Mostek kapitański „Eliminatora” był regularnym kołem o promieniu kilkudziesięciu metrów, zewsząd otoczonym iluminatorami. Nad konsoletami i przemykającymi w dole oficerami separatystów przewieszony był pomost, z którego można było dokładnie obserwować pracę załogi. Tak też właśnie postępował hrabia Dooku, uważnie przyglądając się działaniom jego ludzi. Ludzi, gdyż, co znamienne na mostku jak i na całym statku, znajdowali się przedstawiciele tylko i wyłącznie tej rasy.
Do skupionego hrabii podszedł mężczyzna ubrany w barwną, różnokolorową szatę, opadającą aż do ziemi.
-Hrabio, chciałem zameldować, że za kilka minut wyskoczymy z nadprzestrzeni, a pan wciąż nie podał planu ataku.
Dooku w milczeniu przerzucił spojrzenie z załogi na mozaikę nadprzestrzenną, która opływała statek ze wszystkich stron.
-Jeśli wierzyć doniesieniom Generała Jade’a, blokada Republikańska jest doskonale zorganizowana i wyposażona. Bez przygotowanego planu możemy nie przetrwać ognia wrogich krążowników.- Mężczyzna nerwowo zacierał ręce z niecierpliwością oczekując decyzji przełożonego.
-To pan dowodzi na tym statku, kapitanie Dearv, czyżby nie miał pan jeszcze gotowego planu?- Zapytał hrabia z nutką ironii w głosie. Mężczyzna osłupiał i przez dłuższą chwilę szukał jakichkolwiek słów, aby coś odpowiedzieć.
-Byłem przekonany, że to pan jako zwierzchnik Separatystów przejmuje kontrolę nad załogą „Eliminatora”.- kapitan cały drżał.
-Nie wydałem takiego rozkazu.- Dooku uśmiechnął się i spojrzał na Dearva.
-Ale hrabio, jest już za późno, aby się wycofać, liczyłem na pański plan...
Mężczyzna cofnął się przed o wiele wyższym od niego zwierzchnikiem Separatystów, czuł, że traci grunt pod nogami, w jego głowie mieszały się dwa uczucia- strach i zakłopotanie.
-A ja na pańskie kompetencje- powiedział tym razem ostro Dooku- widać zawiodłem się. Przygotować się do szarży.- Rzucił do kilku oficerów czekających na rozkazy.
-To szaleństwo...- Kapitan z łzami w oczach cofnął się jeszcze bardziej i w błagalnym geście podniósł do góry ręce.
-Po wyjściu z nadprzestrzeni nadajcie statkowi największą prędkość, jaką możecie. Kierujcie się w samo centrum blokady.
Kilku członków załogi ze zdziwienia oniemiało, Dooku sprawiał jednak wrażenie pewnego siebie Nic dziwnego, skoro plan rozbicia blokady ułożył sobie już dawno.
-Hrabio, błagam...- Dearv upadł na kolana i chwycił połę płaszcza swojego zwierzchnika-...to dla nas pewna śmierć.
Hrabia popatrzył na niego z politowaniem.
-Ma pan lepszy plan kapitanie?- zapytał.
Człowiek, który jeszcze przed chwilą był charyzmatycznym dowódcą „Eliminatora” skrył twarz w rękach i upadł cały trzęsąc się ze strachu. Ponad wszystko kochał ten statek i całą załogę. To było całe jego życie.
-Do wyjścia z nadprzestrzeni 10...9....8....7- informował oficer nawigacyjny.
Dooku zszedł z pomostu zostawiając za sobą zdruzgotanego kapitana. -...4....3....2....1.
Oczom wszystkich ukazała się szarawo-biała tarcza planety otoczona przez tysiące Republikańskich jednostek. Wśród ogólnej konsternacji dało się słyszeć pojękiwania kapitana, kilku oficerów popatrzyło na zgarbioną postać.
-Trzymać kurs.- Uspokoił wszystkich hrabia.
