- Spokojnie - uspokoił go Jafer Tories wynurzając się z jakichś drzwi, z mieczem świetlnym w dłoni. - To tylko ja.
Doriana odetchnął głęboko.
- Wystraszyłeś mnie nie na żarty – powiedział z wyrzutem. - W przyszłości, racz ćwiczyć swe techniki podkradania się na kimś innym.
- Przepraszam – odparł z lekkim uśmiechem Tories. - Ale przez chwilę myślałem, że będę musiał zademonstrować coś więcej niż podkradanie się. Co się tam działo?
- Co masz na myśli? - Doriana zjeżył się, zastanawiając nerwowo, ile Jedi zdołał zobaczyć. - To był tylko standardowy patrol.
- Który sprawdził twoje dane i cię puścił - dodał znacząco Tories. - Od kiedy to Separatyści pozwalają bez problemu przechodzić doradcom Palpatine’a?
Doriana zaczął oddychać z większą swobodą. A więc Jedi był na tyle blisko, by widzieć konfrontację, ale nie zdołał usłyszeć, co w jej trakcie powiedziano. Nie jest tak źle.
- Nie, im nie - odpowiedział, wygrzebując swoją fałszywą datakartę. - Ale pozwalają neutralnym obserwatorom. Kinman Drifkin, z Korpusu Obserwatorów Medycznych z Aargau, do usług.
- Sprytne – powiedział Tories. Wziął datakartę, obejrzał ją i oddał z powrotem. - Wytrzyma powierzchowną kontrolę?
- Jak dało się to zauważyć – przypomniał mu Doriana, odbierając kartę. - Najwyższy Kanclerz Palpatine nie może sobie pozwolić na to, by jego ludzie byli zatrzymywani przez wroga w środku strefy działań wojennych. A przy okazji, co właściwie tu porabiasz, Mistrzu?
- To zabawne, ale zamierzałem zadać to samo pytanie – odparł Tories, którego głos przybrał osobliwe brzmienie. - Lord Binalie powiedział, że wybiera się pan do miasta i poprosił mnie, by sprawdzić, czy nie wpakował się pan kłopoty. A więc, co pan tu robi?
- Jestem w miarę zadowolony z siebie i gotowy, żeby się stąd wynieść – odpowiedział Doriana. - Czy Lord Binalie znalazł już nowe miejsce?
- Mamy takie jedno – rzekł Tories.
- To dobrze – powiedział Doriana. - Zabierz mnie tam i wyjaśnimy sobie tam wszystkie szczegóły. Jeszcze przez krótką chwilę Tories patrzył na niego w ten sam wprawiający w zakłopotanie sposób, który wszyscy Jedi w Galaktyce zdawali się opanować do perfekcji. Potem, według Doriany ze zniechęceniem, skinął głową.
- W porządku. Za mną.
Ruszył z powrotem pustymi ulicami. Wściekły na siebie Doriana podążył za nim. W końcu to była wina Toriesa, że sytuacja skończyła się właśnie w ten sposób. Roshton i jego żołnierze trzymali w ręku fabrykę, podczas gdy armia droidów Separatystów czekała bezużytecznie na zewnątrz. Operacja nie przebiegała tak, jak zaplanował to Lord Sidious, i skrzywił się na myśl o tym, co powie mu Sith, gdy następnym razem się z nim skontaktuje.
Mimo to, sytuacja nie była jeszcze przegrana. Posiłki Republiki były z pewnością jeszcze parę dni drogi stąd, co dawało mu czas na pchnięcie wydarzeń na właściwe tory.
A jeśli chodzi o Jedi…
Spojrzał na szerokie plecy Toriesa, który właśnie wymijał kolejny krater powstały po uderzeniu rakiety. Gdy ponownie o tym myślał, heroiczne wyczyny Jedi tej nocy mogły obrócić się na jego korzyść. Z pewnością zaskarbił on sobie jeszcze więcej szacunku w ciągu dni, które minęły od przylotu Doriany na Cartao.
Doprowadzenie do jego upadku będzie przez to jeszcze bardziej satysfakcjonujące.
