W sieci pojawił się niedawno pełny soundtrack z najnowszego dzieła George’a Lucasa – Epizodu 3. Piractwo to niesłychane, niemniej trzeba wam, drodzy czytelnicy opowiedzieć coś niecoś o tej muzyce. Od razu zastrzegam, że nie odpowiadam na meile z pytaniami „skąd to ściągnąć”. Zastrzegam także, że mam zamiar kupić oryginalną płytę jak tylko się pojawi.
W tekście nie występują żadne spoilery – nawet tytuły utworów (poza jednym wyjątkiem). Zatem ci spoiler-free także mogą bez obaw czytać ten artykuł.
Miałem okazję posłuchać owych utworów oto przed Wami niewielka recenzja muzyki, która grać będzie w tle podczas oglądania Zemsty Sithów. Nie ocenię tutaj z oczywistych względów tego, czy muzyka pasuje do filmu, bo go przed premierą jeszcze nie miałem okazji zobaczyć...
Cały album liczy sobie piętnaście utworów o naprawdę różnej długości. Będą zatem ścieżki 3 minutowe, ale też i siedmio, czy nawet takie, które liczą sobie ponad 13 minut.
Od razu niestety rzuca się w oczy wtórność Williamsa... Odnoszę wrażenie, że ta cała muzyka odnosi się do jednego filmu! Pewne motywy i „powtórzenia” można znaleźć w muzyce z Harrego Pottera 2 i z Ataku Klonów (w HP posłuchajcie sobie utworu „The Quiddich Match”). Podobnie jest niestety z muzyką z ROTS... Motyw początkowy – świetny. Wgniata w fotel, ale to już znamy z 5 wcześniejszych filmów (no tutaj akurat wtórność jest niezbędna – w końcu na te fanfary czekać będzie cały świat!) Zaraz potem następują kawałki marszowe... Miejscami przypominające muzykę z ROTJ, kiedy to flota rebeliancka zbliżała się do Drugiej Gwiazdy Śmierci. Niezłe, całkiem niezłe, ale nie porywa. Cały czas czuję dreszcz kiedy słucham utowru „Battle of Yavin” z drugiego dysku muzyki z ANH.... W przypadku muzyki z ROTS... Jakoś nie bardzo. Drugi utwór – bardzo spokojny ze słyszalnymi w tle motywami z Across the Stars - to akurat jest świetne. Smutne i niosące ze sobą sporą dawkę emocji. Utwór ten staje się w swej dalszej części coraz mroczniejszy z kilkoma znanymi nutami ze Starej Trylogii.
Ścieżka trzecia zaczyna się we frapujący sposób – budując napięcie. Linia melodyczna się rozwija. Wchodzą chóry... Ładne, ale rytm i pomysł to przecież... „Duel of The Fates” – czyżby Williams nic nowego nie mógł wymyślić? Mniej więcej po 1:20 minuty tego utworu zaczyna się wątek do złudzenia przypominający... Harrego Pottera... Potem na moment wracają znowu Gwiezdne wojny w sposób podobny do pojedynku Vadera i Luka na drugiej Gwieździe Śmierci... Gdyby nie ta wstawka kojarząca się z Potterem wszystko byłoby świetne...
Utwór czwarty... Ładny. Wskazuje że dokonała się jakaś zmiana (w kimś? w czymś?) Jest jakby kontynuacją ścieżki 2. W moim mniemaniu dopełnia ją. Smutny. Na pewno będzie towarzyszyć jakieś wielkiej scenie...
W kolejnym, piątym utworze motyw zawarty na początku kojarzy mi się z Indianą Jonesem i z jakimś wchodzeniem do podziemi... Potem chwila suspensu, oczekiwania i wyciszenie, jakby w owym grobowcu zgasła nam pochodnia. A potem znowu przyśpieszenie – ucieczka przed mumią... ;) Jeśli odnieść to do SW to przypomina się „On The Conveyor Belt" z AOTC... Zatem znowu nic takiego szczególnie nowego. Inne nuty – pomysł ten sam.
Ścieżka kolejna – z numerem sześć. Mroczna... Bardzo. Jeden dominujący dźwięk na początku. Potem bardzo powoli nad tłem narasta właściwa melodia, która gubi się ponownie, aby przejść po chwili w lekkie nuty Marszu Imperialnego i zraz potem w motyw Skywalkera z ANH. Potem znowu jest mrocznie... Coś się jednak zaczyna dziać. Dzwięki przypominające muzykę towarzyszącą temu jak Luke wpadł do jaskini Rancora. A potem już dokładnie cała fraza wstawiona taka, jaką słyszeliśmy przy eksplozji Death Star. Utwór bardzo dobry.
