- Khedrynie Faal – zawsze i wszędzie stoisz mi na drodze.
- Reegas – odezwał się Marr.
Khedryn zacisnął pięści. Reegas latał zmodyfikowanym frachtowcem typu YT-2400, w pełni uzbrojonymi i z załogą składającą się z pięciu rzezimieszków. Był głową syndykatu przestępczego na Fhost. I nienawidził Khedryna.
- Pewnie się zastanawiasz dlaczego tu jestem – rzekł Reegas.
- Bo jesteś mordercą i złodziejem – mruknął Khedryn, ale nie powiedział tego na głos.
- Zabieram ten wrak – kontynuował Reegas.
Faal uderzył pięścią w przycisk komunikacyjny. – To nasz… - przerwał.
- Zabieram też „Poszukiwacza”. Specjalnie strzeliłem w silnik, a mogłem was posłać w przestrzeń. Macie szczęście. Wchodzę na wasz pokład. Macie dziesięć minut na opuszczenie waszej łajby.
- Opuszczenie? Czyś ty…?
Kolejne zakłócenie przerwało mu i odnowiło ból głowy.
- Jeśli wejdę i zobaczę was na pokładzie… - ciągnął Reegas – cóż, nie wiadomo co się może zdarzyć. Moi ludzie lubią sobie postrzelać.
Khedryn poczuł, jak pulsuje mu żyła na skroni.
- Czy oni nie wiedzą, że mam kaca? – mruknął.
- Nie uruchomię silników w ciągu 10 minut – rzekł Marr.
Khedryn potarł skronie.
- Jak nas znalazłeś?
- Ostatniej nocy byłeś bardzo rozmowny. Ktoś mógł coś usłyszeć i zostawić urządzenie namiarowe na pokładzie „Poszukiwacza”.
- Niech cię, Marr. Powinieneś był mnie stamtąd wyciągnąć, zanim powiedziałem za dużo.
- Zawsze gadasz za dużo.
- Zamknij się. – Khedryn wziął głęboki oddech i począł gorączkowo myśleć. – Dobra. Słuchaj. Nie chcę słyszeć pytań, tylko odpowiedzi. Chcę, żeby silniki „Poszukiwacza” nie nadawały się do naprawy. Możesz to zrobić w ciągu pięciu minut?
Marr pomyślał chwilę i skinął głową.
- Reegas – odezwał się Marr.
Khedryn zacisnął pięści. Reegas latał zmodyfikowanym frachtowcem typu YT-2400, w pełni uzbrojonymi i z załogą składającą się z pięciu rzezimieszków. Był głową syndykatu przestępczego na Fhost. I nienawidził Khedryna.
- Pewnie się zastanawiasz dlaczego tu jestem – rzekł Reegas.
- Bo jesteś mordercą i złodziejem – mruknął Khedryn, ale nie powiedział tego na głos.
- Zabieram ten wrak – kontynuował Reegas.
Faal uderzył pięścią w przycisk komunikacyjny. – To nasz… - przerwał.
- Zabieram też „Poszukiwacza”. Specjalnie strzeliłem w silnik, a mogłem was posłać w przestrzeń. Macie szczęście. Wchodzę na wasz pokład. Macie dziesięć minut na opuszczenie waszej łajby.
- Opuszczenie? Czyś ty…?
Kolejne zakłócenie przerwało mu i odnowiło ból głowy.
- Jeśli wejdę i zobaczę was na pokładzie… - ciągnął Reegas – cóż, nie wiadomo co się może zdarzyć. Moi ludzie lubią sobie postrzelać.
Khedryn poczuł, jak pulsuje mu żyła na skroni.
- Czy oni nie wiedzą, że mam kaca? – mruknął.
- Nie uruchomię silników w ciągu 10 minut – rzekł Marr.
Khedryn potarł skronie.
- Jak nas znalazłeś?
- Ostatniej nocy byłeś bardzo rozmowny. Ktoś mógł coś usłyszeć i zostawić urządzenie namiarowe na pokładzie „Poszukiwacza”.
- Niech cię, Marr. Powinieneś był mnie stamtąd wyciągnąć, zanim powiedziałem za dużo.
- Zawsze gadasz za dużo.
- Zamknij się. – Khedryn wziął głęboki oddech i począł gorączkowo myśleć. – Dobra. Słuchaj. Nie chcę słyszeć pytań, tylko odpowiedzi. Chcę, żeby silniki „Poszukiwacza” nie nadawały się do naprawy. Możesz to zrobić w ciągu pięciu minut?
Marr pomyślał chwilę i skinął głową.
OCENY UŻYTKOWNIKÓW:
Aby wystawić ocenę musisz się zalogować Wszystkie oceny Średnia: 8,25 Liczba: 4 |
|
Lord Jabba2012-01-24 16:00:05
Sympatyczne opowiadanie o przygodach Khedryna i Marra zanim spotkali Jadena. 9/10