- Chyba zdaje pan sobie z tego sprawę, jak niewiarygodnie to wygląda - skomentował komandor Roshton, oddając notes elektroniczny technikom. - Przewidywaliśmy, że zgromadzone przez nas zapasy surowców wystarczą na pełne cztery tygodnie. Okazało się, że przy tej skali produkcji, będziemy musieli je uzupełnić już po dwóch.
- Nie jestem zdziwiony - stwierdził Doriana. - „Spaarti Creations" już wcześniej zdobyła sobie sławę wykonywania niewykonalnego.
- To niesamowite przedsięwzięcie, Lordzie Binalie – powtórzył Roshton, odwracając się do Binalie'go. - Musi pan być z niego dumny.
Ten nie odpowiedział. Doriana zauważył, że ostatnio Lord coraz częściej milczał, przyglądając się, jak jego ukochana fabryka wypluwa ze swych trzewi coraz to nowe rzędy komór klonujących.
Roshton albo tego nie zauważał, albo niewiele go to obchodziło.
- Nie wiem, czy mistrz Doriana o tym wspominał, ale są to komory bardziej zaawansowane niż modele zaprojektowane na Kamino - kontynuował komandor, przesuwając powoli wzrokiem po hali produkcyjnej - Właśnie w tym izolowaniu od świata tkwi wasz problem; nie dotrzymujecie kroku najnowszym osiągnięciom techniki. Nasze komory powinny umożliwiać produkcję klonów dziesięć razy szybciej niż te z Kamino. Stworzymy ich jeszcze kilka milionów i Separatyści będą mogli odesłać swoje cenne armie droidów do lamusa.
Nagle zmarszczył brwi.
- Co się z nimi dzieje?
- Z kim? - spytał Doriana, patrząc po linii wzroku komandora w stronę platformy kontrolnej. Pięciu dyżurujących tam Cranscoców drżało niczym zestaw zepsutych repulsorów, a pod ich półprzezroczystymi okryciami, skóra błyskała gwałtownymi zmianami kolorów.
- Coś jest nie tak - stwierdził Binalie, ocknąwszy się z letargu. Przepchnął się obok Roshtona i wbiegł na platformę, przeskakując po dwa stopnie naraz.
Doriana i Roshton dogonili go w chwili, gdy ze zwężonymi oczami nachylał się nad jednym z twillerów, przyglądając się zmieniającym się kolorom. Doriana spostrzegł, że z bliska są one o wiele bardziej urozmaicone i subtelniejsze niż to sobie wyobrażał.
- Są czymś zaniepokojeni - wyszeptał Binalie. - Naruszeniem jakiegoś tabu…
- Może pan to zrozumieć? - spytał Roshton. - Nie wiedziałem, że mogą…
- Zamknij się - przerwał mu Doriana. Roshton rzucił mu gniewne spojrzenie.
- Trawnik - odezwał się nagle Binalie. - Ktoś lub coś jest na południowym pasie trawy.
- I to wszystko? - Roshton wydawał się zniesmaczony. - Pewnie jakiś głupi dzieciak z miasta.
- Nie - zaprotestował Binalie. - Wszyscy w tej części Cartao o tym wiedzą. Albo to pańscy ludzie… - urwał, patrząc surowo na Dorianę.
- Albo Separatyści - dokończył za niego Doriana, chwytając za komlink. - Komandorze: stan najwyższego pogotowia!
- To śmieszne - powiedział Roshton. Ale miał już wyciągnięty komlink i wystukiwał coś na jego klawiaturze. - Jak mogliby…?
- Ja niczego nie insynuuję - oświadczył Doriana, próbując innego kanału. - Komandorze?
- Zablokowano je - stwierdził Roshton głosem, w którym nie znać już było sceptycyzmu.
- Co robimy? - spytał nerwowo Binalie, rozglądając się na około, jakby się spodziewał armii droidów, wynurzającej się z przewodów osuszających.
- Przygotujemy się na przyjęcie wroga - powiedział lodowatym tonem Roshton. Wyciągnąwszy blaster, wycelował go w sufit i pociągnął za spust.
