Z pamiętników cety&JORUUSa!!!
„Anorlandia 2OO3”
Dzień I –wejście smoków.
Nieazylowy JORUUS spotkał się z pierwszym pijakiem RP Kyle Katarnem o godzinie 13.3O w Gliwicach. Następnie stwierdzili brak „mocy” więc pobiegli do Plusa w celach oczywistych. Na peronie kusiło ich aby skorzystać z FORCE, ale wykazali się wstrzemięźliwością.
Równolegle, daleko, daleko w odległej szwabskiej krainie również nieazylowa - ceta wsiadała do frachtowca i szykowała się do skoku w nadprzestrzeń w kierunku Poznań.
W Gliwice-City JORUUS oraz jego uczeń piwny Kyle wsiadali już do opóźnionego pociągu. Następnie przypomnieli sobie ze musza odnaleźć gulaszowe małżeństwo [phil + KaeSz]. Po przejściu pociągu z 4 razy znaleźli ich w środku. Po przywitaniu słynnej pary Kyle & JORUUS stwierdzili ze „moc” ich opuściła i postanowili po nią sięgnąć. Pod wpływem „mocy” JORUUS wyznał Kyle’owi że jechać >Światłowódem< a nie być w Warsie to jak być w Krakowie i nie być u Wierzynka.
W tym samym czasie na odległych rubieżach ceta przemieszczała się mozolnie ku Imperium, niestety bez „mocy”, więc szło jej to wolno.
Za miastem Opole nieśmiało Kyle wyznał swojemu mistrzowi, że chciałby „zwiedzić” Warsa. Korzystając z nieuwagi phila i KaeSz, którzy byli zajęci studiowaniem „żywej” mocy na sobie, JORUUS wraz z Kylem wymknęli się do wagonu barowego. Tutaj Moc ich bardzo dobrze prowadziła, więc trafili od razu. Tam skorzystali z uroków wszechMocy [kilkakrotnie].
W stanie nadużycia FORCE trafili do Wrocławia –rodzimego miasta nieazylowego towarzysza twardego. Tam okazało się ze twardy jest jeszcze głuchy na Moc-„moc” więc JORUUS nakazał Kyleowi aby korzystając z Holonetu połączył się z cetą, która miała pomóc im zlokalizować towarzysza twardego.
Okazało się ze ceta ma jeszcze większe problemy gdyż jej frachtowiec został wyrwany z nadprzestrzeni przez szwabski statek klasy interdyktor [czyt. był wielki korek].
Ponieważ Kyle wchodził na ciemną ścieżkę „mocy” JORUUS udał się na poszukiwania towarzysza twardego. Nie mógł go zlokalizować, natomiast natknął się na szczęśliwą parę gulaszową. Tam został uświadomiony przez azylowicza phila, że jest „oszołomiony” i robi im wstyd. Ów azylowicz nakazał JORUUSowi udać się tam skąd przybył i skończył pić w koscianach. JORUUS o dziwo usłuchał i wrócił do „warsowego” wagonu gdzie spotkał już towarzysza twardego który korzystał już razem z Kylem z „mocy”.
Równocześnie ceta wskoczyła z powrotem w nadprzestrzeń informując iż przybyła na granice Imperium.
Anor używając holonetu powiadomił cetę aby przybyła na stację piwową ...tfuu... paliwową, gdzie miał swym światostatkiem ją odebrać.
Niektórzy Ślązacy dojechali w błogim stanie do Poznania, gdzie czekał już Banita .Po chwili zjawił się Anor z panią Anorową by załadować wszystkich do światostatków. Część bractwa udała się odebrać cetę, która udało się przylecieć na wyznaczoną stacje poniżej 12 parseków.
Następnie wszyscy zgromadzili się pod hiper-super-galaktycznym marketem o nazwie „oszołom” [czyt. Auchan]. Jako istoty obeznane w „mocy” stanęli od razu przed ścianą browarowej FORCE –yeah...
Nastąpiły mroczne czasy ...czasy zakupów i wydatków
Dalej, nie wchodźmy w szczegóły . . .
