TWÓJ KOKPIT
0

Wojna Klonów, tom I: Droga Miecza :: Twórczość fanów

ROZDZIAŁ VII


Adepci ustawieni wpięciu równych szeregach ćwiczyli najprostsze z sekwencji walk. Obrót, blok, unik, pchnięcie. Ich ruchy zlewały się w jedną całość. Dla Yody wyglądało to imponująco, ale budziło wielką obawę, czy walka mieczem świetlnym będzie wkrótce komukolwiek przydatna.
Popatrzył na małą dziewczynkę z pierwszego rzędu, która z zaciętością cięła powietrze.
- Zbyt dużo gniewu...- powiedział sam do siebie mistrz Jedi. Podniósł rękę, wszystkie miecze treningowe, zostały wyłączone.
- Wasze umysły pełne pytań są młodziki, tak hmmm.... oczyśćcie je.- Yoda popatrzył na wyższego od siebie chłopaka, który dziwnie mu się przyglądał.
- Mistrzu Yodo...
- O czym myślisz?- Zapytał go wchodzący właśnie do sali Mace Windu.
- Niepokoję się o moją planetę, podobno opuścili ją Jedi. Nasze wojska nie poradzą sobie bez pomocy Zakonu.- powiedział adept z łzami w oczach.
Obaj nauczyciele obecni na sali poczuli się bardziej dotknięci, niż kiedykolwiek. Oto stał przed nimi, młody jeszcze bezbronny chłopak, którego szkolenie zakłócają sami Jedi. Tego można było się spodziewać po konferencji.
- Nie skupiaj się na obawach.- pouczył go Windu.- Czasami musimy wybrać pomiędzy dobrem osobistym a ogólnym.
- Nie rozumiem...- powiedział z zakłopotaniem inny uczeń z tylnich szeregów.
- Kiedyś zrozumiecie, zapewniam was.- odparł Mace.
- Jedi wiele ścieżek ma, każdy tą właściwą wybrać musi. Dążyć do pokoju... tego was nauczamy, a to...- Yoda podniósł w ręce swój miecz świetlny-.. to tylko nic nie znacząca broń, nie z niej płynie mądrość Jedi, a wagę zbyt dużą do niej przywiązując wejdziecie na drogę... drogę miecza. A niebezpieczna to ścieżka, wielu mistrzów z niej nie wróciło.
Windu i Yoda natychmiast przypomnieli sobie Dooku, doskonałego szermierza.
Adepci przytaknęli skinieniem głowy i wrócili do ćwiczeń.

Sztab informatorów Separatystów był jednym z najbardziej podejrzanych miejsc. To stąd mógł się wywodzić zdrajca. Hrabia obawiał się, że wszyscy zgromadzeni tu ludzie mogą być we frakcji dążącej do pokoju z Republiką. Uznał jednak, że to szaleństwo.
Podszedł do niego krótko przystrzyżony oficer w czarnych, skórzanych rękawiczkach. To denerwowało hrabiego, sam fakt, że wszyscy szpiedzy okrywali ręce już był podejrzany, dlatego kiedy oficer podał mu dłoń, Dooku udał, że jej nie widzi.
- Nawiązaliśmy łączność z obozem na Xerh.- powiedział z lekkim zakłopotaniem informator.
- Pomimo zagłuszeń?- zapytał zdziwiony hrabia.- Nadajniki tej bazy muszą mieć wielką moc. Ciekawy jestem, czy zdołalibyście nawiązać kontakt z Coruscant?
Oficer zmarszczył czoło i popatrzył na jednego ze swoich współpracowników, wpisującego coś do komputera.
- Teoretycznie tak, ale po co mielibyśmy to robić?
- Rzeczywiście... to nielogiczne.- powiedział hrabia już z uśmiechem na twarzy.- A więc wróćmy do Xerh.
- Tak jest. Zgodnie z pańskim przewidywaniami na planecie pojawił się Jedi.
Hrabia stanął jak wryty. Nareszcie efekty. Popatrzył na współrozmówcę, na jego twarzy zatliła się nowa nadzieja.
- Obi-Wan Kenobi?- zapytał niepewnie.
- Nie, to raczej padawan. Nie stawiał żadnego oporu.
Dooku z niezadowoleniem wypuścił powietrze z ust i machnął ręką.
- Wykorzystać wobec niego standardowe procedury.

