Internet to cudowna rzecz. Oczywiście jak wszystko ma swoje dobre jak i złe strony. Wystarczy tylko korzystać z niego mądrze i odpowiedzialnie a nie przyniesie on nam żadnych szkód. "Pajęczynę" poznałem mniej więcej w roku 2000 lub 2001 (nie jestem pewny na sto procent, wybaczcie), gdy mój tata przyniósł mi kilka wydrukowanych stron, które pochodziły z oficjalnej. Po premierze pierwszej części "wpadłem" w ten świat jeszcze bardziej. Nic więc dziwnego, że bardzo elektryzowały mnie wszystkie informacje o kolejnym filmie. Internet okazał się zatem idealnym rozwiązaniem, trzeba było tylko znaleźć odpowiednie miejsce gdzie taki Internet mógłbym znaleźć. Udało się szybko. Naprawdę szybko i do tego nawet blisko od domu.
Prawdziwa przygoda z Internetem zaczęła się w pewnym klubie internetowym w moim mieście, w którym godzina kosztowała około 5-6 złotych. Nie będzie chyba czymś dziwnym jeśli napiszę, że odkładałem wszystkie drobne jakie "zdobędę" aby móc iść choćby na godzinę i poszukać informacji o Gwiezdnych Wojnach. Samo posługiwanie się internetem nie należało dla mnie do rzeczy trudnych. Trzeba pamiętać, że dzieci uczą się szybciej gdyż po prostu częściej stosują metodę prób i błędów zamiast kierować się zdrowym rozsądkiem lub posiadaną wiedzą jak w przypadku osób dorosłych. Jednak powiedzmy sobie szczerze co jest trudnego w klikaniu na ikonki i wklepaniu kilku liter z klawiatury, każdy prędzej czy później opanuję tą "trudną" sztukę, ja opanowałem ją szybko. Samą przygodę z komputerem także zacząłem wcześnie, nie mam tutaj na myśli Commodore C64, które wraz z magnetofonem na kasety leży po dzień dzisiejszy w mojej szafie (ach, ten dźwięk wgrywania gier i programów oraz pierwsze próby pisania prostych programów w Basicu) ale o tradycyjnym komputerze klasy PC, który każdy dobrze z nas zna ze swoich domów. Jak już wcześniej wspomniałem, jako dzieciak wakacje spędzałem u babci i dziadka na drugim końcu polski a dwa, trzy tygodnie spędzałem u cioci. To właśnie u niej dzięki mojemu kuzynowi miałem po raz pierwszy styczność z komputerem. Pierwsze wspomnienia związane z tym dotyczą głównie bezmyślnego rysowania w Paincie oraz grania w różne gry jak chociażby znane dobrze chyba wszystkim Warcraft II, Doom II czy Duke Nukem. Wtedy także zacząłem kupować gazety komputerowe jak np. Komputer ŚWIAT, choć jeszcze sam nie posiadałem własnego komputera a osoba, która miała własnego peceta w swoim domu z miejsca stawała się obiektem uwielbienia reszty dzieciaków.
Nie trzeba chyba posiadać żadnych nadprzyrodzonych mocy aby zgadnąć jaka była pierwsza fraza, którą wpisałem w wyszukiwarkę. Tak, oczywiście były to dwa magiczne słowa: "Star Wars". Trafiłem na wiele małych stron, na których do ciekawszych rzeczy można było zaliczyć scenariusze filmowe zapisane w pliku tekstowym i gotowe do ściągnięcia na dysk twardy komputera – posiadać scenariusz Gwiezdnych Wojen na dyskietce to wtedy było coś! Wiem, że teraz gdy w Internecie można znaleźć o wiele więcej ciekawszych rzeczy, jeden mały plik tekstowy może wywoływać salwy śmiechu osoby, która to czyta, ale wtedy przecież były inne czasy i Internet dopiero wtedy w Polsce raczkował i strony nie były tak przepełnione danymi jak obecnie, a i same połączenia do najszybszych (i do tanich) też nie należały. Do poważniejszych stron, na które trafiłem na pewno można zaliczyć "Junkyard – The Biggest Multimedia Website in Poland", która w tamtych czasach bodajże kryła się pod adresem http://www.junkyard.zut.pl/ . Do długiej listy stron, na które trafiłem podczas moich internetowych poszukiwań można śmiało dopisać Star Wars Endor, z której o ile mnie pamięć nie myli wyewoluowała później strona Star Wars: The Outer Rim. Oczywiście ręki sobie obciąć nie dam, ale wydaję mi się, że wklepując pewnego dnia adres powyższej strony moim oczom ukazała się właśnie TOR. Nie można także zapomnieć o jednej z najważniejszych stron internetowych, czyli Bastionie. Pamiętam, że wyuczyłem się na pamięć adresu www.dantooine.prv.pl i przez długi czas był to pierwszy adres, który wklepywałem w pole adresu w przeglądarce, gdy zaczynałem surfować po Internecie w kawiarence. Wchodząc na Bastion skupiałem się przede wszystkim na sprawdzaniu czy pojawiły się nowe informacje dotyczące kolejnej części, inne newsy praktycznie mnie nie obchodziły. Nie "zapuszczałem" się na inne podstrony, oprócz jednej, czyli Galerii. Szczególnie lubiłem przeglądać tą z plakatami filmowymi, później z każdej takiej wizyty przynosiłem do domu na dyskietkach kilka nowych plików graficznych i przeglądałem je później godzinami już na swoim komputerze.