[zmiana narracji]
Pędząc swiatostatkami dotarliśmy wreszcie na nasze miejsce przeznaczenia. Tam zapoznaliśmy się z dwoma azylowiczami: Neimo & CauntDooku. Postanowiliśmy wstrzymać się ze spożyciem „mocy” zaraz na początku spotkania. Nastąpiły wzajemne poznawania się i .rozmowy
.rozmowy
.rozmowy
i wielkie imperialne żarcie późnym wieczorkiem.
Towarzystwo bawiło się, korzystało z „mocy”, prowadziło debaty, dysputy nie tylko „warsowe” ..tfuu...star-warsowe.
Gospodarz Anor dbał cały czas o to by nikomu nie zabrakło „mocy” i uzupełniał systematycznie nasze zapasy.
Jako szlachta ceta, Hrabia i JORUUS pili tylko „wykwintne” wina prosto z „oszołoma”. Po obfitej tarasowej kolacji i rozmowie przenieśliśmy się do środka anorowej chatki w celach filmowych. JORUUS krzyczał deathowym głosem, że chce oglądać „Mroczne Widmo”. Nie mając wyjścia gospodarz musiał usłuchać króla LE. Po rozpoczęciu filmu JORUUS zaczął swoja drzemkę! Aby nie pousypiać zrobiliśmy fale na kanapach. ceta oglądała film z przerwami, bo musiała wychodzić się „dotleniać” na balkon . Po TPM dwóch Mrocznych Jedi –Kyle i JORUUS uznali że należy dopić winko, więc udali się do altanki ogrodowej. Próbowano przechytrzyć cete, która jednak zauważyła zakłócenie „mocy” i udała się za (za)Mrocz(o)nymi Pijakami do altanki. Przy rozmowach butelka została szybko opróżniona. Dotleniając się wypaliliśmy z 2 paczki. ceta usilnie próbowała trafić za ogrodzenie petami jednak na przeszkodzie były drzewka Anora. Usłyszeliśmy odgłosy kolejnego epizodu i ceta dla dobra ogólnego poszła po fresco.
[upadek narracji i nie tylko]
Anor, Banita dołączyli do nas w altance i tak nastał poranek. Około godziny 5.00 JORUUS postanowił naśmiecić w ogrodzie Anora, butelkami. Potem nastąpił długi powrót Jedi do chatki gdzie właśnie kończyło się AOTC. Towarzysz twardy usytuował się na największej kanapie, JORUUS zwalił się na mniejszą i nogi mu wystawały, a ceta zajęła miejsce na karimacie pod stolikiem bo z niego ściekały resztki alkoholu. Tak się złożyło (nie wiedząc czemu) ze zostaliśmy odazylowani od azylowiczow, którzy spali w jednym pokoju.
Dzień II –decydujące starcia.
Był piękny [vulg.] sierpniowy poranek kiedy towarzysz twardy otworzył oczy i przemówił „[vulg.] ale jestem [vulg.]” .
Tymi pięknymi słowami obudził wszystkich.
Dzień dla anorowców rozpoczął się śniadaniem przed 12.00. Towarzysz twardy przeobraził się w pomoc kuchenną i rozbijał karkówkę. Potem był etap dogorywania na kanapach, rozmów tarasowych oraz sporów muzycznych. Anor gonił JORUUSa po ogrodzie z bodomową kosą za puszczenie VADER. Okazało się że kobiety puszczają najlepszą muzykę –dj.KaeSz , dj.ceta & dj.Gabi.
W końcu po wspólnych ustaleniach oraz niemałych problemach technicznych puszczono ANH –the movie . Mieliśmy dodatkowe efekty dźwiękowe bo philowi tak w żołądku burczało. W trakcie oglądania skontaktował się z nami przez holonet pierwszy Jedi RP Dan Falcon. Na obiad był korzeniuszek autorstwa Gabi (anor stwierdził ze było to lecho!). Oczywiście towarzyszyła nam „moc” non stop.
W porach popołudniowych dokonaliśmy historycznego wpisu na Azyl. Przy okazji podyskutowaliśmy z Lordem na gg, gdzie poinformowaliśmy go, że zniszczenia w anor-chatce sięgają już 10.000PLN (za sam telewizor 36’’ który rzekomo JORUUS [vulg.] przez okno balkonowe bo było mu duszno] .
Około godzinki 18.00 gospodarz wraz z banitą ruszyli do poznań-city w celu odebrania TDC. ceta otrzymała telefon, że ma się zająć reszta towarzystwa bądź zabrać rower z szopy i popędzić do nich na imprezę do centrum –jednak „plan” legł w gruzach.
