenobi trochę rozmija się z prawdą, zresztą nie pierwszy raz. Inny taki przykład to oczywiście kwestia Padme i Lei. Księżniczka w „Powrocie Jedi” mówi o matce, ale jak dziś wiemy, raczej myślała o żonie Organy, niż Padme.
KOMENTARZE (20)

Zemsta Sithów

P&O 241: Książki jako inspiracja

2017-08-20 08:58:43



Dziś pytanie powiązane z „Zemstą Sithów”, na które odpowie Ryan Church, jeden z artystów koncepcyjnych. Kwestia inspiracji jest dość ogólna i dotyczy wszystkich filmów, Church jednak ładnie łączy to z III Epizodem i pracą nad nim.

P: Czy używasz jakiś książek bądź przewodników z „Gwiezdnych Wojen”, gdy pracujesz nad projektami? Czy w ogóle zwracasz uwagę na Expanded Universe?

O: Jako projektanci oglądamy wszystkie rzeczy, które mogą nas inspirować, mamy też pomocników, którzy wyszukują nam pewne rzeczy. Książki „Star Wars” służą nam jako punkt wyjścia, przewodnik, który odpowiada na pytanie, jakie stawiamy dotyczące pewnych kultur czy technologii już ustanowionych w filmach. „Star Wars Chronicles” to nasza biblia, a książki z serii Niesamowite przekroje stanowią dokonały punkt wyjścia, zwłaszcza gdy pracujemy nad istniejącymi już lokacjami. Zazwyczaj nie odwołujemy się do Expanded Universe, chyba że nasi specjaliści od wyszukiwania informacji dotrą do czegoś, co bezpośrednio odnosi się do naszego zadania.



W przypadku Epizodu III odwiedzimy wiele nowych miejsc i sam George Lucas nas zachęcał, by nadać nowy wygląd zarówno pojazdom, środowiskom, kulturom jak i postaciom. Gdy dostajemy zadanie, które odnosi się do aspektu uniwersum „Gwiezdnych Wojen”, którego jeszcze nikt nie dotknął, George lubi, byśmy mieli całkowicie otwarte pomysły i zostawili nasze tendencyjne pojmowanie czy oczekiwania wobec kultur czy postaci. Ta wolność i to ż e jesteśmy fanami tych filmów sprawia, że otrzymujemy naprawdę interesujące rozwiązania.

Ale naszym podstawowym źródłem inspiracji, są same filmy. Projektujemy dla tego medium, pamiętając o tym, by to co projektujemy wyglądało odpowiednio na ekranie, ale też stanowiło część większej historii.
KOMENTARZE (3)

Zemsta Sithów

Weekend 40-lecia - „Zemsta Sithów”: Nawiązania w popkulturze

2017-08-19 15:29:31 Różne



„Zemsta Sithów” to najmłodsza część filmowych prequeli i może z tego powodu nie zapisała się jakoś szczególnie w popkulturze. A może dlatego, że po premierze filmu wieści o SW na parę lat mocno ucichły, przynajmniej do czasu TCW. Niemniej można znaleźć trochę aluzji tu i tam.

Postaciami, które się widocznie bardzo spodobały, są buzz droidy. W „Klopsikach i innych zjawiskach pogodowych" jest scena, w której Flint i przyjaciele lecą na wymyślone przez niego urządzenie produkujące jedzenie, które miało awarię. W pewnym momencie ich samolot atakują miśki-żelki, które zrywają poszycie jak droidy w pojazdach Anakina i Obi-Wana.



Podobnie rzecz się ma w „Rodzince Robinsonów”, w której Lewis ucieka z alternatywnej rzeczywistości, w której władzę nad światem przejął zły mechaniczny kapelusz Doris. Jego pojazd atakują zminiaturyzowane nakrycia głowy. Zresztą, cała scena swą stylistyką przypomina pościg za Zam w „Ataku klonów” czy fabrykę na Geonosis, o czym zresztą pisaliśmy ostatnim razem.



W pamięć zapada też scena transformacji Vadera, która pojawia się choćby w „Komedii romantycznej”. Jej główna bohaterka, Julia, jest, delikatnie mówiąc, mało atrakcyjna, ale bardzo chce mieć chłopaka. Udaje się więc do niejakiego Hitcha po poradę, a ten zabiera jej do warsztatu, gdzie dziewczyna jest poddana transformacji. Cała scena jest aluzją do programu „Pimp My Ride”, ale oczywiście znalazł się tam moment, w którym przebrana w zbroję Vadera Julia powstaje... i się wywraca, a Hitch, któremu nagle wyrosły zielone uszy Yody, kręci głową z dezaprobatą.



