Okiem Dooku
czyli
Mroczny Raport - ANoRiADA’03
Dla mnie Anoriada rozpoczęła się w Nakle, od załadunku na samochód, którym w towarzystwie kilkunastu, mniej lub bardziej znanych sobie gości miałem dotrzeć do Pyrlandii. Sama podróż przebiegła rewelacyjnie – większość ludzi wąchała trawkę, paliła kokainę i wstrzykiwała sobie w żyły klej – Ciemna Strona unosiła się w powietrzu na równi z zapachem nie mytych nóg i przepoconych T-shirtów a atmosferę rozmów można by przenieść żywcem do pogranicznych garnizonów Szturmowców w okresie największego rozkwitu Imperium… A, że któryś z dzielnych rockmenów pomylił żyłę i walnął działkę w ramię Dooku zamiast swoje, większej części podróży zanadto nie pamiętam. Ocknąłem się dopiero na rogatkach Coruscant – stolicy Bambrów, gdy do mego flagowego krążownika podeszło kilku gości o wyglądzie szturmowców szturmowców cywilu, pytających o jakieś roboty… Wszyscy zostali zastrzeleni przez Wanię z waterguna, a krążownik dostojnie zbliżył się do kosmoportu gdzie miał mnie oczekiwać gospodarz spotkania, niejaki Anor.
Wbrew obawom części osób, podejrzewających, iż ten znany yuuzhański prowokator pojawi się w masce Britney Spears, albo Mr.Spocka i pozostanie nierozpoznawalny, wywiad Imperium sprawił się znakomicie i już po kilku godzinach daremnych poszukiwań, dzięki użyciu Mocy, elektrolornetek oraz holotransmiterów komórkowych dzielna załoga flagowego solarcruisera Dooku wypatrzyła zamaskowany światostatek Anora. W ostatniej chwili powstrzymano Ogniomistrza Wanię od oddania honorowej salwy prosto w światostatek, a pokładowe komputery rozpoczęły proces sprzęgania, tak by oba pojazdy mogły wspólnie wykonać skok na rozgrzaną słońcem Tatooine. Tę chwilę wykorzystał obecny na pokładzie światostatku Banita i widząc otaczającą Dooku bandę Najgorszych Szumowin w TEJ Galaktyce, czym prędzej oddalił się w bliżej nieokreślonym kierunku. Drugi z gości Anora – znany handlarz Neimo nie wykazał się tak znakomitym refleksem i w jednej chwili znalazł się u stóp Pałacu Jabby gdzie miało się odbyć spotkanie zwane ANORIADĄ.
Sam Pałac, pilnowany przez zastępy Gamorrean przeszedł najśmielsze oczekiwania nowoprzybyłych, nawet Szumowiny Dooku zaczęły przebąkiwać, iż Żary są daleko, na Woodstocku już byli, a w ogóle to są zmęczeni i też wiedzą czyją córką była Han-ka Skywalker i może mogliby zostać na spotkaniu… Wystarczyło jednak jedno spojrzenie Dooku, aby rozwiali się jak dym odchodząc w dal zgodnie ze swoim własnym przeznaczeniem…
A my rozpoczęliśmy spotkanie.
W tym momencie pojawiła się Gabi, czyli dziewczyna Anora – niewątpliwie kolejna zamaskowana ooglithem Yuuzhanka, ponieważ tak piękne kobiety po prosty nie istnieją! Nastąpiło ogólne witanie, wymiana ksywek i imion oraz lustracja sprzętu, na którym miały być oglądane Gwiezdne Wojny!
W tym elitarnym gronie rozpoczęliśmy przygotowania, lecz Ciemna Strona reprezentowana przez Dooku od początku nadała im ton – już pierwsze próby z oryginalną Trylogią zakończyły się niepowodzeniem, zaś Neimo został skazany na pompowanie materaca, na którym miał spędzić noc. Początkowy entuzjazm wyparował z niego już po ok. 2 godzinach pompowania, gdy okazało się, że materac nie dysponuje zatyczkami i wypompowywane powietrze bez przeszkód wydostaje się na zewnątrz. W tym samym mniej więcej czasie – ku skrytej radości Dooku głośno udającego współczucie, Anor zrezygnował z prób odtworzenie Trylogii na VHS przerzucając się (z podobnym skutkiem) na Divx-a. Gniew, Strach i Złość zdominowały atmosferę i nie pomogły nawet prowizoryczne zatyczki do materaca wykonane z ołówka, ani połowiczny sukces Anora, któremu udało się odtworzyć na ekranie napisy do ANH! Przejście obu na CSM wydawało się kwestią chwili, lecz niestety nadszedł czas, aby światostatek wyruszył po resztę ekipy i okazja minęła bezpowrotnie niczym deszcz nad Mos Eisley…
Pozostawieni nieopatrzenie przez Gospodarza Neimo i Dooku, czym prędzej splądrowali całą chatę szukając czegoś co można by łatwo wynieść i sprzedać, po czym zadowoleni z łupów udali się na taras by oddać się rozkoszy intelektualnych gierek w postaci dyskusji o SW!
