Vader zobaczył duży kawał powykręcanego metalu, który zbliżał się w jego kierunku i sięgnął Mocą, aby skierować go gdzie indziej. Zastanawiał się jak zareaguje Imperator, kiedy dowie się o zniszczeniu „Tarkina”. Dzięki swojej mocy, która sięgała daleko, prawdopodobnie już wiedział co zdarzyło się na orbicie Hockaleg. Chociaż niewątpliwie będzie niezadowolony z utraty „Tarkina”, zajmował się teraz ważniejszą sprawą, to jest konstrukcją drugiej Gwiazdy Śmierci w systemie Endora. Vader przypuszczał, że Imperator wyśle go na Endor, żeby upewnił się, iż nowa Gwiazda nie podzieli losu „Tarkina”. Myśląc o tym, Vader poczuł gniew. Był żołnierzem, nie nadzorcą budowlańców i miał już dość pracy ze spiskującymi oficerami i niekompetentnymi biurokratami.
Sprawdził komunikator i usłyszał szumy na każdej częstotliwości. Załoga „Egzekutora” zdawała sobie sprawę, że był w myśliwcu TIE kiedy wybuchł „Tarkin” i przypuszczał, że wysłano już grupy poszukiwawcze. Podejrzewał też, że potrwa to długo. Nie mogąc użyć sensorów ich statków do zlokalizowania swojego myśliwca, grupy musiały polegać na własnym wzroku aby znaleźć go pośród szczątków. Chociaż nie do końca ufał żadnemu z członków swojej załogi, wiedział, że wcześniej czy później go znajdą. W końcu wiedzieli, co ich czeka w przypadku porażki. Strach pokazywał każdemu gdzie jego miejsce.
A potem pomyślał o pułkowniku Nordzie, który także z pewnością się go bał. Nie był pierwszym imperialnym oficerem, który próbował go zabić i podobnie jak inni niedoszli zamachowcy nie miał odwagi stanąć osobiście do walki z Lordem Sithów. Problem z tymi tchórzami pomyślał Vader, jest taki, że nie boją się oni bardziej.
Kiedy czekał na pojawienie się grupy poszukiwawczej, zastanawiał się, kto następny spróbuje go zabić. Myślał o tym z czymś przypominającym zapał, gdyż w ciągu mijających lat był gotów oczyścić galaktykę z wszystkiego co mu zagrażało i wystawiało na próbę jego cierpliwość. Oczekiwał nieoczekiwanego, gdyż wiedział, że nie będzie to w stanie go zabić. Był przekonany, że przeżyje, bo zawsze tak było. Wierzył mocno, że jego przetrwanie było wolą Mocy.
Dostrzegł zbliżający się w jego stronę statek. Zdziwił się, że nie była to maszyna z „Egzekutora”, ale wahadłowiec z Hockaleg. Sprawdził światła w swoim myśliwcu, po czym zapalił je, by zwrócić uwagę pilota. Kiedy się zbliżył, Vader spojrzał przez główne okno i ze zdumieniem stwierdził, że maszynę pilotuje imperialny szturmowiec.
Przełączył się na wewnętrzne światła myśliwca, aby żołnierz mógł dobrze go widzieć. Podniósł jedną rękę, pokazując najpierw na statek, a potem nad głowę, w stronę włazu wejściowego. Szturmowiec skinął głową. Vader patrzył jak ze znawstwem manewruje wahadłowcem aby ustawić się po prawej stronie, jak najbliżej górnej części kokpitu myśliwca.
Sprawdził komunikator i usłyszał szumy na każdej częstotliwości. Załoga „Egzekutora” zdawała sobie sprawę, że był w myśliwcu TIE kiedy wybuchł „Tarkin” i przypuszczał, że wysłano już grupy poszukiwawcze. Podejrzewał też, że potrwa to długo. Nie mogąc użyć sensorów ich statków do zlokalizowania swojego myśliwca, grupy musiały polegać na własnym wzroku aby znaleźć go pośród szczątków. Chociaż nie do końca ufał żadnemu z członków swojej załogi, wiedział, że wcześniej czy później go znajdą. W końcu wiedzieli, co ich czeka w przypadku porażki. Strach pokazywał każdemu gdzie jego miejsce.