Scena została też sparodiowana w „Domu dla wymyślonych przyjaciół pani Foster”. W jednym z odcinków chłopiec Maks przestaje się interesować swoim wymyślonym przyjacielem o imieniu Bloo, który to łączy siły z Nemesis, a potworzyca przeistacza go w "lorda Uniscorna", przebranego w czarną zbroję w kształcie jednorożca. Przy okazji jest też standardowy żart z ojca.

W "South Parku" w taki sposób z martwych powstał Szef. Tylko zamiast hełmu ma czapkę kucharza, zamiast miecza kuchenną łopatkę, a zamiast martwić się losem żony, składa dwuznaczne propozycje zebranym. Ciekawostka: głosu użycza mu Peter Serafinowicz, który brzmi zaskakująco podobnie do oryginału.



„Totalna porażka”, kreskówka stylizowana na reality show, idzie krok dalej w naśladowaniu, bo nie tylko scena jest podobna, lecz także okoliczności, jakie do niej doprowadziły: Alejandro, jeden z uczestników programu, wpadł do lawy. Po zostaniu cyborgiem krzyczy jeszcze słynne "NOOOO!"



W sitcomie „Rockefeller Plaza 30” (w którym aluzji do SW jest sporo) główna bohaterka, Liz, spotyka się z Stewenem LaGrange (gra go Peter Dinklage, czyli Tyrion z „Gry o tron”). Rozmawiają na temat pokoju konferencyjnego Narodów Zjednoczonych i kobieta porównuje go do Senatu Galaktycznego, na co mężczyzna odpowiada, że jest podobny, bo również obawiają się rosnących wpływów lordów Sithów. To można uznać za aluzję do wszystkich prequeli.

W jednym z odcinków serialu „Gilmore Girls” („Kochane kłopoty”) dwójka bohaterów - Lorelai i Luke rozmawiają o „Zemście Sithów”, którą widzieli kilka miesięcy wcześniej. Luke krytykuje pojedynek Anakina z Obi-Wanem (a dokładniej sławne „I have the high ground” - „Mam lepszą pozycję”), a Lorelai odsyła go do Internetu, gdzie miliony ludzi dyskutują o filmach Star Wars. Później, w tym samym odcinku, gdy dochodzi między nimi do sprzeczki, Luke, który akurat stoi na dachu, kończy ją twierdząc, że skoro stoi wyżej, to on ma rację.



Z kolei w mieszkaniu Barneya z serialu „Jak poznałem waszą matkę” (to kolejna seria z mnóstwem aluzji do SW) stoi zbroja klona z Epizodu III.

Morderstwo młodzików również trafiło w takiej czy innej formie do popkultury. W jednym z odcinków „American Dad!” córka tytułowego bohatera zostaje przezeń wtrącona do „jamy, z której nie ma wyjścia”, gdyż przeszkadza mu rozmawiać z prezydentem Bushem. Gdy stamtąd wraca, oznajmia, że „zabiła je wszystkie” (tzn. mieszkające tam dzikie zwierzęta), a zrozpaczony ojciec pyta, czy również młodziki, na co dziewczyna pokazuje mu portfel zrobiony z ich skór.

„The Daily Show” jest pełen aluzji do „Gwiezdnych Wojen”, choć o „Zemście” mówi się raczej rzadko. W styczniu 2009 wzmianki doczekał się generał Grievous. Cyborg został również wspomniany w jednym z odcinków „Simpsonów”, który jest poświęcony postaciom, które zmarły w Sadze. Prócz niego wspomina się o „kimkolwiek, kogo grał Jimmy Smits” - chodzi rzecz jasna o Baila. Zresztą, Kent Brockman, prezenter z serialu, w jednym z odcinków ma zdjęcie z R4-G9, astromechem, który poleciał z Obi-Wanem na Utapau. Zwierzaczek bardzo podobny do Grievousa - zresztą, noszący wdzięczne imię Griefer - pojawia się w internetowej grze „Neopets”. Niektórzy też próbują się doszukać aluzji do generała w „Insygniach śmierci”. Hermiona czyta tam „Opowieść o trzech braciach”, w których pojawia się upersonifikowana śmierć, której czaszka bardzo przypomina generalską.

Czasem zdarza się, że twórców popkultury i jej bohaterów zastanawiają rzeczy zdaje się na pozór błahe. Ot choćby w „Family Guyu” Stewie Griffin, dzieciak, który chce przejąć władzę nad światem, duma dlaczego w „Zemście” Palpatine ma biurko.

Ostrokołowce - czy monocykle - podobne do tego, jakie miał generał Grievous, istnieją naprawdę, może tylko są sporo mniejsze. Taki pojazd pojawia się w kreskówce „Jimmy Neutron” i „Facetach w czerni III” w scenie, w której J i K ścigają Borysa Zwierzaka.



