TWÓJ KOKPIT
0

Komiksy

Wywiad z Johnem Jacksonem Millerem

2009-12-20 00:21:46 Comic Book Resources

Na stronie Comic Book Resources ukazał się wywiad z Johnem Jacksonem Millerem, twórcą komiksów z serii KotOR, której zwieńczeniem będzie 50 numer, który ukaże się w lutym. Oto wywiad, w którym Miller opowiada o serii i nad czym będzie pracować po zakończeniu serii.



CBR: Cóż, to była szalona jazda, ale seria KotOR zbliża się do końca, ostatni numer będzie miał nr 50. Dlaczego nadszedł już czas by skończyć przygody Zayne'a Carricka?

JJM: Była to dla nas dobra zabawa - mieliśmy 50 numerów, nie licząc numeru 0 i podręcznika, zwłaszcza że mieliśmy tego samego scenarzystę. Dark Horse dał nam szansę rozwinąć skrzyła i "wybrać się" na odległe światy i do odległych miejsc, patrząc jak bohaterowie uczą i się dorastają, albo jak w przypadku "recydywisty" Grypha, nie uczą się niczego. Po drodze przeżywaliśmy wiele przygód i dokładaliśmy swoje cegiełki do mitologii świata SW - wiele rzeczy z nowego podręcznika do RPG bazuje na tym, co jest w komiksach. A czemu teraz? Myślę, że zawsze szukaliśmy nowych czytelników - a kiedy już masz 8 lub 9 zebranych edycji, wyzwaniem jest robić kolejne tak jak pierwszą. Dlatego opłaca się mieć takie serie jak "Vector" czy "Vindication", w miarę jak się rozwijają, dochodzą nowi czytelnicy. A więc zawsze trzeba dopasować jak najlepiej złowić tak wielu ludzi jak się da, kontynuując jedną serię lub stworzyć zupełnie nową. Zdecydowaliśmy się teraz na to ostatnie.

CBR: Czy opowiedziałeś już wszystkie historie związane z Zayne'em i jego przyjaciółmi czy też chciałbyś, aby było kolejne 50 ?

JJM: Zawsze szukam większej ilości historii do opowiedzenia - ale nie, chciałbym, żeby w 2010 r. zakończyły się wszystkie wątki by można było zacząć nową historię. Historia uciekającego padawana zaczęla się trzy lata temu, historia z "Crucible" nigdy nie miała być taka długa. Więc decyzja o zakończeniu na numerze 50, dała mi nową historię nad którą chcę pracować.

Na pewno nie przekreślam sobie ścieżki do tego, żeby jeszcze o nich napisać, w tym czy innym formacie. Są już w komiksach, grach RPG i utworach napisanych na stronie StarWars.com. Piszę teraz serię ebooków "Lost Tribe of the Sith", więc to kolejna rzecz nad którą pracuję.

CBR: Pisałeś o Zaynie przez prawie 5 lat. Czy bardzo się zmienił od 2005 roku? Oczywiście dorósł, ale czy twoje uczucia względem tej postaci zmieniły się, i czy przez te 50 numerów wyrósł na postać, jakiej chciałeś?

Wydaje mi się, że sprawa z nim jest taka, że jest odporny i dostosowuje się do tego, co przyszłość mu przyniosła. Nie stał się zgorzkniały ani nie nienawidzi. Na początku, w "Commencement" jego mistrzowie obawiają się, że może zwrócić się ku Ciemnej Stronie, stać się postacią, którą widzieli w swoich wizjach. Ale kiedy z nim "podróżujemy", widzimy, że tak nie jest.

Nie jest doskonały, widać to w "Destroyerze" gdzie wysokie standardy jakie dla siebie ustanowił, tworzą przepaść między nim a Jarael. Zayne wyrósł od początku serii, ale nie zapomnieliśmy o tym, że nadal ma 19 lat. Nie wszystkie decyzje, które podejmuje, są mądre. Ale w sumie jest dobrym chłopakiem, próbującym robić wszystko najlepiej jak potrafi - na pewno nie jest potworem. Zdarzali się czytelnicy, którzy mieli nadzieję, że Zayne naprawdę stanie się złym osobnikiem z wizji mistrzów. Nie wiem dlaczego ktoś tego chciałby. Jak mówił Gryph w "Vindication", jeśli widzieliście Carricka w akcji, wiecie, że nie jest to ten typ człowieka.

Chciałem także upewnić się, że dobrze rozwijamy jego umiejętności. Seria toczy się w ciągu roku. Zayne zaczął jako padawan posiadający niewielkie umiejętności, a dokładniej, nie mógł ich dobrze używać, nie miał punktu zaczepienia. Nie mógł nagle stać się najlepszy - nie chcieliśmy przeskakiwać w czasie, żeby nagle zyskał wszystkie. W trakcie serii bardzo je wzmocnił, zwłaszcza perswazję i wskazywanie błędnej drogi - większość z nich pochodziła od tych, którzy go w nich "trenowali".

