Parck powinien zostać zdegradowany albo skazany na śmierć za taką arogancję. Jedynym powodem dla którego tak się nie stało było to, że Thrawn okazał się kompetentnym taktykiem i strategiem. Trenowano go w Akademii prywatnie, wkrótce zaś szybko awansował i w końcu został oficerem dowodzącym.
Imperator tolerował jego obecność. Niriz nie mógł się domyślić dlaczego. Inni służący na dworze - duża ich liczba - nie byli tak przychylni.
- Tak, widzę - powiedział sucho Thrawn. Jego błyszczące oczy spojrzały poza ramieniem Niriza. - Ale te myśliwce powinny już być dalej. Po jakim czasie od naszego przybycia kazał im pan wylecieć?
- Natychmiast, sir - powiedział Niriz, starając się nadać głosowi wojskowe brzmienie. Czy ta misja podobała mu się czy nie, był nadal imperialnym oficerem i słuchał rozkazów. - Mogli napotkać kłopoty z wcześniejszą listą - załogi nie są przyzwyczajone do hipernapędów w tych nowych zwiadowczych TIE.
- Jeśli tak, powinni skorygować swoje niedoskonałości - powiedział Thrawn. - Ćwiczenia z wypuszczania statków właśnie się zaczęły. Proszę dopilnować tego osobiście.
Niriz zacisnął zęby. - Tak jest, sir - wydusił, napotykając wzrok oficera komunikacyjnego. - Proszę wezwać na mostek komandora Parcka.
- Tak jest.
Niriz spojrzał na Thrawna, odczuwając złośliwą satysfakcję. Parck nie poniósł kary, ale wrogowie Thrawna nie zapomnieli o nim. Kiedyś dowodził gwiezdnym niszczycielem typu Victory, został jednak zdegradowany do stopnia komandora i znalazł się na pokładzie "Ostrzeżenia" jako pierwszy oficer Niriza. Służył dobrze.
Admirał patrzył na niego z nieodgadnionym wyrazem twarzy. - Rozumiem, kapitanie, że nie podoba się panu ta misja.
- Nie, sir. - Niriz ściszył głos, z przyzwyczajenia, aby nie słyszeli go członkowie załogi. Różnice zdań między wyższymi oficerami nie były przeznaczone dla niższych rangą. - Jeśli mogę mówić prosto z mostu, to kompletna strata czasu, energii i zasobów Imperium. Mimo tego, że szerzą się wieści o niepokojach w całej galaktyce, wysyłanie w pełni wyekwipowanego gwiezdnego niszczyciela tylko po to, żeby oznaczyć coś na mapach, jest zwyczajnie głupie.
- Możliwe - powiedział Thrawn. Jeśli odwaga Niriza go obraziła, nie dał nic po sobie poznać. - Z drugiej strony Imperium to żywy organizm. Wszystkie żywe organizmy muszą się rozwijać jeśli chcą przeżyć.
- W naszych granicach jest dużo miejsca do rozwijania się - odparł Niriz. - Gdzieś tam są setki światów, których nawet nie zaszczyciliśmy spojrzeniem.
- Korpusy Eksploracyjne mogą się nimi zająć - rzekł Thrawn z nutą pogardy w głosie. - Nieznane Rejony są przyszłością Imperium, kapitanie. Dobrze się stało, że imperialna flota przetrze szlaki.
Niriz ugryzł się w język. Thrawn miał rację. Może nawet udało mu się przekonać siebie, że nie przegrał tej politycznej walki. - Oczywiście - powiedział głośno. - Sir.
Poruszenie w przejściu na mostek zwróciło jego uwagę: przybył komandor Parck.
- Za pańskim pozwoleniem, admirale, zacznę ćwiczenia.
- Bardzo dobrze, kapitanie - powiedział Thrawn, patrząc na widok na zewnątrz. - Proszę się na razie skoncentrować na wcześniejszych startach. Nie sądzę, żebyśmy spędzili godzinę albo dwie w tym systemie i nie chcę, żeby TIE zostały z tyłu, kiedy będziemy gotowi do wykonania skoku.
- Tak jest - rzekł Niriz. Przeszedł obok błękitnoskórego obcego do hangarów, mrucząc wściekle do siebie. Wysłanie kapitana aby osobiście nadzorował załogi TIE było tak upokarzające jak publiczne uderzenie w twarz. Nic dziwnego, że Thrawn został wygnany. Tajemnicą pozostawało, czemu zajęło to tyle czasu.
Znaleźli się już w piętnastym systemie gwiezdnym, kiedy napotkali pierwsze oznaki inteligentnego życia. A właściwie kiedy one napotkały ich.
Imperator tolerował jego obecność. Niriz nie mógł się domyślić dlaczego. Inni służący na dworze - duża ich liczba - nie byli tak przychylni.
- Tak, widzę - powiedział sucho Thrawn. Jego błyszczące oczy spojrzały poza ramieniem Niriza. - Ale te myśliwce powinny już być dalej. Po jakim czasie od naszego przybycia kazał im pan wylecieć?
- Natychmiast, sir - powiedział Niriz, starając się nadać głosowi wojskowe brzmienie. Czy ta misja podobała mu się czy nie, był nadal imperialnym oficerem i słuchał rozkazów. - Mogli napotkać kłopoty z wcześniejszą listą - załogi nie są przyzwyczajone do hipernapędów w tych nowych zwiadowczych TIE.
