Nadeszła noc. Szef agentów IBB podszedł do Tarkina.
- Mamy ich, sir. Nie uciekną.
- Dobrze.
Moff ujrzał w świetle lamp boczne alejki stolicy Gilvaanen. Budynek przed nim był zrujnowany, wyglądał na opuszczoną fabrykę. Żaden Ithorianin przy zdrowych zmysłach nie przychodziłby tu w nocy. To, że tak wielu się tu zjawiło, potwierdzało przypuszczenia Tarkina. Informacje Quelton były akuratne. Wkrótce zjawili się szturmowcy.
- Jest bezpiecznie, sir. Może pan wejść.
Wewnątrz, w ostrym świetle latarek sił bezpieczeństwa, ponad tuzin Ithorian klęczało na podłodze, a ich duże głowy rzucały groteskowe cienie na ściany biura.
- To wszyscy nadzorcy linii produkcyjnych Cladtech - poinformował go szef Biura. - To spotkanie jest nielegalne.
Tarkin wziął datapad i przeczytał listę nazwisk. Znał kilka z nich wcześniej. Byli to pracownicy, których Vidian uznał za najlepszych. Przygotowywali kolejny strajk, mający na celu zmianę metod Tarkina z początku tygodnia. Musiało się to skończyć w tylko jeden sposób. Co prawda hrabia się wścieknie, nie było co do tego wątpliwości, ale tak musiało być. Opór nie będzie tolerowany.
- Wyeliminować ich.
Ignorując przerażone głosy Ithorian, Tarkin skierował się do wyjścia. Rozległy się pierwsze strzały, kiedy na zewnątrz wszczął się ruch. Moff usłyszał krzyki, a potem musiał się schować kiedy do pokoju wpadł człowiek, wrzucony tam z całą siłą. Był to kolejny agent Biura. Wkrótce pojawił się napastnik.
- Proszę to przerwać! - rozkazał Vidian, a głośniki w jego karku nastawione były na maksimum. - Wyśledziłem, że ktoś tu idzie i jak widać zjawiłem się w samą porę. Nie zabijajcie tych robotników!
Tarkin wyszedł zza osłony, zdegustowany.
- To operacja militarna, uzgodniona z IBB - rzekł, otrzepując się. - To nie pańskie, jak pan to powiedział? Nie pańskie kompetencje.
- Powiedziałem, żeby to przerwać! - odezwał się Vidian, zmniejszając nieco siłę głosu. Stanął między szturmowcami a Ithorianami, którzy kulili się teraz na podłodze. Odwrócił się. Tarkin patrzył zdumiony. Zastanawiał się, po której stronie jest hrabia, ale to zachowanie na pewno nie byłoby zaakceptowane przez Imperatora. No cóż.
- Wkrótce się przekonamy, po której jest pan stronie. - Zastanawiając się, jak bardzo opancerzone jest ciało Vidiana, spojrzał na szturmowców. - Macie swoje rozkazy. Do dzieła.
Vidian podniósł ręce, ale był to gest obrzydzenia, nie poddania się. Zobaczywszy przewrócone biurko w dalszej części pomieszczenia, skierował się tam. Serwomechanizmy w jego ramionach pozwalały mu podnieść ciężar i okazało się, że znajduje się pod nim ukryty Ithorianin.
- Ja nie sympatyzuję z nimi - rzekł hrabia. - To on.
- Larrth? On strajkuje razem z nimi? - Tarkin zobaczył, że Vidian podniósł właściciela Cladtech i przygwoździł go do ściany. - Skąd pan wiedział?
- Słyszałem jak oddycha - odezwał się hrabia, zanim pojął znaczenie słów Tarkina. - Przeglądałem swoje dokumenty, kiedy nagle wróciły do mnie słowa Quelton: "On jest jednym z nich". Pomyślałem, że jest to odpowiedź fanatyczki - ale musiałem spojrzeć na nagrania, które zdobyłem w Cladtech, zupełnie inaczej. - Popatrzył na Larrtha. - Powiedziałeś, że wyłączasz prąd w maszynach, kiedy kończy się praca. Zapisy twojego zużycia energii potwierdzają to.
