P: W materiałach ukazujących kulisy produkcji „Zemsty Sithów”, prócz zielonego ekranu, dworek i czegoś, co pewnie było sceną pogrzebu Padme, zauważyłem dziwną kartę z napisem. Inskrypcja mówi: CLUE – LYMIRN. Dobra, nie wiem, jak to rozgryźć, o co chodzi z tym LYMIRN?
O: Wszystko zaczęło się od kamer ukazujących zdjęcia na planie, które transmitowały to do sieci w ramach usługi Hyperspace. Gdy w Lucasfilmie zdali sobie sprawę, z tego, że jest wierna grupa osób, które faktycznie to śledzą i szukają jakichkolwiek wskazówek, co do tego, co będzie w filmie, mimo, że jedynie obraz w sieci odświeżał się co 20 sekund i często kamera była ustawiona w dziwnych miejscach, skąd mało co widać, w Lucasfilm postanowiono się z ludźmi pobawić. John Knoll, kierownik produkcji efektów specjalnych, był jednym z najbardziej zaangażowanych w te zabawy. Próbował nawet inscenizować filmiki poklatkowe (tak by złapały się w te okno 20 sekundowe) zarówno z ludźmi jak i rekwizytami.
Inni próbowali przekazywać ukryte informacje osobom, które kochają. Zwłaszcza dotyczyło to członków ekipy, którzy nie byli mieszkańcami Sydney, a musieli tam przebywać dość długo. Jedną z takich osób był Ralph Nelson Jr. Wydrukował kartki z napisem LYMIRN i porozwieszał je po planie, tak by załapały się na kamerę. To było zadanie godne fanów „Kodu Da Vinci”. Ale nie było szans, by to ktokolwiek rozwiązał. Bowiem była to wiadomość do jego żony. Rozszyfrowana wygląda tak:
W sieci jest sporo głosów i opinii na temat tego, co się stało z „Akolitą”. Oczywiście, jak to zwykle bywa, nie brakuje specjalistów, którzy narzekają na fandom, lub upolitycznienie produkcji i niechęć drugiej strony. Inni zauważają, że zabawki związane z serialem zniknęły z oficjalnego sklepu Disneya i wieszczą rychłe wycięcie serialu z Disney+. Ten temat przegadali John Rocha i Jeff Sneider rzucając kilka ciekawych faktów, które lepiej obrazują proces. Nie zawsze się zgadzają, ale mają też swoje źródła, bliżej Lucasfilmu i tym samym wiedzę. Oczywiście jak dobrze wiemy, Sneider ma ją zdecydowanie większą.
Zacznijmy jednak od Johna Rochy. Oznajmił on na twitterze, że Leslye Headland nie tylko zebrała scenarzystów do pracy nad drugim sezonem jeszcze w lutym, to jeszcze od miesiąca szukano już reżyserów, weryfikując ich harmonogramy. Aż do momentu, gdy wiadomo, przyszło skasowanie. Rocha twierdzi ponadto, że według jego źródeł w Disneyu nie używa się języka „skasowany”, a mówi o tym, że serial nie został przedłużony.
BREAKING: According to my sources at Disney and Lucasfilm, the studio was IN FACT putting together a Season 2 writers room for #TheAcolyte back in February with Leslye Headland. AND had been quietly inquiring about the interest level and availability of directors for a Season 2… pic.twitter.com/qHreX9d0v8
Rocha wrzucił swoje wieści w sieć na twitterze, za nim podali je dziennikarze. Ostatecznie spotkał się w swoim podcaście ze Sneiderem i przedyskutowali to w szczegółach.
Rocha był trochę zdziwiony tym, w kontekście wypowiedzi Leslye, że nie pracowali nad drugim sezonem. I tu właśnie wszedł Sneider, mówiąc, że właściwie jedno i drugie niespecjalnie się ze sobą kłóci. Bo przy dużych produkcjach w firmach takich jak Disney, dostają one zielone światło, takie lekkie i warunkowe, bardzo szybko. Nie po to, by faktycznie zrealizować serial, ale by nie siadać do drugiego sezonu po pierwszym i dopiero wtedy szukać ludzi. Czyli raczej nie tyle angażują ich bezpośrednio w samą produkcję, co raczej ściągają i dbają o to, by w razie decyzji, mogli natychmiast usiąść do pracy. Jednak decyzja zależy od wielu czynników, a najważniejszy jest taki, serial musi się zwrócić. Musi mieć oglądalność.