***
Ponieważ znajdujący się pod południowym trawnikiem fabryki tunel zawalił się, nie było już dłużej powodów dla dowodzących siłami Separatystów Neimoidian, żeby zajmować posiadłość Binalie’go. Mimo to przebywali tam nadal, prawdopodobnie ze złości na sposób, w jaki Tories pomógł przegnać ich z rezydencji, nie tak wiele godzin temu. A ponieważ ich dom gościł teraz droidy bojowe, Binalie i jego syn Corf, musieli sobie znaleźć inne lokum.
Znajdująca się w posiadłości szklarnia była najprawdopodobniej najmniej odpowiednim miejscem, biorąc pod uwagę niemal kompletną przezroczystość jej długich, transpastalowych paneli. I właśnie dlatego Tories zasugerował to miejsce.
To, co założyliby ich prześladowcy – a przynajmniej Tories miał taką nadzieję – to fakt, że w takim odkrytym miejscu, nikt nie zamierzałby się kryć, i z tego powodu właściwym byłoby szukać ich w jakichś bardziej prawdopodobnych kryjówkach.
Wspomniani prześladowcy zapomnieliby jednak o obfitości roślin w takiej szklarni, roślin, które dało się przesunąć, dopasować i uformować tak, by stworzyć osłonięte miejsca, równie niewidoczne z zewnątrz, jak obóz wojskowy w środku puszczy.
Binalie i Corf ledwie skończyli przygotowywanie sobie takiej kryjówki, gdy nadszedł Tories z Dorianą.
- O, Mistrz Tories – przywitał go Binalie, ustawiając paczkę żelaznych racji żywnościowych obok trzech kolejnych, leżących przy rządku wysokich roślin z szerokimi, zwieszającymi się liśćmi. - Znalazłeś Dorianę? A, to pan – dodał, gdy zauważył w bladym świetle gwiazd drugą postać. - Jakieś kłopoty?
- Żadnych - przyznał Tories. - Znalazłem go jak nabiera patrol droidów.
- Doprawdy? – zdziwił się Binalie. Jego głos brzmiał swobodnie, ale Tories wychwycił w jego tonie nutkę nagłego podejrzenia. - A jak im się właściwie wykpił?
- Rozsądnie wykorzystując fałszywy identyfikator - odpowiedział zwięźle Doriana. - Ale zapomnijmy o tym. Chciałem wam pokazać coś, co powinno być o wiele bardziej interesujące. Czy jest tu jakieś miejsce w którym mielibyśmy więcej światła?
- Chyba tak – przyznał niechętnie Binalie. - Mistrzu Tories...?
- Proszę zabrać go na dół – zasugerował Tories. - A ja się rozejrzę na zewnątrz.
- Dziękuję – powiedział z ulgą w głosie Binalie. - Proszę za mną, mistrzu Doriana.
Zanim Tories wrócił z krótkiego rekonesansu po okolicy, Binalie, Corf i Doriana zajęli już miejsca w podziemnym magazynie szklarni.
- Na około spokój – powiedział Jedi, zamykając klapę i pogrążając miejsce w całkowitych ciemnościach. - Corf.
Chwilę później zmrużył oczy, gdy chłopak włączył niewielkie światełko pod sufitem.
- W porządku, mistrzu Doriana – odezwał się Binalie. - Co masz do powiedzenia?
- Oto identyfikator żołnierza - zaczął Doriana, wyciągając datakartę. - Zabrałem go martwemu porucznikowi klonów. Standardowo, nie zawiera on niczego ponad nazwisko, rangę i numer operacyjny. Identyfikator żołnierza polowego zawiera jednak dodatkowo coś, co nazywane jest „profilem rozmieszczenia kontyngentu.” Są to dokładne instrukcje na temat tego, gdzie i jak należy się przegrupować, na wypadek zaniku struktur dowodzenia lub sytuacji, której dopiero co doświadczyliśmy.
- Nigdy nie słyszałem o czymś takim – przyznał Binalie.
Doriana odetchnął głęboko.
- Wystraszyłeś mnie nie na żarty – powiedział z wyrzutem. - W przyszłości, racz ćwiczyć swe techniki podkradania się na kimś innym.
- Przepraszam – odparł z lekkim uśmiechem Tories. - Ale przez chwilę myślałem, że będę musiał zademonstrować coś więcej niż podkradanie się. Co się tam działo?
- Co masz na myśli? - Doriana zjeżył się, zastanawiając nerwowo, ile Jedi zdołał zobaczyć. - To był tylko standardowy patrol.
