- Nie jest to rozreklamowane z oczywistych przyczyn - odezwał się sucho Doriana. - Z tych samych przyczyn, takie informacje nie są też łatwo dostępne.
- Ale pan się z tym upora?
- Tak - przyznał Doriana. Rankiem, kiedy miejscowym znowu będzie wolno poruszać się po mieście, panu i Mistrzowi Toriesowi powinno się udać swobodnie przedostać do takiego punktu zbiórki i nawiązać kontakt z ocalałymi z nocnej bitwy.
- Tylko my dwaj? - spytał Tories. - A co z panem?
Doriana potrząsnął głową.
- Teraz, gdy Separatyści kontrolują to miejsce, powinienem jak najmniej zwracać na siebie uwagę. Moja twarz mogła się pojawić na którymś z transmitowanych wystąpień Najwyższego Kanclerza Palpatine’a, i nie mogę ryzykować, że ktoś mnie rozpozna. Mogę za to dać wam referencje na datakarcie, które potwierdzą, że jesteście upoważnieni do wydawania rozkazów.
- Chwileczkę – rzucił zasępiony Binalie. - Jakich rozkazów?
- Musimy wydostać Roshtona i jego ludzi z fabryki, Lordzie Binalie – powiedział Doriana niskim, szczerym i bardzo przekonującym głosem. - Im dłużej są uwięzieni wewnątrz Spaarti, tym bardziej słabi i wrażliwi na atak się stają. Proszę też nie zapominać o tym, że znajdujący się tam z nimi technicy nie posiadają żołnierskich racji żywnościowych co może oznaczać, że całej grupie grozi dramatyczny brak jedzenia i wody. Jeśli pozwolimy im osłabnąć, nasze szanse na wydostanie ich stamtąd, zmaleją z mizernych do nieistniejących.
- A według pana, Republika nie przyśle do nas pomocy? - spytał cicho Corf.
Tories przyjrzał się chłopcu. To było niezwykłe, pomyślał, jak gwałtownie Corf dorósł w ciągu ostatnich kilku dni. Jeszcze niedawno był pogodnym, beztroskim chłopakiem, cieszącym się z poszukiwania pnączy siviv albo włóczenia się po okolicy z urzędującym tu rycerzem Jedi.
A potem przyleciał Doriana, i wypadki, które potem nastąpiły, zmieniły dom Corfa i jego okolice w strefę wojenną. Teraz był cichszy i bardziej zamyślony, bardziej złowieszczy.
Wojna dotarła do Cartao. Niestety, także do Corfa Binaliego.
- Nie wiem, Lordzie Binalie – przyznał Doriana, głosem równie ponurym jak głos chłopca. - Pytanie brzmi, czy są w pobliżu jakieś wystarczająco silne oddziały Republiki, które dałyby sobie radę z tutejszą armią Separatystów. Jestem przekonany, że rozumie pan, że jest jeszcze wiele innych światów i systemów w równie rozpaczliwej sytuacji. - zerknął na Toriesa. - Chyba, że są inne siły, o których nic nie wiem.
Tories zmarszczył brwi.
- Co pan ma na myśli?
Przez chwilę Doriana patrzył na niego, jak gdyby chciał wyczytać coś ukrytego. Potem, może za swobodnie, wzruszył ramionami.
- Nic takiego – odezwał się - Myślałem, że może masz … nie ważne - wskazał na klapę nad nimi. - Sugerowałbym, żeby wasza trójka się przespała – powiedział. - Ja zostanę tu jeszcze przez chwilę, żeby odszyfrować profil rozmieszczenia.
Binalie spojrzał na Toriesa, unosząc lekko brwi. Tories wzruszył niedostrzegalnie ramionami. Wyczuwał aurę skrytości otaczającą umysł Doriany, ale równie dobrze, mogło to być naturalnym zjawiskiem u człowieka, mającego do czynienia z wojskowymi tajemnicami najwyższej rangi.
- W porządku – stwierdził Binalie. - Daj nam znać, gdy skończysz.