Pierwsze reakcje Republikan były dosyć nieśmiałe, od korpusu blokującego planetę oderwało się zaledwie kilka myśliwców, które próbowały nawiązać łączność z „Eliminatorem”.
-Nie odpowiadać.- polecił Dooku.- Na mój rozkaz zaczniecie strzelać nad północny biegun planety.
-Przecież tam nikogo nie ma.- ośmielił się odezwać oficer łączności, jednak dowódca Separatystów nawet nie zwrócił na niego uwagi. -Potem wyślijcie nasze myśliwce i zwiążcie ogniem jak najwięcej statków.- Dokończył wydawać rozkazy hrabia. Przez chwilę wszyscy stali w milczeniu patrząc, jak myśliwce Republiki zbliżały się w szyku bojowym w stronę statku Separatystów. Kapitan, już trochę spokojniejszy, zszedł na dół do załogi i stanął obok Dooku.
-Teraz! - krzyknął hrabia.
Dwa potężne wyładowania przeleciały tuż nad jednostkami wroga, co wyglądało dosyć komicznie.
Natychmiast z blokady wysunęły się kolejne oddziały, naprzeciw których zaczęły posuwać się dobrze znane myśliwce Federacji. Wszystkie turbolasery „Eliminatora” zaczęły ostrzeliwać jednostki blokujące planetę, jednak słabe wiązki nie mogły nawet zaszkodzić osłonom gwiezdnych statków.
Coraz więcej Republikańskich fregat zmierzało w stronę „Eliminatora”, strzały padały też coraz gęściej.
-Nasze osłony są coraz słabsze.- Zakomunikował jeden z oficerów. Kapitan złapał się za głowę a Dooku tylko się uśmiechnął.
-Niech nasze myśliwce ustawią się wokół „Eliminatora”.
-Ale w takim krzyżowym ogniu to dla nich pewne zniszczenie, chyba nie chce pan ich użyć jako muru przed ogniem Republikan?- Kapitan nie mógł uwierzyć w to, co dzieje się na mostku, oficerowie jednak pośpiesznie wykonali rozkazy.
-Czemu nie?- Zapytał lekceważąco hrabia.- Tracimy osłony, więc to chyba logiczne?
-To szaleństwo!- Krzyknął Dearv.
Ogień statków z blokady skoncentrował się teraz na małych jednostkach separatystów, które raz po raz zmieniały się w kulę ognia. Załoga mostku, która jeszcze przed chwilą obserwowała nienagannie złożoną blokadę teraz miała przed oczami sunącą powoli armadę Republiki.
Sytuacja mogłaby wydawać się beznadziejna. Dooku jednak był w pełni usatysfakcjonowany. Wśród czerwonych pocisków przeciwnika pojawiły się nagle potężne zielone smugi.
Pierwsze myśliwce Republiki zamieniły się w rozżarzone kawałki metalu.
-To ostrzał z planety.- Poinformował, ktoś z członków załogi. W tym samym momencie na horyzoncie pojawiła się chmara jednostek startujących z planety, które z impetem uderzyły w tylnie szeregi potężnej blokady. „Eliminator” bez problemu usunął się na bok, nikt się już nim nie interesował, z każdą sekundą na orbicie było coraz więcej myśliwców Separatystów, startujących z planety. Niecałą godzinę później Dooku mógł już odebrać raport o rozbiciu blokady planety Rhovas.
Wydawać by się mogło, że to miejsce jest ciche, panuje w nim niezakłócony spokój. Obi-Wan Kenobi wyczuwał jednak wielkie emocja, zresztą podobnie jak dwójka idących obok niego Jedi i większość osób znajdujących się w Świątyni.
Idący po jego lewej stronie Cereański Rycerz Jedi Ki-Adi Mundi, odznaczający się stożkowatą głową, pozdrowił przechodzącego obok padawna i wrócił do rozmowy.
-Myślę, że twoje obawy o życie Kanclerza są nieuzasadnione.- powiedział, patrząc jednocześnie na pogrążonego w rozmyślaniach Kenobiego.- To śledztwo nie należy już do nas, Rada stwierdziła to oficjalnie i ja teraz ponownie to potwierdzam.
