Kiedyś Chiny słynęły z produktów wysokiej jakości, wiele lat później stały się symbolem szmelcu i podróbek. Choć starają się walczyć z tą symboliką, to jednak zawsze można znaleźć coś niesamowitego, jak choćby chińskie komiksy „Star Wars” z lat 80. Tak, chodzi o swoistą adaptację filmu George’a Lucasa, która powstała bez licencji, zgody czy wiedzy Lucasfilmu, ba w niektórych miejscach nieznacznie lub nawet znacznie różniła się od oryginału. Niedawno asystentka profesora historii z uniwersytetu stanowego w Montanie, niejaka Maggie Greene znalazła taki komiks w Shanghaju, gdzie kupiła go za dolara, zeskanowała i część stron umieściła w sieci.
Sam komiks bazuje na filmie „Xing Qui Da Zhan” (to mandaryńska nazwa na „Gwiezdne Wojny”). Słowo komiks może w tym wypadku być trochę na wyrost. Nie jest to typowy komiks w naszym znaczeniu a raczej
lianhuanhua. To specjalny rodzaj książeczek z sekwencyjnymi obrazkami, czasem z tekstem, trochę komiksowymi, których historia sięga przełomu XIX i XX wieku. Na ich specyficzne kształtowanie miała wpływ także japońska manga. Te komikso-książki były bardzo popularne w pierwszej połowie XX wieku, były też wykorzystywane jako narzędzie propagandowe, zwłaszcza w czasach japońskiej okupacji. Jednak w czasie komunistycznej rewolucji kulturalnej w Chinach ta forma została praktycznie zakazana i na wiele lat zeszła do podziemia. Odżyła z całkiem dużą siłą na przełomie lat 70. i 80., także w dużej mierze dzięki partii komunistycznej, która po raz kolejny wykorzystała je jako narzędzie propagandowe. Zazwyczaj opowiadały one rzeczy związane z historią, wielkością czy zwyczajami Chin. Czasem jednak zdarzało się, że te serie obrazków adaptowały zachodnie filmy, oczywiście bez autoryzacji.
Adaptacja pochodzi z roku 1980. najlepsze jest to, że oficjalna premiera „Nowej nadziei” w Hong Kongu odbyła się rok później. Oryginalna akcja filmu jest w miarę zachowana, ale nie licząc Vadera czy droidów praktycznie wszystkie postaci wyglądają inaczej. W końcu artyści, którzy to robili nie widzieli filmu. Podobnie jest ze scenografią, większość rzeczy raczej bazuje na mundurach kosmicznych z czasów zimnej wojny niż na filmie, Chewbacca natomiast przypomina trochę psa. W komiksie pojawia się nawet kosmiczne centrum imienia Kennedy’ego.
Z czasem powstały też kontynuacje na podstawie „Imperium kontratakuje” oraz „Powrotu Jedi”.
Niestety dziś, forma ta dała się zdominować wszechobecnym w kulturze masowej komiksom.
KOMENTARZE (9)