TWÓJ KOKPIT
0

Celebration VI :: Fandom

Dzień drugi - Piątek, 24 sierpnia 2012



Del Rey: Aaron Allston, Troy Denning, Drew Karpyshyn, James Luceno, Tim Zahn

Piątkowy poranek zaczął się od chyba jednego z najważniejszych paneli dla fanów Expanded Unvierse, czyli spotkania z wydawnictwem Del Rey. W tym roku przybyło na to spotkanie wyjątkowo wielu autorów – Aaron Allston, James Luceno, Drew Karpyshyn, Troy Denning oraz Timothy Zahn. Dodatkowo pojawiły się dwie redaktorki: Jennifer Hedle z Lucasfilmu oraz Shelly Shapiro z Del Rey. No i na dodatek prowadzący, czyli Pablo Hidalgo, tym razem w podwójnej roli. Panel jak zwykle składał się z zapowiedzi, a potem pytań do autorów. Zapis tego panelu znajdziecie tutaj.



Rememebering Ralph McQuarrie with Jon Berg and Dave Filoni

Tę część trochę trudno nazwać panelem. Zaczęło się oczywiście normalnie: wyszli John Berg i Dave Filoni. Chwilę powspominali swoją pracę z Ralphem: John na planie jeszcze klasycznej trylogii, Dave mówił o tym, jak Ralph inspiruje „Wojny Klonów”. Następnie odbyła się prezentacja filmu ze wspomnieniami o Ralphie McQuarriem. Trudno go oczywiście oceniać, bo jest tam sporo emocjonalnych wypowiedzi. Całość jednak prezentuje się dobrze i to chyba dobry sposób na uczczenie pamięci Ralpha. Oprócz filmu na Celebration dostępny był też specjalny album z wspominkami o Ralphie, zrobiony w bardzo podobnym duchu, co dokument.

An hour with Anthony Daniels

Anthony’ego Danielsa fani mieli przyjemność spotkać na konwencie wielokrotnie. Aktor przez trzy dni uprzyjemniał fanom czekanie w wielogodzinnej kolejce przed otwarciem konwentu – przechadzał się między nimi, pozował do zdjęć, odgrywał krótkie scenki z życia C-3PO i zamieniał parę zdań z różnymi osobami. Mimo iż były to dosyć krótkie chwile, to zawsze dosyć miła rozrywka podczas czekania na wpuszczenie na teren imprezy. Sam panel z Danielsem cieszył się też olbrzymią popularnością – miejsca na nim skończyły się jeszcze na długo przed jego rozpoczęciem.





Jeśli ktoś, idąc na ten panel, spodziewał się spotkania z aktorem, który będzie opowiadał o swojej pracy przy Gwiezdnych Wojnach, to mógł się zawieść. Anthony Daniels lubi robić show i na show trzeba się w jego przypadku nastawiać.

Aktor postanowił w ramach swojego programu stworzyć „panel ekspertów” Star Wars. Wybrał z publiczności osoby, które miały odgrywać ekspertów, a którym reszta publiki mogła zadawać pytania. Jedną z wybranych osób był chłopak, przebrany za samego C-3PO. Następnie Daniels rozpoczął wędrówkę po sali, pomiędzy fanami, w poszukiwaniu pytań na które mogliby „eksperci” odpowiedzieć. Pierwsze z pytań dotyczyło tego, dlaczego Owen nie rozpoznał C-3PO w Nowej Nadziei. Zarówno przy tym, jak i przy każdym następnym pytaniu Anthony udawał wielce zaskoczonego i prosił o pomoc wybranych „ekspertów”. Jego komentarze, jak i rozmowy z „ekspertami” były przy tym niezwykle humorystyczne, co sprawiało, że sala się śmiała prawie cały czas.

Podczas panelu była możliwość zadania też kilku pytań samemu Danielsowi. Jedno z nich dotyczyło jego ulubionej sceny. Głosem C-3PO odpowiedział, że jego ulubioną sceną była ta w której Padme spotyka C-3PO po wielu latach i zaczyna go w końcu „ubierać” – oburzony powiedział, że to straszne, że robot tyle lat był nieposkładany. Inną z jego ulubionych scen była droga do pałacu Jabby – idąc nie widział prawie nic, za to słyszał idącego obok Lucasa, który cały czas wydawał z siebie dźwięki w stylu „bip bip bip” w ten sposób nakierowując go, gdzie i jak ma iść.

