Obawiając się, że tożsamość rebelianckiego szpiega wkrótce zostanie odkryta przez Imperium, buntownicy szykują plan, aby uchronić go przed złapaniem.
W najnowszym "Reconie" Tiya zdradza, że nagrywała w studiu z innymi Wrenami, więc miała okazję poznać swoją "matkę" i "brata". Rodzina ta przeżywała ciężkie czasy, gdyż Imperium przejęło władzę i wszędzie powsadzało ludzi pokroju Gara Saxona. Dlatego właśnie ich zbroje są szare, co symbolizuje poddanie. Starają się jednak odzyskać godność i wpływy. Co ciekawe, to Ursa jest z klanu Wren - ojciec wżenił się w tę rodzinę, gdyż była potężniejsza od jego rodu. Krownest to jedna z tysiąca planet Mandalorian oraz bastion Wrenów - sami z Mandalory nie pochodzą, raczej zostali "podbici" przez tamtejszą kulturę.
Śmierć Saxona wytworzyła próżnię na szczeblach władzy i Ursa zdała sobie sprawę, że to szansa na odzyskanie wpływów. Część planet to zaakceptuje, bo to pokaz siły, lecz znowu doprowadzi to do wojny domowej. W przyszłości jeszcze do tego dojdziemy.
Zdaniem Tiyi życie Ezry będzie nieco łatwiejsze po odejściu Sabine, bo dziewczyna skończy mu dokuczać. Dla załogi rodzina jest najważniejsza, dlatego żadne z nich nie będzie kwestionować jej decyzji o pozostaniu w domu.
Chopper próbuje przekonać pracowników Lucasfilmu do stworzenia sequela "Łotra", a Pablo odpowiada na kolejne pytanie (zwróćcie uwagę na jego kurtkę z rzymską ósemką), które brzmi: skąd Kanan wiedział o znaczeniu mrocznego miecza, skoro Sabine mu nie powiedziała? Odpowiedź jest prosta: to tak sławny przedmiot, że uczono o nim w Świątyni na lekcjach historii.
Filoni sporo się rozgadał po ostatnim odcinku. W wywiadzie dla Nerdist zauważył, że w "Gwiezdnych Wojach" bardzo często można znaleźć odniesienia do prawdziwego życia. Gdy wraca się do rodzinnego miasta po dłuższym czasie, to jest to ciężkie, a często rodzina nie jest w stanie poznać powracającego dziecka. Sabine dodatkowo martwiła się o sytuację polityczną, bo wiedziała, że gdy zjawi się na Krownesćie, to na planecie zawrze. Przedstawienie w serialu Ursy - matki - było ciekawą możliwością pokazania tego typu postaci zamiast tradycyjnego ojca. Dave chciał jednak, aby jej cechy - na przykład swoiste zimno i stanowczość - przeciwstawiały się typowemu obrazowi żeńskiego rodzica.
Jeśli chodzi o ich zbroje, to pod względem projektu przypominają pancerz Sabine, ale są szare, pozbawione życia, jak zresztą było wspomniane w "Reconie". Ci Mando nie ryzykują tak jak ona. Imperium zakuło ich w symboliczne kajdany i muszą z nimi żyć. Przez to stali się słabi, choć nie zdają sobie z tego sprawy. Źródłem ich słabości jest układ z Imperium - myśleli, że zapewni im to stabilizację, lecz rząd nie dba ani o nich, ani o ich tradycje.
Przyniesienie mrocznego miecza do Wrenów nie oznacza, że zaraz wszyscy dołączą do rebelii, ale to wydarzenie otworzyło pewne drzwi, bo ta broń stanowi symbol. Twórcy zaczęli o tym myśleć już w chwili, gdy zdecydowali się na wprowadzenie Maula do serialu i musieli wrócić do TCW i przypomnieć sobie, gdzie zostało ostrze. Potem narodził się pomysł, by połączyć ten wątek z Sabine i tak powstał "Trials of the Darksaber" - odcinek niemalże w całości poświęcony na trening, który Filoni od dawna chciał zrobić.
Producent parę razy już wspominał, że ma rozrysowaną strukturę Mando na białej tablicy. Co ciekawe, ma też tam opis czasów przed TCW. Zaczyna się od upadku ostatniego Mandalora przed Satine, potem następują jej rządy, aż do przewrotu Maula i końca wojen klonów, gdy władzę na krótko przejęła Bo-Katan - do czasu, gdy nadeszło Imperium.