Sneider powiedział wprost, że z tego, co słyszał, Leslye Headland doskonale rozumie tę sytuację. Zrobiła serial jaki chciała, publiczność nie dopisała, kończymy zabawę, nikt na nikogo się nie obraża. „Akolita” nie spełnił oczekiwanych rezultatów, więc nikt nie wyłoży na niego pieniędzy.
Tu John Roca trochę zaprotestował, mówiąc, że z tego, co słyszał, to wcale nie jest o serial taki jaki chciała Headland. Miał być dużo bardziej mroczny i pójść w innym kierunku. Sporo zmienił w nim Dave Filoni wysyłając bardzo wiele uwag i domagając się zmian. Jeff Sneider odparł, że Leslye doskonale wie jak działa ten biznes. Póki nie jest twórczynią z ekstra ligi, będzie dostawała uwagi i musi się podporządkować. Zrobiła serial jaki chciała, w takich warunkach jakie są w Lucasfilmie.
Obaj panowie rozmawiali także o kwestii skasowania, w kontekście słabych wyników „Andora”. Roca stwierdził, że „Andor” miał dużo lepsze wsparcie ze strony Disneya, wliczając to premierę na Hulu, czy zgłaszanie go szybko do nagród filmowych. Jakby dużo bardziej wierzyli w projekt. Tymczasem w przypadku „Akolity” raczej zrobiła się burza o politycznych podtekstach. Sneider twierdził, że możliwe, że tak jest, że marketing nawalił, ale jednocześnie problemem „Akolity” nie jest to, że marketing położył serial, bo dwa pierwsze odcinki miały dobry start. Tyle, że one nie zaciekały ludzi, widownia odeszła. Zabrakło też wielkiego powrotu w finale, który by pokazał, że może warto jeszcze zainwestować w tę produkcję. Obaj stwierdzili, że nawet mniejszości etniczne czy seksualne, które niby dostały swoją reprezentację, niespecjalnie były zainteresowane tym serialem, co ewidentnie nie zadziałało jak liczyli twórcy.
Roca zastanawiał się, czy serial zostanie wycięty z Disney+, tak jak stało się to z „Willow”. Sneider twierdzi, że nie. Mówił, iż w przypadku „Willow” była to próba stworzenia marki, nie wyszło. W tym wypadku jest to część uniwersum, choć serial nie zaskoczył ma swoich fanów, będących fanami „Gwiezdnych Wojen”. Disney i Lucasfilm nie będą chcieli ich alienować, więc jego zdaniem, serial zostanie na platformie.
Na koniec chwilę porozmawiali o innych produktach. Roca uważa, że Lucasfilm i Disney przystopują, że będzie mniej seriali po tym. Sneider powiedział, że nic takiego nie słyszał, ale wie, że my jeszcze wielu rzeczy nie wiemy. Lucasfilm ma projekty o których jeszcze się nie zająknął i one zostaną ujawnione bliżej czasu, gdy będą gotowe. Wiec nie wierzy w przerwę.
Z innych wieści, jest petycja o przedłużenie „Akolity”. Można ją podpisać tutaj, ale zdecydowanie poza pisaniem, lepiej obejrzeć serial parę razy, by podbić jego wyniki.
KOMENTARZE (44)
Na początek coś z Hollywood Reporter. Otóż opublikowali oni krótką rozmowę z Davem Filonim i opisie kim jest wspomnieli wprost, że jest współscenarzystą filmu „The Mandalorian & Grogu”. Nie jest to duże zaskoczenie, bo obok Jona Favreau był wymieniany jako jeden z dwóch głównych twórców i producentów. Wiemy, też że obaj panowie dzielą się robotą. Ale teraz mamy potwierdzenie.
Druga sprawa dotyczy Temuery Morrisona i ostatnich wieści. Jak wiemy, na panelach, które nie są transmitowane do sieci często musimy bazować na tym, co ktoś zapamiętał, usłyszał i puścił w sieć. A wygląda, że tym razem Morrison nie był uważnie słuchany, albo wprost są to kłamstwa i oszustwa. Po Internecie rozeszła się wiadomość, że w przypadku filmu „The Mandalorian & Grogu” Lucasfilm się do nie go nie zgłosił. Problem tkwi w tym, że jeśli chodzi o sprawy z Mandoverse były tam trzy pytania i ewidentnie ktoś usłyszał pytanie i połączył je z trzecią opowiedzią.
