Parck skrzywił się. Quesothowie będą cierpieć, jak 20 i więcej ras, które znajdowały się pod panowaniem Nuso Esvy. Odkąd ów obcy i jego lud - wojownicy, których dumnie nazywał Wybranymi - przylecieli z nadal niezydentyfikowanej planety w Nieznanych Regionach, wycinali sobie krwawą ścieżkę przez ludzi, światy a nawet małe konfederacje. Z nich wszystkich tylko Thrawn zatrzymał pochód Nuso Esvy i zaczął spychać go z powrotem.
Ale zwycięstwo przyszło wielkim kosztem. Wybrani walczyli z fanatycznym oddaniem i zmusili swoich poddanych do walki u ich boku z taką samą upartą zawziętością.
Gorzej, z każdym odwrotem Wybrani, podążający za Nuso Esvą, wypalali ziemię i niszczyli wszystko czego nie mogli ze sobą zabrać, nie tylko broń, ale i to, co potrzebne było danej populacji do przetrwania następnej zimy czy suchej pory. Miliony istot zginęły podczas podbojów Nuso Esvy, a kolejne miliony podczas jego ucieczek.
Do tej liczby zaliczały się setki tysięcy Strommów, którzy zostali schwytani w krzyżowy ogień i zostali na spalonej ziemi, kiedy Thrawn w końcu przegonił Esvę z ich świata. Zachowanie Nyamy zdziwiło Parcka. Czy nie chciał on, żeby ich sojusznicy, Quesothowie, przestali cierpieć pod żelaznym butem watażki?
- Naszym zadaniem, jako cywilizowanych ludzi, jest zmniejszenie tego cierpienia tak bardzo jak się da - powiedział Thrawn. Jeśli poruszył go brak współczucia, jakie zaprezentował Nyama, nie pokazał tego. - Chciałbym zobaczyć zapisy waszych walk z Quesothami. W walce z insektoidami nawet dawno zapomniane bitwy mogą nam pomóc.
- Zapisy są stare i fragmentaryczne - powiedział Nyama. - Będą bezużyteczne. Teraz użyją strategii i taktyki jakimi walczy Nuso Esva.
- Rzeczywiście może zmienić stategię - rzekł Thrawn, zamyślony. - Ale jeśli żołnierze Quesothów nadal używają starożytnej broni, mogą też na polu walki używać starej taktyki.
Dowódca eskadry myśliwców TIE, baron Soontir Fel, siedzący obok Balkina, poruszył się na krześle. - Te tarcze w kształcie parasoli, które chronią centralną część miasta, trudno uznać za starożytną broń - zwrócił wszystkim uwagę.
- To prawda - zgodził się Thrawn. - Łącznik Nyama może mieć rację. Pewnie będziemy mieli do czynienia z połączonymi taktykami, które ciężko nam będzie odeprzeć. - Spojrzał na Parcka. - Potrzebujemy informacji, kapitanie. Więcej i lepszych. Pracujemy na ślepo.
- Jak szybko pada niezwyciężony Mistrz Wojowników - powiedział sarkastycznie Nyama.
- Łącznik Nyama chciał powiedzieć - młody doradca odezwał się znowu - że aktualne informacje są potrzebne podczas przygotowań do walki. - Spojrzał szybko i krótko na Nyamę. - Sugeruje też, że może znajdzie się sposób na ich uzyskanie.
Oczy Thrawna zwęziły się. - Proszę kontynuować.
Nyama skrzywił się.
- Jak już mówiliśmy, byliśmy sojusznikami Quesothów przez wiele lat. W związku z tym mamy kontakty wśród Czerwonych Quesothów. Może porozmawiam z jednym z nich w waszym imieniu.
- Powiedział pan, że są oni bezwarunkowo lojalni wobec królowej - przypomniał mu Balkin. - Co dobrego wyniknie z takiej rozmowy?
- Powiedziałem, że lojalni są żołnierze - odparował Nyama. - Oni i robotnicy nie są specjalnie inteligentni i nie podejmują własnych decyzji. Nie powiedziałem, że to samo dotyczy Kręgów i Średniego Szczebla.
- Ale nadal są lojalni? - naciskał Balkin.
- Powiedziałem, że mogą myśleć za siebie - Nyama niemal krzyknął. - Głuchy jesteś, ty bladoskóry...
- Łącznik Nyama chciał powiedzieć - wtrącił szybko doradca - że istnieje mała ale ciągle rosnąca opozycja przeciwko sojuszowi Czerwonej Królowej z Nuso Esvą. Jeśli się z nimi skontaktujemy, może oni uzyskają informacje, na jakich nam zależy.
Nyama spoglądał na doradcę, ale skinął głową na znak zgody. - Oczywiście, jeśli będzie to w ich mocy - zaznaczył.
- Jakie są ich możliwości? - zapytał Fel.
