Wahadłowiec uderzył w burtę „Poszukiwacza”, klamry objęły pierścień dokujący i ludzie Reegasa przystąpili do pracy. Dwaj stanęli przy drzwiach, podczas gdy trzeci przytwierdził do włazu materiały wybuchowe.
- Odpalać – nakazał Reegas.
Eksplozja wyrwała właz z zawiasów, a cały obszar wypełnił się dymem i cierpkim zapachem termitu. Ludzie Reegasa wpadli do środka z podniesionymi blasterami. Ku swojemu zdumieniu Reegas nie usłyszał wymiany ognia. Z wyciągniętą bronią podążył za swoimi ludźmi.
Zobaczył tylko pusty korytarz.
- Ten statek nie jest duży. Znajdźcie ich. Ty i ty, idziecie ze mną. Wy dwaj tamtędy. Dajcie znać, jak coś usłyszycie albo zobaczycie.
Khedryn i Marr uderzyli w burtę drugiego statku, jęcząc pod wpływem uderzenia. Ruszyli bokiem w stronę zewnętrznych drzwi śluzy.
- Teraz szybko – powiedział Khedryn i podał Marrowi łamacz zabezpieczeń.
Marr odebrał go i zaczął pracować nad złamaniem kodu bezpieczeństwa włazu. Liczby zaczęły płynąć po jego powierzchni, odbijając się odwrócone w wizjerze hełmu Marra. Światło na panelu kontrolnym nadal było czerwone.
Khedryn przygryzł ze złością wargi. Spojrzał w kierunku „Poszukiwacza”, zastanawiając się, kiedy Reegas odkryje brak kombinezonów i doda dwa do dwóch.
Wzrok Marra utkwiony był w nie złamanym kodzie. Przerwał, wcisnął kilka guzików i zaczął od nowa, tym razem inaczej.
- Masz coś? – zapytał Khedryn.
- To nic pewnego. Spróbowałem systemu szesnastkowego i nic, więc musi to być coś innego. Próbowałem jedenastki, dwunastki i tak dalej. Problem tkwi w odstępach.
Khedryn nie miał pojęcia o czym mówi Marr. Spojrzał przez małe okno we włazie na pogrążone w ciemności wnętrze statku a potem w kosmos, w stronę „Poszukiwacza”.
- Marr, mamy mało czasu.
- Wiem. Wkrótce będzie gotowe.
Khedryn popatrzył na nieaktywne światełko na panelu kontrolnym włazu i zażyczył sobie, żeby zaświeciło na zielono.
- Odpalać – nakazał Reegas.
Eksplozja wyrwała właz z zawiasów, a cały obszar wypełnił się dymem i cierpkim zapachem termitu. Ludzie Reegasa wpadli do środka z podniesionymi blasterami. Ku swojemu zdumieniu Reegas nie usłyszał wymiany ognia. Z wyciągniętą bronią podążył za swoimi ludźmi.
Zobaczył tylko pusty korytarz.
- Ten statek nie jest duży. Znajdźcie ich. Ty i ty, idziecie ze mną. Wy dwaj tamtędy. Dajcie znać, jak coś usłyszycie albo zobaczycie.
Khedryn i Marr uderzyli w burtę drugiego statku, jęcząc pod wpływem uderzenia. Ruszyli bokiem w stronę zewnętrznych drzwi śluzy.
- Teraz szybko – powiedział Khedryn i podał Marrowi łamacz zabezpieczeń.
Marr odebrał go i zaczął pracować nad złamaniem kodu bezpieczeństwa włazu. Liczby zaczęły płynąć po jego powierzchni, odbijając się odwrócone w wizjerze hełmu Marra. Światło na panelu kontrolnym nadal było czerwone.
Khedryn przygryzł ze złością wargi. Spojrzał w kierunku „Poszukiwacza”, zastanawiając się, kiedy Reegas odkryje brak kombinezonów i doda dwa do dwóch.
Wzrok Marra utkwiony był w nie złamanym kodzie. Przerwał, wcisnął kilka guzików i zaczął od nowa, tym razem inaczej.
- Masz coś? – zapytał Khedryn.
- To nic pewnego. Spróbowałem systemu szesnastkowego i nic, więc musi to być coś innego. Próbowałem jedenastki, dwunastki i tak dalej. Problem tkwi w odstępach.
Khedryn nie miał pojęcia o czym mówi Marr. Spojrzał przez małe okno we włazie na pogrążone w ciemności wnętrze statku a potem w kosmos, w stronę „Poszukiwacza”.
- Marr, mamy mało czasu.
- Wiem. Wkrótce będzie gotowe.
Khedryn popatrzył na nieaktywne światełko na panelu kontrolnym włazu i zażyczył sobie, żeby zaświeciło na zielono.
OCENY UŻYTKOWNIKÓW:
Aby wystawić ocenę musisz się zalogować Wszystkie oceny Średnia: 8,25 Liczba: 4 |
|
Lord Jabba2012-01-24 16:00:05
Sympatyczne opowiadanie o przygodach Khedryna i Marra zanim spotkali Jadena. 9/10