Znajdowali się już w połowie korytarza, prowadzącego w stronę lądowiska, kiedy chłopięcy głos przerwał panującą w posiadłości wytworną ciszę.
- Hej! Tato!
Mężczyźni zatrzymali się i odwrócili. Spieszył ku nim młody chłopak, wyglądający na dwanaście lat. Syn Lorda Binalie'go, Corf, zidentyfikował go wstępnie Doriana. Za chłopakiem, stawiając dłuższe kroki i zachowując bardziej miarowe tempo, szedł ostatni uczestnik nadchodzącego dramatu: Mistrz Jedi, Jafer Tories.
- Corf - Binalie wyglądał na nieco zaskoczonego i skrępowanego. - Myślałem, że tego ranka zajmujesz się botaniką.
- Zauważyliśmy prom - wyjaśnił Corf, podbiegając do ojca i rzucając okiem na Dorianę. - Idziesz do fabryki?
- Na parę minut - odparł Binalie.
- Mogę iść z tobą?
Binalie potrząsnął głową.
- Nie tym razem.
Chłopak zamrugał. Najwidoczniej nie takiej odpowiedzi się spodziewał.
- Dlaczego nie?
- Interesy - powiedział stanowczo Binalie. - Tylko mistrz Doriana i ja idziemy.
- Ale…
- I bez dyskusji - zakończył surowo Binalie, przenosząc uwagę z Corfa na podchodzącego do nich Jedi. - Chciałbym panu przedstawić Jafera Toriesa, Jedi naszego sektora. A to jest Kinman Doriana, specjalny doradca Najwyższego Kanclerza Palpatine'a.
Na wzmiankę o Palpatinie, skóra w kącikach oczu starego Mistrza lekko się zmarszczyła. Nie było w tym nic dziwnego. Najwyższy Kanclerz i Rada Jedi coraz bardziej spierali się ze sobą w ciągu ostatnich kilku miesięcy.
- Mistrzu Tories - ukłonił się Doriana. - Cieszę się, że tu jesteś. Jak zauważył Lord Binalie, udajemy się właśnie do fabryki. Czy zechciałbyś nam towarzyszyć?
Zaskoczony Corf spojrzał na ojca.
- Ale mówiłeś, że…
- Bądź cicho, Corf - uciął Binalie, patrząc na Dorianę z nie mniejszym zaskoczeniem. - Myślałem, że to była prywatna sprawa.
- Istotnie, ale wtedy jeszcze nie wiedziałem, że Mistrz Tories jest w pobliżu - odparł Doriana, patrząc na Binalie'go. Nagle zdecydował, że warto zaryzykować, żeby stwierdzić, jak wielki nacisk może na niego wywrzeć. - Z tego powodu - dodał - nie widzę również przeszkód, dla których nie miałby z nami iść również pański syn. Za parę lat zacznie go pan z pewnością wprowadzać w kwestie zarządzania fabryką, nieprawdaż?
Gardło Binalie'go ścisnęło się, a jego oczy niebezpiecznie zwęziły. Lord Pilester Binalie, największa szycha w lokalnym establishmencie, nie był przyzwyczajony, żeby beztrosko usuwano mu grunt spod nóg.
Ale Doriana także rozumiał władzę. Bez złości i szyderstwa wytrzymał spojrzenie Binalie'go, zastanawiając się, czy irytacja Lorda pozwoliła mu zapomnieć, z kim ma do czynienia.
Najwidoczniej nie pozwoliła.
- Jak sobie życzysz, mistrzu - oznajmił sztywno Binalie. - Proszę za mną.
***
Tories parę razy miał okazję lecieć do fabryki prywatnym tunelem Binaliego i zawsze wzbudzało to w nim uczucie zachwytu. Korytarz został wykopany na polecenie Lorda przez Cranscoców, którzy nie użyli w tym celu żadnych maszyn. W rezultacie powstał surowy tunel, w którym wiecznie unosił się ostry zapach dopiero co poruszonej ziemi.
Ale mimo rześkiego powietrza, wiedział, że podczas procesu drążenia, ziemne ściany zostały w jakiś sposób przekształcone w materiał równie twardy, jak permabeton. Pozorna chropowatość powierzchni ukrywała bardziej subtelne i delikatne wzory, które kopacze Cranscoców na niej wyrzeźbili. Funkcjonalny, pełen artyzmu i według wszelkich powszechnie akceptowanych norm, niemożliwy do wykonania korytarz.
