TWÓJ KOKPIT
0

Bohater Cartao :: Książki

- Nawet jeśli ośmieliliby się tak uczynić, wszystko, co Tories mógłby potem zrobić, to dużo hałasu - zapewnił go nikczemnym tonem Sidious. - Nie, wszystko idzie zgodnie z planem. Dobrze się spisałeś.
- Dziękuję ci, Panie - Doriana poczuł ulgę i jednocześnie przeszyło go ukłucie dumy. - Jakieś nowe rozkazy?
- Na razie nie - stwierdził Sidious. - Rób swoje i niech sytuacja rozwija się samodzielnie. - uśmiechnął się sardonicznie. - Melduj ponownie, gdy wydarzenia staną się interesujące.
- Tak zrobię, mój Panie - zapewnił Doriana.
Zakapturzona postać skinęła głową i wizerunek zniknął.
Wziąwszy głęboki oddech, Doriana wstał i wsunął holoprojektor do schowka w pasie. Kości rzucono, gra była w toku. Następny ruch należał do Republiki.
Zatrzymał się przy wyjściu z pomieszczenia, nasłuchując ciszy i zastanawiając się, jak zawsze w takich momentach, nad niezwykle cienką liną, po której zdecydował się kroczyć. Palpatine nie miał pojęcia, że jego zaufany współpracownik i doradca był w rzeczywistości wysłannikiem Mrocznego Lorda Sithów, poruszającemu się w ciemności, starającego się zniszczyć wszystko to, co reprezentował sobą Najwyższy Kanclerz.
Gdyby Palpatine kiedyś to odkrył…
Potrząsnął zdecydowanie głową. Nie, do tego nigdy nie dojdzie. Sidious był zbyt potężny, a Doriana zbyt sprytny, żeby pozwolić na zniszczenie takiej owocnej współpracy.
Jego kroki odbijały się od wysokiego sufitu, gdy kroczył przez pustą halę.
Binalie będzie czekał przy głównym wejściu do fabryki na zbliżające się siły Republiki.
Szacowny przedstawiciel Najwyższego Kanclerza Palpatine'a powinien czekać razem z nim.