- Nie omieszkam - obiecał Doriana, gasząc światło, by dało się otworzyć klapę bez zwracania niczyjej uwagi na obecność tutaj kogokolwiek.
- Dobranoc. I nie martwcie się – dodał niemal troskliwie. - Mam przeczucie, że do jutrzejszej nocy będzie po wszystkim.
***
Profil rozmieszczenia zawierał siedem możliwych punktów zbiórki, uszeregowanych malejąco w zależności od preferencji. Pierwszy z nich, jeden z hangarów w Porcie Kosmicznym, był już zajęty przez Separatystów, skrzętnie naprawiających uszkodzone pojazdy. Drugi, magazyn po północnej stronie miasta, został całkowicie zniszczony w czasie nocnej bitwy. Przy trzecim, zautomatyzowanej hydroelektrowni przerzuconej nad rzeką Quatreen, Tories i Binalie odnaleźli siły Republiki.
- Trochę to nieregulaminowe - stwierdził oficer dowodzący, wyglądający na młodego porucznik, oddając im datakartę, którą dał im Doriana. - Ale chyba jest w porządku.
Skinął dłonią i rozstawieni dookoła żołnierze-klony, którzy nagle pojawili się, zanim zdążyli dać trzy kroki przez próg, opuścili broń. - Jestem porucznik Laytron. O co w tym wszystkim chodzi?
- Chodzi o paruset żołnierzy i tysiąc techników Republiki, uwięzionych w fabryce „Spaarti Creations”.
- Tak, grupa komandora Roshtona – powiedział Laytron. - Mieliśmy z nim krótki kontakt. Wygląda na to, że czynią oni postępy w tym, co zdecydowali się przedsięwziąć, cokolwiek by to nie było.
- Dobrze wiedzieć – odezwał się kwaśno Binalie. - Czy wspomniał coś o żywności i wodzie albo o jakichś innych problemach?
Laytron popatrzył na niego zimno.
- Jak na razie, ma się całkiem nieźle.
- To tylko słowa – podkreślił Tories. - I dobrze pan o tym wie.
- Pytanie brzmi: co pan zamierza w tej kwestii uczynić? - dodał Binalie.
- Rozejrzyjcie się, panowie – odezwał się ponuro Laytron. - Przybyliśmy na Cartao, mając dziesięć kanonierek i czterystu pięćdziesięciu żołnierzy i oficerów. Jestem ostatnim, pozostałym przy życiu oficerem i pozostało mi dokładnie dwustu trzydziestu trzech żołnierzy i ani jednego nadającego się do użytku pojazdu. W konfrontacji z dwoma tysiącami sprawnych droidów bojowych, wzmocnionych przez STAP-y i czołgi, nie mamy większych szans. Nie mam kontaktu z przełożonymi i nie mogę usprawiedliwić podjęcia akcji na własną rękę, bez jakichkolwiek uzasadnionych przesłanek sukcesu. A takie przesłanki nie istnieją.
- A więc nawet pan nie spróbuje? - chciał wiedzieć Binalie.
- Jestem przekonany, że posiłki są w drodze - oznajmił Laytron. - Kiedy się tu pojawią, ja i moi ludzie będziemy walczyć u ich boku. Do tego czasu, jedyne co mogę zrobić, to mieć nadzieję, że komandor Roshton się utrzyma.
- A jeśli trochę zmniejszymy nasze oczekiwania? - zasugerował Tories. - Zamiast pokonania Separatystów, może tylko wydostaniemy Roshtona i jego ludzi?
- Pozostawiając Separatystom wolną drogę do fabryki? - porucznik potrząsnął głową. - Przykro mi, ale założenia naszej misji były w tej kwestii bardzo precyzyjne.
- A więc skazuje pan tych żołnierzy i cywilów na śmierć – wypalił gniewnie Binalie. - Roshton się nie podda - jest zbyt uparty, żeby zrobić coś rozsądnego. Czy założenia pańskiej misji mówią coś o takiej sytuacji?!
- Rozumiemy pańskie rozkazy, poruczniku – odezwał się Tories, rzucając Binalie’mu ostrzegawcze spojrzenie. - Ale co by było, gdyby Separatyści nie wiedzieli, że ludzie Roshtona wymknęli się?