Najpierw wyciągnięto go z zatłoczonej przyczepy. Ból głowy nie ustępował, a na dodatek obrazy przed oczami rozmywały się i deformowały. Zdarto z niego część ubrania i ustawiono w grupie z kilkuset innymi osobami najróżniejszych ras. Rany, które częściowo zaschłya otworzyły się na nowo. Strużka krwi potoczyła się po jego prawym policzku. Z trudem utrzymywał się na chwiejnych nogach.
Ktoś chwycił go za metalową rękę prosząc o pomoc, ale zamiast ujrzeć ludzką twarz Anakin zobaczył dziwnie wygięty obraz. Karykaturę człowieka. Ktoś uderzył go pałką. Upadł na dwa stłuczone kolana. Jeszcze jeden cios odebrał mu dech.
Zaczęto selekcję więźniów. Tak przynajmniej myślał... tych silniejszych odsyłano od razu do pracy. Tych, którzy nie mogli iść, ciągnięto do baraków. Jego wzięto na końcu, przyszło jakichś dwóch oficerów i zaciągnęło go do celi. Czuł nadwerężone stawy, czuł tylko ból... inne uczucia pozostały po za nim.

O takich stacjach Obi-Wan czytał tylko w książkach. Wielkie talerze ze wspaniałą architekturą i przepięknymi ogrodami, nakryte szklaną pokrywą, przez którą można było podziwiać gwiezdną przestrzeń. Tylko co u licha robią one w służbie armii Republiki? To pytanie zadawał sobie w drodze do centrum dowodzenia, gdzie miał się spotkać z jakimś wysokim rangą zwierzchnikiem sił zbrojnych.
- Gdzie my właściwie lecimy?- zapytał idący obok niego Elan.
- Ty? Ty nigdzie nie lecisz.- odparł Kenobi.- Na tej stacji będziesz bezpieczny.
Jakby na zaprzeczenie tych słów ktoś krzyknął coś w obcym dla Jedi języku i wymierzył Elanowi potężny cios w twarz. Obi-Wan błyskawicznie zareagował i pchnął mocą napastnika. Twi’lek w mundurze Republiki uderzył o słup oświetleniowy i stracił przytomność.
- Czy jest miejsce w galaktyce, gdzie cię nie ścigają?- zapytał Kenobi, pomagając wstać Elanowi. Potem podszedł do leżącego nieopodal oficera i przyłożył rękę do jego czoła.
- Wynośmy się stąd i to jak najszybciej.- powiedział drżącym głosem chłopak.
- Nie!- odparł ostro Obi-Wan.- Sam nie wiem, czemu ci pomagam ale bądź przynajmniej posłuszny. Wracaj na statek, a ja spróbuję załatwić dla nas nowy transport.
Elan przytaknął głową i zaczął biec w stronę lądowiska. Jedi poklepał Twi’leka po policzku i przymknął oczy, przykładając rękę do jego skroni. Przebudzenie musiało być dla niego bolesne, gdyż pierwsze, co zrobił, to przeklął i rzucił się na Obi-Wana. Ten powstrzymał go zwinnym chwytem.
- Zaprowadzisz mnie do swojego zwierzchnika.- powiedział jednocześnie wykonując niedbały gest.
Twi’lek przytaknął.

