TWÓJ KOKPIT
0

Bohater Cartao II :: Książki

Wylądował na platformie dokładnie za komandorem Ashelem, na ugiętych kolanach, by złagodzić uderzenie o ziemię. Ktoś zapiszczał, a Ashel zdążył tylko drgnąć, zanim wyprostowany już Tories otoczył ramieniem jego klatkę piersiową i przytknął mu do głowy wylot miecza świetlnego
- Niech nikt się nie rusza – ostrzegł.
Ale droidy już pociągały za spust. Zanim Tories zdążył powiedzieć coś jeszcze, a Ashel w ogóle cokolwiek, obróciły się w stronę platformy i plunęły ogniem w stronę Jedi. Tories odskoczył od Ashela i innych, włączając miecz świetlny i odbijając nadlatujące strzały. Dwie sekundy później dymiące szczątki wszystkich sześciu droidów leżały na ziemi zniszczone rykoszetami od ich własnego ognia. Zanim oszołomieni Neimoidianie zdążyli zareagować, Tories doskoczył do nich i ponownie chwycił Ashela za szaty.
- Spróbujmy znowu – powiedział łagodnie. – Niech nikt się nie rusza.
- Czego chcesz? – spytał Ashel drżącym głosem.
- Chcę, żeby to się skończyło – odrzekł Tories. Spojrzał na Cranscoc’ów przyczajonych naprzeciwko konsoli systemu ciekłego tłoczenia, zastanawiając się jak to znosili.
Ale jeśli byli zaniepokojeni, zaskoczeni, czy nawet całkowicie świadomi tego, co się dzieje, on tego nie dostrzegał. – Skontaktuj się ze statkiem dowodzenia i nakaż im kapitulację.
- To niemożliwe – Ashel wykonał ostrożny gest wskazując na resztki maszyn. – Nie możemy się z nim skontaktować, chyba, że przez droidy, a ty zniszczyłeś je wszystkie. - Niby racja – przyznał Tories. Prawie na pewno to było kłamstwo, ale łatwo można było to sprawdzić. – Dobrze. To teraz idziemy.
- A dokąd? – spytał bojaźliwie Gehad.
- Tak się składa, że wiem, gdzie są inne droidy, których możecie użyć – wyjaśnił mu Tories. – I zważcie na to, że prawdziwe kłopoty to te, których ja wam mogę przysporzyć.