Oczy żołnierza zwęziły się.
- Proszę to wyjaśnić.
- Jestem pewny, że posiada pan mapę okolicy – odparł Tories. - Czy pamięta pan rozplanowanie “Spaarti Creations?” Środkowa fabryka i trzy podziemne Przyłączniki, odległe od dwóch do pięciu kilometrów od niej, służące do magazynowania i przewożenia produktów?
- Wszystkie są połączone z główną fabryką podziemnymi tunelami - dopowiedział Laytron, kiwając głową. - Niestety, Separatyści mają te same mapy co my. Obstawiają zarówno Przyłączniki, jak i tunele.
- Prawdę mówiąc - powiedział Tories - Nie jest to do końca prawdą.
Uniósł pytająco brwi, patrząc na Binalie’go. Tamten nie był zbyt szczęśliwy, słysząc słowa Jedi, ale zdecydował się zmienić zdanie.
- Prawdą jest, że mapy są błędne - odezwał się Binalie. - Niedawno zbudowaliśmy czwarty Przyłącznik, na zachód ku południowi od fabryki i jakieś dwa kilometry stąd. Nie jest jeszcze całkiem zdatny do użytku, i dlatego jeszcze nie umieszczono go na oficjalnych mapach. Ale jako sama struktura, istnieje.
- Mówiąc ściślej, istnieje także tunel łączący – dodał Tories. - Jedyną rzeczą, której brakuje, jest wejście do samej fabryki.
- Na co lekarstwem mógłby być uzbrojony w świetlny miecz Jedi – zamyślił się Laytron.
- Dokładnie - zgodził się Tories. - Gdyby mógł pan zorganizować jakąś dywersję, która odwróciłaby uwagę krążących patroli od tego obszaru, powinienem być w stanie wślizgnąć się do tunelu i wydostać ludzi komandora Roshtona bez wiedzy Separatystów.
- Ciekawy pomysł – przyznał Laytron. - Jaką konkretnie dywersję macie na myśli?
- Mieliśmy nadzieję, że wymyśli pan coś ciekawego - odparł Tories. - Z pewnością ma pan lepszy wgląd w sytuację niż my.
- No cóż, zarysowuje się pewna możliwość – zaczął Laytron. - Ponieważ statek dowodzenia został zniszczony, muszą kierować swoją armią droidów z innego centrum dowodzenia, które ze sobą sprowadzili na powierzchnię. Gdybyśmy mu zagrozili, nie mieliby wyboru, jak tylko zareagować.
- Dobry pomysł – chrząknął z zadowoleniem Binalie. - Tylko gdzie się ono znajduje?
- Raczej nie w czołgach AAT, ani w transporterach MTT - stwierdził Laytron. - Nie dałoby się go tam umieścić. A więc musi się znajdować w jednym ze statków desantowych.
- Chyba, że nie ma go w ogóle na tym obszarze - zauważył Binalie. - Jest niemal milion kilometrów kwadratowych przestrzeni, na której mogliby je ukryć.
- Nie - potrząsnął głową Laytron. - Nigdzie indziej na planecie nie ma droidów bojowych, a przynajmniej w jakichś poważnych ilościach. Neimoidianie nie odważyliby się pozostawić tak istotnej rzeczy bez zapewnienia jej pełnej ochrony. Nie, z pewnością znajduje się w jednym z desantowców. Pytanie tylko, w którym?
- Ale pan się z tym upora?
- Tak - przyznał Doriana. Rankiem, kiedy miejscowym znowu będzie wolno poruszać się po mieście, panu i Mistrzowi Toriesowi powinno się udać swobodnie przedostać do takiego punktu zbiórki i nawiązać kontakt z ocalałymi z nocnej bitwy.
- Tylko my dwaj? - spytał Tories. - A co z panem?
Doriana potrząsnął głową.
