Parę dni temu na stronie Comic Book Resources ukazał się wywiad z Johnem Ostranderem i Jan Duursemą, dotyczący zakończenia „Legacy”. Autorzy serii mówią również o bohaterach, projektowaniu i o tym, jak rozwijała się komiksowa historia.
Uwaga: w tekście znajduje się kilka spoilerów dotyczących ostatnich zeszytów „Legacy”.
CBR: Na początek pytanie do was obojga – jak to jest, gdy w końcu dochodzicie to tego punktu, to jest do końca serii, nad którą pracowaliście tak długo? Co czujecie, gdy myślicie o ostatnim akcie historii?
Ostrander: Jestem taki sam, jak wielu fanów – nie chcę, by seria się kończyła. Mieliśmy przy niej mnóstwo pracy, ale była też zabawa. A jak dobrze się bawisz, to nie chcesz, by to się skończyło. Jednakże, wszystkie rzeczy kiedyś się kończą i przyszedł czas na nas.
Duursema: Pomimo że zdaję sobie sprawę, iż każdy komiks musi się skończyć, to czuję, że nie wystarczyło czasu, bym opowiedziała wszystkie historie i narysowała wszystkie kadry, jakie chciałam. Ale potem zawsze mam uczucie, że nie było czasu. Moja praca mnie definiuje – żyję i oddycham tym wszystkim, więc rozłąka jest bolesna.
CBR: Czy możecie powiedzieć czego czytelnicy mogą się spodziewać po ostatnich zeszytach? Może słówko o interakcjach między postaciami, oraz o bitwach?
Ostrander: Sithowie zatruwają planety, które albo im się nie podobają, albo po to, by dać ludziom nauczkę. Cade tropi wszystkich Sithów, jakich tylko może znaleźć. Darth Krayt nie jest martwy, a to oznacza kłopoty. Mamy księżniczkę w niebezpieczeństwie i desperacki ratunek – a nie wszyscy mogą wyjść z tego cało. No wiecie, jak zwykle, wszystko, co można tylko sobie wyobrazić.
Duursema: Ostatni zeszyt ujawni coś ważnego o dwóch głównych postaciach. W nim też ujrzycie walkę między Imperialnym Rycerzem a nieprzyjemnym Sithem.
CBR: Jak wyglądało projektowanie tych ostatnich bitew? W jaki sposób planujecie choreografię?
Duursema: W planowaniu bitwy jest jeden nadrzędny cel, to jest pokazanie jej od początku do końca. Lecz każda potyczka jest historią, a każdy bohater ma w niej swój akt. Gdy planuję wizualny aspekt bitwy, polega to na znalezieniu równowagi między choreografią, a tymi emocjonującymi momentami, które sprawiają, że pojedynek jest brutalny. Bitwy, w których biorą udział Jedi są z natury złożone i nieco przegięte. Prawdziwy pojedynek na miecze świetlne prawdopodobnie sprowadzałby się do szybkiej wymiany ciosów, co skończyłoby się śmiercią przeciwników, lub poważnymi ranami. Lecz Jedi to herosi, więc muszą toczyć heroiczne bitwy. Podczas projektowania tych walk zawsze frajdę sprawia mi myśl o niezwykłej naturze ich umiejętności.
CBR: Z którą postacią będzie się najciężej pożegnać i dlaczego?
Ostrander: Ze wszystkimi. Włożyliśmy wiele serca w ich rozwój. Gdybyśmy tego nie zrobili, fani nie przyjęliby ich dobrze. Będziemy za nimi tęsknić tak bardzo jak, miejmy nadzieję, fani.
