- 40.000 - powiedział Thrawn. - Dodatkowo 7.000 członków załogi obsługujących statek. Czy znasz miejsce, gdzie moglibyśmy się osiedlić?
- Nie tak szybko, czerwonooki - powiedział Creysis a jego oczy zwęziły się. - Zanim przejdziemy do rzeczy, powinieneś dać mi jakiś podarunek.
- Oczywiście - odrzekł Thrawn, dając znak jednemu ze szturmowców, który trzymał się z tyłu. Wystąpił i podał admirałowi małe pudełko. - Wnoszę z twojego wisiora, że lubisz piękne rzeczy. - Thrawn otworzył pudełko i wyjął delikatnie wyrzeźbioną złotą statuetkę. Przyjmij zatem to jako wyraz naszego podziękowania.
- Tak, to rzeczywiście piękna rzecz - powiedział Creysis, ale nie uczynił ruchu, aby wziąć statuetkę. - Ale chcę czegoś innego.
- Przepraszam - odpowiedział Thrawn - ale co masz na myśli?
- Jedną z tych rzeczy - Creysis podniósł prawą rękę i wskazał łokciem na jeden z myśliwców TIE.
Thrawn potrząsnął głową. - Wybacz, ale nie mogę dać ci jednego z tych pojazdów. Mamy ograniczoną liczbę statków badawczych, a droga przed nami jest niepewna. Jeśli to cię ucieszy, mogę podarować ci jeszcze drugą albo trzecią statuetkę. Mamy na pokładzie wiele takich rzeczy na wymianę.
- To nie będzie konieczne - rzekł Creysis. Macki znowu się poruszyły; potem, ze wzruszeniem ramionami, które wydawało się, że zaczyna się od bioder aż do ramion, wystąpił naprzód i wyjął z dłoni Thrawna statuetkę. - Może kiedy osiedlicie się na którymś ze światów oddacie mi jeden z tych statków badawczych.
- Może - powiedział Thrawn. - Ale to oczywiście zależy od tego jak szybko znajdziemy taką planetę.
- Oczywiście - zgodził się Creysis. - Macie współrzędne świata, którego szukacie?
- Zwołam natychmiast Radę Kolonistów. Z pewnością znajdą jakieś.
- Nie spieszcie się - powiedział Creysis, idąc do swojego pojazdu. - Upewnijcie się, że dokładnie tego szukacie. Kiedy już będziecie gotowi, przyjdźcie na mój statek. - Macki zafalowały. - Kiedy już się zjawicie, bądźcie przygotowani na wymianę.
- Co to znaczy "na wymianę" ? - spytał Niriz.
Creysis spojrzał na niego.
- Czy spodziewasz się, że dostaniecie świat za darmo, biały? - pociągnął nosem, zadowolony. - Jeśli chcecie, abym skrócił waszą podróż, musicie zapłacić za tą informację.
- Rozumiem - zapewnił go Thrawn. - Rada Kolonistów zjawi się w pełni przygotowana do wymiany.
Macki zafalowały po raz ostatni, po czym Creysis odwrócił się i wsiadł do statku. Thrawn nakazał Imperialnym aby się cofnęli; obce maszyny oderwały się od pokładu i skierowały w stronę wylotu z hangaru z rykiem gazowych silników.
- Proszę o ocenę, kapitanie - powiedział Thrawn.
- Są z całą pewnością prymitywni - Niriz pociągnął nosem, mając ochotę zacytować stare imperialne powiedzenie, że wszyscy nieludzie byli prymitywni. - Mieli ubrania ze zwierzęcych skór, pozszywanych bez ładu i składu.
- Ale linie szycia były proste i użyto delikatnych nici - zauważył Thrawn. - Powiedziałbym, że zmienne wzory były częścią stylu. Coś jeszcze?
- Wydaje się, że nie mają repulsorów - powiedział Niriz. - Ale nadrabiają bronią. Naliczyłem przynajmniej 10 baterii laserów na każdym z tych myśliwców.
- 10 baterii, tak - rzekł Thrawn. - Ale podejrzewam, że nie więcej niż dwie były w rzeczywistości laserami. Końcówki innych wyglądały jak wyrzutnie pocisków a nawet sensory. Co pan sądzi o naszym gościu?