- Teraz, gdy Separatyści kontrolują to miejsce, powinienem jak najmniej zwracać na siebie uwagę. Moja twarz mogła się pojawić na którymś z transmitowanych wystąpień Najwyższego Kanclerza Palpatine’a, i nie mogę ryzykować, że ktoś mnie rozpozna. Mogę za to dać wam referencje na datakarcie, które potwierdzą, że jesteście upoważnieni do wydawania rozkazów.
- Chwileczkę – rzucił zasępiony Binalie. - Jakich rozkazów?
- Musimy wydostać Roshtona i jego ludzi z fabryki, Lordzie Binalie – powiedział Doriana niskim, szczerym i bardzo przekonującym głosem. - Im dłużej są uwięzieni wewnątrz Spaarti, tym bardziej słabi i wrażliwi na atak się stają. Proszę też nie zapominać o tym, że znajdujący się tam z nimi technicy nie posiadają żołnierskich racji żywnościowych co może oznaczać, że całej grupie grozi dramatyczny brak jedzenia i wody. Jeśli pozwolimy im osłabnąć, nasze szanse na wydostanie ich stamtąd, zmaleją z mizernych do nieistniejących.
- A według pana, Republika nie przyśle do nas pomocy? - spytał cicho Corf.
Tories przyjrzał się chłopcu. To było niezwykłe, pomyślał, jak gwałtownie Corf dorósł w ciągu ostatnich kilku dni. Jeszcze niedawno był pogodnym, beztroskim chłopakiem, cieszącym się z poszukiwania pnączy siviv albo włóczenia się po okolicy z urzędującym tu rycerzem Jedi.
A potem przyleciał Doriana, i wypadki, które potem nastąpiły, zmieniły dom Corfa i jego okolice w strefę wojenną. Teraz był cichszy i bardziej zamyślony, bardziej złowieszczy.
Wojna dotarła do Cartao. Niestety, także do Corfa Binaliego.
- Nie wiem, Lordzie Binalie – przyznał Doriana, głosem równie ponurym jak głos chłopca. - Pytanie brzmi, czy są w pobliżu jakieś wystarczająco silne oddziały Republiki, które dałyby sobie radę z tutejszą armią Separatystów. Jestem przekonany, że rozumie pan, że jest jeszcze wiele innych światów i systemów w równie rozpaczliwej sytuacji. - zerknął na Toriesa. - Chyba, że są inne siły, o których nic nie wiem.
Tories zmarszczył brwi.
- Co pan ma na myśli?
Przez chwilę Doriana patrzył na niego, jak gdyby chciał wyczytać coś ukrytego. Potem, może za swobodnie, wzruszył ramionami.
- Nic takiego – odezwał się - Myślałem, że może masz … nie ważne - wskazał na klapę nad nimi. - Sugerowałbym, żeby wasza trójka się przespała – powiedział. - Ja zostanę tu jeszcze przez chwilę, żeby odszyfrować profil rozmieszczenia.
Binalie spojrzał na Toriesa, unosząc lekko brwi. Tories wzruszył niedostrzegalnie ramionami. Wyczuwał aurę skrytości otaczającą umysł Doriany, ale równie dobrze, mogło to być naturalnym zjawiskiem u człowieka, mającego do czynienia z wojskowymi tajemnicami najwyższej rangi.
- W porządku – stwierdził Binalie. - Daj nam znać, gdy skończysz.
- Nie omieszkam - obiecał Doriana, gasząc światło, by dało się otworzyć klapę bez zwracania niczyjej uwagi na obecność tutaj kogokolwiek.
- Dobranoc. I nie martwcie się – dodał niemal troskliwie. - Mam przeczucie, że do jutrzejszej nocy będzie po wszystkim.
Profil rozmieszczenia zawierał siedem możliwych punktów zbiórki, uszeregowanych malejąco w zależności od preferencji. Pierwszy z nich, jeden z hangarów w Porcie Kosmicznym, był już zajęty przez Separatystów, skrzętnie naprawiających uszkodzone pojazdy. Drugi, magazyn po północnej stronie miasta, został całkowicie zniszczony w czasie nocnej bitwy. Przy trzecim, zautomatyzowanej hydroelektrowni przerzuconej nad rzeką Quatreen, Tories i Binalie odnaleźli siły Republiki.
