Ledwie zdążył. Pół sekundy później, ogromne metalowe kształty dwóch droidów wkroczyły do pokoju, unosząc gotowe do strzału, na stałe przymocowane do ich przedramion, ciężkie blastery. Ich głowy i broń obracały się na około pokoju w poszukiwaniu niebezpieczeństwa, a gdy go nie znalazły, droidy stanęły przy wejściu, w pozycji strażniczej.
Przez to, co było kiedyś drzwiami, weszło do pokoju dwóch, jaskrawo ubranych Neimoidian. Pierwszy, noszący na głowie infułę dowódcy, miał na sobie niebieskie i purpurowe szaty, podczas gdy drugi, ubrany był w prosty, czerwono-niebieski strój. Miał niebieskie nakrycie głowy, z czterema powykręcanymi rogami na górze.
- Dzień dobry Lordzie Binalie – przywitał się dowódca, przesadnie oficjalnym głosem. – Ufam, że nie przeszkadzamy?
Tories spojrzał ostrzegawczo na Binalie`go, i choć ten zdawał się nie zwracać na niego uwagi, to jednak położył spokojnie pustą rękę na blacie.
- Oczywiście, że nie – warknął z nutą ironii w głosie. – Akurat dysponuję chwilą wolnego czasu. Czego chcecie?
- Proszę mi pozwolić, że się przedstawię – rzekł Neimoidianin, rzucając okiem najpierw na Toriesa, potem na Corfa. – Jestem Tok Ashel, dowódca Korpusu Ekspedycyjnego na Cartao. – Wskazał na swojego towarzysza. – A to jest Dif Gehad, Główny Kreator Nowych Produktów.
- A jakież to nowe produkty zamierzacie produkować w mojej fabryce? – zainteresował się Binalie.
Gehad zaczął otwierać usta, jednak Ashel mu przerwał.
- Nie tak szybko, Lordzie Binalie. Pozwól nam najpierw dokończyć prezentacji – czerwone oczy spoczęły na Toriesie.
- Jestem Corf Binalie – przemówił silnym i wyzywającym głosem Corf, zanim obaj mężczyźni mogli odpowiedzieć. – A to mój nauczyciel, Mistrz Jafer. – Czy to znaczy, że dzisiaj nie będzie lekcji?
Ashel wydał dźwięk przypominający zgniatanie blaszanej puszki.
- Możliwe, młodzieńcze – powiedział przyglądając się Toriesowi. – Czego nauczasz, Mistrzu Jaferze?
- Wszystkiego po trochu – odpowiedział Tories. – Etyki, rozsądku, dróg życia.
- Ach, filozof – Ashel zbył go machnięciem ręki i obrócił się z powrotem do Binalie`go. – A teraz przejdźmy do interesów – skinął Gehadowi.
- Jak się pan zapewne domyśla, chcemy, by „Spaarti Creations” pracowały dla nas – wyjaśnił precyzyjnie Główny Kreator. – Ale nadal nie potrafimy uruchomić linii montażowych. Teraz powie mi pan jak to zrobić.
Binalie potrząsnął głową.
- Nie mogę.
- Nie mów głupstw – ostrzegł go Gehad. – Jesteś dyrektorem tej fabryki. Wiesz wszystko, co trzeba.
- I owszem – zgodził się Binalie. – Ale wiem też, czego nie da się zrobić. Jedynie Cranscocy potrafią obsługiwać system płynnego tłoczenia. Uniósł pytająco brwi – Założę się, że nie byli skłonni współpracować?
- To przez te resztki naszych pojazdów na południowym trawniku – przyznał Ashel. – Teraz wiemy o tym ich tabu i uprzątnęliśmy szczątki.
- Ale nie chcemy, żeby coś takiego znowu nas powstrzymało – dodał Gehad. – Więc powtarzam; powie mi pan jak mamy uruchomić ten system.
- I ja powtarzam: nie mogę – zripostował Binalie. – Ale mogę pomóc w inny sposób. Chciałbym zaproponować układ…
- Nie będziesz nas dłużej powstrzymywał! – przerwał Ashel, pstrykając palcami w dość skomplikowanym i najwidoczniej nieprzyzwoitym geście. – Ani ty, ani kryjące się w tunelu pod południowym trawnikiem siły Republiki. O tak, wiemy, że tam są; dwa razy ich odparliśmy, a teraz odcięliśmy ich od fabryki. Wiemy też, że drugi koniec tunelu jest gdzieś tutaj. Nie zaprzeczaj temu!
- Nic nie poradzę na obecność sił Republiki – odparł coraz bardziej zdenerwowanym głosem Binalie. – Mimo to, mogę wam pomóc…
- Tak. Powiesz nam jak przeprogramować maszyny – odezwał się znowu Ashel, tym razem dobitniej niż poprzednio. – Albo poniesiesz konsekwencje.
