- Otaczają nas, admirale - powiedział Niriz, patrząc przez przednie okno. - Wszystkie trzydzieści pozostałych myśliwców. Zdecydowanie do formacja ofensywna.
- Zrozumiano, kapitanie - powiedział Thrawn, wracając z prywatnej rozmowy jaką miał z oficerem łącznościowym w jego miejscu pracy. - Wysłać jedną eskadrę TIE aby je przechwyciła.
-Tak jest - odparł Niriz, przekazując gestem informację do oficera zajmującego się kontrolą myśliwców. - Czy myśli pan, że jedna eskadra wystarczy?
- Więcej niż wystarczy - zapewnił go Thrawn. - Z taką ilością, ważne dla naszych pilotów jest żeby schodzić sobie nawzajem z drogi.
- Nawet jeśli obcy wiedzą czego się spodziewać po myśliwcach TIE?
Thrawn uśmiechnął się.
- Nie wiedzą czego spodziewać się po myśliwcach TIE, kapitanie. Wiedzą, czego należy spodziewać się po statku porucznika Klara, a to różnica.
- Aha - powiedział Niriz, w końcu rozumiejąc. A więc po to było 3-godzinne opóźnienie. Zamiast załadować dodatkowe elementy na pokładzie statku porucznika Klara jako część sekretnej umowy z Creysisem, jak obawiał się Haverel, Thrawn zdemontował najważniejsze elementy, które się tu znajdowały.
Formacja TIE była już blisko chmary wrogich myśliwców, które przewyższały ich liczebnie trzy do jednego, a były cztery razy większe. Niriz, nie zdając sobie sprawy z tego, co robi, wstrzymał oddech.
A potem obie siły starły się i myśliwce TIE wbiły się w prowadzące statki obcych jak nóż w masło. Jedenaście z dwunastu wziętych na cel pojazdów zmieniło się w kule ognia przy pierwszej salwie Imperialnych, dwunasty zaś poruszał się na boki tak długo, żeby wbić się w jednego z przyjaciół z trzaskiem, który zniszczył oba statki. Atak Ebrochi załamał się, arogancja i pewność siebie zmieniła się w nagłą panikę. Wykorzystując przewagę, TIE ustawiły się dwójkami z precyzją i przypuściły kolejny atak na tylną formację przeciwnika.
- Doskonale - pochwalił Thrawn. - Moje gratulacje, kapitanie. Pańska praca z tymi pilotami opłaciła się.
- Admirale, zbliża się Zeta - powiedział oficer sensorów. - Oddala się od statku flagowego.
- Niech TIE oczyszczą im drogę - rozkazał Thrawn. - Wszystkie baterie turbolaserów niech zaatakują bez rozkazu, ale statek flagowy ma zostać nietknięty. Sternik, przygotować się do skoku w nadprzestrzeń; celem jest pierwszy system wzdłuż wektora 71.5. Stacje promieni ściągających, pilnować statku flagowego wroga. Chcę, żeby został wzięty nienaruszony.
Niebo rozjarzyło się blaskiem turbolaserów "Ostrzeżenia", a bitwa, która i tak już toczyła się jednostronnie zamieniła się w pogrom. Statek flagowy Creysisa próbował desperackiej ucieczki, zygzakując jak ranna ryba, kiedy osłona z jego myśliwców wyparowała dosłownie wokół i za nim. Ale nie mógł równać się szybkością z "Ostrzeżeniem" i w ciągu kilku sekund gwiezdny niszczyciel zbliżył się na odległość umożliwiającą pochwycenie go.
- Aktywować promienie ściągające - rozkazał Thrawn.
- Aktywne - potwierdził oficer, patrząc na wyświetlacz ponad ramieniem podwładnego. - Połączenie jest dobre. Mamy ich, sir.
- Wciągnąć go, poruczniku. Niech szturmowcy w hangarze przygotują się do wejścia na pokład. Wszystkie TIE wracać.
Trzy minuty później wszystko się skończyło.
- Załoga hangaru melduje, że statek jest zamknięty, admirale - powiedział oficer łącznościowy. - Szturmowcy przebili się w trzech miejscach; rozpoczęło się przejęcie. Wszystkie myśliwce powróciły bez strat.
- Sterniku?
