TWÓJ KOKPIT
0

Celebration Europe :: Fandom

Anthony Daniels

Panel z Anthony Danielsem odbywający się w Celebrity Stage cieszył się bardzo dużą popularnością. Nic dziwnego, jako, że ten aktor (a zarazem znakomity komik) jest jedną z legend Gwiezdnych Wojen.

Pierwszą zapowiedzią bardzo nietypowego panelu był brak na scenie Warwicka Davisa prowadzącego większość imprez na tej sali. Jak się wkrótce okazało Anthonego Danielsa przedstawił sam… Anthony Daniels. I to aż trzy krotnie przedstawiał siebie, za każdym razem ciesząc się z ciepłego przyjęcia. Za trzecim razem uczestnicy wedle życzenia Danielsa witali go pokłonami, takimi jakie oddawały C-3PO Ewoki na Endorze. Tym samym powtórzony został element znany już z Celebration IV.Cały panel był utrzymany w humorystycznym tonie. Co więcej aktor jako jedyny chyba ze wszystkich, obecnych na konwencie samemu ruszył między ludzi z mikrofonem podczas części poświęconej pytaniom publiczności. Sam robił za gościa, konferansjera i asystentów.

Jak wspominał, jego ulubiony moment na planie Gwiezdnych Wojen to pierwszy dzień zdjęć. Po 6 miesiącach przygotowań myślał, że wyląduje w wielkim studiu występując w filmie a trafił do… namiotu. Pomimo tego zdziwienia praca sprawiła mu wiele przyjemności.

Równie chętnie aktor wspominał ostatnią kręconą scenę do Ataku Klonów z „rozebranym” C-3PO. Podczas ostatniej powtórki aktor.. przewrócił się niszcząc kostium. Na szczęście miało to być ostatnie wystąpienie w nim.

Jak sam twierdzi mimo wielu miłych wspomnień z sagą postanowił nie kolekcjonować rzeczy z nią związanych. Ma może dwie zabawki przedstawiające C-3PO.

Zadziwiające było to jak wielokrotnie podczas całego panelu Anthony Daniels przybierał pozy znane nam z filmów, poruszał się i mówił jak C-3PO. Było to na tyle sugestywne, że nawet bez kostiumu można było sobie bardzo łatwo wyobrazić jak Daniels odgrywał tę rolę.

Cały panel, utrzymany w humorystycznym tonie, był jednym z najlepiej przeprowadzonych na całym konwencie. W sobotę i niedzielę, kiedy na imprezę przyszło dużo rodzin z dziećmi często było widać znudzonych ludzi wychodzących w trakcie panelu. W tym przypadku było inaczej, wszyscy się naprawdę dobrze bawili.



Anthony Daniels






Anthony Daniels wraz z fanem oddającym mu pokłony

Rick McCallum: Producing the prequels

Sobotnie popołudnie to przede wszystkim spotkanie z ostatnim z wielkich – Rickem McCallumem, producentem prequeli, prawą ręką George’a Lucasa, ale też specem od marketingu stosowanego. Tu zaczęło się od pytań o to jak McCallum został człowiekiem numer dwa w Lucasfilm. Wcześniej miał oczywiście do czynienia tak z filmem, w końcu jego wujkiem jest Michael York, ale sam zajmował się produkowaniem telewizyjnych filmów, programów i seriali. Na pytanie Warricka co, ujęło George’a, że zatrudnił Ricka, ten odpowiedział „to jak byłem tani”. Potem opowiadał trochę o Kronikach Młodego Indiany Jonesa, to było przede wszystkim budowanie struktur Lucasfilmu, ale też metodologii, która potem została użyta w prequelach. Tam przyświecało im jedno, by każdy odcinek wyprodukować tak, jakby to był samodzielny film fabularny. A najzabawniejsze jest to, że metodologia i technologia, którą stworzyli posłużyła im do nakręcenia nowej trylogii, gdzie oczywiście nie tylko ją rozwinięto i rozbudowano, ale często stworzono na nowo, lepiej, teraz ponownie wraca do telewizji. Serial, bo oczywiście mówimy o serialu aktorskim, ma pisać 6 – 7 twórców, z całego świata, ma być produkowany w Australii. Obecnie dopinają jeszcze sprawy z zaangażowaniem scenarzystów, ale między wrześniem a grudniem odbędą się spotkania, w wyniku których proces pisania oficjalnie się rozpocznie. Oczywiście od zarysów, które będą musiały być dyskutowane i zaakceptowane, by móc pójść dalej. Rick chce by serial był o wiele bardziej mroczny, bardziej skoncentrowany na postaciach i wierzy, że taka właśnie jest wola Lucasfilmu. Przyznał, że liczy na 400 odcinków, choć może to zostać osiągnięte niekoniecznie przez jeden serial, może z czasem być ich więcej.