Szklana piramida, w której znajdowało się biuro, a raczej biurko kapitana Dodonny, była ustawiona w centralnym miejscu stacji orbitalnej. Oparta na czterech słupach stanowiła arcydzieło architektoniczne. Podobnie jak fotel, na którym siedział Kenobi, był dziełem sztuki. Na wprost niego stał tuż przy swoim krześle kilkudziesięcioletni mężczyzna w szarym uniformie z insygniami kapitana.
- Miło powitać Jedi na naszej stacji. Zwłaszcza po ostatnich wydarzeniach.
- Ostatnich wydarzeniach?- Zapytał zdziwiony Kenobi.
- Widzę, że dawno nie byłeś na Coruscant. Opuściliście Republikę.
Słowa te tak mocno uderzyły Obi-Wana, że zbladł i zacisnął ręce na poręczach swojego fotela.
- Jedi wycofują się z terenów zagrożonych wojną.- wyjaśnił kapitan Dodonna.- Tym bardziej dziwi mnie twoja obecność, mistrzu...- mężczyzna popatrzył na swój komputer.- Obi-Wanie.
- Mógłbym powiedzieć, że przyleciałem tu odpocząć. W końcu te stacje temu służą.- odciął się Kenobi.
- Musisz zrozumieć, rycerzu Jedi, że w czasie wojny wiele rzeczy zmienia swoje przeznaczenie. Nic już nie jest takie samo. Te stacje zarekwirowaliśmy za nie płacenie podatków. Doskonała kwatera dla sztabu oficerskiego.
Jedi odpowiedział na to tylko uśmiechem.
- Bardzo chciałbym wiedzieć, co cię do nas sprowadza.- zapytał jeszcze bardziej natarczywie kapitan. Szanował rycerzy Jedi, ale nie lubił ich mentorskiego tonu. Niemniej jednak wolał mieć kogoś takiego w swoim sztabie.
- Razem z moim przyjacielem lecimy na Xerh... niestety powstrzymują nas kłopoty techniczne. W imieniu Zakonu proszę o udzielenie nam pomocy.
- Oczywiście. Oczywiście. Właśnie oczekujemy na przybycie naszej floty i z pewnością nasi technicy znajdą dla was czas. Chciałbym cię jednak prosić, mistrzu, abyś wstrzymał się ze swoją podróżą i pomógł nam w naszej misji.
Obi-Wan był zaskoczony, nie wiedział, co powiedzieć. Na jednej szali leżało dobro galaktyki i Republiki, na drugiej... jego niesforny padawan.
- Wybacz, ale wzywają mnie inne ważne sprawy.
Lekki uśmiech na twarzy Dodonny ustąpił miejsca zniecierpliwieniu. Kapitan zaplótł ręce za plecami. Przeszedł wzdłuż jednej ze ścian swojego gabinetu. Ważył przez chwilę, czy użyć najmocniejszego argumentu.
- Musimy odciąć zaopatrzenie od Rhovas, głównej siedziby separatystów, ale do tego potrzebna nam będzie pomoc kogoś takiego jak ty.- wytłumaczył jeszcze raz dowódca.
- Wybacz kapitanie, może w innych okolicznościach.
- Skoro nie przekonują cię argumenty bezpieczeństwa Republiki, to może przekona cię to, że na statkach zaopatrzenia lata hrabia Dooku.- powiedział ostro Dodonna.- Wiem, że Jedi mają obowiązek go ścigać.
Cisza. Wszechobecna cisza. Dooku. Kenobi oparł głowę na rękach. Zabliźnione rany nagle jakby na nowo się otworzyły, poczuł się tak słaby jak wtedy, kiedy leżał w hangarze, ze spokojem oczekując swojej śmierci. Przypomniał sobie całą sekwencje walki i rany, jakie zadał mu hrabia.
Wątpliwość, którą zasiał w jego sercu, była obecna do dzisiaj. Czy warto ratować upadającą Republikę? Nawet jeśli nie, to Jedi muszą schwytać hrabiego.
- Dobrze- powiedział drżącym głosem i przytaknął skinieniem głowy, z trudem przełykając ślinę.

Cela była jasno oświetlona. O wiele za jasno. Biały snop światła przebijał się przez przymknięte oczy i drażnił je. Anakin osłonił twarz metalową ręką i spróbował się podnieść. Czuł jednak, że coś lub ktoś zmiażdżyło, którąś kość. Pulsujący ból, światło... Na każdy ruch Skywalkera odpowiadało spotęgowanie emisji głośnego sygnału. Pisku. Padawan Jedi przemógł się i przyklęknął. Zamknął oczy, jedynym, co mógł teraz zrobić, była medytacja...