Neimo – którego Dooku początkowo wziął za zawsze krążącego w pobliżu Banity Kyle’a Katarna pochwalił się swą dedykacją Johna Williamsa na okładce płyty, po czym dyskusja poszła w kierunku powtórek muzycznych tematów z TPM w AOTC. Dyskusję przerwały dwa niezwykle dramatyczne wydarzenia – pierwszym było pojawienie się przed Pałacem Jabby dwóch dzikich banth. Dooku myśląc o wieczerzy już wyciągał swą laserową dubeltówkę, niestety Neimo był szybszy – wydobył swego fotoguna i z krzykiem radości ruszył ku banthom, płosząc je kompletnie, pozbawiając Dooku posiłku. Kara spotkała go już po kilku minutach, kiedy to zaatakował go potężny pajęczarz Kud’ar Mub’at – zagrały miecze świetlne i pajęczarz wycofał się obmyślając nową strategię ataku, kiedy pojawiły się posiłki w postaci plutonu Azylowiczów wspomaganych Bastionowym zaciągiem. Dzielni wojacy pojawili się w doskonałych humorach, ponieważ w drodze udało im się ograbić Rebeliancki Konwój z zaopatrzeniem i przybyli uginając się pod ciężarem steków z nerfa, corelliańskiej, ale i innych dóbr bez których nie można wyobrazić sobie udanego zjazdu!
Przy lommińskim piwku nastąpiło ogólne powitanie, a Dooku został oczarowany uroda Jedajek przybyłych na spotkanie, z miejsca deklarując powrót na Jasną Stronę…
W czasie, kiedy Twardy zajął się zarzynaniem nerfów na kolację reszta przybyłych wdała się w dyskusję na tematy SW, w czym przodował zwłaszcza Kyle, który wypowiedział wówczas cztery zdania, czyli połowę wszystkich słów, jakie wypowiedział na zlocie. W dyskusji nie uczestniczył jedynie Joruus któremu w czasie podróży na Anoriadę udało się (wraz z Kyle’em) opanować najbardziej gwiezdnowojenny wagon hiperpociągu czyli WARS i teraz odczuwał skutki wielogodzinnej akcji okupacyjnej. Udało mu się jednak załączyć przywiezioną muzykę w postaci VADERA co reszta towarzystwa (z wyjątkiem Cety i Dooku) przyjęła ze zgrozą. Dooku – po mistrzowsku knujący kolejną intrygę – zaczął kiwać do rytmu lewą nogą, postulując zwiększenie głośności, co też Joruus natychmiast uczynił. Nie spodobało się to naszemu przemiłemu gospodarzowi – jego akcja była błyskawiczna i skuteczna, a dźwięki towarzyszące budowie II Death Star przestały płynąć z głosników. Na nieśmiałe protesty Joruusa, iż muzyka podoba się też Dooku, ten oświadczył bezczelnie, że o niczym nie wie, a nogą kiwa, bo mu ścierpła. W tym momencie Joruus zapadł się w fotel, co wyglądało tak żałośnie, że w końcu pozwolono mu odsłuchiwać dźwięki VADERA. Do północy zaś całe towarzystwo czmychnęła na taras Pałacu Jabby na wieczerzę (gdzie już nie docierały te dźwięki). Raczono się długo i obficie, nerf okazał się wyśmienity i tylko dwie osoby nie wyglądały na zadowolone – Phil, ponieważ dostał najmniejszą porcję oraz Dooku, który jada jedynie własnoręcznie upolowane banthy, które tym razem spłoszył mu Neimo i musiał zadowolić się sałatą.
W czasie posiłku i później tematy stały się mniej ortodoksyjne, niektórzy (Dooku;-)) zaczęli nawet nieśmiało flirtować z KaeSz i Cetą, realizując swój plan zaciągnięcia do łóżka którejś z Jedajek. Sukces przyszedł nagle i niespodziewanie – jedyna palaczka w gronie, Ceta ulegając nałogowi zgodziła się odwiedzić Hrabiego w jego łożu o 4 nad ranem w zamian za wypożyczenie zapalniczki!
Inni – również realizując wcześniej obmyślone plany – rozpoczęli akcję obśmiewania Joruusa. Ten jednak bronił się dzielnie i oryginalnie, powtarzając raz po raz „Goń się!” Na zmianę z „Jechać Światowidem i nie odwiedzić WARS-u to jak być w Krakowie i nie odwiedzić Wierzynka!”
Wreszcie rzesza niecierpliwych fanów przeniosła się do salonu, gdzie miała się rozpocząć projekcja Epizodu I.
Niestety, okazało się, że Anor dysponuje jedynie wersją z napisami i nie dane nam będzie poznać uroków dubbingowanej wersji! Na szczęście Joruus wraz z Neimo zaoferowali nam podłożenie głosu Jar Jara, co też uczynili!
Niestety, już po 40 minutach głos Joruusa umilkł nagle – przyczynę szybko udało się znaleźć – Największy Fan TPM USNĄŁ niczym niemowlę! Wyglądało na to, że Joruusa czeka nazajutrz kolejny ciężki dzień…
Tymczasem większość Fanów wróciła do TPM-a nie szczędząc mu solidnej porcji komentarzy i krytycznych uwag. Wyglądało na to, że większość z nas nie lubi tego filmu…
W akcji krytykowania nie brał udziału tylko Dooku – zachłanny Sith niemal od początku projekcji stracił zainteresowanie przygodami Jar Jara, skupiając się na niezwykle pociągających stopach KaeSz, które pojawiły się kilka centymetrów od jego oczu.
Powoli zainteresowanie tracili też inni – Twardy zaczął wymiękać jako pierwszy, ale zastosował taktykę oglądania jednym okiem i przysypiania na drugie, więc wytrwał – wykruszać zaczął się też Phil, zaś Ceta i Banita od początku woleli pozostać na tarasie. Dlatego propozycja obejrzenia i II Epizodu została przyjęta z umiarkowanym entuzjazmem. Joruus spał więc jego głos się nie liczył (zresztą gdyby nie spał też zostałby zignorowany) Kyle, który nagadał się na trzy dni nie zdobył się na powiedzenie NIE, a milczenie zostało wzięte za zgodę. Twardy zmieniał właśnie oko i jego mrugnięcie zostało przyjęta za Tak, zaś Dooku niepotrafiący oderwać spojrzenia od KaeSz zgodziłby się na wszystko byle ta chwila trwała jak najdłużej.