Niriz spojrzał na oddalające się statki, pragnąc bardzo powiedzieć Thrawnowi, że nie było to ważne. Ale coś w tonie głosu admirała nakazywało rozważną odpowiedź.
- Bardzo pewny siebie. Nawet arogancki. Typowy przywódca barbarzyńców, niezależnie czy ma coś na poparcie swoich brawurowych słów czy nie. Nie zamierza pan chyba wysłać delegacji na jego statek?
- Zgodził się tu przylecieć. Odmowa rewizyty mogłaby zostać odebrana jako zniewaga.
Niriz prychnął. - Domyślam się, że pan wie, jak mnie to obchodzi.
- Jesteśmy tutaj by badać - powiedział Thrawn. - To nasza szansa aby dowiedzieć się czegoś o tych ludziach i może o bliższych światach.
Niriz skrzywił się, ale Thrawn miał rację.
- Czy mogę zasugerować, sir, żebyśmy przynajmniej spróbowali dowiedzieć się przeciw czemu występujemy? Mamy trzy niewykrywalne dla sensorów wahadłowce - proszę mi pozwolić wysłać jeden wokół tego księżyca i dowiedzieć się, ile statków ma Creysis.
- Nie tak szybko, czerwonooki - powiedział Creysis a jego oczy zwęziły się. - Zanim przejdziemy do rzeczy, powinieneś dać mi jakiś podarunek.
- Oczywiście - odrzekł Thrawn, dając znak jednemu ze szturmowców, który trzymał się z tyłu. Wystąpił i podał admirałowi małe pudełko. - Wnoszę z twojego wisiora, że lubisz piękne rzeczy. - Thrawn otworzył pudełko i wyjął delikatnie wyrzeźbioną złotą statuetkę. Przyjmij zatem to jako wyraz naszego podziękowania.
- Tak, to rzeczywiście piękna rzecz - powiedział Creysis, ale nie uczynił ruchu, aby wziąć statuetkę. - Ale chcę czegoś innego.
- Przepraszam - odpowiedział Thrawn - ale co masz na myśli?
- Jedną z tych rzeczy - Creysis podniósł prawą rękę i wskazał łokciem na jeden z myśliwców TIE.
Thrawn potrząsnął głową. - Wybacz, ale nie mogę dać ci jednego z tych pojazdów. Mamy ograniczoną liczbę statków badawczych, a droga przed nami jest niepewna. Jeśli to cię ucieszy, mogę podarować ci jeszcze drugą albo trzecią statuetkę. Mamy na pokładzie wiele takich rzeczy na wymianę.
- To nie będzie konieczne - rzekł Creysis. Macki znowu się poruszyły; potem, ze wzruszeniem ramionami, które wydawało się, że zaczyna się od bioder aż do ramion, wystąpił naprzód i wyjął z dłoni Thrawna statuetkę. - Może kiedy osiedlicie się na którymś ze światów oddacie mi jeden z tych statków badawczych.
- Może - powiedział Thrawn. - Ale to oczywiście zależy od tego jak szybko znajdziemy taką planetę.
- Oczywiście - zgodził się Creysis. - Macie współrzędne świata, którego szukacie?
- Zwołam natychmiast Radę Kolonistów. Z pewnością znajdą jakieś.
- Nie spieszcie się - powiedział Creysis, idąc do swojego pojazdu. - Upewnijcie się, że dokładnie tego szukacie. Kiedy już będziecie gotowi, przyjdźcie na mój statek. - Macki zafalowały. - Kiedy już się zjawicie, bądźcie przygotowani na wymianę.
- Co to znaczy "na wymianę" ? - spytał Niriz.
Creysis spojrzał na niego.
- Czy spodziewasz się, że dostaniecie świat za darmo, biały? - pociągnął nosem, zadowolony. - Jeśli chcecie, abym skrócił waszą podróż, musicie zapłacić za tą informację.
- Rozumiem - zapewnił go Thrawn. - Rada Kolonistów zjawi się w pełni przygotowana do wymiany.
Macki zafalowały po raz ostatni, po czym Creysis odwrócił się i wsiadł do statku. Thrawn nakazał Imperialnym aby się cofnęli; obce maszyny oderwały się od pokładu i skierowały w stronę wylotu z hangaru z rykiem gazowych silników.
