Odtwarzacz wydał z siebie kakofonię pisków, klikania i innych dźwięków. - Wejdźcie przez drzwi Siedliska - przetłumaczył Nyama, jego uszy drżały z koncentracji, kiedy słuchał nagrania, które przesłał mu godzinę temu przedstawiciel Kręgu. - Otoczcie i chrońcie Gości.
Rozległ się kolejny dźwięk. - Jesteśmy posłuszni królowej - przetłumaczył Nyama. Słychać było stłumione szuranie stóp, a potem dźwięk otwieranych i zamykanych drzwi.
- Wyszli - powiedział Nyama, pochylając się w fotelu. - Wszystko co teraz będzie mówione, będzie we Wspólnej Mowie Quesothów, z którą, mam nadzieję, jesteście zaznajomieni.
- Tak - powiedział Parck, patrząc na Thrawna siedzącego u szczytu stołu konferencyjnego. Wielki Admirał zmrużył oczy, jego uwaga zwrócona była na dzieła sztuki z Siedliska Gości, które także dostarczono.
- Co pan wie o Mowie Żołnierzy, łączniku Nyama? - zapytał Parck, kiedy przeszukiwał szybko nagranie.
Stromma prychnął.
- Oczywiście go rozumiem - powiedział. - Co jeszcze można dodać?
- Łącznik Nyama chciał powiedzieć - wtrącił doradca - że nie ma niczego więcej oprócz tego, co wiedzą tylko królowa Quesoth i żołnierze. To bardzo tajemniczy język.
- Ale zna go pan - powiedział Parck. - Tak samo jak kilku naszych strommiańskich rekrutów.
- A także moich dwóch szturmowców - dodał Balkin.
- A czy jego zrozumienie coś wam da? - zapytał Nyama. - Mówię wam, że nie. Walczyliśmy z Quesothami, kapitanie Parck. To, co zrozumiecie z Mowy Żołnierzy da wam tylko tyle, że będziecie wiedzieć który z waszych oddziałów zginie jako następny.
- To także może być przydatne - powiedział Thrawn, spoglądając znad swojego datapadu. - Co ważniejsze, zrozumienie języka jest pierwszym krokiem do mówienia w nim albo jego odtworzenia.
- Nie - powiedział stanowczo Nyama. - Nie da się odtworzyć Mowy Żołnierzy. Proszę mi wierzyć, admirale Thrawn, próbowaliśmy.
- To było dawno temu - przypomniał mu Thrawn. - Mamy sprzęt, którego wy dawniej nie mieliście.
- Nie da się odtworzyć Mowy Żołnierzy - powtórzył Nyama, ostrzejszym tonem. - Królowe mają unikalne struny głosowe i wydrążone rezonatory, których nie mają nawet żołnierze. Poza tym język żołnierzy ma przynajmniej pięć różnych rezonansów i wariantów tonów, nie wspominając już o różniącym się od wspólnego języka słowniku. Pod tarczami umieścili 14 głośników, aby było słychać w całym ich zasięgu.
- A więc nie używają w bitwie komunikatorów? - zapytał Fel.
- Nie słuchał pan? - warknął Nyama. - Powiedziałem, że potrzebują specjalnych głośników. Żaden znany komunikator nie da rady zbliżyć się do potrzebnej częstotliwości. Ich głośniki są za małe.
- Tak, słyszeliśmy - powiedział Fel. - A więc kiedy zniszczymy duże głośniki, odetniemy całą komunikację między królową a jej wojskiem.
- Nic wam z tego nie przyjdzie - powiedział Nyama pogardliwie. - Zapamiętają poprzedni rozkaz i będą się nim kierować. Pewnie będzie to zwykłe "Zabić wszystkich atakujących".
- Może być inny sposób aby użyć tych systemów komunikacji - powiedział Thrawn.
Nyama prychnął. - Jeśli myśli pan, że...
- Czekajcie: więcej Mowy Żołnierzy - przerwał Parck, kiedy komputer wychwycił coś. Podgłośnił, krzywiąc się kiedy jego uszy zaatakowały kwiczące dźwięki.
Monolog był krótki.
- Panie łączniku? - zapytał Parck.
- Nic godnego uwagi - odezwał się Nyama. - Żołnierze: odeskortujcie królową do pałacu.