- Współrzędne skoku gotowe i wprowadzone, sir. Szacowany czas do wejścia do systemu-celu 2.5 minuty.
- Zrozumiano - potwierdził Thrawn. - W drogę. Kontrola myśliwców...
Rozległ się daleki i wzrastający szum hipernapędu, a gwiazdy stały się znajomymi surrealistycznymi liniami.
- Kontrola myśliwców, proszę potwierdzić, że wszystkie TIE są gotowe do startu - kontynuował Thrawn. - Załogi turbolaserów, podwójne sprawdzenie gotowości bojowej.
Niriz wskazał na niebo w nadprzestrzeni.
- Co pan zamierza tam znaleźć? - zapytał.
- Oczywiście tego, przed kim odpowiada Creysis. Mimo jego wcześniejszych przechwałek, nie rządzi niczym. Ani nawet nie przejmuje wszystkiego.
Niriz zmarszczył czoło: - Jest pan pewny?
- Jak najbardziej - zapewnił go Thrawn. - Prawdziwy dowódca nigdy nie zaakceptuje zaproszenia na nieznany i prawdopodobnie niebezpieczny statek. Ani nie pozostanie w jego sąsiedztwie tak długo po uwięzieniu naszych pojazdów i ludzi, uciekając od nas zamiast wskoczyć do nadprzestrzeni. Z rozmysłem prezentował nam się jako cel, mając nadzieję, że zmusi nas do pokazania prawdziwych umiejętności "Ostrzeżenia".
- Których nigdy nie zamierzał pan pokazać - Niriz skrzywił się z niesmakiem kiedy przypomniał sobie jak się pomylił w ocenie sytuacji.
- Tak - powiedział Thrawn. Było to proste stwierdzenie faktu, bez przechwałki. - Creysis to podwładny. Ale ambitny, gotów zaryzykować życie własne i własnych ludzi, aby zebrać tyle informacji ile zdoła zanim zawezwie resztę stada.
- W porządku - odparł Niriz, marszcząc czoło, skoncentrowany. - To rozumiem. Rozumiem też, że taktycznie ma sens bitwa w jego kwaterze głównej niż czekanie na to, aż nas zaatakuje. Ale Creysis wysłał osiem statków, na osiem różnych wektorów. Skąd pan wie, że to dobra droga?
- Znowu wszystko sprowadza się do informacji, kapitanie - powiedział Thrawn tonem jakiego używali instruktorzy w Akademii aby wydostać z ucznia właściwą odpowiedź. - Ustaliliśmy, że Creysis jest typem, który prześle wszystkie informacje jakich będzie chciał i potrzebował jego dowódca. Nie tylko takie, że znalazł słaby i obiecujący cel, ale i... - Uniósł brew w oczekiwaniu.
Nagle Niriz zrozumiał.
- Nie tylko takie, że znalazł obiecujący cel - rzekł - ale i dowód na to, że cel jest tego wart. Ta figurka, którą mu pan dał miała wbudowany transponder, tak?
- Bardzo dobrze, kapitanie - powiedział Thrawn, a w jego głosie dało się wyczuć aprobatę. - Sterniku?
- 90 sekund, admirale.
- Niech wszystkie stanowiska się przygotują - nakazał Thrawn. - Kogokolwiek tam znajdziemy, będzie w trakcie przygotowań do udzielenia pomocy Creysisowi. Kiedy wyjdziemy z nadprzestrzeni, będziemy gotowi.
90 sekund później tak się stało.
- Zrozumiano, kapitanie - powiedział Thrawn, wracając z prywatnej rozmowy jaką miał z oficerem łącznościowym w jego miejscu pracy. - Wysłać jedną eskadrę TIE aby je przechwyciła.
-Tak jest - odparł Niriz, przekazując gestem informację do oficera zajmującego się kontrolą myśliwców. - Czy myśli pan, że jedna eskadra wystarczy?
- Więcej niż wystarczy - zapewnił go Thrawn. - Z taką ilością, ważne dla naszych pilotów jest żeby schodzić sobie nawzajem z drogi.
- Nawet jeśli obcy wiedzą czego się spodziewać po myśliwcach TIE?
Thrawn uśmiechnął się.
- Nie wiedzą czego spodziewać się po myśliwcach TIE, kapitanie. Wiedzą, czego należy spodziewać się po statku porucznika Klara, a to różnica.
