Ostatni głośnik znajdował się nie dalej niż dwieście metrów od unieruchomionych czołgów i trzystu pięćdziesięciu żołnierzy otaczających je. Fel patrzył na nich uważnie, kiedy unosił się nad platformą w pozycji defensywnej, zastanawiając się czy zdecydują się podjąć jakąś akcję przeciwko wahadłowcowi, z którego wychodziła para techników, opuszczając się na platformę przy głośniku.
Ale żołnierze nie zrobili niczego. Mieli zaatakować czołgi, zrobili to i oczekiwali na dalsze instrukcje.
- Cierpliwości - mruknął do nich Fel.
Ze zniszczonego włazu czołgu wyszło dwóch Wybranych Nuso Esvy, ich żółte oczy błyszczały w słońcu. Jeden z nich wskazał na Fela i unieśli blastery.
Zestrzelił ich jednym strzałem. Żołnierze nie poruszyli się.
Fel sprawdził pozostałe włazy czołgów a potem obleciał teren w poszukiwaniu innych Wybranych. Jak rozkazał Thrawn, ten głośnik pozostał nieruszony, lekko tylko uszkodził kable odpowiadające za komunikację i zasilanie. Oznaczało to, że technicy musieli teraz nie tylko przygotować specjalną wiadomość, którą przygotował Thrawn w Mowie Żołnierzy, ale też połączyć zasilanie z generatorem umieszczonym w wahadłowcu.
Kiedy myślał o szturmowcach Sanjina walczących o przeżycie z inną grupą żołnierzy, miał nadzieję, że technicy szybko się uwiną.
Dwie ulice dalej nadchodziła kolejna para Wybranych. Fel skierował maszynę w tym kierunku i czekał aż wyjdą z kryjówki.
Po chwili, niespodziewanie, głośnik ożył, wypełniając powietrze głośnością i intensywnością tak wielką, że czuł ją przez dolną część kadłuba TIE, kiedy wiadomość Thrawna niosła się przez tą część miasta. Skończyła się i zaczęła od nowa.
Przez moment nic się nie działo. Fel wstrzymał oddech...
I nagle wszyscy żołnierze stojący przy czołgach poruszyli się i bardziej jak fala ciemnego płynu niż skupisko żywych istot, pomaszerowali w stronę pałacu.
Żołnierze znowu przypuścili atak na okna domu, a Sanjin i pozostali szturmowcy wycofali się do jednego z pokoi aby tam oddać życie, kiedy Lhagva usłyszał ponad hałasem wystrzałów i uderzeń mieczy oraz maczug stłumiony dźwięk głośników. Zmarszczył brwi, zdziwiony dziwną wiadomością.
A potem, bez słowa, żołnierze opuścili broń. Odwrócili się i szybko przechodząc przez drzwi i dziury w ścianach, które wybili, skierowali sie do miasta, zostawiając szturmowców oddychających ciężko w pustym pokoju.
Sanjin pierwszy odzyskał głos.
- Co to, na pustkę, było? - zapytał.
Lhagva z trudem znalazł ślinę, żeby zwilżyć wyschnięte usta.
- Nie słyszał pan głośnika, prawda?
- Nie, wydawało mi się, że oberwałem maczugą - powiedział Sanjin, pocierając ostrożnie i bez efektu jedną stronę hełmu. - To nie blokuje uderzeń tak dobrze, jak mi się wydawało. Co się stało? Czy królowa się poddała?
- Nie sądzę - odparł Lhagva. - Wyglądało to na coś, co przygotował Thrawn.
- Myślałem, że nie można podrobić Mowy Żołnierzy - powiedział jeden ze szturmowców, podchodząc do rannego kolegi z apteczką w dłoni.
- Nie podrobił jej. - powiedział Lhagva. - To było nagranie pochodzące z ust samej królowej.
- Przetłumacz - polecił Sanjin.
- Wejdźcie przez drzwi do Siedliska. Otoczcie i chrońcie gości.
- Ale czy to nie znaczy, że mają chronić Nuso Esvę? - zapytał jeden ze szturmowców. - Jak to nam pomoże?
- Ale - powiedział Sanjin, a Lhagva mógł wyobrazić sobie jego ponury uśmiech pod hełmem - Nuso Esva o tym nie wie.
Ale żołnierze nie zrobili niczego. Mieli zaatakować czołgi, zrobili to i oczekiwali na dalsze instrukcje.
- Cierpliwości - mruknął do nich Fel.
Ze zniszczonego włazu czołgu wyszło dwóch Wybranych Nuso Esvy, ich żółte oczy błyszczały w słońcu. Jeden z nich wskazał na Fela i unieśli blastery.
Zestrzelił ich jednym strzałem. Żołnierze nie poruszyli się.
Fel sprawdził pozostałe włazy czołgów a potem obleciał teren w poszukiwaniu innych Wybranych. Jak rozkazał Thrawn, ten głośnik pozostał nieruszony, lekko tylko uszkodził kable odpowiadające za komunikację i zasilanie. Oznaczało to, że technicy musieli teraz nie tylko przygotować specjalną wiadomość, którą przygotował Thrawn w Mowie Żołnierzy, ale też połączyć zasilanie z generatorem umieszczonym w wahadłowcu.
Kiedy myślał o szturmowcach Sanjina walczących o przeżycie z inną grupą żołnierzy, miał nadzieję, że technicy szybko się uwiną.
Dwie ulice dalej nadchodziła kolejna para Wybranych. Fel skierował maszynę w tym kierunku i czekał aż wyjdą z kryjówki.