Charakterystyczny dźwięk ustawionego na ogłuszanie blastera z łatwością przebił się przez mozaikę dźwięków dochodzących z fabryki. Roshton wystrzelił jeszcze trzy razy, przerwał, a potem jeszcze dwa razy. Doriana nastawił uszy. Z następnej hali dobiegł go przytłumiony odgłos sygnału odpowiedzi.
- Sygnał gotowości przekazany - oznajmił Roshton, odkładając komlink ale nadal zaciskając ręce na blasterze. - Chodźmy. Moje centrum dowodzenia znajduje się w sąsiedniej hali montażowej.
Porucznik klonów i główny mechanik już na nich czekali, gdy trzej mężczyźni wkroczyli do centrum dowodzenia. Pierwszy z nich stał sztywno na baczność, a drugi wyglądał niemal komicznie, gdy nerwowo przerzucał wagę ciała z jednej nogi na drugą.
- Raport - rozkazał Roshton, patrząc na schemat rozmieszczenia podległych mu sił. - W tej chwili jeden C-9979 Federacji Handlowej unosi się nad fabryką - zameldował porucznik. - Około dwadzieścia STAP-ów wspiera go w powietrzu, trzy z nich rozbiły się na południu. Nad horyzontem pojawił się również okręt dowodzenia Federacji. Brak innych pojazdów w zasięgu.
- Jak to wygląda? - wyszeptał Binalie.
- Dość kiepsko - odparł Roshton. - Pojedynczy C-9979 może pomieścić jedenaście transporterów MTT, każdy po sto dwadzieścia robotów bojowych, plus sto czternaście czołgów AAT. W dodatku, ten statek dowodzenia może mieć jeszcze parę C-9979 w rezerwie, gdyby na przykład ogarnęło ich zniecierpliwienie.
Binalie zbladł.
- Twierdzi pan, że może tam być ponad trzy tysiące droidów bojowych? I jeszcze te czołgi?
- Właściwie, jeśli dodamy załogi czołgów, to mówimy o około pięciu tysiącach robotów - powiedział Doriana.
- A więc pięć tysięcy droidów - wyrzucił z siebie Binalie. - A wy macie ilu, dziewięciuset ludzi?
Roshton uśmiechnął się nieznacznie.
- Mam dziewięciuset żołnierzy-klonów - sprecyzował. - A to duża różnica. Poruczniku, czy obserwatorzy zajęli stanowiska?
- Wszystkie wejścia są pod obserwacją - potwierdził żołnierz. - Gdy wylądują, będziemy o tym wiedzieć.
- Na szczęście, wachlarz opcji jest ograniczony - mruknął Roshton. - Wschodnie i zachodnie wejścia są jedynymi, przed którymi znajduje się dość miejsca, żeby C-9979 mógł wylądować.
- Zgadza się - potwierdził porucznik. - Żołnierze właśnie obstawiają oba z nich.
- Co to znaczy obstawiają? - spytał Binalie.
- Formują sukcesywne szyki obronne przy tych wejściach, w kierunku do wewnątrz - oświecił go Roshton. - A co z wejściami od północy i północnego zachodu? Chyba nie zostawiamy ich niestrzeżonych?
- Chwileczkę - przerwał ponownie Binalie. - Linie obrony wewnątrz fabryki? Nie może pan tu walczyć.
- No cóż, z pewnością nie mogę walczyć na zewnątrz - zauważył Roshton. - A przynajmniej nie bez wsparcia z powietrza.
- To wcale pan nie będzie walczył - powiedział dobitnie Binalie. - Instalacje w fabryce są wrażliwe i nie do zastąpienia.
Roshton parsknął.
- Wolałby pan oddać fabrykę w ręce Separatystów?
- Gdybym miał do wyboru tylko dwa wyjścia, tak - odparł lodowato Binalie. - Pan sobie chyba nie zdaje sprawy z tego, jak wiele znaczy ta fabryka dla Cartao i dla całego sektora...
- Przepraszam - przerwał mu porucznik, którego hełm lekko się przekrzywił. - Przestali zakłócać komlinki. Nadają wiadomość na wszystkich publicznych kanałach. Roshton trzymał już w ręku wyjęty komlink.