Potem Warrick przeszedł do pytań mniej inspirujących wyobraźnię fanów. Jednym z nich była kwestia lawy z Epizodzie III. Rick opowiedział, że jak tylko zobaczyli wybuchy w TV, George zadzwonił do niego, by coś takiego nagrał. Rick zrozumiał to o wiele bardziej dosłownie, i w ciągu 24 godzin wysłał ekipę która z helikopterów nagrywała erupcję. Oczywiście wykorzystano to w ROTS.

Rick przyznał że lubi pracę w drugim zespole. Lubi też obserwować zachody słońca. Przyznał także, że pojawia się w ROTS jako szturmowiec, potem było trochę dyskusji o innych jego wystąpieniach, w wersji specjalnej czy Mrocznym Widmie, gdzie widać jego twarz (wśród doradców Amidali, obok Bena Burtta pod koniec filmu).

Przyznał także, że DVD, czyli tak zwane nowe wydanie to nie jest sprawa zamknięta, a obecna z pewnością nie jest wersją ostateczną, ale na razie nic nowego nie będzie. Na pociechę zapowiedział, że już niebawem pojawią się Kroniki Młodego Indiany Jonesa, pierwsza część w październiku, druga styczniu, a trzecia po premierze Indiana Jones 4.

Potem przyszły pytania z sali. Tu zarówno przekazano mu fan film, by dostarczył go George’owi, jak i gotowy scenariusz do serialu. Rick oczywiście wszystko przyjął, ale co z tego wyniknie, zobaczy.

Wśród pytań oczywiście nie zabrakło tych o serialu, tak by Rick mógł uzupełnić, to co powiedział wcześniej. I tak potwierdził, że może być kilka seriali w ciągu kilku lat. W jakiej formie, czy osobnych, czy przeplatających się, nie wiadomo. Natomiast we wrześniu, na spotkanie produkcyjne zostaną zaproszeni autorzy książek, komiksów, tak by wszystko móc zegrać. Potwierdził jeszcze raz, że serial będzie kręcony w Australii, i dodał, że casting zacznie się już w czerwcu.

Przyznał, że z filmów które wyprodukował najbardziej lubi Epizod III, bo jest jego zdaniem najlepszy i najbardziej skoncentrowany na postaciach. Nie lubi natomiast Jar Jara.

Zapytany o wersję 3-D wszystkich sześciu filmów, stwierdził, że to prawdopodobnie będzie w roku 2009, to ma być wielki rok dla fanów, ale i dla kina 3-D dzięki filmowi „Avatar” Jamesa Camerona. Problem tkwi w tym, że to póki, co dużo kosztuje, a kin mogących puścić coś takiego jest jak na lekarstwo. Wspomniał też, że były plany by pokazać fragmenty na Celebration Europe, ale niestety sprzętowo nie udało się tego zorganizować. Choć niedawno w Europie w Hiszpanii udało się i zdaniem Ricka jest to oszałamiające.