A pytania wyglądały następująco. Najpierw zapytano Morrisona o to, czy wystąpi w „The Mandalorian & Grogu”. Odparł krótko, acz stanowczo: „bez komentarza”. Potem było pytanie o sezon 4 „The Mandalorian”. Tu aktor potwierdził, że miał w nim zagrać, ale obecnie nie jest on w ogóle produkowany, skoncentrowano się na filmie, wiec jest to nieaktualne. Trzecie pytanie dotyczyło drugiego sezonu „Księgi Boby Fetta” i tu właśnie Temuera odparł, że Lucasfilm się z tym do niego nie zgłosił. Jak wiemy, serialowi na razie się nie szykuje kontynuacja, więc odpowiedź jest bardzo jasna. Natomiast mając tę wiedzę, którą teraz mamy, spekulacje o obecności Boby Fetta w filmie można zacząć na dobre. Zwłaszcza, że ostatnio aktor odwoływał część swoich występów konwentowych, nie podając szczegółowych powodów.
Natomiast jeśli chodzi o innych członków obsady to Katee Sackhoff również odparła tak, by unikać odpowiedzi. Zapytana o swój udział w filmie stwierdziła, że nawet gdyby wiedziała, to nie zdradziłaby tego. Natomiast otwartym pytaniem pozostaje, czy Pedro Pascal pojawi się w filmie. Hollywood Reporter podało, że aktor jest obecnie zajęty do końca roku „Fantastyczną czwórką” oraz zdjęciami do „The Mandalorian”. Późniejsze informacje dodają kontekst do tego, otóż Pascal jest rozważany jako zastępca Joaquina Phoenixa w gejowskim romansie Todda Haynesa, co może wymusić zmiany w jego planach. O ile „Fantastyczna czwórka” nie wydaje się zagrożona, o tyle film „The Mandalorian & Grogu” tak.
Premiera „The Mandalorian & Grogu” planowana jest na maj 2026.
KOMENTARZE (5)
Niestety nie tylko my patrzymy na wyniki oglądalności „Akolity”. Były one uważnie obserwowane i analizowane przez Lucasfilm i Disneya. Efekt jest taki, że włodarze podjęli decyzję, iż nie będzie drugiego sezonu (jak donosi Deadline.
Od finału „Akolity” minął mniej więcej miesiąc, to wystarczający czas by zgromadzić dane i podjąć decyzję. Ta jednak nie jest zaskakująca, nie tylko z powodu wyników oglądalności. Choć krytycy na Rotten Tomatoes ocenili serial na 78%, fani „Gwiezdnych Wojen” podzielili się. Nie chodzi tu nawet o zorganizowane zaniżanie ocen. „Akolita” miał dobry start, z 4,8 miliona obejrzeń w dniu premiery. Była to najlepsze premiera serialowa na Disney+ w tym roku. Premierowe odcinki globalnie przekroczyły 11 milionów oglądnięć po 5 dniach, co dało wg Nielsena 488 milionów obejrzanych minut i 7 miejsce. W kolejnym tygodniu było nawet 6.
Tyle, że za negatywnymi opiniami, poszło również odejście publiczności. Serial nie tylko wypadł z ratingu Nielsena, ale zaliczał kolejne spadki. Pojawił się po finale, ale ledwo na 10 pozycji (z 335 milionami minut). To zdecydowanie najgorzej przyjęty finał seriali gwiezdno-wojennych.
Budżet serialu, przekraczający ponad 100 milionów USD także nie pomagał. Choć Leslye Headland miała pomysły na drugi sezon, zarówno przekazane Lucasfilmowi, jak i rozrzucając pewne sugestie w samym serialu, okazało się, że jedyne co ma w sprawie drugiego sezonu to nadzieja. A to było zdecydowanie za mało.