Według Toriesa, ten opis odnosił się także do „Spaarti Creations”.
- Cranscocy nie chcą, żeby ktokolwiek, również pojazdy, poruszał się po pasie trawy pomiędzy fabryką a Foulahn - wyjaśnił Dorianie Binalie, podczas gdy śmigacz cicho prześlizgiwał się przez tunel. - Mówią, że to wyprowadza z równowagi, choć nie wiemy jak i dlaczego. I stąd ten tunel.
- Co z pozostałymi pracownikami? - spytał Doriana. - Nie-Cranscocami. W jaki sposób dostają się do fabryki?
- Większość z nich mieszka na miejscu - poinformował go Binalie. - Kwatery mieszkalne dla nie posiadających rodzin znajdują się wzdłuż południowego skraju fabryki, pomiędzy głównym budynkiem a Przyłącznikiem Jeden. Cranscocy mają mieszkania na północy fabryki, pomiędzy Przyłącznikami Jeden i Dwa, zaś posiadający rodziny nie-Cranscocy mieszkają w kwaterach na północnym zachodzie, pomiędzy Przyłącznikami Dwa i Trzy.
- A w jaki sposób dostają się do fabryki? - upierał się Doriana. - Innymi tunelami? - Istnieją tunele pomiędzy fabryką i Przyłącznikami - powiedział Binalie. - Ale są one wykorzystywane głównie do transportu ładunków i wyposażenia. Pracownicy zwykle chodzą do pracy trawnikami.
Uśmiechnął się nieznacznie, widząc zdziwione spojrzenie Doriany.
- Wiem. Ale najwyraźniej wspomniany pas trawy jest jedynym, który Cranscocowie chcą, żeby pozostał całkowicie nietknięty. I nikt nie wie dlaczego.
Podłoga korytarza zaczęła się nachylać pod górę, a Tories przyłapał się na ukradkowym przyglądaniu się Dorianie. Kiedy po raz pierwszy szedł korytarzem, spodziewał się, że zaprowadzi on go do jakiegoś rodzaju przedsionka i nadal pamiętał swoje zaskoczenie, gdy okazało się, że znalazł się nagle w samym środku jednej z hal produkcyjnych.
To mogło być pouczające zobaczyć, czy Doriana także dozna zaskoczenia.
Doznał.
Choć jego wyraz twarzy pozostał beznamiętny, gdy część sufitu uniosła się nad nimi niczym zwodzony most i śmigacz ruszył w górę po rampie prowadzącej w sam środek tętniącej życiem fabryki, Tories mógł wyczuć iskierkę zdumienia w pozbawionych wyrazu oczach.
- Interesujący koniec podróży - to było wszystko, co powiedział, gdy Binalie zatrzymał pojazd.
- Cranscocy lubią wiedzieć co się wokół nich dzieje – stwierdził Binalie, wysiadając z pojazdu i zamykając wejście. - A my znajdujemy się w Hali Produkcyjnej Numer Cztery, gdzie obecnie produkuje się wyspecjalizowane maszyny przeznaczone do żniw na moczarach Caamas. Tamtejsze tereny zbyt obfitują w winokorzenie, żeby zwykły sprzęt mógł tam pracować bez usterek dłużej niż kilka standardowych dni.
- A więc stara się pan zaopatrywać rynki niszowe? - spytał Doriana.
- Zasadniczo, tak - odparł Binalie, kiwając głową. - Na obszarze Republiki nie ma wystarczająco wielu nadających się do uprawy moczarów, żeby usprawiedliwiało to wybudowanie stałej linii montażowej, wytwarzającej wyposażenie służące do ich kultywacji. Ale mając do dyspozycji stworzony przez Cranscoców system, możemy poświęcić parę dni lub tygodni, produkując wszystko, czego Caamasjanie będą mogli potrzebować przez najbliższy rok lub dwa, a następnie zreorganizować linie produkcyjne i zająć się innymi projektami.
- A gdzie ta cała, magiczna reorganizacja ma miejsce? - spytał Doriana.