A potem pomyślał o pułkowniku Nordzie, który także z pewnością się go bał. Nie był pierwszym imperialnym oficerem, który próbował go zabić i podobnie jak inni niedoszli zamachowcy nie miał odwagi stanąć osobiście do walki z Lordem Sithów. Problem z tymi tchórzami pomyślał Vader, jest taki, że nie boją się oni bardziej.
Kiedy czekał na pojawienie się grupy poszukiwawczej, zastanawiał się, kto następny spróbuje go zabić. Myślał o tym z czymś przypominającym zapał, gdyż w ciągu mijających lat był gotów oczyścić galaktykę z wszystkiego co mu zagrażało i wystawiało na próbę jego cierpliwość. Oczekiwał nieoczekiwanego, gdyż wiedział, że nie będzie to w stanie go zabić. Był przekonany, że przeżyje, bo zawsze tak było. Wierzył mocno, że jego przetrwanie było wolą Mocy.
Dostrzegł zbliżający się w jego stronę statek. Zdziwił się, że nie była to maszyna z „Egzekutora”, ale wahadłowiec z Hockaleg. Sprawdził światła w swoim myśliwcu, po czym zapalił je, by zwrócić uwagę pilota. Kiedy się zbliżył, Vader spojrzał przez główne okno i ze zdumieniem stwierdził, że maszynę pilotuje imperialny szturmowiec.
Przełączył się na wewnętrzne światła myśliwca, aby żołnierz mógł dobrze go widzieć. Podniósł jedną rękę, pokazując najpierw na statek, a potem nad głowę, w stronę włazu wejściowego. Szturmowiec skinął głową. Vader patrzył jak ze znawstwem manewruje wahadłowcem aby ustawić się po prawej stronie, jak najbliżej górnej części kokpitu myśliwca.
OCENY UŻYTKOWNIKÓW:
Aby wystawić ocenę musisz się zalogować Wszystkie oceny Średnia: 9,71 Liczba: 7 |
|
Lord Jabba2013-05-31 17:11:03
Histori która ma potencjał by ją rozwinąc , może kiedyś Ryder Windham na
podstawie tego opowiadania napisz powieść?
Proxima2011-12-01 14:27:58
Dzięki za tłumaczenie :)
Melethron2011-11-12 20:30:11
Świetne opowiadanie, naprawdę. Dzięki za tłumaczenie, Urthona :) 10/10
Obi-Wan Skywalker2011-11-08 18:19:12
Świetne, 10/10.
hashhana2011-11-07 15:36:29
Nareszcie jakieś dobre opowiadanie z Vaderem. Pierwotnie martwiłam się, że znowu go 'oczernią', a tu proszę! Taka miła niespodzianka ; )
A przy tym gratka, w postaci wiernego klona i 'dbającego' Vadera (chociaż ten motyw już KT wykorzystała także, no ale kurcze... fajna z tym sprawa). I małe elementy, takie jak Vader poczuwający się do bycia żołnierzem bardziej niż nadzór budowlany, bardzo dobrze do niego pasuje. Jedynie myślę, że jego załoga z Egzekutora też mu była lojalna bardziej z własnej woli, niż zastraszenia, ale to kwestia przedstawienia.
Urthona, dzięki za tłumaczenie xD
Stele2011-11-07 14:13:00
Cudowne, spinające niezliczoną ilość źródeł, od Marveli po TCW, opowiadanko, gdzie nawet wbrew obecnym trendom nie zrobiono z Vadera cioty. Można chcieć czegoś więcej?
Kassila2011-11-07 10:35:42
Chlip, chlip. Wzruszające. I dobre. Całkiem dobre.