Ithorianin skulił się.
- Są.. zbyt drogie... żeby się marnować...
- Te same zapisy potwierdzają też, że wyłączyłeś je godzinę przedtem, zanim zaczęła się praca - zanim wiedziałeś, że będzie strajk! - Potrząsnął gwałtownie Mawdem. - Czy masz jakieś przeczucia? Czy wiedziałeś?
- Wiedział - Tarkin zmrużył nagle oczy. - Wyjaśnij to.
Vidian zmniejszył nieco uścisk.
- To, czego żądaliście... od moich ludzi... jest niewykonalne... Pozwolić im strajkować.. to był jedyny sposób... aby dać im wytchnienie...
- Dopuściłeś do buntu i myślałeś, że to łaska - rzekł hrabia. - Ale się pomyliłeś. Poświęciłeś zysk aby zmówić się ze związkowcami. Ale próbując ocalić kilka tysięcy kredytów, ujawniłeś się. Dlatego cię tutaj wyśledziłem.
Dla Tarkina miało to sens. Skinął na szturmowców - ale zanim zdążyli podejść, Vidian złamał Larrthowi kark potężnymi rękamiu.
- Tak jest bardziej efektywnie - odezwał się, wypuszczając martwego Ithorianina. Odwrócił się i spojrzał na Tarkina, który skinął lekko głową i otworzył dłoń w geście znaczącym: "niech będzie po twojemu".
Kiedy otrzymał pozwolenie, Vidian odwrócił się do pozostałych.
- Nie jesteście aresztowani ani was nie zwalniam. Wrócicie do pracy i wyrobicie normę. Jeśli zawiedziecie, wszyscy, których nadzorujecie, zginą.
Przerażeni nadzorcy wstali. Szturmowcy wygonili ich z pomieszczenia.
- Myślę, że teraz produkcja będzie szła lepiej - rzekł hrabia. - A mam też kilka pomysłów odnośnie zarządzania.
- Porozmawiamy o tym - powiedział wielki moff. Hrabia odwrócił się i wyszedł, a Tarkin za nim. "Chyba cię nie doceniłem" - pomyślał.
***
Kiedy otrzymał niezbędne pozwolenia od Tarkina, Vidian zaproponował rozwiązanie wolnorynkowe, które absolutnie zachwyciło Thetis Quelton.
- Od teraz Cladtech jest częścią Quelton Fabrication, a końcowa część produkcji należy do pani.
Tarkin rzadko widział kogoś tak zadowolonego. Kobieta zajęła stare biuro Larrtha i zaraz potem wykrzykiwała rozkazy dla pracowników w swojej fabryce przez komunikator.
- Doprowadzimy to miejsce do porządku raz dwa. A na Zewnętrznych Rubieżach nie zabraknie już zbroi.
- Będziemy cały czas potrzebować więcej - rzekł Denetrius.
- Zapewniam, że na pewno tak będzie - dodał Tarkin.
Ale kobieta wydawała się zyskać nowe siły, kiedy otrzymała zadanie i przejęła operacje martwego rywala.
- To stary, historyczny budynek - powiedziała. - Potrzebuje kilku niezbędnych napraw. Ważne jest, by zachować przeszłość.
- Starsze nie znaczy lepsze - powiedział Vidian.
- Znam pańskie motto - rzekła spokojnie, zanim zasiadła za biurkiem. Wkrótce pogrążyła się w czytaniu raportów.