KOMENTARZE (79)
„Załoga rozbitków”, bo tak brzmi polski tytuł serialu, trafi na Disney+ już w grudniu. Serial ten jest zachowany w klimacie filmów z lat 80. Głównie mówiono o „E.T.” czy „Goonies”, ale okazuje się, że to nie jest jedyna inspiracja. Jedną z nich, którą krótko widać w zwiastunie jest „Kapitan EO”.
„Kapitan EO” to musical SF z 1986, który jest też pierwszą koprodukcją Lucasfilmu i Disneya. Powstał na potrzeby atrakcji w parkach Disneya i był pierwszą produkcją 4D, czyli prócz 3D, były tam też efekty choćby zapachowe czy dymne (i lasery). W roli głównej w filmie wystąpił słynny i popularny w latach 80. muzyk Michael Jackson. Producentem i jednym ze scenarzystów zaś było złote dziecko Hollywoodu i spec od SF, czyli George Lucas. Reżysera także dobrze znamy, to przyjaciel George’a, czyli Francis Ford Coppola.
„Kapitan EO” był wystawiany w parkach Disneya aż do 1998. Potem w 2010 wrócił, ale atrakcję zdjęto w 2015.
Jednym z pomocników tytułowego kapitana EO, którego grał Michael Jackson, był futrzak. I to właśnie jego można zobaczyć na zwiastunie „Załogi rozbitków”. Zobaczymy, czy to nawiązanie, czy może coś więcej.
Tymczasem polski oddział Disneya zaprezentował plakat i polski zwiastun serialu.
Shawn Levy święci właśnie tryumfy. Jego najnowszy film „Deadpool & Wolverine” jest już olbrzymim sukcesem finansowym, a dopiero się rozkręca. W związku z tym, reżyser był więc gościem w podcaście Happy Sad Confused, gdzie zamienił też kilka słów na temat „Gwiezdnych Wojen”. Choć sam poprosił, by nie było tam pytań wspomagających, czyli odpowiedzi miały być ostateczne, nawet jeśli nie wyczerpały tematu.
Levy mówił o historii nad którą pracuje. Jak twierdzi, jest obecnie wiele przestrzeni czasowej w „Gwiezdnych Wojnach”, ale filmy często są osadzone bardzo blisko siebie. On nie chciałby tworzyć ani filmu, który byłby zbyteczny względem innych (powtarzał historię), ani służył jako fragment innego filmu. Pragnie stworzyć coś nowego, zwłaszcza jeśli chodzi o ton opowieści czy postaci. Oczywiście będzie tam Moc i fakt, że jesteśmy połączeni z czymś większym, co sprawia, że jesteśmy potężni. Chce bawić się tymi tematami, a także stroną wizualna. Bo tym właśnie są dla niego „Gwiezdne Wojny”.
Tu warto zwrócić uwagę na jedną rzecz. Reżyser mówi o nowych bohaterach. Na początku roku Jeff Sneider mówił o tym, że może się tam pojawić Rey. Jednocześnie mocno odciął się od radykalnych stwierdzeń. Raczej sugerował, że może się pojawić, bo z tego co słyszał, film Levy’ego ma się dziać po tym jak Rey odtworzy zakon Jedi, tym samym wywrze wpływ na to, co się będzie dziać później. Wygląda jednak na to, że Levy chce mieć swoją własną, zamkniętą historię. Zobaczymy, czy powiązanie z Rey.
Sama Daisy Ridley na razie chyba będzie chciała trochę odpocząć. Obecnie można na Disney+ oglądać jej najnowszy film „Dziewczyna i morze”, który był dla niej wymagającym obrazem. Przy okazji promocji, aktorka wyznała, że myślała iż ma stresującą pracę, co odbija się na jej zdrowiu. Okazało się, że cierpi na chorobę Gravesa-Basedowa. Jest dość otwarta w sprawie dzielenia się problemami zdrowotnymi, z którymi się mierzy, licząc na szersze zrozumienie choroby przez ludzi.
Levy obecnie pracuje nad scenariusze razem z Jonathanem Tropperem. Wiele wskazuje, że ten gwiezdno-wojenny projekt będzie kolejnym filmem Shawna. Natomiast nie wiadomo, kiedy powstanie. Kiedyś strzelano, że to może być nawet 2029. Raczej mało prawdopodobne, byśmy się czegoś dowiedzieli na D23, ale kto wie. Po sukcesie „Deadpoola” Levy to gorące nazwisko w Hollywood, w końcu Colina Trevorrowa również ogłoszono dość wcześnie, kiedy jego gwiazda błyszczała najbardziej. Więc zobaczymy, jak to widzą w Lucasfilmie.
