Pytań o “Zemstę Sithów” ciąg dalszy.
P: Czytałem wiele artykułów o kręceniu Epizodu III i okazuje się, że zmorą dla animatorów był C-3PO, bo trzeba było czyścić odbicia na jego lśniącym pokryciu, praktycznie w każdej scenie. Ale tak sobie myślę, skoro on ma nowe, lśniące pokrycie, to po co czyścić odbicia? Przecież one właśnie powinny tam wystąpić?
O: To nie fakt, że C-3PO odbijał inne obrazy był problemem. Było nim, to co on odbijał. Podczas kręcenia scen z C-3PO na jego metalowej skórze widać było podłogę, postacie stojące obok, rekwizyty... ale także kamerzystę, światła, cały osprzęt, wliczając to narzędzia do przesuwania kamery, George’a Lucasa i innych członków ekipy. Plan filmowy już nie przypomina tego, co powinno być odbite w realnym świecie. Dobry przykład to weranda Padme, gdyż to była jedna z najbardziej skończonych scenografii zbudowanych dla Epizodu III. Z punktu widzenia kamery wszystko było widać doskonale, piękna scenografia i architektura, ale w C-3PO odbijał się bajzel jaki był po drugiej stronie, wszystkie elementy, potrzebne do utrzymania kamery, pudła, ekipa siedząca czy krzątająca się i mnóstwo sprzętu. To właśnie trzeba było wymazać. Taka technologia nie była dostępna przy klasycznej trylogii, więc tam musieli zdecydowanie bardziej uważać. Nie zawsze się to zdarzyło. Więc choćby w Epizodzie V, w jednym ujęciu w mieście Chmurach można wypatrzeć na pokrywie C-3PO odbicie kamerzysty jadącego by zrobić zbliżenie.