Pierniczki kojarzą mi się nierozerwalnie ze świętami Bożego Narodzenia, ich zapach, wypiekanie, lukrowanie, no i oczywiście smak. Obok tych wykrawanych przy pomocy gotowych foremek, zawsze szykowałam jakieś specjalne, czasami też związane z Gwiezdnymi Wojnami. Jednak jeśli chciałam zrobić ich więcej, to stawało się to bardzo czasochłonne. Dlatego stwierdziłam, że spróbuję zrobić własne foremki Star Wars i dziś zaprezentuję Wam, gwiezdnowojenne pierniczki, które przygotowałam z pomocą szturmowców :]
Postanowiłam wykorzystać gotowe foremki i w tym celu kupiłam zestaw zawierający dużo wzorów. Foremki wykonane są z miękkiej stali, która stosunkowo łatwo daje się wyginać i odkształcać w dłoniach lub z pomocą narzędzi. Wybrałam spośród nich te, które w jakikolwiek sposób kojarzyły się mi z Gwiezdnymi Wojnami lub dawały szanse na łatwe przekształcenie. Im bardziej zbliżony jest kształt wyjściowy do tego, który chcemy osiągnąć, tym lepiej i raczej łatwiej pracuje się z większymi foremkami. Trzeba uważać, żeby kształtując jedną stronę nie zgnieść tego, co już jest gotowe :P I oczywiście, żeby się nie skaleczyć!
Pierwsza z foremek, nadal nie mam pojęcia co przedstawia, choć podejrzewam, że to może być poroże renifera (zwłaszcza, że były dwie w zestawie). Dość łatwo dało się ją zamienić w głowę Yody, choć musiałam pomóc sobie kombinerkami.
Następny był dzwonek, który od razu skojarzył mi się z hełmem Vadera. Tu również przydały się kombinerki do zagięcia zbyt długich „rogów”.
Z obróconego do góry nogami bałwanka postanowiłam zrobić R2-D2. Miałam dużo kłopotów z dołem, który za żadne skarby nie chciał nabrać kształtu nóżek Artoo. Bez kombinerek się nie obyło.
Kiedy mamy gotowe foremki, wybieramy oczywiście przepis i szykujemy składniki. Ja korzystam z przepisu na drobne pierniczki z książki kucharskiej „Kuchnia polska” z 1982 roku (PWE).
Składniki:
500 g mąki
200 g miodu (im bardziej płynny tym lepiej)
200 g cukru-pudru (ale lepiej dać mniej, a ewentualnie dodać więcej miodu)
120 g margaryny do pieczenie (np. Kasia)
1 jajo
1 łyżka sody oczyszczonej
1 paczka przypraw korzennych (można dodać więcej, wtedy smak jest bardziej intensywny)
Mąkę przesiać razem z sodą na stolnicę, zrobić wgłębienie, wlać miód, nożem wymieszać z częścią mąki, aby się nie rozlewał. Dodać przyprawy korzenne, cukier-puder, tłuszcz oraz wbić jajko. Zagnieść ciasto. Wyrabiać dokładnie tak długo, aż będzie lśniące i jednolite na przekroju.
Blachę smarujemy tłuszczem, posypujemy mąką.
Ciasto rozwałkować do grubości 0,5 cm (można robić grubsze pierniczki, są wtedy bardziej puchate i rosną większe). Następnie wykrawać foremkami pierniczki, ułożyć na blasze i piec w dobrze nagrzanym piekarniku ok. 15 minut. Oczywiście wszystko zależy od piekarnika. Pierniczki można ozdobić przed włożeniem do pieca np. orzechami lub zrobić na nich różne wzorki nożem, czy wykałaczką.
Uwaga: gorące!
Gotowe pierniczki można oczywiście polukrować. Chyba najprostszy lukier powstaje ze zmieszania cukru pudru z sokiem z cytryny. Do zrobienia kolorowych potrzebne są barwniki. Ja użyłam kakao do brązowego, a soku z czarnej porzeczki :] do czerwonego (który potem robi się trochę różowy). Ze względu na Yodę próbowałam zrobić zielony lukier i kupiłam zielone soczki. Lepszy był ten bardziej gęsty – przecierowy z bananów i kiwi, choć i tak kolor nie był tak intensywny jak chciałam. Można też kupić gotowe pisaki cukrowe. Oprócz tego do dekoracji nadają się: orzechy, rodzynki, wszelkiego rodzaju posypki, wiórki kokosowe, małe cukierki (ja użyłam orzeszków w kolorowych polewach). Myślę, że Vadera można by też potraktować czekoladą :]
Smacznego! :]
PS. O ile szturmowcy chętnie pomagali, to sprzątać już im się tak nie chciało. Tak tylko ostrzegam, gdyby ktoś chciał skorzystać z ich pomocy.
KOMENTARZE (27)