KOMENTARZE (7)
Justin Simien jak pamiętamy był ogłoszony jako jeden z twórców serialu „Lando”. Niestety lata minęły, serial wciąż nie powstał, a Simien pożegnał się z projektem. Jego miejsce zajął Donald Glover, czyli także odtwórca głównej roli. Simienowi z pewnością nie pomógł „Nawiedzony dwór”, który delikatnie mówiąc okazał się klapą. Pamiętamy, że Lucasfilm po cichu potrafił usuwać reżyserów, którym omsknęła się noga. Teraz Justin w rozmowie z Colinder wspomina o serialu i swoich odczuciach.
Simien przyznał wprost, że prace nad serialem były dość mocno zaawansowane. Mieli swoją biblię, ale również mieli już ukończone scenariusze (nie wiadomo, czy wszystkie). Jego zdaniem projekt był gotowy by pójść dalej, ale nie było mu to dane. Jak dodał, mocno przeżył stratę tego projektu, wspominał nawet o terapii. Przede wszystkim mówi o żalu jaki czuje. Jak sam mówi, nie miał nigdy dzieci, ani tym bardziej nie stracił dziecka, ale ból który czuje, wydaje mi się właśnie takim bólem. To jest tak, że w projekt angażuje się swoje serce, swoją duszę, a potem traci nad wszystkim kontrolę, której właściwie nigdy się nie miało. Nie od nas zależy, czy ten projekt umrze, czy będzie żyć dalej i to właśnie prowadzi do uczucia żalu.
Powiedział też, że musi się nauczyć żyć z tym żalem i pójść dalej. Są rzeczy, które zostaną. Doświadczenia, które zdobył z pewnością pomogą mu w kolejnych projektach. Ma żal, że nie może ze sobą zabrać postaci czy elementów marki, nad którymi pracował. Choć ta twórczość w dużej mierze jest jego, z powodów prawnych, nigdy jej nie odzyska. Jest zdecydowanie za późno na to.
Bardzo krótko wspomniał też o tym, jak go zwolniono. O czym niestety, jak wiemy, nie poinformowano go wprost. Z mediów dowiedział się, że to Glover przejął kontrolę. Wówczas wszystko, całe uśpienie prac, stało się bardzo jasne.
Obecnie Simien trafił do innej marki, pracuje nad „Star Trekiem”, ale doskonale wie, że nigdy nie uzyska tu pełnej kontroli nad projektem. Chce się cieszyć pracą i współpracą, wiedząc, iż ten nowy projekt także może nigdy się nie zrealizować.
Co się dalej dzieje z „Lando”, tak naprawdę nie wiemy. Może jakieś światło rzuci tutaj prezentacja Disneya na D23 w najbliższy weekend.
KOMENTARZE (6)
„Akolitę” mamy już za sobą, pora powoli przygotować się na kolejny serial. Zakładamy, że to będzie „Skeleton Crew”, ale obecnie plotki zaczynają sugerować coś innego. Prawdopodobnie drugi sezon „Andora” byłby bezpieczniejszym wyborem.
Źródłem pierwszej plotki jest Bespin Bulletin i John Rocha. Tego dziennikarza pamiętamy, gdyż kilka razy jego gościem i źródłem był Jeff Sneider. Tym razem Rocha stwierdził, że Lucasfilm jest trochę zaniepokojony serialem „Skeleton Crew”. Bespin Bulletin powołując się na tę wypowiedź stwierdził, że „Skeleton Crew” jest źle oceniany w Lucasfilmie, co ma już trochę inne brzmienie, sugerując gniota, którego firma Kathleen Kennedy próbuje wypchać na Disney+. Rocha odniósł się do tego, wprost odcinając od takiego wyolbrzymienia jego wypowiedzi.
Wait wait wait…what I said was that people behind the scenes at Lucasfilm were “concerned” about Skeleton Crew.