Tak przeszliśmy do AOTC (choć nie wszyscy – Ceta, obudzony Joruus, Kyle oraz butelka taniego wina zamknęli się w jednej z altanek aby w spokoju przedyskutować problem koloru mieczy świetlnych i różnic w uzbrojeniu niszczycieli Klasy Imperial I i Imperial II ), na stole pojawiła się również „Rezerwa Anora” i już nikt nie był zainteresowany filmem. Wyglądało na to, że Fanom SW Atak Klonów również się nie podobał.
Jako że była już 6 rano wszyscy ruszyli do łóżek. Niestety, Dooku otumaniony stopami KaeSz dopiero wówczas przypomniał sobie o umówionym spotkaniu – niestety, po Cecie pozostało jedynie wgłębienie na łóżku i słaby ślad Mocy, zwiastujący hrabiemu, że nazajutrz czekają go kłopoty…
W połączeniu z łapiącą grypą i knuciem planów na następny dzień, wszystko to sprawiło, że Dooku nie zmrużył tej nocy oka…
Kolejny dzień okazał się jeszcze cieplejszy niż poprzedni. Na szczęście Moc była z Nami – hrabia już na dzień dobry przywołał Mocą swój hrabiowski mechonofotel czym wprawił w zdumienie resztę Jedajów.
Drugi dzień zjazdu zaczęliśmy od poważnej dysputy na tematy celibatu, Kościoła oraz zasad gry w krykieta, a także podziwiania kart do sabacca, które wykonała oraz przywiozła Ceta – jeśli uda się usystematyzować zasady, pewnie na następnym zlocie stoczymy mały turniej!
Dyskusję przerwał niestety pokaz kolejnej części SW – ANH w wersji oryginalnej, bez napisów! Zabawa była niezła – niektórzy tłumaczyli, niektórzy powtarzali głośniej, co lepsze teksty, ale nie brakło głosów krytyki, zresztą znów nie wszyscy się bawili – Phil i Joruus spali, Ceta i Anor ustalali zasady gry w sabacca, zaś Banita wolał poczytać Shadow Huntera. Kolejna część SW najwyraźniej rozczarowała zagorzałych Fanów…
Kiedy projekcja się zakończyła, pojawiła się elektryzująca wieść – jedzie do nas TDC – Imperator i Ojciec Założyciel Sondy/Azylu! Żywa legenda i koszmar wielbicieli Nowej Sagi! Jedzie i wiezie kolejne „smaczki” – brrrr…
W tych okolicznościach przyrody projekcję kolejnych części Sagi przełożono na wieczór za to działalność rozpoczął Komitet Spiskowy mający przygotować obchody Urodzin Cety – wszyscy zaproszeni po kolei, z zachowaniem ostrożności wzywani byli do podziemnych kazamat Pałacu Jabby, gdzie w towarzystwie spiskowców należało złożyć swój podpis pod wierszem przygotowanym na tę okazję przez wschodzącą gwiazdę poezji bastionowej – Neimo. Jedynie hrabia odmówił podpisywania się pod tekstem, którego nie zna, dlatego urządzono specjalny wieczór poetycki, a hrabia wysłuchał, ocenił, zrobił pełne zadowolenia Hmmm i złożył podpis.
Potem zaczeły się dyskusje panelowe. Grupa z Dooku, KaeSz, Twardym, Banitą, Kyle’em i Cetą zajęła się gruntowną analizą wspaniałej taktyki Ewoków, która pozwoliła im pokonać elitarne Legiony Szturmowe Imperium, tudzież liczebność Floty Imperium w kontekście upadku Imperium (a wiecie co robi mój office xp, kiedy wpisuję EWOKÓW? O właśnie to – zamienia je na ĆWOKÓW !!! ). Jednocześnie trwała akcja pt. „Zabawa trwa…”, kiedy to wszyscy uczestnicy Anoriady wpisywali się na Azylu – niestety, komp Anora działa tak wolno, że akcja trwała niemal cały dzień, a przy okazji nieźle wkurzyła LDS-a, który niestety nie mógł być z nami!!!
Z nami była jednak Moc oraz Imperator TDC, który zjawił się w najbardziej odpowiedniej chwili ściągając zainteresowanie wszystkich. Dyskusja z miejsca nabrała tempa przenosząc się na kolejną – tym razem już ostatnią wieczerzę. Tę zdominowały dwa trzy wydarzenia – 15 minutowa mowa powitalna TDC, deklaracja Anora że przestaje się śmiać z Joruusa i przerzuca się na Neimo oraz solenie przez KaeSz frytek Hrabiego, co jak widać na zdjęciu robiła z pełnym oddaniem i zaangażowaniem! W nagrodę została zaproszona na ucztę… Zaś Ceta – nadal używająca zapalniczki Dooku – została zmuszona do złożenia kolejnej obietnicy odwiedzin o 4 rano. Tym razem jednak Hrabia zamierzał wyegzekwować swoje prawa, toteż po tym jak Anor ściągnął z nas haracz za pobyt w Pałacu i kiedy większość Fanów schowała się w salonie oglądając TV, trójka fanów dobrej metalowej muzyki ( Ceta, Joruus i Dooku ) pozostała na tarasie tocząc długą dyskusję o SW, muzyce, modzie, studiach, książkach i życiu. I nawet się nie spostrzegliśmy, kiedy nadeszła północ, a wraz z nią na tarasie pojawiły się zastępy przyjaciół Cety, aby złożyć jej urodzinowe życzenia! Najpierw chór przepitych i niezbyt czystych głosów huknął Sto Lat! Potem polał się szampan i łzy wzruszeni, a następnie solenizantka oglądała prezenty, a Anor odczytał wiersz Neimo. Ceta była zaskoczona i wzruszona, my zaś zadowoleni, że udało nam się sprawić jej taką niespodziankę.