Kolejny – z numerem 7. Dynamicznie się zaczyna i zaraz potem gaśnie nieco. Jakbyśmy widzieli Luke’a przekradającego się po wylądowaniu w Mieście w Chmurach... A potem znowu marszowe rytmy – wskazujące na dynamikę danej sceny. Standardowa muzyka na podkład i budująca nastrój... Nic szczególnego.
Utwór ósmy – jakby nieco indyjski. Może to jakaś nowa planeta pokazana? Mniej więcej w połowie zmienia się na taki już „normalny”. W sumie – dość monotonny podkład...
Dziewiątka... WYPAS. Coś nowego, ze słyszalnymi w tle znanymi nutami – przechodzi w koncu w niemal dokłądną kopię muzyki towarszyszącej pojedynkowi Vadera i Luke’a na DS2 i w Bespinie. Potem chwila narastania nastroju i znowu pojedynek Luke’a z Vaderem. A potem znowu dynamika... i wchodzi motyw z utworu trzeciego... i fraza z motywem Skywalkera z ANH... Świetne połączenie tego co było z nowościami.
Utwór 10 – Na początku swoją wróżbę wypowie Galadriela... Eeee. To nie ten film. Ale skojarzenie natychmiastowe. Potem wchodzi dynamika z chórami jak w „Duel of the Fates”. W tle troszke zalatuje Harrym Potterem i jakimś motywem z walki z filmów o Heńku Garncarzu. Potem mamy uspokojenie nastroju... Ładne, ale nie jest to jakaś fraza wpadająca w ucho.
Nadeszła pora na jedenastkę. Skojarzenie z Motywem towarszyszącym Schmi i Anakinowi na początku i w ogóle z wyścigiem podów. Może ten utwór będzie towarzyszył Padme? Ktoś się czegoś boi – takie odnoszę wrażenie, kiedy staram sobie wyobrazić scenę której ma towarszyszyć ta muzyka. Potem wzrost napięcia – dzieje się coś wielkiego... Może ktoś umiera? Kilka nut z Marsza Imperium i chyba już wiemy, że zło triumfuje. A na końcu motyw związany z Imperatorem Palpatine.
Dwunastka – Coś się ma stać. Napięcie rośnie a potem nagle opada bez kulminacji. Zaczyna płynąć spokojna melodia, która staje się potem nieco mroczniejsza, ale cały czas przebija przez nią nadzieja. Standardowy podkład pod scenę...
Trzynastka – Kolejny standardowy podkład z wydźwiękiem marszowym, a potem przejście do cichych i spokojnych nut. (może lot gdzieś?) Po półtorej minuty – ładnieje. Jakby jakieś fanfary nieśmiło przebijające się do naszych uszu podobne nieco do Across the Stars. Melodia cichnie...
Utwór numer czternaście – znowu Harry Potter na początku. Potem lekkie przejście do Indiany Jonesa na jakieś wyspie skarbów i powrót do Pottera (do motywu głównego z HP – bardzo podobne). Potem przejście w dokładną kopię nut z pogrzebu - kremacji Qui-Gona z TPM.
I wreszcie piętnastka – finał. Według mnie MAJSTERSZTYK! Najpierw coś podobnego do Princess Leia Theme, potem dokładne nuty Skywalker Theme jak przy zachodzie słońca na Tatooine... Napisy końcowe – znowu znana melodia, ale tylko kawałek jest tego co znamy z każdego Epizodu. Małe przejście i wraca nam Princess Leia Theme (wszystko to już podczas trwania napisów). Potem wchodzi motyw z utworu 3 z tej płyty (Battle of Heroes) Potem... Coś niesamowitego! Malutkie przejście i... THE THRONE ROOM z „A New Hope”, które się jednak nieco uspokaja. Jest jakby nieco wolniejsze od oryginalnego. Tam gdzie powinny się w ANH zacząć napisy końcowe, tutaj powtarza się motyw z Throne Room, by zaraz potem przejść w motyw Skywalkera prowadzony przez jeden instrument. Bardzo smutno, ale czuje się nadzieję! Potem znowu wraca nieco dynamiczniejszy motyw dekoracji z ANH ale bardziej rytmicznie, marszowo. Melodia ta trwa 13 minut z kawałkiem i jest doskonałym połączeniem Starej i Nowej Trylogii. To jest mój ulubiony utwór. Tutaj czuje się, że powtórzenie i przemontowanie motywów nastąpiło rozmyślnie, a nie jak w przypadku kilku innych melodii... Gdzie mam wrażenie, że po prostu zabrakło pomysłów.
Jak ocenić muzykę z ROTS? Ciężko mi to zrobić – ładnie słucha się tego bez filmu, aczkolwiek, nie jest to muzyka w żaden sposób rewolucyjna. Nie ma tutaj czegoś na miarę Imperial March, Skywalker Theme, Across the Stars czy Duel of the Fates. Dobra muzyka, ale nie wybija się szczególnie. Chyba najgorsza z pośród wszystkich sześciu filmów Star Wars. Nie zmienia to faktu, że NAJGORSZA w tym wypadku i tak stawia poprzeczkę bardzo wysoko...