I clarified that on Kristian’s show on Monday. Lordy, these aggregators running with half truths and sticking it to you. 🙄
— John Rocha aka The Outlaw Nation (@TheRochaSays) July 24, 2024
Co więcej, za Bespin Bulletin wieści rozeszły się w świecie i już słychać, że faktycznie Lucasfilm boi się tego serialu, więc możliwe, że ponownie go przesunie. A jak się właśnie doda kwestię, że pierwotnie oczekiwaliśmy tej produkcji kilka ładnych miesięcy wcześniej, to zaczynają się pojawiać wątpliwości.
Rocha nie wspominał dokładnie o tym, czym martwi się Lucasfilm. A to wcale nie musi być jakość serialu, a kwestia oczekiwań, przyjęcia fanów i ogólnej atmosfery, która panuje wokół „Gwiezdnych Wojen”. Innymi słowy, tego że niewinna, dziecięca przygodówka jaką ma być „Skeleton Crew” znów spotka się z olbrzymią, niekoniecznie w pełni zasłużoną krytyką i raczej niechęcią. A dużym problemem jest to, że serial znów odchodzi od schematu i zmierza w nieeksplorowanym dotychczas kierunku (nie licząc oczywiście powieści młodzieżowych, z serią „Galaxy of Fear” na czele). Obecnie chyba nikt nie jest w stanie przewidzieć jak zostanie to przyjęte.
Pozostaje mieć nadzieję, że jakąś lepszą zapowiedź „Skeleton Crew” zobaczymy na D23 w sierpniu i wówczas podadzą też ostateczną datę premiery.
KOMENTARZE (10)
Na początek, krótka, acz treściwa informacja. Film Jona Favreau, czyli „The Mandalorian & Grogu” będzie kręcony kamerami IMAX, tak by można było go lepiej ogląda w tym formacie. Informacja ta pochodzi z prezentacji IMAXa, gdzie wymieniono kilka megaprodukcji, które będą powstawać w najbliższym czasie i mają wspierać tę technologię. Oczywiście jest tu kolejny „Avatar”, „Diuna” czy „Avengersi”, ale również właśnie „Gwiezdne Wojny”. Niestety wymieniono tylko film Favreau.
Czy on będzie w całości kręcony kamerami IMAX, tego nie wiemy. Ale można przypuszczać, że przynajmniej część ujęć tam powstanie. Może będzie mniej StageCrafta, a więcej prawdziwych lokacji? Zobaczymy.
Jeśli chodzi o produkcję filmu, to MSW kontratakuje z kolejnymi zdjęciami z planu. Wygląda na to, że wrócimy na Nevarro, czyli tam gdzie skończył się trzeci sezon.
Zobaczymy też jak filmowcy odniosą się do braku zmarłego Carla Weathersa, który wcielił się w postać Greefa Kargi. Wcześniej w tamtej lokacji przebywała też Cara Dune, ale drogi aktorki, czyli Giny Carano i Lucasfilmu rozeszły się. I tu mała aktualizacja, jak pamiętamy, Gina wytoczyła Disneyowi proces za to, że została zwolniona za swoje poglądy. Prawnicy chcieli odrzucenia pozwu, wskazując jego bezzasadność, acz sąd nie przyjął ich argumentacji. Wygląda na to, że afera z Giną jeszcze potrwa i czeka nas gwiezdno-wojenny proces stulecia (to może na wyrost, w końcu przecież mieliśmy już budzącą wielkie emocje batalię sądową dotyczącą Star Ballz, którą Lucasfilm ostatecznie przegrał).
Zdjęcia do filmu Jona Favreau powinny zacząć się niebawem. Premiera w maju 2026.
KOMENTARZE (1)
Wygląda na to, że „Akolita” wciąż jest bardzo popularny. Wspomniał o tym niedawno Rotten Tomatoes, gdzie stwierdzono, iż jedyny serial, który interesuje ludzi bardziej to obecnie „The Boys”. Inne seriale, zarówno lepiej oceniane przez krytyków, jak i widzów, nie budzą takiego zainteresowania jak „Akolita”.
Ostatni odcinek serialu to także pojawienie się dwóch postaci. Leslye Headland skomentowała to. Pierwszy z nich to Darth Plagueis. On był tam we wszystkich wersjach scenariusza. W momencie, gdy widzieliśmy, że Osha zatryumfowała, mieliśmy zobaczyć coś, co trochę zmieni ten obraz. Miało to również być pewną zapowiedzią drugiego sezonu. Jednocześnie jak przyznała, dbali o to by wykorzystać historię ustaloną w legendach, wliczając to jego przedstawienie czy rasę.
