- Trzy obce myśliwce wyleciały z dalszej części księżyca - powiedział oficer doglądający sensorów. - Wiszą wokół wahadłowca i eskorty myśliwców TIE, tworząc eskortę.
- Rozumiem - powiedział Thrawn. - Uważajcie czy nie pojawi się więcej.
- Chyba że zasnęli z nudów - mruknął Niriz do Haverela. On i generał przygotowali personel, którego Thrawn sobie zażyczył w ciągu godziny. Ale później, z nieznanego powodu, Thrawnowi zabrało trzy godziny wysłanie go w kosmos.
Ale w końcu wyruszyli. Kiedy dołączyła do nich eskorta obcych statków, gra się zaczęła. Uczestnikami było sześciu szturmowców, długodystansowy wahadłowiec klasy Zeta i trzy niezastąpione myśliwce TIE jako element zakładu.
A także komandor Parck. Niriz spoglądał na odległe ślady silników statków Imperium i słabsze silników obcych statków lecących za nimi, nie wierząc, że Thrawn powierzył tak ryzykowne zadanie człowiekowi, który był jego przyjacielem albo przynajmniej sojusznikiem. Ale może Thrawn nie widział tego w taki sposób. Kto wie, jak pracują umysły obcych?
- Pojawił się statek flagowy Creysisa - zameldował oficer. - Także zza księżyca. Wygląda na to, że za i przed dziobem otworzył się hangar.
Palce Niriza przesuwały się nerwowo po materiale spodni, kiedy patrzył jak wahadłowiec Parcka wlatuje do wnętrza. W ciągu trzech poprzednich godzin "Ostrzeżenie" trzymało się na odpowiedni dystans od kwatery głównej Creysisa na księżycu. Jeśli obcy planował zdradę, miną cenne minuty zanim niszczyciel albo myśliwce TIE przybędą na ratunek.
Zwrócił Thrawnowi na to uwagę jakąś godzinę temu, sugerując, żeby przynajmniej trochę zmniejszyli dystans. Admirał powiedział coś bez sensu o nie straszeniu ludzi Creysisa i zignorował sugestię.
Tak jak wszystkie, które miał odnośnie tej operacji Niriz. Czy rzeczywiście był taki niekompetentny i bezmyślny?
A może o czymś wiedział?
Światła Zety zniknęły w hangarze obcego statku.
- Odwołać eskortę - nakazał Thrawn. Oficer potwierdził i chwilę później trzy TIE poczęły oddalać się od obcego okrętu flagowego.
I w tym momencie tamci zaatakowali. Porzucając szyk, ustawili się za i wokół, po czym poczęli strzelać do trzech TIE, wysyłając błyski jasnoczerwonego ognia.
- Manewr wymijający! - rzucił Niriz. - Sternik, cała naprzód. Ruszamy by ich przechwycić.
- Odwołuję rozkaz - powiedział Thrawn. Jego głos nadal był spokojny, ale pojawiły się w nim ostrzejsze nuty. - Zmniejszyć do punktu jeden.
- Punkt jeden? - powtórzył Niriz, odwracając się, by spojrzeć na niego. - Admirale...
- Mamy być statkiem kolonistów, kapitanie - powiedział Thrawn. - A takie nie są zaprojektowane, żeby poruszać się szybko.
- Do diabła z tym! - Niriz odwrócił się aby spojrzeć na osaczone TIE. Dwa z nich wyprzedziły prześladowców, powoli ale spokojnie prześcigając ich. Ale trzeci był wolniejszy i zostawał z tyłu.
- Rozumiem - powiedział Thrawn. - Uważajcie czy nie pojawi się więcej.
- Chyba że zasnęli z nudów - mruknął Niriz do Haverela. On i generał przygotowali personel, którego Thrawn sobie zażyczył w ciągu godziny. Ale później, z nieznanego powodu, Thrawnowi zabrało trzy godziny wysłanie go w kosmos.
Ale w końcu wyruszyli. Kiedy dołączyła do nich eskorta obcych statków, gra się zaczęła. Uczestnikami było sześciu szturmowców, długodystansowy wahadłowiec klasy Zeta i trzy niezastąpione myśliwce TIE jako element zakładu.