Po przywitaniu TDC znów jedliśmy i piliśmy i paliliśmy i [vulg.] głupoty!! Opadły nam szczęki, gdy słyszeliśmy przesympatyczną mowę TDC. JORUUS musiał się napić po parogodzinnej przerwie. Pożarliśmy tony mięsa i wróciliśmy do rozmów. Około 23.00 większość ludków wycofała się do środka na TV (kabarety + relacje z Wód & stock). Szlachta w osobistościach ceta, hrabia, JORUUS została i prowadziła pogawędki przy koreliańskim. Po 24.00 JORUUS wycofał się do anora by zebrać ekipę na taras w celach świętowania urodzin cety .
[zmienna narracja]
Pozytywnie zaskoczona omal ze stołka nie spadłam. Później nastąpiły śpiewy, prezent, moje wylewne podziękowania i uroczyste odczytanie wiersza .Całe szczęście miałam w zanadrzu szampana (niestety jednego i szwabskiego). Następnie wszyscy udali się na seans TESB, na którym JORUUS oczywiście spał –ale nie był sam bo dołączyła do niego wielka trójka kanapowa: Anor, KaeSz & Kyle.
Potem JORUUS stwierdził ze czas na winko „Jacksonowe” więc razem z ceta udali się do altanki. Nastał poczęstunek „mocy” marki „moc” po 3,70 łupi-łupi. W międzyczasie leciało ROTJ. Niebawem dopłynął do nas Kyle, Anor z kamerą i Banita pod pachą. Były różne plany na dalsze użycie „mocy”. ceta próbowała nawet wejść na altankę. Po odtransportowaniu gospodarza przez Gabi do łóżeczka zapaliliśmy pochodnie w ogrodzie Anora na cześć azylowiczów. Zdążyliśmy na końcówkę ROTJ i potem wyrzuciliśmy towarzystwo z naszej noclegowni. Azyl się odazylował w innym pokoju i balował do rana, które było blisko. Towarzysz twardy i JORUUS mieli dość gdakania cety –całe szczęście szybko zasnęła.
Dzień III –sąd ostateczny.
Wstawał kolejny upalny sierpniowy poranek. Radio Maryja zapowiadało tydzień upalnej, słonecznej pogody.
Wszyscy ruszyli swoje gnaty na taras by zmłócić śniadanie. Anor dołączył do nas ostatni w słonecznych okularach (ciekawe czemu?!). Po posiłku były zajęcia w podgrupach. Grupa JORUUS robiła się na bóstwo przed wyjazdem –malowanie paznokci –Gabi stwierdziła że zazdrości mi paznokci. Grupa ceta paliła pewnie znów na balkonie. Grupa twardego i hrabiego rozmawiała tak o SW, że Kyle stwierdził, iż ci panowie nie lubią SW. Grupa Neimo udawała Beduina i chodziła w ręczniku na głowie. Reszta grupy znów dogorywała. Nastał czas rozłąki. Światostatkami opuściliśmy chatkę Anora uprzednio żegnając się z naszym szlachetnym Hrabią.
Dworzec ...
Na dworcu rozstaliśmy się z anorostwem. Przerażeni ilością ludzi z Wód&stocka wiedzieliśmy że został nam tylko „wars”. Niestety przez przypadek ceta i JORUUS nie pożegnali się z Neimo i TDC bo stali w sekcji palącej –będzie okazja za rok. Twarz Kyle’a rozpromieniała gdy zobaczył wreszcie „warsa”; JORUUS od razu dodał że jechać >Krakowianką< a nie być w Warsie to jak być w Wavie a nie być u Fukera. Rozbiliśmy obóz w barowym.
Kyle i ceta udali się po „moc”. Okazało się że przebijając się przez pociąg „zgubiliśmy” po drodze banitę wraz z philem.
JORUUS i twardy coś mówili bądź przysypiali. KaeSz zasnęła na ladzie barowej. ceta udała się zaś dotlenić i ściągnęła Mocą banitę oraz phila.
.jedziemy
.jedziemy
.jedziemy
Wrocław ...
Towarzysz twardy opuszcza nas, jednak zostaje wcześniej wykorzystany brutalnie przez cetę żeby kupić nikotynę, z której potem korzystamy na peronie.