- Niewielkie - powiedział Nyama. - Kręgi to doradcy królowej i arystokracja. Są najbardziej inteligentni, ale mówią i myślą, zamiast działać. Średni Szczebel dogląda robotników, więc nie są aż tak inteligentni. Ale można przemówić im do rozsądku, i mogą zdobyć informacje, do pewnego stopnia.
- Powinno pójść łatwo - zapewnił go Thrawn. - Potrzebuję tylko, żeby jeden z nich przemycił do pokoju Nuso Esvy holokamerę.
- Holokamerę? - powtórzył zdumiony Nyama.
- Nuso Esva nie zabrał ze sobą wielu dzieł sztuki, kiedy uciekł na Quethold - wyjaśnił Thrawn. - To co ma, znajduje się w kolekcji królowej. Chcę wiedzieć, co wybrał.
Nyama prychnął i potrząsnął głową.
- Pańska obsesja na punkcie sztuki, Wielki Admirale, jest bardziej niepokojąca niż na punkcie Nuso Esvy.
- To obie obsesje pozwoliły na przegonienie Esvy z Oristromu i dały pańskiemu ludowi wolność - przypomniał Fel.
Nyama spojrzał na niego. Ale nie miał na to odpowiedzi, i wszyscy w pokoju to wiedzieli. - Ma pan przy sobie tą holokamerę? - zapytał, zwracając się do Thrawna.
Ale zwycięstwo przyszło wielkim kosztem. Wybrani walczyli z fanatycznym oddaniem i zmusili swoich poddanych do walki u ich boku z taką samą upartą zawziętością.
Gorzej, z każdym odwrotem Wybrani, podążający za Nuso Esvą, wypalali ziemię i niszczyli wszystko czego nie mogli ze sobą zabrać, nie tylko broń, ale i to, co potrzebne było danej populacji do przetrwania następnej zimy czy suchej pory. Miliony istot zginęły podczas podbojów Nuso Esvy, a kolejne miliony podczas jego ucieczek.
Do tej liczby zaliczały się setki tysięcy Strommów, którzy zostali schwytani w krzyżowy ogień i zostali na spalonej ziemi, kiedy Thrawn w końcu przegonił Esvę z ich świata. Zachowanie Nyamy zdziwiło Parcka. Czy nie chciał on, żeby ich sojusznicy, Quesothowie, przestali cierpieć pod żelaznym butem watażki?
- Naszym zadaniem, jako cywilizowanych ludzi, jest zmniejszenie tego cierpienia tak bardzo jak się da - powiedział Thrawn. Jeśli poruszył go brak współczucia, jakie zaprezentował Nyama, nie pokazał tego. - Chciałbym zobaczyć zapisy waszych walk z Quesothami. W walce z insektoidami nawet dawno zapomniane bitwy mogą nam pomóc.
- Zapisy są stare i fragmentaryczne - powiedział Nyama. - Będą bezużyteczne. Teraz użyją strategii i taktyki jakimi walczy Nuso Esva.
- Rzeczywiście może zmienić stategię - rzekł Thrawn, zamyślony. - Ale jeśli żołnierze Quesothów nadal używają starożytnej broni, mogą też na polu walki używać starej taktyki.
Dowódca eskadry myśliwców TIE, baron Soontir Fel, siedzący obok Balkina, poruszył się na krześle. - Te tarcze w kształcie parasoli, które chronią centralną część miasta, trudno uznać za starożytną broń - zwrócił wszystkim uwagę.
- To prawda - zgodził się Thrawn. - Łącznik Nyama może mieć rację. Pewnie będziemy mieli do czynienia z połączonymi taktykami, które ciężko nam będzie odeprzeć. - Spojrzał na Parcka. - Potrzebujemy informacji, kapitanie. Więcej i lepszych. Pracujemy na ślepo.
- Jak szybko pada niezwyciężony Mistrz Wojowników - powiedział sarkastycznie Nyama.
- Łącznik Nyama chciał powiedzieć - młody doradca odezwał się znowu - że aktualne informacje są potrzebne podczas przygotowań do walki. - Spojrzał szybko i krótko na Nyamę. - Sugeruje też, że może znajdzie się sposób na ich uzyskanie.
Oczy Thrawna zwęziły się. - Proszę kontynuować.
Nyama skrzywił się.
- Jak już mówiliśmy, byliśmy sojusznikami Quesothów przez wiele lat. W związku z tym mamy kontakty wśród Czerwonych Quesothów. Może porozmawiam z jednym z nich w waszym imieniu.
- Powiedział pan, że są oni bezwarunkowo lojalni wobec królowej - przypomniał mu Balkin. - Co dobrego wyniknie z takiej rozmowy?
- Powiedziałem, że lojalni są żołnierze - odparował Nyama. - Oni i robotnicy nie są specjalnie inteligentni i nie podejmują własnych decyzji. Nie powiedziałem, że to samo dotyczy Kręgów i Średniego Szczebla.
- Ale nadal są lojalni? - naciskał Balkin.
- Powiedziałem, że mogą myśleć za siebie - Nyama niemal krzyknął. - Głuchy jesteś, ty bladoskóry...
