Zakłócenia powróciły. - Przyjmuję przeprosiny - zacharczał Creysis. - Czego dokładnie szukacie?
- Nowego domu dla naszych kolonistów - powiedział Thrawn. - Takiego, który nie znajduje się w waszych granicach i nie będzie przeszkadzał ani wam ani nikomu innemu. Czy wiesz może o jakimś?
- Może - powiedział Creysis. - Myślę, że powinniśmy spotkać się osobiście w celu przedyskutowania tego.
- To bardzo szlachetne z twojej strony. Czy mogę zaoferować wam gościnę i spotkanie na pokładzie "Ostrzeżenia"?
- Przyjdę, na dowód, że wam ufam - powiedział głos. - Przygotuję swój transport.
- Będę cię oczekiwał - powiedział Thrawn. - Do zobaczenia.
Wyłączył komunikator i umieścił go z powrotem w kieszeni. - Nakazuję dwóm TIE pozostać na zewnątrz i eskortować gościa do hangaru. Reszta niech wróci, ale będzie czujna. Wszystkie stanowiska w gotowości bojowej.
- Tak jest.
- Komandorze Parck, zostanie pan tutaj - kontynuował Thrawn. - Kapitanie Niriz, proszę ze mną. Musimy się przygotować, zanim przybędą goście.
Niriz nie spodziewał się, że Creysis będzie tak łatwowierny i przyleci sam na pokład nieznanego statku. Nie mylił się. Kiedy przeszywający dźwięk gazowych silników obcego ucichł, na pokładzie hangaru nr 3 znajdowało się pięć maszyn. Cztery myśliwce które napotkali wcześniej, tworzyło kwadrat wokół mniejszego, jednoosobowego pojazdu.
A raczej pojazdu przeznaczonego dla jednej obcej istoty. Postać, która z niego wysiadła, była duża, niezgrabna i, w opinii Niriza, raczej odstręczająca. Zdeformowana głowa pozbawiona była nosa i włosów, miała owalne oczy, które znajdowały się zbyt daleko od siebie i pomarszczone usta, otoczone falującymi, przypominającymi robaki mackami. Z daleka jego skóra wyglądała na różową. Z bliska Niriz zobaczył, że w rzeczywistości była biała i pokryta siatką przecinających się, delikatnych, czerwonych linii. Ubrany był w długą szatę ze zszytych ze sobą skór zwierzęcych, najwyraźniej bez ładu i składu. Na jego szyi wisiał złoty wisior w kształcie łzy, dodatkowo mający kolorowe kamienie. Obrazu dopełniała duża broń ręczna wisząca u pasa.
- Jestem Creysis - zacharczał przybysz, kiedy ruszył w stronę oczekujących Imperialnych. - Kto tu dowodzi?
- Ja - powiedział Thrawn, występując. - Nazywam się Thrawn. To kapitan Niriz, dowodzący "Ostrzeżeniem".
- Aha - Creysis zatrzymał się dwa metry od nich. Przez chwilę jego macki poruszały się szybciej, jakby wąchając zapachy lub słuchając dźwięków. - Jak dużo macie kolonistów?
- Nowego domu dla naszych kolonistów - powiedział Thrawn. - Takiego, który nie znajduje się w waszych granicach i nie będzie przeszkadzał ani wam ani nikomu innemu. Czy wiesz może o jakimś?
- Może - powiedział Creysis. - Myślę, że powinniśmy spotkać się osobiście w celu przedyskutowania tego.
- To bardzo szlachetne z twojej strony. Czy mogę zaoferować wam gościnę i spotkanie na pokładzie "Ostrzeżenia"?
- Przyjdę, na dowód, że wam ufam - powiedział głos. - Przygotuję swój transport.
- Będę cię oczekiwał - powiedział Thrawn. - Do zobaczenia.
Wyłączył komunikator i umieścił go z powrotem w kieszeni. - Nakazuję dwóm TIE pozostać na zewnątrz i eskortować gościa do hangaru. Reszta niech wróci, ale będzie czujna. Wszystkie stanowiska w gotowości bojowej.