KaeSz i phil postanawiają nas zostawić (?) i idą do niewarsowego wagonu.
Ruszamy dalej ...
Zostało nas czterech szulerów, więc rozpoczynamy turniej Sabacca. Gramy na miedziaki. Na początku ceta wygrywa wielokrotnie, potem jednak panowie biorą odwet.
.i tak se gramy
.i tak se gramy
.i tak se gramy
Za Opolem ...
JORUUS stwierdza, że nie jest w stanie już dodawać liczb w pamięci, mimo iż studiuje królowe wszystkich nauk.
Potem między innymi wisieliśmy w oknach ,wydawaliśmy kasę na batoniki czy inne „luksusy” warsa. Banita przy użyciu Mocy teleportował cety torbę do przedziału KaeSz i phila.
Gliwice ...
Jeden z naszej wielkiej trójki nieazylowców – JORUUS musiał nas opuścić. Również Mistrz/Uczeń Kyle i Uczeń/Mistrz banita wyszli. ceta przemieściła się do dwójki słynnych azylowców.
Podróż do Kotulina ...
Ja szczęśliwie zdążyłem na pociąg osobowy do Kotulina – ostatniej miejscowości na Odległych Rubieżach woj. śląskiego. Całą drogę aby nie zasnąć przejechałem na stojąco, po 30 min dotarłem do celu ale musiałem pokonać pieszo jeszcze niecałe 3km. Po dotarciu do domku niezwłocznie udałem się na spoczynek!
Podróż do KATOwic ...
Przyjechaliśmy, wysiedliśmy, pożegnaliśmy się z KaeSz. I potem z azylowiczem philem udałam się przed dworzec .Stamtąd dojechałam taxą za 2zł do domu gdzie musiałam zjeść tort!
CDN za rok ./hope so/
Niektóre wątki oraz osoby zostały może zmienione bądź pominięte z powodu zaniku pamięci autorów lub w trosce o dobro osób czytających!
Pisało to dwóch dysgrafów ,dyslektyków ,dysazylowiczów oraz dysortografików.
Wszystkie prawa zastrzeżone!
ceta
&
JORUUS
„Anorlandia 2OO3”
Dzień I –wejście smoków.
Nieazylowy JORUUS spotkał się z pierwszym pijakiem RP Kyle Katarnem o godzinie 13.3O w Gliwicach. Następnie stwierdzili brak „mocy” więc pobiegli do Plusa w celach oczywistych. Na peronie kusiło ich aby skorzystać z FORCE, ale wykazali się wstrzemięźliwością.
Równolegle, daleko, daleko w odległej szwabskiej krainie również nieazylowa - ceta wsiadała do frachtowca i szykowała się do skoku w nadprzestrzeń w kierunku Poznań.
W Gliwice-City JORUUS oraz jego uczeń piwny Kyle wsiadali już do opóźnionego pociągu. Następnie przypomnieli sobie ze musza odnaleźć gulaszowe małżeństwo [phil + KaeSz]. Po przejściu pociągu z 4 razy znaleźli ich w środku. Po przywitaniu słynnej pary Kyle & JORUUS stwierdzili ze „moc” ich opuściła i postanowili po nią sięgnąć. Pod wpływem „mocy” JORUUS wyznał Kyle’owi że jechać >Światłowódem< a nie być w Warsie to jak być w Krakowie i nie być u Wierzynka.
W tym samym czasie na odległych rubieżach ceta przemieszczała się mozolnie ku Imperium, niestety bez „mocy”, więc szło jej to wolno.
Za miastem Opole nieśmiało Kyle wyznał swojemu mistrzowi, że chciałby „zwiedzić” Warsa. Korzystając z nieuwagi phila i KaeSz, którzy byli zajęci studiowaniem „żywej” mocy na sobie, JORUUS wraz z Kylem wymknęli się do wagonu barowego. Tutaj Moc ich bardzo dobrze prowadziła, więc trafili od razu. Tam skorzystali z uroków wszechMocy [kilkakrotnie].
W stanie nadużycia FORCE trafili do Wrocławia –rodzimego miasta nieazylowego towarzysza twardego. Tam okazało się ze twardy jest jeszcze głuchy na Moc-„moc” więc JORUUS nakazał Kyleowi aby korzystając z Holonetu połączył się z cetą, która miała pomóc im zlokalizować towarzysza twardego.