W tekście nie występują żadne spoilery – nawet tytuły utworów (poza jednym wyjątkiem). Zatem ci spoiler-free także mogą bez obaw czytać ten artykuł.
Miałem okazję posłuchać owych utworów oto przed Wami niewielka recenzja muzyki, która grać będzie w tle podczas oglądania Zemsty Sithów. Nie ocenię tutaj z oczywistych względów tego, czy muzyka pasuje do filmu, bo go przed premierą jeszcze nie miałem okazji zobaczyć...
Cały album liczy sobie piętnaście utworów o naprawdę różnej długości. Będą zatem ścieżki 3 minutowe, ale też i siedmio, czy nawet takie, które liczą sobie ponad 13 minut.
Od razu niestety rzuca się w oczy wtórność Williamsa... Odnoszę wrażenie, że ta cała muzyka odnosi się do jednego filmu! Pewne motywy i „powtórzenia” można znaleźć w muzyce z Harrego Pottera 2 i z Ataku Klonów (w HP posłuchajcie sobie utworu „The Quiddich Match”). Podobnie jest niestety z muzyką z ROTS... Motyw początkowy – świetny. Wgniata w fotel, ale to już znamy z 5 wcześniejszych filmów (no tutaj akurat wtórność jest niezbędna – w końcu na te fanfary czekać będzie cały świat!) Zaraz potem następują kawałki marszowe... Miejscami przypominające muzykę z ROTJ, kiedy to flota rebeliancka zbliżała się do Drugiej Gwiazdy Śmierci. Niezłe, całkiem niezłe, ale nie porywa. Cały czas czuję dreszcz kiedy słucham utowru „Battle of Yavin” z drugiego dysku muzyki z ANH.... W przypadku muzyki z ROTS... Jakoś nie bardzo. Drugi utwór – bardzo spokojny ze słyszalnymi w tle motywami z Across the Stars - to akurat jest świetne. Smutne i niosące ze sobą sporą dawkę emocji. Utwór ten staje się w swej dalszej części coraz mroczniejszy z kilkoma znanymi nutami ze Starej Trylogii.
Ścieżka trzecia zaczyna się we frapujący sposób – budując napięcie. Linia melodyczna się rozwija. Wchodzą chóry... Ładne, ale rytm i pomysł to przecież... „Duel of The Fates” – czyżby Williams nic nowego nie mógł wymyślić? Mniej więcej po 1:20 minuty tego utworu zaczyna się wątek do złudzenia przypominający... Harrego Pottera... Potem na moment wracają znowu Gwiezdne wojny w sposób podobny do pojedynku Vadera i Luka na drugiej Gwieździe Śmierci... Gdyby nie ta wstawka kojarząca się z Potterem wszystko byłoby świetne...
Utwór czwarty... Ładny. Wskazuje że dokonała się jakaś zmiana (w kimś? w czymś?) Jest jakby kontynuacją ścieżki 2. W moim mniemaniu dopełnia ją. Smutny. Na pewno będzie towarzyszyć jakieś wielkiej scenie...
W kolejnym, piątym utworze motyw zawarty na początku kojarzy mi się z Indianą Jonesem i z jakimś wchodzeniem do podziemi... Potem chwila suspensu, oczekiwania i wyciszenie, jakby w owym grobowcu zgasła nam pochodnia. A potem znowu przyśpieszenie – ucieczka przed mumią... ;) Jeśli odnieść to do SW to przypomina się „On The Conveyor Belt" z AOTC... Zatem znowu nic takiego szczególnie nowego. Inne nuty – pomysł ten sam.
Ścieżka kolejna – z numerem sześć. Mroczna... Bardzo. Jeden dominujący dźwięk na początku. Potem bardzo powoli nad tłem narasta właściwa melodia, która gubi się ponownie, aby przejść po chwili w lekkie nuty Marszu Imperialnego i zraz potem w motyw Skywalkera z ANH. Potem znowu jest mrocznie... Coś się jednak zaczyna dziać. Dzwięki przypominające muzykę towarzyszącą temu jak Luke wpadł do jaskini Rancora. A potem już dokładnie cała fraza wstawiona taka, jaką słyszeliśmy przy eksplozji Death Star. Utwór bardzo dobry.
Kolejny – z numerem 7. Dynamicznie się zaczyna i zaraz potem gaśnie nieco. Jakbyśmy widzieli Luke’a przekradającego się po wylądowaniu w Mieście w Chmurach... A potem znowu marszowe rytmy – wskazujące na dynamikę danej sceny. Standardowa muzyka na podkład i budująca nastrój... Nic szczególnego.