- Łącznik Nyama chciał powiedzieć - wtrącił szybko doradca - że istnieje mała ale ciągle rosnąca opozycja przeciwko sojuszowi Czerwonej Królowej z Nuso Esvą. Jeśli się z nimi skontaktujemy, może oni uzyskają informacje, na jakich nam zależy.
Nyama spoglądał na doradcę, ale skinął głową na znak zgody. - Oczywiście, jeśli będzie to w ich mocy - zaznaczył.
- Jakie są ich możliwości? - zapytał Fel.
- Niewielkie - powiedział Nyama. - Kręgi to doradcy królowej i arystokracja. Są najbardziej inteligentni, ale mówią i myślą, zamiast działać. Średni Szczebel dogląda robotników, więc nie są aż tak inteligentni. Ale można przemówić im do rozsądku, i mogą zdobyć informacje, do pewnego stopnia.
- Powinno pójść łatwo - zapewnił go Thrawn. - Potrzebuję tylko, żeby jeden z nich przemycił do pokoju Nuso Esvy holokamerę.
- Holokamerę? - powtórzył zdumiony Nyama.
- Nuso Esva nie zabrał ze sobą wielu dzieł sztuki, kiedy uciekł na Quethold - wyjaśnił Thrawn. - To co ma, znajduje się w kolekcji królowej. Chcę wiedzieć, co wybrał.
Nyama prychnął i potrząsnął głową.
- Pańska obsesja na punkcie sztuki, Wielki Admirale, jest bardziej niepokojąca niż na punkcie Nuso Esvy.
- To obie obsesje pozwoliły na przegonienie Esvy z Oristromu i dały pańskiemu ludowi wolność - przypomniał Fel.
Nyama spojrzał na niego. Ale nie miał na to odpowiedzi, i wszyscy w pokoju to wiedzieli. - Ma pan przy sobie tą holokamerę? - zapytał, zwracając się do Thrawna.
Stele2011-09-29 21:05:52
Wszyscy lordowie postendorowi też byli patriotami. Raptem bronili swych rodzinnych światów przy użyciu tego, co mieli na zbyciu. A gdy one były bronione, to zajmowali się ochroną innych systemów. ;)
Co Thrawn właściwie zrobił? Porzucił tradycje własnego ludu, za co został wygnany. Zaciągnął się do imperialnych, przysięgając wierność Imperatorowi i Imperium. Talent miał, to dobrze pracował. Cały czas na boku podprowadzał jednak technologię, fundusze i materiał genetyczny do budowy Imperium Ręki. Gdy tylko nadarzała się okazja, ustawał sobie misję w rodzinne strony, by doglądać prywatnych interesów. No i jak tu się dziwić Palpiemu, że obcym nie specjalnie ufał? Imperium Ręki nawet niespecjalnie pasuje do teorii, jakoby wszyscy o Vongach wiedzieli.
Kassila2011-09-29 13:54:26
Stele --> A, że niby to był pic na wodę? Że Thrawn nie potrzebował dzieł sztuki, tylko logika nakazywała Esvie zrobienie pułapki w tym dokładnie miejscu? I miało mu się wydawać, że rzeźbami skołuje Thrawna?
Ależ nie był prywaciarzem, tylko patriotą :D Pamiętasz, jak mówił, że zrobi wszystko, co konieczne, żeby obronić swój lud? Nie więcej. Ale i nie mniej. Widocznie uznał to za konieczne :D Potrzebował najlepszych - u niego raczej nie groziło im zmarnotrawienie talentu. Jak już Przestrzeń Chissów była chroniona, mógł się zająć obroną na szerszą skalę. Z najlepszymi żołnierzami pod słońcem :)
Stele2011-09-28 18:15:20
Gdzie tu niby Thrawn przekombinował z analizą sztuki? Czytałem to wielce na raty, ale pamiętam raczej, że sam się z tego śmiał :P
Średnio podoba mi się cała koncepcja Imperium Ręki. Thrawn wychodzi tu na strasznego prywaciarza, który jedynie zagrabiał wojska Palpiego. Cóż, takie są konsekwencje rekrutacji zdolnych i ambitnych przeciwników we własne szeregi. Chciałbym usłyszeć oficjalne dalsze losy Ali Tarrak i zobaczyć, czy postępowała podobnie. ;)
Alex Wolf2011-09-27 02:12:10
fajny wstęp do Dziedzica Imperium :)
Kassila2011-09-26 12:49:36
Codzienna służba w Nieznanych Rejonach, sympatyczny, zróżnicowany rasowo 501., Thrawn w analizie sztuki przechodzący samego siebie (tu Zahn poszedł po bandzie - przegiął nawet jak dla mnie) i złotooki watażka, którego wyznawcami są Luke, Leia i Rukh:) Innymi słowy: ciekawa historyjka ukazująca Imperialnych w takim świetle, w jakim powinna:) I wielki plus za Stenta:D
Tylko dlaczego Robale?! Mieszka tam chyba też ktoś inny. Ech, trudno: 9/10 za Chissów:P