Mistrzyni Sarc Kreit do tej pory milczała, teraz jednak zareagowała prawie błyskawicznie.
-Coś innego zaprząta twój umysł Obi-Wanie, czyż nie mam racji?
Kenobi przez chwilę milczał, nie dało się ukryć, że był czymś zmartwiony.
-Chodzi o mojego padawana, moje połączenie z nim zostało nagle zerwane, nie potrafię tego wytłumaczyć.
-Powinieneś porozmawiać z mistrzem Windu, podobno miał przedstawiać uczniów naszym gościom.- uspokajał go Mundi.
-Po tylu latach szkolenia, powinienem móc nawiązać z nim mentalną więź...- Obi-Wana był rozgoryczony.
-Czy nie wymagasz od siebie zbyt wiele?
Trójka Jedi zadrżała słysząc jakiś nieznajomy głos za swoimi plecami. Kenobi obrócił się i z trudem stłumił w sobie odruchową reakcję sięgnięcia po miecz. Z cienia wysunęła się nieznajoma mu sylwetka, jednak po minie Mundiego można było się domyślić, że ta osoba już nie raz tu bywała.
-Zawsze musimy dążyć do doskonałości, każdy dzień musi być dla nas jakąś nową lekcją.- powiedział już bardziej opanowany Obi-Wan.
-Mistrzu Kush...- Sarc chciała przedstawić współrozmówcę ale Akira ją ubiegł...
-Któż by nie znał słynnego Jedi Kenobiego, który jako pierwszy z nas musiał po wielu latach stawić czoło najczarniejszemu przeciwnikowi... natomiast ja nazywam się Akira Kush. Nie zdziwię się jeśli nic o mnie nie wiesz, nie figuruję na liście słynnych bohaterów Zakonu, jak niektórzy...
-Sława nie jest tym, co powinno cechować Jedi.- odparł pospiesznie Mundi czując na sobie spojrzenie gościa.
-Szkoda, tylko, że nie wszyscy to pojmują... – Kush z powrotem skierował uwagę na Kenobiego.- Oczywiście nie dotyczy to ciebie, wykazałeś się nadzwyczajnym spokojem przy walce z Sithem. Posiadłeś jednak siłę, która może być dla ciebie niebezpieczna.
Zakłopotany Obi-Wan przez chwilę nie wiedział, co odpowiedzieć, nie słyszał nigdy o kimś takim jak Akira Kush, a z min Kreit i Mundiego dało się wywnioskować, że oni też woleliby szybko o nim zapomnieć. -Staram się ją opanować.- odpowiedział.
-To dobrze, Widzę więc, że na zbliżającej się konferencji zajmiesz najsłuszniejsze stanowisko.- mina Kusha na chwilę się rozchmurzyła jednak sekundę później znowu powróciła do tego zagadkowego oblicza, które go cechowało.
Już mieli się minąć, kiedy do Obi-Wana dotarły ostatnie słowa Akiry. -Twój uczeń.... Anakin....
-Skywalker.- Dopowiedziała Sarc.
-Ten, który wraz z tobą musiał stawić czoło naszemu byłemu przyjacielowi..., nie widziałem go podczas ceremonii.
Kenobi zamarł, tego właśnie się obawiał, był jednak wdzięczny Kushowi, że mu o tym powiedział, gdyż nie chciał znowu zaprzątać głowy mistrzowi Windu niepokojami o swojego ucznia. Jego lęk był jednak widoczny jak na dłoni.
-Niestety Mistrzu Kenobi, twój uczeń opuścił już teren Senatu... Hologram Kanclerza siedzącego za szerokim biurkiem drgnął przed oczami zmartwionego Rycerza.
-...Poprosił mnie o udostępnienie jednego ze statków stacjonujących na lądowisku militarnym. Wyraziłem na to zgodę, myślałem, że taka jest decyzja Rady.