- Zaczyna się w głównej stacji kontrolnej - Binalie wskazał na okrągłą platformę unoszącą się dwa metry nad podłogą, pomiędzy dwoma liniami montażowymi. - To jest stacja, która obsługuje tą halę.
Prowadzeni przez Binalie'go, podeszli do platformy, mijając labirynt przekaźników, wózków transportowych oraz ludzkich i nie-ludzkich pracowników. Wspinając się po schodach, znaleźli się obok długiej konsoli, która zawsze przypominała Toriesowi krzyż, znajdujący się pomiędzy wydłużonym wulkanem, a błotnistym zboczem wzgórza, z wodospadami blado zielonej substancji, spływającej ociężale i nieustannie po różnych częściach zbocza. Na przeciwko zbierającej substancję niecki stało pięciu Cranscoców, których chitynowe, zewnętrzne pancerze lśniły w promieniach słońca, przechodzących przez znajdujący się trzy piętra nad nimi świetlik. Ich długie, wieloprzegubowe nogi wystukiwały synkopowe rytmy na grubej warstwie trawy, całkowicie pokrywającej górę platformy. Wszystko to w rytm muzyki, którą najwidoczniej jedynie oni byli w stanie usłyszeć.
- Oto pięciu z Cranscocańskich twillerów - powiedział Binalie, zniżając głos. - Bez względu na to, co właśnie wyczyniają z tą płynną masą, ma to wpływ na linie produkcyjne, które widzieliśmy.
- Czy z tego miejsca mogą przeprowadzić całą reorganizację? - spytał Doriana.
- Nie, każda maszyna wymaga odrębnych modyfikacji - wyjaśnił Binalie. - Na tą okazję, każdy twiller jest przypisany do określonych miejsc. W zależności od złożoności przekształceń, dana hala produkcyjna może być zreorganizowana w przeciągu dwóch do ośmiu godzin.
- A więc przebudowa w ciągu nocy - zauważył Doriana, kiwając głową.
- I to dosłownie w ciągu nocy - zgodził się Binalie. - Cranscocy dokonują niewielkich modyfikacji w ciągu dnia i stąd obecność tej grupy, na wypadek, gdyby z powodu jakichś kłopotów, któraś z maszyn musiała zostać ponownie skalibrowana. Natomiast główna reorganizacja ma miejsce dopiero, kiedy na zewnątrz panuje całkowita ciemność.
- A pan nie wie, jaka jest tego przyczyna?
- Szczerze mówiąc, o Cranscocach nie wiemy niemal nic - przyznał Binalie. - Oddychają tlenem, ich pożywienie składa się głównie z lokalnych warzyw i ziaren, z zastrzeżeniem, że muszą być one wzbogacone w magnez i kobalt, oraz lubią uprawiać ziemię, kopać i tworzyć artystyczne obiekty.
- Na szczęście, sprzęt do uprawy moczarów podpada pod tą ostatnią kategorię?
- Sprzęt do uprawy i wszystko inne - przyznał Binalie. - Wydają się uwielbiać wykorzystywanie fabryki do tworzenia różnych rzeczy - sprowadził ich z powrotem na dół.
- Powiedział pan, że to Hala Produkcyjna Numer Cztery - rzekł Doriana. - Ile jest pozostałych hal?
- W tej chwili pracuje dwadzieścia siedem takich - odparł Binalie. - Osiem z nich jest większych i o wiele bardziej złożonych niż ta, podczas gdy reszta jest porównywalna lub niewiele mniejsza.
- Chciałbym rzucić okiem na jedną z większych.
Wargi Binalie'go zacisnęły się, ale po prostu skinął głową.
- Oczywiście. Proszę tędy.
Zwiedzili jeszcze dwie duże hale, zanim Doriana stwierdził, że zobaczył już to, co chciał.
- Wystarczy - powiedział, gdy Binalie zaczął ich prowadzić w stronę następnego pomieszczenia. - Czy moglibyśmy porozmawiać gdzieś na osobności?
Binalie spojrzał na niego z ukosa.
- A o czym mielibyśmy rozmawiać? - spytał podejrzliwie. - Z pewnością już się pan przekonał, że ta technologia nie może być powielona w innym miejscu.
- Może w pana prywatnym gabinecie, jeśli łaska? - zaproponował Doriana.