- ...ły zbrojne - dochodził z głośnika typowy, wazeliniarski głos Neimoidianina. - Jesteście otoczeni i mniej liczni. Poddajcie się albo będziemy zmuszeni was zniszczyć. - Znam tą gadkę - odparł Roshton, pokazując porucznikowi kilka gestów ręką. Ten skinął głową i oddalił się, choć Doriana mógł jeszcze usłyszeć poprzez jego hełm słaby głos gwałtownie wydawanych rozkazów. - I ustępuję. Czego chcecie?
- Chcemy Spaarti Creations - zażądał Neimoidianin. - Wyjdziecie wszyscy na zewnątrz zachodnim wyjściem i złożycie broń. Następnie...
Roshton wyłączył komlink.
- Zachodnie wyjście - rzucił porucznikowi.
- Potwierdzam - dobiegła go odpowiedź. - C-9979 ląduje na pustym terenie, pomiędzy lasem i fabryką. Zajmujemy pozycje, żeby go powitać.
Roshton skinął głową.
- Idziemy.
Binalie złapał go powstrzymująco za ramię.
- Komandorze, nie pozwolę panu walczyć w mojej fabryce. Jeśli okaże się to konieczne, sam im otworzę drzwi.
- Zrób pan to i będzie pan rozstrzelany za zdradę - warknął Roshton, strącając jego dłoń.
Binalie skierował pełną frustracji twarz na Dorianę.
- Doriana?
- Lord Binalie ma rację, komandorze - powiedział Doriana. - "Spaarti Creations" jest zbyt cenna, żeby narażać ją na ryzyko uszkodzenia.
Roshton rzucił mu wściekłe spojrzenie.
- Ale z drugiej strony, Lordzie Binalie, komandor Roshton nie może pozwolić na to, by podlegli mu cywile wpadli w ręce wroga - kontynuował Doriana. - Przykro mi, ale nie widzę prostego rozwiązania tej kwestii.
Usta Binalie'go zacisnęły się w cienką, bladą linię.
- A gdybym przeprowadził techników przez tunel do mojego domu? - zasugerował. - Czy powstrzymałby pan droidy na tyle długo, by tego dokonać?
- Możemy spróbować - odpowiedział Roshton, przyglądając mu się przez chwilę. Potem odwrócił się do szefa techników. - Zbierz swoich ludzi w celu ewakuacji, na Hali Numer Cztery. Poruczniku, za mną.
Ruszyli biegiem w kierunku zachodniego wejścia.
Doriana odczekał jeszcze chwilę i, upewniwszy się, że Binalie i szef techników ruszyli już w stronę Hali Czwartej, ruszył za żołnierzami.
W końcu wypadało poczekać przez moment, żeby popatrzeć, jak ci dzielni ludzie idą w swój ostatni bój.
***
- Nie jestem zdziwiony - stwierdził Doriana. - „Spaarti Creations" już wcześniej zdobyła sobie sławę wykonywania niewykonalnego.
- To niesamowite przedsięwzięcie, Lordzie Binalie – powtórzył Roshton, odwracając się do Binalie'go. - Musi pan być z niego dumny.
Ten nie odpowiedział. Doriana zauważył, że ostatnio Lord coraz częściej milczał, przyglądając się, jak jego ukochana fabryka wypluwa ze swych trzewi coraz to nowe rzędy komór klonujących.
Roshton albo tego nie zauważał, albo niewiele go to obchodziło.
- Nie wiem, czy mistrz Doriana o tym wspominał, ale są to komory bardziej zaawansowane niż modele zaprojektowane na Kamino - kontynuował komandor, przesuwając powoli wzrokiem po hali produkcyjnej - Właśnie w tym izolowaniu od świata tkwi wasz problem; nie dotrzymujecie kroku najnowszym osiągnięciom techniki. Nasze komory powinny umożliwiać produkcję klonów dziesięć razy szybciej niż te z Kamino. Stworzymy ich jeszcze kilka milionów i Separatyści będą mogli odesłać swoje cenne armie droidów do lamusa.
Nagle zmarszczył brwi.
- Co się z nimi dzieje?