Obi-Wan nic nie odpowiedział, nawet gdyby znajdował jakąkolwiek odpowiedź, to słowa grzęzły mu w gardle. Wreszcie przemógł się i zapytał:
-Jak dawno opuścił pańskie biuro?
-Niecałe dwadzieścia minut temu.
W umyśle Jedi zatliła się nowa nadzieja.
-Dziękuję Kanclerzu i jeszcze raz przepraszam, że ośmielałem się pana niepokoić.
Nie czekając na żadną odpowiedź rozłączył się i pobiegł do turbowindy, znajdującej się zaraz naprzeciwko jego kwatery. Już po paru minutach był już poza terenem Świątyni w samym środku chaotycznego ruchu miejskiego Coruscant.
Niestety żadnej z platform nie było w pobliżu, chociaż... Kenobi dostrzegł kątem oka szeroki pojazd przesuwający się w kilkunastometrowej odległości od krawędzi chodnika okalającego budynek Jedi.
Bez namysłu rozpędził się i wspomagając skok Mocą delikatnie wylądował na zatłoczonej płaszczyźnie.
Zaczął przepychać się w tłumie zdziwionych mieszkańców Coruscant. W końcu udało mu się przebić do pilota, którym był niewysoki Rodianin, z pewnością zatrudniony na czarno, ale to w tej chwili Obi-Wana to nie interesowało.
-Jak daleko do sektora LM-35?
Kierowca parsknął coś pod nosem po huttańsku po czym odparł niechętnie:
-Ta platforma nie leci do sektora wojskowego...
W Rycerzu odezwały się uczucia podpowiadające mu co najmniej kilkanaście rozwiązań, jakimi mógł przejąć sterowanie nad pojazdem i szybko dostać się do lądowiska. Wiedział jednak, że nie może tak postąpić, uspokoił się i wziął głęboki oddech. Setki statków latających po ulicach Coruscant - a jemu potrzebny był tylko jeden. Podszedł do krawędzi platformy i przy akompaniamencie krzyków przerażenia opuścił się na rękach i wskoczył do przelatującego tuż pod nim w niższym pasie ruchu airspeedera.
W pierwszym momencie ucieszył się, że jest już bezpieczny, jednak jego nadzieję szybko rozwiała blasterowa błyskawica przelatująca tuż obok jego głowy. Popatrzył na dziwnie znajomego mu pilota a potem za siebie na pięć skuterów lecących tuż za nimi.
-Kim oni są? - Zapytał bez ogródek.
-O to samo powinienem zapytać ciebie.- Odparł pliot, którym był chłopak ubrany w poniszczony obdarty skafander.
-Później będzie czas na wyjaśnienia a tymczasem...- Kenobiego w ostatnim momencie ostrzegła Moc, wychylił się ze swojego siedzenia i nacisnął drążek sterowniczy kładąc pojazd w ciasny skręt. Tuż obok nich przeleciała salwa strzałów.
-Dzięki.- Odparł sarkastycznie chłopak ponownie przejmując ster.
-Nie ma za co, leć prosto...
-Co? Do sektora wojskowego? Wystarczy mi, że oni mnie ścigają, nie potrzebuje dodatkowo policji.
-Rób co mówię!- Skarcił go ostro Obi-Wan.
Pilot uległ i zwiększył szybkość wpadając pośród niewysokie budynki. Oboje poczuli, że nikogo za nimi już nie ma.
-To był dobry ruch, widocznie napastnicy mają na pieńku z wojskiem.- Zauważył już uspokojony Jedi.
-Jesteś pewien?
Nagle zza jednego z baraków wyskoczyły dwa skutery natomiast za ich plecami ni stąd ni zowąd pojawiła się pozostała trójka. Chłopak pociągnął drążek sterowniczy do granic możliwości, pojazd zerwał się z głuchym odgłosem przeciążonych silników i wystrzelił pionowo w górę.
Kenobi o mało nie wypadł z siedzenia.
-Wyrównaj lot.- Powiedział z trudem przełykając ślinę.