Po tej miłej uroczystości zaproszono na oglądanie TESB. Początek był nawet obiecujący, lecz na tym się skończyło. Joruus znowu spał zaś TDC wyszukiwał kolejne smaczki obrzydzając życie prawdziwym fanom tego filmu. Dyskusja robiła się coraz bardziej gorąca, choć Philowi i KaeSz udało się zdrzemnąć i w zasadzie nikt nie zauważył, że jesteśmy już przy ROTJ – tę część oglądały już tylko dwie osoby – Neimo i Dooku. Ceta, Joruus Kyle i Anor tradycyjnie zamknęli się w altance, przy czym solenizantka przegapiła nie tylko ROTJ, ale i spotkanie z Hrabią. Phil spał już otwarcie, Tdc otwarcie bajerował KaeSz, Twardy rozmawiał sam ze sobą oraz z wszystkimi, którzy chcieli go słuchać, a Banita pojawiał się tu i tam. Tak zakończyła się projekcja kolejnych 2 części SW, które nie spełniły oczekiwań gorących Fanów SW!
Jako że była 5 w nocy niemal wszyscy ruszyli do łóżek. Tylko najsilniejsze umysły – KaeSz, która poczuła w sobie CSM, Imperator z racji rangi i późnego przybycia oraz Neimo, który jako handlarz musi wiedzieć wszystko została ściągnięta do pokoju Dooku na nocne rozmowy. Na miejscu pojawił się również Kyle współdzielący pokój z Dooku – początkowo chciał nawet spać, ale szybko go przekonaliśmy, że to nie jest dobry pomysł.
Atmosfera od początku była czadowa a Moc niemal można było kroić. Głównym tematem była oczywiście KaeSz – jej piękne oczy, wspaniały uśmiech oraz cudowne dołeczki, a także żaba z hipernapędem, teoria zbieżnej ewolucji, hipotezy dotyczące życia poza Ziemią, prawdopodobieństwo istnienia Boga, teoria Wielkiego Wybuchu, kręgi w zbożu, „ciche RNA”, Lady Narya, żona, kumple i nauczyciele TDC i wiele, wiele innych… Opowiadano nawet kawały i to w podziale na epizody! Cały czas trwała też walka ze snem i z komputerem Anora, ponieważ Imperator zamierzał zaprezentować nam kilka śmiesznych filmów z cyklu „wpadł gość pod pociąg”. Informatyczne talenty Imperatora okazały się całkowitą złudą, zresztą nie mogło być inaczej gdyż z każdą minutą zdradzał on coraz większe zainteresowanie prawieniem komplementów KaeSz, aniżeli klawiaturze…
Mimo kryzysów dotrwaliśmy tak do rana, kiedy to dołączył Banita. Za to usnął Kyle i dyskusja od razu siadła;-) Wówczas nadeszła chwila triumfu dla Hrabiego – wreszcie udało mu się dopiąć celu i KaeSz znalazła się w jego łóżku! Co prawda sama, ale…
Po chwili dopuściła się zdrady lądując w ramionach niejakiego Morfeusza, ale Dooku zamiast wykorzystać okazję, jedynie polecił przykryć ją kocem… Za to niecnie wykorzystał moment TDC publikując na Azylu informację o śnie „słabych umysłów”, co natychmiast rozbudziło KaeSz i już po chwili na Azylu pojawił się jej post z ciętą ripostą.
Tymczasem TDC postanowił zepsuć nam ranek i zmusił do obejrzenia swoich „smaczków”. Pora była coraz późniejsza i do dyskusji zaczęli włączać się kolejni goście – pojawił się Phil, Twardy, Joruus… Minął kryzys, a że brakło już epizodów SW do oglądania, powoli i niechętnie wszyscy udali się na ostatnie śniadanie. Atmosfera była pożegnalna, łzy kręciły się w oku, pakowano śpiwory i plecaki… W końcu nadeszła pora na ostatnie pożegnalne zdjęcie i niemal cała ekipa wyruszyła do kosmoportu.
Pozostał jedynie najtwardszy zawodnik spotkania, powoli tracący głos i świadomość z braku choćby minuty snu Hrabia. Wykorzystując nieobecność zainteresowanych, wraz z Anorem obejrzeliśmy zdjęcia z imprezy – nie szczędząc złośliwych komentarzy bohaterom widocznym na ekranie. Chwilę później rozmawialiśmy już o książkach SW, kiedy nagle rozległ się dźwięk The Imperial March oznaczający przybycie krążownika Dooku. Liczba szumowin wypełniających wrak nie zmieniła się, pogorszyła się jedynie ich kondycja – brak nadzoru Dooku widać było na każdym kroku…
Jeszcze ostatni uścisk dłoni, spojrzenie na Pałac Jabby, ukłon Gamorreańskiego strażnika i już „wstęgi szosy czarna nić”…
To było wspaniałe spotkanie…
Anor… Banita… Ceta… Gabi… Joruus… KaeSz… Kyle… Neimo… Phil… TDC… Twardy… już na zawsze pozostaną w mej pamięci. A Moc będzie z Nami.