CBR: Czy koniec serii "Knights of the Old Republic" oznacza koniec i śmierć Zayne'a?

JJM: Nie chciałbym zdradzać zakończenia ostatniego zeszytu - nie wiadomo co przyniesie los. "Zawsze w ruchu przyszłość" itp.

CBR: Czy zostawiłeś jakieś zaskakujące momenty do ostatniego numeru, np. pochodzenia Zayne'a, Grypha czy Jarael?

JJM: Tak, w numerze 48 dowiadujemy się o przeszłości Jarael, i jak jest ona związana z przeszłością jej porywacza. Oczywiście ona nie wie, że została porwana. Dowiadujemy się też sporo o Demagolu - i jak ta seria wiąże się z wcześniejszymi komiksami SW. Historia ujawnia też dokładną naturę związków Zayne'a z Mocą, a także co zrobił z pieniędzmi, które zarobił podczas swoich nie zawsze legalnych interesów.

CBR: Demagol był postacią, która "czaiła się" w mitologii KotOR od samego niemal początku. Czy cieszyłeś się z możliwości ujawnienia w końcu diabolicznego planu mandaloriańskiego naukowca?

JJM: Absolutnie. "Czajenie się" jest naprawdę dobrym słowem. To był przypadek, kiedy dostrzegłem szansę dania naszym "oszustom" spróbowania ich własnego lekarstwa. Zapominamy czasami, że słowo "con" pochodzi od "confidence" ["confidence", ang. "zaufanie", "con-artist" - oszust - przyp. tłum.]. Mieliśmy szansę pokazać bardzo długie oszukiwanie, w którym osoba, która jest prawdziwie niebezpieczna, zyskuje akceptację wszystkich. Dawaliśmy czytelnikom wskazówki, ale nie dawaliśmy ich bohaterom, dopóki nie było za późno.

Nigdy nie planowaliśmy historii A i B. Jeśli byłyby, nie potrafilibyśmy dobrze ich rozegrać, bez potrzeby rozwiązywania ich. Ale zawsze były w tle, ujawniając się w momentach, w których czytelnik zdawał sobie sprawę, że czegoś brakuje. Mogły potoczyć się w dowolną stronę. Jeśli nie zwracałeś na to uwagi, nie wiedziałeś, że jest jeszcze dodatkowa "podhistoria". Jeśliby w którymś wcześniejszym momencie komiksy się zakończyły, nie musiałyby być adresowane, bo pasowały do każdego sposobu prowadzenia narracji.

Co ciekawe, po tym, co ujawniliśmy w numerze 47, poprzednie były odkrywane na nowo przez czytelników, cofali się do początku i czytali z nowej perspektywy. Przypomina mi się czytanie serii komiksów Jima Starlina "Dreadstar" i odkrywanie, że historia zdrajcy miała korzenie już wiele lat wcześniej.

CBR: Czy są jeszcze jakieś sekrety, które ujawnią się w ostatnich trzech zeszytach?

JJM: Oczywiście, będzie kilka rzeczy, których nikt się nie spodziewa - ale są w serii pewne tropy...

CBR: Czy masz swoje ulubione momenty?

JJM: Jest wiele takich rzeczy, które wymarzyłem sobie do tej serii. "Flashpoint" w tomie drugim był pierwszą historią, archetypem dla tego, co robiliśmy później. Nasi bohaterowie mogą pilnować własnych interesów, a potem pojawią się wydarzenia, które wywrócą wszystko do góry nogami, a bohaterowie będą musieli się z tego wyplątać. Miałem takie uczucie przy "Exalted" z tomu 6 i "Prophet Motive". Dark Horse chciał, żebyśmy zaczęli eksplorować galaktykę. Te historie były najlepsze do opisania.

A potem pojawiają się historie emocjonalne. Końcówki "Days of Fear" w tomie 3 autorstwa Dustina Weavera i "Destroyera" Briana Chinga w tomie 7, były najlepszymi przykładami.

Lubiłem też różne rodzaje humoru. Były pokręcone, ale też z nieco poważniejszymi tonami. Jednym z moich ulubionych jest "Reunion". To bardzo lekka historia, zdawałoby się, że uleci przy silniejszym wietrze - ale nadal czają się tam mroczniejsze momenty, przypominające, że źle się dzieje w galaktyce.

CBR: A co powiesz o wielkim wydarzeniu jakim był "Vector" ?

JJM: Zaczynający się w numerze 25, trwający do 28, był historią rozłożoną w czasie na cztery różne okresy w historii Star Wars. Zwrócił na siebie uwagę czytelników i był jedną z najlepiej sprzedających się serii. Także porusza wydarzenia rozgrywające się w trzecim roku wydawania KotOR. Cieszę się, że dobrze się przyjęła.

Czytelnicy, którzy spodziewali się 5 tomu "KotOR" odkryją, że piątym tomem jest pierwszy "Vector".

CBR: Po 4 latach spędzonych nad serią, masz wyrzuty sumienia, że nie zrobiłeś czegoś dobrze, jakoś inaczej, nie miałeś okazji zrobić?