- Proszę o ocenę, kapitanie - powiedział Thrawn.
- Są z całą pewnością prymitywni - Niriz pociągnął nosem, mając ochotę zacytować stare imperialne powiedzenie, że wszyscy nieludzie byli prymitywni. - Mieli ubrania ze zwierzęcych skór, pozszywanych bez ładu i składu.
- Ale linie szycia były proste i użyto delikatnych nici - zauważył Thrawn. - Powiedziałbym, że zmienne wzory były częścią stylu. Coś jeszcze?
- Wydaje się, że nie mają repulsorów - powiedział Niriz. - Ale nadrabiają bronią. Naliczyłem przynajmniej 10 baterii laserów na każdym z tych myśliwców.
- 10 baterii, tak - rzekł Thrawn. - Ale podejrzewam, że nie więcej niż dwie były w rzeczywistości laserami. Końcówki innych wyglądały jak wyrzutnie pocisków a nawet sensory. Co pan sądzi o naszym gościu?
Niriz spojrzał na oddalające się statki, pragnąc bardzo powiedzieć Thrawnowi, że nie było to ważne. Ale coś w tonie głosu admirała nakazywało rozważną odpowiedź.
- Bardzo pewny siebie. Nawet arogancki. Typowy przywódca barbarzyńców, niezależnie czy ma coś na poparcie swoich brawurowych słów czy nie. Nie zamierza pan chyba wysłać delegacji na jego statek?
- Zgodził się tu przylecieć. Odmowa rewizyty mogłaby zostać odebrana jako zniewaga.
Niriz prychnął. - Domyślam się, że pan wie, jak mnie to obchodzi.
- Jesteśmy tutaj by badać - powiedział Thrawn. - To nasza szansa aby dowiedzieć się czegoś o tych ludziach i może o bliższych światach.
Niriz skrzywił się, ale Thrawn miał rację.
- Czy mogę zasugerować, sir, żebyśmy przynajmniej spróbowali dowiedzieć się przeciw czemu występujemy? Mamy trzy niewykrywalne dla sensorów wahadłowce - proszę mi pozwolić wysłać jeden wokół tego księżyca i dowiedzieć się, ile statków ma Creysis.
Proxima2011-09-28 17:54:17
Dzięki za tłumaczenie. Pozdrawiam.
Kassila2011-09-08 11:57:44
Zahna nie trzeba lubić. Trzeba lubić Thrawna:D a ten chciał wiedzieć, na kogo może liczyć na bądź co bądź ryzykownej i długiej wyprawie. A ja intryg nie lubię: prosty wojak jestem:P
Stele2011-09-08 08:20:58
Oj tam marudzę zaraz. Po prostu nie jestem wielkim fanem Zahna, zwłaszcza w krótkiej formie, gdzie nie ma miejsca na intrygę. No ale pochwalmy: nie ma klonów. :D
Kassila2011-09-08 07:39:38
Mniam:D Nareszcie ktoś się zlitował i to przetłumaczył:) Dzięki:)
Stele--> zamiast się cieszyć, to jeszcze marudzisz:P
Hego Damask2011-09-08 00:34:28
Dobra, postaram się, dzięki za uwagi :D
Stele2011-09-08 00:17:31
Cały Zahn ze swoimi średnimi opowiadankami. Zahn jak zwykle olewa inne pozycje EU (tu chyba jedynie zawyżony stopień naszego Chissa, który chociaż w opisach nie powinien być tytułowany pełnym admirałem, bo z treści wynika, że dzieje się ono podczas pierwszej wyprawy Thrawna w Nieznane Regiony). Thrawn jak zwykle robi za jasnowidza i nie wtajemnicza załogi w swoje plany. Przynajmniej akcja była całkiem fajna i pozbawiona jakichkolwiek absurdów.
Urthona, widzę że czasu masz ciągle w nadmiarze, przepuściłeś jednak kilka literówek. Mógłbyś również podszkolić się w polskojęzycznej terminologii marynistycznej i nie powielać błędów tłumoczy Amberu. (okręt=/=statek; klasa=/=typ)