- Który sprawdził twoje dane i cię puścił - dodał znacząco Tories. - Od kiedy to Separatyści pozwalają bez problemu przechodzić doradcom Palpatine’a?
Doriana zaczął oddychać z większą swobodą. A więc Jedi był na tyle blisko, by widzieć konfrontację, ale nie zdołał usłyszeć, co w jej trakcie powiedziano. Nie jest tak źle.
- Nie, im nie - odpowiedział, wygrzebując swoją fałszywą datakartę. - Ale pozwalają neutralnym obserwatorom. Kinman Drifkin, z Korpusu Obserwatorów Medycznych z Aargau, do usług.
- Sprytne – powiedział Tories. Wziął datakartę, obejrzał ją i oddał z powrotem. - Wytrzyma powierzchowną kontrolę?
- Jak dało się to zauważyć – przypomniał mu Doriana, odbierając kartę. - Najwyższy Kanclerz Palpatine nie może sobie pozwolić na to, by jego ludzie byli zatrzymywani przez wroga w środku strefy działań wojennych. A przy okazji, co właściwie tu porabiasz, Mistrzu?
- To zabawne, ale zamierzałem zadać to samo pytanie – odparł Tories, którego głos przybrał osobliwe brzmienie. - Lord Binalie powiedział, że wybiera się pan do miasta i poprosił mnie, by sprawdzić, czy nie wpakował się pan kłopoty. A więc, co pan tu robi?
- Jestem w miarę zadowolony z siebie i gotowy, żeby się stąd wynieść – odpowiedział Doriana. - Czy Lord Binalie znalazł już nowe miejsce?
- Mamy takie jedno – rzekł Tories.
- To dobrze – powiedział Doriana. - Zabierz mnie tam i wyjaśnimy sobie tam wszystkie szczegóły. Jeszcze przez krótką chwilę Tories patrzył na niego w ten sam wprawiający w zakłopotanie sposób, który wszyscy Jedi w Galaktyce zdawali się opanować do perfekcji. Potem, według Doriany ze zniechęceniem, skinął głową.
- W porządku. Za mną.
Ruszył z powrotem pustymi ulicami. Wściekły na siebie Doriana podążył za nim. W końcu to była wina Toriesa, że sytuacja skończyła się właśnie w ten sposób. Roshton i jego żołnierze trzymali w ręku fabrykę, podczas gdy armia droidów Separatystów czekała bezużytecznie na zewnątrz. Operacja nie przebiegała tak, jak zaplanował to Lord Sidious, i skrzywił się na myśl o tym, co powie mu Sith, gdy następnym razem się z nim skontaktuje.
Mimo to, sytuacja nie była jeszcze przegrana. Posiłki Republiki były z pewnością jeszcze parę dni drogi stąd, co dawało mu czas na pchnięcie wydarzeń na właściwe tory.
A jeśli chodzi o Jedi…
Spojrzał na szerokie plecy Toriesa, który właśnie wymijał kolejny krater powstały po uderzeniu rakiety. Gdy ponownie o tym myślał, heroiczne wyczyny Jedi tej nocy mogły obrócić się na jego korzyść. Z pewnością zaskarbił on sobie jeszcze więcej szacunku w ciągu dni, które minęły od przylotu Doriany na Cartao.
Doprowadzenie do jego upadku będzie przez to jeszcze bardziej satysfakcjonujące.
Ponieważ znajdujący się pod południowym trawnikiem fabryki tunel zawalił się, nie było już dłużej powodów dla dowodzących siłami Separatystów Neimoidian, żeby zajmować posiadłość Binalie’go. Mimo to przebywali tam nadal, prawdopodobnie ze złości na sposób, w jaki Tories pomógł przegnać ich z rezydencji, nie tak wiele godzin temu. A ponieważ ich dom gościł teraz droidy bojowe, Binalie i jego syn Corf, musieli sobie znaleźć inne lokum.
Znajdująca się w posiadłości szklarnia była najprawdopodobniej najmniej odpowiednim miejscem, biorąc pod uwagę niemal kompletną przezroczystość jej długich, transpastalowych paneli. I właśnie dlatego Tories zasugerował to miejsce.
To, co założyliby ich prześladowcy – a przynajmniej Tories miał taką nadzieję – to fakt, że w takim odkrytym miejscu, nikt nie zamierzałby się kryć, i z tego powodu właściwym byłoby szukać ich w jakichś bardziej prawdopodobnych kryjówkach.