JJM: Jestem ogólnie zadowolony z tego co zrobiliśmy, ale zawsze patrząc wstecz, można się zastanowić i pomyśleć, że można było coś zrobić inaczej. W historii "Arkanian Legacy", chciałem narysować coś, co ma wiele ruchomych części, coś w rodzaju historii z serii "Wheel" Archiego Goodwina, która miała 10 głównych postaci, znajdujących się w tym samym miejscu przez 6 zeszytów. Było to jednak trudniejsze niż się spodziewałem - miałem dużo mateirału, który starczyłby na powieść, a niektóre elementy, jak ucieczka Grypha z Serocco, musiały czekać na swoją kolej. Nasi artyści zrobili doskonałą robotę, ale wiem, że było to wyzwaniem.

CBR: Czy tęsknisz za współpracą z Brianem Chingiem?

JJM: Świetnie się z nim współpracowało. Stworzył kilka kultowych scen, które reinterpretowaliśmy wciąż i wciąż, np. spacer do wieży Jedi w części 6, co powtórzyliśmy w części 47. Zawsze też wie, jak ma wyglądać dana postać - dlatego Gryph jest Snivvianinem, a nie np. niebieskim słoniem jak Max Rebo, co było moim pomysłem. Przykłada dużą uwagę do rysowania kostiumów. Spotkaliśmy na konwentach kilku fanów którzy mieli stroje wg tych jakie narysował i za to im podziękowaliśmy.

CBR: Twoja miłość do postaci przejawia się w każdym odcinku. Czy byłeś wielkim fanem SW jako dziecko? To musi być surrealistyczne uczucie dokładać co miesiąc coś nowego do Star Wars.

JJM: To duża frajda. Tak, pierwszy numer Marvela SW był komiksem, jaki kupiłem - to historie Archiego Goodwina i Carmine Infantino zatrzymały mnie na dobre przy komiksach. Więc wyobrażam sobie, że piszę dla takiego dzieciaka i jego kolegów, kiedy mam pomysł na coś, co przyciągnie czytelników na dłużej. W tym miesiącu minęło 5 lat odkąd piszę historie Star Wars. Moją pierwszą było "Star Wars Empire #35". Było to przyjemnością wtedy i jest teraz. Dobrze, że jest dużo miejsca na różne historie. "Lost Tribe of the Sith" jest odległe od KotOR, ale to też SW.

CBR: Następnym twoim projektem będzie "Mass Effect: Redemption". Czy możesz zdradzić, co tam zobaczymy?
JJM: "Mass Effect" to hit BioWare. Dzieje się w przyszłości, kiedy ludzkość dotarła do gwiazd wcześniej, niż można było przypuszczać. Jesteśmy nowi w tym świecie i musimy rozpychać się łokciami przez pióra, łuski czy co jaki gatunek posiada. Ale nas potrzebują, bo galaktyce zagraża tajemnicze niebezpieczeństwo. Jedno z nich jest przedstawione w "ME: Redemption", pierwszym komiksie z serii. Napisałem scenariusz wg historii autorstwa Maca Waltersa, głównego scenarzysty "ME 2", która to gra wyjdzie w styczniu 2010 r. Omar Francia będzie rysować. Będzie dużo się działo w komiksach, i będą one ważne dla gry. To dobra okazja by czytelnicy komiksów mogli zapoznać się ze światem przedstawionym w grze i na odwrót. Na okładce edycji kolekcjonerskiej gry znajduje się jeden z wariantów okładki 1 numeru komiksu.

CBR: Czy jest szansa, że wrócisz do Star Wars Dark Horse'a?

JJM: Na pewno. Mogę tylko powiedzieć: bądźcie czujni!
TAGI: John Jackson Miller (179) Rycerze Starej Republiki (Knights of the Old Republic) (147)

KOMENTARZE (7)

  • Nestor2009-12-26 13:08:38

    Super wywiad. JJM spisuje się w LTotS, oby tam pisał jak najwięcej tomów. A KotORa szkoda, ale nie płaczmy, nowa seria wejdzie na jego miejsce i będzie dobrze : - ).

  • Darth GROM2009-12-22 00:26:29

    Fajny wywiad, tak jak KOTOR.

  • Louie2009-12-20 14:09:48

    Ciekawy wywiad. Aż mi przyszła ochota na KotORa. :P No ale prawdopodobnie już koło czerwca powinniśmy dostać pierwszy tom od Egmontu. :)

  • Revan_092009-12-20 11:12:42

    A miałem nadzieje że będą jakoś kontynuować historie Zayne'a :( szkoda

  • Bolek2009-12-20 11:12:20

    666! Najciekawsze są ostatnie zdania ;)

  • K2K2009-12-20 09:19:48

    pięćdziesiąty!!! FFS

  • LeiaOrgana2009-12-20 08:48:21

    pierwsza!!! a poza tym super wywiad

ABY DODAWAĆ KOMENTARZE MUSISZ SIĘ ZALOGOWAĆ:

  REJESTRACJA RESET HASŁA
Loading..