Utwór ósmy – jakby nieco indyjski. Może to jakaś nowa planeta pokazana? Mniej więcej w połowie zmienia się na taki już „normalny”. W sumie – dość monotonny podkład...
Dziewiątka... WYPAS. Coś nowego, ze słyszalnymi w tle znanymi nutami – przechodzi w koncu w niemal dokłądną kopię muzyki towarszyszącej pojedynkowi Vadera i Luke’a na DS2 i w Bespinie. Potem chwila narastania nastroju i znowu pojedynek Luke’a z Vaderem. A potem znowu dynamika... i wchodzi motyw z utworu trzeciego... i fraza z motywem Skywalkera z ANH... Świetne połączenie tego co było z nowościami.
Utwór 10 – Na początku swoją wróżbę wypowie Galadriela... Eeee. To nie ten film. Ale skojarzenie natychmiastowe. Potem wchodzi dynamika z chórami jak w „Duel of the Fates”. W tle troszke zalatuje Harrym Potterem i jakimś motywem z walki z filmów o Heńku Garncarzu. Potem mamy uspokojenie nastroju... Ładne, ale nie jest to jakaś fraza wpadająca w ucho.
Nadeszła pora na jedenastkę. Skojarzenie z Motywem towarszyszącym Schmi i Anakinowi na początku i w ogóle z wyścigiem podów. Może ten utwór będzie towarzyszył Padme? Ktoś się czegoś boi – takie odnoszę wrażenie, kiedy staram sobie wyobrazić scenę której ma towarszyszyć ta muzyka. Potem wzrost napięcia – dzieje się coś wielkiego... Może ktoś umiera? Kilka nut z Marsza Imperium i chyba już wiemy, że zło triumfuje. A na końcu motyw związany z Imperatorem Palpatine.
Dwunastka – Coś się ma stać. Napięcie rośnie a potem nagle opada bez kulminacji. Zaczyna płynąć spokojna melodia, która staje się potem nieco mroczniejsza, ale cały czas przebija przez nią nadzieja. Standardowy podkład pod scenę...
Trzynastka – Kolejny standardowy podkład z wydźwiękiem marszowym, a potem przejście do cichych i spokojnych nut. (może lot gdzieś?) Po półtorej minuty – ładnieje. Jakby jakieś fanfary nieśmiło przebijające się do naszych uszu podobne nieco do Across the Stars. Melodia cichnie...
Utwór numer czternaście – znowu Harry Potter na początku. Potem lekkie przejście do Indiany Jonesa na jakieś wyspie skarbów i powrót do Pottera (do motywu głównego z HP – bardzo podobne). Potem przejście w dokładną kopię nut z pogrzebu - kremacji Qui-Gona z TPM.
I wreszcie piętnastka – finał. Według mnie MAJSTERSZTYK! Najpierw coś podobnego do Princess Leia Theme, potem dokładne nuty Skywalker Theme jak przy zachodzie słońca na Tatooine... Napisy końcowe – znowu znana melodia, ale tylko kawałek jest tego co znamy z każdego Epizodu. Małe przejście i wraca nam Princess Leia Theme (wszystko to już podczas trwania napisów). Potem wchodzi motyw z utworu 3 z tej płyty (Battle of Heroes) Potem... Coś niesamowitego! Malutkie przejście i... THE THRONE ROOM z „A New Hope”, które się jednak nieco uspokaja. Jest jakby nieco wolniejsze od oryginalnego. Tam gdzie powinny się w ANH zacząć napisy końcowe, tutaj powtarza się motyw z Throne Room, by zaraz potem przejść w motyw Skywalkera prowadzony przez jeden instrument. Bardzo smutno, ale czuje się nadzieję! Potem znowu wraca nieco dynamiczniejszy motyw dekoracji z ANH ale bardziej rytmicznie, marszowo. Melodia ta trwa 13 minut z kawałkiem i jest doskonałym połączeniem Starej i Nowej Trylogii. To jest mój ulubiony utwór. Tutaj czuje się, że powtórzenie i przemontowanie motywów nastąpiło rozmyślnie, a nie jak w przypadku kilku innych melodii... Gdzie mam wrażenie, że po prostu zabrakło pomysłów.
Jak ocenić muzykę z ROTS? Ciężko mi to zrobić – ładnie słucha się tego bez filmu, aczkolwiek, nie jest to muzyka w żaden sposób rewolucyjna. Nie ma tutaj czegoś na miarę Imperial March, Skywalker Theme, Across the Stars czy Duel of the Fates. Dobra muzyka, ale nie wybija się szczególnie. Chyba najgorsza z pośród wszystkich sześciu filmów Star Wars. Nie zmienia to faktu, że NAJGORSZA w tym wypadku i tak stawia poprzeczkę bardzo wysoko...
Yako
11.04.2005