Okazało się ze ceta ma jeszcze większe problemy gdyż jej frachtowiec został wyrwany z nadprzestrzeni przez szwabski statek klasy interdyktor [czyt. był wielki korek].
Ponieważ Kyle wchodził na ciemną ścieżkę „mocy” JORUUS udał się na poszukiwania towarzysza twardego. Nie mógł go zlokalizować, natomiast natknął się na szczęśliwą parę gulaszową. Tam został uświadomiony przez azylowicza phila, że jest „oszołomiony” i robi im wstyd. Ów azylowicz nakazał JORUUSowi udać się tam skąd przybył i skończył pić w koscianach. JORUUS o dziwo usłuchał i wrócił do „warsowego” wagonu gdzie spotkał już towarzysza twardego który korzystał już razem z Kylem z „mocy”.
Równocześnie ceta wskoczyła z powrotem w nadprzestrzeń informując iż przybyła na granice Imperium.
Anor używając holonetu powiadomił cetę aby przybyła na stację piwową ...tfuu... paliwową, gdzie miał swym światostatkiem ją odebrać.
Niektórzy Ślązacy dojechali w błogim stanie do Poznania, gdzie czekał już Banita .Po chwili zjawił się Anor z panią Anorową by załadować wszystkich do światostatków. Część bractwa udała się odebrać cetę, która udało się przylecieć na wyznaczoną stacje poniżej 12 parseków.
Następnie wszyscy zgromadzili się pod hiper-super-galaktycznym marketem o nazwie „oszołom” [czyt. Auchan]. Jako istoty obeznane w „mocy” stanęli od razu przed ścianą browarowej FORCE –yeah...
Nastąpiły mroczne czasy ...czasy zakupów i wydatków
Dalej, nie wchodźmy w szczegóły . . .
[zmiana narracji]
Pędząc swiatostatkami dotarliśmy wreszcie na nasze miejsce przeznaczenia. Tam zapoznaliśmy się z dwoma azylowiczami: Neimo & CauntDooku. Postanowiliśmy wstrzymać się ze spożyciem „mocy” zaraz na początku spotkania. Nastąpiły wzajemne poznawania się i .rozmowy
.rozmowy
.rozmowy
i wielkie imperialne żarcie późnym wieczorkiem.
Towarzystwo bawiło się, korzystało z „mocy”, prowadziło debaty, dysputy nie tylko „warsowe” ..tfuu...star-warsowe.
Gospodarz Anor dbał cały czas o to by nikomu nie zabrakło „mocy” i uzupełniał systematycznie nasze zapasy.
Jako szlachta ceta, Hrabia i JORUUS pili tylko „wykwintne” wina prosto z „oszołoma”. Po obfitej tarasowej kolacji i rozmowie przenieśliśmy się do środka anorowej chatki w celach filmowych. JORUUS krzyczał deathowym głosem, że chce oglądać „Mroczne Widmo”. Nie mając wyjścia gospodarz musiał usłuchać króla LE. Po rozpoczęciu filmu JORUUS zaczął swoja drzemkę! Aby nie pousypiać zrobiliśmy fale na kanapach. ceta oglądała film z przerwami, bo musiała wychodzić się „dotleniać” na balkon . Po TPM dwóch Mrocznych Jedi –Kyle i JORUUS uznali że należy dopić winko, więc udali się do altanki ogrodowej. Próbowano przechytrzyć cete, która jednak zauważyła zakłócenie „mocy” i udała się za (za)Mrocz(o)nymi Pijakami do altanki. Przy rozmowach butelka została szybko opróżniona. Dotleniając się wypaliliśmy z 2 paczki. ceta usilnie próbowała trafić za ogrodzenie petami jednak na przeszkodzie były drzewka Anora. Usłyszeliśmy odgłosy kolejnego epizodu i ceta dla dobra ogólnego poszła po fresco.