Jego wizja wybiegła daleko poza bunkier więzienny, umieszczony kilkanaście metrów pod ziemią... wydało mu się, że unosi się w powietrzu i obserwuje wszystko z lotu ptaka. Olbrzymi kwadratowy obóz pełny szarości, brązu i czerni. Otoczony kilkumetrową siatką. Cztery wieże kontrolne oświetlające pracujących więźniów. Setki strażników. Dziesiątki punktów kontrolnych.
Dwadzieścia cztery bunkry, prawdopodobnie mieszkalne, a tuż przy wschodniej granicy obozu olbrzymie rozkopane pola. Na nich uwijały się niczym pracowite mrówki najróżniejsze istoty, skute w kajdany na nogach i rękach. Szczęk łopat i szum przesypywanej ziemi... Od czasu do czasu słyszał tylko charakterystyczne głosy droidów i jakieś nawoływania z drugiej strony obozu.
Anakin odbiegł myślami z tego miejsca. Poczuł, że traci siły. W ostatniej chwili odebrał jakiś niewielki sygnał. Był blisko, ale tłumiły go jakieś chemikalia. A może coś jeszcze gorszego. Coś się tu czaiło.

Skywalker upadł na plecy zwinął się w kłębek i usnął, jeśli omdlenie będące ucieczką przed bólem można nazwać snem.

- Co?!- Obi-Wan mógł się spodziewać reakcji Elana.- Nie możemy tutaj zostać... aresztują mnie... skażą... ześlą do kopalń...
- Spotka cię coś gorszego.- skwitował Rycerz Jedi z wymuszonym uśmiechem; jeszcze nie oswoił się z myślą, że zostawia swojego padawana dla jakiejś Republikańskiej misji.
- Coś gorszego? Tylko mi nie mów, że w tym sektorze obowiązuje kara śmierci!?
- Gorzej.
Załamany chłopak upuścił swoje bagaże tuż przed zejściem z rampy.
- Weźmiesz udział w misji.- dodał Obi-Wan, wychodząc z Tyrica na stację orbitalną- Póki co trzymaj się mnie i postaraj się niczego nie ukraść.
Oświetlenie platformy przygasło sygnalizując, że na stacji za chwilę zapadnie cisza nocna. Oboje stanęli przed wąską granicą oddzielającą ich od przestrzeni kosmicznej. Na horyzoncie pojawiły się dwa krążowniki Republiki. Potem jeszcze dwa. Na końcu przybyło kilkadziesiąt mniejszych fregat.
- To ma być misja czy bitwa?- zapytał Elan.
- Czy to istotne?- odparł Obi-Wan z uśmiechem.
- Masz rację, w trakcie wojny nic już nie jest takie samo.



1 2 3 4 5 6 7 (8) 9 10 11 12

OCENY UŻYTKOWNIKÓW:
Aby wystawić ocenę musisz się zalogować
Wszystkie oceny
Średnia: 8,58
Liczba: 12

Użytkownik Ocena Data
TC-1011 10 2008-01-23 19:33:39
Teesel 10 2007-08-23 14:28:00
Kale Cral 10 2006-02-11 16:39:37
Gemini 10 2006-01-15 20:24:26
Louie 10 2004-09-11 19:09:45
Rael 10 2004-06-26 21:43:35
Darth Edziaszka 9 2018-03-13 13:53:43
Girdun 9 2007-12-03 16:19:12
Yeleniu 9 2005-06-29 20:17:46
Jagd Fell 9 2004-06-26 16:36:58
Mroczna Jedi 6 2008-03-06 11:59:45
NieznajomyGość 1 2017-04-01 22:18:09


TAGI: Fanfik / opowiadanie (255)

KOMENTARZE (35)

  • Darth Edziaszka2018-03-13 13:53:35

    No i gdzie ten tom II :D?

  • Mroczna Jedi2008-03-06 11:59:34

    Takie sobie. :)) Kolo napisał, że była segregacja więźniów, więc skąd u jasnej anielki miało się tam wziąć dziecko do zarąbania. Strasznie melodramatyczne. Anakin - ciota (jak zwykle wrrrr) ciekawe co mu odbiło, że ruszył tyłek z Coruscant?
    Poza tym ogólnie w porządku. Intryga zapowiada się nie najgorzej, ale facotowi chyba brakło pomysłu pod koniec.
    6/10

  • jedi_marhefka2006-04-14 23:56:53

    Cirpliwości??? Człowieku to jest świetne kidy dalsza część?! Ale daje 9

  • Mistrz Fett2006-01-30 17:00:03

    Ano, opowiadanie poszło nieco w odstawkę, jednak postaram się do niego wrócić. Cierpliwości ;)