Pilot uczynił to, jednak teraz byli idealnym celem, samotny statek ponad niskimi wojskowymi magazynami.
-Postaraj się do nich zbliżyć.- Mówiąc to Obi-Wan wyjął zza pasa cylindryczną rękojeść miecza i stanął na tylniej klapie pojazdu z trudem utrzymując równowagę.
-Znam cię zaledwie od kilku minut, ale już wiem, że nie będziemy przyjaciółmi- odparł chłopak patrząc ze zgrozą na to, co robi Jedi. Na horyzoncie pojawiło się pięć maszyn. Kenobi aktywował ostrze w momencie, kiedy ich pojazd lekko zakręcił i skierował się wprost na lecących naprzeciw napastników.
Pierwszy strzał musnął czerwoną karoserię airspeedera zostawiając na niej czarną smugę.
-Bliżej!- Jedi starał się przekrzyczeć ryk silników.
Piloci skuterów, najwidoczniej zdziwieni akrobacjami Jedi, zaczęli strzelać w silniki pojazdu, tutaj jednak niepdozielnie panował błękitny miecz świetlny, odbijający wszystkie pociski. Jedna z maszyn była już na tyle blisko, że Obi-Wan użył Mocy aby pchnąć ją lekko w prawą stronę, a jednocześnie wziął zamach przez lewe ramię i przeciął skuter na pół. Sekundę później zakręcił młynka w powietrzu i sparował kolejny strzał, bezbłędnie oddając go właścicielowi, i to w samą pierś. Maszyna bez pilota wpadła w turbulencje i zepchnęła drugą pogrążając ją w oparach dymu i smugach ognia.
Dwaj pozostali przeciwnicy byli przezorniejsi i zwolnili lot, ustawiając się w odpowiedniej odległości do prowadzenia bezpiecznego dla nich ostrzału.
Tym razem to chłopak pilotujący pojazd przejął inicjatywę; skierował się tuż nad napastników, wystawiając przez moment Kenobiego na cel ich blasterów. Obi-Wan w ostatniej chwili upadł na plecy wprost na swoje siedzenie. Jedyną rzeczą, jaką usłyszał był jęk ludzi przypiekanych w silnikach.
Airspeeder lekko opadł tuż obok kraty okalającej lądowisko militarne. Kenobi już wiedział, wolał się jednak upewnić. Sprawnie wyskoczył z pojazdu i podszedł do ogrodzenia. Nie zobaczył żadnego statku, a przede wszystkim nie wyczuwał jego obecności. Chłopak obserwował, jak Jedi opuszcza głowę, na jego twarzy widać było zmęczenie. Czym? Tego nie był w stanie określić.
Obi-Wan poczuł się słaby, słaby jak nigdy dotąd. Nawet w starciu z Darthem Maulem kiedy wisiał nad przepaścią, nie był taki bezbronny. Oparł się o kratę, czuł jak traci siły.
OCENY UŻYTKOWNIKÓW:
Aby wystawić ocenę musisz się zalogować Wszystkie oceny Średnia: 8,58 Liczba: 12 |
|
Darth Edziaszka2018-03-13 13:53:35
No i gdzie ten tom II :D?
Mroczna Jedi2008-03-06 11:59:34
Takie sobie. :)) Kolo napisał, że była segregacja więźniów, więc skąd u jasnej anielki miało się tam wziąć dziecko do zarąbania. Strasznie melodramatyczne. Anakin - ciota (jak zwykle wrrrr) ciekawe co mu odbiło, że ruszył tyłek z Coruscant?
Poza tym ogólnie w porządku. Intryga zapowiada się nie najgorzej, ale facotowi chyba brakło pomysłu pod koniec.