Zawsze…
czyli
Mroczny Raport - ANoRiADA’03
Dla mnie Anoriada rozpoczęła się w Nakle, od załadunku na samochód, którym w towarzystwie kilkunastu, mniej lub bardziej znanych sobie gości miałem dotrzeć do Pyrlandii. Sama podróż przebiegła rewelacyjnie – większość ludzi wąchała trawkę, paliła kokainę i wstrzykiwała sobie w żyły klej – Ciemna Strona unosiła się w powietrzu na równi z zapachem nie mytych nóg i przepoconych T-shirtów a atmosferę rozmów można by przenieść żywcem do pogranicznych garnizonów Szturmowców w okresie największego rozkwitu Imperium… A, że któryś z dzielnych rockmenów pomylił żyłę i walnął działkę w ramię Dooku zamiast swoje, większej części podróży zanadto nie pamiętam. Ocknąłem się dopiero na rogatkach Coruscant – stolicy Bambrów, gdy do mego flagowego krążownika podeszło kilku gości o wyglądzie szturmowców szturmowców cywilu, pytających o jakieś roboty… Wszyscy zostali zastrzeleni przez Wanię z waterguna, a krążownik dostojnie zbliżył się do kosmoportu gdzie miał mnie oczekiwać gospodarz spotkania, niejaki Anor.
Wbrew obawom części osób, podejrzewających, iż ten znany yuuzhański prowokator pojawi się w masce Britney Spears, albo Mr.Spocka i pozostanie nierozpoznawalny, wywiad Imperium sprawił się znakomicie i już po kilku godzinach daremnych poszukiwań, dzięki użyciu Mocy, elektrolornetek oraz holotransmiterów komórkowych dzielna załoga flagowego solarcruisera Dooku wypatrzyła zamaskowany światostatek Anora. W ostatniej chwili powstrzymano Ogniomistrza Wanię od oddania honorowej salwy prosto w światostatek, a pokładowe komputery rozpoczęły proces sprzęgania, tak by oba pojazdy mogły wspólnie wykonać skok na rozgrzaną słońcem Tatooine. Tę chwilę wykorzystał obecny na pokładzie światostatku Banita i widząc otaczającą Dooku bandę Najgorszych Szumowin w TEJ Galaktyce, czym prędzej oddalił się w bliżej nieokreślonym kierunku. Drugi z gości Anora – znany handlarz Neimo nie wykazał się tak znakomitym refleksem i w jednej chwili znalazł się u stóp Pałacu Jabby gdzie miało się odbyć spotkanie zwane ANORIADĄ.
Sam Pałac, pilnowany przez zastępy Gamorrean przeszedł najśmielsze oczekiwania nowoprzybyłych, nawet Szumowiny Dooku zaczęły przebąkiwać, iż Żary są daleko, na Woodstocku już byli, a w ogóle to są zmęczeni i też wiedzą czyją córką była Han-ka Skywalker i może mogliby zostać na spotkaniu… Wystarczyło jednak jedno spojrzenie Dooku, aby rozwiali się jak dym odchodząc w dal zgodnie ze swoim własnym przeznaczeniem…
A my rozpoczęliśmy spotkanie.
W tym momencie pojawiła się Gabi, czyli dziewczyna Anora – niewątpliwie kolejna zamaskowana ooglithem Yuuzhanka, ponieważ tak piękne kobiety po prosty nie istnieją! Nastąpiło ogólne witanie, wymiana ksywek i imion oraz lustracja sprzętu, na którym miały być oglądane Gwiezdne Wojny!
W tym elitarnym gronie rozpoczęliśmy przygotowania, lecz Ciemna Strona reprezentowana przez Dooku od początku nadała im ton – już pierwsze próby z oryginalną Trylogią zakończyły się niepowodzeniem, zaś Neimo został skazany na pompowanie materaca, na którym miał spędzić noc. Początkowy entuzjazm wyparował z niego już po ok. 2 godzinach pompowania, gdy okazało się, że materac nie dysponuje zatyczkami i wypompowywane powietrze bez przeszkód wydostaje się na zewnątrz. W tym samym mniej więcej czasie – ku skrytej radości Dooku głośno udającego współczucie, Anor zrezygnował z prób odtworzenie Trylogii na VHS przerzucając się (z podobnym skutkiem) na Divx-a. Gniew, Strach i Złość zdominowały atmosferę i nie pomogły nawet prowizoryczne zatyczki do materaca wykonane z ołówka, ani połowiczny sukces Anora, któremu udało się odtworzyć na ekranie napisy do ANH! Przejście obu na CSM wydawało się kwestią chwili, lecz niestety nadszedł czas, aby światostatek wyruszył po resztę ekipy i okazja minęła bezpowrotnie niczym deszcz nad Mos Eisley…
Pozostawieni nieopatrzenie przez Gospodarza Neimo i Dooku, czym prędzej splądrowali całą chatę szukając czegoś co można by łatwo wynieść i sprzedać, po czym zadowoleni z łupów udali się na taras by oddać się rozkoszy intelektualnych gierek w postaci dyskusji o SW!