***


Ciągle trzymając Ashela, sprowadził ich po schodach z platformy. Neimoidianie zapieczętowali tunel przez zwykłe, solidne zespawanie przedniego brzegu rampy z podłogą i Jedi poświęcił tylko kilka sekund na przecięcie spawu. Ashel zadrżał w jego uścisku, ale nic nie powiedział.
Ich kroki odbijały się złowieszczym echem, gdy szli przez opuszczoną fabrykę. Tories rozglądał się bacznie wokół, przygotowany na ewentualny atak, ale najwyraźniej Neimoidianie rzeczywiście posłali resztę droidów na zewnątrz.
Bitwa wciąż wrzała, gdy dotarli do wschodnich drzwi i wyszli na nocne powietrze. - Oto twoje droidy – oznajmił Tories, popychając Ashela w kierunku świateł i hałasu. – Pogadaj z nimi.
- Chyba żartujesz – zaprotestował Neimoidianin, kuląc się w uścisku Toriesa. – Nie jesteśmy wyposażeni...
- Szkoda – przerwał Tories. – Ale jeśli to jedyny sposób by je powstrzymać...
Przerwał, gdy nagle blasterowy krąg ognia wokół żołnierzy Roshtona ucichł. Coś nad nim, po lewej stronie, zwróciło jego uwagę i zobaczył parę STAP-ów uderzającą w ziemię. Uniósł głowę, by spojrzeć w nocne niebo. W samą porę by dostrzec, prawie dokładnie nad sobą, znikający już blask rozszerzającej się chmury gazu.
Generał Tiis i jego załoga zrobili swoje.
- Możemy sobie darować rozmowę z droidami – podsumował Tories.
Widział teraz, jak ludzie Roshtona opuszczają swoje pozycje i biegną w stronę jego i otwartego już szeroko wejścia do fabryki.
- Idziemy – rzucił, przypinając z powrotem miecz do pasa i popychając Neimoidian w kierunku nadchodzących żołnierzy.
Obie grupy spotkały się w połowie drogi.
- Widzę, że nie próżnowałeś – powitał Toriesa Roshton, zatrzymując się i pokazując żołnierzom, by szli dalej w kierunku fabryki. – Jak jest w środku?
- Z tego co wiem, pusto – odrzekł Tories. – Tunel też został odblokowany, jeśli chcesz wziąć tam techników
- Doskonale – powiedział Roshton z ponurą satysfakcją. – Powiemy Cranscocom, żeby przywrócili fabrykę do poprzedniego stanu, a potem niech wracają do roboty.
- Wątpię, żeby Neimoidianom udało się wiele zmienić – powiedział Tories. – Torsie przy okazji, co powinienem z nimi zrobić?
Roshton spojrzał w kierunku fabryki.
- Może weź ich do komandora Bratta? Jest w jednej z kanonierek, które lecą pozbyć się drugiego C-9979.
- Nie ma problemu – zgodził się Tories. – Zobaczymy się później.
Roshton skinął głową i pospieszył do swoich ludzi. Tories skierował swoją gromadkę w przeciwną stronę.
- To jeszcze nie koniec – ostrzegł Ashel, gdy tak szli. – Jeszcze nas nie pokonaliście - Tylko ci się tak wydaje – powiedział Tories. Dotarli do miejsca, w którym ostatnio walczyli żołnierze Roshtona. Tories zatrzymał się, patrząc na miejsce niedawnej bitwy. Dosłownie cały obszar usiany był zniszczonymi droidami, pomiędzy którymi leżały ciała kilkunastu żołnierzy-klonów w poczerniałych pancerzach. Kilka pojazdów wciąż płonęło, a wśród nich kanonierka, która została wcześniej zniszczona na oczach Jedi. W środku tej masakry, stała jeszcze jakaś setka pozbawionych kontroli ze statku dowodzenia droidów, wyprostowanych, lecz o dziwnie spuszczonych głowach.
Nadal na nie patrzył, gdy niespodziewanie, z szarpnięciem, powróciły do życia.
Przez jakieś pół sekundy najzwyklejsze zaskoczenie zmroziło go do szpiku kości. Ale jego więźniom to wystarczyło. Ashel wyszczekał jakiś rozkaz i Neimoidianie padli płasko na ziemię.
Nagle Tories znalazł się w samym środku kręgu wycelowanych w niego blasterów. Nie było czasu na subtelności a jedyna droga ucieczki prowadziła w górę. Wyskoczył w powietrze, aktywując miecz świetlny i ciął za siebie, gdy przelatywał nad przebudzoną nagle armią droidów, wierząc, ze Moc poprowadzi jego rękę i odbije strzały. Wylądował na ziemi i, uchylając się od gradu pocisków, które osmaliły mu szatę, począł biec w kierunku miasta, oddalając się od fabryki.
- Tak, uciekaj Jedi – roznoszący się w powietrzu, kpiący głos Ashela, był jeszcze bardziej dotkliwy niż najbliżej przelatujące strzały. – Opowiedz nam o tych kłopotach, których możesz nam przysporzyć.
Tories nie odpowiedział. Przed sobą słyszał odgłosy wznowionego ostrzału, dochodzące z Foulahn, a z wyczuwanej w umyśle fali nagłego cierpienia wywnioskował, że siły Republiki zostały tak samo zaskoczone, jak on. Jeśli nie udałoby mu się do nich dotrzeć i wspomóc je na czas, przegrałyby tą bitwę.
Nie dotarł.
I przegrały.