Tak, Tarkin przeczuł sabotaż, kiedy Quelton zasugerowała mu, że odbędzie się tajne spotkanie. Zastanawiał się, jak długo podejrzewała, że Larrth był w zmowie ze związkowcami. Vidian nie dostrzegał w tym nic nielojalnego: był to tylko mały objaw patriotyzmu. Pomyślał, że da Quelton trochę więcej miejsca na jej kolekcję niepotrzebnych historycznych pamiątek. Cyborg przygotowywał się do wyjazdu do Quelton Fabrication, by tam pomóc koordynować wysiłki.
- Hrabio, proszę zaczekać chwilę na zewnątrz. - Zdziwiony, Vidian usłuchał, a Tarkin zwrócił się do Quelton.
- Thetis.
Spojrzała na niego, zdziwiona, że zwrócił się do niej po imieniu.
- Wyjeżdżam rano i myślę, że przyda się jakaś uroczystość. Chciałbym zobaczyć te dawne zbroje, o których mówiłaś.
- Te w moim domu?
Na jego twarzy pojawił się cień uśmiechu.
- Nie musisz ich przenosić. Przyjdę na obiad. Jeśli - rozejrzał się - nie przeszkodzi ci to w pracy.
Quelton też się uśmiechnęła.
- Oczywiście. Mam o wiele więcej - dużo artefaktów z różnych światów i wszystkie bardzo ciekawe. Polecę droidom, żeby przygotowały coś dobrego do jedzenia. Może być o czwartej w mojej posiadłości?
Tarkin skinął głową i słuchał, kiedy objaśniała mu drogę. Oczywiście znał ją już - była to część jego pracy. Quelton wróciła do pracy.
Kiedy wyszedł, od razu zauważył Vidiana. Jego wzmocnione uszy słyszały całą rozmowę i był nią zaskoczony.
- A więc tak pan działa? Oferuje pan lukratywne kontrakty bogatym kobietom i wprasza się pan do nich?
Spojrzał na hrabiego zimno.
- Proszę zachować swoje komentarze dla siebie. Mam dla pana zadanie...
- Mamy ich, sir. Nie uciekną.
- Dobrze.
Moff ujrzał w świetle lamp boczne alejki stolicy Gilvaanen. Budynek przed nim był zrujnowany, wyglądał na opuszczoną fabrykę. Żaden Ithorianin przy zdrowych zmysłach nie przychodziłby tu w nocy. To, że tak wielu się tu zjawiło, potwierdzało przypuszczenia Tarkina. Informacje Quelton były akuratne. Wkrótce zjawili się szturmowcy.
- Jest bezpiecznie, sir. Może pan wejść.
Wewnątrz, w ostrym świetle latarek sił bezpieczeństwa, ponad tuzin Ithorian klęczało na podłodze, a ich duże głowy rzucały groteskowe cienie na ściany biura.
- To wszyscy nadzorcy linii produkcyjnych Cladtech - poinformował go szef Biura. - To spotkanie jest nielegalne.
Tarkin wziął datapad i przeczytał listę nazwisk. Znał kilka z nich wcześniej. Byli to pracownicy, których Vidian uznał za najlepszych. Przygotowywali kolejny strajk, mający na celu zmianę metod Tarkina z początku tygodnia. Musiało się to skończyć w tylko jeden sposób. Co prawda hrabia się wścieknie, nie było co do tego wątpliwości, ale tak musiało być. Opór nie będzie tolerowany.
- Wyeliminować ich.
Ignorując przerażone głosy Ithorian, Tarkin skierował się do wyjścia. Rozległy się pierwsze strzały, kiedy na zewnątrz wszczął się ruch. Moff usłyszał krzyki, a potem musiał się schować kiedy do pokoju wpadł człowiek, wrzucony tam z całą siłą. Był to kolejny agent Biura. Wkrótce pojawił się napastnik.
- Proszę to przerwać! - rozkazał Vidian, a głośniki w jego karku nastawione były na maksimum. - Wyśledziłem, że ktoś tu idzie i jak widać zjawiłem się w samą porę. Nie zabijajcie tych robotników!