- Tak jest.
- Komandorze Parck, zostanie pan tutaj - kontynuował Thrawn. - Kapitanie Niriz, proszę ze mną. Musimy się przygotować, zanim przybędą goście.
Niriz nie spodziewał się, że Creysis będzie tak łatwowierny i przyleci sam na pokład nieznanego statku. Nie mylił się. Kiedy przeszywający dźwięk gazowych silników obcego ucichł, na pokładzie hangaru nr 3 znajdowało się pięć maszyn. Cztery myśliwce które napotkali wcześniej, tworzyło kwadrat wokół mniejszego, jednoosobowego pojazdu.
A raczej pojazdu przeznaczonego dla jednej obcej istoty. Postać, która z niego wysiadła, była duża, niezgrabna i, w opinii Niriza, raczej odstręczająca. Zdeformowana głowa pozbawiona była nosa i włosów, miała owalne oczy, które znajdowały się zbyt daleko od siebie i pomarszczone usta, otoczone falującymi, przypominającymi robaki mackami. Z daleka jego skóra wyglądała na różową. Z bliska Niriz zobaczył, że w rzeczywistości była biała i pokryta siatką przecinających się, delikatnych, czerwonych linii. Ubrany był w długą szatę ze zszytych ze sobą skór zwierzęcych, najwyraźniej bez ładu i składu. Na jego szyi wisiał złoty wisior w kształcie łzy, dodatkowo mający kolorowe kamienie. Obrazu dopełniała duża broń ręczna wisząca u pasa.
- Jestem Creysis - zacharczał przybysz, kiedy ruszył w stronę oczekujących Imperialnych. - Kto tu dowodzi?
- Ja - powiedział Thrawn, występując. - Nazywam się Thrawn. To kapitan Niriz, dowodzący "Ostrzeżeniem".
- Aha - Creysis zatrzymał się dwa metry od nich. Przez chwilę jego macki poruszały się szybciej, jakby wąchając zapachy lub słuchając dźwięków. - Jak dużo macie kolonistów?
Proxima2011-09-28 17:54:17
Dzięki za tłumaczenie. Pozdrawiam.
Kassila2011-09-08 11:57:44
Zahna nie trzeba lubić. Trzeba lubić Thrawna:D a ten chciał wiedzieć, na kogo może liczyć na bądź co bądź ryzykownej i długiej wyprawie. A ja intryg nie lubię: prosty wojak jestem:P
Stele2011-09-08 08:20:58
Oj tam marudzę zaraz. Po prostu nie jestem wielkim fanem Zahna, zwłaszcza w krótkiej formie, gdzie nie ma miejsca na intrygę. No ale pochwalmy: nie ma klonów. :D
Kassila2011-09-08 07:39:38
Mniam:D Nareszcie ktoś się zlitował i to przetłumaczył:) Dzięki:)
Stele--> zamiast się cieszyć, to jeszcze marudzisz:P
Hego Damask2011-09-08 00:34:28
Dobra, postaram się, dzięki za uwagi :D
Stele2011-09-08 00:17:31
Cały Zahn ze swoimi średnimi opowiadankami. Zahn jak zwykle olewa inne pozycje EU (tu chyba jedynie zawyżony stopień naszego Chissa, który chociaż w opisach nie powinien być tytułowany pełnym admirałem, bo z treści wynika, że dzieje się ono podczas pierwszej wyprawy Thrawna w Nieznane Regiony). Thrawn jak zwykle robi za jasnowidza i nie wtajemnicza załogi w swoje plany. Przynajmniej akcja była całkiem fajna i pozbawiona jakichkolwiek absurdów.
Urthona, widzę że czasu masz ciągle w nadmiarze, przepuściłeś jednak kilka literówek. Mógłbyś również podszkolić się w polskojęzycznej terminologii marynistycznej i nie powielać błędów tłumoczy Amberu. (okręt=/=statek; klasa=/=typ)