***


- Moim zdaniem, Separatyści wreszcie zaczęli uczyć się na własnych błędach – skomentował Doriana, gdy on, Tories i Binalie stali na jednym z północnych balkonów rezydencji. – Musieli znaleźć sposób na zminiaturyzowanie matrycy służącej do kontroli droidów na tyle, żeby trzymać jej duplikat na powierzchni planety. Nie, żeby to miało jakieś znaczenie, ale wydaje mi się, że jest w jednym z okrętów desantowych.
- I nawet tego nie możemy być pewni – stwierdził gorzko Binalie, drżąc w chłodnym, nocnym powietrzu. – Oni wszyscy nie żyją, prawda?
- Nie żyją, albo są w rozsypce – potwierdził cicho Tories i Doriana mógł usłyszeć w jego głosie ból i wyrzuty sumienia. – Oprócz tych, którzy poszli z Roshtonem do fabryki.
Binalie westchnął.
- To tak, jakby też już byli martwi, prawda?
- Nie widzę innej możliwości – przyznał się Doriana, patrząc w kierunku „Spaarti Creations”. Nad fabryką, setka STAP-ów krążyła po nocnym niebie, niczym lśniący w świetle kilkunastu szalejących pożarów padlinożercy.
Na terenach wokół kompleksu, niedostrzegalne dla trzech mężczyzn, stało na straży tysiąc droidów i kilkanaście czołgów. A między posiadłością Binalie`go i fabryką, gryzący dym wciąż unosił się z krateru, w miejscu, w które uderzyły rakiety z czołgu torpedowego Separatystów, zawalając tunel i odcinając żołnierzom Roshtona ostatnią drogę ucieczki.
Separatyści byli skrupulatni i pamiętali o wszystkim.
- Jedynym powodem, dla którego ciągle żyją jest to, że Separatyści nie chcą zniszczyć fabryki, próbując ich stamtąd wyrzucić – ocenił Doriana.
- Ale nie muszą, prawda? – cicho przemówił Tories. – Zanim generał Tiis będzie mógł tu wrócić z wystarczającą ilością żołnierzy, umrą z głodu.
- Tak – odezwał się Binalie. – Ironia losu, czyż nie? Komandor Roshton uczynił wszystko, żeby przejąć fabrykę. I dokonał tego.
- Tak. I tam właśnie umrze.


1 2 3 4 5 6 7 (8)

OCENY UŻYTKOWNIKÓW:
Aby wystawić ocenę musisz się zalogować
Wszystkie oceny
Średnia: 9,40
Liczba: 10

Użytkownik Ocena Data
Jamboleo 10 2014-10-02 20:20:20
Jabba the best 10 2008-08-07 14:45:58
Pio 10 2006-06-02 20:21:25
DARTH PAFCIO 10 2006-05-04 00:03:46
Dudi 10 2004-11-22 12:38:55
Bednarz 9 2010-11-17 16:01:33
Bakuś 9 2009-01-09 16:49:50
ooryl 9 2004-11-18 19:53:24
Shedao Shai 9 2004-11-17 15:24:49
Andaral 8 2004-11-17 16:36:46


TAGI: Opowiadanie (oficjalne) (73) Timothy Zahn (36)

KOMENTARZE (6)

  • Jamboleo2014-10-02 20:20:26

    Opowiadanie 10/10
    Tłumaczenie 10/10

  • Bakuś2009-01-09 16:51:01

    Całkiem , całkiem ;) gratuluję tłumaczenia :D

  • Jabba the best2008-08-07 14:46:39

    Fajne opowiadanie i wspaniałe tłumaczenie.

  • Edi2005-10-24 23:30:07

    Bohater Cartao 2 jest wyśmienitym opowiadaniem.Tym razem Zahn pokazał klasę.Dobrze wkomponowana akcja i dobre dialogi.9/10

  • Aquenral2005-01-03 08:34:14

    Dałem drugi wpis...Do.ść ciekawe lecz długawe

  • ooryl2004-11-18 19:53:14

    nie tak wspaniałe, jak w pierwszej części, ale i tak bardzo dobre (opovidanko i przekład)

ABY DODAWAĆ KOMENTARZE MUSISZ SIĘ ZALOGOWAĆ:

  REJESTRACJA RESET HASŁA
Loading..