- Myślałem, że wszyscy żołnierze znajdowali się na zewnątrz - powiedział Fel.
- Blisko sufitu znajdują się otwory wentylacyjne - powiedział Thrawn, znowu patrząc na zdjęcia z holokamery. - Przez nie mogą słyszeć jej rozkazy.
Ale teraz Parck zauważył, że napięcie z twarzy dowódcy opadło. - Znalazł pan coś, admirale? - zapytał.
- Wydaje mi się, że znalazłem rozwiązanie - powiedział Thrawn, odkładając datapad. - Z dzieł sztuki, którymi otoczył się Nuso Esva wnioskuję, że rozlokuje większość swoich wojsk na zachodnim krańcu miasta, blisko Alei Zachodzącego Słońca.
Parck spojrzał ukradkiem na Nyamę. Unikalna zdolność Thrawna do wyczytania profilu psychologicznego przeciwnika przez patrzenie na dzieła sztuki danej rasy była jego największą siłą, pozwalała mu przewidzieć ruchy wroga aż do taktyki na polu gbitwy. Nowi sojusznicy, widząc to, byli pełni podziwu, zaskoczeni albo nie wierzyli w to.
Nyama był przedstawicielem trzeciej opcji.
- Doskonała dedukcja - powiedział Stromma sarkastycznie. - Oczywiście, że tam rozlokuje swoje siły - to jedyne miejsce, gdzie wasze ciężkie czołgi mogą wjechać do miasta. Wszędzie indziej tarcze Nuso Esvy są ustawione tak, żeby zablokować wjazd pojazdu dowolnego rozmiaru.
- Co dowodzi, że Aleja Zachodzącego Słońca jest wejściem w pułapkę - powiedział Balkin.
- To prawda - zgodził się chłodno Thrawn. - Obszar nie będzie pilnowany przez żołnierzy Quesothów. Będzie miał także stanowiska ciężkiej broni, rozlokowane wzdłuż trasy, czekające na nasze czołgi. Kiedy nasze wojska wejdą do miasta, skieruje tarcze w dół wzdłuż drogi, ochraniając ich generatory przed ogniem czołgów, a także zapobiegnie zbaczaniu ich z drogi. Kiedy czołgi spenetrują ustalony z góry dystans do miasta, wysadzi pierwszy i ostatni w szyku, w ten sposób chwytając inne w pułapkę. Wtedy będzie mógł je zniszczyć jak mu się spodoba.
Parck poczuł suchość w ustach. To była taktyka, której Nuso Esva używał przy poprzednich spotkaniach z sojusznikami Imperium Ręki.
- A więc jak temu zapobiec? - zapytał.
- Najpierw pozwólmy mu myśleć, że jego plan zadziałał - powiedział Thrawn. - A to znaczy, że musimy wysłać czołgi tak jak się tego spodziewa. - Jego oczy zabłysły. - Ale zanim rozpocznie atak, zniszczymy pułapkę.
Rozległ się kolejny dźwięk. - Jesteśmy posłuszni królowej - przetłumaczył Nyama. Słychać było stłumione szuranie stóp, a potem dźwięk otwieranych i zamykanych drzwi.
- Wyszli - powiedział Nyama, pochylając się w fotelu. - Wszystko co teraz będzie mówione, będzie we Wspólnej Mowie Quesothów, z którą, mam nadzieję, jesteście zaznajomieni.
- Tak - powiedział Parck, patrząc na Thrawna siedzącego u szczytu stołu konferencyjnego. Wielki Admirał zmrużył oczy, jego uwaga zwrócona była na dzieła sztuki z Siedliska Gości, które także dostarczono.
- Co pan wie o Mowie Żołnierzy, łączniku Nyama? - zapytał Parck, kiedy przeszukiwał szybko nagranie.
Stromma prychnął.
- Oczywiście go rozumiem - powiedział. - Co jeszcze można dodać?
- Łącznik Nyama chciał powiedzieć - wtrącił doradca - że nie ma niczego więcej oprócz tego, co wiedzą tylko królowa Quesoth i żołnierze. To bardzo tajemniczy język.
- Ale zna go pan - powiedział Parck. - Tak samo jak kilku naszych strommiańskich rekrutów.
- A także moich dwóch szturmowców - dodał Balkin.