- Aha - powiedział Niriz, w końcu rozumiejąc. A więc po to było 3-godzinne opóźnienie. Zamiast załadować dodatkowe elementy na pokładzie statku porucznika Klara jako część sekretnej umowy z Creysisem, jak obawiał się Haverel, Thrawn zdemontował najważniejsze elementy, które się tu znajdowały.
Formacja TIE była już blisko chmary wrogich myśliwców, które przewyższały ich liczebnie trzy do jednego, a były cztery razy większe. Niriz, nie zdając sobie sprawy z tego, co robi, wstrzymał oddech.
A potem obie siły starły się i myśliwce TIE wbiły się w prowadzące statki obcych jak nóż w masło. Jedenaście z dwunastu wziętych na cel pojazdów zmieniło się w kule ognia przy pierwszej salwie Imperialnych, dwunasty zaś poruszał się na boki tak długo, żeby wbić się w jednego z przyjaciół z trzaskiem, który zniszczył oba statki. Atak Ebrochi załamał się, arogancja i pewność siebie zmieniła się w nagłą panikę. Wykorzystując przewagę, TIE ustawiły się dwójkami z precyzją i przypuściły kolejny atak na tylną formację przeciwnika.
- Doskonale - pochwalił Thrawn. - Moje gratulacje, kapitanie. Pańska praca z tymi pilotami opłaciła się.
- Admirale, zbliża się Zeta - powiedział oficer sensorów. - Oddala się od statku flagowego.
- Niech TIE oczyszczą im drogę - rozkazał Thrawn. - Wszystkie baterie turbolaserów niech zaatakują bez rozkazu, ale statek flagowy ma zostać nietknięty. Sternik, przygotować się do skoku w nadprzestrzeń; celem jest pierwszy system wzdłuż wektora 71.5. Stacje promieni ściągających, pilnować statku flagowego wroga. Chcę, żeby został wzięty nienaruszony.
Niebo rozjarzyło się blaskiem turbolaserów "Ostrzeżenia", a bitwa, która i tak już toczyła się jednostronnie zamieniła się w pogrom. Statek flagowy Creysisa próbował desperackiej ucieczki, zygzakując jak ranna ryba, kiedy osłona z jego myśliwców wyparowała dosłownie wokół i za nim. Ale nie mógł równać się szybkością z "Ostrzeżeniem" i w ciągu kilku sekund gwiezdny niszczyciel zbliżył się na odległość umożliwiającą pochwycenie go.
- Aktywować promienie ściągające - rozkazał Thrawn.
- Aktywne - potwierdził oficer, patrząc na wyświetlacz ponad ramieniem podwładnego. - Połączenie jest dobre. Mamy ich, sir.
- Wciągnąć go, poruczniku. Niech szturmowcy w hangarze przygotują się do wejścia na pokład. Wszystkie TIE wracać.
Trzy minuty później wszystko się skończyło.
- Załoga hangaru melduje, że statek jest zamknięty, admirale - powiedział oficer łącznościowy. - Szturmowcy przebili się w trzech miejscach; rozpoczęło się przejęcie. Wszystkie myśliwce powróciły bez strat.
- Sterniku?
- Współrzędne skoku gotowe i wprowadzone, sir. Szacowany czas do wejścia do systemu-celu 2.5 minuty.
- Zrozumiano - potwierdził Thrawn. - W drogę. Kontrola myśliwców...
Rozległ się daleki i wzrastający szum hipernapędu, a gwiazdy stały się znajomymi surrealistycznymi liniami.
- Kontrola myśliwców, proszę potwierdzić, że wszystkie TIE są gotowe do startu - kontynuował Thrawn. - Załogi turbolaserów, podwójne sprawdzenie gotowości bojowej.
Niriz wskazał na niebo w nadprzestrzeni.
- Co pan zamierza tam znaleźć? - zapytał.
- Oczywiście tego, przed kim odpowiada Creysis. Mimo jego wcześniejszych przechwałek, nie rządzi niczym. Ani nawet nie przejmuje wszystkiego.
Niriz zmarszczył czoło: - Jest pan pewny?