Skóra na twarzy Binalie`go stężała i nawet pomimo bliskiej obecności dwóch obcych umysłów, Tories wyczuł, że rozsądek Binalie’go uczynił to samo. Nawet atak na dom i zniszczenie drzwi biura najwyraźniej nie zniechęciły go do pomysłu zaoferowania Neimoidianom układu, dzięki któremu pozbyłby się ich z fabryki. Ale groźby, to było już coś zupełnie innego.
- Co dokładnie masz na myśli? – zapytał zwodniczo spokojnym głosem.
- To – zanim Binalie zdążył odetchnąć, Ashel owinął swoimi długimi palcami ramię Corfa i ściągnął go z krzesła. – Larwa pójdzie z nami – ciągnął Neimoidianin, przyciągając do siebie chłopca. – Kiedy zdecydujesz się współpracować możesz dołączyć do nas w fabryce.
- Puść go – wycedził Binalie, wstając z fotela i ignorując wymierzone w niego lufy blasterów – Już ci mówiłem…
- I nie zastanawiaj się zbyt długo – ostrzegł Ashel, cofając się do drzwi i ciągnąc ze sobą Corfa. Tories zauważył, że oczy chłopca rozszerzyły się ze strachu – Jesteśmy cierpliwymi istotami, ale nawet my, nie możemy być cierpliwi wiecznie..
Corf rzucił Toriesowi na wpół rozpaczliwe, na wpół błagalne spojrzenie. Ale Jedi już zmierzył wzrokiem odległość i doszedł do wniosku, że nawet z przewagą zaskoczenia nie zdoła pokonać dwóch droidów, zanim przynajmniej jeden z nich wystrzeli. Poza tym, nie wiedział, jakie siły Neimoidianie zgromadzili na zewnątrz.
Co znaczyło, że musiał spróbować czegoś innego.
- Chwila – powiedział wstając – Chłopak ma dzisiaj do zdania dwa egzaminy. Nie pozwolę, aby mi zakłócono harmonogram.
Neimoidianie zatrzymali się w drzwiach, patrząc na niego pozbawionymi wyrazu twarzami. Tories sięgnął do ich umysłów, zastanawiając się jak ten gatunek był podatny na sugestie Jedi. Rzadko używał tej sztuczki i nigdy na Neimoidianach. Jeśli by mu się nie udało, to i tak musiałby stawić czoło tym droidom.
- Chłopak pójdzie z nami – oświadczył w końcu Ashel. – Jeśli chcesz, możesz iść z nim.
- Dziękuję – powiedział Tories, kłaniając się jak na guwernera przystało. Rzucając Binalie`mu ostrzegawcze spojrzenie, dołączył do Neimoidian.
- Zdążysz go wiele nauczyć – rzucił Ashel, gdy wyszli na korytarz.
Tories zauważył, że czekały tam na nich jeszcze dwa wielkie droidy. Postąpił właściwie, nie decydując się na atak.
- Lord Binalie jest uparty, nawet jak na człowieka. Możliwe, że zostaniesz z nami nieco dłużej.
- Nie martw się – powiedział Tories, ściskając uspokajająco ramię Corfa – Mam wszystko, czego mi trzeba.
***
Dwaj Neimoidianie i ich eskorta byli ciągle w pałacyku, kiedy Doriana dotarł do Roshtona. Komandor pochylał się nad krzakiem i, odwróciwszy twarz od swojego gościa, z powrotem zajął się strzyżeniem rośliny.
- Co tu robisz? – syknął na niego Doriana.
- Opiekuję się roślinami, panie – powiedział Roshton drżącym starczym głosem, ścinając kilka liści.
- Nie pleć bzdur, Roshton – warknął Doriana. – To ja.
Roshton spojrzał na niego podejrzliwie.
- Ach, mistrz Doriana – oznajmił, zarzucając akcent i fałszywą pracę ogrodnika. – Trafiłeś w sam raz na przedstawienie.
- Jakie przedstawienie? – zapytał Doriana. – Co zamierzasz?
- Zaraz zobaczysz – powiedział Roshton, kierując wzrok w stronę rezydencji i pierścienia otaczających ją robotów. – Widziałeś kiedyś fruwającego robota-niszczyciela?
- No… nie
- Więc teraz masz okazję – Roshton uchylił przód swojej tuniki, odsłaniając ukryty za klapą komlink. – Siódemka, przygotuj się… teraz
Przez to, co było kiedyś drzwiami, weszło do pokoju dwóch, jaskrawo ubranych Neimoidian. Pierwszy, noszący na głowie infułę dowódcy, miał na sobie niebieskie i purpurowe szaty, podczas gdy drugi, ubrany był w prosty, czerwono-niebieski strój. Miał niebieskie nakrycie głowy, z czterema powykręcanymi rogami na górze.