***


- To nie fair - narzekał Corf, rzucając niewielki kamyk w gromadkę motyli siedzących na kępce kwiatów u szczytu wzgórza. - Jak mogą tak po prostu przyjść i wszystko przejąć?
- Toczy się wojna - przypomniał mu Tories. - Wszyscy muszą się poświęcać. - Założę się, że Palpatine wcale się nie poświęca - Corf pociągnął nosem i posłał drugi kamyk w ślad za pierwszym.
Tories użył Mocy i kamyk zatrzymał się nagle w połowie drogi.
- Rozumiem twoją złość, Corf - napomniał chłopca, pozwalając kamykowi opaść na ziemię. - Ale nie ma powodu, żebyś ją wyładowywał na niewinnych motylach.
Corf syknął przez zaciśnięte zęby.
- Wiem - przyznał z ociąganie, wpatrując się w bezchmurne niebo. - Ale… oho, nadlatuje jeszcze jeden.
Tories spojrzał na niebo. W oddali dostrzegł czarny punkcik, opadający w ich kierunku.
- Myśl pozytywnie - zasugerował. - Może ten statek przylatuje, żeby ich wszystkich stąd zabrać.
- Taa. Pewnie - mruknął Corf, schylając się i podnosząc następny kamyk. Tories przypatrywał mu się z uwagą, ale chłopak zaczął tylko się nim bawić. - Tata by coś powiedział, gdyby zamierzali stąd odlecieć. Albo przynajmniej zacząłby się znowu uśmiechać. Poza tym, minął dopiero tydzień, a ten Doriana w cudacznych gaciach powiedział, że będą tu przez cztery.
- Mistrz Doriana - sprostował go automatycznie Tories. - A ty nie powinieneś ciągle patrzeć na negatywną stronę wydarzeń. Biorąc pod uwagę postęp, jaki tu poczynili, mogą się równie dobrze zdecydować na szybszy odlot.
- Dlaczego mieliby to zrobić? - odparł Corf. - Jeśli tak dobrze im idzie, to po co to kończyć?
Tories musiał przyznać, że to było dobre pytanie. Gdyby potrafił na nie dobrze odpowiedzieć, mógłby wdać się z Dorianą w długą dyskusję na ten temat.
„Myśl, Jedi,” napomniał się. W końcu przez ostatnie trzydzieści lat zajmował się głównie mediacją. Z pewnością był w stanie wystąpić z jakąś propozycją kompromisowego wyjścia z sytuacji. I wydawało mu się, że takie znalazł.
Chyba.
- Gdzie jest twój ojciec? - spytał.
- W fabryce - odparł Corf, marszcząc brwi. - A o co chodzi?
- Być może o odpowiedni środek nacisku na Dorianę - odrzekł Tories, wyciągając komlink.
- Mistrza Dorianę.
- Przyznaję się do błędu - powiedział sucho Tories, wstukując częstotliwość Lorda Binalie'go.
- Co chcesz zrobić? - spytał Corf. – No, powiedz mi.
- Co najbardziej martwi Mistrza Dorianę? - spytał retorycznie Tories. - Odpowiedź: że Separatyści dowiedzą się o fabryce i będą chcieli nas powstrzymać.
- No dobrze - zgodził się Corf. - I co z tego?
- Więc wszystko co musimy zrobić, to przekonać go, że cztery tygodnie oznaczają kuszenie losu - odparł zamyślony Tories. Komlink sprawiał wrażenie, jakby potrzebował ogromnie długiego czasu, żeby się połączyć. - Ponieważ gdy się jednak dowiedzą, straci Spaarti na zawsze. Separatyści Dooku zablokują Cartao, i to będzie koniec.
Corf zrobił minę.
- O, nie.
- W rzeczy samej „o, nie” - zgodził się Tories. - Jeśli, z drugiej strony, Doriana zabierze się do tego małymi kroczkami, przemycając tu swoich ludzi raz na jakiś czas, może wydłużyć czas trwania operacji w nieskończoność.
- Mówisz, że przejmowałby fabrykę raz na miesiąc, albo coś w tym stylu? - spytał powątpiewająco Corf. - Nie. Tata na to nie pójdzie.
- Pójdzie, jeśli przyjdzie mu wybierać pomiędzy rozdrażnieniem Doriany i blokadą Separatystów - powiedział Tories, wyłączając komlink i czując mrowienie na plecach. Coś tu było bardzo nie tak.
Wstrzymał oddech, spojrzał w górę i cicho przeklął swój brak uwagi. Czarny punkt, któremu się wcześniej przyglądali, był teraz o wiele bliżej, opadając ku nim niczym niecierpliwa asteroida.