W rozmowie z ComicBook poruszył temat odchodzącej Sabine. Tego nie było początkowo w planach, ale gdy nadarzyła się okazja, postanowili ją wykorzystać. Już w TCW Filoni nauczył się, że czasem lepiej jest dać postaci odjeść, jak to było w przypadku Ahsoki. Oczywiście nie było to łatwe, ale dzięki temu to mocno poszerza horyzonty. Poza tym dziewczyna dopiero co wróciła do rodziny, a dodatkowo jej przybycie zdestabilizowało równowagę polityczną Mandalorian, więc Sabine czuje się odpowiedzialna. To jednocześnie pokazuje jak bardzo dojrzała. Kanan jest z niej dumny, choć może tego nie mówić na głos.
Czy jeszcze ją zobaczymy? Filoni, jak to Filoni, na początku bezpośredniej odpowiedzi dać nie chciał, ale zaznaczył, że sprowadzał bohaterów z jeszcze większych głębin - wystarczy spojrzeć na Maula. Ostatecznie stwierdził, że nie chce jej fanów przyprawiać o atak serca, więc owszem - jeszcze ją zobaczymy.
Aby już ostatecznie zostawić temat Mando - producent odniósł się jeszcze do wzmianki o wojnie pomiędzy Jedi a Mandalorianami w odcinku "Trials of the Darksaber". Oczywiście sam pomysł wziął się z "Knights of the Old Republic" i mediom towarzyszącym grze, ale w nowym kanonie konflikt ten jest nieco inny. To właśnie dzięki niemu mieszkańcy Mandalory wymyślili swe charakterystyczne zbroje. Gdy starli się z istotami władającymi Mocą, musieli sobie jakoś z tym poradzić, stąd powstał pancerz i cały arsenał. Dave lubi te gry, a poza tym zawsze stara się czerpać z Legend, gdy tylko może.
Przechodząc do innej kwestii: Filoni wypowiedział się także na temat obecności Obi-Wana w serialu (odcinek o nim zostanie wyemitowany 18. marca). Jak ma w zwyczaju, nie chciał potwierdzić, że to on, ale zaznaczył, że jeśli ekipa zbliża się tak blisko postaci filmowych, to musi być to uzasadnione. Nie chce robić tego dla fanserwisu. Kenobi będzie jedynie "gościem" w serialu, ale jego obecność mocno wpłynie na centralne postaci, a konkretnie Ezrę. Jaki to będzie wpływ, twórca nie chciał zdradzić.
Przyszedł jeszcze czas na słówko o Bendu i convorach, o których ostatnio sporo się plotkuje. Sowy ostatnio wystąpiły podczas treningu Sabine w "Trials of the Darksaber", ale tutaj Dave oznajmił, że po pierwsze nie chce "psuć magii" i zdradzać wszystkiego, a po drugie nie zawsze ich obecność musi coś oznaczać. Mel Zwyer, reżyser epizodu, po prostu chciał dodać coś do tła. Niektóre sowy to tylko sowy, ale jedna konkretna jest czymś więcej - a o tym, kto to może być, już pisaliśmy. Jeśli chodzi zaś o Bendu, to trening dziewczyny go zaciekawił, bo nie jest ona wrażliwa na Moc. Nie zna planu rebeliantów i próbuje dociec co chcą przez to osiągnąć. Istota najchętniej pragnęłaby, aby wszyscy dali jej spokój i pozwolili spać, bo jest wcieleniem neutralności.
Wybiegając myślą w przyszłość, Dave powiedział też parę słów o sezonie czwartym. Jego zdaniem sezon drugi, a zwłaszcza finał, "nakreślił linię pomiędzy tym, kim bohaterowie byli, a kim muszą się stać". Natomiast trzeci ma nam pokazać - zwłaszcza w przypadku Kanana i Ezry - jaka może czekać na nich przyszłość. "Wyobraźmy sobie, że przetrwają - to co się stanie?" Teraz, zwłaszcza po doświadczeniach z TCW, producent mocno skupia się na finałach serii i nie chce obiecywać, że będą kolejne, bo w telewizji nigdy nic nie wiadomo. Od początku ma z Kinbergiem przed oczyma cel, do którego chce dojść i tego się trzyma. Nie potwierdził sezonu czwartego (ale o tym wiemy już od września), lecz powiedział, że jeszcze czeka nas sporo przygód. Choćby dlatego, by mogli zrobić nowe włosy dla Sabine.
Na sam koniec temat ogólniejszy: Filoni powiedział dlaczego jego zdaniem prequele są tak ważne dla całej Sagi. Przede wszystkim to od nich wzięło się pojęcie "równowagi Mocy" - mamy przepowiednię o Wybrańcu. I ów balans jest reprezentowany wielorako w nowym kanonie - czy to w postaci Bendu, czy Ezry romansującego z ciemną stroną, czy Kyla, którego "ciągnie do światła", czy wreszcie białych, "neutralnych" mieczy Ahsoki. Jego zdaniem rozdział pomiędzy ciemną a jasną stroną nie zależy od techniki, lecz od intencji, aby być egoistą lub altruistą.
Zapraszamy do dyskusji na forum.