Neimo – którego Dooku początkowo wziął za zawsze krążącego w pobliżu Banity Kyle’a Katarna pochwalił się swą dedykacją Johna Williamsa na okładce płyty, po czym dyskusja poszła w kierunku powtórek muzycznych tematów z TPM w AOTC. Dyskusję przerwały dwa niezwykle dramatyczne wydarzenia – pierwszym było pojawienie się przed Pałacem Jabby dwóch dzikich banth. Dooku myśląc o wieczerzy już wyciągał swą laserową dubeltówkę, niestety Neimo był szybszy – wydobył swego fotoguna i z krzykiem radości ruszył ku banthom, płosząc je kompletnie, pozbawiając Dooku posiłku. Kara spotkała go już po kilku minutach, kiedy to zaatakował go potężny pajęczarz Kud’ar Mub’at – zagrały miecze świetlne i pajęczarz wycofał się obmyślając nową strategię ataku, kiedy pojawiły się posiłki w postaci plutonu Azylowiczów wspomaganych Bastionowym zaciągiem. Dzielni wojacy pojawili się w doskonałych humorach, ponieważ w drodze udało im się ograbić Rebeliancki Konwój z zaopatrzeniem i przybyli uginając się pod ciężarem steków z nerfa, corelliańskiej, ale i innych dóbr bez których nie można wyobrazić sobie udanego zjazdu!
Przy lommińskim piwku nastąpiło ogólne powitanie, a Dooku został oczarowany uroda Jedajek przybyłych na spotkanie, z miejsca deklarując powrót na Jasną Stronę…
W czasie, kiedy Twardy zajął się zarzynaniem nerfów na kolację reszta przybyłych wdała się w dyskusję na tematy SW, w czym przodował zwłaszcza Kyle, który wypowiedział wówczas cztery zdania, czyli połowę wszystkich słów, jakie wypowiedział na zlocie. W dyskusji nie uczestniczył jedynie Joruus któremu w czasie podróży na Anoriadę udało się (wraz z Kyle’em) opanować najbardziej gwiezdnowojenny wagon hiperpociągu czyli WARS i teraz odczuwał skutki wielogodzinnej akcji okupacyjnej. Udało mu się jednak załączyć przywiezioną muzykę w postaci VADERA co reszta towarzystwa (z wyjątkiem Cety i Dooku) przyjęła ze zgrozą. Dooku – po mistrzowsku knujący kolejną intrygę – zaczął kiwać do rytmu lewą nogą, postulując zwiększenie głośności, co też Joruus natychmiast uczynił. Nie spodobało się to naszemu przemiłemu gospodarzowi – jego akcja była błyskawiczna i skuteczna, a dźwięki towarzyszące budowie II Death Star przestały płynąć z głosników. Na nieśmiałe protesty Joruusa, iż muzyka podoba się też Dooku, ten oświadczył bezczelnie, że o niczym nie wie, a nogą kiwa, bo mu ścierpła. W tym momencie Joruus zapadł się w fotel, co wyglądało tak żałośnie, że w końcu pozwolono mu odsłuchiwać dźwięki VADERA. Do północy zaś całe towarzystwo czmychnęła na taras Pałacu Jabby na wieczerzę (gdzie już nie docierały te dźwięki). Raczono się długo i obficie, nerf okazał się wyśmienity i tylko dwie osoby nie wyglądały na zadowolone – Phil, ponieważ dostał najmniejszą porcję oraz Dooku, który jada jedynie własnoręcznie upolowane banthy, które tym razem spłoszył mu Neimo i musiał zadowolić się sałatą.
W czasie posiłku i później tematy stały się mniej ortodoksyjne, niektórzy (Dooku;-)) zaczęli nawet nieśmiało flirtować z KaeSz i Cetą, realizując swój plan zaciągnięcia do łóżka którejś z Jedajek. Sukces przyszedł nagle i niespodziewanie – jedyna palaczka w gronie, Ceta ulegając nałogowi zgodziła się odwiedzić Hrabiego w jego łożu o 4 nad ranem w zamian za wypożyczenie zapalniczki!
Inni – również realizując wcześniej obmyślone plany – rozpoczęli akcję obśmiewania Joruusa. Ten jednak bronił się dzielnie i oryginalnie, powtarzając raz po raz „Goń się!” Na zmianę z „Jechać Światowidem i nie odwiedzić WARS-u to jak być w Krakowie i nie odwiedzić Wierzynka!”
Wreszcie rzesza niecierpliwych fanów przeniosła się do salonu, gdzie miała się rozpocząć projekcja Epizodu I.
Niestety, okazało się, że Anor dysponuje jedynie wersją z napisami i nie dane nam będzie poznać uroków dubbingowanej wersji! Na szczęście Joruus wraz z Neimo zaoferowali nam podłożenie głosu Jar Jara, co też uczynili!
Niestety, już po 40 minutach głos Joruusa umilkł nagle – przyczynę szybko udało się znaleźć – Największy Fan TPM USNĄŁ niczym niemowlę! Wyglądało na to, że Joruusa czeka nazajutrz kolejny ciężki dzień…
Tymczasem większość Fanów wróciła do TPM-a nie szczędząc mu solidnej porcji komentarzy i krytycznych uwag. Wyglądało na to, że większość z nas nie lubi tego filmu…
W akcji krytykowania nie brał udziału tylko Dooku – zachłanny Sith niemal od początku projekcji stracił zainteresowanie przygodami Jar Jara, skupiając się na niezwykle pociągających stopach KaeSz, które pojawiły się kilka centymetrów od jego oczu.
Powoli zainteresowanie tracili też inni – Twardy zaczął wymiękać jako pierwszy, ale zastosował taktykę oglądania jednym okiem i przysypiania na drugie, więc wytrwał – wykruszać zaczął się też Phil, zaś Ceta i Banita od początku woleli pozostać na tarasie. Dlatego propozycja obejrzenia i II Epizodu została przyjęta z umiarkowanym entuzjazmem. Joruus spał więc jego głos się nie liczył (zresztą gdyby nie spał też zostałby zignorowany) Kyle, który nagadał się na trzy dni nie zdobył się na powiedzenie NIE, a milczenie zostało wzięte za zgodę. Twardy zmieniał właśnie oko i jego mrugnięcie zostało przyjęta za Tak, zaś Dooku niepotrafiący oderwać spojrzenia od KaeSz zgodziłby się na wszystko byle ta chwila trwała jak najdłużej.