Dalej pytano o DVD, czy będą kolejne poprawki, Rick już powiedział mniej entuzjastycznie, „Raczej tak”. Niestety nie wie nic o dołączaniu usuniętych scen, a na pytanie czy to będzie HD DVD czy Blue Ray, stwierdził, że być może będzie to jeszcze inna technologia, np. taka która pozwoli ściągnąć nam sobie plik do domu i nagrać go w wybranym przez nas formacie.

Na koniec przyznał, że woli kręcić na lokacjach, tam jest o wiele więcej zabawy.



Warrick Davies rozmawiający z duchem Obi-Wana



Rick McCallum









Rick McCallum z Rusisem

Sneak Preview of Fanboys

Oficjalnym końcem sobotniego programu był pokaz filmu Kyle’a Newmana pt. „Fanboys” (recenzja Fanboys: Rough cut). Nie jest to jeszcze wersja ostateczna, między innymi dźwięk będzie poprawiany, ale dało się obejrzeć. Choć faktycznie dźwięk jest mocno niezadawalający.

Fanboys to film o grupce fanów, z których jeden z nich jest śmiertelnie chory. Wszyscy zaś czekają razem na premierę Mrocznego Widma, mając olbrzymie nadzieje wobec filmu. Wiedzą, że ich kolega może nie doczekać do maja, postanawiają więc wybrać się w szaloną wyprawę, na ranczo George’a Lucasa i wykraść mu film i zobaczyć go już teraz. I robią to. Reszta to zabawne, lub mniej zabawne perypetie, gdzie po drodze spotykają znanych aktorów w niecodziennych rolach. Billy’ego Dee Williamsa jako sędziego, Carrie Fisher jako pielęgniarkę, Raya Parka jako ochroniarza, czy Williama Shatnera (uwaga to kapitan Kirk ze Star Treka), w roli informatora, a nawet Kevin Smith.

Film przyjęto owacjami na stojąco. Potem wyszedł Milion Dan wraz z reżyserem, i jak to niestety ten raper ma, powiedział. „No co mogę powiedzieć, co mogę powiedzieć, absolutnie cool”. Na szczęście jego pytania nie trwały zbyt długo i dalej mogła zadawać je już publiczność.

Tworzenie filmu zajęło reżyserowi 6 lat. Obecnie nie tylko dźwięk jest do poprawienia, ale także nie ma finalnej muzyki. Całość kręcono 25 dni, głównie w Meksyku, ale też Lucasfilm. Meksyk oczywiście udawał tak Kalifornię jak i Ohio, to oczywiście był wybór ekonomiczny. Najtrudniej było ściągnąć znanych aktorów, na 2 do 6 godzin, takich jak Ray Park, ale udało się. Reżyser liczy, że jeszcze uda mu się dogadać z Markiem Hamillem. Sam nawet wyraził już zgodę, problemem jest tylko czas. Ale i tak planują dokrętki, więc może wtedy się uda. Inne sceny też były trudne, choćby w kasynie, mieli tylko kilka godzin przed otwarciem, a mnóstwo materiału do nakręcenia. A prawda jest taka, że nikt nie chciał pracować z a darmo. Przyznał też, że zależało mu na wykorzystaniu muzyki grupy RUSH, ale są problemy z wytwórnią płytową.

Sam reżyser przyznał, że lubi prequele, ale zapowiedział, że to nie wszystko, to co zobaczyliśmy, w napisach aktorzy będą śpiewać pieśń Ewoków, a na DVD będzie dużo więcej, w tym Rick McCallum (który był na sali), ale także koleś od osła z „Sprzedawców 2” czy więcej Kevina Smitha.

Stwierdził też, że trudnością w realizacji był fakt, że chciał zostać niezależny. Nie chciał aby kompania dyktowała mu, co ma robić. Owszem przyjmował niektóre sugestie, ale to nie to samo, co polecenia. Potem ma zamiar pracować nad filmem o programie kosmicznym.



Million Dan i Kyle Newman



Tu już sam reżyser



1 2 3 4 5 6 7 (8) 9 10 11


TAGI: Celebration (9) Konwent (55) Relacja (301) Zdjęcia (7)
Loading..