  • Gemini2006-01-15 20:26:02

    czekam już prawie rok na tom 2 i....nic nie widzę ;(. Szkoda talentu

  • Yeleniu2005-06-29 20:17:29

    całkiem niezłe 9

  • Gemini2005-02-18 13:24:47

    Bardzo mi sie podobało. Z niecierpliwoscia czeka na ciąg dalszy Ocena 10

  • Edi2004-07-19 17:31:42

    Można powiedzieć że wspaniałe opowiadanie.Fajny klimat,wydarzenia,miejsca akcji i Skywalker zabijający 9-io letniego chłopca.Muszę powiedziec że opowiadanie mnie wciągnęło.9/10

  • waldiego2004-07-02 13:21:31

    Super bardzo mi się podoba nawet nie porównuje z niedawno przeczytanym "Spotkaniem na Mimbam" przewyższa tamto przynajmniej o klasę szkoda że nie poszło do wydawnictwa Lucasa

  • Jagd Fell2004-06-26 16:36:39

    Dla mnie bomba ale jak to powiedział gajowy: WIĘCEJ!!!!!.

  • Admirał Raiana Sivron2004-06-13 21:24:05

    Niezłe daje 8

  • Gajowy2004-04-14 17:28:25

    Tylko jedno słowo : WIĘCEJ!!!

  • dooku2004-04-07 06:59:19

    fajne to opoiadanie

  • Mistrz Fett2004-03-16 19:57:08

    Dzięki za pozytywne oceny :-) A co do nazwiska... Poprawię w SE (które nawiasem mówiąc będzie za niedługo :P ).

  • Mistrz Fett2004-03-16 19:52:24

    Dzięki za pozytywne oceny :-) A co do nazwiska... Poprawię w SE (które nawiasem mówiąc będzie za niedługo :P ).

  • Calsann2003-12-11 15:02:12

    w ogule te nazwisko mnie denerwuje :P a opowiadanko fajne nawet ;)

  • Luke Darklighter2003-08-29 21:03:18

    btw, wszedzie Elana pisza jako "Elan Sleazebaggano" a nie "Salezabegano" - literowka ?

  • Luke Darklighter2003-08-29 18:03:14

    Opowiadanie całkiem mi się podoba, uważam że to wszystko co tu przedstawiłeś mogłoby spokojnie stać się w EP III...pod warunkiem że nakrecono by go na poczatku XX w, kiedy filmy 5-godzinne były jeszcze w ogole do pomyślenia. Bardzo podoba mi się że ktoś wreszcie zainteresował się Elanem. Rowniez czepialbym się braku jakichs szalenczych zwrotow akcji, ale czytalem wczesniej komentarze, wiec sie nie przyczepie ;-)

  • Mistrz Fett2003-07-11 11:19:37

    Dzięki Anorze... Chyba jako jedyny przeczytałeś 11... A co Anakin ro bi, zobaczysz w 12. Ten rozdizał dopiero, jak wróci JedI, a kiedy to sięstanie, nie wiem... :)

  • Anor2003-07-04 16:11:49

    No i po 11. W sumie niewiele mam do dodania, poza tym był to doś krótki odcinek więc trudno go ocenić, zresztą zbytnio nie posuwa nas w akcji, choć ciekawe co Anakin kombinuje na końcu, czyżby pierwsze symptomy CSM i zdrady

  • Mistrz Fett2003-05-05 18:56:16

    Zgadzam się z jedI. W tomach 2 i 3 będzie się działo sporo ;) A i w tomie 1 akcja już się rozgkręca. Chociażby SPOILER: spotkanie dwóch Jedi KONIEC SPOILERA To coś wróży :o) A co do nudnawości. Czy na prawdę jest aż tak źle? Coś się dzieje. Zresztą jedI już powiedział. To normalna kolej rzeczy...

  • jedI2003-05-05 17:12:50

    Dobra jako konsultant tego fica moge zapowiedziec ze Droga miecza (oficjalny tytul pierwszego tomu) jest dopiero zawiazaniem akcji, piszecie, ze troche to nudnawe, owszem zgodze sie ze lastery nie hukaja ze wszystkich stron, ale to jest celowe wynika nie z braku pomyslow ale konsekwencji w prowadzeniu fabuly. Rzecz trzecia to domagacie sie wiecej akcji ? Bedziecie ja miec, zwlaszcza w drugim tomie, tam praktycznie jest tylko walka.