Tak przeszliśmy do AOTC (choć nie wszyscy – Ceta, obudzony Joruus, Kyle oraz butelka taniego wina zamknęli się w jednej z altanek aby w spokoju przedyskutować problem koloru mieczy świetlnych i różnic w uzbrojeniu niszczycieli Klasy Imperial I i Imperial II ), na stole pojawiła się również „Rezerwa Anora” i już nikt nie był zainteresowany filmem. Wyglądało na to, że Fanom SW Atak Klonów również się nie podobał.
Jako że była już 6 rano wszyscy ruszyli do łóżek. Niestety, Dooku otumaniony stopami KaeSz dopiero wówczas przypomniał sobie o umówionym spotkaniu – niestety, po Cecie pozostało jedynie wgłębienie na łóżku i słaby ślad Mocy, zwiastujący hrabiemu, że nazajutrz czekają go kłopoty…
W połączeniu z łapiącą grypą i knuciem planów na następny dzień, wszystko to sprawiło, że Dooku nie zmrużył tej nocy oka…
Kolejny dzień okazał się jeszcze cieplejszy niż poprzedni. Na szczęście Moc była z Nami – hrabia już na dzień dobry przywołał Mocą swój hrabiowski mechonofotel czym wprawił w zdumienie resztę Jedajów.
Drugi dzień zjazdu zaczęliśmy od poważnej dysputy na tematy celibatu, Kościoła oraz zasad gry w krykieta, a także podziwiania kart do sabacca, które wykonała oraz przywiozła Ceta – jeśli uda się usystematyzować zasady, pewnie na następnym zlocie stoczymy mały turniej!
Dyskusję przerwał niestety pokaz kolejnej części SW – ANH w wersji oryginalnej, bez napisów! Zabawa była niezła – niektórzy tłumaczyli, niektórzy powtarzali głośniej, co lepsze teksty, ale nie brakło głosów krytyki, zresztą znów nie wszyscy się bawili – Phil i Joruus spali, Ceta i Anor ustalali zasady gry w sabacca, zaś Banita wolał poczytać Shadow Huntera. Kolejna część SW najwyraźniej rozczarowała zagorzałych Fanów…
Kiedy projekcja się zakończyła, pojawiła się elektryzująca wieść – jedzie do nas TDC – Imperator i Ojciec Założyciel Sondy/Azylu! Żywa legenda i koszmar wielbicieli Nowej Sagi! Jedzie i wiezie kolejne „smaczki” – brrrr…
W tych okolicznościach przyrody projekcję kolejnych części Sagi przełożono na wieczór za to działalność rozpoczął Komitet Spiskowy mający przygotować obchody Urodzin Cety – wszyscy zaproszeni po kolei, z zachowaniem ostrożności wzywani byli do podziemnych kazamat Pałacu Jabby, gdzie w towarzystwie spiskowców należało złożyć swój podpis pod wierszem przygotowanym na tę okazję przez wschodzącą gwiazdę poezji bastionowej – Neimo. Jedynie hrabia odmówił podpisywania się pod tekstem, którego nie zna, dlatego urządzono specjalny wieczór poetycki, a hrabia wysłuchał, ocenił, zrobił pełne zadowolenia Hmmm i złożył podpis.
Potem zaczeły się dyskusje panelowe. Grupa z Dooku, KaeSz, Twardym, Banitą, Kyle’em i Cetą zajęła się gruntowną analizą wspaniałej taktyki Ewoków, która pozwoliła im pokonać elitarne Legiony Szturmowe Imperium, tudzież liczebność Floty Imperium w kontekście upadku Imperium (a wiecie co robi mój office xp, kiedy wpisuję EWOKÓW? O właśnie to – zamienia je na ĆWOKÓW !!! ). Jednocześnie trwała akcja pt. „Zabawa trwa…”, kiedy to wszyscy uczestnicy Anoriady wpisywali się na Azylu – niestety, komp Anora działa tak wolno, że akcja trwała niemal cały dzień, a przy okazji nieźle wkurzyła LDS-a, który niestety nie mógł być z nami!!!
Z nami była jednak Moc oraz Imperator TDC, który zjawił się w najbardziej odpowiedniej chwili ściągając zainteresowanie wszystkich. Dyskusja z miejsca nabrała tempa przenosząc się na kolejną – tym razem już ostatnią wieczerzę. Tę zdominowały dwa trzy wydarzenia – 15 minutowa mowa powitalna TDC, deklaracja Anora że przestaje się śmiać z Joruusa i przerzuca się na Neimo oraz solenie przez KaeSz frytek Hrabiego, co jak widać na zdjęciu robiła z pełnym oddaniem i zaangażowaniem! W nagrodę została zaproszona na ucztę… Zaś Ceta – nadal używająca zapalniczki Dooku – została zmuszona do złożenia kolejnej obietnicy odwiedzin o 4 rano. Tym razem jednak Hrabia zamierzał wyegzekwować swoje prawa, toteż po tym jak Anor ściągnął z nas haracz za pobyt w Pałacu i kiedy większość Fanów schowała się w salonie oglądając TV, trójka fanów dobrej metalowej muzyki ( Ceta, Joruus i Dooku ) pozostała na tarasie tocząc długą dyskusję o SW, muzyce, modzie, studiach, książkach i życiu. I nawet się nie spostrzegliśmy, kiedy nadeszła północ, a wraz z nią na tarasie pojawiły się zastępy przyjaciół Cety, aby złożyć jej urodzinowe życzenia! Najpierw chór przepitych i niezbyt czystych głosów huknął Sto Lat! Potem polał się szampan i łzy wzruszeni, a następnie solenizantka oglądała prezenty, a Anor odczytał wiersz Neimo. Ceta była zaskoczona i wzruszona, my zaś zadowoleni, że udało nam się sprawić jej taką niespodziankę.
