Dzień Piąty – poniedziałek 28 maja 2007
Tym razem chciałem pójść na panel Scholastica z Ryderem Windhamem i Kilianem Plunketem pt „Thank the Maker – Ryder Windham & Kilian Plunket”, ale niestety. Choć zaczynał się o 10, więc znów musiałem stać wcześnie w kolejce, ale jak się okazało i tam nie wszyscy dojeżdżają. Przyszedłem do sali, a tam tabliczka, panel się nie odbędzie. I żadnej informacji więcej, i nic w zamian. Szkoda, bo tak może bym inaczej rozplanował swój czas (choćby idąc na One-Man Star Wars Trilogy), ale ponieważ miałem kilka rzeczy do wysłania stanąłem w kolejce na poczcie. To mi trochę zajęło, nawet więcej niż myślałem.Star Wars In 30 minutes
Zlokalizowany na samej górze mały teatrzyk był dość niepozorny i trudny do znalezienia. Jednak sztuka, to coś pięknego, kolejna świetna zabawa. Z tym, że 30 minut to tylko i wyłącznie chwyt reklamowy, bo całość raczej trwała 45 minut (po 15 na film), trochę się opóźniła (przez to nie zdążyłem na panel z Mattem Woodem – ale u Davida to jakoś nie specjalnie żałuję). Samo przedstawienie to majstersztyk, z jednej strony ma wszystko, co najważniejsze, z drugiej jest tu mnóstwo poczucia humoru i pomysłowości. Choćby koleś, który grał Chewbaccę, grał też Vadera. Jako Vader zakładał czarne okulary i wkładał ręce po pelerynę, a jako wookiee był już bez okularów i ręce miał przed płaszczem. Niestety to rzecz, którą trudno opisać, lepiej zobaczyć i osobiście polecam, zobaczenie tego na żywo. Wszystko jest szybsze i bardziej intensywne, ale wspaniałe. Zdjęć oczywiście robić nie można było, więc tylko zdjęcia sali.
Lokalizacja przestawienia SW in 30 minutes
Lokalizacja przestawienia SW in 30 minutes
Na każdym krześle leżała karteczka, na której była lista aktorów wcielających sie w role
Ale z Davidem i tak miałem jeszcze jeden panel do przejrzenia. Mianowicie była to nauka tańca brzucha. Jak nietrudno się było domyślić, Amira Sa’id od razu wpadła w oko Collinsowi, ale tym razem było to o tyle zrozumiałe, że to z nią był panel i musiał się na niej koncentrować. Na początek trochę historii, otóż ta pani jest fizykiem z wykształcenia, ale nie pracuje w zawodzie. Od 5 lat zaczęła się bawić w taniec brzucha, obecnie jest tancerką i instruktorką. Natomiast taniec w stroju księżniczki Lei wpadł jej do głowy na któreś Halloween, gdzie zaproponowała to w swojej firmie i tak jakoś poszło dalej.
Tym razem stanie w kolejce było pośrednio połączone z panelem, bowiem Amira stała przed kolejkowiczami i pozowała do zdjęć, a tym samym zachęcała innych by przyszli na jej punkt programu. Sam panel polegał na tym, że najpierw Amira zrobiła prezentację, jak tańczy całość, potem była przerwa podczas której o różne rzczy wypytywał ją Collins, a potem zapraszała na scenę kolejnych ludzi i pokazywała im kolejne ruchy i tak tańczyli aż do końca panelu. Tu więcej powiedzą zdjęcia, niż opisy.
Amira Sa’id pozuje przed kolejką
I wzbudza zainteresowanie
Do sali wprowadził ją Gamoreański strażnik
I pokaza tańca
Tym razem z wibrotoporem na głowie
David Collins zadaje pytania
A to już pierwsi ludzie na scenie
Inne księżniczki Leie. Samo zapraszanie ludzi na scenę wyglądało w ten sposób – „Teraz poprosimy księżniczki Leie oraz tych, którzy czują że są księżniczkami Leiami”. (W domyśle nie mają strojów), ludzi ze strojami faktycznie było tu dość mało, większość z nich wyszła na scenę.