Mijały dni, mijały miesiące aż w końcu przyszedł upragniony przeze mnie dzień, na który czekałem praktycznie od premiery "Mrocznego widma", czyli 16 maja 2002 roku...
Aby wystawić ocenę musisz się zalogować Wszystkie oceny Średnia: 8,60 Liczba: 10 |
|
Matek2012-05-17 15:40:56
Człowiek robi dziwne rzeczy gdy musi pisać licencjata ... np czyta wypociny Marcina XD Podobało mi się, może kiedyś opiszę swoje początki z SW ;]
Mistrz Seller2011-06-08 18:00:06
Zapominałem napisać o samym felietonie. Bardzo fajny. Szczerze mówiąc to sam planowałem coś takiego napisać (ale jakoś nie miałem czasu -Studia).
Jedi19952011-06-08 15:40:54
Ciekawa notka, naprawdę. U mnie była w przedszkolu i zerówce moda na zbieranie kapsli z Pokemonów :D, może dlatego, że jestem młodszy rocznik.
No ale trzeba przyznać, że pewnie wielu twoich kolegów z dzieciństwa, którzy też to zbierali, teraz pewnie sądzą, że to strasznie dziecinne, że Gwiezdne Wojny są dziecinne, a oni są już dorośli :]
kuba_starwarsy2011-06-08 15:21:32
Ja miałem trochę gorzej, bo na każdą kolejną część musiałem czekać kilka lat :) Przyznam, że i mnie Imperium Kontratakuje nie przypadło do gustu gdy byłem malcem - dopiero jako starzec uznałem, że jest najlepszą częścią sagi. Wtedy myślałem, że nie ma to jak ROTJ i wesołe ewoki ;-D
Ephant Mon2011-06-08 14:28:56
ja miałem pierwsze vhs-y nagrane, nowa nadzieje pl i powrót jedi z sat1 po niemiecku, jakoś w okolicy wczesnej podstawówki, jeszcze przed special edition... to były czasy
X-Yuri2011-06-08 13:51:12
Bardzo fajny tekst, zdecydowanie najbardziej skłaniający do refleksji ze wszystkich dotychczas opublikowanych w "Czas na publicystyke" : D
Lubie czytac takie rzeczy.
Wspomnienia, wspaniała sprawa.
Stele2011-06-08 10:35:52
Mam właśnie przed sobą ten katalog z '99. To od niego zaczęła się moja znajomość z SW. :D Edycja specjalna jakoś mnie minęła, pewnie głownie przez niechęć rodziny do czegokolwiek SF-podobnego. Te cudowne chwile, gdy nie widząc filmów na oczy, próbowałem je sobie wyobrazić mając tylko zdjęcie kilkuset klocków i napis "W swym uskrzydlonym ścigaczu "Red Five X-wing" Luke Skywalker i R2-D2 prowadzą atak na Imperium". ;) Mimo, że była to przedprequelowa reklama, to jakby nie patrzeć, zestawy pochodziły z ST. :D
Mistrz Seller2011-06-08 09:04:24
Co do katalogu lego- to musiałeś mieć jakiś angielskojęzyczny, bo w 1999 był w Polsce katalog przetłumaczony (ów napis jednak był po angielsku). Co ciekawe w 1999 roku były dwie wersje katalogu Lego (pierwsza miała ten napis, druga miała kilka stron zastąpiąne zestawami z TPM i zestawami Slizer. Pamiętam zdziwienie, gdy to odkryłem.