  • Anor2003-05-05 15:12:22

    Doczytałem ostatnio zamieszczone rozdziały i muszę w pewnym sensie przyznać racje Dashowi, ze opowiadanie to robi się momentami trochę nudnawe. Są oczywiście fajne nawiązania i skojarzenia, ale generalnie trochę to wszystko przegadane. Na pewno chwali się samo umiejscowienie tego fica, gdyż przecież te okresy są dzisiaj najbardziej "na czasie". Dialogi i język sa przyzwoite, ale cały czas wszystko to woła o więcej dynamiki.

    Dodatkowo razi mnie np. to że tak łatwo poradzili sobie z ujarzmieniem Anakina, czemu?? Bardzo fajnym pomysłem jest wprowadzenie Elana... No cóż na razie przychodzi czekać na następne części, które z pewnością musza być dynamiczniejsze, chociażby dlatego, ze sama akcja się rozwija i dochodzi do kulminacyjnych momentów

  • Dash Onderon2003-05-04 23:47:17

    Ale hej! Przecież są też plusy.
    Mnie poruszyło SPOILER: kiedy Ani zamordował dziwięciolatka. KONIEC SPOILERA. Za bardzo to sobie wyobraziłem i w dodatku nie lubię jak dzieciom dzieje się krzywda. Zostałem na powaznie poruszony...

  • Dash Onderon2003-05-04 14:35:29

    Wybacz mi Fett, ale muszę być z tobą szczery: W niektórych miejscach Wojna Klonów jest po prostu nudna. Przepraszam, że akurat tak ją odbieram. Moja rada: kiedy opisujesz miejsca, albo bohaterów, albo cokolwiek, nie używaj suchych słów. Daj się ponieść wyobraźni. Notuj wszystko co przyjdzie ci do głowy, a potem wykorzystuj to w opowiadaniu. Z opisywaniem jest tak jak z malowaniem obrazu. Wspominaj o kolorach, barwach, świetle, cieniu.
    Oczywiście to tylko moje odczucie i wcale nie musisz się do tego stosować jeśli nie chcesz. Na tym polega wolność słowa.
    MTFBWY

  • Mistrz Fett2003-05-03 13:50:31

    Tom trzeci będzie nosił nazwę Zemsta tych co mięso Jedli :) Oczywiście żartuję. Jak według was nowe rozdziały?

  • Taun_Aura2003-05-03 10:01:47

    Szkoda, że ten pierwszy tom nie będzie się nazywał Droga Mleczna ;-)

  • jedI2003-05-02 19:08:53

    OFICJALNE OŚWIADCZENIE

    Wojna Klonów to tytuł roboczy planowanej prze ze mnie trylogi składającej się z tomów: Droga Miecza, Dwa oblicza, Zemsta Jedi. Projekt tego fanfica powstał jeszcze za nim w sieci zaistniał Bastion a sama Wojna Klonów miała być szkicem rozwijanym on-line. Niestety zniechęcony ogromem takiej pracy (brawa dla twórcy Pełnomocnika) oraz moją głęboką niechęcią do tego typu tworów zrezygnowałem. Teraz w odzewie na moje ogłoszenie zgłosił się do mnie Paweł 'Fett' Borawski i to ona zajmie się całą powieścią. Wprowadziłpoprawki do rozdziałów napisanych prze ze mnie 1-9 i napisał 10 oraz jest w trakcie tworzenie kontynuacji. Oświadczenie to byc może przez niektórych uznane zostanei za bezsensowne ale chcę zapewnić wszystkich o bezstronności swoich ocen. Będę tu i krytykował i chwalił tego fica jak każdego innego, z tą różnicą, że nim zostanie on umieszczony na Bastionie jest konsultowany ze mną, w dużej więc mierze mogę wpłynąć na jego ostateczny kształt aczkolwiek nigdy nei zapanuję nad samą kontrukcją fabuły i językiem autora i to one będą głównie podlegały tutaj ocenie.