- Jak najbardziej - zapewnił go Thrawn. - Prawdziwy dowódca nigdy nie zaakceptuje zaproszenia na nieznany i prawdopodobnie niebezpieczny statek. Ani nie pozostanie w jego sąsiedztwie tak długo po uwięzieniu naszych pojazdów i ludzi, uciekając od nas zamiast wskoczyć do nadprzestrzeni. Z rozmysłem prezentował nam się jako cel, mając nadzieję, że zmusi nas do pokazania prawdziwych umiejętności "Ostrzeżenia".
- Których nigdy nie zamierzał pan pokazać - Niriz skrzywił się z niesmakiem kiedy przypomniał sobie jak się pomylił w ocenie sytuacji.
- Tak - powiedział Thrawn. Było to proste stwierdzenie faktu, bez przechwałki. - Creysis to podwładny. Ale ambitny, gotów zaryzykować życie własne i własnych ludzi, aby zebrać tyle informacji ile zdoła zanim zawezwie resztę stada.
- W porządku - odparł Niriz, marszcząc czoło, skoncentrowany. - To rozumiem. Rozumiem też, że taktycznie ma sens bitwa w jego kwaterze głównej niż czekanie na to, aż nas zaatakuje. Ale Creysis wysłał osiem statków, na osiem różnych wektorów. Skąd pan wie, że to dobra droga?
- Znowu wszystko sprowadza się do informacji, kapitanie - powiedział Thrawn tonem jakiego używali instruktorzy w Akademii aby wydostać z ucznia właściwą odpowiedź. - Ustaliliśmy, że Creysis jest typem, który prześle wszystkie informacje jakich będzie chciał i potrzebował jego dowódca. Nie tylko takie, że znalazł słaby i obiecujący cel, ale i... - Uniósł brew w oczekiwaniu.
Nagle Niriz zrozumiał.
- Nie tylko takie, że znalazł obiecujący cel - rzekł - ale i dowód na to, że cel jest tego wart. Ta figurka, którą mu pan dał miała wbudowany transponder, tak?
- Bardzo dobrze, kapitanie - powiedział Thrawn, a w jego głosie dało się wyczuć aprobatę. - Sterniku?
- 90 sekund, admirale.
- Niech wszystkie stanowiska się przygotują - nakazał Thrawn. - Kogokolwiek tam znajdziemy, będzie w trakcie przygotowań do udzielenia pomocy Creysisowi. Kiedy wyjdziemy z nadprzestrzeni, będziemy gotowi.
90 sekund później tak się stało.
Proxima2011-09-28 17:54:17
Dzięki za tłumaczenie. Pozdrawiam.
Kassila2011-09-08 11:57:44
Zahna nie trzeba lubić. Trzeba lubić Thrawna:D a ten chciał wiedzieć, na kogo może liczyć na bądź co bądź ryzykownej i długiej wyprawie. A ja intryg nie lubię: prosty wojak jestem:P
Stele2011-09-08 08:20:58
Oj tam marudzę zaraz. Po prostu nie jestem wielkim fanem Zahna, zwłaszcza w krótkiej formie, gdzie nie ma miejsca na intrygę. No ale pochwalmy: nie ma klonów. :D
Kassila2011-09-08 07:39:38
Mniam:D Nareszcie ktoś się zlitował i to przetłumaczył:) Dzięki:)
Stele--> zamiast się cieszyć, to jeszcze marudzisz:P
Hego Damask2011-09-08 00:34:28
Dobra, postaram się, dzięki za uwagi :D
Stele2011-09-08 00:17:31
Cały Zahn ze swoimi średnimi opowiadankami. Zahn jak zwykle olewa inne pozycje EU (tu chyba jedynie zawyżony stopień naszego Chissa, który chociaż w opisach nie powinien być tytułowany pełnym admirałem, bo z treści wynika, że dzieje się ono podczas pierwszej wyprawy Thrawna w Nieznane Regiony). Thrawn jak zwykle robi za jasnowidza i nie wtajemnicza załogi w swoje plany. Przynajmniej akcja była całkiem fajna i pozbawiona jakichkolwiek absurdów.
Urthona, widzę że czasu masz ciągle w nadmiarze, przepuściłeś jednak kilka literówek. Mógłbyś również podszkolić się w polskojęzycznej terminologii marynistycznej i nie powielać błędów tłumoczy Amberu. (okręt=/=statek; klasa=/=typ)