Aktor wspominał również, że najmniej lubił sceny nagrywane w studiu, były one bowiem dla niego bolesne. W kostiumie nie było prawie nic widać, a w studiu wszędzie było rozłożone lub rozwieszone pełno scenografii i rekwizytów. Kończyło się więc na tym, że Anthony bardzo często wpadał w scenografię lub wywracał się, potykając o jakiś rekwizyt.

The Clone Wars Red Carpet

Ten punkt to zdecydowanie jeden z najgorszych „paneli” w historii wszystkich Celebration. Zdecydowanie dużo gorszy nawet niż panel z Carrie Fisher na Celebration V, który został odwołany, gdyż aktorka się nie pojawiła. Idea była dość prosta: chciano nakręcić atmosferę przed premierą piątego sezonu, trochę w stylu czerwonego dywanu z gwiazdami. Niestety chyba nie do końca wyszło to dobrze. Uczestników tego wydarzenia należy podzielić na trzy grupy. Pierwsza to gwiazdy, które stały na czerwonym dywanie i z kimś rozmawiały. Druga to grupa osób, które wchodziły na premierę, a trzecia ludzie, którzy się na nią nie załapali. Gwiazdy zostały oddzielone od obu grup. Ci, którzy nie weszli do środka, mieli tylko o tyle fajnie, że mieli całkiem niezły widok. Mogli doskonale podziwiać gwiazdy, choć niestety byli oddzieleni od nich przejściem, przez które wchodzili ludzie do sali kinowej. No a ci, którzy wchodzili, po staniu w dość sporej kolejce, po prostu przeszli między gwiazdami i tymi, którzy to wszystko oglądali. Nie wiem, gdzie tu jest frajda, ale po tak długim czekaniu, samo przejście po czerwonym dywaniku tuż obok gwiazd raczej niczego nie wynagradza.

The Clone Wars Season Five Premiere

Opis atmosfery przedpremierowej już mieliśmy. Na szczęście sama premiera piątego sezonu przebiegała już o wiele lepiej. Gdy już zajęło się miejsce, wyszedł Dave Filoni, który jak zwykle coś tam musiał potruć. Tym razem nie był zbytnio słuchany, bo nie rzucał żadnych spoilerów, a wszyscy czekali na projekcję nie jednego, a trzech odcinków (dwóch z czwartego sezonu i jednego z piątego). Odcinki Brothers, Revenge, Revival zostały zmontowane tak, by wyglądały jak jeden film. Owszem, były krótkie przerwy między nimi, tak by wiedzieć gdzie się zaczyna, a gdzie kończy kolejny, ale całość była puszczana jednym ciągiem. To fajne także dlatego, że ci, którzy nie widzieli bądź nie pamiętali szczegółów, mogli je sobie przypomnieć. No i napięcie rosło wraz z każdym odcinkiem. Jakby nie oceniać „Wojen klonów” czy nawet kontrowersyjnego powrotu Maula, samo oglądanie tego w sali pełnej oddanych fanów serialu to niezapomniane przeżycie.

Mark Hamill

Największą gwiazdą drugiego dnia konwentu (i jedną z największych na całej imprezie) był Mark Hamill. Pamiętając kolejki i problemy jakie były z wejściem na panel z Ianem McDiarmidem, w kolejce do spotkania z Markiem ustawiliśmy się ponad godzinę przed jego rozpoczęciem. Była to bardzo dobra decyzja, bowiem niedługo później chętnych było tak wielu, że kolejkę zamknięto.

Mark wchodząc na spotkanie wyglądał bardziej jak fan niż gwiazda będąca główną atrakcją wieczoru. Ubrany na luzie, z plecakiem podobnym do tych ,w jakie zaopatrzone były tysiące fanów buszujących po Exhibit Hall. Spotkanie z nim prowadził James Arnold Taylor, który miał przyjemność rozmawiać z wszystkim najważniejszymi gośćmi Celebration VI.



