Muzyka
2006-07-02 19:58:00
Misiek
Yako
Jakiś czas temu w Warszawskiej Filharmonii Narodowej odbyła się "Gala Muzyki Filmowej", co w sumie by nas pewnie nie interesowało, gdyby nie fakt, że w programie pojawiły się doskonale znane nam wszystkim motywy Johna Williamsa.
Tutaj można zapoznać się z krótką recenzją całego wydarzenia.
Baca2006-07-03 08:20:16
Z Henry'ego "Indiany" Jonesa nie było tematu, tego tatarata itd. A miał być.
No i cóż było elegancko poza tym. W "ostatnim bisie" wzruszający był koleś co miał solówkę na tamburynie. Szkoda ino, że typowi z trójkątem nie dali się podobnie wykazać.
faultfett2006-07-02 21:34:02
Faktiko - chyba sporo osób spodziewało się czego innego. Kolejną obsuwą był IMO fakt, że w ulotce reklamującej imprezę znalazła się zapowiedź "kawałków" z filmów, których próżno potem było szukać w oficjalnym programie. Pomijając fakt, że z jakichś nieznanych przyczyn orkiestra nie zagrała numeru zapowiedzianego przez panią Jolantę, bodaj "Goldfingera" z Bonda (nie pajętam). Jednak było warto, chociażby dla zaskoczenia pierwszym bisem, czyli "Marszem Imperialnym" - po nim owacje publiczności trwały chyba najdłużej (i na stojąco :P). A wszystkie kawałki z SW mieliśmy przyjemność usłyszeć w wersjach nieco różniących się od tych znanych ze scieżki dźwiekowej, przynajmniej mi "rzuciło się w uszy" parę "wariacji" ;)