Duursema: U mnie to będzie Cade. Dużo przeszliśmy z tym gościem, patrzyliśmy co go motywuje. Widzieliśmy go w chwilach słabości, gdy walczył z uzależnieniem, i w chwilach triumfu, gdy decyduje się zostać pogromcą Sithów. Był gówniarzem i herosem jednocześnie, żyjąc niepełnym życiem i walcząc z przeznaczeniem. Niedoskonałe postaci są najfajniejsze, ponieważ pozwalają nam na ukazanie zarówno najmroczniejszych aspektów człowieczeństwa, jak i przyczyn, dla których ludzie starają się wywyższyć ponad innych. Cade był idealną postacią, na której można było pokazać, że najważniejsza bitwa, jaką toczy, to ta, którą toczy ze sobą. Jego historia stawiała również pytanie na temat dychotomii wolności osobistej i przeznaczenia, oraz tego, jak rozumiemy to, czego chce od nas Galaktyka.
CBR: Jak wpadliście na pomysł stworzenia postaci Cade’a? Czemu fakt ukazania w serii nazwiska Skywalkera był taki ważny?
Ostrander: Wiedzieliśmy, że w pewien sposób „Legacy” będzie ciężko sprzedać – robiliśmy to bez Wielkiej Trójki. Czy ludzie chcieliby spróbować czegoś nowego? Zapragnęliśmy więc Skywalkera, ale takiego Skywalkera, jakiego jeszcze nie widzieliście. Pierwotny pomysł był taki, by zrobić z niego kogoś w rodzaju Hana z mieczem świetlnym – łotra i hultaja. On także stanowi centrum motywu „dziedzictwa” – jego dziedzictwa jako Skwalkera i Jedi.
CBR: Gdy wpadliście na pomysł stworzenia tej historii, to zdecydowaliście się na umieszczenie akcji daleko w przyszłości, dalej niż rozgrywa się jakakolwiek inna seria książek czy komiksów Star Wars. Czemu tak zdecydowaliście?
Ostrander: Każda dobra historia sprawia, że chcesz zapytać: „a co było dalej?” Oczywiście powieści ciągną rozpoczęte wątki, ale robią to wraz z Wielką Trójką – Lukiem, Hanem i Leią. Chcieliśmy wykroczyć poza te postacie, uczynić galaktykę i „Gwiezdne Wojny” nowymi. Naszym zadaniem było stworzenie tego samego wrażenia, które odczuwali ludzie, gdy szli na „Nową nadzieję” – gdy wszystko było nowe i nie miałeś pojęcia co się stanie dalej, ani jak to się skończy. Mieliśmy też więcej wolności – kanon był zachowany, ale nie ograniczał on nas aż tak bardzo. Galaktyka wciąż była znana, a jednocześnie inna.
Duursema: Seria jest umieszczona tak daleko w przyszłości, ponieważ jeszcze nikt nie wyeksploatował tamtych czasów. Była to era otwarta dla nowych postaci i opowieści. Tworzenie tych czasów było zabawne, ponieważ nikt nie wiedział co się stanie zaraz; mieliśmy też nieograniczone możliwości.
CBR: Podczas tworzenia komiksu musieliście powołać do życia całkiem nowe postacie, co zaowocowało kilkoma niespodziankami i odkryciem paru powiązań pomiędzy owymi postaciami. Jak to jest, gdy powołuje się taką ekipę, która potem staje się częścią świata „Gwiezdnych wojen”?
Ostrander: Było z tym mnóstwo zabawy – głównie te postacie sprawiają, że seria jest kojarzona. Każdy dobrze wykreowany bohater poboczny podkreśla rolę głównego i dodaje smaczku do całości opowiadania. Niektóre postacie, jak Gar Stazi, miały początkowo pojawiać się tylko raz i dawać odpowiedzi na pytania o Galaktykę w „Legacy”. W jego przypadku było to: „Czy zostało coś jeszcze z Sojuszu Galaktycznego?” Stazi stał się bardzo popularny. Są też pomniejsze postacie, jak Naxy Screeger, z którym mamy mnóstwo frajdy i to też podoba się czytelnikom. Niektórzy- jak Roran Fel, Shado, Rav, królowa Jool – byli z nami od początku serii, a innych – na przykład Treisa Sindego lub Gara Staziego – „odkryliśmy” dopiero potem. Uważam, że bohaterowie poboczni naprawdę przyczynili się do sukcesu serii. Wielu z nich może wspomóc główną opowieść swoimi miniopowieściami, bo każdy z nich ma jakąś przeszłość.