6/10
jedi_marhefka2006-04-14 23:56:53
Cirpliwości??? Człowieku to jest świetne kidy dalsza część?! Ale daje 9
Mistrz Fett2006-01-30 17:00:03
Ano, opowiadanie poszło nieco w odstawkę, jednak postaram się do niego wrócić. Cierpliwości ;)
Gemini2006-01-15 20:26:02
czekam już prawie rok na tom 2 i....nic nie widzę ;(. Szkoda talentu
Yeleniu2005-06-29 20:17:29
całkiem niezłe 9
Gemini2005-02-18 13:24:47
Bardzo mi sie podobało. Z niecierpliwoscia czeka na ciąg dalszy Ocena 10
Edi2004-07-19 17:31:42
Można powiedzieć że wspaniałe opowiadanie.Fajny klimat,wydarzenia,miejsca akcji i Skywalker zabijający 9-io letniego chłopca.Muszę powiedziec że opowiadanie mnie wciągnęło.9/10
waldiego2004-07-02 13:21:31
Super bardzo mi się podoba nawet nie porównuje z niedawno przeczytanym "Spotkaniem na Mimbam" przewyższa tamto przynajmniej o klasę szkoda że nie poszło do wydawnictwa Lucasa
Jagd Fell2004-06-26 16:36:39
Dla mnie bomba ale jak to powiedział gajowy: WIĘCEJ!!!!!.
Admirał Raiana Sivron2004-06-13 21:24:05
Niezłe daje 8
Gajowy2004-04-14 17:28:25
Tylko jedno słowo : WIĘCEJ!!!
dooku2004-04-07 06:59:19
fajne to opoiadanie
Mistrz Fett2004-03-16 19:57:08
Dzięki za pozytywne oceny :-) A co do nazwiska... Poprawię w SE (które nawiasem mówiąc będzie za niedługo :P ).
Mistrz Fett2004-03-16 19:52:24
Dzięki za pozytywne oceny :-) A co do nazwiska... Poprawię w SE (które nawiasem mówiąc będzie za niedługo :P ).
Calsann2003-12-11 15:02:12
w ogule te nazwisko mnie denerwuje :P a opowiadanko fajne nawet ;)
Luke Darklighter2003-08-29 21:03:18
btw, wszedzie Elana pisza jako "Elan Sleazebaggano" a nie "Salezabegano" - literowka ?
Luke Darklighter2003-08-29 18:03:14
Opowiadanie całkiem mi się podoba, uważam że to wszystko co tu przedstawiłeś mogłoby spokojnie stać się w EP III...pod warunkiem że nakrecono by go na poczatku XX w, kiedy filmy 5-godzinne były jeszcze w ogole do pomyślenia. Bardzo podoba mi się że ktoś wreszcie zainteresował się Elanem. Rowniez czepialbym się braku jakichs szalenczych zwrotow akcji, ale czytalem wczesniej komentarze, wiec sie nie przyczepie ;-)
Mistrz Fett2003-07-11 11:19:37
Dzięki Anorze... Chyba jako jedyny przeczytałeś 11... A co Anakin ro bi, zobaczysz w 12. Ten rozdizał dopiero, jak wróci JedI, a kiedy to sięstanie, nie wiem... :)
Anor2003-07-04 16:11:49
No i po 11. W sumie niewiele mam do dodania, poza tym był to doś krótki odcinek więc trudno go ocenić, zresztą zbytnio nie posuwa nas w akcji, choć ciekawe co Anakin kombinuje na końcu, czyżby pierwsze symptomy CSM i zdrady
Mistrz Fett2003-05-05 18:56:16
Zgadzam się z jedI. W tomach 2 i 3 będzie się działo sporo ;) A i w tomie 1 akcja już się rozgkręca. Chociażby SPOILER: spotkanie dwóch Jedi KONIEC SPOILERA To coś wróży :o) A co do nudnawości. Czy na prawdę jest aż tak źle? Coś się dzieje. Zresztą jedI już powiedział. To normalna kolej rzeczy...
jedI2003-05-05 17:12:50
Dobra jako konsultant tego fica moge zapowiedziec ze Droga miecza (oficjalny tytul pierwszego tomu) jest dopiero zawiazaniem akcji, piszecie, ze troche to nudnawe, owszem zgodze sie ze lastery nie hukaja ze wszystkich stron, ale to jest celowe wynika nie z braku pomyslow ale konsekwencji w prowadzeniu fabuly. Rzecz trzecia to domagacie sie wiecej akcji ? Bedziecie ja miec, zwlaszcza w drugim tomie, tam praktycznie jest tylko walka.