[upadek narracji i nie tylko]
Anor, Banita dołączyli do nas w altance i tak nastał poranek. Około godziny 5.00 JORUUS postanowił naśmiecić w ogrodzie Anora, butelkami. Potem nastąpił długi powrót Jedi do chatki gdzie właśnie kończyło się AOTC. Towarzysz twardy usytuował się na największej kanapie, JORUUS zwalił się na mniejszą i nogi mu wystawały, a ceta zajęła miejsce na karimacie pod stolikiem bo z niego ściekały resztki alkoholu. Tak się złożyło (nie wiedząc czemu) ze zostaliśmy odazylowani od azylowiczow, którzy spali w jednym pokoju.
Dzień II –decydujące starcia.
Był piękny [vulg.] sierpniowy poranek kiedy towarzysz twardy otworzył oczy i przemówił „[vulg.] ale jestem [vulg.]” .
Tymi pięknymi słowami obudził wszystkich.
Dzień dla anorowców rozpoczął się śniadaniem przed 12.00. Towarzysz twardy przeobraził się w pomoc kuchenną i rozbijał karkówkę. Potem był etap dogorywania na kanapach, rozmów tarasowych oraz sporów muzycznych. Anor gonił JORUUSa po ogrodzie z bodomową kosą za puszczenie VADER. Okazało się że kobiety puszczają najlepszą muzykę –dj.KaeSz , dj.ceta & dj.Gabi.
W końcu po wspólnych ustaleniach oraz niemałych problemach technicznych puszczono ANH –the movie . Mieliśmy dodatkowe efekty dźwiękowe bo philowi tak w żołądku burczało. W trakcie oglądania skontaktował się z nami przez holonet pierwszy Jedi RP Dan Falcon. Na obiad był korzeniuszek autorstwa Gabi (anor stwierdził ze było to lecho!). Oczywiście towarzyszyła nam „moc” non stop.
W porach popołudniowych dokonaliśmy historycznego wpisu na Azyl. Przy okazji podyskutowaliśmy z Lordem na gg, gdzie poinformowaliśmy go, że zniszczenia w anor-chatce sięgają już 10.000PLN (za sam telewizor 36’’ który rzekomo JORUUS [vulg.] przez okno balkonowe bo było mu duszno] .
Około godzinki 18.00 gospodarz wraz z banitą ruszyli do poznań-city w celu odebrania TDC. ceta otrzymała telefon, że ma się zająć reszta towarzystwa bądź zabrać rower z szopy i popędzić do nich na imprezę do centrum –jednak „plan” legł w gruzach.
Po przywitaniu TDC znów jedliśmy i piliśmy i paliliśmy i [vulg.] głupoty!! Opadły nam szczęki, gdy słyszeliśmy przesympatyczną mowę TDC. JORUUS musiał się napić po parogodzinnej przerwie. Pożarliśmy tony mięsa i wróciliśmy do rozmów. Około 23.00 większość ludków wycofała się do środka na TV (kabarety + relacje z Wód & stock). Szlachta w osobistościach ceta, hrabia, JORUUS została i prowadziła pogawędki przy koreliańskim. Po 24.00 JORUUS wycofał się do anora by zebrać ekipę na taras w celach świętowania urodzin cety .
[zmienna narracja]
Pozytywnie zaskoczona omal ze stołka nie spadłam. Później nastąpiły śpiewy, prezent, moje wylewne podziękowania i uroczyste odczytanie wiersza .Całe szczęście miałam w zanadrzu szampana (niestety jednego i szwabskiego). Następnie wszyscy udali się na seans TESB, na którym JORUUS oczywiście spał –ale nie był sam bo dołączyła do niego wielka trójka kanapowa: Anor, KaeSz & Kyle.
Potem JORUUS stwierdził ze czas na winko „Jacksonowe” więc razem z ceta udali się do altanki. Nastał poczęstunek „mocy” marki „moc” po 3,70 łupi-łupi. W międzyczasie leciało ROTJ. Niebawem dopłynął do nas Kyle, Anor z kamerą i Banita pod pachą. Były różne plany na dalsze użycie „mocy”. ceta próbowała nawet wejść na altankę. Po odtransportowaniu gospodarza przez Gabi do łóżeczka zapaliliśmy pochodnie w ogrodzie Anora na cześć azylowiczów. Zdążyliśmy na końcówkę ROTJ i potem wyrzuciliśmy towarzystwo z naszej noclegowni. Azyl się odazylował w innym pokoju i balował do rana, które było blisko. Towarzysz twardy i JORUUS mieli dość gdakania cety –całe szczęście szybko zasnęła.