Tarkin wyszedł zza osłony, zdegustowany.
- To operacja militarna, uzgodniona z IBB - rzekł, otrzepując się. - To nie pańskie, jak pan to powiedział? Nie pańskie kompetencje.
- Powiedziałem, żeby to przerwać! - odezwał się Vidian, zmniejszając nieco siłę głosu. Stanął między szturmowcami a Ithorianami, którzy kulili się teraz na podłodze. Odwrócił się. Tarkin patrzył zdumiony. Zastanawiał się, po której stronie jest hrabia, ale to zachowanie na pewno nie byłoby zaakceptowane przez Imperatora. No cóż.
- Wkrótce się przekonamy, po której jest pan stronie. - Zastanawiając się, jak bardzo opancerzone jest ciało Vidiana, spojrzał na szturmowców. - Macie swoje rozkazy. Do dzieła.
Vidian podniósł ręce, ale był to gest obrzydzenia, nie poddania się. Zobaczywszy przewrócone biurko w dalszej części pomieszczenia, skierował się tam. Serwomechanizmy w jego ramionach pozwalały mu podnieść ciężar i okazało się, że znajduje się pod nim ukryty Ithorianin.
- Ja nie sympatyzuję z nimi - rzekł hrabia. - To on.
- Larrth? On strajkuje razem z nimi? - Tarkin zobaczył, że Vidian podniósł właściciela Cladtech i przygwoździł go do ściany. - Skąd pan wiedział?
- Słyszałem jak oddycha - odezwał się hrabia, zanim pojął znaczenie słów Tarkina. - Przeglądałem swoje dokumenty, kiedy nagle wróciły do mnie słowa Quelton: "On jest jednym z nich". Pomyślałem, że jest to odpowiedź fanatyczki - ale musiałem spojrzeć na nagrania, które zdobyłem w Cladtech, zupełnie inaczej. - Popatrzył na Larrtha. - Powiedziałeś, że wyłączasz prąd w maszynach, kiedy kończy się praca. Zapisy twojego zużycia energii potwierdzają to.
Ithorianin skulił się.
- Są.. zbyt drogie... żeby się marnować...
- Te same zapisy potwierdzają też, że wyłączyłeś je godzinę przedtem, zanim zaczęła się praca - zanim wiedziałeś, że będzie strajk! - Potrząsnął gwałtownie Mawdem. - Czy masz jakieś przeczucia? Czy wiedziałeś?
- Wiedział - Tarkin zmrużył nagle oczy. - Wyjaśnij to.
Vidian zmniejszył nieco uścisk.
- To, czego żądaliście... od moich ludzi... jest niewykonalne... Pozwolić im strajkować.. to był jedyny sposób... aby dać im wytchnienie...
- Dopuściłeś do buntu i myślałeś, że to łaska - rzekł hrabia. - Ale się pomyliłeś. Poświęciłeś zysk aby zmówić się ze związkowcami. Ale próbując ocalić kilka tysięcy kredytów, ujawniłeś się. Dlatego cię tutaj wyśledziłem.
Dla Tarkina miało to sens. Skinął na szturmowców - ale zanim zdążyli podejść, Vidian złamał Larrthowi kark potężnymi rękamiu.
- Tak jest bardziej efektywnie - odezwał się, wypuszczając martwego Ithorianina. Odwrócił się i spojrzał na Tarkina, który skinął lekko głową i otworzył dłoń w geście znaczącym: "niech będzie po twojemu".
Kiedy otrzymał pozwolenie, Vidian odwrócił się do pozostałych.
- Nie jesteście aresztowani ani was nie zwalniam. Wrócicie do pracy i wyrobicie normę. Jeśli zawiedziecie, wszyscy, których nadzorujecie, zginą.
Przerażeni nadzorcy wstali. Szturmowcy wygonili ich z pomieszczenia.