Binalie nabrał powietrza.
- I byłoby najlepiej, gdybyśmy teraz pozwolili chłopcu nas opuścić - dodał Doriana.
Oczy Binalie'go stwardniały. Wyglądało na to, że miał już dość wodzenia się za nos. - Nie mam przed synem żadnych tajemnic - odparował. - Jeśli ma mi pan coś do powiedzenia, może pan to zrobić w jego obecności.
Doriana pozwolił, by opadła mu warga, jak gdyby nie przewidział wcześniej, że tak się to skończy.
- Skoro pan nalega - odrzekł.
Binalie krótko skinął głową.
- Proszę za mną.
***
- Hej! Tato!
Mężczyźni zatrzymali się i odwrócili. Spieszył ku nim młody chłopak, wyglądający na dwanaście lat. Syn Lorda Binalie'go, Corf, zidentyfikował go wstępnie Doriana. Za chłopakiem, stawiając dłuższe kroki i zachowując bardziej miarowe tempo, szedł ostatni uczestnik nadchodzącego dramatu: Mistrz Jedi, Jafer Tories.
- Corf - Binalie wyglądał na nieco zaskoczonego i skrępowanego. - Myślałem, że tego ranka zajmujesz się botaniką.
- Zauważyliśmy prom - wyjaśnił Corf, podbiegając do ojca i rzucając okiem na Dorianę. - Idziesz do fabryki?
- Na parę minut - odparł Binalie.
- Mogę iść z tobą?
Binalie potrząsnął głową.
- Nie tym razem.
Chłopak zamrugał. Najwidoczniej nie takiej odpowiedzi się spodziewał.
- Dlaczego nie?
- Interesy - powiedział stanowczo Binalie. - Tylko mistrz Doriana i ja idziemy.
- Ale…
- I bez dyskusji - zakończył surowo Binalie, przenosząc uwagę z Corfa na podchodzącego do nich Jedi. - Chciałbym panu przedstawić Jafera Toriesa, Jedi naszego sektora. A to jest Kinman Doriana, specjalny doradca Najwyższego Kanclerza Palpatine'a.
Na wzmiankę o Palpatinie, skóra w kącikach oczu starego Mistrza lekko się zmarszczyła. Nie było w tym nic dziwnego. Najwyższy Kanclerz i Rada Jedi coraz bardziej spierali się ze sobą w ciągu ostatnich kilku miesięcy.
- Mistrzu Tories - ukłonił się Doriana. - Cieszę się, że tu jesteś. Jak zauważył Lord Binalie, udajemy się właśnie do fabryki. Czy zechciałbyś nam towarzyszyć?
Zaskoczony Corf spojrzał na ojca.
- Ale mówiłeś, że…
- Bądź cicho, Corf - uciął Binalie, patrząc na Dorianę z nie mniejszym zaskoczeniem. - Myślałem, że to była prywatna sprawa.
- Istotnie, ale wtedy jeszcze nie wiedziałem, że Mistrz Tories jest w pobliżu - odparł Doriana, patrząc na Binalie'go. Nagle zdecydował, że warto zaryzykować, żeby stwierdzić, jak wielki nacisk może na niego wywrzeć. - Z tego powodu - dodał - nie widzę również przeszkód, dla których nie miałby z nami iść również pański syn. Za parę lat zacznie go pan z pewnością wprowadzać w kwestie zarządzania fabryką, nieprawdaż?
Gardło Binalie'go ścisnęło się, a jego oczy niebezpiecznie zwęziły. Lord Pilester Binalie, największa szycha w lokalnym establishmencie, nie był przyzwyczajony, żeby beztrosko usuwano mu grunt spod nóg.
Ale Doriana także rozumiał władzę. Bez złości i szyderstwa wytrzymał spojrzenie Binalie'go, zastanawiając się, czy irytacja Lorda pozwoliła mu zapomnieć, z kim ma do czynienia.
Najwidoczniej nie pozwoliła.
- Jak sobie życzysz, mistrzu - oznajmił sztywno Binalie. - Proszę za mną.