Dzień III –sąd ostateczny.
Wstawał kolejny upalny sierpniowy poranek. Radio Maryja zapowiadało tydzień upalnej, słonecznej pogody.
Wszyscy ruszyli swoje gnaty na taras by zmłócić śniadanie. Anor dołączył do nas ostatni w słonecznych okularach (ciekawe czemu?!). Po posiłku były zajęcia w podgrupach. Grupa JORUUS robiła się na bóstwo przed wyjazdem –malowanie paznokci –Gabi stwierdziła że zazdrości mi paznokci. Grupa ceta paliła pewnie znów na balkonie. Grupa twardego i hrabiego rozmawiała tak o SW, że Kyle stwierdził, iż ci panowie nie lubią SW. Grupa Neimo udawała Beduina i chodziła w ręczniku na głowie. Reszta grupy znów dogorywała. Nastał czas rozłąki. Światostatkami opuściliśmy chatkę Anora uprzednio żegnając się z naszym szlachetnym Hrabią.
Dworzec ...
Na dworcu rozstaliśmy się z anorostwem. Przerażeni ilością ludzi z Wód&stocka wiedzieliśmy że został nam tylko „wars”. Niestety przez przypadek ceta i JORUUS nie pożegnali się z Neimo i TDC bo stali w sekcji palącej –będzie okazja za rok. Twarz Kyle’a rozpromieniała gdy zobaczył wreszcie „warsa”; JORUUS od razu dodał że jechać >Krakowianką< a nie być w Warsie to jak być w Wavie a nie być u Fukera. Rozbiliśmy obóz w barowym.
Kyle i ceta udali się po „moc”. Okazało się że przebijając się przez pociąg „zgubiliśmy” po drodze banitę wraz z philem.
JORUUS i twardy coś mówili bądź przysypiali. KaeSz zasnęła na ladzie barowej. ceta udała się zaś dotlenić i ściągnęła Mocą banitę oraz phila.
.jedziemy
.jedziemy
.jedziemy
Wrocław ...
Towarzysz twardy opuszcza nas, jednak zostaje wcześniej wykorzystany brutalnie przez cetę żeby kupić nikotynę, z której potem korzystamy na peronie.
KaeSz i phil postanawiają nas zostawić (?) i idą do niewarsowego wagonu.
Ruszamy dalej ...
Zostało nas czterech szulerów, więc rozpoczynamy turniej Sabacca. Gramy na miedziaki. Na początku ceta wygrywa wielokrotnie, potem jednak panowie biorą odwet.
.i tak se gramy
.i tak se gramy
.i tak se gramy
Za Opolem ...
JORUUS stwierdza, że nie jest w stanie już dodawać liczb w pamięci, mimo iż studiuje królowe wszystkich nauk.
Potem między innymi wisieliśmy w oknach ,wydawaliśmy kasę na batoniki czy inne „luksusy” warsa. Banita przy użyciu Mocy teleportował cety torbę do przedziału KaeSz i phila.
Gliwice ...
Jeden z naszej wielkiej trójki nieazylowców – JORUUS musiał nas opuścić. Również Mistrz/Uczeń Kyle i Uczeń/Mistrz banita wyszli. ceta przemieściła się do dwójki słynnych azylowców.
Podróż do Kotulina ...
Ja szczęśliwie zdążyłem na pociąg osobowy do Kotulina – ostatniej miejscowości na Odległych Rubieżach woj. śląskiego. Całą drogę aby nie zasnąć przejechałem na stojąco, po 30 min dotarłem do celu ale musiałem pokonać pieszo jeszcze niecałe 3km. Po dotarciu do domku niezwłocznie udałem się na spoczynek!
Podróż do KATOwic ...
Przyjechaliśmy, wysiedliśmy, pożegnaliśmy się z KaeSz. I potem z azylowiczem philem udałam się przed dworzec .Stamtąd dojechałam taxą za 2zł do domu gdzie musiałam zjeść tort!
CDN za rok ./hope so/
Niektóre wątki oraz osoby zostały może zmienione bądź pominięte z powodu zaniku pamięci autorów lub w trosce o dobro osób czytających!
Pisało to dwóch dysgrafów ,dyslektyków ,dysazylowiczów oraz dysortografików.
Wszystkie prawa zastrzeżone!
ceta
&
JORUUS