- Dzień dobry Lordzie Binalie – przywitał się dowódca, przesadnie oficjalnym głosem. – Ufam, że nie przeszkadzamy?
Tories spojrzał ostrzegawczo na Binalie`go, i choć ten zdawał się nie zwracać na niego uwagi, to jednak położył spokojnie pustą rękę na blacie.
- Oczywiście, że nie – warknął z nutą ironii w głosie. – Akurat dysponuję chwilą wolnego czasu. Czego chcecie?
- Proszę mi pozwolić, że się przedstawię – rzekł Neimoidianin, rzucając okiem najpierw na Toriesa, potem na Corfa. – Jestem Tok Ashel, dowódca Korpusu Ekspedycyjnego na Cartao. – Wskazał na swojego towarzysza. – A to jest Dif Gehad, Główny Kreator Nowych Produktów.
- A jakież to nowe produkty zamierzacie produkować w mojej fabryce? – zainteresował się Binalie.
Gehad zaczął otwierać usta, jednak Ashel mu przerwał.
- Nie tak szybko, Lordzie Binalie. Pozwól nam najpierw dokończyć prezentacji – czerwone oczy spoczęły na Toriesie.
- Jestem Corf Binalie – przemówił silnym i wyzywającym głosem Corf, zanim obaj mężczyźni mogli odpowiedzieć. – A to mój nauczyciel, Mistrz Jafer. – Czy to znaczy, że dzisiaj nie będzie lekcji?
Ashel wydał dźwięk przypominający zgniatanie blaszanej puszki.
- Możliwe, młodzieńcze – powiedział przyglądając się Toriesowi. – Czego nauczasz, Mistrzu Jaferze?
- Wszystkiego po trochu – odpowiedział Tories. – Etyki, rozsądku, dróg życia.
- Ach, filozof – Ashel zbył go machnięciem ręki i obrócił się z powrotem do Binalie`go. – A teraz przejdźmy do interesów – skinął Gehadowi.
- Jak się pan zapewne domyśla, chcemy, by „Spaarti Creations” pracowały dla nas – wyjaśnił precyzyjnie Główny Kreator. – Ale nadal nie potrafimy uruchomić linii montażowych. Teraz powie mi pan jak to zrobić.
Binalie potrząsnął głową.
- Nie mogę.
- Nie mów głupstw – ostrzegł go Gehad. – Jesteś dyrektorem tej fabryki. Wiesz wszystko, co trzeba.
- I owszem – zgodził się Binalie. – Ale wiem też, czego nie da się zrobić. Jedynie Cranscocy potrafią obsługiwać system płynnego tłoczenia. Uniósł pytająco brwi – Założę się, że nie byli skłonni współpracować?
- To przez te resztki naszych pojazdów na południowym trawniku – przyznał Ashel. – Teraz wiemy o tym ich tabu i uprzątnęliśmy szczątki.
- Ale nie chcemy, żeby coś takiego znowu nas powstrzymało – dodał Gehad. – Więc powtarzam; powie mi pan jak mamy uruchomić ten system.
- I ja powtarzam: nie mogę – zripostował Binalie. – Ale mogę pomóc w inny sposób. Chciałbym zaproponować układ…
- Nie będziesz nas dłużej powstrzymywał! – przerwał Ashel, pstrykając palcami w dość skomplikowanym i najwidoczniej nieprzyzwoitym geście. – Ani ty, ani kryjące się w tunelu pod południowym trawnikiem siły Republiki. O tak, wiemy, że tam są; dwa razy ich odparliśmy, a teraz odcięliśmy ich od fabryki. Wiemy też, że drugi koniec tunelu jest gdzieś tutaj. Nie zaprzeczaj temu!
- Nic nie poradzę na obecność sił Republiki – odparł coraz bardziej zdenerwowanym głosem Binalie. – Mimo to, mogę wam pomóc…
- Tak. Powiesz nam jak przeprogramować maszyny – odezwał się znowu Ashel, tym razem dobitniej niż poprzednio. – Albo poniesiesz konsekwencje.
Skóra na twarzy Binalie`go stężała i nawet pomimo bliskiej obecności dwóch obcych umysłów, Tories wyczuł, że rozsądek Binalie’go uczynił to samo. Nawet atak na dom i zniszczenie drzwi biura najwyraźniej nie zniechęciły go do pomysłu zaoferowania Neimoidianom układu, dzięki któremu pozbyłby się ich z fabryki. Ale groźby, to było już coś zupełnie innego.
- Co dokładnie masz na myśli? – zapytał zwodniczo spokojnym głosem.