Tories parę razy miał okazję lecieć do fabryki prywatnym tunelem Binaliego i zawsze wzbudzało to w nim uczucie zachwytu. Korytarz został wykopany na polecenie Lorda przez Cranscoców, którzy nie użyli w tym celu żadnych maszyn. W rezultacie powstał surowy tunel, w którym wiecznie unosił się ostry zapach dopiero co poruszonej ziemi.
Ale mimo rześkiego powietrza, wiedział, że podczas procesu drążenia, ziemne ściany zostały w jakiś sposób przekształcone w materiał równie twardy, jak permabeton. Pozorna chropowatość powierzchni ukrywała bardziej subtelne i delikatne wzory, które kopacze Cranscoców na niej wyrzeźbili. Funkcjonalny, pełen artyzmu i według wszelkich powszechnie akceptowanych norm, niemożliwy do wykonania korytarz.
Według Toriesa, ten opis odnosił się także do „Spaarti Creations”.
- Cranscocy nie chcą, żeby ktokolwiek, również pojazdy, poruszał się po pasie trawy pomiędzy fabryką a Foulahn - wyjaśnił Dorianie Binalie, podczas gdy śmigacz cicho prześlizgiwał się przez tunel. - Mówią, że to wyprowadza z równowagi, choć nie wiemy jak i dlaczego. I stąd ten tunel.
- Co z pozostałymi pracownikami? - spytał Doriana. - Nie-Cranscocami. W jaki sposób dostają się do fabryki?
- Większość z nich mieszka na miejscu - poinformował go Binalie. - Kwatery mieszkalne dla nie posiadających rodzin znajdują się wzdłuż południowego skraju fabryki, pomiędzy głównym budynkiem a Przyłącznikiem Jeden. Cranscocy mają mieszkania na północy fabryki, pomiędzy Przyłącznikami Jeden i Dwa, zaś posiadający rodziny nie-Cranscocy mieszkają w kwaterach na północnym zachodzie, pomiędzy Przyłącznikami Dwa i Trzy.
- A w jaki sposób dostają się do fabryki? - upierał się Doriana. - Innymi tunelami? - Istnieją tunele pomiędzy fabryką i Przyłącznikami - powiedział Binalie. - Ale są one wykorzystywane głównie do transportu ładunków i wyposażenia. Pracownicy zwykle chodzą do pracy trawnikami.
Uśmiechnął się nieznacznie, widząc zdziwione spojrzenie Doriany.
- Wiem. Ale najwyraźniej wspomniany pas trawy jest jedynym, który Cranscocowie chcą, żeby pozostał całkowicie nietknięty. I nikt nie wie dlaczego.
Podłoga korytarza zaczęła się nachylać pod górę, a Tories przyłapał się na ukradkowym przyglądaniu się Dorianie. Kiedy po raz pierwszy szedł korytarzem, spodziewał się, że zaprowadzi on go do jakiegoś rodzaju przedsionka i nadal pamiętał swoje zaskoczenie, gdy okazało się, że znalazł się nagle w samym środku jednej z hal produkcyjnych.
To mogło być pouczające zobaczyć, czy Doriana także dozna zaskoczenia.
Doznał.
Choć jego wyraz twarzy pozostał beznamiętny, gdy część sufitu uniosła się nad nimi niczym zwodzony most i śmigacz ruszył w górę po rampie prowadzącej w sam środek tętniącej życiem fabryki, Tories mógł wyczuć iskierkę zdumienia w pozbawionych wyrazu oczach.
- Interesujący koniec podróży - to było wszystko, co powiedział, gdy Binalie zatrzymał pojazd.
- Cranscocy lubią wiedzieć co się wokół nich dzieje – stwierdził Binalie, wysiadając z pojazdu i zamykając wejście. - A my znajdujemy się w Hali Produkcyjnej Numer Cztery, gdzie obecnie produkuje się wyspecjalizowane maszyny przeznaczone do żniw na moczarach Caamas. Tamtejsze tereny zbyt obfitują w winokorzenie, żeby zwykły sprzęt mógł tam pracować bez usterek dłużej niż kilka standardowych dni.
- A więc stara się pan zaopatrywać rynki niszowe? - spytał Doriana.