Z tej odległości, Tories mógł już dostrzec szczegóły: bardzo wyraziste, zaopatrzone w podwójne skrzydła kształty.
- Co to takiego? - spytał ściśniętym głosem Corf.
- C-9979, okręt desantowy Federacji Handlowej - wyrzucił z siebie Tories, po raz ostatni próbując wystukać coś na komlinku.
- O, nie - wyszeptał Corf, poszukując w pasie swojego własnego komlinku. - Musimy ostrzec tatę!
- Nie możemy - odparł Tories, chowając swój do przegródki w pasie. - Zagłuszają nas.
- A więc musimy się tam dostać - rzucił Corf, odwracając się w kierunku domu. - Idziemy.
- Chwileczkę - Tories złapał chłopaka za rękę, zastanawiając się intensywnie. Zanim zdołaliby dotrzeć do rezydencji, a potem do tunelu, inwazja byłaby już poważnie posunięta do przodu. Teraz musieli w jakiś sposób powiadomić o niej ludzi w środku. - Co? - krzyknął Corf. - Idziemy.
- Cicho - nakazał Tories. - Daj mi się zastanowić.
Nad nimi, C-9979 zajął pozycję, unosząc się bezpośrednio nad fabryką i jakieś dwadzieścia niewielkich pojazdów wychynęło z jego przednich skrzydeł.
- To STAP-y - stwierdził Tories.
Zwinne, latające platformy, przewożące po jednym robocie bojowym każda, oddalały się od lądującego statku w coraz szerszych kręgach, szukając stanowisk obronnych lub innych zagrożeń, mogących zakłócić wyładunek desantu. Trzy z nich, w tej właśnie chwili, przelatywały nad zakazanym pasem zieleni, pomiędzy rezydencją Binalie'go i "Spaarti Creations."
Odległość była znaczna i to w każdym sensie tego słowa. Ale tylko to mu pozostało. Wyciągnąwszy miecz świetlny, uaktywnił go i zablokował w tej pozycji, wybierając STAP, który wydawał się znajdować najbliżej miejsca, w którym stali wraz z Corfem. Oceniając najlepiej jak mógł, odległość i prędkość pojazdów, sięgnął po Moc i rzucił miecz świetlny. Droid, którego uwaga skierowana była na terenach wokół fabryki, prawdopodobnie nawet go nie zauważył. Obracająca się broń przebiła jego pojazd, a jaskrawozielone ostrze przecięło ogniwo energetyczne, mieszczące się tuż ponad stopami robota. Z nijakim, elektronicznym piskiem zdziwienia, pojazd i robot runęły w dół i uderzyły w ziemię.
Pozostałe dwa droidy zareagowały natychmiast. Oba STAP-y, zaczęły krążyć wokół swojego zestrzelonego towarzysza, a piloci obracali swoje metalowe głowy na wszystkie strony w poszukiwaniu źródła zagrożenia.
- Uciekaj - rozkazał Tories Corfowi, przywołując z powrotem swój miecz. - Do domu i do schronu. Uczyniliśmy wszystko, co w naszej mocy.
- Ale co z tatą? - spytał zaniepokojony Corf, dając kilka niechętnych kroków w dół wzgórza.
- Wezmę śmigacz i polecę tunelem zaraz po tym, jak będziesz bezpieczny - zapewnił go Tories. Droidy już go dostrzegły, a podwójne działka STAP-ów zaczęły namierzanie. - Szybko. Będę zaraz za tobą.
Para blasterowych strzałów minęła ich niebezpiecznie blisko.
- Dobrze - Corf w końcu się odwrócił i zaczął biec. - Ale pójdę z tobą - krzyknął przez ramię. - Śmigacze nie polecą przez tunel, bez kogoś nie należącego do mojej rodziny.
Miecz świetlny wrócił do ręki Toriesa jakieś pół sekundy przed chwilą, w której działka namierzyły cel.
Ale dla Jedi, pół sekundy to wieczność.
Broń jawiła się w jego dłoni jak rozmazana plama, wirując niczym makthier na łowach, gdy przechwytywał nadlatujące strzały i odbijał je z powrotem. Kilka chwil później, trzy pogięte STAP-y wraz z pilotami leżały rozbite w strefie zakazanej.
Zgasiwszy miecz świetlny, Tories odwrócił się i zaczął biec za chłopcem, znajdującym się już w połowie drogi do rezydencji. Zrobił wszystko co mógł, by ostrzec tych w fabryce. Teraz chciał do nich dołączyć. Miał jedynie nadzieję, że zdąży tam przed droidami.