Anor2003-05-05 15:12:22
Doczytałem ostatnio zamieszczone rozdziały i muszę w pewnym sensie przyznać racje Dashowi, ze opowiadanie to robi się momentami trochę nudnawe. Są oczywiście fajne nawiązania i skojarzenia, ale generalnie trochę to wszystko przegadane. Na pewno chwali się samo umiejscowienie tego fica, gdyż przecież te okresy są dzisiaj najbardziej "na czasie". Dialogi i język sa przyzwoite, ale cały czas wszystko to woła o więcej dynamiki.
Dodatkowo razi mnie np. to że tak łatwo poradzili sobie z ujarzmieniem Anakina, czemu?? Bardzo fajnym pomysłem jest wprowadzenie Elana... No cóż na razie przychodzi czekać na następne części, które z pewnością musza być dynamiczniejsze, chociażby dlatego, ze sama akcja się rozwija i dochodzi do kulminacyjnych momentów
Dash Onderon2003-05-04 23:47:17
Ale hej! Przecież są też plusy.
Mnie poruszyło SPOILER: kiedy Ani zamordował dziwięciolatka. KONIEC SPOILERA. Za bardzo to sobie wyobraziłem i w dodatku nie lubię jak dzieciom dzieje się krzywda. Zostałem na powaznie poruszony...
Dash Onderon2003-05-04 14:35:29
Wybacz mi Fett, ale muszę być z tobą szczery: W niektórych miejscach Wojna Klonów jest po prostu nudna. Przepraszam, że akurat tak ją odbieram. Moja rada: kiedy opisujesz miejsca, albo bohaterów, albo cokolwiek, nie używaj suchych słów. Daj się ponieść wyobraźni. Notuj wszystko co przyjdzie ci do głowy, a potem wykorzystuj to w opowiadaniu. Z opisywaniem jest tak jak z malowaniem obrazu. Wspominaj o kolorach, barwach, świetle, cieniu.
Oczywiście to tylko moje odczucie i wcale nie musisz się do tego stosować jeśli nie chcesz. Na tym polega wolność słowa.
MTFBWY
Mistrz Fett2003-05-03 13:50:31
Tom trzeci będzie nosił nazwę Zemsta tych co mięso Jedli :) Oczywiście żartuję. Jak według was nowe rozdziały?
Taun_Aura2003-05-03 10:01:47
Szkoda, że ten pierwszy tom nie będzie się nazywał Droga Mleczna ;-)
jedI2003-05-02 19:08:53
OFICJALNE OŚWIADCZENIE
Wojna Klonów to tytuł roboczy planowanej prze ze mnie trylogi składającej się z tomów: Droga Miecza, Dwa oblicza, Zemsta Jedi. Projekt tego fanfica powstał jeszcze za nim w sieci zaistniał Bastion a sama Wojna Klonów miała być szkicem rozwijanym on-line. Niestety zniechęcony ogromem takiej pracy (brawa dla twórcy Pełnomocnika) oraz moją głęboką niechęcią do tego typu tworów zrezygnowałem. Teraz w odzewie na moje ogłoszenie zgłosił się do mnie Paweł 'Fett' Borawski i to ona zajmie się całą powieścią. Wprowadziłpoprawki do rozdziałów napisanych prze ze mnie 1-9 i napisał 10 oraz jest w trakcie tworzenie kontynuacji. Oświadczenie to byc może przez niektórych uznane zostanei za bezsensowne ale chcę zapewnić wszystkich o bezstronności swoich ocen. Będę tu i krytykował i chwalił tego fica jak każdego innego, z tą różnicą, że nim zostanie on umieszczony na Bastionie jest konsultowany ze mną, w dużej więc mierze mogę wpłynąć na jego ostateczny kształt aczkolwiek nigdy nei zapanuję nad samą kontrukcją fabuły i językiem autora i to one będą głównie podlegały tutaj ocenie.