- Trochę to nieregulaminowe - stwierdził oficer dowodzący, wyglądający na młodego porucznik, oddając im datakartę, którą dał im Doriana. - Ale chyba jest w porządku.
Skinął dłonią i rozstawieni dookoła żołnierze-klony, którzy nagle pojawili się, zanim zdążyli dać trzy kroki przez próg, opuścili broń. - Jestem porucznik Laytron. O co w tym wszystkim chodzi?
- Chodzi o paruset żołnierzy i tysiąc techników Republiki, uwięzionych w fabryce „Spaarti Creations”.
- Tak, grupa komandora Roshtona – powiedział Laytron. - Mieliśmy z nim krótki kontakt. Wygląda na to, że czynią oni postępy w tym, co zdecydowali się przedsięwziąć, cokolwiek by to nie było.
- Dobrze wiedzieć – odezwał się kwaśno Binalie. - Czy wspomniał coś o żywności i wodzie albo o jakichś innych problemach?
Laytron popatrzył na niego zimno.
- Jak na razie, ma się całkiem nieźle.
- To tylko słowa – podkreślił Tories. - I dobrze pan o tym wie.
- Pytanie brzmi: co pan zamierza w tej kwestii uczynić? - dodał Binalie.
- Rozejrzyjcie się, panowie – odezwał się ponuro Laytron. - Przybyliśmy na Cartao, mając dziesięć kanonierek i czterystu pięćdziesięciu żołnierzy i oficerów. Jestem ostatnim, pozostałym przy życiu oficerem i pozostało mi dokładnie dwustu trzydziestu trzech żołnierzy i ani jednego nadającego się do użytku pojazdu. W konfrontacji z dwoma tysiącami sprawnych droidów bojowych, wzmocnionych przez STAP-y i czołgi, nie mamy większych szans. Nie mam kontaktu z przełożonymi i nie mogę usprawiedliwić podjęcia akcji na własną rękę, bez jakichkolwiek uzasadnionych przesłanek sukcesu. A takie przesłanki nie istnieją.
- A więc nawet pan nie spróbuje? - chciał wiedzieć Binalie.
- Jestem przekonany, że posiłki są w drodze - oznajmił Laytron. - Kiedy się tu pojawią, ja i moi ludzie będziemy walczyć u ich boku. Do tego czasu, jedyne co mogę zrobić, to mieć nadzieję, że komandor Roshton się utrzyma.
- A jeśli trochę zmniejszymy nasze oczekiwania? - zasugerował Tories. - Zamiast pokonania Separatystów, może tylko wydostaniemy Roshtona i jego ludzi?
- Pozostawiając Separatystom wolną drogę do fabryki? - porucznik potrząsnął głową. - Przykro mi, ale założenia naszej misji były w tej kwestii bardzo precyzyjne.
- A więc skazuje pan tych żołnierzy i cywilów na śmierć – wypalił gniewnie Binalie. - Roshton się nie podda - jest zbyt uparty, żeby zrobić coś rozsądnego. Czy założenia pańskiej misji mówią coś o takiej sytuacji?!
- Rozumiemy pańskie rozkazy, poruczniku – odezwał się Tories, rzucając Binalie’mu ostrzegawcze spojrzenie. - Ale co by było, gdyby Separatyści nie wiedzieli, że ludzie Roshtona wymknęli się?
Oczy żołnierza zwęziły się.
- Proszę to wyjaśnić.
- Jestem pewny, że posiada pan mapę okolicy – odparł Tories. - Czy pamięta pan rozplanowanie “Spaarti Creations?” Środkowa fabryka i trzy podziemne Przyłączniki, odległe od dwóch do pięciu kilometrów od niej, służące do magazynowania i przewożenia produktów?
- Wszystkie są połączone z główną fabryką podziemnymi tunelami - dopowiedział Laytron, kiwając głową. - Niestety, Separatyści mają te same mapy co my. Obstawiają zarówno Przyłączniki, jak i tunele.