- A czy jego zrozumienie coś wam da? - zapytał Nyama. - Mówię wam, że nie. Walczyliśmy z Quesothami, kapitanie Parck. To, co zrozumiecie z Mowy Żołnierzy da wam tylko tyle, że będziecie wiedzieć który z waszych oddziałów zginie jako następny.
- To także może być przydatne - powiedział Thrawn, spoglądając znad swojego datapadu. - Co ważniejsze, zrozumienie języka jest pierwszym krokiem do mówienia w nim albo jego odtworzenia.
- Nie - powiedział stanowczo Nyama. - Nie da się odtworzyć Mowy Żołnierzy. Proszę mi wierzyć, admirale Thrawn, próbowaliśmy.
- To było dawno temu - przypomniał mu Thrawn. - Mamy sprzęt, którego wy dawniej nie mieliście.
- Nie da się odtworzyć Mowy Żołnierzy - powtórzył Nyama, ostrzejszym tonem. - Królowe mają unikalne struny głosowe i wydrążone rezonatory, których nie mają nawet żołnierze. Poza tym język żołnierzy ma przynajmniej pięć różnych rezonansów i wariantów tonów, nie wspominając już o różniącym się od wspólnego języka słowniku. Pod tarczami umieścili 14 głośników, aby było słychać w całym ich zasięgu.
- A więc nie używają w bitwie komunikatorów? - zapytał Fel.
- Nie słuchał pan? - warknął Nyama. - Powiedziałem, że potrzebują specjalnych głośników. Żaden znany komunikator nie da rady zbliżyć się do potrzebnej częstotliwości. Ich głośniki są za małe.
- Tak, słyszeliśmy - powiedział Fel. - A więc kiedy zniszczymy duże głośniki, odetniemy całą komunikację między królową a jej wojskiem.
- Nic wam z tego nie przyjdzie - powiedział Nyama pogardliwie. - Zapamiętają poprzedni rozkaz i będą się nim kierować. Pewnie będzie to zwykłe "Zabić wszystkich atakujących".
- Może być inny sposób aby użyć tych systemów komunikacji - powiedział Thrawn.
Nyama prychnął. - Jeśli myśli pan, że...
- Czekajcie: więcej Mowy Żołnierzy - przerwał Parck, kiedy komputer wychwycił coś. Podgłośnił, krzywiąc się kiedy jego uszy zaatakowały kwiczące dźwięki.
Monolog był krótki.
- Panie łączniku? - zapytał Parck.
- Nic godnego uwagi - odezwał się Nyama. - Żołnierze: odeskortujcie królową do pałacu.
- Myślałem, że wszyscy żołnierze znajdowali się na zewnątrz - powiedział Fel.
- Blisko sufitu znajdują się otwory wentylacyjne - powiedział Thrawn, znowu patrząc na zdjęcia z holokamery. - Przez nie mogą słyszeć jej rozkazy.
Ale teraz Parck zauważył, że napięcie z twarzy dowódcy opadło. - Znalazł pan coś, admirale? - zapytał.
- Wydaje mi się, że znalazłem rozwiązanie - powiedział Thrawn, odkładając datapad. - Z dzieł sztuki, którymi otoczył się Nuso Esva wnioskuję, że rozlokuje większość swoich wojsk na zachodnim krańcu miasta, blisko Alei Zachodzącego Słońca.
Parck spojrzał ukradkiem na Nyamę. Unikalna zdolność Thrawna do wyczytania profilu psychologicznego przeciwnika przez patrzenie na dzieła sztuki danej rasy była jego największą siłą, pozwalała mu przewidzieć ruchy wroga aż do taktyki na polu gbitwy. Nowi sojusznicy, widząc to, byli pełni podziwu, zaskoczeni albo nie wierzyli w to.
Nyama był przedstawicielem trzeciej opcji.
- Doskonała dedukcja - powiedział Stromma sarkastycznie. - Oczywiście, że tam rozlokuje swoje siły - to jedyne miejsce, gdzie wasze ciężkie czołgi mogą wjechać do miasta. Wszędzie indziej tarcze Nuso Esvy są ustawione tak, żeby zablokować wjazd pojazdu dowolnego rozmiaru.
- Co dowodzi, że Aleja Zachodzącego Słońca jest wejściem w pułapkę - powiedział Balkin.