Duursema: Wymyślanie postaci do serii dało nam wielką satysfakcję. Zauważyłam, że większość z nich zaczyna żyć własnym życiem. Mają one osobowości, które wyłoniły się po pewnym czasie pracy nad serią. Tworzenie ich wyglądu było dużym wyzwaniem – w końcu obsada jest całkiem liczna – ale nie ma postaci, w której bym coś zmieniła. Niektóre, jak Naxy Screeger, były owocem jednego, szybkiego szkicu, inne, jak Krayt, wymagały przejścia kilku etapów. Gdy zdecydowaliśmy, że będzie on A’Sharadem Hettem, jego projekt zaczął nabierać konkretności. A gdy wymyśliliśmy, że Delia Blue będzie Zeltronką, to już tak zostało. Wiedziałam, że musi być ona kimś, kogo łatwo rozpoznać i powinna wyróżniać się w tłumie. Cieszyłam się, projektując Darth Talon, choć praca była ciężka – ale za to jaki mamy efekt. Nadal uważam, że Nihil jest najwredniejszym z Sithów – tak po prawdzie, to jest pewna historia związana z jego pochodzeniem, która nigdy nie została opowiedziana.
CBR: Jan, wspomniałaś o tym, że Krayt to naprawdę A’Sharad Hett, syn legendarnego Rycerza Jedi. Czy od samego początku korciło was, by jak najszybciej ujawnić to fanom?
Ostrander: Z tego, co pamiętam – a moja pamięć jest coraz bardziej wątpliwa [śmieje się] – pomyśleliśmy o Hettcie dość wcześnie i na pewno przed tym, jak mieliśmy pierwszy scenariusz. A potem odłożyliśmy ten fakt, aż do momentu, który był najodpowiedniejszy, by go ujawnić. Chcieliśmy, by seria miała powiązania z resztą „Gwiezdnych wojen”. Jedną z naszych zgryzot był strach przed tym, by ludzie nie uznali „Legacy” za zbyt oderwane od świata Star Wars. Generalnie rzecz biorąc, myślę, że fani byli zaskoczeni, ale i podekscytowani. Przesunęliśmy to na koniec konkretnego aktu; ujawniliśmy jeszcze kim jest Morrigan Corde – matką Cade’a. To było szeroko dyskutowane. W ogóle, jeśli kończymy historię, a zostają jeszcze dwie strony, to szykujcie się. Coś knujemy.
Duursema: Gdzieś w moich szkicach mam rysunek Krayta bez maski i pokrytego tatuażami, które sobie zrobił, gdy żył wśród Tuskenów. Nawet wtedy A’Sharad Hett miał trudności z odnalezieniem siebie. Po pierwsze, jako człowiek pośród plemienia Tuskenów (właśnie dlatego się wytatuował, by wyglądem bardziej ich przypominać), a później pośród Jedi. Na Rycerza wyszkolił go ojciec, ale gdy ten został zamordowany przez Aurrę Sing, to starał się pomścić jego śmierć. Stara się on znaleźć równowagę pomiędzy treningiem Jedi, a tym, który otrzymał jako Jeździec Tusken. Hett zawsze był Jedi, który kwestionuje swoje miejsce w Galaktyce. Jako Krayt stał się kowalem własnego losu i tym, który określa przyszłość Galaktyki. Biorąc pod uwagę całą jego osobę, chyba odpowiedniejszy wydaje się fakt, iż wychowali go Tuskeni, niż to, że nosi maskę.