Jednocześnie wrzucenie Plagueisa do serialu spowodowało, że Leslye potrzebowała pewnej równowagi po drugiej stronie. Stąd pojawił się pomysł, by na chwilę pojawił się tam Yoda. Na bardzo krótką, ale istotną. No i jak sama twórczyni serialu przyznała, moment, gdy kręcili tę scenę był dla niej bardzo nostalgiczny i wzruszający. Nie spodziewała się po sobie takiej reakcji na tę legendarną wręcz postać.
Headland trochę żałuje, że przyćmiło to postać Vernestry Rwoh. Chciała by móc pokazać jej więcej, ale serial miał tyle pytań do odpowiedzenia, że nie wszystko można było zrobić.
Niestety jeśli ktoś liczy na drugi sezon, na razie wszyscy będą musieli sobie na niego poczekać, w najlepszym przypadku. Leslye wspomina o przerwie, bo w Lucasfilmie decyzji nie ma. Podobno wcześniej scenarzyści wrócili do pracy, ale odbiór serialu, zwłaszcza na początku, sprawił, iż producenci są zdecydowanie bardziej ostrożni z daniem zielonego światła na kontynuację. Pozostaje więc obejrzeć serial ponownie, by zwiększyć zainteresowanie.
KOMENTARZE (22)
Wygląda na to, że główne zdjęcia do filmu „The Mandalorian & Grogu” niedługo się zaczną. Według MSW będzie to miało miejsce za około 3 tygodnie. Wcześniej sugerowano, że rozpoczną się one w czerwcu. To nie oznacza, że nic się nie dzieje. Po pierwsze powstają już dekoracje, a MSW oczywiście ma już zdjęcia.
I can confirm sets for Star Wars: The Mandalorian & Grogu are being built in SoCal.
They’ve started building what looks like a turret, a base or homes. There’s minimal paint so I can’t say if it’s Hoth for instance. But there’s vaporator-like set dressing.
— MakingStarWars.net (@MakingStarWars) July 11, 2024
Po drugie, jak twierdzą, część zdjęć miało już miejsce. Ale na razie były one dość ograniczone, przede wszystkim związane z napiętymi harmonogramami części obsady. Nie wiadomo, czy chodzi o Pedro Pascala czy kogoś innego.
Niemniej jednak ich zdaniem, główne zdjęcia, a tym samym oficjalne rozpoczęcie z pompą, zacznie się za około 3 tygodnie w parowozowni w El Segundo.
Premiera filmu jest zaplanowana na 22 maja 2026. W dniach 9 – 11 sierpnia 2024 odbędzie się konwent D23, może przy tej okazji Lucasfilm potwierdzi cokolwiek na temat tej produkcji.
KOMENTARZE (11)
Sharmeen Obaid-Chinoy udzieliła niedawno krótkiego wywiadu, w którym poruszyła temat filmu o Rey. Wspomniała, że przygotowuje się do tego projektu, odbywając choćby szereg spotkań i rozmów. Wśród jej rozmówców nie zabrakło George’a Lucasa, J.J. Abramsa oraz Dave’a Filoniego. Oczywiście wspominała też o Kathleen Kennedy i kilku innych osobach z Lucasfilmu.
Natomiast jeszcze ciekawsze jest to, co powiedziała o samym filmie, choć nie wprost. Jej zadaniem jest wejść w świat, który stworzył Lucas i uczynienie go bardziej zrozumiałym, dla młodszego widza. Więc ona widzi to jako kontynuację losów Rey Skywalker tym razem w Akademii Jedi, w kontekście trzech poprzednich epizodów. Zależy jej, by ukochani bohaterowie z tej trylogii powrócili, jednocześnie by było miejsce na zupełnie nowe postacie.
Wciąż czekamy na szczegóły dotyczące tej produkcji. Kiedy ruszą zdjęcia i kiedy możemy spodziewać się jej w kinach. Oczekiwanie jest, że będzie to grudzień 2026, ale pewności nie ma.