- Z kim? - spytał Doriana, patrząc po linii wzroku komandora w stronę platformy kontrolnej. Pięciu dyżurujących tam Cranscoców drżało niczym zestaw zepsutych repulsorów, a pod ich półprzezroczystymi okryciami, skóra błyskała gwałtownymi zmianami kolorów.
- Coś jest nie tak - stwierdził Binalie, ocknąwszy się z letargu. Przepchnął się obok Roshtona i wbiegł na platformę, przeskakując po dwa stopnie naraz.
Doriana i Roshton dogonili go w chwili, gdy ze zwężonymi oczami nachylał się nad jednym z twillerów, przyglądając się zmieniającym się kolorom. Doriana spostrzegł, że z bliska są one o wiele bardziej urozmaicone i subtelniejsze niż to sobie wyobrażał.
- Są czymś zaniepokojeni - wyszeptał Binalie. - Naruszeniem jakiegoś tabu…
- Może pan to zrozumieć? - spytał Roshton. - Nie wiedziałem, że mogą…
- Zamknij się - przerwał mu Doriana. Roshton rzucił mu gniewne spojrzenie.
- Trawnik - odezwał się nagle Binalie. - Ktoś lub coś jest na południowym pasie trawy.
- I to wszystko? - Roshton wydawał się zniesmaczony. - Pewnie jakiś głupi dzieciak z miasta.
- Nie - zaprotestował Binalie. - Wszyscy w tej części Cartao o tym wiedzą. Albo to pańscy ludzie… - urwał, patrząc surowo na Dorianę.
- Albo Separatyści - dokończył za niego Doriana, chwytając za komlink. - Komandorze: stan najwyższego pogotowia!
- To śmieszne - powiedział Roshton. Ale miał już wyciągnięty komlink i wystukiwał coś na jego klawiaturze. - Jak mogliby…?
- Ja niczego nie insynuuję - oświadczył Doriana, próbując innego kanału. - Komandorze?
- Zablokowano je - stwierdził Roshton głosem, w którym nie znać już było sceptycyzmu.
- Co robimy? - spytał nerwowo Binalie, rozglądając się na około, jakby się spodziewał armii droidów, wynurzającej się z przewodów osuszających.
- Przygotujemy się na przyjęcie wroga - powiedział lodowatym tonem Roshton. Wyciągnąwszy blaster, wycelował go w sufit i pociągnął za spust.
Charakterystyczny dźwięk ustawionego na ogłuszanie blastera z łatwością przebił się przez mozaikę dźwięków dochodzących z fabryki. Roshton wystrzelił jeszcze trzy razy, przerwał, a potem jeszcze dwa razy. Doriana nastawił uszy. Z następnej hali dobiegł go przytłumiony odgłos sygnału odpowiedzi.
- Sygnał gotowości przekazany - oznajmił Roshton, odkładając komlink ale nadal zaciskając ręce na blasterze. - Chodźmy. Moje centrum dowodzenia znajduje się w sąsiedniej hali montażowej.
Porucznik klonów i główny mechanik już na nich czekali, gdy trzej mężczyźni wkroczyli do centrum dowodzenia. Pierwszy z nich stał sztywno na baczność, a drugi wyglądał niemal komicznie, gdy nerwowo przerzucał wagę ciała z jednej nogi na drugą.
- Raport - rozkazał Roshton, patrząc na schemat rozmieszczenia podległych mu sił. - W tej chwili jeden C-9979 Federacji Handlowej unosi się nad fabryką - zameldował porucznik. - Około dwadzieścia STAP-ów wspiera go w powietrzu, trzy z nich rozbiły się na południu. Nad horyzontem pojawił się również okręt dowodzenia Federacji. Brak innych pojazdów w zasięgu.
- Jak to wygląda? - wyszeptał Binalie.
- Dość kiepsko - odparł Roshton. - Pojedynczy C-9979 może pomieścić jedenaście transporterów MTT, każdy po sto dwadzieścia robotów bojowych, plus sto czternaście czołgów AAT. W dodatku, ten statek dowodzenia może mieć jeszcze parę C-9979 w rezerwie, gdyby na przykład ogarnęło ich zniecierpliwienie.