Twórcy „Pogromców mitów” to wielcy fani SW, także co chwilę w programie można usłyszeć jakąś aluzję. Do „Zemsty” padła w odcinku, w którym tak zwana młodsza ekipa testowała wykrywacz kłamstw. Grant próbował okłamać Kari i Toniego, że był jednym z Wookieech na planie trzeciego epizodu. Zresztą, odcinek numer 208 ma tytuł „Revenge of the Myth” lub „Sithbusters”.

„NOOOO” Vadera też doczekało doczekało się aluzji nawet w na ogół poważnych programach National Geographic. W odcinku programu „Tornado Intercepts” główny łowca trąb powietrznych nosi maskę lorda zmieniającą głos i głośno wyraża swą dezaprobatę, gdy po kilku tygodniach jego starania nadal nie przynoszą efektów. Z drugiej, mniej poważnej strony, Randy Marsh z „South Parku” krzyczy "NOOOO" jak Vader, gdy okazuje się, że wszyscy Meksykanie opuścili Stany i wrócili do ojczyzny, toteż wszystkie amerykańskie trawniki są pełne liści. „No to zaczynamy zabawę” - cytat Anakina - nie doczekał się aż tak wielu nawiązań, ale można go usłyszeć w "Dead Space 3".

Było też trochę reklam. Orange wykorzystał Vadera przed premierą "Zemsty" i tytuł jest wymieniony w poniższym filmiku, ale poza tym jest tam więcej aluzji do oryginalnej trylogii.



A jak iść do kina, to z pełnym brzuchem. W ten sposób klientów próbowali zdobyć Burger King, Pepsi, M&Ms i Pringles.









Bardzo wiele skeczy z „Robot Chickena” jest poświęconych epizodowi trzeciemu, w tym słynne „I have the high ground”, które rozsławiło słowa Obi-Wana. Ale więcej o tym jutro.
KOMENTARZE (10)

Zemsta Sithów

Weekend 40-lecia – „Zemsta Sithów”: Plakaty

2017-08-19 13:41:20



Wraz z prequelami odeszła bogata i interesująca tradycja tworzenia własnych plakatów filmowych w różnych krajach. Dotyczyło to niestety nie tylko Lucasfilmu, a wszystkich filmów. Przez to nie ma takiej różnorodności jaką mieliśmy przy klasycznej trylogii. Ale to nie znaczy, że tych plakatów nie było.

Pierwszy oczywiście był teaser poster, czyli taki plakat zajawkowy.



Trochę trzeba było poczekać na oficjalny, główny plakat. Od Wersji Specjalnej robił je Drew Struzan. Dokończył swego dziaea. Plakat jest oczywiście mocno w stylu poprzednich, ale właśnie o to chodziło.



Pojawiały się także plakaty promujące film, ale niejako przy okazji. Jak choćby na Celebration III. Zresztą rozdawanie plakatów na tym konwencie ma swoją tradycję, która jest wciąż kontynuowana. Inny specjalny plakat promujący, był związany z obchodami Dnia Ojca.



Najwięcej różnych plakatów pojawiło się przy okazji wejścia filmu do kin. To są tak plakaty, które wisiały w gablotkach, jak również były przewidziane dla kolekcjonerów, czy fanów, którzy chcieli je kupić. Większość z nich ma jednorodny styl.



Zaś wszystkie atrakcje weekendu znajdziecie tutaj.
KOMENTARZE (11)

Zemsta Sithów

Weekend 40-lecia – „Zemsta Sithów”

2017-08-18 19:26:33



„Zemsta Sithów” to temat naszego, kolejnego weekendu obchodów 40-lecia sagi.

Dwanaście lat temu miał to być film zamykający kinową sagę i historię Skywalkerów. Jak każdy film z prequeli, tak i ten spotkał się z mieszanym przyjęciem. Jednym bardzo przypadł do gustu, uznają go za najlepszy z prequeli, najbliższy oryginalnej trylogii, drudzy zarzucają mu rozmycie tematu, zbędną kolorowość, słabe (i krótkie) bitwy, czy w końcu fatalna grę aktorską, w szczególności łamiącą serce Natalie Portman.

Tym razem film George Lucas pisał ponownie sam, tak jak i reżyserował. Znów zdjęcia kręcono w Australii. Jest to pierwszy film z sagi, który w całości był kręcony w studiu. Aktorzy nie wyjechali na lokacje. To nie znaczy, że ich w ogóle nie było. Lucas wysłał drugą ekipę, by nakręciła kilka ujęć, które umieścił w tle. I to nie byle gdzie, filmowcy pojechali do Szwajcarii, Tajlandii, Chin czy Etny. Formalnie są jeszcze zdjęcia z Tunezji, ale te zostały nakręcone przy okazji „Ataku klonów”.