- Myślę, że teraz produkcja będzie szła lepiej - rzekł hrabia. - A mam też kilka pomysłów odnośnie zarządzania.
- Porozmawiamy o tym - powiedział wielki moff. Hrabia odwrócił się i wyszedł, a Tarkin za nim. "Chyba cię nie doceniłem" - pomyślał.
***
Kiedy otrzymał niezbędne pozwolenia od Tarkina, Vidian zaproponował rozwiązanie wolnorynkowe, które absolutnie zachwyciło Thetis Quelton.
- Od teraz Cladtech jest częścią Quelton Fabrication, a końcowa część produkcji należy do pani.
Tarkin rzadko widział kogoś tak zadowolonego. Kobieta zajęła stare biuro Larrtha i zaraz potem wykrzykiwała rozkazy dla pracowników w swojej fabryce przez komunikator.
- Doprowadzimy to miejsce do porządku raz dwa. A na Zewnętrznych Rubieżach nie zabraknie już zbroi.
- Będziemy cały czas potrzebować więcej - rzekł Denetrius.
- Zapewniam, że na pewno tak będzie - dodał Tarkin.
Ale kobieta wydawała się zyskać nowe siły, kiedy otrzymała zadanie i przejęła operacje martwego rywala.
- To stary, historyczny budynek - powiedziała. - Potrzebuje kilku niezbędnych napraw. Ważne jest, by zachować przeszłość.
- Starsze nie znaczy lepsze - powiedział Vidian.
- Znam pańskie motto - rzekła spokojnie, zanim zasiadła za biurkiem. Wkrótce pogrążyła się w czytaniu raportów.
Tak, Tarkin przeczuł sabotaż, kiedy Quelton zasugerowała mu, że odbędzie się tajne spotkanie. Zastanawiał się, jak długo podejrzewała, że Larrth był w zmowie ze związkowcami. Vidian nie dostrzegał w tym nic nielojalnego: był to tylko mały objaw patriotyzmu. Pomyślał, że da Quelton trochę więcej miejsca na jej kolekcję niepotrzebnych historycznych pamiątek. Cyborg przygotowywał się do wyjazdu do Quelton Fabrication, by tam pomóc koordynować wysiłki.
- Hrabio, proszę zaczekać chwilę na zewnątrz. - Zdziwiony, Vidian usłuchał, a Tarkin zwrócił się do Quelton.
- Thetis.
Spojrzała na niego, zdziwiona, że zwrócił się do niej po imieniu.
- Wyjeżdżam rano i myślę, że przyda się jakaś uroczystość. Chciałbym zobaczyć te dawne zbroje, o których mówiłaś.
- Te w moim domu?
Na jego twarzy pojawił się cień uśmiechu.
- Nie musisz ich przenosić. Przyjdę na obiad. Jeśli - rozejrzał się - nie przeszkodzi ci to w pracy.
Quelton też się uśmiechnęła.
- Oczywiście. Mam o wiele więcej - dużo artefaktów z różnych światów i wszystkie bardzo ciekawe. Polecę droidom, żeby przygotowały coś dobrego do jedzenia. Może być o czwartej w mojej posiadłości?
Tarkin skinął głową i słuchał, kiedy objaśniała mu drogę. Oczywiście znał ją już - była to część jego pracy. Quelton wróciła do pracy.
Kiedy wyszedł, od razu zauważył Vidiana. Jego wzmocnione uszy słyszały całą rozmowę i był nią zaskoczony.
- A więc tak pan działa? Oferuje pan lukratywne kontrakty bogatym kobietom i wprasza się pan do nich?
Spojrzał na hrabiego zimno.
- Proszę zachować swoje komentarze dla siebie. Mam dla pana zadanie...
OCENY UŻYTKOWNIKÓW:
Aby wystawić ocenę musisz się zalogować Wszystkie oceny Średnia: 7,00 Liczba: 2 |
|