Binalie zbladł.
- Twierdzi pan, że może tam być ponad trzy tysiące droidów bojowych? I jeszcze te czołgi?
- Właściwie, jeśli dodamy załogi czołgów, to mówimy o około pięciu tysiącach robotów - powiedział Doriana.
- A więc pięć tysięcy droidów - wyrzucił z siebie Binalie. - A wy macie ilu, dziewięciuset ludzi?
Roshton uśmiechnął się nieznacznie.
- Mam dziewięciuset żołnierzy-klonów - sprecyzował. - A to duża różnica. Poruczniku, czy obserwatorzy zajęli stanowiska?
- Wszystkie wejścia są pod obserwacją - potwierdził żołnierz. - Gdy wylądują, będziemy o tym wiedzieć.
- Na szczęście, wachlarz opcji jest ograniczony - mruknął Roshton. - Wschodnie i zachodnie wejścia są jedynymi, przed którymi znajduje się dość miejsca, żeby C-9979 mógł wylądować.
- Zgadza się - potwierdził porucznik. - Żołnierze właśnie obstawiają oba z nich.
- Co to znaczy obstawiają? - spytał Binalie.
- Formują sukcesywne szyki obronne przy tych wejściach, w kierunku do wewnątrz - oświecił go Roshton. - A co z wejściami od północy i północnego zachodu? Chyba nie zostawiamy ich niestrzeżonych?
- Chwileczkę - przerwał ponownie Binalie. - Linie obrony wewnątrz fabryki? Nie może pan tu walczyć.
- No cóż, z pewnością nie mogę walczyć na zewnątrz - zauważył Roshton. - A przynajmniej nie bez wsparcia z powietrza.
- To wcale pan nie będzie walczył - powiedział dobitnie Binalie. - Instalacje w fabryce są wrażliwe i nie do zastąpienia.
Roshton parsknął.
- Wolałby pan oddać fabrykę w ręce Separatystów?
- Gdybym miał do wyboru tylko dwa wyjścia, tak - odparł lodowato Binalie. - Pan sobie chyba nie zdaje sprawy z tego, jak wiele znaczy ta fabryka dla Cartao i dla całego sektora...
- Przepraszam - przerwał mu porucznik, którego hełm lekko się przekrzywił. - Przestali zakłócać komlinki. Nadają wiadomość na wszystkich publicznych kanałach. Roshton trzymał już w ręku wyjęty komlink.
- ...ły zbrojne - dochodził z głośnika typowy, wazeliniarski głos Neimoidianina. - Jesteście otoczeni i mniej liczni. Poddajcie się albo będziemy zmuszeni was zniszczyć. - Znam tą gadkę - odparł Roshton, pokazując porucznikowi kilka gestów ręką. Ten skinął głową i oddalił się, choć Doriana mógł jeszcze usłyszeć poprzez jego hełm słaby głos gwałtownie wydawanych rozkazów. - I ustępuję. Czego chcecie?
- Chcemy Spaarti Creations - zażądał Neimoidianin. - Wyjdziecie wszyscy na zewnątrz zachodnim wyjściem i złożycie broń. Następnie...
Roshton wyłączył komlink.
- Zachodnie wyjście - rzucił porucznikowi.
- Potwierdzam - dobiegła go odpowiedź. - C-9979 ląduje na pustym terenie, pomiędzy lasem i fabryką. Zajmujemy pozycje, żeby go powitać.
Roshton skinął głową.
- Idziemy.
Binalie złapał go powstrzymująco za ramię.
- Komandorze, nie pozwolę panu walczyć w mojej fabryce. Jeśli okaże się to konieczne, sam im otworzę drzwi.
- Zrób pan to i będzie pan rozstrzelany za zdradę - warknął Roshton, strącając jego dłoń.
Binalie skierował pełną frustracji twarz na Dorianę.
- Doriana?
- Lord Binalie ma rację, komandorze - powiedział Doriana. - "Spaarti Creations" jest zbyt cenna, żeby narażać ją na ryzyko uszkodzenia.
Roshton rzucił mu wściekłe spojrzenie.