KOMENTARZE (14)
Dla wielu osób ulubionym fragmentem „Ahsoki” była retrospekcja z czasów wojen klonów, w której młodej Togrutance (w tej roli Ariana Greenblatt) udzielał lekcji jej mistrz, Anakin (Hayden Christensen). Nic więc dziwnego, że wiele osób zadeklarowało, że oglądałoby zmagania Republiki z Separatystami w takiej właśnie formie.
No i cóż, informację o tym, jakoby Dave Filoni miałby poprosić Lucasfilm o możliwość stworzenia aktorskiej miniserii „The Clone Wars” ujawnił światu użytkownik Twittera MyTimeToShineHello. Źródło co najmniej niewiarygodne, niemniej news zaczął krążyć już po Internecie.
Jeśli już coś takiego miałoby zostać stworzone, to na pewno nie w najbliższych latach, bo Filoni jest niewątpliwie bardzo zajęty „The Mandalorian & Grogu” czy drugim sezonem „Ahsoki”. Poza tym dużo osób pyta czy w ogóle miałoby to sens, jeśli miałoby śledzić przygody wielkiej trójki - Anakina, Obi-Wana i Ahsoki - skoro tak naprawdę większość ich historii z okresu wojen klonów została opowiedziana. Fakt, że jest sporoniewykorzystanychopowieści, które miały się pojawić w serialu - Boba Fett, przygody Parszywej Zgrai czy akt o świątyni Sithów - i pytanie czy kiedykolwiek ujrzą one światło dzienne. Z drugiej strony wielu fanów skomentowało sprawę w ten sposób: tak, ale nie o głównych bohaterach, a o tych mniej znanych.
Lucasfilm wypuścił ostatnio dwa krótkie materiału wideo skupiające się na pracy studia. Pierwszy z nich podkreśla to jak ważne jest to aby mieć wspaniałą historię do opowiedzenia, drugi skupia się na wyzwaniach jakie trzeba pokonać i różnych rolach zaangażowanych w pracę. Oba materiały, zawierające mnóstwo ujęć z produkcji Star Wars, możecie zobaczyć poniżej.
Wczoraj pisaliśmy o „Andorze” i wspomnieliśmy też o serialu „Obi-Wan Kenobi”. Faktycznie, trzeba odnotować, że on także pojawił się wczoraj w USA na fizycznych nośnikach, czyli płytach blu-ray i blu-ray 4K UHD.
Oprócz odcinków są tam także dodatki:
Duels of Fate: Obi-Wan vs Vader - Deborah Chow, Ewan McGregor i Hayden Christensen śledzą walki na miecze pomiędzy Obi-Wanem i Vaderem.
The Dark Times: Villains - Odkryj świat śmiercionośnych Inkwizytorów i ikoniczny wygląd Dartha Vadera.
Designing The Galaxy - Przywitaj się ze słodkim towarzyszem Lei Lolą i poznaj nowe planety z galaktyki Gwiezdnych Wojen.
Director’s Commentary - Dołącz do reżyserki Deborah Chow aby usłyszeć jej komentarz do napakowanego akcją finału sezonu.
Ale to nie koniec. Bowiem po sieci chodzi plotka, że choć serial jest sprzedawany jako „The Complete Series”, szykowana jest jego kontynuacja. Jak wiemy Ewan McGregor jest bardziej niż chętny. Ale według plotek Lucasfilm wcale nie planuje serialu, a film. Podobno były już jakieś rozmowy, a prócz Ewana rozmawiano również z Temuerą Morrisonem (czyżby Cody albo Rex?), Liamem Neesonem, Bonnie Piesse oraz Joelem Edgertonem. Nie wiadomo o innych aktorach. Na tę chwilę trudno zweryfikować tę plotkę i raczej trzeba ją traktować ze sporym dystansem. No chyba, że Lucasfilm szykuje jakieś ogłoszenie na 4 maja.
KOMENTARZE (3)
Zbliża się 25-lecie „Mrocznego widma”. Jak wiemy z tej okazji w USA film wraca do kin (razem z maratonami całej 9 częściowej sagi). Jednak główny nacisk jest skierowany na I Epizod. Między innymi dlatego Lucasfilm przygotował krótki, bo zaledwie 2 minutowy dokument poświęcony filmowi, który otworzył sagę.