Jak przy każdym większym show wróciliśmy do sali Celebration Stage, gdzie rządził James Arnold Taylor. Hamill zaczął od opowiadania o początkach swojej kariery. Jego pierwszą poważną rolą było odgrywanie trenera koszykówki przez dwa lub trzy miesiące w programie „Bill Cosby Show” (właściwie to „The Bill Cosby Show” z lat 1969-1971, nie mylić z „The Cosby Show” znanym u nas właśnie jako „Bill Cosby Show” z lat 80. i 90. Oba te seriale łączy tylko nazwa i główny aktor). W pierwszych dniach był rozczarowany tym, że Bill poza ekranem nie jest taki jak na nim. To doświadczenie jednak uświadomiło mu, że musi się nauczyć oddzielać pracę od życia, odgrywane role od codzienności. Przydało mu się to, gdy później spędził dziewięć miesięcy grając w General Hospital – mimo iż nienawidził oper mydlanych, to rozumiał, że to tylko praca. Wspomniał także o pracy z Ralphem Bakshim nad filmem „Wizards”, gdzie właściwie rozpoczynał swoją profesjonalną karierę jako aktor głosowy.

Podczas castingu do Gwiezdnych Wojen siedział przed nim George Lucas i Brian de Palma. Nie miał szansy niczego odegrać przed nimi, chcieli bowiem, aby po prostu poopowiadał o sobie. Chcieli zobaczyć jaki jest w rzeczywistości. Później, gdy już dostał scenę do odegrania, to zastanawiał się czy to jest jakiś żart.

Podczas pracy na planie zawsze nazywał Carry Fisher i Harrisona Forda: Harrie i Carrison. Aktorem, który był dla niego najbardziej przyjazny, był sir Alec Guiness – miał on świetne poczucie humoru.

Następnie Mark przeszedł do opowiadania o swojej drugiej roli, z której jest również znany, czyli podkładania głosu pod Jokera w Batmanie. Kiedy Hamill dowiedział się o tym, że kręcą Batmana, kazał agentowi nawiązać kontakt. Koniecznie chciał w tym wystąpić. Dostał rolę Mr. Freeze i zagrał go, mimo iż mu się ona nie podobała. Kiedy sześć tygodni później rozpoczęto casting do roli Jokera, to postanowił spróbować swoich sił. Będąc przekonanym, że i tak się nie dostanie, był bardzo zrelaksowany. Jak się okazało, tydzień później dostał tę robotę. Sądził, że jej nie podoła, każdy bowiem miał już jakieś wyobrażenie Jokera, któremu ciężko byłoby sprostać.

Obecnie Mark pracuje nad filmem „Sushi Girl”, który ukaże się niedługo. Podczas panelu zachwalał również swoją produkcję „Comic Book the Movie”, dotyczącą powiązań środowisk komiksowych i Hollywood. Hammil był reżyserem tego filmu, natomiast prowadzący, czyli James Arnold Taylor, odegrał w nim pewną rolę, co obaj także wspominali.

Standardowo spotkanie skończyło się odegraniem jakiejś sceny z udziałem prowadzącego i zaproszonego gościa. James Arnold Taylor wskoczył Hamillowi na plecy i odtworzyli pamiętną scenkę z Imperium kontratakuje, w której Luke biegał z Yodą na plecach.





Podsumowanie drugiego dnia:
Cały czas na Celebration coś się działo. Dla znudzonych panelami były szybkie randki, na które trzeba było odpowiednio szybko się zapisać, bo miejsca się skończyły błyskawicznie. Pojawiły się też gwiazdy – Warwick Davies i Temuera Morrison, był panel z twórcami modeli, trybut dla Briana Daleya, no i oczywiście puszczano epizod III i IV. Z ważnych rzeczy odbyła się też pierwsza sesja „Super secret Star Wars Panel”, o którym więcej napiszemy przy okazji soboty.


1 2 3 4 5 6 7 (8) 9 10 11


TAGI: Celebration (9) Disneyland (14) Konwent (55)
Loading..