Zdjęcia zaczęły się 30 czerwca 2003. Tym razem Lucasfilm dał nam wgląd w realizację filmu, oczywiście w pewnym ograniczonym zakresie. Po pierwsze Pablo Hidalgo, jeden z nowym wówczas redaktorów oficjalnej strony dostał za zadanie pisać krótkie reportaże z planu, dzień po dniu. Oczywiście były pewne restrykcje. Po pierwsze publikowano je na Hyperspace, płatnej części oficjalnej strony. Po drugie nie wchodził w fabułę. Opisywał wszystko tak by nic nie opisać. Budują coś tam z drewna, dziś na planie pojawił się Hayden Christensen, albo że żegnamy na planie Natalie Portman. Hyperspace wciągał też fanów w produkcję filmu, mogli zarówno nazwać pewne stwory, jak i szczęśliwcy pojawić się na planie. Jednocześnie Jonathan W. Rinzler również pracował dość intensywnie nad pierwszym swoim „Makingiem”. Inna zabawa z fanami, to choćby obiecanie im wykorzystanie jednej z postaci z Expanded Universe. Wyglądało, że to będzie Quinlan Vos, ale ostatecznie padło na kogoś innego.

Technologicznie ILM znów się bardzo postarał i sprostał wyzwaniom. Film może nie był tak przełomowy jak cyfrowy „Atak klonów”, ale kontynuował tę rewolucję. Dzięki Video Village Lucas w końcu mógł oglądać nagrany materiał zaraz po nakręceniu sceny. Mógł go nawet zacząć wstępnie montować. W końcu tym filmem osiągnął to, o czym od dawna marzył, czyli wymieszał proces twórczy. Do tego stopnia, że część scen można było pisać na planie, nawet nie przejmując się dekoracjami. Przecież był blue lub greenscreen. Tak powstała choćby scena w Operze, w dodatku podczas dokrętek, przynajmniej w tej finalnej wersji.

„Zemsta Sithów” zadebiutowała 19 maja 2005. No i stała się najbardziej dochodowym filmem roku, przebiła też „Atak klonów”. Jest też powszechnie lubiana i w przeciwieństwie do dwóch poprzednich filmów, uznawana za względnie dobrą. Są tacy, którzy uważają, że to najlepszy epizod.

O III Epizodzie pisaliśmy nie raz. Z okazji dziesięciolecia przygotowaliśmy też specjalny tydzień.

Tydzień Zemsty Sithów:

W ten weekend zaprezentujemy jeszcze kilka ciekawych wieści związanych z „Zemstą Sithów”, ale póki co zapraszamy do specjalnego quizu.

Zaś wszystkie atrakcje weekendu znajdziecie tutaj.
KOMENTARZE (17)

Zemsta Sithów

„Zemsta Sithów” jutro w HBO

2017-08-09 07:08:19



HBO kontynuuje projekcje „Gwiezdnych Wojen”, w tym tygodniu „Zemsta Sithów”. Trzeci Epizod zobaczymy już jutro, czyli w czwartek 10 sierpnia 2017 o godzinie 20:10. Powtórki kolejno w piątek (11 sierpnia) o 11:30. Jednocześnie w tym samym czasie film można oglądać też na HBO HD. Dodatkowo przed seansami „Zemsty Sithów” w tym tygodniu będzie szansa jeszcze raz zobaczyć „Atak klonów” (w czwartek o 17:45 i w piątek o 09:10).

Lata po rozpoczęciu wojen klonów Sithowie ujawniają tysiącletni spisek, Republika rozpada się, a z popiołów wyrasta złowrogie galaktyczne Imperium. Potwierdzają się najgorsze obawy mistrza Jedi, Mace Windu (Samuel L. Jackson) - skuszony mocą Sithów Anakin Skywalker (Hayden Christensen) przechodzi na ciemną stronę, by przeobrazić się w rezultacie w Dartha Vadera - nowego ucznia Imperatora. Jedi zostają zdziesiątkowani, a Obi-Wan Kenobi (Ewan McGregor) i Mistrz Jedi, Yoda, muszą się ukrywać. Jedyną nadzieją dla Galaktyki są dzieci Anakina - bliźnięta, chłopiec i dziewczynka...

Trzeci chronologicznie film z 2005 to ostatni obraz w cyklu wyreżyserowany przez George’a Lucasa, kończący jego dzieło nad sagą. W pozostałych rolach występują: Natalie Portman, Frank Oz, Ian McDiarmid, Anthony Daniels, Ahmed Best, Kenny Baker, Bruce Spence, Silas Carson, Jimmy Smits i Christopher Lee.

Za tydzień kolejny Epizod, ale już w niedzielę zobaczymy „Łotra 1”.
KOMENTARZE (11)
Loading..