CBR: Wspomniałaś o tym wcześniej, ale zaprojektowanie którego bohatera sprawiło ci najwięcej radości?
Duursema: Rysowanie Cade’a wymagało nieco dłuższego posiedzenia nad kartką. Przez chwilę myśleliśmy nawet o stworzeniu ciemnowłosego Skywalkera. Wtedy John wspomniał coś o tym, jak ciężko byłoby odnieść sukces z blond antybohaterem. Spodobało mi się więc to wyzwanie. Gdy to powiedział, wiedziałam, że Cade będzie musiał mieć jasne włosy, a wtedy jego projekt już poszedł gładko. Miałam wizję jego jako łajdaka, więc jego strój składa się z części, które albo wyżebrał na jakiejś Wielkiej Orkiestrze Galaktycznej Pomocy, albo zwędził pierwotnym właścicielom. Wszystko, co nosi, jest pozdzierane – i jest to dla niego w pewnym sensie powód do dumy. Jego kamizelka wygląda, jakby została poskładana z części mandaloriańskiej zbroi, a spodnie są w stylu Vadera – takie też noszą szturmowcy w „Legacy”. Długi płaszcz Cade’a jest substytutem szaty Jedi i ukrywa miecz świetlny oraz blaster. Projektowanie statku też było fajne – „Mynock” jest postacią samą w sobie i należy do moich ulubionych statków.
CBR: By podsumować: jaka przyszłość czeka świat „Legacy”? Czy jeszcze zobaczymy tych gości?
Ostrander: Naszym planem jest zakończenie historii. Co będzie dalej – to już zależy od Dark Horse’a. Wszystko to oczywiście zakłada, że będziemy mogli kontynuować „Legacy”. Wiecie, nie wszystkie postaci muszą przeżyć.
Duursema: To jest pytanie, na które tylko Dark Horse i Lucasfilm mogą odpowiedzieć. W głębi serca mówię „tak” dla kolejnych części „Legacy”. John i ja mamy jeszcze wiele historii do opowiedzenia.
Temat na forum poświęcony zakończeniu cyklu Legacy.
ShaakTi11382010-06-10 18:34:52
Dzięki Wam :) I nie ma za co, promil :P
Darth Barth2010-06-10 15:27:09
Shedao Shai >> nieprawda, wcale nie jest dobre; jest bardzo dobre :)
Shedao Shai2010-06-09 23:34:16
Doobre tłumaczenie!
Long2010-06-09 23:14:13
Z pewnością lepiej przetłumaczone, niż większość dotychczasowych tekstów na Bastionie :)
Nestor2010-06-09 22:05:30
Moja nadzieja na walkę imperatorów o panowanie nad Galaktyką zaczyna umierać... ; - (
Rycu2010-06-09 21:54:43
Fajny wywiad.
Rif_2010-06-09 21:10:04
Czytałem całość kilka dni temu, ale patrząc po fragmentach, to zacnie zostało przetłumaczone :)
Mistrz Seller2010-06-09 20:42:03
ShaakTi1138 >>> Dzięki za przetłumaczenie.
A co do samego wywiadu- no cóż wynika z niego, że Dziedzictwo za bardzo się nie zmieniło od zeszytów na których skończyłem czytanie. I pomyśleć, że zastanawiałem się by jednak kupować Dziedzictwo po Vector.
ShaakTi11382010-06-09 19:42:09
Bolek->
Dobre? Boże, ja nie znoszę swojego "stylu". Ale dzięki :D
Bolek2010-06-09 19:21:35
Bardzo dobry wywiad i dobre tłumaczenie ;) Dzięki ShaakTi. Domyślam się o którego rycerza chodzi :D
ShaakTi11382010-06-09 18:47:14
Tylko spokojnie, promil nie odszedł :). Po prostu przetłumaczyłam ten wywiad, a on pozwolił mi go wstawić :)