- To – zanim Binalie zdążył odetchnąć, Ashel owinął swoimi długimi palcami ramię Corfa i ściągnął go z krzesła. – Larwa pójdzie z nami – ciągnął Neimoidianin, przyciągając do siebie chłopca. – Kiedy zdecydujesz się współpracować możesz dołączyć do nas w fabryce.
- Puść go – wycedził Binalie, wstając z fotela i ignorując wymierzone w niego lufy blasterów – Już ci mówiłem…
- I nie zastanawiaj się zbyt długo – ostrzegł Ashel, cofając się do drzwi i ciągnąc ze sobą Corfa. Tories zauważył, że oczy chłopca rozszerzyły się ze strachu – Jesteśmy cierpliwymi istotami, ale nawet my, nie możemy być cierpliwi wiecznie..
Corf rzucił Toriesowi na wpół rozpaczliwe, na wpół błagalne spojrzenie. Ale Jedi już zmierzył wzrokiem odległość i doszedł do wniosku, że nawet z przewagą zaskoczenia nie zdoła pokonać dwóch droidów, zanim przynajmniej jeden z nich wystrzeli. Poza tym, nie wiedział, jakie siły Neimoidianie zgromadzili na zewnątrz.
Co znaczyło, że musiał spróbować czegoś innego.
- Chwila – powiedział wstając – Chłopak ma dzisiaj do zdania dwa egzaminy. Nie pozwolę, aby mi zakłócono harmonogram.
Neimoidianie zatrzymali się w drzwiach, patrząc na niego pozbawionymi wyrazu twarzami. Tories sięgnął do ich umysłów, zastanawiając się jak ten gatunek był podatny na sugestie Jedi. Rzadko używał tej sztuczki i nigdy na Neimoidianach. Jeśli by mu się nie udało, to i tak musiałby stawić czoło tym droidom.
- Chłopak pójdzie z nami – oświadczył w końcu Ashel. – Jeśli chcesz, możesz iść z nim.
- Dziękuję – powiedział Tories, kłaniając się jak na guwernera przystało. Rzucając Binalie`mu ostrzegawcze spojrzenie, dołączył do Neimoidian.
- Zdążysz go wiele nauczyć – rzucił Ashel, gdy wyszli na korytarz.
Tories zauważył, że czekały tam na nich jeszcze dwa wielkie droidy. Postąpił właściwie, nie decydując się na atak.
- Lord Binalie jest uparty, nawet jak na człowieka. Możliwe, że zostaniesz z nami nieco dłużej.
- Nie martw się – powiedział Tories, ściskając uspokajająco ramię Corfa – Mam wszystko, czego mi trzeba.
Dwaj Neimoidianie i ich eskorta byli ciągle w pałacyku, kiedy Doriana dotarł do Roshtona. Komandor pochylał się nad krzakiem i, odwróciwszy twarz od swojego gościa, z powrotem zajął się strzyżeniem rośliny.
- Co tu robisz? – syknął na niego Doriana.
- Opiekuję się roślinami, panie – powiedział Roshton drżącym starczym głosem, ścinając kilka liści.
- Nie pleć bzdur, Roshton – warknął Doriana. – To ja.
Roshton spojrzał na niego podejrzliwie.
- Ach, mistrz Doriana – oznajmił, zarzucając akcent i fałszywą pracę ogrodnika. – Trafiłeś w sam raz na przedstawienie.
- Jakie przedstawienie? – zapytał Doriana. – Co zamierzasz?
- Zaraz zobaczysz – powiedział Roshton, kierując wzrok w stronę rezydencji i pierścienia otaczających ją robotów. – Widziałeś kiedyś fruwającego robota-niszczyciela?
- No… nie
- Więc teraz masz okazję – Roshton uchylił przód swojej tuniki, odsłaniając ukryty za klapą komlink. – Siódemka, przygotuj się… teraz
OCENY UŻYTKOWNIKÓW:
Aby wystawić ocenę musisz się zalogować Wszystkie oceny Średnia: 9,40 Liczba: 10 |
|
Jamboleo2014-10-02 20:20:26
Opowiadanie 10/10
Tłumaczenie 10/10
Bakuś2009-01-09 16:51:01
Całkiem , całkiem ;) gratuluję tłumaczenia :D
Jabba the best2008-08-07 14:46:39
Fajne opowiadanie i wspaniałe tłumaczenie.
Edi2005-10-24 23:30:07
Bohater Cartao 2 jest wyśmienitym opowiadaniem.Tym razem Zahn pokazał klasę.Dobrze wkomponowana akcja i dobre dialogi.9/10
Aquenral2005-01-03 08:34:14
Dałem drugi wpis...Do.ść ciekawe lecz długawe
ooryl2004-11-18 19:53:14
nie tak wspaniałe, jak w pierwszej części, ale i tak bardzo dobre (opovidanko i przekład)