- Ale z drugiej strony, Lordzie Binalie, komandor Roshton nie może pozwolić na to, by podlegli mu cywile wpadli w ręce wroga - kontynuował Doriana. - Przykro mi, ale nie widzę prostego rozwiązania tej kwestii.
Usta Binalie'go zacisnęły się w cienką, bladą linię.
- A gdybym przeprowadził techników przez tunel do mojego domu? - zasugerował. - Czy powstrzymałby pan droidy na tyle długo, by tego dokonać?
- Możemy spróbować - odpowiedział Roshton, przyglądając mu się przez chwilę. Potem odwrócił się do szefa techników. - Zbierz swoich ludzi w celu ewakuacji, na Hali Numer Cztery. Poruczniku, za mną.
Ruszyli biegiem w kierunku zachodniego wejścia.
Doriana odczekał jeszcze chwilę i, upewniwszy się, że Binalie i szef techników ruszyli już w stronę Hali Czwartej, ruszył za żołnierzami.
W końcu wypadało poczekać przez moment, żeby popatrzeć, jak ci dzielni ludzie idą w swój ostatni bój.
OCENY UŻYTKOWNIKÓW:
Aby wystawić ocenę musisz się zalogować Wszystkie oceny Średnia: 9,33 Liczba: 21 |
|
Jamboleo2014-10-02 20:20:15
Opowiadanie 10/10
Tłumaczenie 10/10
Bednarz2010-05-15 14:53:24
Bardzo fajne opowiadanie dalszych losów Doriany po Locie Pozagalaktycznym. Choć początek lekko toporny. 9/10.
Mistrz Seller2009-01-31 11:46:55
Fajne opowiadanie. Nawiązania do trylogii Thrawna, ale początek trochę nucny 8/10
Jabba the best2008-08-07 14:42:38
Supcio opowiadanie. Dziękiiiiiiiiiiiiiii za tłumaczenie!
DARTH PAFCIO2006-05-01 14:12:34
COOL :)
mrozmar2005-11-23 00:02:13
Dobre to jest i Przekład też
Edi2005-10-24 23:27:15
Tłumaczenie jest bardzo dobre natomiast same opowiadanie nużące...5/10
Ireth Ringeril2005-07-17 14:57:57
Świetna historia i bravo dla tłumaczących :)
Karoleki2005-02-25 21:47:39
Bardzo fajne, ale dziesiątki daci nie mogę bo od ,,Ekwipunek" słabsze. Dam 9/10
LordBane2004-10-20 16:36:14
Świetne. Jak to zwykle bywa u Zahna. 10/10
Shedao Shai2004-10-17 20:18:44
Świetne opowiadanie, i równie świetne tłumaczenie.
pinki2004-10-10 09:17:53
Pierwsza część bardzo ciekawa. Zapowiada się niezwykle udana historia w moim zdaniem jednym z najciekawszych okresów w dziejach Galaktyki:) Zresztą wysoki poziom to nic nowego w przypadku pana Zahna
volrath2004-10-06 21:39:11
bład-> dalszy ciąg jest w trakcie dostosowywania:)
ale oceniajcie tu tlumaczenie i tresc:)
volrath2004-10-06 21:35:46
bład-> dalszy ciąg jest w trakcie dostosowywania:)
ale oceniajcie tu tlumaczenie i tresc:)
Freed2004-10-06 19:23:15
błąd -> dalszy ciąg już jest dostosowany, i to już od jakiegoś czasu ;)
premiera części II: Narodzin Bohatera już w niedzielę :D
volrath2004-10-06 18:07:32
dalszy ciag juz prawie jest, teraz bedzie go trzeba tylko dostosowac do tlumaczenia I-szej części
waldiego2004-10-06 14:02:15
Bardzo ciekawe, ale Droga miecza też :)).
Daję dychę bo na to zasługuje, czekam z niecierpliwością na dalszy ciąg.
Bubi2004-10-05 22:04:48
to jest naprawde genialny kawałek
Mistrz Fett2004-10-05 21:27:24
Popieram ooryla. Także daję 10/10!
ooryl2004-10-05 20:22:47
Bardzo dobre opowiadanie i tłumaczenie - 10/10
pozostaje tylko czekać na następne części trylogii