***



1 2 3 4 (5) 6 7

OCENY UŻYTKOWNIKÓW:
Aby wystawić ocenę musisz się zalogować
Wszystkie oceny
Średnia: 9,33
Liczba: 21

Użytkownik Ocena Data
Jamboleo 10 2014-10-02 20:19:39
Sedun 10 2012-01-05 22:24:46
Alex Wolf 10 2011-12-11 00:15:19
Payback 10 2009-08-17 23:31:33
Bakuś 10 2008-12-28 19:32:23
jedi alan 10 2008-09-19 00:56:30
Jedi Kinght 10 2008-08-13 22:47:09
Jabba the best 10 2008-07-21 09:08:27
Pio 10 2006-06-01 22:45:14
DARTH PAFCIO 10 2006-05-01 14:12:24
Mroczna Elfka 10 2004-11-15 18:31:20
Shedao Shai 10 2004-10-17 20:19:11
pinki 10 2004-10-10 09:20:02
Bubi 10 2004-10-05 22:04:56
Mistrz Fett 10 2004-10-05 21:27:40
ooryl 10 2004-10-05 20:23:10
Darth Rumcajs 9 2012-01-06 18:55:42
Bednarz 9 2010-05-15 14:51:02
Karoleki 9 2005-02-25 21:48:46
Mistrz Seller 8 2009-01-31 11:47:05
Gridlock 1 2012-05-04 13:13:37


TAGI: Opowiadanie (oficjalne) (73) Timothy Zahn (36)

KOMENTARZE (20)

  • Jamboleo2014-10-02 20:20:15

    Opowiadanie 10/10
    Tłumaczenie 10/10

  • Bednarz2010-05-15 14:53:24

    Bardzo fajne opowiadanie dalszych losów Doriany po Locie Pozagalaktycznym. Choć początek lekko toporny. 9/10.

  • Mistrz Seller2009-01-31 11:46:55

    Fajne opowiadanie. Nawiązania do trylogii Thrawna, ale początek trochę nucny 8/10

  • Jabba the best2008-08-07 14:42:38

    Supcio opowiadanie. Dziękiiiiiiiiiiiiiii za tłumaczenie!

  • DARTH PAFCIO2006-05-01 14:12:34

    COOL :)

  • mrozmar2005-11-23 00:02:13

    Dobre to jest i Przekład też

  • Edi2005-10-24 23:27:15

    Tłumaczenie jest bardzo dobre natomiast same opowiadanie nużące...5/10

  • Ireth Ringeril2005-07-17 14:57:57

    Świetna historia i bravo dla tłumaczących :)

  • Karoleki2005-02-25 21:47:39

    Bardzo fajne, ale dziesiątki daci nie mogę bo od ,,Ekwipunek" słabsze. Dam 9/10

  • LordBane2004-10-20 16:36:14

    Świetne. Jak to zwykle bywa u Zahna. 10/10

  • Shedao Shai2004-10-17 20:18:44

    Świetne opowiadanie, i równie świetne tłumaczenie.

  • pinki2004-10-10 09:17:53

    Pierwsza część bardzo ciekawa. Zapowiada się niezwykle udana historia w moim zdaniem jednym z najciekawszych okresów w dziejach Galaktyki:) Zresztą wysoki poziom to nic nowego w przypadku pana Zahna

  • volrath2004-10-06 21:39:11

    bład-> dalszy ciąg jest w trakcie dostosowywania:)

    ale oceniajcie tu tlumaczenie i tresc:)

  • volrath2004-10-06 21:35:46

    bład-> dalszy ciąg jest w trakcie dostosowywania:)

    ale oceniajcie tu tlumaczenie i tresc:)

  • Freed2004-10-06 19:23:15

    błąd -> dalszy ciąg już jest dostosowany, i to już od jakiegoś czasu ;)
    premiera części II: Narodzin Bohatera już w niedzielę :D

  • volrath2004-10-06 18:07:32

    dalszy ciag juz prawie jest, teraz bedzie go trzeba tylko dostosowac do tlumaczenia I-szej części

  • waldiego2004-10-06 14:02:15

    Bardzo ciekawe, ale Droga miecza też :)).
    Daję dychę bo na to zasługuje, czekam z niecierpliwością na dalszy ciąg.

  • Bubi2004-10-05 22:04:48

    to jest naprawde genialny kawałek

  • Mistrz Fett2004-10-05 21:27:24

    Popieram ooryla. Także daję 10/10!

  • ooryl2004-10-05 20:22:47

    Bardzo dobre opowiadanie i tłumaczenie - 10/10
    pozostaje tylko czekać na następne części trylogii

ABY DODAWAĆ KOMENTARZE MUSISZ SIĘ ZALOGOWAĆ:

  REJESTRACJA RESET HASŁA
Loading..