  • Mistrz Fett2003-04-27 15:09:05

    Dzięki jedI. Uwaga wszyscy! Niedługo ujżycie następne rozdziały Wojny Klonów. Te z numerami od 5 do 9 są jeszcze autorstwa jedI'ego. Ja je tylko poprawiłem i ciut przerobilem. Po nich bedę publikował (za czyimś pośrednictwem) dalsze rozdziały wymyślone przeze mnie. Aha! Nie zdziwcie się. Na Forum i przy komentarzach używam ksywki Mistrz Fett, ale w mailach i pod Fanficami podpisywał się będę Fett.

  • jedI2003-04-27 08:17:49

    Teraz mogę oficjalnie oświadczyć, że kontynuację Wojny Klonów napisze Paweł 'Fett' Borawski.

  • Anor2003-04-24 10:19:13

    Dzieki za info JedI

  • Qui-Gon jinn2003-04-11 22:37:30

    Super opowiadanko jedI. Co do opowiadań
    wokół AOTC to jestem w trakcie pisania
    długiej powieści rozgrywającej się tuż po
    bitwie na Geonosis. Jej głównymi
    bohaterami będą Sora Bulq, Agen Kolar,
    Tholme oraz Aayla Secura. Najważniejszą
    osobą będzie jednak przyszły dysydent
    Jedi - Sora Bulq, o którego rozterkach
    dużo piszę.

    Będzie dużo akcji i podejrzeń.
    Opowiadanko będzie się prawdopodobnie
    nazywało "Punkty widzenia"

  • jedI2003-04-03 20:21:11

    Dzieki za wasze recenzje ale slowko
    wyjasnienia... to nie jest nawet polowa
    Wojny Klonow, ktora pierwotnie miala byc
    trylogia. Oprocz tego co tu czytacie
    powstalo jeszcze kilka rozdzialow ale
    przestalem pisac kiedy zdalem sobie
    sprawe jakie jest zainteresowanie
    fanficami... zwlaszcza tego typu
    molochami. Tak wlasciwie to Wojna Klonow
    jest moim niechcianym dzieckiem, ktore
    dobrowolnie osierocilem :))
    Pozniej adoptowac je mial Yako ale chyba
    mu cos nie wyszlo wiec jesli ktos bylby
    chetny do kontynuacjito chetnie dostarcze
    skany milionow karteczek zapisanych
    intryga
    polityczno-ekonomiczno-jedajowska.

    Do Anora: ten koles to Elian, ktorego
    miales okazje ogladac w AOTC.

  • Anor2003-02-12 11:28:26

    Dotychczas czytając komentarze JedI
    myślałem sobie: "hm skoro jest takim
    wytrawnym krytykiem to niech pokarze co
    umie". No i pokazał. Po rzeczytaniu
    muszę powiedzieć, że to co krytykował u
    innych nie dotyczy jego samego, więc
    pierwszy "+". Podoba mi się także okres
    w jakim ulokowano to opowiadanie i
    zgadzam się w tej kwestii z Sebastiannie.

    Moim podstawowym zarzutem jest brak
    wystarczającej dynamiki. Jest to dość
    długie opowiadanko a tak w sumie to
    niewiele się w nim wydarzyło.Jest to
    oczywiście bardzo subiektywna
    opinia.Zobaczymy zresztą jak mnie JedI
    wyśmieje jak ja coć sklece (już
    niedługo).

    Mam jeszcze pytanie do autora. Czy ten
    chłopak co leci tym speederem, do którego
    wskakuje Obi to może jest Han???Bo tak mi
    jakoś się skojarzyło jak czytałem...

  • Sebastiannie2003-01-10 23:58:01

    Bardzo lubię tą
    pracę, ponieważ
    porusza ona szalenie
    interesujący mnie
    okres. Nie wiem
    dlaczego tak mało
    jest tu opowiadań
    rozgrywających się
    wokół Epizodu II
    (przed i po). Gdybym
    miał trochę więcej
    wiary we własne
    możliwości sam bym
    się do tego zabrał.
    Zachęcam do opisania
    losów Dooku - można
    "zrobić" niejedną
    książkę!

ABY DODAWAĆ KOMENTARZE MUSISZ SIĘ ZALOGOWAĆ:

  REJESTRACJA RESET HASŁA
Loading..