Po chwili, niespodziewanie, głośnik ożył, wypełniając powietrze głośnością i intensywnością tak wielką, że czuł ją przez dolną część kadłuba TIE, kiedy wiadomość Thrawna niosła się przez tą część miasta. Skończyła się i zaczęła od nowa.
Przez moment nic się nie działo. Fel wstrzymał oddech...
I nagle wszyscy żołnierze stojący przy czołgach poruszyli się i bardziej jak fala ciemnego płynu niż skupisko żywych istot, pomaszerowali w stronę pałacu.
Żołnierze znowu przypuścili atak na okna domu, a Sanjin i pozostali szturmowcy wycofali się do jednego z pokoi aby tam oddać życie, kiedy Lhagva usłyszał ponad hałasem wystrzałów i uderzeń mieczy oraz maczug stłumiony dźwięk głośników. Zmarszczył brwi, zdziwiony dziwną wiadomością.
A potem, bez słowa, żołnierze opuścili broń. Odwrócili się i szybko przechodząc przez drzwi i dziury w ścianach, które wybili, skierowali sie do miasta, zostawiając szturmowców oddychających ciężko w pustym pokoju.
Sanjin pierwszy odzyskał głos.
- Co to, na pustkę, było? - zapytał.
Lhagva z trudem znalazł ślinę, żeby zwilżyć wyschnięte usta.
- Nie słyszał pan głośnika, prawda?
- Nie, wydawało mi się, że oberwałem maczugą - powiedział Sanjin, pocierając ostrożnie i bez efektu jedną stronę hełmu. - To nie blokuje uderzeń tak dobrze, jak mi się wydawało. Co się stało? Czy królowa się poddała?
- Nie sądzę - odparł Lhagva. - Wyglądało to na coś, co przygotował Thrawn.
- Myślałem, że nie można podrobić Mowy Żołnierzy - powiedział jeden ze szturmowców, podchodząc do rannego kolegi z apteczką w dłoni.
- Nie podrobił jej. - powiedział Lhagva. - To było nagranie pochodzące z ust samej królowej.
- Przetłumacz - polecił Sanjin.
- Wejdźcie przez drzwi do Siedliska. Otoczcie i chrońcie gości.
- Ale czy to nie znaczy, że mają chronić Nuso Esvę? - zapytał jeden ze szturmowców. - Jak to nam pomoże?
- Ale - powiedział Sanjin, a Lhagva mógł wyobrazić sobie jego ponury uśmiech pod hełmem - Nuso Esva o tym nie wie.
Stele2011-09-29 21:05:52
Wszyscy lordowie postendorowi też byli patriotami. Raptem bronili swych rodzinnych światów przy użyciu tego, co mieli na zbyciu. A gdy one były bronione, to zajmowali się ochroną innych systemów. ;)
Co Thrawn właściwie zrobił? Porzucił tradycje własnego ludu, za co został wygnany. Zaciągnął się do imperialnych, przysięgając wierność Imperatorowi i Imperium. Talent miał, to dobrze pracował. Cały czas na boku podprowadzał jednak technologię, fundusze i materiał genetyczny do budowy Imperium Ręki. Gdy tylko nadarzała się okazja, ustawał sobie misję w rodzinne strony, by doglądać prywatnych interesów. No i jak tu się dziwić Palpiemu, że obcym nie specjalnie ufał? Imperium Ręki nawet niespecjalnie pasuje do teorii, jakoby wszyscy o Vongach wiedzieli.
Kassila2011-09-29 13:54:26
Stele --> A, że niby to był pic na wodę? Że Thrawn nie potrzebował dzieł sztuki, tylko logika nakazywała Esvie zrobienie pułapki w tym dokładnie miejscu? I miało mu się wydawać, że rzeźbami skołuje Thrawna?
Ależ nie był prywaciarzem, tylko patriotą :D Pamiętasz, jak mówił, że zrobi wszystko, co konieczne, żeby obronić swój lud? Nie więcej. Ale i nie mniej. Widocznie uznał to za konieczne :D Potrzebował najlepszych - u niego raczej nie groziło im zmarnotrawienie talentu. Jak już Przestrzeń Chissów była chroniona, mógł się zająć obroną na szerszą skalę. Z najlepszymi żołnierzami pod słońcem :)
Stele2011-09-28 18:15:20
Gdzie tu niby Thrawn przekombinował z analizą sztuki? Czytałem to wielce na raty, ale pamiętam raczej, że sam się z tego śmiał :P
Średnio podoba mi się cała koncepcja Imperium Ręki. Thrawn wychodzi tu na strasznego prywaciarza, który jedynie zagrabiał wojska Palpiego. Cóż, takie są konsekwencje rekrutacji zdolnych i ambitnych przeciwników we własne szeregi. Chciałbym usłyszeć oficjalne dalsze losy Ali Tarrak i zobaczyć, czy postępowała podobnie. ;)
Alex Wolf2011-09-27 02:12:10
fajny wstęp do Dziedzica Imperium :)
Kassila2011-09-26 12:49:36
Codzienna służba w Nieznanych Rejonach, sympatyczny, zróżnicowany rasowo 501., Thrawn w analizie sztuki przechodzący samego siebie (tu Zahn poszedł po bandzie - przegiął nawet jak dla mnie) i złotooki watażka, którego wyznawcami są Luke, Leia i Rukh:) Innymi słowy: ciekawa historyjka ukazująca Imperialnych w takim świetle, w jakim powinna:) I wielki plus za Stenta:D
Tylko dlaczego Robale?! Mieszka tam chyba też ktoś inny. Ech, trudno: 9/10 za Chissów:P