- Jeśli tak, powinni skorygować swoje niedoskonałości - powiedział Thrawn. - Ćwiczenia z wypuszczania statków właśnie się zaczęły. Proszę dopilnować tego osobiście.
Niriz zacisnął zęby. - Tak jest, sir - wydusił, napotykając wzrok oficera komunikacyjnego. - Proszę wezwać na mostek komandora Parcka.
- Tak jest.
Niriz spojrzał na Thrawna, odczuwając złośliwą satysfakcję. Parck nie poniósł kary, ale wrogowie Thrawna nie zapomnieli o nim. Kiedyś dowodził gwiezdnym niszczycielem typu Victory, został jednak zdegradowany do stopnia komandora i znalazł się na pokładzie "Ostrzeżenia" jako pierwszy oficer Niriza. Służył dobrze.
Admirał patrzył na niego z nieodgadnionym wyrazem twarzy. - Rozumiem, kapitanie, że nie podoba się panu ta misja.
- Nie, sir. - Niriz ściszył głos, z przyzwyczajenia, aby nie słyszeli go członkowie załogi. Różnice zdań między wyższymi oficerami nie były przeznaczone dla niższych rangą. - Jeśli mogę mówić prosto z mostu, to kompletna strata czasu, energii i zasobów Imperium. Mimo tego, że szerzą się wieści o niepokojach w całej galaktyce, wysyłanie w pełni wyekwipowanego gwiezdnego niszczyciela tylko po to, żeby oznaczyć coś na mapach, jest zwyczajnie głupie.
- Możliwe - powiedział Thrawn. Jeśli odwaga Niriza go obraziła, nie dał nic po sobie poznać. - Z drugiej strony Imperium to żywy organizm. Wszystkie żywe organizmy muszą się rozwijać jeśli chcą przeżyć.
- W naszych granicach jest dużo miejsca do rozwijania się - odparł Niriz. - Gdzieś tam są setki światów, których nawet nie zaszczyciliśmy spojrzeniem.
- Korpusy Eksploracyjne mogą się nimi zająć - rzekł Thrawn z nutą pogardy w głosie. - Nieznane Rejony są przyszłością Imperium, kapitanie. Dobrze się stało, że imperialna flota przetrze szlaki.
Niriz ugryzł się w język. Thrawn miał rację. Może nawet udało mu się przekonać siebie, że nie przegrał tej politycznej walki. - Oczywiście - powiedział głośno. - Sir.
Poruszenie w przejściu na mostek zwróciło jego uwagę: przybył komandor Parck.
- Za pańskim pozwoleniem, admirale, zacznę ćwiczenia.
- Bardzo dobrze, kapitanie - powiedział Thrawn, patrząc na widok na zewnątrz. - Proszę się na razie skoncentrować na wcześniejszych startach. Nie sądzę, żebyśmy spędzili godzinę albo dwie w tym systemie i nie chcę, żeby TIE zostały z tyłu, kiedy będziemy gotowi do wykonania skoku.
- Tak jest - rzekł Niriz. Przeszedł obok błękitnoskórego obcego do hangarów, mrucząc wściekle do siebie. Wysłanie kapitana aby osobiście nadzorował załogi TIE było tak upokarzające jak publiczne uderzenie w twarz. Nic dziwnego, że Thrawn został wygnany. Tajemnicą pozostawało, czemu zajęło to tyle czasu.
Znaleźli się już w piętnastym systemie gwiezdnym, kiedy napotkali pierwsze oznaki inteligentnego życia. A właściwie kiedy one napotkały ich.
Proxima2011-09-28 17:54:17
Dzięki za tłumaczenie. Pozdrawiam.
Kassila2011-09-08 11:57:44
Zahna nie trzeba lubić. Trzeba lubić Thrawna:D a ten chciał wiedzieć, na kogo może liczyć na bądź co bądź ryzykownej i długiej wyprawie. A ja intryg nie lubię: prosty wojak jestem:P
Stele2011-09-08 08:20:58
Oj tam marudzę zaraz. Po prostu nie jestem wielkim fanem Zahna, zwłaszcza w krótkiej formie, gdzie nie ma miejsca na intrygę. No ale pochwalmy: nie ma klonów. :D
Kassila2011-09-08 07:39:38
Mniam:D Nareszcie ktoś się zlitował i to przetłumaczył:) Dzięki:)
Stele--> zamiast się cieszyć, to jeszcze marudzisz:P
Hego Damask2011-09-08 00:34:28
Dobra, postaram się, dzięki za uwagi :D
Stele2011-09-08 00:17:31
Cały Zahn ze swoimi średnimi opowiadankami. Zahn jak zwykle olewa inne pozycje EU (tu chyba jedynie zawyżony stopień naszego Chissa, który chociaż w opisach nie powinien być tytułowany pełnym admirałem, bo z treści wynika, że dzieje się ono podczas pierwszej wyprawy Thrawna w Nieznane Regiony). Thrawn jak zwykle robi za jasnowidza i nie wtajemnicza załogi w swoje plany. Przynajmniej akcja była całkiem fajna i pozbawiona jakichkolwiek absurdów.
Urthona, widzę że czasu masz ciągle w nadmiarze, przepuściłeś jednak kilka literówek. Mógłbyś również podszkolić się w polskojęzycznej terminologii marynistycznej i nie powielać błędów tłumoczy Amberu. (okręt=/=statek; klasa=/=typ)