- Zasadniczo, tak - odparł Binalie, kiwając głową. - Na obszarze Republiki nie ma wystarczająco wielu nadających się do uprawy moczarów, żeby usprawiedliwiało to wybudowanie stałej linii montażowej, wytwarzającej wyposażenie służące do ich kultywacji. Ale mając do dyspozycji stworzony przez Cranscoców system, możemy poświęcić parę dni lub tygodni, produkując wszystko, czego Caamasjanie będą mogli potrzebować przez najbliższy rok lub dwa, a następnie zreorganizować linie produkcyjne i zająć się innymi projektami.
- A gdzie ta cała, magiczna reorganizacja ma miejsce? - spytał Doriana.
- Zaczyna się w głównej stacji kontrolnej - Binalie wskazał na okrągłą platformę unoszącą się dwa metry nad podłogą, pomiędzy dwoma liniami montażowymi. - To jest stacja, która obsługuje tą halę.
Prowadzeni przez Binalie'go, podeszli do platformy, mijając labirynt przekaźników, wózków transportowych oraz ludzkich i nie-ludzkich pracowników. Wspinając się po schodach, znaleźli się obok długiej konsoli, która zawsze przypominała Toriesowi krzyż, znajdujący się pomiędzy wydłużonym wulkanem, a błotnistym zboczem wzgórza, z wodospadami blado zielonej substancji, spływającej ociężale i nieustannie po różnych częściach zbocza. Na przeciwko zbierającej substancję niecki stało pięciu Cranscoców, których chitynowe, zewnętrzne pancerze lśniły w promieniach słońca, przechodzących przez znajdujący się trzy piętra nad nimi świetlik. Ich długie, wieloprzegubowe nogi wystukiwały synkopowe rytmy na grubej warstwie trawy, całkowicie pokrywającej górę platformy. Wszystko to w rytm muzyki, którą najwidoczniej jedynie oni byli w stanie usłyszeć.
- Oto pięciu z Cranscocańskich twillerów - powiedział Binalie, zniżając głos. - Bez względu na to, co właśnie wyczyniają z tą płynną masą, ma to wpływ na linie produkcyjne, które widzieliśmy.
- Czy z tego miejsca mogą przeprowadzić całą reorganizację? - spytał Doriana.
- Nie, każda maszyna wymaga odrębnych modyfikacji - wyjaśnił Binalie. - Na tą okazję, każdy twiller jest przypisany do określonych miejsc. W zależności od złożoności przekształceń, dana hala produkcyjna może być zreorganizowana w przeciągu dwóch do ośmiu godzin.
- A więc przebudowa w ciągu nocy - zauważył Doriana, kiwając głową.
- I to dosłownie w ciągu nocy - zgodził się Binalie. - Cranscocy dokonują niewielkich modyfikacji w ciągu dnia i stąd obecność tej grupy, na wypadek, gdyby z powodu jakichś kłopotów, któraś z maszyn musiała zostać ponownie skalibrowana. Natomiast główna reorganizacja ma miejsce dopiero, kiedy na zewnątrz panuje całkowita ciemność.
- A pan nie wie, jaka jest tego przyczyna?
- Szczerze mówiąc, o Cranscocach nie wiemy niemal nic - przyznał Binalie. - Oddychają tlenem, ich pożywienie składa się głównie z lokalnych warzyw i ziaren, z zastrzeżeniem, że muszą być one wzbogacone w magnez i kobalt, oraz lubią uprawiać ziemię, kopać i tworzyć artystyczne obiekty.
- Na szczęście, sprzęt do uprawy moczarów podpada pod tą ostatnią kategorię?
- Sprzęt do uprawy i wszystko inne - przyznał Binalie. - Wydają się uwielbiać wykorzystywanie fabryki do tworzenia różnych rzeczy - sprowadził ich z powrotem na dół.
- Powiedział pan, że to Hala Produkcyjna Numer Cztery - rzekł Doriana. - Ile jest pozostałych hal?
- W tej chwili pracuje dwadzieścia siedem takich - odparł Binalie. - Osiem z nich jest większych i o wiele bardziej złożonych niż ta, podczas gdy reszta jest porównywalna lub niewiele mniejsza.
- Chciałbym rzucić okiem na jedną z większych.
Wargi Binalie'go zacisnęły się, ale po prostu skinął głową.
- Oczywiście. Proszę tędy.
Zwiedzili jeszcze dwie duże hale, zanim Doriana stwierdził, że zobaczył już to, co chciał.