Mistrz Fett2003-04-27 15:09:05
Dzięki jedI. Uwaga wszyscy! Niedługo ujżycie następne rozdziały Wojny Klonów. Te z numerami od 5 do 9 są jeszcze autorstwa jedI'ego. Ja je tylko poprawiłem i ciut przerobilem. Po nich bedę publikował (za czyimś pośrednictwem) dalsze rozdziały wymyślone przeze mnie. Aha! Nie zdziwcie się. Na Forum i przy komentarzach używam ksywki Mistrz Fett, ale w mailach i pod Fanficami podpisywał się będę Fett.
jedI2003-04-27 08:17:49
Teraz mogę oficjalnie oświadczyć, że kontynuację Wojny Klonów napisze Paweł 'Fett' Borawski.
Anor2003-04-24 10:19:13
Dzieki za info JedI
Qui-Gon jinn2003-04-11 22:37:30
Super opowiadanko jedI. Co do opowiadań
wokół AOTC to jestem w trakcie pisania
długiej powieści rozgrywającej się tuż po
bitwie na Geonosis. Jej głównymi
bohaterami będą Sora Bulq, Agen Kolar,
Tholme oraz Aayla Secura. Najważniejszą
osobą będzie jednak przyszły dysydent
Jedi - Sora Bulq, o którego rozterkach
dużo piszę.
Będzie dużo akcji i podejrzeń.
Opowiadanko będzie się prawdopodobnie
nazywało "Punkty widzenia"
jedI2003-04-03 20:21:11
Dzieki za wasze recenzje ale slowko
wyjasnienia... to nie jest nawet polowa
Wojny Klonow, ktora pierwotnie miala byc
trylogia. Oprocz tego co tu czytacie
powstalo jeszcze kilka rozdzialow ale
przestalem pisac kiedy zdalem sobie
sprawe jakie jest zainteresowanie
fanficami... zwlaszcza tego typu
molochami. Tak wlasciwie to Wojna Klonow
jest moim niechcianym dzieckiem, ktore
dobrowolnie osierocilem :))
Pozniej adoptowac je mial Yako ale chyba
mu cos nie wyszlo wiec jesli ktos bylby
chetny do kontynuacjito chetnie dostarcze
skany milionow karteczek zapisanych
intryga
polityczno-ekonomiczno-jedajowska.
Do Anora: ten koles to Elian, ktorego
miales okazje ogladac w AOTC.
Anor2003-02-12 11:28:26
Dotychczas czytając komentarze JedI
myślałem sobie: "hm skoro jest takim
wytrawnym krytykiem to niech pokarze co
umie". No i pokazał. Po rzeczytaniu
muszę powiedzieć, że to co krytykował u
innych nie dotyczy jego samego, więc
pierwszy "+". Podoba mi się także okres
w jakim ulokowano to opowiadanie i
zgadzam się w tej kwestii z Sebastiannie.
Moim podstawowym zarzutem jest brak
wystarczającej dynamiki. Jest to dość
długie opowiadanko a tak w sumie to
niewiele się w nim wydarzyło.Jest to
oczywiście bardzo subiektywna
opinia.Zobaczymy zresztą jak mnie JedI
wyśmieje jak ja coć sklece (już
niedługo).
Mam jeszcze pytanie do autora. Czy ten
chłopak co leci tym speederem, do którego
wskakuje Obi to może jest Han???Bo tak mi
jakoś się skojarzyło jak czytałem...
Sebastiannie2003-01-10 23:58:01
Bardzo lubię tą
pracę, ponieważ
porusza ona szalenie
interesujący mnie
okres. Nie wiem
dlaczego tak mało
jest tu opowiadań
rozgrywających się
wokół Epizodu II
(przed i po). Gdybym
miał trochę więcej
wiary we własne
możliwości sam bym
się do tego zabrał.
Zachęcam do opisania
losów Dooku - można
"zrobić" niejedną
książkę!