Po tej miłej uroczystości zaproszono na oglądanie TESB. Początek był nawet obiecujący, lecz na tym się skończyło. Joruus znowu spał zaś TDC wyszukiwał kolejne smaczki obrzydzając życie prawdziwym fanom tego filmu. Dyskusja robiła się coraz bardziej gorąca, choć Philowi i KaeSz udało się zdrzemnąć i w zasadzie nikt nie zauważył, że jesteśmy już przy ROTJ – tę część oglądały już tylko dwie osoby – Neimo i Dooku. Ceta, Joruus Kyle i Anor tradycyjnie zamknęli się w altance, przy czym solenizantka przegapiła nie tylko ROTJ, ale i spotkanie z Hrabią. Phil spał już otwarcie, Tdc otwarcie bajerował KaeSz, Twardy rozmawiał sam ze sobą oraz z wszystkimi, którzy chcieli go słuchać, a Banita pojawiał się tu i tam. Tak zakończyła się projekcja kolejnych 2 części SW, które nie spełniły oczekiwań gorących Fanów SW!
Jako że była 5 w nocy niemal wszyscy ruszyli do łóżek. Tylko najsilniejsze umysły – KaeSz, która poczuła w sobie CSM, Imperator z racji rangi i późnego przybycia oraz Neimo, który jako handlarz musi wiedzieć wszystko została ściągnięta do pokoju Dooku na nocne rozmowy. Na miejscu pojawił się również Kyle współdzielący pokój z Dooku – początkowo chciał nawet spać, ale szybko go przekonaliśmy, że to nie jest dobry pomysł.
Atmosfera od początku była czadowa a Moc niemal można było kroić. Głównym tematem była oczywiście KaeSz – jej piękne oczy, wspaniały uśmiech oraz cudowne dołeczki, a także żaba z hipernapędem, teoria zbieżnej ewolucji, hipotezy dotyczące życia poza Ziemią, prawdopodobieństwo istnienia Boga, teoria Wielkiego Wybuchu, kręgi w zbożu, „ciche RNA”, Lady Narya, żona, kumple i nauczyciele TDC i wiele, wiele innych… Opowiadano nawet kawały i to w podziale na epizody! Cały czas trwała też walka ze snem i z komputerem Anora, ponieważ Imperator zamierzał zaprezentować nam kilka śmiesznych filmów z cyklu „wpadł gość pod pociąg”. Informatyczne talenty Imperatora okazały się całkowitą złudą, zresztą nie mogło być inaczej gdyż z każdą minutą zdradzał on coraz większe zainteresowanie prawieniem komplementów KaeSz, aniżeli klawiaturze…
Mimo kryzysów dotrwaliśmy tak do rana, kiedy to dołączył Banita. Za to usnął Kyle i dyskusja od razu siadła;-) Wówczas nadeszła chwila triumfu dla Hrabiego – wreszcie udało mu się dopiąć celu i KaeSz znalazła się w jego łóżku! Co prawda sama, ale…
Po chwili dopuściła się zdrady lądując w ramionach niejakiego Morfeusza, ale Dooku zamiast wykorzystać okazję, jedynie polecił przykryć ją kocem… Za to niecnie wykorzystał moment TDC publikując na Azylu informację o śnie „słabych umysłów”, co natychmiast rozbudziło KaeSz i już po chwili na Azylu pojawił się jej post z ciętą ripostą.
Tymczasem TDC postanowił zepsuć nam ranek i zmusił do obejrzenia swoich „smaczków”. Pora była coraz późniejsza i do dyskusji zaczęli włączać się kolejni goście – pojawił się Phil, Twardy, Joruus… Minął kryzys, a że brakło już epizodów SW do oglądania, powoli i niechętnie wszyscy udali się na ostatnie śniadanie. Atmosfera była pożegnalna, łzy kręciły się w oku, pakowano śpiwory i plecaki… W końcu nadeszła pora na ostatnie pożegnalne zdjęcie i niemal cała ekipa wyruszyła do kosmoportu.
Pozostał jedynie najtwardszy zawodnik spotkania, powoli tracący głos i świadomość z braku choćby minuty snu Hrabia. Wykorzystując nieobecność zainteresowanych, wraz z Anorem obejrzeliśmy zdjęcia z imprezy – nie szczędząc złośliwych komentarzy bohaterom widocznym na ekranie. Chwilę później rozmawialiśmy już o książkach SW, kiedy nagle rozległ się dźwięk The Imperial March oznaczający przybycie krążownika Dooku. Liczba szumowin wypełniających wrak nie zmieniła się, pogorszyła się jedynie ich kondycja – brak nadzoru Dooku widać było na każdym kroku…
Jeszcze ostatni uścisk dłoni, spojrzenie na Pałac Jabby, ukłon Gamorreańskiego strażnika i już „wstęgi szosy czarna nić”…
To było wspaniałe spotkanie…
Anor… Banita… Ceta… Gabi… Joruus… KaeSz… Kyle… Neimo… Phil… TDC… Twardy… już na zawsze pozostaną w mej pamięci. A Moc będzie z Nami.
Zawsze…