- Wystarczy - powiedział, gdy Binalie zaczął ich prowadzić w stronę następnego pomieszczenia. - Czy moglibyśmy porozmawiać gdzieś na osobności?
Binalie spojrzał na niego z ukosa.
- A o czym mielibyśmy rozmawiać? - spytał podejrzliwie. - Z pewnością już się pan przekonał, że ta technologia nie może być powielona w innym miejscu.
- Może w pana prywatnym gabinecie, jeśli łaska? - zaproponował Doriana.
Binalie nabrał powietrza.
- I byłoby najlepiej, gdybyśmy teraz pozwolili chłopcu nas opuścić - dodał Doriana.
Oczy Binalie'go stwardniały. Wyglądało na to, że miał już dość wodzenia się za nos. - Nie mam przed synem żadnych tajemnic - odparował. - Jeśli ma mi pan coś do powiedzenia, może pan to zrobić w jego obecności.
Doriana pozwolił, by opadła mu warga, jak gdyby nie przewidział wcześniej, że tak się to skończy.
- Skoro pan nalega - odrzekł.
Binalie krótko skinął głową.
- Proszę za mną.
OCENY UŻYTKOWNIKÓW:
Aby wystawić ocenę musisz się zalogować Wszystkie oceny Średnia: 9,33 Liczba: 21 |
|
Jamboleo2014-10-02 20:20:15
Opowiadanie 10/10
Tłumaczenie 10/10
Bednarz2010-05-15 14:53:24
Bardzo fajne opowiadanie dalszych losów Doriany po Locie Pozagalaktycznym. Choć początek lekko toporny. 9/10.
Mistrz Seller2009-01-31 11:46:55
Fajne opowiadanie. Nawiązania do trylogii Thrawna, ale początek trochę nucny 8/10
Jabba the best2008-08-07 14:42:38
Supcio opowiadanie. Dziękiiiiiiiiiiiiiii za tłumaczenie!
DARTH PAFCIO2006-05-01 14:12:34
COOL :)
mrozmar2005-11-23 00:02:13
Dobre to jest i Przekład też
Edi2005-10-24 23:27:15
Tłumaczenie jest bardzo dobre natomiast same opowiadanie nużące...5/10
Ireth Ringeril2005-07-17 14:57:57
Świetna historia i bravo dla tłumaczących :)
Karoleki2005-02-25 21:47:39
Bardzo fajne, ale dziesiątki daci nie mogę bo od ,,Ekwipunek" słabsze. Dam 9/10
LordBane2004-10-20 16:36:14
Świetne. Jak to zwykle bywa u Zahna. 10/10
Shedao Shai2004-10-17 20:18:44
Świetne opowiadanie, i równie świetne tłumaczenie.
pinki2004-10-10 09:17:53
Pierwsza część bardzo ciekawa. Zapowiada się niezwykle udana historia w moim zdaniem jednym z najciekawszych okresów w dziejach Galaktyki:) Zresztą wysoki poziom to nic nowego w przypadku pana Zahna
volrath2004-10-06 21:39:11
bład-> dalszy ciąg jest w trakcie dostosowywania:)
ale oceniajcie tu tlumaczenie i tresc:)
volrath2004-10-06 21:35:46
bład-> dalszy ciąg jest w trakcie dostosowywania:)
ale oceniajcie tu tlumaczenie i tresc:)
Freed2004-10-06 19:23:15
błąd -> dalszy ciąg już jest dostosowany, i to już od jakiegoś czasu ;)
premiera części II: Narodzin Bohatera już w niedzielę :D
volrath2004-10-06 18:07:32
dalszy ciag juz prawie jest, teraz bedzie go trzeba tylko dostosowac do tlumaczenia I-szej części
waldiego2004-10-06 14:02:15
Bardzo ciekawe, ale Droga miecza też :)).
Daję dychę bo na to zasługuje, czekam z niecierpliwością na dalszy ciąg.
Bubi2004-10-05 22:04:48
to jest naprawde genialny kawałek
Mistrz Fett2004-10-05 21:27:24
Popieram ooryla. Także daję 10/10!
ooryl2004-10-05 20:22:47
Bardzo dobre opowiadanie i tłumaczenie - 10/10
pozostaje tylko czekać na następne części trylogii