- To prawda - zgodził się chłodno Thrawn. - Obszar nie będzie pilnowany przez żołnierzy Quesothów. Będzie miał także stanowiska ciężkiej broni, rozlokowane wzdłuż trasy, czekające na nasze czołgi. Kiedy nasze wojska wejdą do miasta, skieruje tarcze w dół wzdłuż drogi, ochraniając ich generatory przed ogniem czołgów, a także zapobiegnie zbaczaniu ich z drogi. Kiedy czołgi spenetrują ustalony z góry dystans do miasta, wysadzi pierwszy i ostatni w szyku, w ten sposób chwytając inne w pułapkę. Wtedy będzie mógł je zniszczyć jak mu się spodoba.
Parck poczuł suchość w ustach. To była taktyka, której Nuso Esva używał przy poprzednich spotkaniach z sojusznikami Imperium Ręki.
- A więc jak temu zapobiec? - zapytał.
- Najpierw pozwólmy mu myśleć, że jego plan zadziałał - powiedział Thrawn. - A to znaczy, że musimy wysłać czołgi tak jak się tego spodziewa. - Jego oczy zabłysły. - Ale zanim rozpocznie atak, zniszczymy pułapkę.
Stele2011-09-29 21:05:52
Wszyscy lordowie postendorowi też byli patriotami. Raptem bronili swych rodzinnych światów przy użyciu tego, co mieli na zbyciu. A gdy one były bronione, to zajmowali się ochroną innych systemów. ;)
Co Thrawn właściwie zrobił? Porzucił tradycje własnego ludu, za co został wygnany. Zaciągnął się do imperialnych, przysięgając wierność Imperatorowi i Imperium. Talent miał, to dobrze pracował. Cały czas na boku podprowadzał jednak technologię, fundusze i materiał genetyczny do budowy Imperium Ręki. Gdy tylko nadarzała się okazja, ustawał sobie misję w rodzinne strony, by doglądać prywatnych interesów. No i jak tu się dziwić Palpiemu, że obcym nie specjalnie ufał? Imperium Ręki nawet niespecjalnie pasuje do teorii, jakoby wszyscy o Vongach wiedzieli.
Kassila2011-09-29 13:54:26
Stele --> A, że niby to był pic na wodę? Że Thrawn nie potrzebował dzieł sztuki, tylko logika nakazywała Esvie zrobienie pułapki w tym dokładnie miejscu? I miało mu się wydawać, że rzeźbami skołuje Thrawna?
Ależ nie był prywaciarzem, tylko patriotą :D Pamiętasz, jak mówił, że zrobi wszystko, co konieczne, żeby obronić swój lud? Nie więcej. Ale i nie mniej. Widocznie uznał to za konieczne :D Potrzebował najlepszych - u niego raczej nie groziło im zmarnotrawienie talentu. Jak już Przestrzeń Chissów była chroniona, mógł się zająć obroną na szerszą skalę. Z najlepszymi żołnierzami pod słońcem :)
Stele2011-09-28 18:15:20
Gdzie tu niby Thrawn przekombinował z analizą sztuki? Czytałem to wielce na raty, ale pamiętam raczej, że sam się z tego śmiał :P
Średnio podoba mi się cała koncepcja Imperium Ręki. Thrawn wychodzi tu na strasznego prywaciarza, który jedynie zagrabiał wojska Palpiego. Cóż, takie są konsekwencje rekrutacji zdolnych i ambitnych przeciwników we własne szeregi. Chciałbym usłyszeć oficjalne dalsze losy Ali Tarrak i zobaczyć, czy postępowała podobnie. ;)
Alex Wolf2011-09-27 02:12:10
fajny wstęp do Dziedzica Imperium :)
Kassila2011-09-26 12:49:36
Codzienna służba w Nieznanych Rejonach, sympatyczny, zróżnicowany rasowo 501., Thrawn w analizie sztuki przechodzący samego siebie (tu Zahn poszedł po bandzie - przegiął nawet jak dla mnie) i złotooki watażka, którego wyznawcami są Luke, Leia i Rukh:) Innymi słowy: ciekawa historyjka ukazująca Imperialnych w takim świetle, w jakim powinna:) I wielki plus za Stenta:D
Tylko dlaczego Robale?! Mieszka tam chyba też ktoś inny. Ech, trudno: 9/10 za Chissów:P