- Prawdę mówiąc - powiedział Tories - Nie jest to do końca prawdą.
Uniósł pytająco brwi, patrząc na Binalie’go. Tamten nie był zbyt szczęśliwy, słysząc słowa Jedi, ale zdecydował się zmienić zdanie.
- Prawdą jest, że mapy są błędne - odezwał się Binalie. - Niedawno zbudowaliśmy czwarty Przyłącznik, na zachód ku południowi od fabryki i jakieś dwa kilometry stąd. Nie jest jeszcze całkiem zdatny do użytku, i dlatego jeszcze nie umieszczono go na oficjalnych mapach. Ale jako sama struktura, istnieje.
- Mówiąc ściślej, istnieje także tunel łączący – dodał Tories. - Jedyną rzeczą, której brakuje, jest wejście do samej fabryki.
- Na co lekarstwem mógłby być uzbrojony w świetlny miecz Jedi – zamyślił się Laytron.
- Dokładnie - zgodził się Tories. - Gdyby mógł pan zorganizować jakąś dywersję, która odwróciłaby uwagę krążących patroli od tego obszaru, powinienem być w stanie wślizgnąć się do tunelu i wydostać ludzi komandora Roshtona bez wiedzy Separatystów.
- Ciekawy pomysł – przyznał Laytron. - Jaką konkretnie dywersję macie na myśli?
- Mieliśmy nadzieję, że wymyśli pan coś ciekawego - odparł Tories. - Z pewnością ma pan lepszy wgląd w sytuację niż my.
- No cóż, zarysowuje się pewna możliwość – zaczął Laytron. - Ponieważ statek dowodzenia został zniszczony, muszą kierować swoją armią droidów z innego centrum dowodzenia, które ze sobą sprowadzili na powierzchnię. Gdybyśmy mu zagrozili, nie mieliby wyboru, jak tylko zareagować.
- Dobry pomysł – chrząknął z zadowoleniem Binalie. - Tylko gdzie się ono znajduje?
- Raczej nie w czołgach AAT, ani w transporterach MTT - stwierdził Laytron. - Nie dałoby się go tam umieścić. A więc musi się znajdować w jednym ze statków desantowych.
- Chyba, że nie ma go w ogóle na tym obszarze - zauważył Binalie. - Jest niemal milion kilometrów kwadratowych przestrzeni, na której mogliby je ukryć.
- Nie - potrząsnął głową Laytron. - Nigdzie indziej na planecie nie ma droidów bojowych, a przynajmniej w jakichś poważnych ilościach. Neimoidianie nie odważyliby się pozostawić tak istotnej rzeczy bez zapewnienia jej pełnej ochrony. Nie, z pewnością znajduje się w jednym z desantowców. Pytanie tylko, w którym?
OCENY UŻYTKOWNIKÓW:
Aby wystawić ocenę musisz się zalogować Wszystkie oceny Średnia: 9,86 Liczba: 7 |
|
Jabba the best2008-08-07 14:47:18
Supcio opowiadanie i doskonałe tłumaczenie.
DARTH PAFCIO2006-05-04 22:20:47
Świetne! Intryga Sidiousa bardzo dobrze ukazana! 10/10
vzorek2005-02-21 22:49:04
Przeczytałem...oniemiałem...dochodzę do siebie...świetne...gratulacje dla tłumaczy.
maria2005-02-21 17:04:42
jest super i opowiadanie i tłumaczenie wielkie brawa. no cóż jestem pod wrażeniem
waldiego2005-01-29 15:16:47
Dzięki dla całego zespołu tłumaczy i wszystkich którzy w tym pomagali , wspaniała robota dzięki.
waldiego2005-01-29 15:14:52
Tak niezłe opowiadanie, widać geniusz Palpatina i jego niesamowity plan likwidacji Jedai.
Daję 10
Halcyon2005-01-28 21:48:30
Bardzo dobre opowiadanie, i wyjaśnia sprawe komór klonujących Spaarti. Bardzo podobał mi się wątek mistrza Doriany, kiedy rozmawia z Sidiousem na temat Palpatina.