Wspomniani prześladowcy zapomnieliby jednak o obfitości roślin w takiej szklarni, roślin, które dało się przesunąć, dopasować i uformować tak, by stworzyć osłonięte miejsca, równie niewidoczne z zewnątrz, jak obóz wojskowy w środku puszczy.
Binalie i Corf ledwie skończyli przygotowywanie sobie takiej kryjówki, gdy nadszedł Tories z Dorianą.
- O, Mistrz Tories – przywitał go Binalie, ustawiając paczkę żelaznych racji żywnościowych obok trzech kolejnych, leżących przy rządku wysokich roślin z szerokimi, zwieszającymi się liśćmi. - Znalazłeś Dorianę? A, to pan – dodał, gdy zauważył w bladym świetle gwiazd drugą postać. - Jakieś kłopoty?
- Żadnych - przyznał Tories. - Znalazłem go jak nabiera patrol droidów.
- Doprawdy? – zdziwił się Binalie. Jego głos brzmiał swobodnie, ale Tories wychwycił w jego tonie nutkę nagłego podejrzenia. - A jak im się właściwie wykpił?
- Rozsądnie wykorzystując fałszywy identyfikator - odpowiedział zwięźle Doriana. - Ale zapomnijmy o tym. Chciałem wam pokazać coś, co powinno być o wiele bardziej interesujące. Czy jest tu jakieś miejsce w którym mielibyśmy więcej światła?
- Chyba tak – przyznał niechętnie Binalie. - Mistrzu Tories...?
- Proszę zabrać go na dół – zasugerował Tories. - A ja się rozejrzę na zewnątrz.
- Dziękuję – powiedział z ulgą w głosie Binalie. - Proszę za mną, mistrzu Doriana.
Zanim Tories wrócił z krótkiego rekonesansu po okolicy, Binalie, Corf i Doriana zajęli już miejsca w podziemnym magazynie szklarni.
- Na około spokój – powiedział Jedi, zamykając klapę i pogrążając miejsce w całkowitych ciemnościach. - Corf.
Chwilę później zmrużył oczy, gdy chłopak włączył niewielkie światełko pod sufitem.
- W porządku, mistrzu Doriana – odezwał się Binalie. - Co masz do powiedzenia?
- Oto identyfikator żołnierza - zaczął Doriana, wyciągając datakartę. - Zabrałem go martwemu porucznikowi klonów. Standardowo, nie zawiera on niczego ponad nazwisko, rangę i numer operacyjny. Identyfikator żołnierza polowego zawiera jednak dodatkowo coś, co nazywane jest „profilem rozmieszczenia kontyngentu.” Są to dokładne instrukcje na temat tego, gdzie i jak należy się przegrupować, na wypadek zaniku struktur dowodzenia lub sytuacji, której dopiero co doświadczyliśmy.
- Nigdy nie słyszałem o czymś takim – przyznał Binalie.
OCENY UŻYTKOWNIKÓW:
Aby wystawić ocenę musisz się zalogować Wszystkie oceny Średnia: 9,86 Liczba: 7 |
|
Jabba the best2008-08-07 14:47:18
Supcio opowiadanie i doskonałe tłumaczenie.
DARTH PAFCIO2006-05-04 22:20:47
Świetne! Intryga Sidiousa bardzo dobrze ukazana! 10/10
vzorek2005-02-21 22:49:04
Przeczytałem...oniemiałem...dochodzę do siebie...świetne...gratulacje dla tłumaczy.
maria2005-02-21 17:04:42
jest super i opowiadanie i tłumaczenie wielkie brawa. no cóż jestem pod wrażeniem
waldiego2005-01-29 15:16:47
Dzięki dla całego zespołu tłumaczy i wszystkich którzy w tym pomagali , wspaniała robota dzięki.
waldiego2005-01-29 15:14:52
Tak niezłe opowiadanie, widać geniusz Palpatina i jego niesamowity plan likwidacji Jedai.
Daję 10
Halcyon2005-01-28 21:48:30
Bardzo dobre opowiadanie, i wyjaśnia sprawe komór klonujących Spaarti. Bardzo podobał mi się wątek mistrza Doriany, kiedy rozmawia z Sidiousem na temat Palpatina.