A teraz Hanowie Solo
Na sam koniec postanowiłem zobaczyć sobie coś fanowskiego. Po części był to ostatni panel na CIV, a po części także ciekawie reklamowany. Otóż na niego nie zapraszano w centrum konwentowym, a bezpośrednio na ulicach Los Angeles, rozdawano ulotki i koszulki, rozwieszano plakaty. A sam panel dotyczy filmu fanowskiego, ale dokumentalnego prezentującego samo środowisko fanów, ale nie tak jak to było w przypadku głośnego filmu „Trekkies”, gdzie fani zostali obsmarowani przez osoby, które ich nie rozumieją, ale właśnie przez samych fanów. Owszem o samym filmie co nieco już wiemy (więcej).
Film jest zapiskiem z badań ale jednocześnie wywiadów i podrózy, których celem jest odpowiedzienie na jedno pytanie. Kim są fani Gwiezdnych Wojen? Profesor John Tenuto, który od lat zajmuje się badaniem różnych fanowskich grup określił nas jednym zdaniem. "Fani Gwiezdnych Wojen są wszystkim, tylko nie stereotypem którym rzekomo są". Jest jedną z osób, które miały swój duży wpływ na kształt tego filmu, ale z drugiej strony jako naukowiec uwiarygadnia tylko to, co film stara się przedstawić, bo nie jest to tylko wizja kim chcieliby być fani. Ale wracając do jego wypowiedzi, czyli nadal nic nie wiemy, ale czy na pewno? W końcu jest coś, te sześć filmów kinowych, które przez trzydzieści lat dorobiły się rzeszy zwolenników, wokół których narosło legend, opowieści, emocji, ale też i wszelakiej maści produktów. To właśnie one są wspólnym mianownikiem, olbrzymiej, trudnej do ogarnięcia i opisania społeczności, w dużej mierze składającej się z indywidualnych jednostek, które widzą, czują i częstokroć mówią inaczej. Ale pomimo tych różnic, jest coś, co ich łączy. Gwiezdne Wojny i ich wspólny odbiór. To oni potrafią się cieszyć z figurki, czy karty przedstawiającej jakiegoś złotego robota, który dla przeciętnych mieszkańców ziemi niewiele znaczy. I choć obaj tacy fani, mogą nie znać swoich języków, coś co ich połączy to właśnie uczucie wobec tego przedmiotu, który przypomina im sagę. Inne, bo każdy z nich odbiera filmy indywidualnie, a jednak tożsame. Jak zróżnicowana jest społeczność fanów, tego nie da się w żaden sposób pokazać, ale można spróbować unaocznić i to właśnie próbują zrobić twórcy filmu "The Force Among Us".
Będzie to film dokumentalny, obrazujący fragment tego, kim są fani Gwiezdnych Wojen. Wielu od razu porównywało go do filmu "Trekkies" i nadal to robi, ale tym razem produkcję tworzą sami fani, przez, co ma on zwalczać stereotypy miast je umacniać. By pokazać jak bardzo zróżnicowane jest to środowisko, twórcy sięgnęli zarówno po badania profesora Johna Tenuto, ale także wyruszyli w wyprawę po świecie, w tym także do miejsc, w których powstawały Gwiezdne Wojny, przeprowadzając setki rozmów z przeróżnymi fanami z całego świata, kolekcjonerami, członkami fanowskich organizacji jak 501 Legion, organizatorami imprez i wieloma innymi, tylko po to by spróbować oddać choć część prawdy, kim na prawdę jesteśmy. Reżyserem, scenarzystą i producentem tego filmu jest Christian G. Macht, ale jak sam stwierdził, to nie on był siłą napędową, a jego żona Cortney Macht (producentka, scenarzystka i asystentka reżysera). To oni zebrali ekipę i wyruszyli na tę wyprawę po świecie, której celem jest odpowiedzenie na pytanie, kim my fani na prawdę jesteśmy. Film zostanie wydany na DVD, można go zamówić na stronie producentów, a na odbywającym się niedawno Celebration IV pokazano 15 minutowy fragment. Panel o filmie znajdzie się też w programie Celebration Europe. Niestety termin ostatecznego ukończenia dzieła nie jest jeszcze znany. Zapraszamy na stronę producentów TheForceAmongUs.Com, a ci którzy zamówią tam teraz DVD z filmem dostaną jeszcze piasek z Tunezji gratis.
Oczekiwanie na panel The Force Among Us
I twórcy filmu
Pamiątkowa i reklamowa koszulka