A także komandor Parck. Niriz spoglądał na odległe ślady silników statków Imperium i słabsze silników obcych statków lecących za nimi, nie wierząc, że Thrawn powierzył tak ryzykowne zadanie człowiekowi, który był jego przyjacielem albo przynajmniej sojusznikiem. Ale może Thrawn nie widział tego w taki sposób. Kto wie, jak pracują umysły obcych?
- Pojawił się statek flagowy Creysisa - zameldował oficer. - Także zza księżyca. Wygląda na to, że za i przed dziobem otworzył się hangar.
Palce Niriza przesuwały się nerwowo po materiale spodni, kiedy patrzył jak wahadłowiec Parcka wlatuje do wnętrza. W ciągu trzech poprzednich godzin "Ostrzeżenie" trzymało się na odpowiedni dystans od kwatery głównej Creysisa na księżycu. Jeśli obcy planował zdradę, miną cenne minuty zanim niszczyciel albo myśliwce TIE przybędą na ratunek.
Zwrócił Thrawnowi na to uwagę jakąś godzinę temu, sugerując, żeby przynajmniej trochę zmniejszyli dystans. Admirał powiedział coś bez sensu o nie straszeniu ludzi Creysisa i zignorował sugestię.
Tak jak wszystkie, które miał odnośnie tej operacji Niriz. Czy rzeczywiście był taki niekompetentny i bezmyślny?
A może o czymś wiedział?
Światła Zety zniknęły w hangarze obcego statku.
- Odwołać eskortę - nakazał Thrawn. Oficer potwierdził i chwilę później trzy TIE poczęły oddalać się od obcego okrętu flagowego.
I w tym momencie tamci zaatakowali. Porzucając szyk, ustawili się za i wokół, po czym poczęli strzelać do trzech TIE, wysyłając błyski jasnoczerwonego ognia.
- Manewr wymijający! - rzucił Niriz. - Sternik, cała naprzód. Ruszamy by ich przechwycić.
- Odwołuję rozkaz - powiedział Thrawn. Jego głos nadal był spokojny, ale pojawiły się w nim ostrzejsze nuty. - Zmniejszyć do punktu jeden.
- Punkt jeden? - powtórzył Niriz, odwracając się, by spojrzeć na niego. - Admirale...
- Mamy być statkiem kolonistów, kapitanie - powiedział Thrawn. - A takie nie są zaprojektowane, żeby poruszać się szybko.
- Do diabła z tym! - Niriz odwrócił się aby spojrzeć na osaczone TIE. Dwa z nich wyprzedziły prześladowców, powoli ale spokojnie prześcigając ich. Ale trzeci był wolniejszy i zostawał z tyłu.
Proxima2011-09-28 17:54:17
Dzięki za tłumaczenie. Pozdrawiam.
Kassila2011-09-08 11:57:44
Zahna nie trzeba lubić. Trzeba lubić Thrawna:D a ten chciał wiedzieć, na kogo może liczyć na bądź co bądź ryzykownej i długiej wyprawie. A ja intryg nie lubię: prosty wojak jestem:P
Stele2011-09-08 08:20:58
Oj tam marudzę zaraz. Po prostu nie jestem wielkim fanem Zahna, zwłaszcza w krótkiej formie, gdzie nie ma miejsca na intrygę. No ale pochwalmy: nie ma klonów. :D
Kassila2011-09-08 07:39:38
Mniam:D Nareszcie ktoś się zlitował i to przetłumaczył:) Dzięki:)
Stele--> zamiast się cieszyć, to jeszcze marudzisz:P
Hego Damask2011-09-08 00:34:28
Dobra, postaram się, dzięki za uwagi :D
Stele2011-09-08 00:17:31
Cały Zahn ze swoimi średnimi opowiadankami. Zahn jak zwykle olewa inne pozycje EU (tu chyba jedynie zawyżony stopień naszego Chissa, który chociaż w opisach nie powinien być tytułowany pełnym admirałem, bo z treści wynika, że dzieje się ono podczas pierwszej wyprawy Thrawna w Nieznane Regiony). Thrawn jak zwykle robi za jasnowidza i nie wtajemnicza załogi w swoje plany. Przynajmniej akcja była całkiem fajna i pozbawiona jakichkolwiek absurdów.
Urthona, widzę że czasu masz ciągle w nadmiarze, przepuściłeś jednak kilka literówek. Mógłbyś również podszkolić się w polskojęzycznej terminologii marynistycznej i nie powielać błędów tłumoczy Amberu. (okręt=/=statek; klasa=/=typ)